Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dominik Samulski
6:20:42  do końca
Dominik Samulski , 26 lat

Pomóż Dominikowi odzyskać sprawność po wypadku❗️

Dzień 19 maja 2024 rok, każdy członek naszej rodziny najchętniej wymazałby na zawsze z pamięci… Rano odebrałam telefon od mamy, że mój brat Dominik miał wypadek samochodowy. Ta wiadomość wywołała u mnie ogromny szok, niedowierzanie i przerażenie. A najgorsze było to, że nikt nie był w stanie powiedzieć nam nic więcej o jego stanie zdrowia! Niezwłocznie udaliśmy się do wskazanego szpitala! „Stan bardzo ciężki” – to była pierwsza informacja, jaką otrzymaliśmy. Dominik był reanimowany jeszcze na miejscu wypadku. Nawet nie mogliśmy go zobaczyć z powodu podejrzenia perforacji. Mieliśmy czekać, aż zostanie wykonany zabieg. Godziny oczekiwania na szpitalnym korytarzu z duszą na ramieniu trwały całą wieczność. Wyobrażaliśmy sobie najgorsze scenariusze.  Około godziny 16 mogliśmy zobaczyć go po raz pierwszy. Na szczęście był świadomy. Rozumiał wszystko, co do niego mówiliśmy, ale kontaktował się wyłącznie oczami. Dostałyśmy również informację, iż ze względu na uraz kręgosłupa w odcinku szyjnym zostanie przetransportowany do szpitala w Warszawie.  Niestety kolejny dzień przyniósł kolejne złe wieści… Ogrom strachu, jaki nam towarzyszył tego dnia był nie do opisania. Dominik został zaintubowany, pojawiły się szmery nad płucami, był niewydolny krążeniowo i został podłączony do respiratora! Dalsza diagnoza zwaliła nas z nóg i odebrała resztki tlącej się nadziei. Porażenie czterokończynowe, porażenie kończyn dolnych i głęboki niedowład kończyn górnych, a do tego liczne złamania! Pani doktor oceniła stan brata za bardzo ciężki. Podczas pobytu na OIOMie została przeprowadzona operacja kręgosłupa na odcinku szyjnym oraz operacja prawej ręki. Dominik został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną i został umieszczony na oddziale intensywnej terapii gdzie walczył o życie! Dziś nadal na nim przebywa, ale jest już przytomny i świadomy. Niestety wciąż nie jest w stanie samodzielnie oddychać. Przeszedł zabieg tracheotomii, co trochę ułatwiło nam komunikację, jednak nie rozwiązało wszystkich problemów. Dominik musi zacząć być bardziej intensywnie rehabilitowany, jednak taką pomoc może uzyskać wyłącznie w specjalistycznym ośrodku, w którym pobyt jest niesamowicie kosztowny.  Lekarze mówią, że rokowania są dobre – Dominik ma szansę na powrót do sprawności. Niestety jeśli dziś o niego nie zawalczymy to szanse będą spadać. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie. Pomóżcie nam postawić Dominika na nogi! Liczy się każda złotówka! Ewelina, siostra Dominika z rodzicami

23 679,00 zł ( 14,83% )
Brakuje: 135 896,00 zł
Mikołaj Kopiec
Mikołaj Kopiec , 23 miesiące

Mikołaj walczy o każdy oddech! Pomóż nam poznać przyczynę dolegliwości syna!

Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc dla naszego ukochanego synka, Mikołaja. Od samego początku życia ten dzielny chłopiec walczy o każdy oddech...  Nasz synek Mikołaj urodził się z obustronnym zapaleniem płuc. Miał ogromne problemy z oddychaniem, dlatego prosto z sali porodowej trafił na oddział patologii noworodka, gdzie leżał pod tlenem. Karmiony był sondą. W pierwszych dobach życia zdarzały mu się epizody bezdechu. Po kilkunastu dniach i przyjętej antybiotykoterapii został wypisany ze szpitala z zaleceniami dalszej diagnostyki. Myśleliśmy, że wszystko będzie w porządku.    Niestety, jego pobyt w domu nie trwał długo... Już po kilku dniach został przewieziony przez pogotowie ratunkowe do szpitala, ponieważ znów przestał oddychać! Dziś Mikołaj ma 16 miesięcy i w dalszym ciągu zmaga się z problemem przerywanego oddychania... Jest dzieckiem z niepełnosprawnością. Wymagała ciągłej rehabilitacji ze względu na opóźniony rozwój oraz problemy z napięciem mięśniowym. Prawie połowę swojego krótkiego życia spędził w szpitalach, a w dalszym ciągu pomimo szerokiej diagnostyki i wielu specjalistycznych badań nie udało się znaleźć jednoznacznej przyczyny bezdechów. Lekarze poinformowali nas, że badanie WES TRIO jest jedynym skutecznym narzędziem diagnostycznym, które pomoże postawić diagnozę. Niestety, jest to badanie bardzo kosztowne i nieobjęte refundacją NFZ. Zwracamy się do Was z gorącą prośbą o wsparcie finansowe na przeprowadzenie tego niezbędnego badania. Każdy przekazany grosz przyniesie nam nadzieję na rozwiązanie tajemnicy i poprawę stanu zdrowia Mikołaja. Wspólnie możemy pomóc naszemu synkowi odzyskać normalność i radość z dzieciństwa. Dziękujemy za każde serce otwarte na pomoc i każdą okazaną życzliwość. Wasze wsparcie jest dla nas bezcenne. Rodzice

11 591 zł
Eryka Duulatbekowa
Pilne!
Eryka Duulatbekowa , 4 latka

POMOCY❗️Mała Eryka ma WZNOWĘ NOWOTWORU – walczymy o jej życie❗️

Kiedy urodziła się moja córeczka, zrozumiałam, że nie ma świecie wyższej wartości. Eryka jest moim sensem życia, moim tlenem, moją duszą. Ale teraz okrutna choroba próbuje mi ją zabrać, a ja nie wiem, co robić! Eryczka ma WZNOWĘ neuroblastomy. To najgroźniejszy z możliwych nowotworów, który zabija połowę chorujących dzieci! Błagam każdego, kto czyta ten apel o pomoc! Moja kochana córeczka nie może umrzeć… A bez leczenia tak właśnie się stanie! Na początku września 2022 roku powieki i uszy Eryki zrobiły się żółte. Nie miała apetytu, zaczęła szybko się męczyć i zrobiła się kapryśna. Wystraszyłam się… Pomyślałam, że to może być żółtaczka, dlatego szybko umówiłam nas na wizytę. Podczas badania USG lekarz zauważył dużego guza w okolicach nerek. Natychmiast wysłano nas do szpitala. Gdy usłyszałam, że w ciele mojej malutkiej córeczki znajduje się COŚ, co zagraża jej życiu, niemal zemdlałam. Skierowano nas na oddział onkologiczny, a ja przestałam rozumieć, co się dzieje. Docierało do nie tylko to, że w moich ramionach płacze moja malutka córeczka, którą przytulam z całych sił. Po badaniach zdiagnozowano neuroblastomę przestrzeni zaotrzewnowej 4 stopnia z uszkodzeniem szpiku kostnego. Pamiętam jak siedziałam w gabinecie ordynatora. Powiedział, że Eryce pozostało 2-3 miesiące życia. Można spróbować wykonać przeszczep szpiku za granicą, ale nie ma gwarancji, że to pomoże. Nie powiedziałam nic. Wyśliznęłam się z gabinetu i pobiegłam na salę szpitalną, gdzie leżała Eryka. Przykucnęłam przy jej łóżku, wzięłam jej rączkę w swoją i patrzyłam na nią. Łzy leciały po moich policzkach. Czym ona sobie zasłużyła? Dlaczego właśnie Eryka, czemu nie ja? Przecież to tylko małe dziecko! Czułam, że świat się kończy. I wyjścia już nie ma. Eryka ciężko znosiła chemioterapię. Kiedy pojawiły się skutki uboczne, trudno było na to patrzeć. Z bólu biła siebie w głowę, zrywała z siebie ciuchy, chciała stamtąd uciec… Za każdym razem przytulałam swoje maleństwo i ze łzami w oczach prosiłam, błagałam, by tylko wyzdrowiała. Czułam ogromny strach, że ją stracę. Wiedziałam, że chemia, którą przyjmuje utrzymuje ją jedynie przy życiu. Dla mnie i dla mojej rodziny drogie leczenie za granicą wydawało się czymś niemożliwym. Dołowała mnie myśl, że życie mojej córeczki zależy od pieniędzy, których nigdy nie zdobędę. Obwiniałam się, że nie mogę jej pomóc. Pewnej nocy uciekłam z sali szpitalnej i schowałam się w świetlicy. Zalewałam się łzami, rwałam sobie włosy. Błagałam, żeby Bóg dał jej siły i zdrowie, żeby ocalił ją... Byłam w takim stanie, że nie zauważyłam, że w pokoju ktoś jest. Okazało się, że przychodzą tu inne mamy i także płaczą w ciemności, by nikt ich nie zauważył.  Jedna z nich była w tym momencie w pokoju. Podeszła do mnie, przytuliła. Powiedziała: "Proszę Cię... Płacz tyle, ile potrzebujesz. Tylko zrób tak, żeby twoja córka nigdy nie widziała twoich łez. Twojej córeczce i tak jest teraz ciężko, a jak zobaczy płaczącą mamę będzie jej gorzej." Ta mama poradziła mi znajdować w sobie siły, bawić się z córką, śmiać się i zawalczyć o trochę normalności w naszym życiu. Mówiła, że to pomoże. Dzisiaj jestem jej za to niezmiernie wdzięczna.  Podjęłam decyzję, że muszę szukać pomocy, gdzie tylko się da. Moja córeczka nie mogła umrzeć. 10 października wyleciałyśmy z kraju i rozpoczęłyśmy leczenie w Turcji. Eryczce ogolili włosy, przez co strasznie się zasmuciła. Ja też płakałam i zbierałam każdy jej włos do torby. Miała takie ładne włoski… Po 3 cyklu chemii badania wykazały, że guz się zmniejszył. Zadecydowano, że można już przeprowadzić operację, by go usunąć. Na szczęście wszystko zakończyło się sukcesem.  Po operacji Eryka miała jeszcze 3 cykle chemioterapii. Po każdym wymiotowała, miała gorączkę, traciła apetyt, była osłabiona, zmęczona, skarżyła się na ból w ciele i miała kiepskie wyniki badań. Ale zniosła to wszystko jak prawdziwa wojowniczka.   Potem Eryczka przeszła pomyślnie autoprzeszczep. Wszystko zgodnie z planem. Po kolejnych chemiach i radioterapiach mogliśmy wrócić do domu. Przez rok wszystko było dobrze, ale w marcu 2024 podczas kolejnej kontroli lekarze wykryli nawrót. Tym razem z przerzutami do mózgu, szpiku kostnego i kości. W trybie pilnym wyznaczono 3 cykle chemioterapii, które Eryka znosiła okropnie. Wyniki badań też były fatalne. Każdy nowy kurs leczenia to ból, rozpacz i poczucie winy. Ze strachu o moją córeczkę nie potrafiłam ułożyć zdania, skupić się, nie potrafiłam przypomnieć sobie, o co chciałam zapytać lekarza... Czasami wydawało mi się, że zwariowałam. Eryka okazała się silniejsza ode mnie. Niestety, jej stan jest na tyle poważny, że sama chemia nie wystarczy. Lekarze mówią wprost, musimy jak najszybciej rozpocząć immunoterapię w Barcelonie, która jest ogromną szansą na pełne wyzdrowienie.   Niestety, kwota powaliła nas na kolana! Nigdy nie będę w stanie zgromadzić takich pieniędzy. Dlatego jestem zmuszona zwrócić się o pomoc. Proszę Was, błagam, pomóżcie mi ocalić Erykę! To nie czas na śmierć... Mama Eryki ➡️ Śledź losy Eryki na Facebooku!

105 680,00 zł ( 2,95% )
Brakuje: 3 466 726,00 zł
Izabela Michta
Izabela Michta , 23 lata

Urodziła się z mózgiem na zewnątrz czaszki! Wciąż walczymy o jej życie!

Nie wyobrażamy sobie bez niej życia! Tak – dokładnie ta chora istota, najsłabsza z całej naszej rodziny, która wymaga niemal całodobowej opieki, jest naszą największą siłą! To Właśnie razem z Izą stanowimy rodzinę i zrobimy wszystko, by była z nami, by jej życie było łatwiejsze a przede wszystkim pozbawione bólu!  Iza na świat przyszła w 2001 roku, wtedy to w jakim urodziła się stanie, było wielką sensacją. Internet dopiero raczkował, ale kolorowe gazety rozpisywały się o dziewczynce, która urodziła się z mózgiem poza czaszką i wymaga pilnej operacji w USA! Pierwsze miesiące życia Iza przebywała w szpitalu. Ostatecznie została zdyskwalifikowana do leczenia operacyjnego. Szukałam pomocy w całej Polsce niestety bezskutecznie. Wiedzieliśmy, że bez pilnej operacji nasza córeczka nie ma żadnych szans, a jak każdy rodzic chcieliśmy ratować nasze dziecko! Lekarze nie dawali Izuni szans na przeżycie. Guz na głowie rósł z każdym dniem, wiedziałam, że mamy coraz  mniej czasu . Dostęp do internetu był wtedy bardzo ograniczony, więc pisałam listy z rozpaczliwym błaganiem o pomoc do gazet. Na pomoc przyszedł ulubiony wtedy tygodnik kobiet "Przyjaciółka"i dzięki nim nawiązał się kontakt ze szpitalem w USA. Lekarze w Stanach Zjednoczonych dali nam coś, czego nikt inny nam nie dał! Amerykańcy lekarze zdecydowali się przeprowadzić operację dając Izuni 95%szans na przeżycie. W odstępach paru miesięcy przeszła bardzo ciężkie operacje głowy. Czaszka nie jest całkiem zamknięta, aby nie doszło do ciśnienia wewnątrz czaszkowego, natomiast czoło zostało zrekonstruowane. Uratowano jej życie, ale walka trwa każdego dnia. Jedno płuco Izy nie funkcjonuje wcale, a kręgosłup jest dramatycznie wykrzywiony. Izunia nie chodzi – skrzywienie kręgosłupa 90 stopni doprowadza do przemieszczania się narządów i do ucisku na płuco, przez co pogłębia się niewydolność oddechowa. Środki z poprzedniej zbiórki już się skończyły, a walka o życie i zdrowie naszej córeczki wciąż trwa! Bez Was nie uniesiemy tych kosztów związanych z leczeniem i rehabilitacją... Nie możemy patrzeć na cierpienie naszej córeczki. Izunia to wulkan pozytywnej energii, który zaraża wszystkich swoim uśmiechem. Pomimo swojego stanu potrafi cieszyć się życiem Na ten moment, żeby mogła żyć bez bólu i żeby nie doszło do ucisku przez który przestanie oddychać, może uratować ją intensywna rehabilitacja i zakup niezbędnego sprzętu. Tylko tak sprawimy, że nasza córka, będzie żyła bez bólu i zagrożenia życia. Rodzice

56 955,00 zł ( 18,46% )
Brakuje: 251 556,00 zł
Liwia Wojtan
Liwia Wojtan , 5 lat

By choroba przestała zabierać jej dzieciństwo - Proszę, walcz z nami o jej przyszłość!

Kochani darczyńcy! Dzięki Waszemu wsparciu poprzedniej zbiórki Liwcia miała wykonane szerokopasmowe badania genetyczne. Jednak wracamy...  Wasza pomoc dała córce szansę uczestnictwa w licznych turnusach logopedyczno-pedagogicznych wyjazdowych i stacjonarnych, oraz terapiach w miejscu zamieszkania. To dzięki Waszym wielkim sercom Liwia dzisiaj uśmiecha się, nie boi się ludzi, otworzyła się na świat, uczy się funkcjonowania w społeczeństwie, może być pod stałą opieką wielospecjalistyczną. Jednak walka się nie kończy...  Ta mała dziewczynka zrobiła ogromny postęp, niestety zawsze będzie potrzebować wsparcia i o takie dzisiaj prosimy! Nasza historia:  Nie ma dnia, którego nie potrafiłaby rozpromienić swoim uśmiechem, mimo to jej dzieciństwo naznaczone jest piętnem chorób i zaburzeń. Gdy Liwcia miała zaledwie dwa tygodnie, trafiła do szpitala z ciężkim przypadkiem żółtaczki. Niestety, po wprowadzeniu pierwszego antybiotyku córeczka zareagowała wstrząsem anafilaktycznym. Od tamtego dnia nasze życie zupełnie się zmieniło, a codzienność przeniosła się na szpitalne sale.  Początkowo córka była traktowana jako dziecko z niedoborem odporności i alergiami na wybrane grupy leków. Na jej ciele pojawiały się zmiany trudne w wyleczeniu, a organizm zaczął bardzo źle reagować na wszelkie pokarmy. Każda próba rozszerzania diety Liwci, kończyła się niebezpiecznym obrzękiem naczynioruchowym. Obecnie, mimo swojego wieku, córka może przyjmować jedynie mieszankę aminokwasową, która docelowo skierowana jest dla niemowlaków do 12. miesiąca życia. Córka ma zdiagnozowaną neutropenię, ciężką alergię wielopokarmową, zapalenie żołądka, jelita ciężkiego i okrężnicy, drgawki uogólnione, przerost małżowin nosowych upośledzający drożność nozdrzy oraz nawracające pokrzywki z obrzękiem naczynioruchowym. Po konsultacji w centrum psychologiczno-pedagogicznym u Liwci orzeczono zaburzenia ze spektrum autyzmu. To kolejny cios od losu, kolejna trudność, z którą będziemy musieli kroczyć przez następne dni. Bagażu przyrasta z każdym dniem, a my powoli tracimy siły, by samodzielnie stawiać czoła przeciwnościom.  Liwka dalej jest na żywieniu medycznym. Obecnie je 7 produktów, ale nie są to produkty, z których można skomponować pełnowartościowe posiłki. Jesteśmy pod opieką wielu poradni. Nic nie zmieniło się także w temacie odporność. Atopowe zapalenie skóry nasila się, jak tylko próbujemy nowych pokarmów. W lutym br. podczas turnusu wyjazdowego Liwka przeszła kolejny wstrząs anafilaktyczny, po zajęciach ze skrobią ziemniaczaną. Leczenie, żywienie medyczne, liczne terapie i diagnostyka pochłaniają ogromne kwoty, w związku z tym kierujemy się do Państwa o pomoc.  Moim marzeniem, marzeniem matki jest zdrowie mojego dziecka. Chciałabym, żeby życie Liwii toczyło się w domu, w przedszkolu, a nie na szpitalnych oddziałach. Jesteśmy tutaj, bo nadzieja umiera ostatnia! A w dokonywaniu cudów potrzebujemy Waszej pomocy! Liwia zrobiła ogromne postępy rozwojowe. Mówi! Nie jest już autoagresywna. Walczmy dalej! Proszę, nie przechodźcie obojętnie obok naszej małej Liw, pomóżcie nam zawalczyć o jej zdrowie, o jej normalność.  Mama Liwii ➡️ Liwkę można również wesprzeć poprzez licytacje

29 353,00 zł ( 91,97% )
Brakuje: 2 562,00 zł
Aleks Pittner
Aleks Pittner , 9 lat

PILNE❗️Ciężko chory Aleks walczy o lepsze jutro – uratuj przed kalectwem i bólem❗️

BARDZO MAŁO CZASU! Aleks wciąż toczy dramatyczną walkę – o zdrowie, o sprawność i o każdy kolejny ruch… Nasz syn zmaga się z rzadką, nieuleczalną chorobą, przez którą jego kości nie rosną prawidłowo! Ostatni zabieg przyniósł niespodziewane komplikacje – Aleksa cierpi każdego dnia, coraz trudniej jest mu się poruszać… Konieczna jest kolejna operacja – PROSIMY, POMÓŻ! Choć jest słodki, roześmiany, do schrupania – stąd jego przezwisko: Chrupek… Za jego uśmiechem kryje się ogromny ból… Aleks cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną – dysplazję diastroficzną. Przez nią ma problemy z poruszaniem i bólem, które zmieniły jego życie w KOSZMAR! Aleks urodził się 13 grudnia 2014 roku. Gdy wychodziłam ze szpitala, wręczono mi kartkę z telefonem do hospicjum. Kolejny szok. „Moje dziecko nie umrze!” – wykrzyczałam lekarzom. Mierzył zaledwie 44 centymetry, miał króciutkie rączki i nóżki, malutkie paluszki o długości centymetra. Nieważne, jaki był… Był naszym synem. Pokochaliśmy go od pierwszego wejrzenia. Dalsze badania wykazały, że Aleks cierpi na dysplazję diastroficzną, rzadką chorobę genetyczną, charakteryzującą się nieprawidłowym rozwojem kości i chrząstki. To przez to Chrupek już zawsze będzie niskiego wzrostu, a jego rączki i nóżki pozostaną krótsze niż u zdrowego człowieka. Pod względem intelektualnym jest jak zwykłe dziecko – to mądry chłopiec, szybko się uczy, jest ciekawy świata i ludzi. Niestety, jego ciałem jest wrogiem… Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się przeprowadzić operację bioderek. Jesteśmy Wam za to niezwykle wdzięczni. Niestety, okazało się, że stan bioder był tak dramatyczny, że zamiast jednego – zdecydowano się zoperować obydwa... Dodatkowo lekarze zoperowali także stopy synka. Po tym zabiegu doszło do powikłań, na które nie mogliśmy się przygotować. Stan stóp Aleksa bardzo się pogorszył. Nie może normalnie postawić ich na ziemi, chodzi jedynie na palcach. Sprawia to, że pogłębiają się jednocześnie problemy z kolankami… Codziennie widzimy, jak ogromnym wyzwaniem dla naszego synka jest poruszanie się i utrzymanie równowagi. Droga Aleksa do szkoły to zaledwie 280 metrów. Synek pokonuje ją jednak aż 15 minut – często pod koniec nie ma już siły iść sam i musimy nieść go na rękach. Każdy krok jest dla Aleksa niezwykle bolesny i sprawia, że jego kolanko wygina się coraz bardziej.  Jedyną szansą na życie bez bólu i zachowanie sprawności jest dla naszego synka operacja w Instytucie Paleya. Udało się nam nawiązać kontakt ze światowej sławy specjalistą z ogromnym doświadczeniem w operacjach ortopedycznych. Nie pracuje on na co dzień w Instytucie, lecz zgodził się przylecieć do Polski specjalnie dla naszego synka.  Operacja jest zaplanowana już na 30 sierpnia 2024 roku, a jej koszt to aż 170 tysięcy złotych! Kwota jest zawrotna, a czasu bardzo mało. Wiemy jednak, że musimy zrobić wszystko, co tylko możliwe, by zabrać od naszego Chrupka ogrom bólu i cierpienia, który towarzyszy mu już od tak wielu lat. Chcemy, by pomimo swojej choroby miał szansę na sprawność i szczęśliwe dorastanie! Nie damy jednak rady sami – prosimy, pomóżcie nam! Każda wpłata i każde udostępnienie jest na wagę złota! Magda i Adrian - rodzice Aleksa ➡️ Youtube – ChruPek TV ➡️ TikTok – chrupektv ➡️ Facebook ➡️ Instagram – chrupkson

21 655,00 zł ( 12,72% )
Brakuje: 148 484,00 zł
Mikołaj Nawrocki
Mikołaj Nawrocki , 2 latka

‚‚Urodziłam bliźniaki. Mikuś musiał walczyć o życie..." Proszę, pomóż nam❗️

Jesteśmy rodzicami Mikołaja oraz Basi. Są to nasze upragnione, długo wyczekiwane dzieci. Niestety od samego początku towarzyszył nam strach i lęk. Dzieci urodziły się jako skrajne wcześniaki poprzez cesarskie cięcie w dniu 10.09.2022 r. Tego dnia, po chwili radości, przeżyliśmy koszmar! Nasz malutki synek, ważący zaledwie 1300 g musiał być reanimowany na bloku operacyjnym, następnie zaintubowany i szybko przewieziony do innego szpitala. W 7 godzinie życia Mikuś otrzymał 2 punkty w skali Apgar. Cierpiał na anurię, a narastające obrzęki sprawiły, że w 4 dobie życia u naszego synka konieczna była dializa otrzewnowa, którą stosowano przez kolejne 3 dni. Tego dnia nastąpił krwotok do obu komór mózgu! To był KOSZMAR! Dopiero w 2 tygodniu życia Mikołaja masywne krwotoki z płuc ustąpiły, a w 26 dniu życia nareszcie został rozintubowany. Niestety wtedy pojawiły się kolejne trudności... Żyliśmy w wielkim stresie i niedowierzaniu, z jednej strony córeczka potrzebowała naszej opieki i uwagi, z drugiej synek walczył o życie!  Pierwszy raz kiedy mogliśmy Mikusia wreszcie wziąć na ręce, był momentem ogromnego wzruszenia. Nasz synek mógł wreszcie poczuć, że dotyk nie musi się wiązać z bólem, że kiedy przytulają kochające ramiona, to jest się bezpieczny. Przez pierwsze pół roku swojego życia otaczały go szpitalne mury, aparatury medyczne oraz lekarze — nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Od samego początku nasze dzieci były rozdzielone. Basia mogła opuścić szpital dużo wcześniej. Teraz po powrocie Mikołaja do domu nawet nie mogą leżeć blisko siebie. Mikołaj ma skrajnie obniżoną odporność, na dodatek jest nosicielem enterokoków i stanowi zagrożenie dla siostry. W czerwcu 2023 roku szczegółowe badania uwidoczniły zespół Westa, liczne zmiany poniedotlenieniowe oraz pokrwotoczne z zanikiem mózgu, pnia mózgu i móżdżku, przestrzenie przymózgowe z przewlekłymi krwiakami. Mimo ukończenia 12 miesiąca życia Mikusia rozwojowo kwalifikowano na pierwszy miesiąc. Na ciele ma widoczne liczne blizny po nakłuciach i zabiegach operacyjnych. Na szczęście pod koniec pobytu w szpitalu zaobserwowano poprawę, związaną z wyeliminowaniem ataków padaczki, nasz synek zaczął uśmiechać się do nas oraz kieruje rączki w stronę zabawek. Zakończenie antybiotykoterapii pozwoliło na powrót do domu po tak długotrwałej nieobecności — był to bardzo trudny czas dla Mikołaja. Musiał na nowo poznać otoczenie domowe oraz przyzwyczaić się do obecności swojej siostry. Po kilku dniach dobry stan zdrowia uległ pogorszeniu, konieczna była pilna konsultacja lekarska. Każdy dzień przynosi chwile niepewności oraz obawy przed wystąpieniem kolejnych komplikacji zdrowotnych. Mikołaj z uwagi na swój stan zdrowia wymaga specjalistycznej opieki rehabilitacyjnej oraz medycznej. Dążymy do tego, by miał jak najwięcej spotkań z rehabilitantami w granicy możliwości naszego dziecka. Niestety ciągłe zabiegi, wyjazdy do specjalistów, czy szpitali pociągają za sobą ogromne koszty. Wszystkie swoje siły oraz finanse skupiamy na naszych dzieciach. Wierzymy, że każda kolejna rehabilitacja, przybliży nasze dzieci do odzyskania wymarzonej sprawności. Marzymy, aby Mikołaj mógł wieść możliwie jak najbardziej normalne życie. Liczymy się z tym, że bez naszej opieki, ciągłej rehabilitacji tego nie osiągnie. Każdy jego malutki sukces, jak poruszanie rączkami, chwycenie malutkiej grzechotki wlewa w nasze serca nadzieję, na lepsze jutro. Proszę, pomóż nam o niego walczyć!  Rodzice

63 409 zł
Arkadiusz Zawadzki
Arkadiusz Zawadzki , 6 lat

Potrzebuję intensywnej rehabilitacji... Proszę, pomóż!

Aruś to nasz cudowny chłopiec z wyjątkowym, dodatkowym chromosomem. Urodził się bowiem z zespołem wad wrodzonych – Zespołem Downa. Do jego cech charakterystycznych zalicza się niepełnosprawność umysłową i zmiany w wyglądzie, jak również zmiany w budowie i funkcjonowaniu całego organizmu.  Niestety to nie koniec jego problemów. Nasz synek ma do tego wadę serca. Dodatkowo zmaga się również z obniżonym napięciem mięśniowym, skoliozą, płasko-koślawymi stopami i niedoczynnością tarczycy. Mimo że jest pod opieką wielu specjalistów, to w dalszym ciągu nic nie mówi… To takie trudne dla nas, nie mieć możliwości porozmawiania z własnym dzieckiem! Równie ciężkie, jak ciągłe monitorowanie jego zdrowia, obserwowanie niepokojących objawów, by na czas udawać się do lekarzy.  Nasze życie opiera się na ciągłej walce o jego zdrowie. Intensywnie go rehabilitujemy, wspieramy rozwój mowy. Wszystko po to, by w przyszłości mógł w miarę samodzielnie funkcjonować… Turnusy rehabilitacyjne i logopedyczne są bardzo kosztowne, dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o wsparcie. Godne i w miarę zdrowe życie naszego synka jest dla nas najważniejsze! Rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa ➡️ Kropla Dobra - licytacje

20 349,00 zł ( 31,87% )
Brakuje: 43 481,00 zł
Danusia Andrzejczak
Pilne!
Danusia Andrzejczak , 60 lat

Wymarzone wakacje zamieniły się w koszmar❗️Danuta w Meksyku poznała diagnozę guza mózgu! Pomóż❗️

W naszej rodzinie doszło do tragedii! Moja ukochana mama, Danusia, walczy o życie uwięziona na innym kontynencie! Mama przebywa w Meksyku, z dala od domu, gdzie wyjechała na wymarzone wakacje. Właśnie tam poznała diagnozę śmiertelnej choroby. Nie mamy środków, by bezpiecznie sprowadzić ją do Polski – błagamy o pomoc! Moja mama jest najukochańszą osobą, jaką znam… Całe życie troszczyła się o mnie, o mojego brata i siostrę – uwielbialiśmy czas spędzony wspólnie, całą naszą rodziną. 22. lipca skończyła 60 lat i to właśnie z tej okazji, razem z tatą i moją siostrą, polecieli do Meksyku. To był wymarzony wyjazd mamy… Od wielu miesięcy odkładała środki, by móc pojechać i w końcu odpocząć. To miała być podróż jej życia… Po dwóch dniach pobytu mamę zaczęła boleć głowa. Potwornie cierpiała, ból był nie do zniesienia. Pod koniec dnia pojawiły się też wymioty… Gdy odebrałam telefon od siostry, byłam pewna, że chce podać mi mamę, żebym mogła złożyć jej życzenia. Niestety… Usłyszałam tylko: „Mama jest nieprzytomna, tak bardzo się o nią boję”... Świat runął. Mama została przewieziona do szpitala, gdzie wykonano wiele szczegółowych badań. Te pozwoliły na postawienie diagnozy: GUZ MÓZGU! Nie mogliśmy w to uwierzyć… Lekarze podejrzewają glejaka! Natychmiast został wykonany zabieg trepanacji czaszki, żeby zniwelować ciśnienie w głowie. Mama przebywa na OIOM-ie, w śpiączce farmakologicznej, podpięta pod respirator. Sytuacja jest dramatyczna! Tata na szczęście może z nią przebywać, ale nie przez cały czas...  Lekarze sugerują, żeby jak najszybciej przetransportować mamę do Polski, gdzie będzie mogła poddać się dalszemu leczeniu i badaniom. Niestety transport medyczny z asystą lekarzy i ratowników jest koszmarnie drogi! Nie mamy takich pieniędzy… Nie wiemy też, co czeka na nas w Polsce. Nigdy nie spodziewalibyśmy się, że wymarzone wakacje naszej mamy zamienią się w koszmar! Że z dnia na dzień, zupełnie niespodziewanie, rozpocznie walkę o swoje życie... Nasza kochana Danusia zawsze się o nas troszczyła i starała się, by nigdy niczego nam nie zabrakło. Teraz my musimy zrobić wszystko, by ją uratować. By mogła bezpiecznie wrócić do domu i uzyskać odpowiednią opiekę i pomoc. Błagam Was o wsparcie, sami nie damy rady… Kinga, córka Danuty Licytacje dla Danuty - Pomóżmy Danucie w walce z guzem mózgu🩵

320 930,00 zł ( 28,71% )
Brakuje: 796 570,00 zł