Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Agnieszka Smozik
Pilne!
Agnieszka Smozik , 43 lata

POMOCY❗️Nowotwór złośliwy odbiera życie naszej mamie❗️

Mam na imię Agnieszka, mam 42 lata, jestem żoną i mamą trójki wspaniałych dzieci. Do tej pory w życiu wyznaczałam sobie przeróżne cele, jednak dziś najważniejszy jest tylko jeden – pokonać raka, wyzdrowieć i przeżyć… Dla mojej rodziny, dla moich kochanych dzieci, dla siebie. Walczę z ciężkim przeciwnikiem, jakim jest rozsiany nowotwór złośliwy jelita grubego IV stopnia z przerzutami do węzła chłonnego i wątroby. Moja dramatyczna sytuacja zaczęła się tak… 30 grudnia 2022 roku z powodu nagłego, ostrego bólu brzucha i niedrożności znalazłam się w szpitalu. Tam w trybie pilnym zostałam zoperowana. Jak się okazało na moim jelicie grubym, węźle chłonnym i wątrobie znajdował się ogromny guz, którego należało wyciąć! Od tego momentu ruszyło pasmo ciężkich doświadczeń, zarówno dla mnie jak i dla całej mojej rodziny. Świat się dla mnie zatrzymał, przynosząc ból, smutek i gorycz. Rozpoczęła się okrutna walka z czasem o moje życie.  Podejmując leczenie onkologiczne, usłyszałam najgorsze w moim życiu słowa, których zapewne boi się każdy walczący z nowotworem: „Zostało Pani tylko leczenie paliatywne…”.  Chemia nie jest w moim przypadku rozwiązaniem sprawy, zresztą z założenia systemowego mam mieć ją podawaną do końca życia… A więc ile wytrzymam? Rok? Dwa? Może trzy… Niestety dotychczasowe leczenie operacyjne oraz chemioterapia w Polsce nie przyniosły oczekiwanego efektu. Po krótkotrwałej regresji choroby nowotworowej, podczas kontroli obrazowej we wrześniu tego roku, czyli miesiąc temu, przyszła kolejna okrutna wiadomość – wznowa – ponownie pojawiły się u mnie przerzuty do wątroby. Był to ogromny cios zarówno dla mnie jak i dla całej mojej rodziny, tym bardziej że znalezienie ośrodka w Polsce, który podjąłby się operacji na wątrobie, niestety nie powiodło się. Poszukując nowych sposobów leczenia, rozpoczęłam terapię wspomagającą w niemieckiej klinice. Aktualnie oczekuję  również na poważny zabieg usunięcia przerzutów z wątroby, przez co prawdopodobnie stracę ponad 60% jej objętości. Nowoczesna metoda leczenia polegająca na przyjmowaniu szczepionek z komórek dendrytycznych daje mi największą szansę na życie! Leczenie ma na celu pobudzenie układu immunologicznego w walce z komórkami nowotworowymi. Terapia ta wiąże się jednak z ogromnymi kosztami, więc bez Waszej pomocy nie będę w stanie za nią zapłacić. Leczenie nie jest w żaden sposób refundowane, a jego łączny roczny koszt został oszacowany na około 150 000 euro. Podanie komórek dendrytycznych wiąże się również z wykonaniem kosztownych badań laboratoryjnych obrazujących aktualny stan mojego układu immunologicznego. Ze względu na duży stopień złośliwości nowotworu, progresję choroby oraz ogólny stan zdrowia konieczne jest także włączenie dodatkowych terapii polegających na odkwaszaniu organizmu, regulacji i wzmacnianiu układu odpornościowego, które także nie są refundowane. Jestem wyczerpana i czuję przeraźliwy strach na myśl o tym, co przyniesie jutrzejszy dzień, ale nie poddam się, gdyż dzieci i rodzina dają mi ogromną siłę, by walczyć. Moim jedynym marzeniem jest być zdrową i żyć dla mojej rodziny, dla naszych dzieci. Proszę, pomóżcie mi spełnić to pragnienie! Każda wpłata i udostępnienie przybliży mnie do tego pięknego marzenia. Ufam Matce Bożej i Bogu, wiem, że nad nami czuwają właśnie poprzez ludzi dobrej woli, takich jak Wy! Proszę, dajcie mi szansę na leczenie i życie! Agnieszka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 13.12.2023  Kwota zbiórki powiększona o koszty leczenia wspomagającego.

219 461,00 zł ( 25,7% )
Brakuje: 634 263,00 zł
Florek Sinicki
Florek Sinicki , 3 latka

Krzyk schorowanego dziecka boli każdego – Pomóż Florkowi!

Florek jest miłym, uśmiechniętym dzieckiem, ale niestety na codzień musi się mierzyć z chorobami. Często krzyczy z niemocy i bólu. Jego rozpacz rozrywa moje serce.  W lipcu lekarz zdiagnozował u Florianka spłycenie lordozy lędźwiowej, nieznaczną lewo-boczną skoliozę kręgosłupa i zniekształcenie szkieletowo-mięśniowe. Wiąże się to z ogromnym bólem. Mój synek nie może spać, krzyczy i płacze z bólu. Próbuję go pocieszać, ale to 2-letnie maleństwo cierpi katusze. Gdy tylko coś zje, zaraz zwymiotuje przez bóle i skurcze brzucha… Lekarz zalecił 4-5 miesięcy intensywnej rehabilitacji. Po tym czasie mamy pojechać na kontrolę, podczas której dowiemy się, jakie będą kolejne kroki. Niestety rehabilitacja jest bardzo droga. Do tego wszystkiego 9 listopada usłyszałam kolejne rozpoznania – autyzm i całościowe zaburzenia rozwoju. Mój synek nie mówi, łatwo się rozprasza, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, nie reaguje na imię. Widzę, jak jest mu ciężko. W końcu niczemu nie zawinił, a musi się mierzyć z takimi trudnościami.  Florek potrzebuje pomocy specjalistów, objęcia opieką medyczną, terapii SI. Oprócz tego rehabilitacji ortopedycznej, wizyt u laryngologa, okulisty, psychiatry dziecięcego. Musimy systematycznie współpracować z psychologiem i neurologopedą. To wszystko niesie za sobą ogromne koszty. Błagam Was o pomoc! Florek jak każde dziecko zasługuje na szczęście, aby mieć pomoc lekarską, aby mieć rehabilitację i terapię. Aby mieć szansę na samodzielność! Alina, mama Florka

42 591 zł
Karolina Dobrowolska
Karolina Dobrowolska , 38 lat

TO NIE JEST MOJA "URODA" - TO ENDOMETRIOZA! TO NIE MUSI BOLEĆ! Pomoc Karolinie w walce z Endometriozą

Kochani! Lata błędnych diagnoz, ograniczeń spowodowanych przez ból, doprowadziły mnie do miejsca, w którym dzisiaj jestem. W końcu, po niezwykle długim czasie otrzymałam trafną diagnozę – Endometrioza. Co gorsza, przez lata błędnego diagnozowania choroba rozwinęła się do stopnia, który utrudnia normalne życie i codzienne funkcjonowanie. Ogniska endometriozy znajdują się dziś niemalże w całej miednicy, powodując ból nie do opisania!  Szacowany koszt wykonania operacji endometriozy głębokonaciekającej, obejmującej m.in. mięśnie krzyżowe, otrzewną, narządy moczowe i ścianę jelita, to około 80 000 zł. Niestety uzbieranie takiej kwoty nie jest i nigdy nie będzie dla mnie osiągalne. Suma, która pozwoli mi odzyskać zdrowie jest poza zasięgiem mojego portfela. Jednak wierzę w dobro pomoc i ludzi. Obiecuję dalej szerzyć dobro, które mi okażecie. Będę wdzięczna za każdą złotówkę. Karolina    

3 493 zł
Grzegorz Fit
Grzegorz Fit , 41 lat

Nasz urlop zamienił życie męża w KOSZMAR... Ratunku❗️

3 sierpnia 2024 roku świat mojego męża nagle się zatrzymał. To miał być zwykły, miły wieczór spędzony w gronie przyjaciół w przydomowym basenie. Letni odpoczynek w jacuzzi i chwilowe odcięcie od codziennych obowiązków, okazało się być początkiem koszmaru, który trwa do dziś... Grzegorz, ukochany mąż oraz tata dwójki malutkich dzieci, w ciągu kilku sekund stracił zdrowie i dotychczasowe życie. Niefortunne wejście do wody sprawiło, że doznał ciężkiego urazu kręgosłupa szyjnego. To doprowadziło do paraliżu wszystkich kończyn oraz niewydolności oddechowej. Każdy dzień od tego nieszczęśliwego wypadku to wyczerpująca walka o jego życie na oddziale intensywnej terapii. Z bólem przyglądam się, jak los odebrał mojemu mężowi wszystko, to co kochał – pracę, służbę w ochotniczej straży pożarnej i możliwość wykonywania najprostszych czynności... To jednak dopiero początek trudnej drogi, która przed nami. Czeka go długa, kosztowna rehabilitacja, leczenie i całodobowa opieka, bez której Grzesiu nie jest w stanie sobie poradzić. Mój mąż, który zawsze był człowiekiem o wielkim sercu, pełnym życia i chęci do niesienia innym pomocy, stracił niemal wszystko w okamgnieniu. Nikt z nas nie spodziewał się, że tak długo oczekiwany wypoczynek może przynieść nieoczekiwane i brutalne konsekwencje.  Grzegorz od zawsze był uczynny i chętnie pomagał innym. Ochoczo niósł wsparcie w każde miejsce, gdzie go brakowało. Teraz to my mamy szansę odwdzięczyć się mu za wszystko, co dla nas robił. Bez Waszego zaangażowania nie jestem jednak w stanie zapewnić Grzesiowi niezbędnego leczenia oraz rehabilitacji, które dałyby szansę na powrót do życia, które tak kochał. Ich koszta wykraczają poza moje możliwości... Proszę Was, z całego serca, pomóżcie mi zawalczyć o życie Grzegorza. Wierzę, że razem możemy dokonać cudu i pozwolić mu powrócić do rodziny, która na niego czeka – do mnie, do naszej córeczki Poli i synka Maksyma.  Basia, żona Grzegorza

58 146 zł
Irena Telej
Irena Telej , 65 lat

Moja mama walczyła o każdy oddech... Proszę, pomóż jej odzyskać zdrowie!

Mamę ma się tylko jedną. To wyjątkowa osoba, która troszczy się o nas od samego początku, pomaga stawiać pierwsze kroki, a później wspiera na drodze do dorosłości. Dziś jednak role się odwróciły – teraz to moja mama Irena potrzebuje pomocy i wsparcia, by móc dalej walczyć o zdrowie. 3 stycznia moja mama trafiła w bardzo ciężkim stanie na oddział intensywnej terapii. Nie mogła samodzielnie oddychać. Diagnozy były druzgocące: niewydolność oddechowa, choroby śródmiąższowe płuc, rozstrzenie oskrzeli i przewlekła zaporowa choroba płuc. Przez trzy długie tygodnie była podłączona do respiratora, który za nią oddychał. W końcu nie było innego wyjścia – konieczne było przeprowadzenie tracheotomii. Od tamtej pory mama musi być wentylowana mechanicznie przez całą dobę. Teraz Irena potrzebuje stałej opieki, rehabilitacji i leków. Koszty te są ogromne – dodatkowo niezbędny jest zakup środków higienicznych, pampersów, podkładów… Mama i tata, który także zmaga się z problemami zdrowotnymi, utrzymują się z jednej emerytury. Po opłaceniu leków zostaje im bardzo niewiele… Zwracam się do Was – ludzi o wielkich sercach – o pomoc. Każda złotówka przybliża moją mamę do odzyskania zdrowia i daje jej szansę na godne życie. Proszę, pomóżcie nam w tej trudnej walce. Córka Ireny

245 zł
Danusia Andrzejczak
Pilne!
Danusia Andrzejczak , 60 lat

Wymarzone wakacje zamieniły się w koszmar❗️Danuta w Meksyku poznała diagnozę guza mózgu! Pomóż❗️

W naszej rodzinie doszło do tragedii! Moja ukochana mama, Danusia, walczy o życie uwięziona na innym kontynencie! Mama przebywa w Meksyku, z dala od domu, gdzie wyjechała na wymarzone wakacje. Właśnie tam poznała diagnozę śmiertelnej choroby. Nie mamy środków, by bezpiecznie sprowadzić ją do Polski – błagamy o pomoc! Moja mama jest najukochańszą osobą, jaką znam… Całe życie troszczyła się o mnie, o mojego brata i siostrę – uwielbialiśmy czas spędzony wspólnie, całą naszą rodziną. 22. lipca skończyła 60 lat i to właśnie z tej okazji, razem z tatą i moją siostrą, polecieli do Meksyku. To był wymarzony wyjazd mamy… Od wielu miesięcy odkładała środki, by móc pojechać i w końcu odpocząć. To miała być podróż jej życia… Po dwóch dniach pobytu mamę zaczęła boleć głowa. Potwornie cierpiała, ból był nie do zniesienia. Pod koniec dnia pojawiły się też wymioty… Gdy odebrałam telefon od siostry, byłam pewna, że chce podać mi mamę, żebym mogła złożyć jej życzenia. Niestety… Usłyszałam tylko: „Mama jest nieprzytomna, tak bardzo się o nią boję”... Świat runął. Mama została przewieziona do szpitala, gdzie wykonano wiele szczegółowych badań. Te pozwoliły na postawienie diagnozy: GUZ MÓZGU! Nie mogliśmy w to uwierzyć… Lekarze podejrzewają glejaka! Natychmiast został wykonany zabieg trepanacji czaszki, żeby zniwelować ciśnienie w głowie. Mama przebywa na OIOM-ie, w śpiączce farmakologicznej, podpięta pod respirator. Sytuacja jest dramatyczna! Tata na szczęście może z nią przebywać, ale nie przez cały czas...  Lekarze sugerują, żeby jak najszybciej przetransportować mamę do Polski, gdzie będzie mogła poddać się dalszemu leczeniu i badaniom. Niestety transport medyczny z asystą lekarzy i ratowników jest koszmarnie drogi! Nie mamy takich pieniędzy… Nie wiemy też, co czeka na nas w Polsce. Nigdy nie spodziewalibyśmy się, że wymarzone wakacje naszej mamy zamienią się w koszmar! Że z dnia na dzień, zupełnie niespodziewanie, rozpocznie walkę o swoje życie... Nasza kochana Danusia zawsze się o nas troszczyła i starała się, by nigdy niczego nam nie zabrakło. Teraz my musimy zrobić wszystko, by ją uratować. By mogła bezpiecznie wrócić do domu i uzyskać odpowiednią opiekę i pomoc. Błagam Was o wsparcie, sami nie damy rady… Kinga, córka Danuty Licytacje dla Danuty - Pomóżmy Danucie w walce z guzem mózgu🩵

320 930,00 zł ( 28,71% )
Brakuje: 796 570,00 zł
Emilia Favarin
Emilia Favarin , 9 lat

Emilkę potrącił samochód! Potrzebna Twoja pomoc!

Rozpędzony samochód potrącił moją małą siostrzyczkę! Ten obraz wciąż i wciąż przewija się w mojej głowie... Przyjechałem niedługo później. Widziałem ją chwilę po wypadku... Podbiegłem do Emilki pierwszy, przypadkowy przechodzień zaczął reanimację. Kilka osób dzwoniło po karetkę, ja po śmigłowiec. Emilka umierała… Nasza mama akurat wracała z zakupów. Była świadkiem dramatu, który się toczył. Nasze serca pękły… Tamtego dnia, 4 czerwca 2020 roku, mogłem stracić moją pięcioletnią siostrę przez roztargnienie kobiety, która siedziała za kierownicą auta... Na szczęście ratownicy przybyli błyskawicznie. Udało im się przywrócić czynności życiowe. Akcja reanimacyjna trwała prawie dwie godziny. Dwie najdłuższe godziny naszego życia… Potem zabrali Emilkę do śmigłowca, do szpitala w Rzeszowie. By czwartek. Lekarze nie dawali nawet cienia nadziei. Mała miała mnóstwo krwiaków w mózgu, była cała połamana i poobijana. Mieliśmy pogodzić się z tym, że moja mała siostra umrze… Przez pandemię nie mogliśmy nawet iść do małej. Mama została wpuszczona tylko na chwilkę. Mogliśmy tylko czekać, a każda minuta ciągnęła się w nieskończoność. Każdy dźwięk telefonu powodował paraliż - a co, jeśli dzwonią z najgorszą informacją? W poniedziałek powiedzieli nam, że Emilka będzie żyła. Po 4 najgorszych dniach dostaliśmy nadzieję! Dzięki profesjonalizmowi lekarzy i ratowników Emilka przeżyła i dziś walczy o to, by stanąć na nogi, biegać, mówić, bawić się wraz z innymi dziećmi. Wiemy, że ma na to dużą szansę! Terapeuci są dobrej myśli. Dzięki intensywnej rehabilitacji moja siostra może być w pełni sprawna - tak jak przed tragedią... Przed wypadkiem Emilka miała marzenia. Była wszechstronnie utalentowana: chciała tańczyć, śpiewać, bardzo szybko się uczyła nowych rzeczy. Zawsze chciała dowiedzieć się jak najwięcej, wszystkiego się nauczyć, każdemu pomóc. Uwielbiała - tak jak wszystkie dzieci - bawić się, skakać na trampolinie w ogrodzie. Miała swój wymarzony domek do zabawy… Teraz to wszystko stoi puste, czekając, aż Emilka znów przyjdzie i swoim śmiechem i pytaniami wypełni przestrzeń. Jej ukochany piesek Charlie bardzo tęskni, my wszyscy tęsknimy… Proszę, w imieniu całej naszej rodziny, pomóż Emilce wrócić do zdrowia!   ➡️ Licytacje dla Emilki 

69 674,00 zł ( 24,5% )
Brakuje: 214 688,00 zł
Aniela Radaczewska
10 dni do końca
Aniela Radaczewska , 13 lat

U naszej córki zdiagnozowano Zespół Retta❗️Błagamy o wsparcie dla Anielki❗️

Cieszymy się z każdego wspólnie spędzonego dnia z naszą córeczką. Jak każdy rodzic, chcielibyśmy, aby była zdrowa i szczęśliwa. Zabralibyśmy od Anielki wszystko, co złe i z chęcią nieślibyśmy na swoich barkach. Niestety potworna choroba wyniszcza nasze dziecko. Zabiera wszystkie siły, a w zamian pozostawia ból i cierpienie!  Córka miała trzy lata, gdy zupełnie niespodziewanie prestała mówić. Bardzo się tym faktem zaniepokoiliśmy więc niezwłocznie udaliśmy się z Anielką do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Po diagnostyce okazało się, że to autyzm. Następnie naszemu dziecku zaczęły doskwierać bezdechy. Córka traciła siniała, mdlała. Udaliśmy się do lekarza, który zalecił serię badań. Wtedy pierwszy raz usłyszeliśmy o podejrzeniach w kierunku Zespołu Retta.  Wykonaliśmy wszystkie konieczne badania, które wykluczyły to schorzenie. Niestety z czasem pojawiły się kolejne objawy. Anielka zaczęła odczuwać wiotkość mięśni i coraz częściej zataczała się podczas chodzenia. Postanowiliśmy wykonać badania genetyczne WES 3, które trzy miesiące temu dały nam tę najgorszą diagnozę. Okazało się, że córka cierpi na ZESPÓŁ RETTA! Byliśmy przerażeni, w jednej chwili grunt pod naszymi nogami gwałtownie osunął się w dół. Myśleliśmy, że autyzm jest końcem świata, jednak okazało się, że może być jeszcze gorzej! Bo na tę chorobę nie ma leku. Wraz z jej rozwojem chory najpierw traci władzę w nogach, rękach, później coraz częściej pojawiają się bezdechy, sinienia, na końcu pozostaje tylko możliwość wodzenia wzrokiem…  Dziś obserwujemy nasze dziecko jak biega i jeszcze jest pełne energii. Z trudem przyjmujemy do siebie scenariusz, który podarował nam okrutny los i nie wierzymy, że ten czas kiedyś się skończy. Nie da się przewidzieć tempa rozwoju choroby, ale można je spowolnić. Dlatego dziś tak bardzo prosimy o wsparcie. Chcemy zapewnić naszemu dziecku rehabilitację, wizyty u  wielu specjalistów, potrzebny sprzęt medyczny i rehabilitacyjny. Błagamy o pomoc!  Rodzice Anielki 

27 480 zł
Antoś Kidoń
Pilne!
Antoś Kidoń , 10 miesięcy

Okrutny nowotwór chce odebrać nam synka! Jedyną nadzieją przeszczep! Ratunku!

Historia z najgorszych koszmarów zaczęła stawać się brutalną rzeczywistością, gdy choroba zaatakowała nasz cenny skarb – ukochanego synka. Piekło zaczęło się od druzgocącej diagnozy brzmiącej jak jednoznaczny wyrok – w ciele Antosia rozwija się nowotwór wątroby. Od tamtej pory widok cierpiącego syna rani nas jak cierń, a niewiadoma, co przyniesie jutro, nie pozwala spać... Po przerażających słowach lekarzy nasze życie zmieniło się nie do poznania. Mamy za sobą krótki, ale intensywny okres usłany strachem oraz ogromnym cierpieniem. Wszystko zaczęło się zaledwie półtora miesiąca temu – Antoś przestał jeść, narzekał na ból brzucha, a dotknięcie go sprawiało mu ogromny ból. Trwało to jakiś czas, więc pojechaliśmy do szpitala w Kaliszu, aby zweryfikować jego stan zdrowia. Tam padły słowa, które zrujnowały nasze plany, a spokojna rzeczywistość rozsypała się w drobny mak – Wasz synek ma GUZA! Nowotwór postępuje szybko – Antoś w ciągu doby spuchł przez zbierające się w jego organizmie płyny. Po oddziale w Kaliszu przeniesiono go do szpitala w Poznaniu, gdzie synek przeszedł jeden cykl chemioterapii. Dzięki nim jego stan się w niewielkim stopniu się poprawił, ale to nie koniec koszmaru – czeka go skomplikowana operacja. Antoś nie skończył jeszcze roczku, a choroba, która okrutnie rozgościła się w jego organizmie, odebrała nam resztki nadziei na jego spokojne życie. Mój syn choruje na wątrobiaka zarodkowego (Hepablostoma). Brakuje nam słów, które potrafią opisać rozpacz, rozdzierającą nasze serca. Nasze dziecko obecnie przebywa w specjalistycznej klinice w Warszawie, gdzie jest poddawane intensywnemu leczeniu chemioterapią. Ma za sobą w tej placówce już 5 cykli. Przed nami jeszcze trudniejszy etap – Antoś będzie musiał przejść PRZESZCZEP WĄTROBY, który jest zaplanowany na 17 września. Ciągle drżymy o jego przyszłość. Niestety, życie zdaje się być dla naszej rodziny coraz bardziej okrutne. Znaleźliśmy się w sytuacji, na którą nie byliśmy przygotowani – zarówno psychicznie, jak i finansowo. Nie możemy się jednak poddać – przed nami najważniejsze działania, czyli proces leczenia Antosia. Niestety, ja – ojciec –  nie mogę wrócić do pracy, ponieważ muszę być przy synku każdego dnia. Nasze oszczędności są na wyczerpaniu, a koszty leczenia oraz koniecznej rehabilitacji po operacji nas przerastają.  Błagamy z całego serca o Wasze wsparcie. Każda wpłata jest dla nas największym darem ludzkiej dobroci. Codziennie budzimy się z nadzieją, że nasz synek w końcu pozbędzie się okrutnego przeciwnika z organizmu i będzie mógł spokojnie się żyć, odpoczywając od szpitalnych ścian. Dziękujemy za każdą pomoc oraz dobre słowo. Rodzice Antosia

4 197 zł