Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Filip Cudnoch
Filip Cudnoch , 28 lat

Brutalna choroba zabiera wszystko... Na pomoc Filipowi❗️

Do 2021 roku Filip był samodzielny. Studiował na Politechnice Gdańskiej, na wydziale chemicznym o specjalności biotechnologia leków. Stwardnienie rozsiane zabrało mu wszystko!  Filip to młody mężczyzna. Od lat choruje na stwardnienie rozsiane, jednak przez długi czas świetnie funkcjonował. Był w pełni samodzielny, rozwijał się, miał plany i marzenia. W 2022 roku choroba gwałtownie się odezwała. Filip wylądował w szpitalu. Podczas długiego pobytu zachorował na covid.  Obecnie mój syn nie chodzi, ma czterokończynowy niedowład, nie jest w stanie nic sam przy sobie zrobić. Do tego wszystkiego doszły silne, samoistne trzęsienia rąk i głowy. Być może jest to powikłanie po przebytym covidzie… Dokładnie nie wiemy i raczej już się nie dowiemy. Za to musimy nauczyć się żyć w nowej, wymagającej rzeczywistości.  Na pytanie "Filip, jak się masz, jak się czujesz?" – zawsze odpowiada, nawet teraz w sytuacji w jakiej jest, że jest okej. Niestety, teraz przechodzimy przez ogromny kryzys. Silne drżenia powodują to, że Filip przygryza sobie język i usta. Panicznie boi się jeść i pić. Każdy posiłek, każda próba napicia się czegokolwiek związana jest z bólem, krzykiem, panicznym przerażeniem. Bardzo boimy się o stan psychiczny Filipa, by nie doszedł nam kolejny problem. Wprawdzie jest pod opieką psychiatry i psychologa, ale czy to wystarczy? Dlatego tak bardzo potrzebujemy pomocy, tak bardzo potrzebuje jej Filip. Oprócz samochodu przystosowanego do przewozu osób niepełnosprawnych doszedł nam kolejny bardzo istotny wydatek – pokrycie kosztów zabiegu stymulacji mózgu DBS. Zabieg ten jest teraz dla nas kwestią najważniejszą. Ruchy mimowolne, ataksja powodują, że Filip nie jest w stanie nic sam przy sobie zrobić. Jest nadzieja, że głęboka stymulacja mózgu wyciszy te ruchy i poprawi jakość życia. Prosimy o pomoc i wsparcie. To dla nas bardzo ważne! Chodzi o przyszłość naszego dziecka... Codzienna rehabilitacja, spotkania z logopedą i psychologiem nie są refundowane i pochłaniają ogromne środki. Do tego chcielibyśmy zakupić samochód przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych, który umożliwiłby Filipowi, choć w części, dostęp do normalnego życia. Twoja pomoc będzie dla nas ogromnym wsparciem w tej ciężkiej sytuacji. Sławek, tata ➡️ Licytuj i pomóż Filipowi! ➡️ gazetaolsztynska.pl - Był za młody dla NFZ. Teraz Filip jest przykuty do łóżka

143 543,00 zł ( 62,41% )
Brakuje: 86 457,00 zł
Pola Płudowska
Pola Płudowska , 5 lat

Wesprzyj walkę Poli o sprawność i samodzielność❗️

Córeczka miała urodzić się zdrowa! Niestety, okazało się, że ma ukrytą wadę, której nie pokazało badanie USG. Po porodzie ręce naszego maleństwa były sine i bardzo opuchnięte. Właśnie wtedy rozpoczęła się walka o sprawność Poli… Pola urodziła się z obustronnym brakiem kości promieniowej z hipoplazją kciuka. Jej małe rączki okazały się zdeformowane! To bardzo rzadka, wrodzona wada, która na zawsze naznacza życie dziecka. Byliśmy przerażeni! Lekarze ostrzegali nas, że córka będzie miała duże problemy z wykonywaniem codziennych czynności – trzymaniem przedmiotów, złapaniem się czegoś, a nawet zabawą.  Wiedzieliśmy jedno – nie poddamy się i zrobimy wszystko, żeby Pola mogła jak najlepiej funkcjonować. Córeczka ma za sobą już kilka operacji pod narkozą – stabilizację kciuka, dwukrotne założenie dystraktora i wydłużenie kości. Każdy zabieg to czas pełen lęku i wielu obaw… Przez moment mieliśmy nadzieję na poprawę, a sprawność Poli się zwiększyła! Jednak wszystko przepadło, gdy wzrost córki nabrał tempa. Szukaliśmy pomocy u wielu lekarzy, ale cały czas słyszeliśmy to samo – nie są w stanie nic więcej zrobić. Naszą córkę czeka AMPUTACJA kciuków i przeniesienie palca wskazującego w miejsce kciuka.  Nie mogliśmy się na to zgodzić! W końcu pojawiła się nadzieja – możliwość operacji w klinice doktora Paleya. Specjaliści ocenili, że uda się uratować lewy kciuk! Prawy niestety trzeba będzie amputować, jednak wyprostowanie nadgarstka ogromnie poprawi funkcjonowanie Poli.  Między naszą córeczką a sprawnym życiem stoi jednak przeszkoda, której nie damy rady pokonać sami. To ogromna kwota, którą musimy zapłacić za operację! Cena dwóch potrzebnych zabiegów to ponad 800 tysięcy złotych. To niewyobrażalna suma, która przekracza nasze możliwości finansowe... Nie możemy jednak się poddać, gdy na szali jest zdrowie i sprawność naszej ukochanej córeczki! Z całego serca prosimy Was o wsparcie walki o samodzielność Poli. Każda wpłata daje nam nadzieję na lepszą przyszłość! Rodzice

167 188,00 zł ( 19,64% )
Brakuje: 683 876,00 zł
Emilia Klikowska
Pilne!
Emilia Klikowska , 38 lat

Rak powrócił, jeszcze bardziej nieprzewidywalny i silniejszy! Ratuj Emilkę❗️

RAK PIERSI wkradł się w życie Emilii, nie pytając nikogo o zgodę. Wszystko zmieniło się po wyniku pojedynczego badania. To zapoczątkowało wiele wizyt u specjalistów. Obawa o lepsze jutro zaczęła się urzeczywistniać. Emilia usłyszała przerażającą diagnozę, która wywróciła jej świat do góry nogami. Niezwykła kobieta, matka, przyjaciółka i wojowniczka zmaga się z najsilniejszym przeciwnikiem w swoim życiu – rakiem piersi z przerzutami do okolic szyi. Emilia toczy już drugą bitwę z nowotworem. Pierwsza była wyczerpująca. Już wtedy lekarze mówili o nietypowym przypadku, nazywając chorobę "buldożerem wśród nowotworów", odbierając jej nadzieję na dalsze życie. Jednak Emilia się nie poddała. Z determinacją oraz wielką wiarą przeszła przez długotrwałe leczenie związane z chorobą. Ma za sobą operację usunięcia piersi, setki godzin pod kroplówkami i tysiące pokonanych kilometrów w drodze na kolejne terapie. Wydawało się, że nieustępliwość oraz ogromna chęć życia Emilii pozwolą jej pokonać nowotwór, a ona sama będzie mogła wrócić do ukochanych córek. Wszystko wskazywało na to, że wygrała bitwę z chorobą. Nie poddawała się nawet w najtrudniejszych chwilach. Podnosiło to na duchu inne kobiety z podobnymi doświadczeniami. Emilia wygrała tamtą potyczkę, ale niestety wojna z chorobą trwa nadal. Dwa lata temu nowotwór powrócił. Ta diagnoza jest jeszcze trudniejsza do zaakceptowania. Rak znów zaatakował, jeszcze silniejszy, jeszcze bardziej nieprzewidywalny. Tym razem doprowadził do martwicy ręki. Emilia przeszła już konwencjonalne i eksperymentalne terapie, ale lekarze bezradnie rozkładają ręce. W sierpniu zakończono leczenie onkologiczne, ale martwica oraz dalsza walka z nowotworem pozostają nierozwiązanymi problemami. Ta wspaniała kobieta zawsze starała się być dla innych. Swoją pozytywną energią podnosiła na duchu wszystkich wokół. Dziś ona potrzebuje wsparcia. Koszty leczenia, rehabilitacji, suplementacji i codziennego życia przerastają możliwości jej rodziny. Emilia, matka dwóch córek, przez swój stan zdrowia nie jest już w stanie pracować. Opiekuje się nią mama, ale to nie wystarcza... Dlatego z głębi serca prosimy Was o pomoc finansową. Wiemy, że jest to trudny czas, ale wspólnie możemy sprawić, że Emilia będzie miała szansę na zwyciężenie kolejnej bitwy w wojnie z podstępnym rakiem. Prosimy Was także o dobre słowo i wsparcie mentalne – to wszystko dodaje siły do dalszej walki. Z całego serca dziękujemy za każdy okazany gest! Rodzina i Przyjaciele

18 146,00 zł ( 11,37% )
Brakuje: 141 429,00 zł
Ania Grajek
Ania Grajek , 3 latka

Całe życie Ani to walka! Pomóż małej dziewczynce wygrać zdrowie!

Nasza Ania jest krytycznie skrajnym wcześniakiem. Przyszła na świat w 28 tygodniu ciąży i płaci za to słoną cenę... Od samego początku walczy. Najpierw, by przeżyć, a teraz, by życie, które wygrała, było jak najlepsze. Spośród wielu trudności, z jakimi zmaga się córeczka, najbardziej uciążliwe są mózgowe porażenie dziecięce oraz zespół rzekomoopuszkowy. Ograniczają jej tak podstawowe czynności, jak poruszanie się czy jedzenie... To, co dla innych dzieci jest codziennością, dla Ani stanowi największe marzenie! Nigdy nie spodziewaliśmy się, że będziemy się cieszyć z tak małych rzeczy. Nie przypuszczaliśmy też, że doświadczymy strachu, który zdominuje naszą codzienność... Ania uczęszcza na rehabilitację, podczas której uczy się siadać, stawać na nóżki, gryźć, połykać... Specjaliści robią wszystko, by ulżyć jej cierpieniu, między innymi poprzez niwelowanie bolesnych przykurczy.  Widzimy kolejne efekty, które nadchodzą małymi kroczkami. Córcia coraz rzadziej krztusi się podczas jedzenia. To dla nas ogromna wygrana! Tak długo walczyliśmy, by sama mogła spożywać posiłki! Ania nie umie jeszcze samodzielnie usiąść, ale gdy jej w tym pomożemy, potrafi coraz dłużej wytrzymać w tej pozycji. Dzięki temu może oglądać świat z nowej perspektywy. Codziennie widzimy heroiczną pracę naszego dziecka. Jak wszyscy rodzice, chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by ją wesprzeć. Boimy się, jak będzie wyglądała przyszłość naszej córeczki! Terapia komórkami macierzystymi może wspomóc regenerację uszkodzonych nerwów i mięśni, a tym samym pozwolić Ani na osiągnięcie kolejnych postępów i obniżyć spastykę ciała. Z serca prosimy o Wasze wsparcie w dalszej walce o Anię! Bardzo dziękujemy, że jesteście z nami! Rodzice ➡️ Ani możesz pomóc poprzez udział w LICYTACJACH – Licytacje dla Ani

23 692,00 zł ( 48,01% )
Brakuje: 25 649,00 zł
Barbara Jarmacewicz i Daniel Kowalewski
Barbara Jarmacewicz i Daniel Kowalewski , 68 lat

Mama z synem walczą o zdrowie i sprawność❗️POMOCY 🚨

Codzienność moja i mojej mamy jest niezwykle trudna. Oboje mamy problemy zdrowotne, z którymi każdego dnia musimy się mierzyć. Staramy się wiązać koniec z końcem, ale ogrom wydatków znacząco obciąża nasz budżet. Prosimy o pomoc! Moja mama mierzy się z przewlekłą niewydolnością oddechową, migotaniem i trzepotaniem przedsionków i niewydolnością serca. Obecnie przebywa w szpitalu na oddziale rehabilitacyjnym, gdzie ma zapewnioną odpowiednią opiekę, jednak po powrocie do domu niezbędne będzie kontynuowanie rehabilitacji. Mama sama nie chodzi, potrzebuje wsparcia w codziennych, podstawowych czynnościach. Ja sam nie jestem w stanie zapewnić jej odpowiedniej opieki… Cierpię na hiperlipidemię i zespół Aspergera. Niedawno przeszedłem też udar niedokrwienny mózgu – ze skutkami mierze się do dziś… Wcześniej pracowałem, ale niestety musiałem zrezygnować ze względu na konieczność opiekowania się mamą. Utrzymujemy się z emerytury mamy (2650 zł) i z zasiłku pielęgnacyjnego. Opłaty i zobowiązania pochłaniają ponad połowę miesięcznego wpływu. Do tego dochodzi koszt zakupu pieluch, środków pielęgnacyjnych, leków… ”Na życie” zostaje nam bardzo niewiele… Bardzo prosimy o wsparcie. Każda złotówka, pomoc i modlitwa będą dla nas na wagę złota. Nie przechodźcie obojętnie… Daniel

48 454 zł
Alina Uvarova
12 dni do końca
Alina Uvarova , 24 lata

Młoda mama spędziła pod wodą dziesięć minut! Jej stan wymaga natychmiastowej pomocy!

Tak bardzo chciałbym cofnąć czas, by zatrzymać ją wtedy w domu… Codziennie zastanawiam się, jak wyglądałoby nasze życie, gdyby Alina nie pojechała w ten dzień do pracy. W momencie wypadku, wizja naszej szczęśliwej rodziny runęła jak domek z kart. Nie mogę się z tym pogodzić… Moja ukochana narzeczona doznała tragicznego wypadku. Warunki na jezdni były bardzo złe. Przez ostatnie dni padał deszcz, a na drodze było bardzo ślisko. Alina zawsze jeździła bezpiecznie. Wtedy szczególnie, bo za kilka miesięcy na świat miał przyjść nasz mały synek. Niestety, okrutny los pokrzyżował nam plany… Samochód Aliny wpadł w poślizg, przewracając się na dach. Moja ukochana straciła przytomność. Pojazd wpadł do rowu wypełnionego wodą, pozbawiając ją tlenu oraz utrudniając całą akcję ratunkową. Świadkowie zdarzenia bezskutecznie próbowali ją uwolnić. Kiedy służby pojawiły się na miejscu zdarzenia, Alina przebywała w wodzie już dziesięć minut. Resuscytacja się udała, jednak w trakcie pobytu w szpitalu pojawiły się napady padaczkowe. Jej życie było zagrożone. Wymagała podania leków, jednak część z nich musiała poczekać do czasu porodu. W dwudziestym siódmym tygodniu ciąży lekarz podjął decyzję o cesarskim cięciu. Nie tak wyobrażałem sobie narodziny syna… Byłem załamany. Z chwilą zakończenia ciąży rozpoczęto farmakoterapię stymulującą funkcje mózgu. Kiedy otworzyła oczy, przepełniła mnie euforia szczęścia. Każda najmniejsza poprawa jej stanu daje mi nadzieję, że moja ukochana wyzdrowieje.  Dziś Alinie udaje się pozostawać przytomną przez dłuższy czas, spełniać proste polecenia oraz patrzeć na mówiącą osobę. Oddycha samodzielnie i na nowo uczy się przełykać. Jej stan wciąż wymaga jednak kosztownego leczenia oraz intensywnej rehabilitacji.  Pomimo prowadzonej fizjoterapii ma przykurcze górnych i dolnych kończyn. Nie potrafi chodzić. Jest bardzo słaba i potrzebuje stałej opieki. Wierzę, że nasze marzenia o szczęśliwej rodzinie się spełnią. Razem wychowamy naszego malutkiego synka i weźmiemy przepiękny ślub. Droga do celu nie będzie łatwa. Potrzebuję środków, by umieścić moją ukochaną w ośrodku specjalizującym się w rehabilitacji neurologicznej. Niestety, to wydatek, który przewyższa nasz domowy budżet. Proszę, spraw by moja ukochana wróciła do domu! Olek

82 451,00 zł ( 38,75% )
Brakuje: 130 315,00 zł
Kinga Pielech
Pilne!
Kinga Pielech , 5 lat

W główce 5-letniej Kingi jest NOWOTWÓR, który czyha na jej życie❗️Potrzebna pomoc❗️

Jeszcze kilka miesięcy temu nasza córeczka była radosną, pełną życia i energii dziewczynką. Dziś walczymy, by to życie mogło w ogóle trwać... Sytuacja jest dramatyczna! Błagamy o Waszą pomoc – my, rodzice śmiertelnie chorej, 5-letniej Kini... Wszystko zaczęło się od krwotoku z nosa, do którego doszedł również przeraźliwy ból głowy i zatok. Udaliśmy się do szpitala, bo stan córeczki bardzo nas niepokoił, ale lekarzom nie udało się zdiagnozować, co dolega naszej Kini. Nie odpuściliśmy. Przeprowadziliśmy wiele badań, konsultacji, odbyliśmy masę wizyt, by w końcu poznać tę przerażającą diagnozę. W głowie naszej córeczki znajdował się już wtedy potwór, który brutalnie i bez najmniejszych skrupułów, próbuje odebrać jej życie. Życie, które przecież niedawno się zaczęło… Padł wyrok: rozległy guz nosogardła i podstawy czaszki – mięsak tkanek miękkich. Jest to nowotwór złośliwy – nieoperacyjny. Świat runął, a my płakaliśmy bez końca, nie wiedząc, co będzie dalej… Od tamtej pory Kinga dostaje bardzo silną chemioterapię. Jest dzielna, a my codziennie zadajemy sobie pytanie, jak jej mały, bezbrony organizm może tyle znieść… Jest naszą bohaterką. W szpitalu lekarze założyli Kini rurkę w żyle głównej, przez którą podają litry chemii. Mówią, że leczenie pomoże, ale córeczka bardzo źle je znosi… Czasami sytuacja jest tak dramatyczna, że musimy zabierać ją do szpitala, by była pod stałą opieką specjalistów. Nasze życie stało się koszmarem, który nie sposób opisać... Przed nami kolejny etap leczenia – radioterapia, która niestety niesie za sobą sporo skutków ubocznych. Mimo wszystko staramy się wierzyć, że przyniesie też oczekiwane efekty i nasza córeczka wyzdrowieje. O niczym innym nie marzymy bardziej… Nasza codzienność jest jednak bardzo wymagająca. Musimy bardzo delikatnie i uważnie zmieniać Kindze opatrunki, ponieważ każda bakteria może prowadzić do sepsy! Niestety wszystko, co związane z leczeniem i rehabilitacją, generuje bardzo wysokie koszty, których nie będziemy w stanie pokryć sami… Nasza córeczka niedawno skończyła 5 lat. Bardzo cieszyła się ze wszystkich prezentów, które dostała, jednak jej największym marzeniem jest po prostu wyzdrowieć i móc znów psocić ze starszym braciszkiem Wojtkiem… Kinga jest naszym oczkiem w głowie! Wiemy, że poruszymy niebo i ziemię, by ją uratować, by zapewnić jej odpowiednie leczenie i szansę na pokonanie tego potwora. Sami jednak nie damy rady. Potrzebujemy Was, kochani… Potrzebujemy armii ogromnych, dobrych serc, które nie przejdą obojętnie obok naszej tragedii… Tak bardzo prosimy, nie pozwólcie, by cierpienie Kingi trwało… Rodzice

69 918,00 zł ( 65,72% )
Brakuje: 36 465,00 zł
Jaś Górniak
Jaś Górniak , 21 miesięcy

Straciliśmy już jednego synka, teraz toczymy walkę o zdrowie i sprawność Jasia❗️

Oczekiwanie na naszych wspaniałych synków, było najpiękniejszym i zarazem najtrudniejszym okresem w naszym życiu. Z niecierpliwością odliczaliśmy dni, by móc w końcu zobaczyć i przytulić naszych chłopców. Niestety musieliśmy zmierzyć się z ogromną tragedią… W 30. tygodniu ciąży z groźbą martwicy przez nagłe cesarskie cięcie przyszli na świat Jaś i Julek. Przez ich stan i wady wrodzone, od razu przewieziono nas na oddział neonatologii i intensywnej terapii. Tam bliźniacy zostali rozdzieleni. Po kilku godzinach stan Julka się pogorszył. Reanimowano go przez 60 minut i w stanie ciężkim trafił znów na oddział. Nad inkubatorami wylaliśmy morze łez, by następnego dnia dowiedzieć się o odejściu Julka.  Nasze serca rozpadły się na milion kawałków. Po tej tragedii Jaś spędził w szpitalu 58 długich, okrutnych dni. Zdiagnozowano u niego wodonercze nerki prawej, która sprawna jest tylko w 1% i brak kości przedramienia prawego.  Niestety… konieczna jest operacja usunięcia chorej nerki, ponieważ bardzo obciąża tą, która pracuje prawidłowo… Pod koniec kwietnia Jasiu ma już zaplanowany zabieg. Liczymy, że wszystko pójdzie dobrze… Na szczęście pojawiła się też nadzieja na poprawę funkcjonowania rączki synka. W klinice Paley’a zaproponowano nam 3-etapowe leczenie, z czego na pierwszy etap już udało nam się uzbierać środki! To wszystko dzięki Wam, bardzo dziękujemy! Teraz musimy zebrać kolejną, kolosalną kwotę na drugi etap, podczas którego lekarze zajmą się rekonstrukcją kciuka po prawej stronie. Zabieg ten polegać będzie na wytworzeniu przeciwstawnego do pozostałych palca o funkcji kciuka poprzez poszerzenie II przestrzeni międzypalcowej, transferu mięśni oraz ścięgien. Operacja ta może być wykonana po 3. miesiącach od pierwszego etapu. Jaś ciągle chodzi na kontrole do różnych specjalistów. Dalej jesteśmy pod opieką wielu poradni specjalistycznych między innymi kardiologicznej, nefrologicznej, urologicznej, neurologicznej, okulistycznej, audiologicznej i pulmonologicznej.  Za nami pierwszy poważny zabieg operacyjny. W grudniu 2023. roku Jaś miał usuwany nowotwór niezłośliwy za lewym oczodołem, którego na szczęście udało się pokonać. Operacja przebiegła bez powikłań. Nie zwalniamy tempa i kontynuujemy intensywną rehabilitację. Jaś bardzo nie lubi ćwiczyć, ale dzięki temu, w końcu zaczął stawiać swoje pierwsze kroki! Za każdym razem podczas rehabilitacji staramy się jak najbardziej usprawnić jego prawą rączkę, aby w codziennych czynnościach było mu łatwiej. Mimo wszystkich przeciwności losu nasz syn na co dzień to bardzo radosny i uśmiechnięty chłopczyk. Jest bardzo dzielny i każdego dnia zaraża nas swoich szczerym uśmiechem. Jesteśmy pewni, że jego braciszek patrzy na nas z góry i wspiera w tej trudnej walce. Bardzo Was prosimy o dalsze wsparcie. Wasza pomoc jest naszą nadzieją! Rodzice Jasia

277 970,00 zł ( 70,61% )
Brakuje: 115 648,00 zł
Aleksandra i Leon Plichta
Aleksandra i Leon Plichta , 4 latka

Prośba o pomoc dla Leosia i Oli!

Wszystko zaczęło się od zwykłych, niepozornych infekcji, które pojawiły się całkowicie niespodziewanie, gdy córka skończył 2 latka... Do tego czasu Ola rozwijała się jak każde zdrowe dziecko. Dopiero po kilku tygodniach liczne badania i konsultacje doprowadziły nas do diagnozy – zespół PANDAS. To dzięki Wam, kochani Darczyńcy, zaczęliśmy wlewy immunoglobulinowe! Dzięki Wam stało się to możliwe! W planach jest ich jeszcze co najmniej 5. Ciągle przeprowadzamy też konsultacje medyczne i robimy specjalistyczne badania, żeby leczenie było jak najbardziej skuteczne, m.in. odkryliśmy, że Ola ma celiakie i nietolerancje histaminy. Te choroby wymagają restrykcyjnej diety. Od początku leczenia nasza Ola urosła i przybrała na wadze, co wpłynęło na ilość potrzebnych immunoglobulin. Zwiększyła sie tez cena preparatu. Stąd zwracamy się z prośbą o dalsze wsparcie – chcemy zabezpieczyć środki na całość planowanych wlewów. Będziemy wdzięczni za każdy grosz, który nam w tym pomoże. Za Wasze wielkie serca, za to, że mogliśmy pojechać juz na pierwsze wlewy do Gdańska, za słowa otuchy i wsparcia, za wszystkie działania i akcje, których celem była pomoc naszej córeczce – bardzo Wam dziękujemy! Wierzymy, że z tak wielkim wsparciem, uda nam się pokonać chorobę Oli! Poznaj historię Oli: Ola urodziła się jako zupełnie zdrowa dziewczynka. Była szczęśliwym i promiennym dzieckiem rozświetlającym nasze życie. Prawidłowo się rozwijała – nawiązywała kontakt wzrokowy i wypowiadała pierwsze słowa. Sprawna, żywiołowa, uśmiechnięta – taką ją pamiętamy i wierzymy, że jeszcze kiedyś zobaczymy...  W wyniku chorób córeczka zaczęła przejawiać znaczne regresy w rozwoju – zaburzenia zachowania, zaburzenia motoryczne oraz procesów poznawczych. Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Choroba siała spustoszenie w organizmie naszej malutkiej córki, a my nie byliśmy w stanie jej zatrzymać...  Zespół PANDAS powoduje nieprawidłowe działanie układu odpornościowego. Znaczy to, że własne przeciwciała atakują mózg, niszcząc go! Każda mniejsza choroba, infekcja, wirus czy zapalenie powoduje regres rozwoju.  Od tego czasu przeszliśmy niezliczoną ilość badań oraz konsultacji, wszystko po to, by pomóc naszej Oli. Niestety, sami nie jesteśmy w stanie przeskoczyć jednej bariery – finansowej... Lekarze z Centrum św. Łukasza w Gdańsku zalecili terapie immunoglobulinami. Niestety, koszty są ogromne, a dotychczasowe leczenie pochłonęło już wszystkie nasze oszczędności...  Bez leczenia nasza córeczka przestanie się rozwijać! Nie będzie mogła normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem jak inne dzieci. My – rodzice – nie możemy na to pozwolić!  Wiemy, że musimy działać, tu i teraz! Dlatego prosimy wszystkich ludzi dobrego serca – pomóżcie nam uzbierać środki na leczenie córki. Jedynie to leczenie daje Olusi nadzieję i szansę na normalne życie! Przemysław i Justyna, rodzice Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

214 304,00 zł ( 93,65% )
Brakuje: 14 526,00 zł