Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Florian Blok
Florian Blok , 12 lat

Najpierw śmierć taty, potem diagnoza. Pomóżmy Florianowi!

Mój syn Florek ma dopiero 11 lat. Jego życie niestety nie wygląda tak, jak powinno wyglądać życie dziecka w tym wieku. W ciągu ostatnich miesięcy zmarła jedna z najważniejszych osób w jego życiu – tata, strażak. W tym samym roku zdiagnozowano też u synka zespół Aspergera. Od momentu śmierci taty, Florian cały czas nie może pogodzić się z jego odejściem i jeszcze bardziej niż wcześniej, izoluje się od świata oraz zamyka w sobie… O pierwszych niepokojących objawach usłyszałam od nauczycielek ze szkoły syna już jakiś czas temu. Początkowo podejrzenia kierowano w stronę ADHD, jednak nie znalazły one potwierdzenia w wynikach badań. Po konsultacjach u wielu specjalistów w końcu zapadła ostateczna diagnoza – całościowe zaburzenia rozwoju, zespół Aspergera.  Florkowi bardzo ciężko przychodzi nawiązywanie i utrzymywanie relacji z innymi, łatwo zamyka się w sobie i swoim świecie. Po powrocie ze szkoły potrzebuje mojego nadzorowania w samodzielnym funkcjonowaniu, inaczej spędziłby cały dzień w swoim łóżku. Staram się poświęcać mojemu synowi jak najwięcej czasu, ale od kiedy taty Floriana nie ma z nami, jest mi bardzo ciężko wypełnić tę ogromną pustkę. Świat się nie zatrzymał, a mój syn potrzebuje jeszcze więcej mojej uwagi, poczucia bezpieczeństwa i stabilności niż wcześniej. Ze względu na swoją diagnozę, Florek powinien zostać objęty specjalistyczną terapią. Udało mi się znaleźć zajęcia, które pozwolą mu na usprawnianie umiejętności komunikacji i będą wspierać jego rozwój społeczny i emocjonalny. Ponadto Florek będzie mógł doskonalić umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach, jak również przyswajanie norm i zasad powszechnie obowiązujących w grupie przedszkolnej i społeczeństwie. Niestety, każde spotkanie terapeutyczne jest bardzo kosztowne, co jest dla mnie ogromnym obciążeniem finansowym.  Terapia dziecka z całościowymi zaburzeniami rozwojowymi to długa i pracochłonna droga, a jej efekty widoczne są często dopiero po dłuższym czasie. Działając systematycznie i metodą małych kroków, można jednak umożliwić dzieciom osiąganie sukcesów. Florek jest uzdolniony językowo, uczy się języka angielskiego od przedszkola i biegle się nim posługuje. Ma szansę na rozwijanie swojego potencjału w przyszłości, potrzebuje jednak do tego specjalistycznej, nieprzerwanej terapii.  Moje możliwości finansowe jako samotnej mamy są bardzo ograniczone. Nie mogę znieść myśli, że przez to mój syn nie dostanie szansy na terapię, rozwój i lepszą przyszłość. Tata Floriana przez lata pracy jako strażak dbał o ludzi dookoła, ratował ich życie – ryzykując przy tym swoje. Nie pozostawał obojętny na cierpienie i pomagał innym. Nie może jednak już być wsparciem dla Floriana. Proszę, pomóżcie teraz mi zadbać o dobro i przyszłość naszego synka. Mama Floriana

6 305 zł
Marta Kozak
Pilne!
Marta Kozak , 42 lata

Dla moich dzieci WYGRAM z nowotworem❗️

Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc i wsparcie dla naszej koleżanki, która go teraz bardzo potrzebuje.  Marta to niezwykle silna i pracowita dziewczyna, która nigdy się nie poddaje. Jest mamą dwójki dzieci – ośmioletniej Hani i trzyletniego Franka, którzy są jej całym światem. Wychowuje swoje pociechy, starając się być dla nich najlepszą matką, jaką tylko może być i to wychodzi jej świetnie! Niestety, życie potraktowało Martę okrutnie. Dwa miesiące temu otrzymała diagnozę raka piersi. Dzięki wsparciu wielu osób udało się szybko rozpocząć procedurę leczenia i obecnie Marta jest po drugiej dawce chemioterapii! Zaczyna już odczuwać skutki leczenia, choć codzienność staje się coraz trudniejsza, Marta nadal walczy. Chce wyzdrowieć i być wsparciem dla swoich dzieci. Stąd prośba do każdego z Was. Naszym celem jest zebranie funduszy zwłaszcza na perukę oraz implanty piersi po mastektomii, które pomogą jej odzyskać pewność siebie i poczucie normalności po trudnym okresie choroby i leczenia. Chcemy, aby mogła wrócić do pełni sił i codzienności, mając pełną możliwość cieszenia się życiem. Marta jest filarem swojej rodziny. Jej dzieci, Hania i Franek, potrzebują zdrowej i pełnej energii mamy, która będzie mogła z nimi spędzać czas i troszczyć się o nie. Każda, nawet najmniejsza wpłata, ma ogromne znaczenie! Wierzymy, że wspólnie uda nam się osiągnąć cel i wesprzeć Martę w jej powrocie do zdrowia i normalnego życia. Z góry dziękujemy każdemu w imieniu naszym i Marty za pomoc! Bliscy i przyjaciele

6 304 zł
Julia Kiszel
Julia Kiszel , 14 lat

Kości Julki są kruche jak szkło - samotna matka walczy o los ciężko chorej córeczki❗️

Kości mojej córeczki są kruche jak szkło i łamliwe jak zapałki... Niestety, Julcia cierpi na straszną chorobę, która sprawia, że podczas codziennych czynności grozi jej straszne niebezpieczeństwo. Córeczka ma wrodzoną łamliwość kości. W swoim krótkim życiu miała już 8 złamań... Pierwszy raz złamała nóżkę, gdy miała zaledwie 4 miesiące. To wzbudziło mój niepokój... Od samego początku czułam, że coś jest nie tak, że Julcia jest chora. Niestety lekarze nie brali moich lęków na poważnie. Mówili, że taka jej uroda, że to minie, że z tego wyrośnie... Że nie mam się nie martwić. Matczyna intuicja mówiła mi jednak, że mam rację. Dopiero kilka lat temu okazało się, że moje najgorsze obawy są prawdą... Trafiliśmy do Łodzi, pod opiekę pani doktor, specjalizującą się w leczeniu łamliwości kości. Tam ostatecznie potwierdziło się, że Julka jest chora. Łamliwość kości to choroba tkanki łącznej, której przyczyną są zaburzenia w budowie kolagenu. To powoduje, że stają się kruche i łamliwe... Choroba jest uwarunkowana genetycznie. Julka nie może bawić się jak inne dzieci. Nie może skakać, biegać, uprawiać sportu. Każde złe stąpnięcie, upadek czy uderzenie mogą spowodować złamanie kości... Jeśli się przewróci, niemal bankowo skończy się to połamaniem rączki i nóżki... Niestety każde kolejne złamanie prowadzi do deformacji, osłabienia mięśni i przykurczy, co w przyszłości może skutkować utratą sprawności. Musimy więc bardzo uważać. Praca z Julką jest też wyzwaniem dla rehabilitantów... Pewne ćwiczenia mogą się dla niej skończyć tragicznie, dlatego najlepszym rozwiązaniem jest dla niej udział w turnusach dla dzieci takich jak ona. Walka o zdrowie córeczki toczy się każdego dnia. Moim największym marzeniem jest, by Julka pozostała samodzielna. To największa wartość, która da jej szansę na dobre życie. Córeczkę wychowuje samotnie - staram się robić wszystko, by mimo choroby pozostała silna, by dzielnie mierzyła czoła przeciwnościom, by dała sobie radę w życiu. Julcia potrzebuje sprzętu ortopedycznego, aby móc się poruszać. Nosi specjalne ortezy, które pomagają jej chodzić. Stabilizują jej nóżki i chronią je przed złamaniem - od kiedy je ma, nie doszło jeszcze ani razu do złamania. Jest to bardzo kosztowne leczenie. Dodatkowo co 4 miesiące jeździmy do szpitala, same dojazdy są finansowym obciążeniem, do tego leki... Wszystko to generuje rocznie ogromne koszty.  Jestem samotną matką i nie jest mi łatwo. Długo nie prosiłam o pomoc, teraz niestety nie mam wyjścia - im Julka jest starsza, tym koszty jej leczenia i sprzętu stają się coraz większej... Muszę prosić o Twoją pomoc. Niczego bardziej nie pragnę, jak jej zdrowia! Proszę, pomóż mi zapewnić jej dobre życie! Katarzyna, mama  

6 298 zł
Zuzanna Szneka
4 dni do końca
Zuzanna Szneka , 4 latka

Zuzia dzielnie walczy z nieuleczalną chorobą! Pomóż!

Nasza córeczka urodziła się jako wcześniak, ważyła 1,6 kg. Już w szpitalu pani doktor genetyk zauważyła, że coś jest nie tak. Twarz Zuzi wyglądała nietypowo, po badaniach otrzymaliśmy diagnozę – zespół Wolfa-Hirschhorna. Zdarza się to raz na 50 tysięcy urodzeń i trafiło na nasze maleństwo… Początki były niesamowicie trudne. Zuzia nie miała odruchu ssania. Pomimo karmienia sondą nie przybierała na wadze. Przez miesiąc patrzeliśmy na córeczkę przez inkubator. Bardzo się baliśmy… Z czasem pojawiały się kolejne problemy zdrowotne. Zuzia zaczęła miewać przerażające ataki padaczki. Jeździliśmy od lekarza do lekarza…  Wiedzieliśmy, że musimy dalej walczyć o zdrowie naszej córeczki, ale życie wciąż rzucało nam kłody pod nogi. Podniebienie Zuzi uległo rozszczepieniu. Musieliśmy rozpocząć karmienie gastrostomią.  Pomimo choroby, Zuzia jest bardzo wesołym dzieckiem. Nie może chodzić, ale ma bardzo dużo energii i ponad wszystko uwielbia się przytulać. Marzymy o tym, żeby jej życie było choć trochę łatwiejsze. Bardzo ważnym krokiem jest dla nas powrót do normalnego żywienia. Córeczka na co dzień wymaga opieki wielu specjalistów: fizjoterapeuty, neurologopedy, wizyt w poradni neurologicznej… To wszystko jest bardzo kosztowne. Pomoc i wsparcie jest dla nas nieocenione! Pragniemy, żeby Zuzia miała szczęśliwe życie. Rodzice Zuzi

6 288 zł
Paweł Głąbiński
Paweł Głąbiński , 60 lat

Odzyskać utracone życie! Proszę, pomóż mojemu tacie!

Najtrudniejsze momenty w naszym życiu często przychodzą niespodziewanie. Tak było również w przypadku mojego taty. Jednego dnia wydawało się, że z jego zdrowiem jest wszystko w porządku, a drugiego tata musiał rozpocząć koszmarną walkę. Dzisiaj każde słowo, ruch, krok albo gest, coś, co z pozoru wydaje się naturalne i proste do wykonania, dla taty jest wysiłkiem ponad miarę…. Jakiś czas temu tata przeszedł udar, przez który poważnie ucierpiała prawa półkula jego mózgu. Ze sprawnego mężczyzny, w kilka chwil tata zmienił się w pacjenta, potrzebującego całodobowej opieki. Wciąż jeszcze to do mnie nie dociera, ale wiem, że nie możemy czekać. Musimy działać już teraz, aby tata miał szansę odzyskać jak największą sprawność. Konsekwencje udaru okazały się bardzo rozległe. Obecnie tata porusza się na wózku. Jego lewa ręka jest bezwładna. Jedyny odruch, jaki zauważyliśmy na ten moment to drgania palców. Z lewą nogą też nie jest dobrze. Tata może utrzymać się w pozycji stojącej jedynie przy asekuracji innych osób, w dodatku tylko przez krótką chwilę. Rehabilitacja rozpoczęła się pół roku temu. Tata stopniowo robi postępy, ale wiemy, że przed nim wciąż długa i wycieńczająca droga.  Leczenie i rehabilitacja taty są bardzo kosztowne. Nie jestem w stanie uzbierać tylu środków, dlatego bardzo Was proszę - pomóżcie mojemu tacie zawalczyć o to, co odebrał udar. Chciałbym, aby mógł spełnić swoje marzenie o powrocie do samodzielności. Wierzę, że systematyczne ćwiczenia pod okiem specjalistów będą w stanie przywrócić mu sprawność. Nie damy sobie jednak rady bez Waszego wsparcia!  Łukasz, syn

6 285 zł
Aleksander Pawlak
Aleksander Pawlak , 24 lata

Pomóżmy Aleksowi zawalczyć o sprawność!

Aleks to pełen energii i poczucia humoru, młody mężczyzna. Mimo swojego wieku, bardzo wiele już przeszedł. W wieku osiemnastu lat zdecydował się wstąpić do wojska i zostać żołnierzem zawodowym. Jak sam mówi, jest typem osoby, której wszędzie pełno i zawsze ma siłę oraz pomysł, żeby być w ruchu. Niestety, jednego kwietniowego dnia, Aleks niespodziewanie wszedł na minę. W wyniku siły rażenia i ogromu odłamków przetransportowano go do szpitala, gdzie usłyszał, że na pewno konieczna będzie amputacja kończyny dolnej. W wypadku ucierpiała również ręka. Aleks przeszedł kilka operacji za granicą, następnie w Polsce wykonano kolejne, które dają ogromną szansę na przywrócenie sprawności całej ręki. Obecnie Aleks cierpliwie czeka aż rany się wygoją i będzie mógł zostać zaprotezowany. Potrzebna jest intensywna rehabilitacja. Ma ogromną wolę powrotu do sprawności. Pomóżmy mu o to zawalczyć!

6 261,00 zł ( 3,92% )
Brakuje: 153 314,00 zł
Paweł Pyrda
Pilne!
Paweł Pyrda , 44 lata

Glejak chce odebrać mi męża ❗️POMOCY❗️

Mój mąż Paweł całe życie był bardzo pracowitą osobą, zawsze w ruchu! Jego największą pasją jest wędkarstwo. Posiada przeogromną wiedzę, którą zawsze chętnie się dzieli. To taki dobry człowiek… Ciężko mi pogodzić się z tym, co go spotkało. Od miesięcy Paweł walczy o życie, a ja każdego dnia modlę się do Boga, żeby tę walkę wygrał.   Wszystko rozpoczęło się latem 2023 roku. To był zwyczajny dzień, nigdy bym nie przypuszczała, że tak się zakończy… Paweł źle poczuł się w pracy, karetka zabrała go do szpitala. Początkowo podejrzewano, że to udar. Tomograf wykazał, że to guz. Nie mogliśmy w to uwierzyć! Wyniki kolejnych badań zwaliły nas z nóg. Okazało się, że to nowotwór złośliwy mózgu – glejak IV stopnia, jeden z najbardziej agresywnych guzów mózgu. Ten dzień zapamiętamy na zawsze, bo niewątpliwie, dla całej naszej rodziny była to najgorsza chwila w życiu!  Wszystko działo się tak szybko… Pojechaliśmy do Warszawy. Tam Paweł przeszedł operację usunięcia guza. Po wybudzeniu nie mówił i miał sparaliżowaną prawą stronę ciała. W szpitalu mąż spędził miesiąc, a ja każdego dnia bałam się, co będzie dalej...  Niestety, pech nas nie opuszczał. Mąż nie mógł rozpocząć ratującego życie leczenia przez zakażenie gronkowcem. Później pojawiły się problemy z raną pooperacyjną, co zmusiło nas do kolejnego wyjazdu do Warszawy. W szpitalu okazało się, że płat ciemieniowy jest zalany ropą. Potrzebna była druga operacja…  Nie da się opisać słowami, jak ogromnego stresu wtedy doświadczyliśmy. Paweł bardzo ciężko przeszedł tę operację. Kość ciemieniowa czaszki musiała zostać usunięta, co spowodowało wklęśnięcie w głowie. Najważniejsze jednak, że w końcu dotarliśmy do punktu, w którym udało się rozpocząć radioterapię i chemię. Teraz pozostała już tylko nadzieja… Paweł pomimo bardzo trudnej sytuacji, stara się nie załamywać. Walczy. Wiem, że robi to dla nas – dla mnie i dla naszej córki. My też robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby go wspierać. W miarę możliwości wykonuję z mężem ćwiczenia, aby powrócił do sprawności. Nie mogę pozwolić sobie na prywatną rehabilitację, bo każda złotówka idzie teraz na leczenie. Suplementy, konsultacje z lekarzami i dojazdy zaczynają nas wykańczać finansowo. Nie możemy się jednak poddać. Nie teraz, gdy na szali jest życie naszego ukochanego męża i ojca. Całe życie radziliśmy sobie sami, ale teraz musimy chwytać się wszelkich dostępnych opcji. Wiem, że cuda się zdarzają. Proszę Was o wsparcie. Wy też pomódlcie się o nasz cud… Żona Mariola

6 255 zł
Antoś Michałkiewicz
Antoś Michałkiewicz , 5 lat

Walczymy o rozwój mowy naszego synka! Pomoc dla Antosia!

Antoś urodził się jako wcześniak. Dostał tylko 4 punkty w skali Apgar. Mimo że ma cztery latka, to ciągle walczymy o to, żeby wypowiedział swoje pierwsze słowa. Prosimy o pomoc! Synek ma zdiagnozowany autyzm. Jest dzieckiem niemówiącym i nadpobudliwym ruchowo. Ma dużą wybiórczość pokarmową. Potrzebuje kosztownej, wielotorowej rehabilitacji. Każdego dnia robimy wszystko, aby nasz synek lepiej się rozwijał, aby mógł być samodzielny, a przede wszystkim, żeby zaczął mówić.  Naszym największym marzeniem jest wreszcie usłyszeć te dwa słowa: "mama" i "tata"! Od lipca do końca sierpnia Antek był poddany terapii słuchowej Tomatisa. Podczas niej wypowiedział pierwsze sylaby! Byliśmy tacy szczęśliwi, że usłyszeliśmy głos naszego synka! Trwało to jednak bardzo krótko, Antoś dalej milczy… Przed nim i nami, rodzicami, ogromna praca do wykonania. Dodatkowym problemem jest też nadwrażliwość słuchowa. Mimo tego wierzymy, że w końcu nam się uda! Pojawiło się już światełko w tunelu.  Koszty walki są jednak ogromne. Chcielibyśmy, żeby Antoś pojechał na turnus rehabilitacyjny, który pomoże mu robić postępy w rozwoju mowy. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie! Razem możemy dać mu lepszą przyszłość! Rodzice

6 250,00 zł ( 58,74% )
Brakuje: 4 389,00 zł
Bogumiła Toporowska-Witowska
Bogumiła Toporowska-Witowska , 58 lat

By choroba w całości nie odebrała niezależności

Lubię wracać wspomnieniami do czasów młodości. Świeżo upieczona żona z rocznym dzieckiem na rękach. Tak wspominam siebie sprzed 30 lat. To wspaniały czas, który został mi tak po prostu odebrany. Choroba zaczęła się niewinnie, od osłabienia prawej strony ciała. Terapia lekami przyniosła poprawę - wszystko wróciło do normy. Niestety to była cisza przed burzą. Po 3 miesiącach ból wrócił do mnie i to ze zdwojoną siłą. Wtedy poznałam diagnozę - stwardnienie rozsiane. Próbowałam walczyć. 25 lat to zbyt młody wiek, by się poddać i skazać na pełną zależność od innych. Walczyłam z całych sił 5 lat. Po tym czasie stan zdrowia pogorszył się na tyle, że musiałam zrezygnować z pracy zawodowej. Załamałam się, nie wiedziałam co robić. Udawałam przed mężem i dzieckiem, że wszystko jest dobrze. W pewnym momencie opadałam ze wszystkich sił. Wtedy pojawiła się depresja. Nieprzerwanie do dziś biorę leki, by nie popaść w kolejny dołek. Gdy traci się niezależność, wali się świat.  To nie koniec złych informacji. Rok temu okazało się, że na prawym biodrze pojawił się guz. Nowotwór nieoperacyjny. Żyję z kolejnym wyrokiem.  Ponad połowa mojego życia zdominowana jest przez chorobę, która bezlitośnie postępuje, odbierając mi coraz bardziej niezależność. Nie jestem już w stanie chodzić, zrobić sobie herbaty, o przygotowaniu posiłku nie wspominając. Czasem nawet nie zdążę odebrać telefonu na czas, bo sprawną mam tylko lewą rękę i to nie w pełni. Choroba nie jest niczym miłym. Zamienia życie w koszmar, podporządkowuje sobie każdy dzień, przejmuje władzę nad ciałem, które nie chce już słuchać moich poleceń. Przestałam już ukrywać, że jest mi naprawdę trudno… Nie mogę zostać nawet sama w domu. Gdyby nie pomoc opiekunki i kochającego męża, nie wiem, co by ze mną było.  Moja codzienność to nie bajka. Wszystkie oszczędności wydaję na prywatną rehabilitację. Koszty związane z leczeniem, zakup sprzętu i leków to sumy, których często po prostu nie mam. Nie mogę jednak przestać walczyć o swoje zdrowie, bo wtedy choroba całkowicie mnie pokona. Proszę o pomoc, o wsparcie w zakupie leków i nowego wózka, dzięki któremu będę mogła choć trochę poczuć się wolna. Bogumiła

6 241,00 zł ( 26,72% )
Brakuje: 17 108,00 zł