Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Sztech
Michał Sztech , 12 lat

Leczenie daje niesamowite efekty! Każda przerwa to cios... Pomóż Michałkowi!

Ataki epilepsji zmalały do minimum! Michałek chodzi! A to wszystko wydarzyło się od końca ostatniej zbiórki... Twoje wsparcie ma realne znaczenie, dlatego proszę, pomóż mojemu synkowi!  Poznaj historię Michała: Życie obeszło się z nami okrutnie. Najpierw dostałam złudzenia i całą masę szczęścia. Potem to wszystko zabierano mi kawałek po kawałku, dając mi w zamian nowe choroby, zagrożenia i ogromną niepewność. Pierwszego dnia po porodzie przyniesiono mi Michałka do łóżka, a w kartę wpisano 10 punktów Apgar. Kilka godzin później synek zrobił się siny, zaczęło się dziać coś złego… Kiedy inne dzieci się rozwijały ruchowo, Michał po prostu leżał. Obserwowałam go uważnie przez kilka miesięcy i docierało do mnie, że mój synek nie rusza się tak, jak inne dzieci. Właściwie wcale się nie ruszał… Szukaliśmy neurologów, którzy postawią w końcu jakąś diagnozę. Tak zaczynają się smutne historie – rodzice w szaleńczym pędzie poszukują diagnozy dla swojego dziecka, wierząc, że jeśli ją znajdą, wydarzy się cud. Cud się nie wydarzył, zaczęło się ciężkie życie z niepełnosprawnym dzieckiem i pogoń za czymś, co inne dzieci dostają automatycznie, bez dyskusji… Mózgowe porażenie dziecięce, padaczka, niedotlenienie okołoporodowe, wrodzone zapalenie płuc, opóźnienie rozwoju psychoruchowego – tak lekarze zasypali mnie gradem dotkliwych ciosów. W 2015 roku uaktywniła się właśnie ta padaczka, która okazała się ciężką postacią wieloogniskowej i lekoopornej. Ogromna liczba napadów w ciągu dnia bardzo zahamowała rozwój psychomotoryczny Michałka. Były dni, kiedy Mały miał 100-150 wyłączeń i ogromną ich ilość wraz z utratą świadomości. Przeszliśmy długą drogę, testując masę leków, które albo nie działały w ogóle, albo doprowadziły do całkowitego braku kontaktu i uśpienia dziecka, a w najlepszym przypadku dawały efekty przez 5 tygodni, a po 5 tygodniach objawy wracały ze zdwojoną siłą. Dziś stosujemy leczenie niechemiczne, które (odpukać!) działa niesamowicie. Mamy maksymalnie 1 atak w roku! Co dokładnie dało takie skutki? – odpowiednia dieta, suplementy i ograniczenie skrajnych emocji. To holistyczne podejście zdziałało cuda. Teraz pracujemy z panią logopedą nad połykaniem śliny. Michałek nadal nie mówi, nie gryzie, je tylko rozdrobnione posiłki. Mamy jeszcze problem z refluksem i jelitami. Z tymi kwestiami też potrzebujemy pomocy specjalisty.  Każdy napad, nawet taki sekundowy, który czasami zdarza się Michałkowi, niszczy mózg. To prowadzi do agresji i regresji. Nie możemy do tego dopuścić, dlatego zbieramy środki na dalsze leczenie, suplementy, rehabilitację. Niestety przy tak wysokich kosztach życia, jakie oferuje nam rzeczywistość, nie jesteśmy w stanie sami wszystkiego opłacić. Dziękuję Ci za otwarte serce! Monika, mama Michałka ➡️ Poznaj bliżej Michałka! 

3 202,00 zł ( 15,45% )
Brakuje: 17 522,00 zł
Mateusz Kaźmierski
Mateusz Kaźmierski , 21 lat

By na progu dorosłości móc zawalczyć o marzenia

Niedługo wkraczam w dorosłość. Czas na realizację marzeń, które do tej pory były nieosiągalne. Chciałem zacząć życie, jakie jeszcze niedawno planowałem. Niestety, problemy ze zdrowiem mogą uniemożliwić mi ich realizację jeszcze przez długie lata. Chodzę do szkoły samochodowej. Niestety przez pandemię muszę uczęszczać na zajęcia online. Wybór szkoły był naturalnym wyborem, ponieważ od lat interesowałem się motoryzacją. Zawsze pasjonowały mnie szybkie sportowe auta. Oprócz tego, od dziecka najbardziej uwielbiałem tańczyć. Muzyka, którą słyszałem, powodowała, że przenosiłem się w inny świat. Całkowicie oddawałem się swojemu hobby - to były piękne czasy. Niestety, przez problemy ze skórą, musiałem zrezygnować z treningów. Tak bardzo mi tego brakuje... Naprawdę lubiłem to robić.  Kiedy przez problemy zdrowotne straciłem jedno hobby, miałem nadzieję, że nic przykrego już się nie wydarzy. Niestety, rok temu zacząłem kolejną przygodę z wizytami u specjalistów. Zdiagnozowano u mnie szkieletową, silnie nasilającą się wadę doprzednią zgryzu i skrócone wędzidełko języka. Przez całe lata żyłem w nieświadomości. Żaden z dentystów nigdy nie zauważył tego problemu. Najgorsze, że lekarze nie chcieli podjąć się leczenia. Mówili, że jest za późno i w moim wieku już nic się nie da zrobić. Po wielu konsultacjach dowiedziałem się, że konieczne będzie usunięcie dwóch ósemek. Na dzień dzisiejszy, muszę nosić aparat minimum 14 godzin dziennie. Ostatnia wizyta bardzo mnie zaskoczyła i nie ukrywam, że zmartwiła... Pani doktor powiedziała, że wada postępuje, a szczęka się nie cofa. Co gorsze, może być tak, że aparat nie przyniesie oczekiwanych rezultatów i konieczne będzie ściągnięcie go. Na dodatek, niedawno podcięte wędzidełko, znów wymaga zabiegu, ponieważ po pół roku ponownie się zrosło.  Nie proszę zbyt często o pomoc. We wszystkich problemach wspierają mnie rodzice. Wiem, że mam w nich oparcie i jestem za to bardzo wdzięczny. Niestety w ostatnim czasie problemy zaczęły się piętrzyć. U mojej mamy pół roku zdiagnozowano chorobę hashimoto i niedoczynność tarczycy. Przez to, że w szybkim tempie zaczęła nabierać na wadze, pojawiły się u niej duże problemy z chodzeniem. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że mama chciała mi pomóc, a sama potrzebowała pomocy. Marzę, by mama nie musiała się więcej martwić o moje zdrowie. Jestem już prawie dorosły, dlatego chciałbym ją odciążyć. Niestety przez to, że nadal się uczę, nie mogę podjąć się żadnej stałej pracy, która zapewniłaby mi opłacenie wszystkich zabiegów. Muszę zwrócić się z prośbą o finansowe wsparcie.  Wiadomość o potrzebie leczenia szczękowo-ortodontycznego była dla mnie szokiem. Koszty związane z operacją, wizytami i leczeniem są naprawdę wysokie. To dla mnie stanowczo za dużo, a nie chcę obciążać kosztami rodziców. Proszę, pomóż mi wkroczyć w dorosłość bez zamartwiania się o dalszą przyszłość.  Mateusz

3 201,00 zł ( 21,49% )
Brakuje: 11 693,00 zł
Kacper Miedzierski
Kacper Miedzierski , 27 lat

Niezdiagnozowani umierają! – Kacper prosi o pomoc!

Gdy miałem 3 lata, wypadłem z 4. piętra. Miałem obtłuczoną wątrobę, śledzionę i prawą nerkę. Z tego co wiem, od tego czasu zaczęły się moje problemy zdrowotne. W szpitalu jestem bardzo często. W wieku 3 lat wylądowałem w szpitalu z powodu zaburzeń chodu i bólu głowy. Gdy miałem 11 lat lekarze zdiagnozowali u mnie rzadką chorobę Addisona. Jest ona związana z pierwotną niedoczynnością kory nadnerczy. Prostymi słowami – moje nadnercza nie produkują hormonów, głównie kortyzolu, który jest niezbędny do życia. Pacjentom niezdiagnozowanym grozi śmierć.  Otrzymałem orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności. Do końca życia muszę przyjmować hormony i inne leki polepszające mój stan zdrowia. Choroba postępuje w błyskawicznym tempie. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Jestem stale osłabiony, często łapią mnie skurcze mięśni, stale towarzyszy ból głowy. Koszt leczenia jest wysoki. Nie stać mnie już na leki i prywatne leczenie, z tego powodu zdecydowałem się poprosić o pomoc. Będę wdzięczny za każdą formę wsparcia. Kacper

3 201 zł
Szymon Gmiterek
Szymon Gmiterek , 5 lat

Pomóż odnaleźć przyczynę problemów Szymka!

Szymek to mój ukochany jedyny synek. Jego problemy zaczęły się, gdy był jeszcze bardzo malutki. Po ukończonym roczku zauważyłam wiele niepokojących zachowań: zaciskanie zębów, nadmierne poruszanie główką, czy zaciskanie rączek. Zaczęłam poszukiwania przyczyny… Wielu lekarzy mówiło mi, że to wszystko w końcu samo przejdzie. Z czasem część objawów ustąpiła, jednak na ich miejsce zjawiły się zupełnie nowe problemy. U synka pojawiły się mimowolne tiki. Szymek podczas nadmiaru emocji pochylał się, podskakiwał, machał rączkami. Badanie eeg wskazało na padaczkę. Dalsze konsultacje neurologiczne dawały skrajne podejrzenia diagnoz. Czułam się bezradna… Na szczęście w końcu trafiłam z synkiem do psychiatry. Pół roku później, w wieku 5 lat u Szymka stwierdzono Zespół Aspergera. W końcu otrzymałam odpowiedź, co jest przyczyną martwiących mnie zachowań. Synek jest pod stałą opieką wielu specjalistów. Chodzi do przedszkola integracyjnego, gdzie ma kontakt z rówieśnikami. Niestety, nie rozumie, że różni się od innych dzieci i często ich zachowania sprawiają mu przykrość. Moje serce pęka, gdy widzę, jak Szymek przeżywa niektóre sytuacje. Ostatnio w życiu synka pojawiły się problemy zdrowotne. Szymek przeszedł poważną infekcję dróg oddechowych, bardzo długo dochodził do siebie.  Po przebytej chorobie zauważyłam, że tiki synka o wiele częściej występują. Do tego Szymek zaczął się jąkać! Lekarze zlecili mi rozbudowane badania diagnostyczne. Niestety ich koszt jest bardzo wysoki. Badania pozwoliłyby określić przyczynę nasilenia dolegliwości synka. Dzięki nim dowiem się, co mogę dalej robić, żeby Szymek jak najlepiej się rozwijał. Już teraz wydatki na specjalistów są ogromne. Nie mogę zrezygnować z terapii synka, są one koniecznym narzędziem do pracy z  jego problemami. Jako mama muszę zrobić wszystko, żeby moje dziecko miało szansę na dobre życie. Rozwój i zdrowie Szymonka są dla mnie najważniejsze na świecie. Bardzo Was proszę o wsparcie. Muszę odnaleźć przyczyny problemów mojego dziecka, żeby móc my zapewnić najlepszą możliwą przyszłość. Mama

3 200,00 zł ( 10,02% )
Brakuje: 28 715,00 zł
Nikodem Mirowski
Nikodem Mirowski , 11 lat

Nikoś urodził się w ciężkiej zamartwicy i od razu był reanimowany❗️Pomóż w walce o zdrowie❗️

Nic nie zapowiadało problemów ze zdrowiem Nikosia. Cała ciąża przebiegała prawidłowo. Niestety, w 41. tygodniu mój synek przyszedł na świat w ciężkiej zamartwicy… W trakcie porodu doszło do niedotlenienia, a Nikodem musiał być reanimowany. Nigdy nie byłam tak przerażona, gdy widziałam jego małe, bezwładne ciałko… Każda sekunda zdawała się trwać wieczność. Na szczęście lekarze uratowali życie Nikosia. Co więcej – mówili, że dzięki rehabilitacji ma szansę na powrót do zdrowia. Był to nasz główny cel i przez najbliższe lata mój synek znajdował się pod opieką specjalistów.  Niestety, pomimo terapii nie rozwijał się prawidłowo. Nie siadał, nie zaczynał chodzić ani mówić… W wieku 3 lat zdiagnozowano u niego niedowład spastyczny lewostronny oraz opóźnienie rozwoju psychoruchowego. Nasz świat się załamał.  Mimo bólu i niezrozumienia dlaczego mój synek musi mierzyć się  takimi trudnościami – wiedziałam, że muszę działać. Przez kolejne lata trwała intensywna rehabilitacja, dzięki której Nikodem był w stanie nauczyć się siadać, stać, otworzył zaciśnięte piąstki… Nauczył się nawet stać i z pomocą drugiej osoby stawia chwiejne kroki! Niestety, rehabilitacja oraz zajęcia integracji sensorycznej są niezwykle kosztowne. Bardzo ciężko jest mi udźwignąć taki ciężar samodzielnie. Wiem jednak, że nie możemy przerwać terapii. Przed Nikosiem jeszcze bardzo długa droga do zdrowia i sprawności. Do tej pory nie mówi, porusza się na wózku, a chodzi jedynie przy pomocy drugiej osoby. Uczy się w szkole specjalnej i nadal nosi pampersy. Ze względu na niedowład nie jest w stanie samodzielnie jeść czy się umyć. Wiem jednak, że mimo tak ogromnych przeciwności losu i ograniczeń, możemy podarować Nikosiowi lepszą przyszłość. Widzę, jak wielkie postępy zrobił na przestrzeni tych wszystkich lat – jego rozwój się nie zatrzymał, potrzebuje jedynie pomocy i wsparcia w walce o sprawność.  Moje matczyne serce pęka na myśl, że moglibyśmy nie wykorzystać szansy na rozwój Nikosia. Było mi bardzo ciężko odważyć się na założenie tej zbiórki, jednak jako rodzic muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by synek miał szansę na lepszą przyszłość. Proszę o pomoc – najwięcej możemy wypracować właśnie teraz, w dzieciństwie.  Mama Nikosia

3 200 zł
Wiktoria Cychowska
Pilne!
Wiktoria Cychowska , 14 lat

Nie pozwól, by NOWOTWÓR odebrał życie 13-letniej Wiktorii❗️

Nasz świat zawalił się w momencie poznania tej przerażającej diagnozy… Nowotwór złośliwy mózgu — glejak o wysokim stopniu złośliwości… W najczarniejszych koszmarach nie przypuszczaliśmy, że nasza mała córeczka będzie musiała stoczyć walkę z tak potwornym przeciwnikiem… Podczas rutynowej kontroli, rutynowego badania wykryto u niej te straszną chorobę. Wiktoria jest w trakcie chemioterapii intensywnej, co wiąże się z cotygodniowymi wyjazdami do Warszawy. Dojazdy generują ogromne koszty, musimy opłacić paliwo, nocleg, jedzenie… To znacząco obciąża nasz budżet – zwłaszcza że nasz samochód jest coraz starszy, mniej sprawny, generuje kolejne wydatki! Musimy zrobić wszystko, by uratować ukochane dziecko… Wiki wymaga intensywnego leczenia, rehabilitacji, stałego wsparcia. Chcielibyśmy, by miała szansę na szczęśliwe, beztroskie dzieciństwo – jak jej rówieśnicy. Ma przecież dopiero 13 lat… Jej piękne włoski zastąpiła łysa główka, a pełną radości i uśmiechu buźkę – smutna, przerażona twarz. W jej oczach widać ogromne cierpienie... Nie możemy pozwolić, by trwało... Prosimy, pomóż nam zapewnić Wiktorii wszystko, czego teraz potrzebuje. Pieniądze nie mogą stanąć na drodze do jej zdrowie! Tu chodzi o życie Wiktorii, nie możemy się poddać! Otworzysz dla niej swoje wielkie serce? Wiktoria jak każda nastolatka, ma swoje marzenia, plany, pasje… i całe życie przed sobą. Pomóż sprawić, że dostanie szansę. Pomóż sprawić, że będzie mogła żyć… Rodzice Licytacje dla Wiktorii 💚

3 198 zł
Siergiej Palynczuk
Siergiej Palynczuk , 39 lat

O krok od tragedii. Proteza moją ostatnią nadzieją!

Pod koniec 2017 roku w moim życiu wydarzyła się tragedia. Dzień zaczął się jak każdy inny, a zakończył najtrudniejszą walką z jaką przyszło mi się zmierzyć. Maszyna do mielenia mięsa wciągnęła moją prawą rękę. W jednej chwili straciłem dłoń, skórę i tkanki podskórne z całej ręki, aż do klatki piersiowej. Moje życie zmieniło się nieodwracalnie, a śmierć zajrzała mi w oczy…  Mój stan był bardzo ciężki. Szanse na uratowanie chociaż części ręki były bardzo małe. Straciłem dużo krwi. Nadal walczę z codziennym bólem i cierpieniem. Chcę być samodzielny i żyć jak inni, opiekując się ukochanym dzieckiem. Właśnie dlatego bardzo potrzebuję pomocy. Cały wypadek pamiętam jak przez mgłę. Ogromna panika w pracy, telefon na pogotowie. Potem helikopter, podróż do szpitala i dyskusje lekarzy… Ratować rękę, czy amputować.  Zabrali mnie do kliniki oparzeniowej, gdzie miałem przejść operację i późniejszą rehabilitację. Lekarze postanowili przeszczepić skórę z nóg na pozostałą część ręki. Szansa, że skóra się przyjmie, była niewielka. Sam transport wiązał się z ogromnym ryzykiem. Jak się później okazało to, że przeżyłem to cud… Jestem wdzięczny mojej żonie za wsparcie, jakim mnie obdarzyła. Za walkę i błaganie lekarzy, by ratowali moją rękę. 16-godzinna operacja zakończyła się sukcesem. Udało się uratować całą rękę, niestety dłoń była tak zmiażdżona, że jedynym wyjściem była amputacja.  Nie mogłem się ruszać. Ciało owinięte było bandażami. Pamiętam przeszywający ból od czubka głowy po koniuszki palców. Kroplówka z morfiną jedna po drugiej, by choć na chwilę odetchnąć. Uczyłem się od nowa funkcjonować, chodzić, jeść… i żyć. Nawet po tak długim czasie moja ręka wygląda jak jedna wielka blizna. Blizna, która nie jest elastyczna i bardzo słabo chroni mięśnie. Nie ma takiej mocy, która pozwoliłyby mi cofnąć czas i nie dopuścić do tak strasznego wypadku. Jedynym dla mnie ratunkiem jest proteza, dzięki której będę miał szansę na powrót do sprawności.  Sergiej

3 197,00 zł ( 1,71% )
Brakuje: 183 551,00 zł
Józefa Kunc
Józefa Kunc , 86 lat

Być samodzielną, niezależnie od wieku

Mama jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Poświęciła mi cały swój czas kiedy byłem dzieckiem, martwiła się o mnie i dbała, jak o nikogo innego. Od młodzieńczych, beztroskich lat minęło już sporo czasu. Teraz role się odwróciły i to ja zajmuję się mamą. Od kiedy przeszła udar, codziennie niepokoję się, czy jej stan się nie pogorszy. Udar, którego doznała mama w maju 2020 roku, zaskoczył całą rodzinę. Zanim jednak do tego doszło, jej życie było bardzo spokojne. Przed emeryturą pracowała jako sprzedawca w jednym z pobliskich sklepów. Uwielbiała kontakt z ludźmi, chętnie z nimi rozmawiała. Była aktywna i myślę, że gdyby nie choroba, pozostałoby tak, aż do dziś. Mama chodziła na długie na spacery, otaczała się dobrymi osobami. Od zawsze chętnie wszystkim pomagała. Często zajmowała się ukochanym wnuczkiem, świetnie się z nim bawiąc i ucząc go czegoś nowego. Teraz marzy, by wyjść z czterech ścian, spotkać przyjaciół, samodzielnie zrobić zakupy… Być znów aktywną osobą. Wszystko zaczęło się od bólu kręgosłupa, który doskwierał mamie od dwóch dni. Nie zapowiadał on czegoś groźniejszego. Później, dołączył do tego ból głowy i zaburzenia mowy. Nagle, paraliż lewej ręki i nogi. Postanowiłem jak najszybciej wezwać karetkę, ponieważ jej stan z minuty na minutę się pogarszał.  Bałem się o zdrowie mamy, gdyż od lat towarzyszą jej różne choroby. Migotanie przedsionków, nadciśnienie, cukrzyca, astma i wiele innych... Wszystko to spowodowało, że strach towarzyszący mi podczas pobytu na SORze stawał się coraz większy. Czas oczekiwania na wyjście lekarzy zdawał się nie mieć końca. Usłyszana diagnoza bardzo mną wstrząsnęła. Milion myśli zaczęło mieszać się w mojej głowie. Co teraz? Jak mama da sobie radę? W jaki sposób mogę jej teraz pomóc? Aktualnie, rehabilitacja odbywa się dwa razy w tygodniu. Mimo że od udaru niedługo minie rok, niedowład lewej strony nadal się utrzymuje. Od tego czasu mama, wyszła z domu tylko trzy razy… Trzy wizyty u lekarza były jedyną okazją, aby choć na chwilę opuścić mieszkanie. Mama porusza się za pomocą balonika, a czasem wózka inwalidzkiego. Mieszka na trzecim piętrze, dlatego samodzielne wyjście z mieszkania jest niemożliwe. Blok nie posiada windy, nie jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Bardzo chciałbym jej pomóc, niestety mieszkam w innym mieście, a możliwość częstszych odwiedzin jest utrudniona ze względu na moją pracę. Tak bardzo  chciałbym, by była szczęśliwa.  Mama mieszka sama, jednak jak na jej możliwości wspaniale sobie radzi w codziennych obowiązkach. Stara się być samodzielna. Niestety, dużą przeszkodą jest brak możliwości wyjścia na dwór. Schodołaz umożliwiłby wyjście i powrót do mieszkania. Z całego serca liczę na zrozumienie i pomoc. Wspólnymi siłami możemy umożliwić mamie odzyskanie choćby części z tego, co zostało jej odebrane przez chorobę. Koszt schodołazu jest bardzo wysoki, dlatego zwracam się do Ciebie z prośbą o wsparcie. Proszę, pomóż mojej mamie znów w pełni cieszyć się z życia.   Syn Józefy, Jarek

3 196,00 zł ( 17,67% )
Brakuje: 14 890,00 zł
Wiesława Solawa
Wiesława Solawa , 62 lata

Zwiększone ryzyko kolejnego udaru❗️Proszę, pomóż mojej mamie❗️

Mama od lat walczy z problemami zdrowotnymi. W 2010 roku przeszła przez traumatyczne doświadczenie pęknięcia tętniaka mózgu. Niestety, tak jak te wieści były tragiczne, nie były ostatnie. U mamy zdiagnozowano cukrzycę typu B. Walka z chorobami nie miała końca. Pomimo trudności mama nie poddawała się ani na chwilę, ale 26 lipca 2023 roku nasze życie zmieniło się radykalnie. Mama przeszła udar mózgu, który pozostawił ją z paraliżem prawej strony ciała i afazją mowy. Pomimo intensywnej, dwumiesięcznej rehabilitacji choroba dalej postępuje, a obecny stan mamy daje ryzyko kolejnego udaru… Ale rehabilitacja jest konieczna i to jedyne wyjście, by utrzymać sprawność ruchową. Bez pomocy logopedy afazja się nie cofnie i mama może już na zawsze stracić zdolności językowe! Mama to wyjątkowa osoba. Przez lata naprawdę ciężkiej walki z chorobą wykazywała ogromną siłę i determinację! Dzisiaj to nie wystarczy… Kończą nam się środki potrzebne na rehabilitację, pielęgniarkę, terapię i po prostu walkę o godne życie. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie. Każda wpłata, bez względu na jej rozmiar, ma ogromne znaczenie i przyczynia się do stworzenia warunków do leczenia mamy. Okazana życzliwość pomoże nam radzić sobie w tym trudnym okresie. Ania, córka

3 195 zł