Guz mózgu❗️Lekarze wysyłali nas do hospicjum, jednak my się nie poddaliśmy... Razem dla Eliaszka!
Nasz ukochany synek już jako maleńkie dziecko musiał walczyć o życie. Gdy Eliaszek miał zaledwie 2 latka, zdiagnozowano u niego guza mózgu! Rozpoczął się wyścig z czasem, a lekarze podjęli natychmiastową decyzję o operacji... To miała być zwykła procedura, guz był malutki i nie wydawał się śmiertelnie niebezpieczny. Niestety, operacje na mózgu obarczone są ogromnym ryzykiem... W jej trakcie doszło do uszkodzenia pnia mózgu synka! Nasz kochany Eliaszek, którego wcześniej było pełno i którego śmiech wypełniał cały dom, zapadł w śpiączkę... Każdego dnia staliśmy przy szpitalnym łóżeczku, gładziliśmy włoski naszego dziecka i modliliśmy się, żeby się obudził... Nie mogliśmy uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę i że nasz synek już nie wróci. Dla nas świat po prostu się zatrzymał. Po dwóch miesiącach, które dziś są dla nas jak czarna dziura w pamięci, pełnych niepewności i lęku o każdy kolejny dzień, stał się cud! Eliasz się obudził! Nie dane nam było jednak zbyt długo się cieszyć z dobrych wieści. Synek odzyskał świadomość, jednak stracił całkowicie panowanie nad ciałem... Leżał bez ruchu, z zamkniętymi oczami – jakby spał, taki malutki i bezbronny. Nie patrzył na nas, nie wydawał dźwięku... Wiedzieliśmy, że nas słyszy, jednak nie mogliśmy nic zrobić, by mu pomóc. Cały czas myśleliśmy o tym, jak bardzo musi być przerażony, nic nie widząc i nie mogąc się poruszyć... Stan Eliasza był naprawdę zły... Po wielu godzinach rehabilitacji udało się nauczyć synka otwierać jedno oczko. Usłyszeliśmy, że nic już więcej nie da się zrobić i powinniśmy zostawić go w hospicjum. Poczuliśmy ogromną wściekłość, nie mogliśmy przecież opuścić naszego ukochanego dziecka! Jak moglibyśmy go porzucić w takim stanie? Jako rodzice wiedzieliśmy, że będziemy walczyć o Eliasza do samego końca. Niepełnosprawność nie ma przecież wpływu na miłość! Szukając ratunku dla syna, poruszyliśmy niebo i ziemię. Czuliśmy w sercach, że życie naszego dziecka nie może się tak skończyć! Nie umiemy wytłumaczyć jak, ale wiedzieliśmy, że nasze dziecko do nas wróci. Znaleźliśmy centrum rehabilitacyjne w Hiszpanii, które zgodziło się pomóc Eliaszowi w powrocie do zdrowia. Spędził w nim ostatnie 5 lat... Lekarze już na samym początku wyjaśnili nam, że droga będzie bardzo długa i kręta, a synek będzie musiał uczyć się wszystkiego od nowa i odbudować sieci neuronowe. Każdy dzień stał się walką, widzimy jednak, że jesteśmy w stanie ją wygrać. Eliasz jest bardzo dzielny i wciąż pojawiają się nowe postępy. Eliasz poruszył nóżką — zwycięstwo. Pije z kubka — zwycięstwo. Uśmiechnął się — zwycięstwo. Mimo że nie dawano mu jakichkolwiek szans na poprawę – żyje i każdego dnia rozwija się, choć inaczej niż jego rówieśnicy. W tym nowym życiu także doświadcza świata – codziennie towarzyszą mu dźwięki, ruchy, smaki, emocje i nasze ciepłe objęcia. Eliasz wie, że zawsze jesteśmy obok. To już nie jest ta ciemność, w której pozostawili go lekarze po operacji. On czuje, kocha, smuci się, cieszy, cierpi. On jest! Mamy nadzieję, że czas i ciężka praca przyniosą kolejne postępy, a Eliasz zacznie mówić i chodzić. Do tego jednak potrzebne jest kontynuowanie rehabilitacji. Niestety, jest ona bardzo kosztowna… Prosimy, wesprzyjcie naszego synka w walce o lepsze jutro. Choć wiele osób, w tym lekarzy, położyło na nim krzyżyk, my będziemy walczyć, póki tli się w nim iskra życia! Każdy gest wsparcia to dla nas świadectwo, że w walce o to najcenniejszą wartość, jaką jest życie, nie jesteśmy sami... Rodzice Eliaszka - Irena i Włodzimierz