Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Laura Szajstek
Laura Szajstek , 6 lat

Laura ma kilka lat, a ja już walczę o jej przyszłość! Pomożesz?

Moja 4-letnia córeczka mogłaby żyć jak inne dzieci. Bawić się, nie mieć zmartwień, poznawać inne dzieci i nawiązywać pierwsze znajomości i przyjaźnie. Mogłaby, gdyby nie rosnące wokół niej coraz wyższe mury, które zamykają ją i odosabniają...  U mojej małej Laury zdiagnozowano spektrum autyzmu. Pierwsze diagnozy wzbudzały we mnie przerażenie. Autyzm — to znaczy, że nigdy z nią nie porozmawiam? Będziemy sobie obce? Będziemy żyły obok? Czy teraz życie będzie równało się wiecznym rozjazdom po specjalistach, terapiach i rehabilitacji?  Autyzm nie jest do przewidzenia. Jest kilka znamiennych objawów, które występują u dzieci i są bardzo widoczne. U niektórych delikatniej, a czasem trzeba się natrudzić, by dostrzec spektrum. Laura ma swój świat, którego chcę być częścią. Pomimo wszystko.   Wiem, że nie mogę czekać na kolejne objawy i trudności. Marzę, żeby córka w przyszłości mogła samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie. Żeby się nie bała, żeby gdy tylko zabraknie mnie obok, umiała normalnie żyć. Aby jej życie było choć trochę łatwiejsze, potrzeba wiele pracy! Nie tylko mojej pracy, ale przede wszystkim pracy pod okiem specjalistów w tej dziedzinie. Autyzmu nie da się wyleczyć, autyzm jest nieprzewidywalny.  Chciałabym zrobić wszystko, co do tej pory pomagało dzieciom takim jak Laurka. Wierzę, że osiągniemy zwycięstwo...  Sukces kryje się pod ciężką pracą, regularną rehabilitacją i wieloma terapiami. Za nimi jednak stoją ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć sama.  Proszę, pomóż nam zapewnić lepszą przyszłość dla Laury, ona też na to zasługuje. Jak inne, zdrowe dzieci!  mama * Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

6 465,00 zł ( 50,64% )
Brakuje: 6 301,00 zł
Hania Neumiler
Hania Neumiler , 15 lat

To niekończąca się walka o sprawność! Pomóż!

Mamy dobre wieści! Hania stała się o wiele bardziej samodzielna, poszła też do liceum. To wszystko dzięki prywatnej rehabilitacji i niezwykłej pracy mojej córki. Wasza pomoc jednak dalej jest dla nas niezastąpiona. Przykurcze w kolanach oraz stopy końsko-szpotawe zmuszają nas do dalszej rehabilitacji. Poznaj historię Hani: Na zdjęciu widzisz nastolatkę, której życie nie szczędziło cierpień od przyjścia na świat. Z niecierpliwością czekałam na narodziny córeczki - imię było wybrane, pierwsze sukieneczki i buciki kupione. W siódmym miesiącu ciąży moje życie wywróciło się do góry nogami… Lekarz zauważył zmiany, które nazwał przepukliną oponowo-rdzeniową. Każda kolejna informacja podczas wizyty powodowała, że zapadałam się w otchłań przerażenia. Nic nie rozumiałam z tych słów. Przecież wszystko było dobrze, to musiała być pomyłka. Kolejne słowa, które padały, zapamiętałam jako hasła: „nie będzie mówić, nie będzie chodzić, roślinka”...  Czas do porodu wypełniony był panicznym lękiem i łzami. Zupełnie nie wiedziałam, czego się mogę spodziewać. Nikt nie przygotowuje kobiety do roli matki, a co dopiero do roli matki dziecka niepełnosprawnego.  Hania urodziła się z niedotlenieniem. Nie oddychała. Było bardzo źle, lekarze ratowali jej życie, a ja umierałam ze stresu. Już w drugiej dobie życia musiała mieć przeprowadzoną operację na przepuklinę. To są najgorsze, najczarniejsze dni mojego życia. Przez pierwszy miesiąc codziennie przyjeżdżałam do szpitala, by przy niej być. Nie mogłam Hani zabrać do domu. W szpitalu pielęgniarki uczyły mnie ją cewnikować, karmić i nosić.  Czas mijał, Hania rosła, a ja z całą miłością oddałam się opiece nad nią. Na przekór lekarskim przewidywaniom, Hania zaczęła mówić, porusza się na wózku, uczy się w szkole ogólnodostępnej. Jak każda nastolatka interesuje się makijażem, robieniem fryzur i często pomaga mi, gdy gotuję.  Rehabilitacja i sprzęty są niezbędne, by utrzymać Hankę w formie. Zapobiegają przykurczom i wzmacniają mięśnie. Aby zapewnić córce systematyczne ćwiczenia, potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, na którym będzie mogła ćwiczyć. Wózek, na którym się porusza, jest coraz mniejszy i ciaśniejszy. Hanna rośnie, a wraz z nią rosną potrzeby na sprzęt niezbędny do minimalizowania wszystkich ograniczeń. Wartość wszystkich przyrządów opiewa na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Są to kolosalne pieniądze, których nie jestem w stanie sama zdobyć. Zrzekłam się pracy, by wychowywać niepełnosprawną Hanią i jej młodszą siostrą.  Bardzo proszę o wsparcie finansowe. Tym razem, sama nie dam rady podołać. Życie próbowało złamać mnie nie raz, ale ja nie mogę się poddać. Każda złotówka przybliża nas do celu, jakim jest lepsze życie Hani! Katarzyna, mama Hanny

6 460,00 zł ( 30,36% )
Brakuje: 14 817,00 zł
Adam Markowski
Adam Markowski , 64 lata

Cudem uratowane życie... Walka jednak nadal trwa❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Dzięki Wam tata mógł uczestniczyć w rocznym turnusie rehabilitacyjnym, który przyniósł ogromną poprawę! Niestety nadal potrzebujemy wsparcia, zostańcie z nami! 17 listopada 2021 roku nasze życie odmieniło się na zawsze. U naszego ukochanego, zdrowego, pełnego życia taty doszło do nagłego zatrzymania krążenia, a także rozległego zawału serca. Po 1,5-godzinnej reanimacji również do niedotlenienia mózgu. Przez miesiąc tata przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej, przeszedł ostre zapalanie płuc i zaraził się gronkowcem. Walczył o życie. Obawialiśmy się najgorszego, ale na szczęście po pewnym czasie stan taty się ustabilizował. Mogliśmy rozpocząć rehabilitację. Dzięki Waszej pomocy tata mógł przebywać w specjalnym ośrodku. Ciężka praca, którą wykonał, przyniosła ogromne rezultaty. Tata jest teraz w stanie samodzielnie oddychać, siedzieć na wózku inwalidzkim aż 5 godzin, pomału zaczyna również sam przełykać płynne pokarmy. Niestety do tej pory nie odzyskał pełnej świadomości.  Największym marzeniem taty było, żeby zostać dziadkiem. Marzenie się spełniło, niestety tata nie może w pełni doświadczać tej pięknej roli, bawić się z wnukiem, trzymać go na rękach. Chcemy zrobić wszystko, by tak się stało... Liczymy, że zostaniecie z nami, a dzięki Waszemu wsparciu tata będzie mógł spędzić w ośrodku jeszcze minimum pół roku. Mamy jednak nadzieję, że uda się uzbierać środki na roczny pobyt. Później chcemy zabrać go do domu i nadal intensywnie rehabilitować. Wierzymy, że osiągniemy ten etap, w którym tata zacznie rozpoznawać swoich bliskich i wypowiadać choćby pojedyncze słowa. Bardzo za nim tęsknimy. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać ukochanego tatę, męża, wspaniałego człowieka. Dajecie nadzieję, a to właśnie ona motywuje nas do dalszego działania. Nie opuszczajcie nas. Nie możemy zmarnować tego, co tata z naszą i Waszą pomocą już wypracował. Rodzina Adama

6 460,00 zł ( 3% )
Brakuje: 208 711,00 zł
Dorota Berdys
5 dni do końca
Dorota Berdys , 61 lat

Budujemy windę dla Doroty❗️

Od trzydziestu lat choruję na stwardnienie rozsiane — postać wtórnie przewlekle postępującą. Poruszam się o kulach lub chodziku, coraz częściej korzystam też z wózka. Pomimo ciągłej rehabilitacji i odpowiednio dobranego leczenia mój stan zdrowia się pogarsza. Jestem lekarką okulistką. Wraz z rodziną mieszkamy w domu jednorodzinnym. W tygodniu chodzę do pracy i aby do niej dotrzeć muszę codziennie pokonywać schody. Chcielibyśmy zamontować windę, abym mogła w końcu poruszać się swobodnie. Teraz to niemożliwe. Dzięki windzie będę mogła wychodzić z domu sprawniej, pracować i funkcjonować – żyć najnormalniej, jak tylko chcę i potrafię. Niestety koszty zamontowania windy są spore. Oprócz samego urządzenia musimy opłacić jeszcze dodatkowe prace fachowców przy przygotowaniu domu pod montaż windy. Dlatego zwracam się z serdeczną prośbą do każdego, kto zechciałby nas wesprzeć w pokryciu tych ogromnych kosztów. Każdy gest ma znaczenie, bo wiele małych gestów może w końcu zrealizować cel! Z całego serca dziękuję każdej osobie, która zechce nam pomóc. Dorota

6 455,00 zł ( 5,05% )
Brakuje: 121 205,00 zł
Rostik Karapysh
4 dni do końca
Rostik Karapysh , 7 lat

By móc usłyszeć każdy dźwięk. Walczymy o drugie uszko dla Rostika!

Mój synek ma na imię Rostik, a jego zdrowie, przyszłość i rozwój stoją pod wielkim znakiem zapytania. Najbardziej boję się, że zagrożenie okaże się niesłyszalne… że stanie się coś, czego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Boję się, że stracimy kontakt… że mój synek już zawsze będzie czuł się gorszy od innych.  Kiedy dowiedziałam się o chorobie, czułam się potwornie zagubiona. Moje dziecko ma nie słyszeć na jedno ucho? Jak to możliwe, że wcześniej nikt tego nie zauważył?! Kiedy emocje zaczęły opadać, uświadomiłam sobie, że bez względu na to kiedy taka informacja zostaje przekazana to zawsze szok i ogromny cios dla rodziców. W tym momencie nasza wizja przyszłości zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zaczęliśmy się bać o nasze dziecko, o jego przyszłość i rozwój. Martwiliśmy się, choć jeszcze tak naprawdę nie wiedzieliśmy, co nas czeka, jak poważne będą konsekwencje wady. Lekarze zapewniali, że wszystko będzie w porządku, a brak ucha nie wpłynie na rozwój Rostika. Dziś, po 4 latach od jego przyjścia na świat, wiem, że bardzo się mylili. O każdą umiejętność synka musimy walczyć uczestnicząc w różnego rodzaju terapiach. Kalendarz bywa wypełniony po brzegi obowiązkami, a gdzie czas i miejsce na beztroskę, dzieciństwo, nawiązywanie relacji z rówieśnikami? Przeraża mnie to, jak wiele Rostik traci każdego dnia…  Brak ucha to nie tylko ograniczona możliwość odbierania bodźców. To niepewność, niezrozumienie, wciąż nowe bariery… Tak bardzo chciałabym dać mojemu dziecku możliwość normalnego życia, bez konieczności odwracania się gdy ktoś chce mu coś powiedzieć, bez wizji tego, że wada spowoduje pogorszenie zdrowia w innych obszarach. Ratunek dla mojego synka to operacja w USA, gdzie lekarze z powodzeniem zajmują się podobnymi przypadkami. Tam na zabieg nie trzeba czekać do momentu, w którym dziecko skończy kilkanaście lat. Dla nas to największa i na ten moment najlepsza możliwość na skuteczne leczenie i ratowanie przyszłości Rostika.  Dzięki operacji, Rostik zacznie słyszeć, będzie mógł rozwijać mowę i na nowo zawalczyć o samodzielność. Niestety, nadzieja na lepsze życie mojego dziecka została wyceniona na kwotę, której w tym momencie nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić… Potrzebuję pomocy! Twoje wsparcie to dla nas nadzieja na prawidłowy rozwój i bezpieczeństwo, o które w tym momencie boję się właściwie każdego dnia…  Kiedy stoisz na przejściu dla pieszych, mając zdrowy słuch, nawet kiedy nie widzisz samochodu, jesteś w stanie określić, skąd nadjeżdża. Jeśli się zamyślisz, zagapisz, Twój słuch i wyuczony odruch zwiększy szansę, że się cofniesz, odskoczysz we właściwym momencie, ratując życie i zdrowie. Bez tej operacji mój synek nie będzie miał takiej możliwości i zawsze będzie narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo.

6 452,00 zł ( 1,51% )
Brakuje: 420 091,00 zł
Olaf Kostrzewa
Olaf Kostrzewa , 9 lat

Sprawność, o którą będziemy walczyć do samego końca! Pomagamy Olafowi!

Wraz z chwilą, w której usłyszeliśmy o chorobie synka, wiedzieliśmy, że musimy zrobić, co tylko się da, by zawalczyć o jego przyszłość. Za każdym razem gdy trzymamy go w ramionach, gdy patrzymy w jego pełne ufności oczy, w myślach obiecujemy sobie, że zrobimy, co tylko się da, by był jak najbardziej sprawnym chłopcem. Olaf urodził się z zespołem wad wrodzonych, cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną- delecję 2p 16.3. Od czasu zdiagnozowania synka rozpoczęła się walka o jego zdrowie i usprawnianie. Dzięki niesamowitemu uporowi i systematycznej rehabilitacji w wieku 3,5 roku postawił pierwsze kroczki. Od tego momentu cały czas walczył o możliwość samodzielnego przemieszczania się, która dawała mu ogrom radości. Niestety po ostatnich badaniach okazało się, iż na wskutek szybkiego wzrostu osłabione ścięgna nie nadążyły za wzrostem kośćca i doszło do nieodwracalnych uszkodzeń stópek.  Olaf ma stopy płasko-koślawe. Synek wymaga  pilnej operacji, gdyż każdy krok, który stawia, pogłębia uszkodzenie i deformację nie tylko stóp, ale również kolan i bioder... Jeśli nie zrobimy nic, Olafowi grozi wózek inwalidzki! Niestety, na operację w ramach NFZ musielibyśmy czekać jeszcze półtora roku, a być może przez pandemię ten okres jeszcze się wydłuży.  Operację i dalszą rehabilitację musimy opłacić z własnych środków. Sama operacja będzie dopiero początkiem długiego procesu leczenia. Kwota do zebrania jest naprawdę duża, a codzienne wydatki związane z walką o sprawność Olafa sprawiają, że nie jesteśmy w stanie odłożyć środków na operację. Dlatego też zwracamy się do wszystkich z prośbą o pomoc... Wierzymy, że z Twoim wsparciem nasz synek ma szansę stać się naprawdę sprawnym chłopcem! Elżbieta i Zbigniew, rodzice

6 446,00 zł ( 37,86% )
Brakuje: 10 576,00 zł
Gabriel Wieczorek
Gabriel Wieczorek , 4 latka

Z Twoim wsparciem Gabryś ma szansę na lepszą przyszłość❗️Potrzebna pomoc 🚨

Pierwsze niepokojące objawy zauważyliśmy, gdy nasz Gabriel skończył 2 lata. Przestał mówić, naśladować, reagować na imię i bawić się zabawkami. W rozwoju synka pojawił się regres, zaczął uciekać w "inny, zamknięty, własny świat". Wizyty u specjalistów niestety potwierdziły nasze przypuszczenia… Okazało się, że nasz Gabryś cierpi na autyzm, obniżone napięcie mięśniowe, stopy końsko-szpotawe i opóźniony rozwój psychoruchowy. Najpierw polały się łzy… Nie mogliśmy uwierzyć. W głowie wciąż zadawaliśmy sobie jedno pytanie: Dlaczego to spotkało akurat Gabrysia? Do dziś nie poznaliśmy odpowiedzi... Mimo wszystko spokój i uśmiech synka dawały nam nadzieję, że damy sobie radę. Rozpoczęliśmy zatem walkę o lepsze jutro.  Dowozimy go do odległego przedszkola specjalistycznego, na fizjoterapię, rehabilitację. Gabryś uczęszcza na zajęcia z integracji sensorycznej oraz zajęcia logopedyczne. Synek nie mówi – zaczyna bazować na komunikacji alternatywnej, posługując się symbolami obrazkowymi. Niestety zmaga się również z problemami gastrycznymi, co wymusza konieczność częstych wizyt u specjalisty i zakup leków pomagających mu z bólami brzucha i zaparciami. Nadal nosi pieluchy.  Dzięki systematycznej pracy synek robi drobne postępy. Jesteśmy z niego bardzo dumni! Wiemy jednak, że Gabryś potrzebuje ciągłego wsparcia, dodatkowych specjalistycznych zajęć, ciągłej terapii i rehabilitacji, co wiąże się z ogromnymi kosztami... Sami nie damy rady. Bardzo prosimy o wsparcie. Każda złotówka będzie dla nas na wagę złota! Rodzice Gabriela

6 445 zł
Mateusz Trokowski
Mateusz Trokowski , 32 lata

Walka Mateusza trwa od narodzin! Potrzebne wsparcie!

Staram się prowadzić życie typowego trzydziestolatka i cieszyć się z każdego dnia. Niestety, rzeczywistość nigdy nie była mi przychylna. Od urodzenia tkwię w szponach chorób i niepełnosprawności! Kiedy byłem małym chłopcem, każda wizyta u lekarza przynosiła nową diagnozę… Mózgowe porażenie dziecięce, skolioza, padaczka, oczopląs, czy wady serca – teczka mojej dokumentacji medycznej stawała się coraz grubsza… Zawsze mogłem liczyć na wsparcie mojej rodziny, jednak codzienność była dla nas wszystkich bardzo trudna. Do trzeciego roku życia lekarze przewidywali, że nigdy nie będę mógł chodzić o własnych siłach. Ta przerażająca diagnoza wypełniała naszą rzeczywistość rozpaczą. Zapisany na intensywne zajęcia rehabilitacyjne, wreszcie samodzielnie postawiłem kilka kroków. Mama często wspomina, że był to jeden z najpiękniejszych momentów w jej życiu. Wysiłki raz po raz przynosiły oczekiwane rezultaty, jednak problemy stale narastały. Czekały mnie operacje serca, dalsza farmakoterapia oraz ćwiczenia, mające na celu osiągnięcie sprawności. Bywały momenty, w których czułem, że to wszystko za bardzo mnie przytłacza… Nie mogłem zrozumieć, dlaczego mnie to spotkało… Trudności z poruszaniem się nie są moimi jedynymi problemami. Deformacja klatki znacznie ogranicza mi pobór powietrza. Moje płuca mają 25% pojemności… Nie wiem, jakie to uczucie oddychać pełną piersią. Gdyby nie koncentrator tlenu, prawdopodobnie nie dałbym rady! Ratunek przynosi rehabilitacja oraz ćwiczenia oddechowe, które wykonuję podczas amatorskiego śpiewania. To coś, co sprawia mi niebywałą radość. Muzyka, która mnie otacza, jest dla mnie ukojeniem w trudnych momentach. Bardzo chciałbym poczuć ją całym sobą na koncertach ulubionych wykonawców. Niestety, nie jest to możliwe… Przeszkodą jest padaczka. Migające światła niemal zawsze kończą się jej atakami. Choroba ta doskwiera mi także przy zmianach pogody. Wszystko to powoduje, że każdy dzień może być dla mnie okrutnym zagrożeniem. Oprócz muzyki wielką pasją jest dla mnie żużel. Pamiętam moment, kiedy pierwszy raz znalazłem się na stadionie. Pomyślałem, że właśnie w tym miejscu mogę odpocząć od smutnej codzienności. Nie wyobrażam sobie, że nie mógłbym dojść tam o własnych siłach. Lekarze mówią, że tylko codzienna rehabilitacja jest w stanie mi to zapewnić. Spotkania generują jednak przygniatające mnie koszty… Każdy dzień jest dla mnie walką. Nie znam innej rzeczywistości. Choć często brak mi sił, nie zamierzam poddać się nigdy! Potrzebna mi w tym jednak Wasza pomoc! Mateusz

6 442 zł
Tomasz Jastrzębski
Pilne!
Tomasz Jastrzębski , 45 lat

Na każdym kroku czyha na mnie śmierć❗️Potrzebne mi Twoje wsparcie❗️

Od ośmiu lat uginam się pod ciężarem mojej dokumentacji medycznej. Kiedy tylko robię krok w przód, choroby znów ciągną mnie o dwa wstecz. Coraz częściej czuję się jak w pułapce bez możliwości wyjścia. Chciałbym przez chwilę odpocząć… Nie daję już rady. Moje kłopoty zaczęły się dawno temu. Z roku na rok moja diagnoza się rozszerzała. Borelioza, agranulocytoza, kamica, cukrzyca, wielopoziomowa dyskopatia i liczne zaburzenia… Mógłbym wymieniać choroby bez końca… Spustoszenie, jakie powstało w moim organizmie, jest ogromne. Boli mnie każda część ciała. Nieustanne kontrolowanie stanu zdrowia stało się przytłaczającym obowiązkiem. Codziennie czuję, jak czyha na mnie śmierć. Latami robiłem, co mogłem, by wyniki były dobre. Diagnoza, którą usłyszałem w tamtym roku, wywróciła moje życie do góry nogami. Nic już nie jest takie, jak dawniej. Usłyszałem od lekarza, że cierpię na hipoplastyczny zespół mielodysplastyczny – chorobę, która ma tendencję prowadzić do białaczki. Nie znam człowieka, który byłby przygotowany na taką wiadomość. Byłem załamany. Choć i to zdanie w pełni nie oddaje tego, co czułem. Zawalił mi się świat. Roztrzaskał w drobny mak, nie dając nadziei na jego poskładanie. Kolejne miesiące diagnoz były wyczerpujące. Po ostatnich złych wynikach lekarze podjęli decyzję o przeszczepie szpiku. Bardzo źle go zniosłem. Wciąż wszystko mnie boli. Bardzo szybko się męczę… Kolejne miesiące będą czasem intensywnej obserwacji, leczenia i perspektyw na rehabilitację. Chcę wrócić do zdrowia. Nie poddaję się od ośmiu lat. Choć teraz jest trudno, nie mam zamiaru odpuścić. Koszty działań medycznych uderzają we mnie tak, jak choroby. Są zdecydowanie zbyt wysokie… Teraz, jak nigdy wcześniej, potrzebuję dobrych ludzi. Jesteście moją ostatnią nadzieją. Bardzo proszę Was o wsparcie. Wiem, że inaczej nie dam rady. Chcę pokonać wszystkie przeciwności losu, by wreszcie obudzić się bez bólu. Błagam o pomoc! Tomasz

6 439 zł