Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia Janczak
Julia Janczak , 27 lat

Długa walka o powrót do sprawności. Pomagamy Julii!

8 września 2022 r. moje życie się zmieniło. Przed tym dniem byłam sprawna i aktywna. Wtedy doznałam tak skomplikowanego urazu, że do dzisiaj walczę o powrót do sprawności i dawnego życia. Proszę o pomoc! Na skutek upadku podczas jazdy na deskorolce doszło u mnie to wieloodłamowego złamania kości piszczelowej z podwichnięciem w stawie kolanowym. Po 3 tygodniach w szpitalu przeszłam skomplikowaną operację.  Od tego czasu rozpoczęła się niezwykle trudna rehabilitacja. Dalej nie jestem w stanie pracować, poruszam się z pomocą kul. Niedawno przeszłam artroskopię, która miała na celu usunięcie zrostów, które blokowały ruch w stawie kolanowym. Mam nadzieję, że teraz będę mogła pracować nad powrotem do zdrowia jeszcze intensywniej. Dalej czuję ból i mam sporą opuchliznę po ostatniej operacji. Jednak ze względu na tendencje do pojawiania się u mnie zrostów, potrzebuję częstszych spotkań z rehabilitantem. Nie mam czasu do stracenia! Rehabilituję się prywatnie, więc to wszystko kosztuje naprawdę dużo. Do tego dochodzą koszty prywatnych wizyt. Dlatego bardzo proszę Was o wsparcie! Liczy się każda złotówka! Julia

6 340 zł
Agnieszka Piec
Agnieszka Piec , 39 lat

Walka o marzenia – ostatnia szansa!

Dziękuję wszystkim dotychczasowym darczyńcom i bardzo proszę, nie zostawiajcie mnie jeszcze! Operacja się odbyła, ale zakres okazał się znacznie większy niż sądzono początkowo. Konieczne było wezwanie urologa i założenie szyny. Nerka wykazywała już cechy zastoinowości, co bez operacji skutkowałoby zupełnym zamknięciem odpływu moczu i jej utratą. Czas trwania zabiegu był pierwotnie przewidywany na 1 godzinę, a na stole spędziłam 3... Z operacji ratującej płodność i niwelującej ból, stała się ratującą zdrowie. Za 2 miesiące muszę wrócić do szpitala w Niemczech, by usunąć szynę, a później kontrolować stan nerki co kilka tygodni, by mieć pewność, że moczowód jest drożny. Na ten moment nie mam pojęcia ile wyniesie całe leczenie! Na pewno znacznie przekroczy zakładane 30 tysięcy... Proszę o dalsze wsparcie, nie mam już odwrotu! Moja historia: Od liceum marzyłam, by zostać mamą, od zawsze wiedziałam, że to jest to. Pracuję w szkole, z maluchami, wielokrotnie wymykało im się "mamo", albo słyszałam "chcę, żeby Pani była moją szkolną mamą"... Nie potrafię opisać, co wtedy czułam. Od zawsze miałam też bolesne miesiączki, włącznie z mdłościami i omdleniami oraz zjadaniem tabletek przeciwbólowych jak cukierki, do czasu aż po kilku miesiącach przestawały działać i trzeba było brać silniejsze.  Ostatnimi były już leki na receptę przepisywane chorym na raka, z pochodną morfiny... Od zawsze słyszałam też, że okres musi boleć i przejdzie, gdy urodzę… Na pomysł, by starać się o dziecko wpadłam wcześnie, miałam zaledwie 23 lata. Niestety nie udawało się przez 2 lata, choć wszystkie badania były dobre.  Znalazłam Panią doktor, która po kilku miesiącach skierowała mnie do szpitala na laparoskopię, bo podejrzewała endometriozę. Ona pierwsza powiedziała, że ból nie jest normalny... O operacji na NFZ mogę powiedzieć niewiele. Zostałam rozcięta i zszyta. Tyle! Bez wycinków do badań histopatologicznych, bo "na oko było wszystko dobrze". Stwierdzono endometriozę w zatoce Douglasa, nie określono nawet stopnia. Dostałam zalecenie dalszych starań, ból nie minął, a ciąży nie było. Zaczęłam szukać dalej, zmieniłam dietę, wdrożyłam fizjoterapię, akupunkturę, suplementację i terapię, comiesięcznie pochłania to krocie… Niestety, bez efektu w postaci ciąży.  W międzyczasie podeszliśmy do 3 procedur in vitro, wszystkie z własnej kieszeni, ostatnia kosztowała nas 30 tysięcy, zaliczyłam też niestety farmakologiczną menopauzę… Przypłaciłam te działania stanami depresyjnymi, insulinoopornością, niedoczynnością tarczycy i rozregulowanymi jelitami… Na rękach mam zrosty od pobierania krwi, czasem raz w miesiącu, a czasem co 2 dni. Nie wiem już ile osób widziało mnie nago… Moje ciało jest przedmiotem badań, przypadkiem medycznym. Przed 4 i ostatnią procedurą in vitro, przez przypadek spotkałam cudownego doktora, który jest najlepszy w operowaniu endometriozy i dał mi nadzieję na usunięcie zmian. Jednak cena za tę nadzieję jest wysoka, bo zaczyna się od 3600 euro… Endometrioza to wielki ból i cierpienie, mój, ale te mojego partnera… Ta choroba to też gigantyczne koszty to praca na 1,5 etatu, by opłacić leczenie i leki. Miesięcznie wydaję ok. 1,5 tys., zamiast odkładać na przyszłość… Na dotychczasowe leczenie wydaliśmy ponad 100 tys. zł, bez rodziny i przyjaciół  nie dalibyśmy rady… Ze względu na mój wiek muszę do operacji podejść jak najszybciej, by móc wrócić do starań o ciążę... Dziękuję! Licytacje Facebook @czekajac_na_cud_n97  

6 325,00 zł ( 29,72% )
Brakuje: 14 952,00 zł
Ewa Buczek
2 dni do końca
Ewa Buczek , 48 lat

Tętniak i udar mogły odebrać mi życie... Teraz walczę o powrót do zdrowia!

Dopóki nie wydarzy się tragedia, nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo kogoś kochamy. 20 października, w głowie naszej mamy Ewy pękł tętniak. W ciężkim stanie trafiła do szpitala. Na szczęście lekarzom udało się uratować jej życie, ale przed nami jeszcze długa droga, by wróciła do dawnej sprawności.  To był dzień jak każdy inny. Mama czuła się dobrze, nie miała żadnych niepokojących objawów. Poranek spędziła na porządkach domowych. Nikt wtedy nie podejrzewał, że jej głowę atakuje tykająca bomba, która czeka na odpowiedni moment, aby eksplodować...  W pewnym momencie straciła przytomność, którą po chwili odzyskiwała, aby znowu ją stracić. Akurat zadzwoniłem do mamy, aby dopytać o jedną sprawę, jednak jej telefon odebrał mój brat. Pamiętam jego przerażony głos – “Z mamą jest bardzo źle. Straciła przytomność i nie mogę jej dobudzić”. Poprosiłem, by natychmiast wezwał pogotowie. Kilka minut później mama była już w drodze do szpitala.  Gdy trafiła na SOR, została poddana wszelkim badaniom, które potwierdziły pęknięcie tętniaka. Niestety wskutek tego doszło do uszkodzenia lewej półkuli mózgu. Te chwile były jak koszmar! W nocy stan mamy zaczął się drastycznie pogarszać. Lekarze podjęli decyzję o natychmiastowej operacji. W ten sposób uratowali jej życie… Później została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną, w której spędziła 1,5 tygodnia. Okazało się, że ma na tyle rozległe uszkodzenie lewej półkuli mózgu, że wdał się udar, co spowodowało niedowład prawej strony jej ciała i afazję.  Z niecierpliwością czekaliśmy na jej wybudzenie. W końcu udało się! Mama wróciła do nas! Po kilku dniach zaczęła samodzielnie oddychać, otworzyła oczy i uśmiechała się. Tak bardzo się cieszyliśmy...  Niestety skutki tych nieszczęśliwych wydarzeń są zatrważające i walczymy z nimi do dzisiaj. Cały czas nasza mama potrzebuje stałej opieki osób trzecich we wszystkich czynnościach. Potrzebna jest także długotrwała rehabilitacja, która pomoże jej wstać z łóżka. Mama musi uczyć się wszystkiego od nowa. Potrzebuje pomocy logopedów, fizjoterapeutów i rehabilitantów. Całą naszą rodziną robimy wszystko, aby przywrócić ją do zdrowia. Ma dopiero 46 lat. W domu czeka na nią 13-letni syn oraz adoptowana wnuczka jej męża. Życie jest nieprzewidywalne, nie wiemy, kiedy może się zakończyć to, co najpiękniejsze. Dlatego prosimy ludzi dobrej woli o pomoc w tak trudnej dla nas sytuacji.  Już teraz za każde wsparcie dziękujemy! Bliscy Ewy

6 321 zł
Maja Adasiak
Maja Adasiak , 14 lat

Bez rehabilitacji stan Mai się pogarsza! Pomóżmy!

Maja od urodzenia choruje na mózgowe porażenie dziecięce. Już w pierwszej dobie życia córeczka została przewieziona na oddział intensywnej terapii dziecięcej z powodu zaburzeń oddychania. W trakcie hospitalizacji stwierdzono krwiak przymózgowy i wrodzoną wadę układu nerwowego, co poskutkowało nieodwracalnymi zmianami…  Od kilkunastu lat nieuleczalna choroba coraz bardziej postępuje, odbierając córce sprawność… To bolesny widok dla matki. Widzę, jak inne dzieci radośnie i beztrosko idą do szkoły, a ja zastanawiam się, dlaczego moja córka od samego początku musiała być tak straszliwie doświadczona przez los?  Od dnia diagnozy rozpoczęła się nasza walka o Maję i jej sprawność. Intensywna rehabilitacja, niekończące się wizyty u specjalistów… Wszystko zostało podporządkowane leczeniu Mai. Niestety córka nadal nie chodzi samodzielnie, ma problemy z napięciem mięśniowym oraz z mówieniem. Kilka lat temu Maja przeszła operację selektywnej rizotomii, która miała być szansą na lepsze życie, niestety po niej stan Mai nie poprawił się znacząco. Byliśmy rozczarowani. Teraz gdy Maja jest nastolatką, potrzebuje jeszcze więcej rehabilitacji z powodu pogarszającego się stanu stawów biodrowych. Po ostatnim kontrolnym badaniu RTG dowiedzieliśmy się o podwichnięciu lewego biodra. Podczas konsultacji ortopedycznej lekarz zaproponował zabieg operacyjny, którego bardzo chcemy uniknąć. Dał nam rok, abyśmy spróbowali dzięki intensywnej rehabilitacji powstrzymać pogłębiające się podwichnięcie. Musimy zrobić wszystko, aby nie dopuścić do operacji. Jeśli jednak kolejne badanie pokaże gorszy obraz, Maję czeka skomplikowana operacja i kilka tygodni w gipsie! Nie możemy do tego dopuścić! Chcemy zwiększyć liczbę godzin rehabilitacyjnych, wyjazdów na turnusy i zakupić odpowiedni pionizator z odwodzeniem bioder. Maja jest w okresie dojrzewania, gdzie zmiany zachodzą bardzo szybko. Córka potrzebuje jak najwięcej ruchu, zwłaszcza teraz, gdy kilka godzin spędzanych w szkole na wózku nie pomaga w całej sytuacji, a w domu nie mamy tyle miejsca, aby Maja mogła poruszać się przy balkoniku. Musimy działać. Niestety kolejne godziny rehabilitacji to dodatkowe koszty.  Jedyną nadzieją jest ośrodek rehabilitacyjny, gdzie pod okiem fizjoterapeuty Maja będzie mogła pokonywać dłuższe dystanse, a co za tym idzie, wprowadzać jak najczęściej stawy biodrowe w ruch. Liczymy na to, że uda nam się powstrzymać zmiany i nie dojdzie do najgorszego. Osoby po operacji bioder bardzo długo dochodzą do stanu sprzed zabiegu. Tygodnie cierpienia i brak możliwości poruszania się po operacji są dla nas przerażające! Dla Mai każdy miesiąc rehabilitacji jest ważny. Córka walczy nie tylko o sprawność ruchową, ale też o poprawę wymowy i stanu psychicznego. Unieruchomienie może niekorzystnie wpłynąć na samopoczucie Mai. Zawieszenie nauki stacjonarnej, a co za tym idzie, brak kontaktu z rówieśnikami, na pewno nie jest dobry dla nastolatki. Chcielibyśmy prosić o wsparcie w zebraniu środków na turnus rehabilitacyjny oraz zakup niezbędnego sprzętu. Bez tego Maja będzie skazana na zabieg operacyjny. A każda operacja to spore ryzyko. Nie chcemy tego doświadczać, dlatego walczymy dalej o sprawność Mai i będziemy ogromnie wdzięczni za każde okazane wsparcie!  Rodzice Mai Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

6 320,00 zł ( 19,8% )
Brakuje: 25 595,00 zł
Zuzanna Nowak
Zuzanna Nowak , 6 lat

Rehabilitacja i leczenie drogą do dobrego życia - pomóż Zuzi!

Zuzia to wspaniała dziewczynka, która od pierwszych chwil życia musi dzielnie walczyć o swoją sprawność. Córeczka urodziła się z poważną wadą serduszka, która wymagała natychmiastowej operacji. Czas po porodzie był dla mnie niezwykle trudny. Zamiast tulić, trzymać Zuzię w ramionach, musiałam oddać ją w ręce lekarzy, zaufać, że jeszcze do mnie wróci. Rozpacz, strach, niepewność – to wszystko towarzyszyło mi w tamtych chwilach... Nigdy nie zapomnę tego, jak wszystkie te emocje biły się w mojej głowie. Przez długie godziny operacji, żyłam nadzieją, że wszystko będzie dobrze. Całe szczęście, operacja zakończyła się sukcesem! Po tych trudnych chwilach nadszedł moment  wytchnienia. Niestety nie trwał on tak długo, jak bym tego chciała... Najprawdopodobniej na skutek operacji doszło u Zuzi do lekkiego niedotlenienia mózgu. Dziś córeczka ma już kilka lat, ale nie mówi, nie chodzi prawidłowo, cierpi na opóźnienie rozwojowe. Zuzia jest bardzo dzielna, ale wymaga wielu kosztownych badań, mnóstwa ćwiczeń i stałej rehabilitacji. Proszę, pomóż mi zapewnić dziecku odpowiednie leczenie, a tym samym dobrą przyszłość mojej córki! Ewa, mama

6 315 zł
Andrzej Wardęga
8 dni do końca
Andrzej Wardęga , 43 lata

Tata po udarze krwotocznym mózgu – kończą się pieniądze na rehabilitację!

Odebrałam telefon. Na ekranie wyświetlało się zdjęcie Andrzeja, ale to nie był on. Głos brzmiał zupełnie inaczej. Pamiętam tylko słowa: „karetka”, „nieprzytomny”, „szpital”. Wzięłam synka i od razu wsiadłam do samochodu. Do szpitala nas nie wpuścili. Operacja zakończyła się grubo po północy, a my nadal czekaliśmy w aucie. Andrzej wybudził się dopiero po trzech dniach. Kamień spadł mi z serca. Przez te kilkadziesiąt godzin żyłam w zawieszeniu. Teraz przynajmniej miałam pewność, że jest tu dalej z nami. Nawet pokazał kciuk na znak, że wszystko jest w porządku. Odetchnęłam z ulgą. Jednak względy spokój nie trwał długo. Rurki, do których był podłączony, zostały zainfekowane. Andrzej dostał wodogłowia. Znów znieczulenie ogólne i poważna operacja. Mam wrażenie, że właśnie przez to drugie wydarzenie Andrzej jest w tak ciężkim stanie. Mój mąż miał ciężkie blokady po przebyciu udaru krwotocznego mózgu. Bał się wziąć samodzielny oddech i cały czas oddychał przez rurkę w gardle. Lekarze rozważali inwazyjny scenariusz, czyli tracheotomię. Na szczęście w końcu Andrzej się przemógł i zaczął samodzielnie oddychać.  Od sierpnia 2020 roku mój mąż jest osobą niepełnosprawną. Cierpi na paraliż prawostronny i afazję. Nauczył się przełykać, mówić. Pierwsze wyrazy były niezrozumiałe, ale powoli mowa wracała. Oczywiście wszystko to potrzebowało dużo czasu i intensywnej pomocy specjalistów. Było i nadal jest ciężko. Andrzej coraz więcej pamięta, ale afazja dalej się utrzymuje. Denerwuje go, że słowa mu się mylą. Chodzi przy pomocy trójnoga, jednak tylko na krótkich dystansach. Przy każdym innym wyjściu nic nie zastąpi wózka inwalidzkiego. Przez długi czas korzystaliśmy z podnośnika, ponieważ ciało mojego męża było bardzo sztywne. Nie dawałam rady myć go sama. Potrzebowałam pomocy naszej trójki dzieci.  Nasze oszczędności już się kończą, to dlatego zdecydowałam się prosić o pomoc. Do tej pory radziliśmy sobie sami, ale przed Andrzejem jeszcze wiele godzin niezbędnej rehabilitacji. Nie możemy jej teraz zakończyć. To od niej zależy sprawność Andrzeja. Od niej zależy jego i nasza przyszłość. Proszę Cię o pomoc! Magda, żona Andrzeja

6 312 zł
Roman Szczęśniewski
Roman Szczęśniewski , 49 lat

Mąż i tata stracił sprawność przez krwiaka! POMÓŻ❗️

3 czerwca 2023 roku zapamiętam jako najgorszy dzień mojego życia. W jednej chwili stan zdrowia mojego męża uległ drastycznemu pogorszeniu! Od tamtego czasu, nic już nie jest takie samo… Wszystko pamiętam tak, jakby to było wczoraj. W środku nocy Roman nagle zaczął się trząść. Myślałam, że może to być bezdech, ale gdy próbowałam go uspokoić, nie reagował. Okazało się, że miał atak padaczki! Natychmiast wezwałam pomoc, panicznie bojąc się o życie męża… Ratownicy zabrali Romana do szpitala, gdzie okazało się, że padaczkę wywołał krwiak podtwardówkowy! Lekarze przeprowadzili konieczną operację, lecz następnego dnia stan męża się pogorszył. Tomografia głowy wykazała obecność kolejnego krwiaka i Roman ponownie trafił na stół operacyjny! Mój mąż musiał przejść łącznie trzy operacje, po których ostatecznie udało się usunąć krwiaki. Jego stan stopniowo się polepszał, jednak cały czas odczuwamy skutki tych tragicznych wydarzeń…  Roman do dzisiaj ma zaburzenia pamięci. Trudno mu też utrzymać równowagę. Męża czeka plastyka głowy, ponieważ podczas operacji konieczne było usunięcie części czaszki. Cały czas muszę pilnować, by nic sobie nie zrobił – każdy, nawet najmniejszy uraz głowy jest dla niego niebezpieczeństwem! By Roman mógł odzyskać sprawność, potrzebna jest regularna i intensywna rehabilitacja. Mąż wymaga też stałej opieki wielu specjalistów, między innymi neurologopedy. Ciągle stara się mówić, jednak wciąż zapomina wielu słów. To straszne uczucie, patrzeć na ukochaną osobę w takim stanie... Niewyobrażalnie trudno było mi też wytłumaczyć naszym dzieciom, co dzieje się z ich tatą. Tak bardzo chciałabym, by Roman znów stał się taki jak dawniej, jednak wiem, jak wiele pracy jeszcze nas czeka. Jedyną szansą na powrót do sprawności dla mojego męża jest teraz intensywna rehabilitacja i leczenie. Chciałabym sama mu pomóc, jednak najlepsze efekty przynoszą zajęcia ze specjalistami. Niestety, to ogromny koszt, którego nie jestem w stanie pokryć… Błagam, pomóżcie mi w walce o sprawność mojego męża! Żona Aldona z dziećmi

6 308,00 zł ( 5,92% )
Brakuje: 100 075,00 zł
Pola Kałążna
Pola Kałążna , 3 latka

Odwróć niesprawiedliwy los! Pomagamy Poli!

Nie tak miały wyglądać pierwsze chwile Poli! Córeczka urodziła się w 31 tygodniu ciąży, ważyła wtedy tylko 1400 gramów! Nie byliśmy w stanie przewidzieć przedwczesnego porodu i jedyne, co możemy teraz zrobić, to walczyć z całych sił o jej najlepszą przyszłość... Podczas pobytu w szpitalu Pola przeszła dwie operacje z powodu zrośniętej dwunastnicy. Po wielu badaniach okazało się, że to nie jedyny problem. Kardiolog stwierdził wadę serca, a konkretnie zwężoną zastawkę pnia płucnego, co oznacza, że w przyszłości konieczna będzie kolejna operacja! Jakby nieszczęść było mało, u Poli podejrzewana jest również wada genetyczna – nie wiemy, jak może ona wpłynąć na rozwój intelektualny oraz dalsze życie. Dodatkowo na badaniu słuchu postawiono diagnozę niedosłuchu obustronnego (brak odbioru do 100dB), przez co Pola wymaga posiadania aparatów słuchowych oraz w niedalekiej przyszłości wszczepienia implantu ślimakowego.   Pola obecnie ma 9 miesięcy i waży 3,5 kilograma czyli tyle, ile nowonarodzone niemowlę. Mimo swojego wieku nie podnosi główki, ani nie próbuje siadać, nie mówiąc o innych czynnościach. Pękają nam serca na samą myśl, że los zgotował jej tak trudny początek życia. Chcemy zrobić wszystko, aby walczyć o zdrowie córeczki i sprawić, że jej przyszłość będzie łatwiejsza. Jesteśmy tu, aby prosić o pomoc w leczeniu i rehabilitacji Poli, która pragnie żyć jak inne dzieci. Będziemy wdzięczni za każdą nawet najmniejszą kwotę. Każda złotówka przybliży Pole do lepszego życia. Milena, mama Poli

6 308 zł
Florian Blok
Florian Blok , 12 lat

Najpierw śmierć taty, potem diagnoza. Pomóżmy Florianowi!

Mój syn Florek ma dopiero 11 lat. Jego życie niestety nie wygląda tak, jak powinno wyglądać życie dziecka w tym wieku. W ciągu ostatnich miesięcy zmarła jedna z najważniejszych osób w jego życiu – tata, strażak. W tym samym roku zdiagnozowano też u synka zespół Aspergera. Od momentu śmierci taty, Florian cały czas nie może pogodzić się z jego odejściem i jeszcze bardziej niż wcześniej, izoluje się od świata oraz zamyka w sobie… O pierwszych niepokojących objawach usłyszałam od nauczycielek ze szkoły syna już jakiś czas temu. Początkowo podejrzenia kierowano w stronę ADHD, jednak nie znalazły one potwierdzenia w wynikach badań. Po konsultacjach u wielu specjalistów w końcu zapadła ostateczna diagnoza – całościowe zaburzenia rozwoju, zespół Aspergera.  Florkowi bardzo ciężko przychodzi nawiązywanie i utrzymywanie relacji z innymi, łatwo zamyka się w sobie i swoim świecie. Po powrocie ze szkoły potrzebuje mojego nadzorowania w samodzielnym funkcjonowaniu, inaczej spędziłby cały dzień w swoim łóżku. Staram się poświęcać mojemu synowi jak najwięcej czasu, ale od kiedy taty Floriana nie ma z nami, jest mi bardzo ciężko wypełnić tę ogromną pustkę. Świat się nie zatrzymał, a mój syn potrzebuje jeszcze więcej mojej uwagi, poczucia bezpieczeństwa i stabilności niż wcześniej. Ze względu na swoją diagnozę, Florek powinien zostać objęty specjalistyczną terapią. Udało mi się znaleźć zajęcia, które pozwolą mu na usprawnianie umiejętności komunikacji i będą wspierać jego rozwój społeczny i emocjonalny. Ponadto Florek będzie mógł doskonalić umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach, jak również przyswajanie norm i zasad powszechnie obowiązujących w grupie przedszkolnej i społeczeństwie. Niestety, każde spotkanie terapeutyczne jest bardzo kosztowne, co jest dla mnie ogromnym obciążeniem finansowym.  Terapia dziecka z całościowymi zaburzeniami rozwojowymi to długa i pracochłonna droga, a jej efekty widoczne są często dopiero po dłuższym czasie. Działając systematycznie i metodą małych kroków, można jednak umożliwić dzieciom osiąganie sukcesów. Florek jest uzdolniony językowo, uczy się języka angielskiego od przedszkola i biegle się nim posługuje. Ma szansę na rozwijanie swojego potencjału w przyszłości, potrzebuje jednak do tego specjalistycznej, nieprzerwanej terapii.  Moje możliwości finansowe jako samotnej mamy są bardzo ograniczone. Nie mogę znieść myśli, że przez to mój syn nie dostanie szansy na terapię, rozwój i lepszą przyszłość. Tata Floriana przez lata pracy jako strażak dbał o ludzi dookoła, ratował ich życie – ryzykując przy tym swoje. Nie pozostawał obojętny na cierpienie i pomagał innym. Nie może jednak już być wsparciem dla Floriana. Proszę, pomóżcie teraz mi zadbać o dobro i przyszłość naszego synka. Mama Floriana

6 305 zł