Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartek Karaczun
Pilne!
1 dzień do końca
Bartek Karaczun , 15 lat

POMOCY❗️Bartka zaatakował ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR❗️

Nigdy nie przypuszczaliśmy, że znajdziemy się w tak trudnej sytuacji, gdzie nasz ukochany syn będzie musiał walczyć o swoje zdrowie. Choroba przyszła niespodziewanie i chyba nikt, nie byłby w stanie przygotować się na wojnę z tak trudnym i nieprzewidywalnym wrogiem… Ale zacznijmy od początku.  Pod koniec lutego 2024 roku Bartek zaczął się skarżyć na ból nogi. Bardzo się tym zaniepokoiliśmy, dlatego udaliśmy się z synem do pobliskiego szpitala. Lekarze zlecili wykonanie badań, w tym rezonansu, tomografu i zdjęcia rentgenowskiego. Okazało się, że wszystko wyszło prawidłowo i mogliśmy odetchnąć z ulgą.  Niestety nasz względny spokój nie trwał długo. Bartek pod koniec kwietnia znów zaczął skarżyć się na silny ból nogi. Ponownie udaliśmy się do szpitala i znów syn przeszedł serię badań. Niestety, tym razem lekarze nie mieli dobrych wieści… Okazało się, że wykryli u Bartka NOWOTWÓR! Syn nie wrócił  nami do domu… Musiał przejść dokładną diagnostykę. Już po kilku dniach poznaliśmy dokładne imię najokrutniejszego wroga, z którym do dziś mierzy się nasze dziecko – MIĘSAK EWINGA. Byliśmy przerażeni, ale nie mogliśmy pokazywać swoich słabości przy Bartku. Chcieliśmy, aby wiedział, że przez wszystko przejdziemy razem i wspólnie pokonamy nowotwór! Syn dzielnie zniósł pierwsze i drugie podanie chemioterapii. Wiemy, że wycierpiał wiele, ale mimo trudności zawsze witał nas uśmiechem i emanował swoją siłą. Bartek to nasz bohater. Przed nim jeszcze długa droga do zdrowia, ale wiemy, że mu się uda! Nie dopuszczamy do siebie innej opcji. Ostatnie miesiące Bartek spędził na oddziale onkologii, jednak udało mu się na parę dni wrócić do domu. Niestety już wkrótce będzie musiał znów wrócić do szpitala i przyjąć trzecią serię podań wypalającego jego żyły specyfiku. Następnie Bartek będzie musiał przejść operację, a później długą i kosztowną rehabilitację…  Chcemy zabezpieczyć się na kolejne miesiące tej nierównej walki, jednak sami nie damy rady. Z całego serca prosimy o wsparcie. Każda wpłata zwiększa szansę na powrót do zdrowia i pełni sił naszego dziecka. Za każdą złotówkę, słowo wsparcia i pomoc z całego serca dziękujemy! Rodzice Bartka

20 834 zł
Dominik Abramczyk
3 dni do końca
Dominik Abramczyk , 24 lata

Proteza szansą na powrót do normalności! Pomóż Dominikowi!

Wypadek zmienił wszystko. Ciężko uwierzyć w to, że jedna chwila potrafi wywrócić do góry nogami całe życie, a wszystkie plany i marzenia muszą ustąpić odzyskaniu jak największej niezależności. Był piątek. Wróciłem z zajęć do domu. Zawsze starałem się pomagać rodzicom w pracy na gospodarce – nigdy bym nie pomyślał, że w to, co było mi tak znane i rutynowe zmieni moje życie. Wypadek skończył się amputacją prawej nogi na wysokości podudzia. Chciałbym jak najszybciej wrócić do sprawności, gdyż nie wyobrażam sobie życia bez możliwości bycia aktywnym. Kończę studia, dalej pomagam rodzicom w codziennych obowiązkach, na tyle, na ile to możliwe. Niezbędną w codziennym funkcjonowaniu jest proteza, lecz jej koszt wynosi kilkadziesiąt tysięcy złotych. Im szybciej wrócę do normalności, tym mniejsze skutki tego strasznego wypadku. Każda podarowana złotówka zwiększa moje szanse na odzyskanie jak największej części mojego dawnego życia. Dominik

20 804,00 zł ( 38,91% )
Brakuje: 32 654,00 zł
Julia Kożeluk
Julia Kożeluk , 41 lat

Julia gaśnie w oczach. Pomóż jej wygrać z rakiem!

Kiedyś byłam energiczna, aktywna, wesoła. Dzisiaj bez pomocy drugiej osoby nie mogę wyjść na ulicę. Choroba odebrała mi siły, ale za nic nie pozwolę, żeby odebrała też wiarę...  Wszystko zaczęło się od pozytywnego testu na COVID-19. Podczas leczenia wyjawiono niepokojąco niską hemoglobinę, która spadała coraz niżej. Lekarze szukali przyczyny, a ja gasłam w oczach. Kiedy usłyszałam swoją diagnozę, nie chciałam w to wierzyć... Mam nowotwór jajnika, który się rozrósł i dał przerzuty na sąsiednie organy. Teraz napiera na dwunastnicę z ogromną siłą, a to oznacza, że w każdej chwili mogę pożegnać się z życiem. Lekarzy odmawiali wykonania operacji. Chowając oczy, mówili, że tu nie da się nic zrobić. Z wielkim trudem znalazłam klinikę w Turcji, która podejmie się wyzwania. Operacja będzie bardzo skomplikowana, ponieważ nowotwór oplątał wiele moich organów, ale nie widzę innego wyjścia. Dzisiaj moje życie wygląda strasznie. Co dwie godziny mogę zjeść 5 łyżek zupy lub zrobić 5 łyków kompotu. I to jest jedyne, co mogę zjeść i wypić. Schudłam, nie mam siły podnieść się z łóżka. Ja cały czas słabnę, ale moja nadzieja nie.  Jeśli uda mi się uzbierać kwotę potrzebną do przeprowadzenia operacji, dostanę szansę na życie. Tyle mam jeszcze niespełnionych marzeń! Wszystko przede mną! Proszę, nie pozwól mi umrzeć. Pomóż uzbierać na moje leczenie. Dopóki żyję moja nadzieja, żyję i ja. Julia

20 792,00 zł ( 13,21% )
Brakuje: 136 549,00 zł
Marlena Pentkowska
Marlena Pentkowska , 48 lat

NOWOTWÓR zaatakował bez litości! RATUNKU❗️

Do tej przerażającej diagnozy doprowadził mnie z pozoru niegroźny ból kręgosłupa. Jak się później okazało, był początkiem mojej wymagającej walki z chorobą, która trwa do dziś. Lekarze cudem uratowali moje życie. Pomożesz? Ból, który stawał się coraz bardziej uciążliwy, skłonił mnie do wykonania szczegółowych badań. Wykryto guza, ale na wyniki biopsji musiałam czekać bardzo długo, ponieważ zmiana była niezwykle rzadka. Szacuję się, że taki guz występuje raz na milion przypadków… Gdy otrzymałam wyniki badań, nasz świat się zatrzymał. Na moim kręgosłupie był guz, jak się później okazało – złośliwy. Zdiagnozowano STRUNIAKA – nowotwór złośliwy kości kręgosłupa. Byłam załamana. Od razu rozpoczęłam leczenie. Przeszłam dwie operacje, wraz ze stabilizacją kręgosłupa. Nie obyło się bez komplikacji i infekcji – lekarze musieli ratować moje życie. Na szczęście ostatecznie wszystko się udało – wycięto guza w całości. Niestety to nie koniec walki. Nadal przebywam w szpitalu, gdzie przygotowuję organizm do intensywnej rehabilitacji i w dalszej przyszłości radioterapii… To niezbędne, żebym mogła samodzielnie chodzić, normalnie funkcjonować i odzyskać utracone życie. Konieczne jest również dostosowanie naszego mieszkania do obecnej sytuacji. Mam wielkie szczęście – męża, syna, córkę i najbliższych, którzy każdego dnia mnie wspierają, odwiedzają i podnoszą na duchu. Muszę dalej walczyć, bo mam dla kogo. Pomożecie mi? Dalsze leczenie i rehabilitacja są niezwykle kosztowne. Wiem, że macie ogromne serca. Otwórzcie je również dla mnie… Marlena

20 791,00 zł ( 17,76% )
Brakuje: 96 231,00 zł
Kamila Panasiuk
Kamila Panasiuk , 36 lat

Ta walka się nie kończy – dalsza część leczenia. Kamila wciąż potrzebuje naszej pomocy❗️

Bardzo dziękuję za wsparcie i udostępnianie mojej pierwszej zbiórki! Kwota ponad 50 000 zł uzbierała się błyskawicznie, co przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wasze komentarze i słowa wsparcia dawały mi wiele siły, jak i przywiały dobre wspomnienia, kiedy to byłam zdrowa i przemierzałam świat rowerem. Każdemu bez wyjątku jestem niezmiernie wdzięczna! Dziękuje również całemu środowisku kolarskiemu, które znane ze swojego pomocowego zacięcia znowu stanęło na wysokości zadania! Wyrażam ogromną nadzieję, że już niedługo będę znowu jego aktywną częścią!  Cała moja niezbyt wesoła historia jest opisana w poprzedniej zbiórce, więc pozwolę sobie ją jedynie streścić do kilku słów. Od grudnia 2022 zmagam się z rakiem piersi i jestem wykluczona z pracy oraz innych aktywności. Niezbędna rehabilitacja ortopedyczna, jak i wielotorowa pomoc psychologiczna czy rehabilitacja pooperacyjna oraz neurorehabilitacja generują bardzo duże koszty, których przez ograniczone możliwości zarobkowania nie jestem w stanie samodzielnie dalej pokrywać. Moje wstępne kalkulacje były bardzo optymistyczne i wymagają uzupełnienia. Po konsultacjach z odpowiednimi placówkami i specjalistami od rehabilitacji ustaliliśmy harmonogram, którego cennik przekracza i to dwukrotnie wartość pierwszej zbiórki. Duże podwyżki i nieco bardziej skomplikowana oraz wydłużona w czasie pomoc medyczna niż ta, która zakładałam, pochłonie zdecydowanie większe fundusze. I tak oto po oficjalnych konsultacjach z Fundacją, pierwsza zbiórka została zakwalifikowana na poczet kosztorysu leczenia onkologicznego oraz terapii psychologicznej, a druga ma na celu zapewnienie mi rehabilitacji ortopedycznej i neurorehabilitacji.  Obecnie nawiązałam już kontakt ze specjalistami psychoonkologii oraz fizjoterapii. Czuję ogromną wdzięczność za to, że mogę sobie zapewnić opiekę zdrowotną i nie stresować się finansami. Do tej pory ogarniał mnie ogromny lęk na samą myśl, ile w tym miesiącu wydam na swoje leczenie i powrót do normalności. I trwało to latami. W mojej sytuacji nie ma możliwości posiadania oszczędności, a stres wzbudza nawet codzienne wyjście do sklepu. Obecna ogólna sytuacja ekonomiczna wcale tego nie ułatwia.  Dopiero teraz, kiedy przeanalizowałam kosztorys mojej opieki medycznej i wyszczególniłam wszystkie punkty, dotarło do mnie, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdybym nie musiała przeznaczać większości zarobków na wizyty lekarskie, na psychoterapeutów i rehabilitację.  W stresie tym, który mocno przybrał na sile w 2022 roku, upatruję osłabienia mojego układu immunologicznego, co w konsekwencji skończyło się rakiem. Także Wasza pomoc, zarówno wpłata, jak i samo udostępnienie, czy przekazanie 1,5% podatku są dla mnie naprawdę bardzo ważne i zdejmują z moich barków ogromny ciężar. Teraz będę mogła zająć się swoim zdrowiem bez wybierania czy chcę iść do jednego specjalisty kosztem drugiego. To duża szansa na normalniejsze życie po wyleczeniu nowotworu i na powrót do sportu, aktywności outdoorowej i fotografii, czyli wszystkiego tego, z czego było zbudowane moje życie, a co zostało mi zabrane. Z racji na to, że dokładne koszty nie są mi znane (przez nieprzewidywalną długość rehabilitacji ortopedycznej i powikłań po leczeniu onkologicznym), pozostawiam kwotę sprawą otwartą. Jeszcze raz z całego serca bardzo Wam dziękuję – za to, że jesteście i mnie wspieracie. To cudowne mieć wokół takich ludzi jak Wy!  Kamila ➡️ FB Cycling magic ➡️ IG kam.cycling *Kwota zbiórki jest szacunkowa 

20 766,00 zł ( 39,03% )
Brakuje: 32 426,00 zł
Franio Czarniak
Franio Czarniak , 3 latka

Podarowaliśmy Frankowi dom. Teraz pragniemy zapewnić mu dobrą przyszłość!

Jesteśmy rodzicami 2-letniego Franka, który wymaga stałej rehabilitacji, intensywnego leczenia i ciągłej opieki specjalistów. Prosimy o wsparcie, abyśmy mogli skutecznie zawalczyć o naszego synka! Długo staraliśmy się o dziecko. W końcu udało nam się adoptować małego, 7-miesięcznego chłopca. Od samego początku wiedzieliśmy, że może mieć pewne problemy zdrowotne, ale jednak po pierwszym spotkaniu wiedzieliśmy już, że to nasz syn! Franciszek urodził się zdrowy, miał 10 punktów w skali Apgar. Jednak z czasem zaczęły pojawiać się komplikacje. Początki w domu były ciężkie, okazało się, że nie ma odporności, cały czas dopadały go infekcje. Kiedy dostał zapalenia płuc, trafiliśmy do szpitala, gdzie zaatakował go rotawirus!  Na szczęście trafiliśmy na cudowną panią ordynator, która zwróciła uwagę na cechy dysmorficzne twarzy i wystawiła nam skierowanie do okulisty na badanie wzroku. Nasz synek ma zeza i najprawdopodobniej będzie musiał nosić okulary przez cały czas.  Franuś jest ciepłym, czułym, bardzo szczęśliwym dzieckiem, ale niestety nie rozwija się tak, jak jego rówieśnicy. Nasz syn nie mówi, nie rozumie co się do niego mówi, nie komunikuje się, nie sygnalizuje potrzeb fizjologicznych. Zapisaliśmy Frania na terapię behawioralną, pedagogiczną, logopedyczną i sensoryczną. Są to zajęcia w ramach wczesnego wspomagania rozwoju, ale tylko w wymiarze czterech godzin tygodniowo. Niestety to za mało, aby zapewnić mu prawidłowy rozwój.  Chcielibyśmy posłać syna na prywatne zajęcia z zakresu integracji sensorycznej, logopedii oraz terapię czaszkowo-krzyżową, która jest bardzo droga... Nasza droga jest kręta i wyboista, ale zrobimy wszystko, by zapewnić dobry i prawidłowy rozwój naszego dziecka. Pragniemy, tak jak każdy rodzic, by Franek był w pełni samodzielny i mógł w przyszłości z pełną świadomością spełniać swoje marzenia. Będziemy wdzięczni, jeżeli przyłączysz się do nas i nam pomożesz.  Rodzice Franka. 

20 765,00 zł ( 53,85% )
Brakuje: 17 789,00 zł
Leon Banasiewicz
14 dni do końca
Leon Banasiewicz , 2 latka

Śmiertelne zagrożenie w główce Leosia. Pomóż ratować chłopca!

Pierwsze chwile życia Leonka były czymś najpiękniejszym, co mogło nas spotkać. Jeszcze wtedy byliśmy pewni, że nasz synek jest zdrowym chłopcem. Niestety do czasu… Później zaczęły spadać na nas kolejne, brutalne diagnozy! Leoś urodził się 7 grudnia 2021 roku. W drugiej dobie życia, podczas badania USG główki, lekarz wykrył bardzo niebezpieczną zmianę tj. malformację żyły Galena! Zamarliśmy... Sytuacja była dramatyczna, Leoś mógł w każdej chwili nas opuścić, nie było mowy o wypisie do domu. Było za to pilne skierowanie do innego szpitala! Podjęto bardzo szybkie kroki, dzięki którym zostaliśmy przetransportowani do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie i tam Leon przeszedł pierwszy zabieg embolizacji.  Dodatkowo w trakcie leczenia okazało się, że mamy jeszcze do czynienia z bardzo poważną wadą serca tj. nieprawidłowe ujście żył płucnych, wady rozwojowe przegród serca, ubytek przegrody międzykomorowej. Okazuje się również, że przez zmianę w główce pojawiły się problemy żywieniowe, przez co Leon jest karmiony za pomocą sondy. Przed nami również kolejne operacje embolizacji… Obecnie jesteśmy pod opieką najlepszych specjalistów. Leon przyjmuje na stałe leki na serce, potrzebuje stałej kontroli funkcji życiowych. Jesteśmy pełni nadziei, że Leoś z tego wszystkiego wyjdzie i będziemy mogli cieszyć się wspólnymi chwilami. By móc walczyć o synka potrzebujemy Waszego wsparcia.  Prosimy, nie bądź obojętny... Malwina i Łukasz, rodzice

20 763 zł
Jacek Oleszczuk
Jacek Oleszczuk , 55 lat

Straszny wypadek prawie odebrał Jackowi życie! Pomóż mu wrócić do żony i synka!

W jeden dzień nasze życie zupełnie się zmieniło... 18 października 2023 roku mój mąż Jacek i ja braliśmy udział w wypadku samochodowym. Mnie udało się wyjść ze szpitala dość szybko, ale mąż spędził tam o wiele więcej czasu... Sam… Wypadek był bardzo poważny. W jego trakcie Jacek doznał ciężkiego urazu głowy. Trafiliśmy do niemieckiego szpitala, gdzie mąż walczył o życie. Przeszedł kilka operacji mózgu, a lekarze wprowadzili go w śpiączkę farmakologiczną. Mój stan również nie był najlepszy. Przeszłam wstrząśnienie mózgu oraz uraz obojczyka, który wymagał operacji. Przez połamane żebra bolało mnie dosłownie wszystko. Choć bardzo chciałam zostać przy Jacku, musiałam wrócić do domu, kiedy tylko mój stan uległ poprawie. W Polsce czekał na mnie nasz niepełnoletni synek… Droga do domu była niezwykle bolesna. Bardzo martwiłam się o męża. W głowie kłębiły się tysiące myśli. Chciałam być blisko, by się nim opiekować. Wiedziałam, że jest w dobrych rękach, jednak stres nie opuszczał mnie na krok. Kiedy przekroczyłam próg domu zrozumiałam, jak wiele się zmieniło. Czułam, jak bardzo mi go brakuje. Jacek jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Świadomość, że mogłam go stracić, była niezwykle bolesna. Wiadomość o wybudzeniu go ze śpiączki bardzo podbudowała mnie na duchu. Po zakończonym leczeniu za granicą zaistniała konieczność przewiezienia go do kraju oraz znalezienia odpowiedniego ośrodka rehabilitacyjnego. Niestety, stan zdrowia męża nie pozwala jeszcze na samodzielne funkcjonowanie, a specjalistyczne ćwiczenia są jedyną szansą na uzyskanie jego sprawności. Aktualnie Jacek ma problem z najprostszymi, niezbędnymi do zwyczajnego życia czynnościami. Trudno było mi znaleźć ośrodek, który przyjąłby pacjenta z rurką tracheostomijną. Na szczęście się to udało, jednak koszt jego pobytu znacznie przewyższa nasz domowy budżet. Przed mężem długa droga powrotu do zdrowia. Jacek przyzwyczaja się do nowego miejsca i ćwiczy z terapeutami. Bardzo go kocham. Zamierzam walczyć o jego sprawność każdego dnia. Będę bardzo wdzięczna za wszelką formę wsparcia. Z góry bardzo dziękuję za każdą złotówkę! Zofia

20 740 zł
Jolanta Czepek
Jolanta Czepek , 72 lata

Zamiast cieszyć się z narodzin wnuczki – Jolanta walczyła o życie w szpitalu! Pomocy!

Odwiedziny u córki w Hiszpanii z okazji Świąt Bożego Narodzenia i radość z narodzin wnuczki 30 grudnia szybko przerodziły się w koszmar, który trwa do dzisiaj. Wieczorem tego dnia moja mama, pełna radości, postanowiła położyć się spać… Niestety, nagle straciła równowagę i spadła z pierwszych kilku schodów… Mama uderzyła się w głowę, straciła przytomność i mnóstwo krwi… Natychmiast wezwaliśmy karetkę, by ratować mamę. Do dzisiaj mamy przed oczami krew, która wypływała stróżkami z jej rozciętej głowy… Badania przeprowadzone w szpitalu ujawniły rozległy uraz czaszkowo-mózgowy. Życie mamy było zagrożone, trzeba było operować natychmiast!. Dwa krwiaki na mózgu i złamanie podstawy czaszki sprawiły, że lekarze musieli podjąć trudną walkę o jej życie. Po operacji przez ponad dwa tygodnie była w śpiączce. Lekarze robili wszystko, co mogli, by ustabilizować jej parametry życiowe. Na szczęście badania wykonane w styczniu, nie wykazały poważnych uszkodzeń aksonalnych mózgu. Obecnie mama została wybudzona, ale przed nią długa i ciężka droga do odzyskania sprawności, choćby częściowej. Będzie to trudna batalia o rzeczy najprostsze – samodzielne jedzenie, chodzenie i mówienie… Dzisiaj przebywa pod opieką lekarzy w Tarragonie. Jej stan nie pozwala na bezpieczny transport kołowy do Polski, a lotniczy jest niemożliwy z uwagi na wiele trudności zdrowotnych i finansowych. Serdecznie prosimy o wsparcie finansowe, które pomoże nam pokryć koszty leczenia i rehabilitacji naszej ukochanej mamy, żony i babci. Każda złotówka się liczy, a Wasza hojność będzie ogromnym wsparciem w tej trudnej chwili. Dziękujemy z całego serca za wszelką pomoc i modlitwy za powrót Jolanty do zdrowia. Rodzina Jolanty  

20 704 zł