Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sławek Drzewiecki
Sławek Drzewiecki , 47 lat

„Przede mną najważniejszy mecz - nie oddam go walkowerem!” - NA POMOC SŁAWKOWI❗️❗️

Na co dzień odczuwamy różne dolegliwości. Bierzemy tabletkę i liczymy, że za chwilę przejdzie. Tak nieświadomie przygotowałem w moim organizmie miejsce dla nowotworu...  Nie czułem konkretnego bólu, ten, który miałem, był do zniesienia. ‚‚Jestem przecież mężczyzną, dam radę" — mimo ponaglania przez narzeczoną i rodzinę, trafiłem do lekarza zbyt późno. Nowotwór jelita grubego z przerzutami na wątrobie — to usłyszałem już na pierwszej wizycie. Wszelkie badania tylko to potwierdzały.  Później, wszystko przebiegło w niesamowicie zatrważającym tempie. Radioterapia już za mną — niedługo chemioterapia. Ostatnim etapem będzie wycięcie guza. Moje życie zmieniło się dosłownie w miesiąc. Nie wiem, czy ktokolwiek normalnie funkcjonujący na co dzień spodziewa się w swoim życiu takiego scenariusza. Ja dość szybko jednak znalazłem plus w tej całej historii. Nigdy nie doceniałem tak bardzo każdego dnia, każdej chwili. Jestem wdzięczny za wszystko, co za mną i chcę przeżyć jeszcze więcej. Nadal mam plany i marzenia...  Wierzę, że z duszą sportowca, mając tak wspaniałych najbliższych, drużynę, znajomych i Państwa będę w stanie podjąć walkę.  Obecne leczenie jest jeszcze refundowane, ale życie z nowotworem wystawia mi wiele nowych, długich rachunków. Leki, suplementy, dojazdy, wizyty, specjaliści, badania... Jeśli zechcesz mi pomóc, będę ogromnie wdzięczny — wierzę, że dobro do Ciebie wróci! Na koniec jeszcze APEL ode mnie — ja jestem już mądry po szkodzie, ale proszę, Panowie — badania i profilaktyka to żaden wstyd ani słabość. Może jesteście silni, męscy i stąpacie twardo po ziemi, ale choroby i nowotwory mogą wszystko zmienić, zbyt wiele zabrać. Doceniajcie życie, codzienność, małe rzeczy i zapiszcie się na badania — dla siebie, dla żon, partnerek, najbliższych, proszę!  Sławek  

6 977 zł
Aneta Balcer
Aneta Balcer , 43 lata

Moim największym marzeniem jest życie bez bólu. Pomóż mi je spełnić!

Codziennie przed wyjściem do mojej ukochanej pracy w przedszkolu zakładam maskę, aby dzieci nie widziały jak bardzo cierpię. Biorę silne leki, abym mogła wytrzymać cały dzień, a wieczorem, by przespać spokojnie noc. Nigdy bym nie przypuszczała, że uraz kostki, którego doznałam ponad 8 lat temu, tak bardzo odmieni moje życie… Po skręceniu stawu skokowego wystąpiły nieoczekiwane komplikacje. Zaczęły tworzyć się wodniste guzki i wkrótce z podejrzeniem ganglionu trafiłam do kolejnego specjalisty. Ortopeda zlecił rozszerzoną diagnostykę, która wykluczyła to schorzenie, jednak nie był w stanie mi nic więcej powiedzieć. Zalecił konsultację u lekarza, który specjalizuje się właśnie w stawach skokowych – tak też zrobiłam.  Szybko okazało się, że konieczna jest operacja. Przeszłam ją dokładnie w sierpniu 2022 roku. Miałam nadzieję, że moje problemy się rozwiążą jednak wykonany przeszczep się nie przyjął i dziś wymagam kolejnego zabiegu operacyjnego. Moja noga bardzo boli i puchnie. A do tego sytuacja na tyle się pogorszyła, że druga noga również wymaga operacji.  Artrodeza nie jest zabiegiem refundowanym. Do tego dochodzi równie kosztowna rehabilitacja i dalsze leczenie. Nie jestem w stanie uzbierać tak ogromnych środków. Dlatego z całego serca proszę o pomoc! Każda, nawet najmniejsza wpłata ma dla mnie ogromne znaczenie i przybliża do spełnienia mojego największego marzenia – o życiu bez bólu.  Aneta

6 970 zł
Antoni Brando
Antoni Brando , 2 latka

Potrzebna Twoja pomoc, by Antoś mógł sam postawić pierwszy krok❗️

Nie mogłam doczekać się przyjścia Antosia na świat! Wszystkie wyniki badań w trakcie ciąży były dobre, więc spokojna i szczęśliwa oczekiwałam dnia jego narodzin. Synek dostał 10 punktów w skali Apgar, jednak ja czułam, że coś jest nie tak… Na pierwszy rzut oka mogło wydawać się, że z moim dzieckiem wszystko jest w porządku, ale niepokoiły mnie problemy Antosia przy karmieniu. Gdy miał około czterech miesięcy i nie podnosił główki ani się nie obracał, wiedziałam już, że dzieje się coś złego! Od razu udałam się z synkiem do specjalisty! Po konsultacji z lekarzem, Antoś dostał skierowanie na rehabilitację. Tam okazało się, że ma obniżone napięcie mięśniowe i konieczne będą regularne, intensywne ćwiczenia. Od tamtego czasu synek stale uczestniczy w zajęciach. Robi postępy, jednak jego rozwój nie przebiega w pełni prawidłowo… Wciąż szukam jednoznacznej diagnozy, by móc zapewnić Antosiowi odpowiednią pomoc. Lekarz podejrzewa u synka mózgowe porażenie dziecięce, ale konieczne są jeszcze dokładniejsze badania. Ta niewiedza jest przytłaczająca… Chciałabym dać mu wszystko czego potrzebuje, by prawidłowo się rozwijał! Moje dziecko jest pod opieką wielu specjalistów, uczęszcza również na grupowe zajęcia integracji sensorycznej. Najważniejsze są teraz ćwiczenia wzmacniające jego ciało – Antoś nie chodzi i nie umie przemieszczać się w żaden sposób. Czasem udaje mi się go posadzić, lecz przed nami jeszcze dużo pracy, by robił to samodzielnie.  Lekarze dają Antosiowi duże szanse na to, że w przyszłości stanie o własnych siłach! W chwilach słabości, kurczowo trzymam się tej nadziei… Każdy dzień to ciężka walka. Tylko dzięki intensywnej rehabilitacji i terapii, mój synek ma szansę na sprawność! Wydatki związane z leczeniem przerastają jednak moje możliwości. Proszę, pomóż mi zapewnić Antosiowi lepsze jutro! Krystyna, mama

6 949 zł
Oliwier Oskroba
Oliwier Oskroba , 20 miesięcy

Wielkie problemy małego wojownika! Pomagamy Oliwierowi!

Oliwier to siedmiomiesięczny dzielny wojownik. Każdego dnia bije się o lepsze jutro. Na pozór wygląda na zdrowego chłopca. Niestety, urodził się z przewlekłą niewydolnością nerek, wynikającą z wrodzonej wady układu moczowego. Dopiero po dwóch miesiącach od urodzenia mógł wyjść ze szpitala do domu. Było naprawdę trudno, potrzebny był poważny zabieg pęcherza… O zdrowie naszego synka walczymy jednak dalej, a problemów niestety przybywa. Zrobimy wszystko, by mu pomóc. Boimy się tylko, że to i tak będzie za mało… Nasz biedny chłopiec musi być cewnikowany co 3 godziny! Do niedawna był karmiony sondą, ale dzięki naszej wytrwałości udało się doprowadzić do tego, że je za pomocą butelki. Potrzebuje jednak specjalnego mleka. Każda infekcja jest dla niego dużym zagrożeniem… Wierzymy, że z Waszą pomocą przezwyciężymy okrutny los! Coraz częściej brakuje nam sił, ale przecież nie możemy się poddać. Oliwier musi być z nami i musi być możliwie jak najzdrowszy i najszczęśliwszy!  Koszty są ogromne. Nasz synek musi być pod stałą opieką wielu specjalistów. Potrzebuje też rehabilitacji. Przyszłość jest niepewna, dlatego prosimy o pomoc. Dzięki niej będziemy mogli zapewnić Oliwierowi najlepszą opiekę. Z góry dziękujemy! Rodzice

6 941 zł
Damian Kamowski
Damian Kamowski , 22 lata

To cud, że Damian przeżył wypadek! Teraz potrzebuje Waszej pomocy!

4 września 2022 roku, to data, którą zapamiętam do końca życia. Był zwykły, codzienny wieczór, gdy zadzwonił nieznany numer. Odebrałam, a w słuchawce usłyszałam głos nieznajomego mężczyzny. Policjant przekazał, że syn miał wypadek samochodowy! Więcej już nie słyszałam, nogi ugięły się pode mną, zabrakło oddechu, łzy napłynęły do oczu… To mój jedyny syn... Jednak żył, cudem, ale żył! Liczne złamania, wstrząśnienie mózgu, ale najważniejsze, że żyje! Będąc w szpitalu moje serce stanęło po raz drugi, a następnie rozsypało się na milion kawałków! Mój najdroższy syn, który ma dopiero 20 lat, kochający od dziecka piłkę nożną, silny i wysportowany, leży podpięty do kabli, respiratora i pomp... Maszyny decydowały o każdym jego oddechu! Ciało Damiana pokryte było szwami, zatopione w gipsie i naznaczone licznymi skaleczeniami. Co chwilę sprawdzałam, czy oddycha, czy naprawdę żyje. Był to cud. I za ten cud jestem tak bardzo wdzięczna! Teraz przede mną kolejne kamienie milowe. Lekarze powiedzieli, że jak najszybciej trzeba rozpocząć rehabilitację. To jedyna szansa, aby odzyskał swoją utraconą sprawność. Okres oczekiwania w ramach NFZ jest bardzo długi, a czas odgrywa tu istotną rolę... Niestety koszt rehabilitacji w prywatnym ośrodku wynosi ok. 20 tys. zł! Sama nie jestem w stanie zgromadzić w tak krótkim czasie tej dużej sumy. Nikt nie potrafi też udzielić mi precyzyjnej odpowiedzi ile miesięcy będzie trwała rehabilitacja syna. Wierzę jednak, że dzięki niej Damian wróci do zdrowia, do swoich pasji i zagra jeszcze w piłkę… Wszystkim bardzo dziękuję za wsparcie duchowe i materialne. Magdalena, mama    

6 939,00 zł ( 32,61% )
Brakuje: 14 338,00 zł
Liliana Kurzawińska
Liliana Kurzawińska , 7 miesięcy

Lilianka w swoim krótkim życiu przeszła już tak wiele! POMÓŻ!

Gdy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli drugie dziecko nasz świat ponownie się rozświetlił. Nie mogliśmy się doczekać dnia, w którym poznamy naszą córeczkę. Ciąża przebiegała poprawnie, aż do 12. tygodnia, gdy lekarze zasugerowali nam, że z córeczką może być coś nie tak! Wszystko wskazywało na to, że Lilianka ma przepuklinę pępowinową, w której znajduje się część jej wątroby. Badania prenatalne potwierdziły przypuszczenia lekarzy, jednak nie wiedzieliśmy, że to nie jedyny problem, z którym przyjdzie na świat nasze maleństwo.  Lilianka urodziła się dokładnie 19 lutego 2024 roku. Nawet nie mogliśmy jej przytulić, szepnąć na uszko jak bardzo ją kochamy. Lekarze niezwłocznie zabrali dziecko w celu wykonania specjalistycznej diagnostyki. Było naprawdę źle, okazało się, że Lila ma wadę twarzoczaszki, rozszczep podniebienia, hipoplazję małżowiny usznej prawej i agenezję lewej nerki! Byliśmy przerażeni Już w drugiej dobie życia córeczka przeszła operację usunięcia przepukliny, była taka malutka, niesamowicie się o nią martwiliśmy. Dopiero po czterech dniach mogliśmy ją zobaczyć na chwilę przez szybę inkubatora. Nigdy wcześniej nie przeżywaliśmy takich emocji. Łzy przerażenia mieszały się ze łzami rozgoryczenia. Wróciliśmy do domu bez córeczki, patrzyliśmy na jej przygotowane łóżeczko, poskładane ubranka, zabaweczki… Wszystko było gotowe, brakowało tylko naszej malutkiej! Lilianka spędziła w szpitalu 87 dni. W tym czasie przeszła dwie operacje serca, koarktacji aorty. Dzień, w którym zabraliśmy ją do domu zapamiętamy do końca życia. Było to dokładnie 15.05.2024 roku. Obecnie nasza codzienność to ciągle wizyty u wielu specjalistów. Córeczka musi regularnie odwiedzać logopedę, przez to, że nie ma wykształconego nawyku ssania jest odżywiana sondą i fizjoterapeutę, przez wzmożone napięcie mięśniowe. Przed nami jeszcze długa i bardzo wyboista droga. Liliankę wkrótce czeka kolejny zabieg związany z rozszczepem podniebienia. Ciągłe wizyty u specjalistów, kontrole, rehabilitacja i leczenie córeczki niesamowicie obciąża nasz budżet domowy, dlatego musimy prosić o wsparcie. Liczy się każda złotówka – POMOŻECIE? Rodzice Lilianki

6 924 zł
Helenka Rudnicka
Helenka Rudnicka , 23 miesiące

Nasza córeczka może stracić wzrok❗️Nadal jest jednak szansa na RATUNEK❗️

Nasza córeczka urodziła się z jaskrą wrodzoną obuoczną. Ma tylko 13 miesięcy, a przeszła już  6 operacji chirurgicznych i jedną operację laserową! Choroba zdążyła już uszkodzić nerw wzrokowy, który jest nie do odbudowania!  Staramy się przygotowywać ją na ewentualne pogarszanie wzroku, do czego może dojść w przyszłości. Ta perspektywa jest dla nas niezwykle bolesna! Cały czas podejmujemy działania, które mogą pomóc Helence. Raz w miesiącu staramy się jeździć na 4-dniowy turnus, podczas którego prowadzona jest rehabilitacja wzroku.  Często bywamy też na oddziale okulistyki, w celu zbadania oczu w znieczuleniu ogólnym. Być może w przyszłości będziemy musieli szukać ratunku za granicą… Jaskra jest problemem, z którym Helenka będzie się zmagać do końca życia. Dlatego jak najszybciej musimy zapewnić córeczce specjalistyczne leczenie, które może uratować jej wzrok! Każda pomoc będzie dla nas niezwykle cenna! Rodzice

6 916 zł
Małgorzata Kubat
Małgorzata Kubat , 65 lat

Tragiczny upadek❗️Walka o sprawność trwa❗️

Tylko dalsza profesjonalna rehabilitacja jest w stanie przystosować mamę z powrotem do samodzielnego życia. Niestety jest bardzo kosztowna, dlatego pragniemy przedłużyć zbiórkę.  Nasza historia: Ułamki sekund zadecydowały o tym, że nasza mama walczy dzisiaj o sprawność i powrót do normalności. Była w złym miejscu, w złym czasie... Nie cofniemy tego. Teraz jej przyszłość jest w naszych rękach! Pomożesz nam?  4 czerwca około godziny 11.30 nasza mama potknęła się i spadła ze schodów prowadzących na stację metra w Warszawie. Upadek z kilku metrów w dół na twarz skutkował kompresyjnym złamaniem kręgosłupa w odcinku szyjnym (3 kręgi ucisnęły rdzeń). Po 12 godzinach od zdarzenia odbyła się operacja ratująca jej życie! Kolejny tydzień to pobyt na intensywnej terapii. Po 6 tygodniach od tego feralnego wydarzenia mama dalej przebywała w szpitalu. Mama jest cudownym człowiekiem. Całe życie poświęciła pracy dla ośrodka szkolno-wychowawczego. Za swoją działalność na rzecz dzieci z niepełnosprawnością intelektualną została odznaczona m.in. Brązowym Krzyżem Zasługi nadanym z rąk Prezydenta RP, Srebrnym Krzyżem Zasługi ZHP oraz odznaką „Przyjaciel Dzieci”. Wiele lat była instruktorem w ZHP i komendantem szczepu 111 WDHiZ należącego do Hufca Nieprzetarty Szlak. Ostatnie 7 lat poświęciła opiece nad schorowaną matką, naszą babcią. Nie rozumiemy, dlaczego osobie, która nigdy nic nikomu nie zrobiła złego, przydarzył się taki wypadek, ale to już przeszłość. Trudno nam się z tym pogodzić... Od wyjścia ze szpitala 18 października mama przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym w Górze Kalwarii. Ciężko ćwiczy, widać postępy, choć nie są takie, na jakie całym sercem liczyliśmy. Po 6 miesiącach od wypadku nadal ma porażenie 4 kończynowe.  Wstaje, i jest w stanie utrzymać się chwilę na nogach, ale nie chodzi. Ręce funkcjonują, ale ma przykurcz w dłoniach (nie prostuje palców), więc nie jest w stanie wykonywać codziennych czynności. Nadal we wszystkim jest zdana na nas, rodzinę i personel ośrodka Mama straciła możliwość wykonywania zawodu i dalszego pełnienia swojej misji na rzecz dzieci. I przede wszystkim prowadzenia normalnego, spokojnego życia... Po raz kolejny błagamy, pomóż nam odzyskać nadzieję. Tylko pilna, regularna i specjalistyczna rehabilitacja pomoże jej WRÓCIĆ!  Synowie

6 915,00 zł ( 21,66% )
Brakuje: 25 000,00 zł
Łukasz Pisarski
Łukasz Pisarski , 6 lat

Utracone zdrowie, utracone nadzieje... Pomóż Łukaszowi choć trochę je odzyskać!

Czytając ulotki różnego rodzaju medykamentów, napawają nas one grozą, jakie skutki uboczne mogą wywołać. Przyjmujemy je jednak, mając nadzieję, że nie będziemy w gronie tych osób, u których wystąpi którykolwiek z tych objawów. Przecież najczęściej zleca nam je lekarz, znając nasz stan zdrowia, więc teoretycznie nic złego nie powinno się wydarzyć… A jednak się dzieje i zdarzyło się tak w przypadku naszego syna – Łukasza. Normalne, zdrowe dziecko, które w wieku 6 miesięcy przeszło rutynowe szczepienie. Do dziś nie wiadomo czy partia była wadliwa, czy też organizm był za mały. Nie zmienia to faktu, że ze skutkami walczymy do dziś…  Nasz syn, mimo że ma dopiero 4 lata to odwiedził więcej szpitali i lekarzy niż my rodzice przez całe nasze życie. Pomimo tego do dziś nie otrzymaliśmy diagnozy, skąd wynika jego stan zdrowia. Łukasz zmaga się z szeregiem dolegliwości, które sprawiają, że jest dzieckiem niesamodzielnym, potrzebującym całodobowej opieki. Nasz synek nie chodzi. Pokonanie dystansu 200 metrów to dla niego jak przebiegnięcie maratonu. Nie mówi, oprócz symbolicznych słów. Nie potrafi jeść pokarmów w kawałkach. Wszystko musi mieć formę papki. Zmaga się z nadwrażliwości dotykowo-słuchową. Nie potrafi załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych do toalety. Zaledwie sporadycznie mu się to udaje. Ma problem ze wzrokiem, jednak nie jest w stanie nosić okularów. Bardzo go drażnią, przeszkadzają mu. Niewiedza, z czego to wszystko wynika, jest przytłaczająca! Może gdybyśmy ją mieli, umielibyśmy skuteczniej go leczyć? Mamy plan, aby zrobić mu jeszcze badanie jelit na obecność metali ciężkich w organizmie. Oprócz tego musimy mu wykonać tomograf głowy. To być może da nam odpowiedzi, ale jeszcze go nie usprawni. Dlatego chcemy go wysłać na turnus rehabilitacyjny oraz kontynuować rehabilitacje z nadzieją, że może kiedyś zagra w piłkę, posłucha muzyki, będzie jeździł na rowerze lub po prostu zje normalny posiłek, rozmawiając z nami przy stole… Wierzymy w ludzi, wierzymy w Waszą bezinteresowną pomoc. Dlatego prosimy o każde, nawet najmniejsze wsparcie, które pozwoli zadbać o przyszłość naszego syna i da mu minimum samodzielności i radości! Rodzice

6 905,00 zł ( 43,26% )
Brakuje: 9 053,00 zł