Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Hania i Sylwia Bogdanowicz
Hania i Sylwia Bogdanowicz , 12 lat

Po porodzie ważyła mniej niż 500 gramów! Pomóż Hani!

Hania urodziła się przez cesarskie cięcie z wagą 480 gramów! W zastraszającym tempie spadła do 430 g. Hanię zobaczyłam dopiero na 4. dobę, ponieważ sama byłam w złym stanie. Moja córeczka miała wszystkie możliwe powikłania wcześniacze: problemy z płucami, serduszkiem, układem krzepnięcia, układem trawienia i wiele innych....  I teraz napiszę coś, co zbulwersuje wiele osób, ale myślę, że mamy, które to przeżyły, zrozumieją – przez te cztery doby kiedy nie widziałam Hani, a tylko dostawałam znikome wiadomości (i to niekoniecznie te najlepsze) myślałam sobie: ''Boże, zabierz do siebie to maleństwo, żeby nie musiało sie męczyć". Jednak kiedy tylko mąż mnie zawiózł do córeczki i ją zobaczyłam – taką malutką, bezradną i podłączoną do tych wszystkich sprzętów, a jednak dzielną i walczącą o każdy oddech, moje myśli były już inne: ''Boże, jaka by nie była, pozwól jej żyć...". I Bóg wysłuchał nas. Hania przeżyła.  Obeszło się bez operacji serduszka, które w cudowny sposób samo się naprawiło. Hania dała radę też bez operacji jelitek, wszystko zaczęło pracować.  Jakoś każde wydarzenie z życia naszej Hani wiąże się z jakąś data – urodziła się w Dzień Nauczyciela, z jednego szpitala do drugiego przewieźli ją 1 listopada. Potem z oddziału intensywnej terapii na oddział patologi noworodka przenieśli nas w Trzech Króli, a do domku Hanka wyszła w Walentynki. Obecnie Hania ma 11 lat. Walczy z padaczką i porażeniem mózgowym. Dzięki pomocy wspaniałych Darczyńców jesteśmy po podaniu drugiego przeszczepu komórek macierzystych, po których my i lekarze widzimy ogromne postępy. Teraz nasza córeczka wymaga stałej rehabilitacji, która również jest kosztowna. Jako rodzice staramy się regularnie zapewnić jej niezbędny sprzęt oraz rehabilitację, jednak koszty te przekraczają nasze codzienne możliwości. Hania mimo licznych przeciwności losu i niemocy jej ciała jest bardzo wesołą i pogodną  dziewczynką.  Niestety cała nasza rodzina jest chora. U mojego męża lekarze wykryli nowotwór. U siostry Hani, która świeżo poszła na studia, rozpoznano stwardnienie rozsiane. Ja podczas ciąży z Hanią zachorowałam na tocznia. Po 8. latach leczenia musiałam przejść na dializy. Jeździłam na nie 5 lat, aż znalazł się dla mnie dawca! Niestety. Po przeszczepie dostałam sepsy i nową, zainfekowaną nerkę lekarze musieli usunąć. Aktualnie 3 razy w tygodniu jeżdżę do szpitala na dializy.  Na leczenie, dojazdy do specjalistów, sprzęty rehabilitacyjne idą olbrzymie sumy. Chcielibyśmy Hani kupić Mówik, by łatwiej jej było się z nami porozumiewać. Zależy nam też na zajęciach z logopedą i rehabilitacji. Niestety sami nie jesteśmy w stanie tego opłacić. Bardzo prosimy Cię o pomoc! Sylwia, mama Hani ➡️ Obserwuj Hanię na Facebook'u

19 033,00 zł ( 35,78% )
Brakuje: 34 159,00 zł
Arek Sarapuk
Arek Sarapuk , 31 lat

Od 30 lat walczę z chorobą... Pomożesz mi ratować moją przyszłość❓

To już 30 lat. Tyle czasu choruję na artrogrypozę. Wystarczająco, by się przyzwyczaić do bólu? Do takiego bólu nie można przywyknąć. Od tak wielu lat marzę, by ten ból zniknął, choć na chwilę...  Artrogrypoza, to okrutna choroba mięśni i stawów, objawiającą się nienaturalnymi zniekształceniami, przykurczami, osłabieniem mięśni oraz bardzo bolesną sztywnością stawów. Moje nogi są zdeformowane, stopy końsko-szpotawe, skierowane do środka. Mam ogromne problemy z poruszaniem się, każdy ruch i przemieszczanie sprawia mi ogromną trudność. Dzięki zaangażowaniu mojego taty i codziennej rehabilitacji chodzę i mam możliwość korzystania, na miarę swoich umiejętności z życia w społeczeństwie, chociaż każdy krok sprawia mi ogromny ból... Mimo dużych trudności staram się funkcjonować jak każdy, zdrowy człowiek. Pracuję i staram się być samodzielny. Praca mnie motywuje i pobudza do walki z trudnościami, a trochę ich jest...  Moja choroba często próbuje mnie pokonać i wpędzić w ślepy zaułek. Jest okrutna, ponieważ postępuje i może mi grozić wózkiem inwalidzkim. Moje stopy już teraz są na tyle zdeformowane, że powodują, iż poruszam się na palcach. Lekarze alarmują, że już niedługo będę to konsekwentnie i boleśnie odczuwał w kolanach, biodrach czy kręgosłupie. Szczerze mówiąc, już odczuwam dyskomfort... Co będzie za parę lat? Trafię na wózek? Mam się temu poddać? Właśnie dlatego zdecydowałem się poddać operacji, która może wiele zmienić. Daje mi nadzieję, a to już naprawdę wiele. Zabieg umożliwi mi lepszą stabilność i możliwość bezpiecznego poruszania.  Staję dziś do walki o ogromną kwotę, która umożliwi mi dalsze starania o codzienność. Taką ludzką, taką bez cierpienia...  Proszę, pomóż mi jeśli możesz...  Arek

19 031,00 zł ( 17,99% )
Brakuje: 86 727,00 zł
Sylwia Witczak-Kalman
Sylwia Witczak-Kalman , 44 lata

"Walczę z rakiem piersi i bardzo potrzebuję wsparcia" – na pomoc Sylwii!

Mam na imię Sylwia. Jestem mamą dwóch cudownych dziewczynek i żoną wspaniałego człowieka. Nasz cudowny, rodzinny świat rozpadł się na milion kawałków wraz z diagnozą jaką usłyszałam we wrześniu 2023 roku. Dowiedziałam się, że mam raka piersi. W listopadzie rozpoczęłam walkę o życie. Wcześniej przeszłam pełną diagnostykę w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Właśnie jestem w trakcie chemioterapii. To bardzo ciężkie leczenie zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Przede mną operacja piersi, a potem badanie histopatologiczne wyciętego guza. W zależności od jego wyników czeka mnie radioterapia, hormonoterapia, immunoterapia bądź jeszcze inne leczenie zależne od wyniku pooperacyjnego. Droga do wyzdrowienia jest jeszcze długa i aby wspomóc leczenie, korzystam z rozwiązań dodatkowych takich jak suplementacja, wlewy witaminowe, hipertermia. Są to rzeczy nierefundowane, które opłacam sama. Miesięczny koszt to około 6 tysięcy złotych. Przede mną również nierefundowana operacja profilaktyczna drugiej piersi. Jeśli lekarze zlecą mi radioterapię, chciałabym zastąpić ją protonoterapią, która jest bardziej skuteczna i niesie za sobą mniej skutków ubocznych. Ale też nie jest refundowana. Najbliżej dostępna jest w Czechach. Jej szacunkowy koszt to 65 000 euro. Podtyp raka, na który zachorowałam to her2+++. Jest to agresywna postać nowotworu, która może dawać przerzuty nawet kilka lat po leczeniu. Dlatego tak ważne jest wspomaganie leczenia medycyną alternatywną zarówno w trakcie leczenia, jak i po nim. W starciu z tym trudnym przeciwnikiem chcę skorzystać z najnowszych zdobyczy medycyny. Planuję podjąć się wszystkiego, co jest dostępne i możliwe, aby wyzdrowieć. Potrzebuję sporo środków finansowych, bowiem nie wszystkie sposoby leczenia, wizyty, leki i suplementy są refundowane. Dlatego też ta zbiórka i moja prośba o pomoc. W tym momencie jeszcze trudno oszacować koszty, jakie będę musiała ponieść. Każda złotówka będzie dla mnie wsparciem w walce z tym trudnym przeciwnikiem, jaki jest złośliwy nowotwór piersi. Wierzę, że jeszcze będzie dobrze, a nasza rodzina znów będzie szczęśliwa i beztroska, tylko z codziennymi problemami, które dziś wydają się błahostką. Będę wdzięczna za każdą możliwą pomoc. Sylwia

19 021 zł
Iwona Domurad
Pilne!
Iwona Domurad , 64 lata

„Boję się, że nie doczekam narodzin wnuka!" Wesprzyj walkę z NOWOTWOREM❗️

W styczniu 2023 roku świat się dla mnie zatrzymał. Zupełnie nieświadoma, w jakim jestem niebezpieczeństwie, poszłam na badanie USG. Badali mnie bardzo długo… W ciągu kolejnego tygodnia żyłam jak w transie, a rodzina umawiała kolejne wizyty. Jeździłam do dziesiątek specjalistów między Warszawą a Łodzią, by usłyszeć diagnozę, w którą do tej pory ciężko mi uwierzyć – nowotwór dróg żółciowych.  Nic z tego nie rozumiałam… Czułam się dobrze. Chciałam wyjechać na wakacje, a zrozpaczona córka kazała robić kolejne i kolejne badania. Ostatecznie, miesiąc później, wycięto mi połowę wątroby razem z pęcherzykiem żółciowym. Lekarze powiedzieli, że tak ciężką operację przeżywa 50% osób. A ja nadal miałam siłę, by walczyć! Przez kolejne miesiące przyjmowałam chemioterapię. Nie mogłam chodzić – stopy miałam rozpalone do czerwoności, a skóra z nich każdego dnia schodziła, by otwierać codziennie nowe rany. Zeszły mi wszystkie paznokcie i wypadały włosy. Nie miałam apetytu. Ale wciąż miałam siłę! Ponad rok czułam się, jakby dostała drugie życie – jeździłam rowerem, chodziłam na zumbę, uczyłam się hiszpańskiego i szukałam nowych miast we Włoszech, które chciałabym zobaczyć.  W sierpniu 2024 roku podczas rutynowych badań kontrolnych nie opuszczało mnie dziwne przeczucie. To gniotące uczucie w środku nie było przypadkowe… Okazało się, że mam WZNOWĘ nowotworu, na dodatek wzdłuż tętnicy, co uniemożliwia dalsze leczenie operacyjne oraz radioterapię. Pozostała mi chemioterapia ostatniej szansy oraz nierefundowane leczenie immunoterapią. Na dodatek tydzień przed tymi okropnymi informacjami moja córka powiedziała mi, że po wielu latach oczekiwań, w końcu ZOSTANĘ BABCIĄ! Marzę o tym, by poznać nowego członka rodziny i móc się nim choć trochę nacieszyć. Każdego dnia pęka mi serce, że mogę tego nie doczekać… Niestety immunoterapia przy mojej chorobie nie jest refundowana w Polsce. Na raka dróg żółciowych choruje niewiele osób i mało jest aktualnie możliwości terapeutycznych. Miesięczna terapia tym lekiem wynosi 18 tys. złotych, a leczenie nim jest wskazane, dopóki będzie przynosił efekty. Proszę, pomóż mi doczekać narodzin wnuka. Cieszyć się życiem w towarzystwie najważniejszych ludzi: mojego męża, Grzegorza, syna Kamila i córki Julii.  Iwona

19 017,00 zł ( 22,34% )
Brakuje: 66 090,00 zł
Katarzyna Bieńczak
Katarzyna Bieńczak , 21 lat

Tajemnicza choroba atakuje ciało Kasi! Pomóż!

Od 10 lat zmagam się z tajemniczą chorobą, która pustoszy mój organizm. W 2019 roku miałam pierwszą operacje na biodra, która miała pozbyć się moich problemów bólowych, które nie dawały mi normalnie żyć, a nawet chodzić do szkoły. Pół roku później okazało się, że drugie biodro potrzebuje takiego samego zabiegu. Rok od pierwszej operacji kolejna... Wszystko było robione z własnych pieniędzy, prywatnie, ponieważ kolejki są ogromne, a ja nie mogłam dłużej czekać. Po 3 artroskopiach, które miałam, nie było żadnej poprawy. Moje biodra zaczynały boleć coraz bardziej, a do tego doszedł ból kręgosłupa- ogromny. Co jakiś czas byłam hospitalizowana, badana, rezonanse, tomografy, kolejne wizyty u nowych specjalistów- wszystko prywatnie. W trakcie diagnostyki wychodziły nowe problemy zdrowotne, takie jak borelioza, zapalenie żołądka, guz na płucu, zła praca ślinianek czy problemy z zastawkami serca. Niestety mimo wieloletnich starań nadal nikt nie mógł ustalić przyczyny ogromnego bólu. W 2021 roku po zrobieniu badań genetycznych wyszło, że moja tkanka łączna się rozpada. Walka nadal trwa, chociaż niestety tylko objawowa, nie ma leku na moja chorobę genetyczną. Aktualnie przyjmuje tabletki przeciwbólowe, które nie służą mojemu organizmowi, ale niestety nic innego nie pomaga. Diagnostyka trwa czy choroba nie zaatakowała innych organów. Niedawno przeprowadziłam się do większego miasta, by mieć więcej możliwości rehabilitacyjnych oraz, aby zmniejszyć dystans do reumatologa prowadzącego. W tej chwili potrzebuję stabilizatora na kręgosłup, masaży oraz rehabilitacji, by pobudzić moje mięśnie do działania. W związku z obszerną diagnostyką, która odbywa się w większości w Warszawie, pojawiły się problemy finansowe. Dlatego proszę o wsparcie i pomoc w tej nierównej walce z ogromnym, codziennym bólem.

19 000 zł
Tadeusz Zakrzewski
Tadeusz Zakrzewski , 68 lat

Tego nie dało się przewidzieć, tego nie dało się zatrzymać! Wierzymy, że uda się NAPRAWIĆ!

Jednego dnia z kimś rozmawiasz, możesz do kogoś zadzwonić, poradzić się, wiesz, że ta osoba jest. Drugiego dnia dzieje się coś nieprzewidywalnego, co zabiera Ci grunt spod nóg...  Ta osoba nadal jest, tata na szczęście wśród nas JEST. Ale już w innym stanie, już nie taki sam...  Tata bardzo źle się poczuł. Wymiotował, a z czasem cała prawa strona ciała zaczęła odmawiać posłuszeństwa. Tato mieszka jedynie z mamą, która szybko wezwała pogotowie.  Tadeusz natychmiast został zabrany do szpitala, gdzie od razu zdiagnozowano niedokrwienny udar mózgu... Na co dzień mieszkam za granicą — informacja, że mam przyjechać, bo tata jest w stanie krytycznym i lekarze nie wiedzą, czy przeżyje... Była najgorszą w moim życiu. Bez zastanowienia, choć z ogromnym trudem zostawiłem żonę i dziecko i jestem dziś z mamą i tatą, próbując zrobić wszystko! Dziś przychodzę tutaj, choć to ogromnie trudne i nigdy nie myślałem, że będę w tym miejscu — proszę o pomoc dla mojego taty! Pomimo terapii nie uzyskano oczekiwanej poprawy. Nadal ma głębokie zaburzenia przełykania, porażenie prawych kończyn i głęboki niedowład lewych kończyn. Jest przykuty do łóżka. Dużo rozumie i widzimy, że chciałby do nas ‚‚wrócić" dlatego MUSIMY o niego walczyć! Tadeusz jest zabezpieczony rurką tracheotomiczną, przez którą oddycha. Ponadto żywiony jest przez sondę. Po wypisaniu ze szpitala zostanie przewieziony do Centrum Rehabilitacji na 4 tygodniowy turnus, a następnie będzie przetransportowany do ośrodka pielęgnacyjno-rehabilitacyjnego. Wspólnie z najbliższą rodziną uzbieraliśmy środki na miesiąc leczenia... Co dalej? Potrzebujemy Twojego wsparcia, aby pomóc wrócić naszemu tacie, mężowi, ukochanemu Tadeuszowi!  Zechcesz nam pomóc? Syn

18 993,00 zł ( 9,94% )
Brakuje: 171 922,00 zł
Justyna Franek
Justyna Franek , 45 lat

🚨Szereg chorób i UDAR - pomóż nam to zatrzymać i wrócić Justynie do sprawności❗️

Pozytywna i pełna życia – tak dokładnie możemy opisać Justynę. Mamę, córkę, siostrę, naszą ukochaną, uśmiechniętą kobietę. Dzisiaj, dokładnie wiemy, co oznaczają słowa, że zdrowie jest najważniejsze... Bez niego, niestety wiele się zmienia!  Mama całe życie była uśmiechnięta, pełna energii, czerpała z życia wszystko, co najlepsze i pozytywne. Zarażała swoim pozytywnym nastawieniem innych, empatyczna, miła, rozmowna! Niestety 2 lata temu po raz pierwszy choroba naruszyła jej spokój życia... Dokładnie 25.05.2021 roku trafiła do szpitala, gdzie lekarze rozpoznali niedrożność tętnic kończyny dolnej prawej (zator) i zawał częściowy nerki... To była dla nas tragedia, nagle wszystko posypało się jak domek z kart. Strachu, jaki nam wtedy towarzyszył, nie jesteśmy w stanie opisać!  Po ciężkiej operacji ratującej jej życie udało się wrócić do zdrowia. Jakiś, niedługi czas wydawało się, że wszystko zaczyna się układać, lecz 28 marca tego roku, o 4 rano dostała udaru niedokrwiennego mózgu z niedowładem kończyn prawych. Doszła również afazja.  Przebyła 4-miesięczna rehabilitację w szpitalu rehabilitacyjnym. Po tym czasie nastąpiła poprawa, mama zaczęła mówić proste, pojedyncze słowa, siadać i poruszać. To jednak nie jest koniec. Nadal potrzebuje codziennej rehabilitacji, ale nie jesteśmy w stanie jej tego zapewnić. To bardzo boli. Niesamowicie kochasz bliską osobę, której stała się krzywda, a brak pieniędzy nie pozwala Ci o nią odpowiednio zadbać. Tak nie może być! Gdyby miłość mogła uzdrowić...  Koszta rehabilitacji i logopedy są ogromne. Do tego dochodzą lekarze, specjaliści, wizyty prywatne. Mama nadal ma na utrzymaniu mojego 13-letniego brata. Opłaty za wynajem mieszkania i wszelkie rachunki są również na jej głowie... Wiem, że codzienną rehabilitację może jej zapewnić jedynie specjalistyczny ośrodek rehabilitacyjny, na który niestety nas nie stać! Ponadto czas oczekiwania na NFZ do takiego ośrodka to 6-10 lat! Jak to pogodzić, gdy po udarze najważniejszy jest pierwszy rok?  Proszę, pomóżcie mojej mamie wrócić do sprawności i uzbierać środki na rehabilitację. Pragnę, by jeszcze kiedyś była szczęśliwa, by nie cierpiała...  Tylko i aż tyle... Córka i najbliżsi 

18 973,00 zł ( 17,83% )
Brakuje: 87 410,00 zł
Łukasz Jeznach
Łukasz Jeznach , 47 lat

Wygrał z rakiem, teraz walczy o sprawność... Wspomóż walkę Łukasza!

Moje życie to walka o drugą osobę. Najpierw o niepełnosprawną mamę z ostrym reumatoidalnym zapaleniem stawów, później o jak najlepsze funkcjonowanie syna z autyzmem, a od trzech lat o męża z nowotworem nosogardła.  Informację o chorobie męża otrzymaliśmy w 2019 roku. Nie czekaliśmy i od razu rozpoczęliśmy leczenie. Łukasz przeszedł wtedy radioterapię, która przyniosła zadowalające efekty. Wszystko zdawało się zmierzać ku dobremu. Byliśmy dobrej myśli.  Niestety po dwóch latach nastąpiła wznowa. Kolejne leczenie, chemia i protonoterapia 600 km od domu. Los nas jednak nie oszczędzał i rzucał coraz to nowe kłody pod nogi. W maju 2022 roku doszło do powikłań: martwicy leczonej kości trzonowej, która rozkruszyła się i wytworzyła tętniaka. Niestety pękł, doprowadzając do zatrzymania krążenia i ostrego udaru niedokrwiennego obu półkul. Byłam załamana. W mojej głowie krążyły myśli i pytania: ile to jeszcze potrwa i co złego nas jeszcze spotka? Obecnie toczymy walkę o mowę, sprawność i likwidację niedowładu u męża. W planach jest też wykonanie kranioplastyki uszkodzonego miejsca. Jednak by było to możliwe, musimy jeszcze wzmocnić zabiegami kość skroniową i okolice uszkodzone przez radioterapię. Dlatego prosimy Was o wsparcie! Pomimo tych wszystkich trudności, nie poddajemy się i nadal mamy siłę, by walczyć. Jeśli możesz przekazać, chociażby złotówkę na leczenie mojego męża, będę Ci dozgonnie wdzięczna. Dzięki temu będę mogła zapewnić leczenie, rehabilitację i wszystko to, czego tak bardzo dziś potrzebuje.  Jolanta, żona Łukasza

18 966 zł
Lilia Adamus
Lilia Adamus , 8 lat

Trwa walka o sprawność! Pomagamy Lilii!

8 maja 2023 r. nasze serca na chwilę się zatrzymały… Z powodu wstrząsu septycznego nasza córka Lilia trafiła na Oddział Intensywnej Terapii! Lilia przez 2 tygodnie walczyła o życie… Musiała przejść resekcję płata górnego prawego płuca! Przez 2 miesiąca była w śpiączce farmakologicznej! U córeczki doszło do wtórnego zapalenia płuc. Kiedy Lilia je zwalczyła, została podjęta decyzja o tracheostomii i całkowitym wybudzeniu. Po 70 dniach spędzonych na OIOM-ie została przeniesiona na oddział pediatryczny, gdzie dochodziła do siebie. Łącznie spędziła w szpitalu aż 106 dni! W wyniku tych wydarzeń Lilia ma obniżone napięcie mięśniowe i porażony nerw strzałkowy w lewej stopie. Jesteśmy dumni, jakie ogromne postępy robi nasza dziewczynka. Pomimo tego cały czas potrzebuje intensywnej rehabilitacji, żeby mogła odzyskać sprawność fizyczną. Koszty są naprawdę wysokie, dlatego zwracamy się do Was z wielką prośbą o wsparcie! Z góry bardzo dziękujemy za pomoc! Rodzice

18 946 zł