Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jakub Żupiński
Jakub Żupiński , 20 lat

O krok od tragedii... Pomóż Kubie w walce o przyszłość.

Choć wypadek miał miejsce miesiąc temu, tamte wydarzenia wciąż przewijają nam się w głowie klatka po klatce, jak film w zwolnionym tempie… Na takie wypadki nie sposób się przygotować... Kuba zawsze był aktywny. Prowadził życie typowego nastolatka. Paczka znajomych, codzienne aktywności, szalone planu na przyszłość, mnóstwo marzeń, które chciał spełnić. W tym wieku wydaje się, że świat nie ma granic, a wszelkie możliwości są na wyciągnięcie ręki. Kuba niedawno skończył pierwszą klasę technikum, planował zostać kucharzem. My jako rodzice byliśmy dumni, że znalazł coś, czemu się poświecił swoją energię i zaangażowanie.  Kiedy Kuba wyjeżdżał nad rzekę, jak każda mama, czułam niepokój. Woda, młodzież, zabawa - przed oczami pojawiały się różne wizje. Niestety, wypadek wydarzył się w miejscu, które na pozór miało być najbezpieczniejszą przystanią. Do tragedii doszło tuż pod domem. Zabawa w basenie miała się kończyć, kiedy doszło do prawdziwego nieszczęścia. To była dosłownie sekunda nieuwagi. Kuba potknął się wchodząc na drabinkę, stracił kontrolę i wpadł do wody. Walczył. Szarpał się, by złapać jeszcze jeden oddech… Nie wie, ile to trwało, ale w końcu stracił przytomność. To mógł być koniec. Mieliśmy odrobinę szczęścia, bo znaleźliśmy go praktycznie w ostatniej chwili. Ten widok był przerażający. Byłam sparaliżowana strachem. Na szczęście tata Kuby zachował zimną krew i uratował go praktycznie w ostatniej chwili. Tylko dzięki jego reakcji Kuba dziś może prowadzić swoją walkę. Tylko dzięki niemu możemy planować przyszłość…  To, co się zdarzyło całkowicie zmieniło nasze życie. Kiedy pierwszy szok minął, musieliśmy zmierzyć się z lawiną złych informacji. W wyniku wypadku i niedotlenienia Kuba stracił całkowicie czucie od pasa w dół. Początkowo nie poruszał też rękami, ale teraz pozostało ograniczenie ruchu w palcach u rąk. Kuba dochodzi do siebie w szybkim tempie, ale wiemy, że to za mało. By syn mógł wrócić do pełni sił potrzebujemy intensywnej i regularnej rehabilitacji. Tylko dzięki wsparciu fizjoterapeutów i innych specjalistów Kuba znów może stanąć na własnych nogach!  Wierzymy, że nie wszystko stracone, że ten epizod kiedyś pozostanie dla nas jedynie smutnym i traumatycznym wydarzeniem, do którego będziemy czasem wracać. Siły całej rodziny są skupione wokół walki o zdrowie Kuby, ale pierwsze informacje dosłownie zwaliły nas z nóg. Rehabilitacja to ogromne koszty! Setki tysięcy złotych, które musimy uzbierać, by dla Kuby wciąż była nadzieja. Sami nie mamy szans zebrać takiej kwoty, to niewyobrażalna suma… Musimy ją zdobyć jak najszybciej, by Kuba po pobycie w szpitalu trafił pod opiekę najlepszych specjalistów. Nie ma czasu do stracenia… Pomocy!  Sekunda sprawiła, że wszystkie życiowe plany i marzenia stanęły pod znakiem zapytania. Na chwilę obecną jedno jest pewne: musimy działać szybko i zdecydowanie, ale bez Was nie mamy na to szans. Każda matka na moim miejscu zachowałaby się dokładnie tak samo - zrobić wszystko, by zapewnić dziecku zdrowie. Jeśli sama nie mogę, wyciągniesz do nas pomocną dłoń? Przed Kubą wciąż całe życie...

51 014,00 zł ( 23,26% )
Brakuje: 168 221,00 zł
Kacper Gibała
Kacper Gibała , 5 lat

Nowotwór to okrutny przeciwnik. Pomóż Kacperkowi z nim walczyć!

Żyliśmy normalnie, skromnie, ale szczęśliwe. My dwoje i malutkie dzieci – chłopcy, Kacperek i Karolek. Spełnione marzenie wielu, nasze także. Jednak to zwykłe życie docenia się bardziej, gdy zostanie utracone… A my je straciliśmy z chwilą diagnozy Kacpra. Dziś walczymy z najgorszym wrogiem i bardzo prosimy o wsparcie.  W listopadzie ubiegłego roku usłyszeliśmy, że guz, który rozwija się na twarzy Kacperka, to nowotwór! Do końca mieliśmy nadzieję, że to coś innego. Przecież kto zakłada najgorsze? Kto podejrzewa, że ta okrutna choroba dotknie właśnie jego dziecko!? Kacperek ma dopiero 2,5 roku. Wiemy, że kolejne miesiące będą walką… Musimy zrobić wszystko, by wyrwać synka z sidła nowotworu. Nie będzie to łatwe. On już zostawił piętno, ale nie pozwolimy mu zabrać życia. W połowie grudnia Kacperek przeszedł operację usunięcia guza wraz z rekonstrukcją lewej strony szczęki. Gdy jechał na salę, bałam się jak nigdy wcześniej. Po operacji powstała blizna, która przypomina o horrorze. Ale ten się jeszcze nie skończył. W miarę jak synek będzie rósł, potrzebne będą kolejne operacje, a po nich konsultacje, badania i tak wciąż i wciąż. Jest nam ciężko, zwłaszcza że dopiero co zaczęliśmy naszą walkę. Ze względu na chorobe synka nie mogą iść do pracy. Żyjemy z najniższej krajowej pensji i dodatków i do tej pory sobie radziliśmy, ale teraz, choć to trudne, prosimy o pomoc. Zebrane środki pozwolą nam opłacać dalekie dojazdy do specjalistów, kolejne kontrole, leczenie i rehabilitację.  Kacperek wymaga stałej opieki i wsparcia ze względu na to, co przeszedł i co jeszcze go czeka. Długa droga przed nami, ale wierzymy, że ją przejdziemy, a synek wyzdrowieje. Bardzo proszę o każdą nawet najmniejszą pomoc. Będziemy bardzo wdzięczni za okazane wsparcie.

50 984 zł
Szczęsny Wroński
11 dni do końca
Szczęsny Wroński , 73 lata

Poeta uwięziony we własnym ciele! Szczęsny walczy o życie!

Nasz ułożony dotąd świat nagle runął. Wystarczyła sekunda! Mój tata to pisarz, poeta, animator kultury, twórca Teatru Promocji Poezji, członek zarządu Krakowskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Przez całe życie aktywnie walczył o prawdę, wolność i miłość. O to, by Człowiek ufnie patrzył na Człowieka. Walczyłby o to dalej, ale… 21 marca, (O ironio!) w Światowy Dzień Poezji doznał udaru krwotocznego. Stało się to na 5 minut przed spotkaniem autorskim, w którym miał uczestniczyć. Całe życie poświecił twórczości, wspieraniu i wyszukiwaniu młodych twórców. Jest człowiekiem ciepłym, kochanym, otwartym. Pomagał każdemu, kto tej pomocy potrzebował. Miłość do sztuki, teatru, poezji rozkwitała nieustannie. Niestety w wyniku udaru jego życie się zatrzymało.  Nazywany był „Mistrzem Słowa”, ale uwięziony w swoim własnym ciele, nie jest teraz w stanie niczego wyartykułować. Był w tak krytycznym stanie, że musiał przejść operacje ratującą życie! Obecnie tata przebywa w szpitalu. Nie chodzi, ma niedowład prawej części ciała. Jest w afazji, wypowiada tylko pojedyncze słowa. Nie wiemy, czy nas rozumie, czy błądzi myślami w niezbadanej, niekończącej się ciemności… Jeżeli tak, to musimy go z niej wydostać! Do tego potrzebna jest długa, niestety ogromnie kosztowna rehabilitacja. Tata musi do nas wrócić, na nowo nauczyć się mówić i chodzić! Czeka na niego ukochana żona Basia, córka Agnieszka, syn Piotr, troje wnucząt oraz przyjaciele w całym kraju.  Wszyscy wierzymy, że to się uda. Wierzymy w ludzi, którzy go otaczają i w siłę jaką mamy my wszyscy. Jesteśmy pewni, że jeszcze uda mu się napisać kolejne książki i pomoże innym twórcom tak, jak robił to dotychczas. Wierzę, że jeszcze wyjdzie na scenę i powie swój wiersz, którym otwierał wszystkie spotkania poetyckie. Nie pozwól milczeć sercu! Twoje serce jest bramą zielonym przesmykiem światła Niech Twoje serce nie milczy. Proszę, pomóżcie mi sprowadzić Tatę do domu… Ma jeszcze tyle do zrobienia. Sama wiara niestety nie wystarczy. Tak bardzo potrzebuję Twojego wsparcia. Agnieszka córka ➡️ Dowiedz się więcej o Szczęsnym ➡️ Poznaj twórczość – wiersz „Wierszobłyski" ➡️ Stowarzyszenie Pisarzy Polskich

50 736 zł
Alicja Musiał
Alicja Musiał , 2 latka

Malutka Alicja w sidłach wielu chorób! Pomóż!

Życie bywa nieprzewidywalne. Czasami ciężko uwierzyć w to, że na naszą malutką córeczkę, jeszcze w życiu płodowym, spadło tyle nieszczęść i chorób. Mimo to podejmujemy walkę o jej sprawność – nie poddamy się i będziemy walczyć do końca, o życie naszej kochanej Alicji! Wiemy jednak, że sami nie damy sobie rady. Dlatego jeśli jesteś tu i czytasz nasz apel, prosimy Cię o, choć najmniejszą pomoc!  Już w badaniach prenatalnych dowiedzieliśmy się, że nasza córka może zmagać się z wieloma trudnościami. Jednak kolejne badania wykluczyły wcześniejszą diagnozę, a my odetchnęliśmy z ulgą… Lecz tylko na chwilę. Całą ciążę dowiadywaliśmy się, że Alicja urodzi się chora, kolejnym razem, że nie mamy się o co martwić. Wiedzieliśmy, że prawdziwą diagnozę usłyszymy po porodzie…  Alicja urodziła się z licznymi wadami ośrodkowego układu nerwowego. Córeczka nie słyszy, jest karmiona przez sondę. Wymaga ciągłej opieki wielu specjalistów. Neurolog, neurologopeda, fizjoterapeuta, laryngolog, genetyk… To tylko niektórzy z długiej listy osób, starających się uratować jej zdrowie. Wiadomość o tak licznych wadach córki najpierw napełniła nas ogromnym strachem, później motywacją do działania. Ze wszystkich sił pragniemy pomóc naszemu dziecku. Musieliśmy przewartościować całe życie, zupełnie zmienić naszą codzienność. Mimo że często przychodzą chwile niezwykle trudne, mamy w sobie dużo siły, by uratować zdrowie naszej Alicji!  Jesteśmy cały czas na etapie diagnostyki, bo lekarzom ciężko określić dokładnie jaki zespół chorobowy zaatakował nasze dziecko. Nie jest to żadna znana typowa choroba. Do specjalistów jeździmy praktycznie każdego dnia. Nasz grafik wypełniony jest po brzegi, a to dopiero początek tej niezwykle trudnej drogi.  Chcielibyśmy, żeby córeczka miała możliwość rehabilitacji jak najdłużej i jak najczęściej, oraz by w końcu została postawiona konkretna diagnoza. Wtedy będziemy wiedzieli, Dzięki Twojej pomocy droga to szczęścia i zdrowia mojej córeczki będzie znacznie łatwiejsza! Marta, mama

50 716 zł
Agnieszka Torchała-Kidawa
Agnieszka Torchała-Kidawa , 47 lat

Agnieszka, mama trójki dzieci, walczy z potwornym bólem! Pomóż!

Mam na imię Agnieszka. Jestem mamą trójki wspaniałych dzieci. Niestety – każdy mój dzień jest przepełniony potwornym bólem! Choruję na endometriozę naciekającą, która niszczy moje życie. Jedyną nadzieją dla mnie jest operacja – bardzo droga i niestety nierefundowana. Z całego serca proszę Was o pomoc, abym mogła za nią zapłacić i znowu żyć bez bólu! W 2019 roku przeszłam pierwszą operację laparoskopową. Został wtedy wycięty lewy jajnik oddzielony od macicy i jelit. Miałam wielką nadzieję, że zakończą się moje problemy zdrowotne, ale lada moment dowiedziałam się o wyroku, jaki na mnie spadł – endometrioza zaawansowana głęboko naciekająca z zajęciem unerwienia miednicy mniejszej. Czym jest endometrioza? To choroba, która atakuje kobiece narządy rozrodcze i wszystko, co jest w ich sąsiedztwie, powodując liczne zmiany, zrosty, guzy, nacieki. To choroba niezwykle nieprzewidywalna i przerażająca. Niesie ze sobą cały wachlarz objawów współistniejących takich jak chroniczne zmęczenie, anemia spowodowana ciągłymi krwotokami, ból żołądka, miednicy, problemy hormonalne. Sieje ona spustoszenie w całym organizmie. Żadne leki przeciwbólowe nie są w stanie ukoić bólu.  Szukając ratunku, odwiedziłam kilku lekarzy w okolicy, wydając większość swoich oszczędności na wizyty prywatne. Odsyłano mnie z jednego gabinetu do drugiego z wielkim plikiem badań. Nikt nie traktował poważnie moich objawów i nie dysponował odpowiednią wiedzą, aby dobrze mnie zdiagnozować.  Zasięgnęłam w końcu specjalistycznej pomocy u lekarzy z Medicus Clinic z Wrocławia, którzy specjalizują się właśnie w leczeniu endometriozy. Miałam wielką nadzieję, że mój stan nie jest tak zły i uda się poprawić sytuację lekarstwami, czy zastrzykami, jakie zaczęłam przyjmować. Dowiedziałam się jednak, że jestem bardzo chora, że ani zastrzyki, ani leki nie wystarczą.  W tej chwili grozi mi rak trzonu macicy. Zrosty rozprzestrzeniają się w innych narządach w zawrotnym tempie. Z tego względu lekarz stwierdził, że jedynym rozwiązaniem jest laparoskopowe usunięcie macicy, prawego jajnika, zrostów i nacieków endometrialnych, guza w odbycie i w jelitach oraz skrócenie jelit. Niestety ze względu na trudną sytuację finansową nie stać mnie na pokrycie kosztów operacji i hospitalizacji. NFZ nie finansuje tego kosztownego zabiegu, więc jestem zmuszona prosić o wsparcie. Za mną już kilkuletnia droga leczenia wszystkich dolegliwości, wizyt prywatnych, badań i leków – to pochłonęło całe moje oszczędności. Dlatego zwracam się do Was o pomoc. Pragnę żyć normalnie bez choroby i wychowywać swoje dzieci poświęcając się im w 100%!  Proszę, pomóż mi… Agnieszka

50 697,00 zł ( 79,42% )
Brakuje: 13 133,00 zł
Paweł Chudak
Paweł Chudak , 19 lat

Walka o sprawność Pawła trwa❗️Twoja pomoc jest niezwykle potrzebna 🚨

Naszemu synkowi zbyt bardzo spieszyło się na ten świat. Nie spodziewał się, że czeka go tu tyle cierpienia… Paweł urodził się w 30. tygodniu ciąży i od tamtej pory trwa nasza walka o jego sprawność i możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. Pomożesz? U naszego syna zdiagnozowano kurczowe porażenie obustronne, padaczkę i mózgowe porażenie dziecięce. Jest dzieckiem leżącym, dlatego potrzebuje wszechstronnego wspomagania rozwoju. Systematyczna rehabilitacja pomaga stymulować jego narządy wzroku, mowy i ruchu. Mimo wielu przeciwności jest bardzo wesołym nastolatkiem.  Robimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewniać mu niezbędną opiekę, odpowiednią ilość zajęć rehabilitacyjnych i ćwiczeń, by miał szansę na jak największą samodzielność. Tylko intensywna rehabilitacja zapobiegnie pogłębiającemu się regresowi Pawła, oszczędzi mu bardzo trudnych, ciężkich, bolesnych i jednocześnie kosztowych operacji. Synek jest rehabilitowany od dziecka, nie stał się samodzielny i niestety już nigdy nie będzie, ale jako jego rodzice, walczący o jego dobro i komfort życia wiemy, że mniejszy zakres terapii spowoduje utratę umiejętności, jakie syn posiada. Bez rehabilitacji jego stan będzie się stale pogarszał… Nie możemy pozwolić, by musiał znosić ten nieustający ból… Jesteśmy zmuszeni ponownie prosić o pomoc. Wszystko, co niezbędne, generuje również bardzo wysokie koszty. Dzięki Państwa wsparciu mogliśmy zabrać syna na turnusy rehabilitacyjne, które przynoszą ogromną poprawę. Nie możemy z nich zrezygnować! Planujemy również dostosować samochód do potrzeb osoby niepełnosprawnej, co w znaczący sposób ułatwi nam przemieszczanie się z Pawłem i zawożenie go na zajęcia rehabilitacyjne. Dziękujemy za wszystko, co zrobiliście dla nas dotychczas i nieśmiało prosimy – wspierajcie nas dalej. Każda pomoc i najmniejszy gest są dla nas na wagę złota… Rodzice Pawła

50 664,00 zł ( 31,16% )
Brakuje: 111 890,00 zł
Jerzy Bajdo
Jerzy Bajdo , 59 lat

Jurek potrzebuje Twojego wsparcia! Stracił w wypadku sprawność i... NADZIEJĘ!

Jerzy ma 58 lat. Pracował fizycznie i przecież już tak niedaleko było do emerytury... Jednego dnia, tragicznego w skutkach, w kilka sekund stał się niepełnosprawny. Walczył o życie, a dziś o sprawność i samodzielność. O nadzieję, że będzie jeszcze dobrze...  Zawsze zaradny, dziś potrzebuje Cię, żeby wywalczyć zdrowie...  Do tego tragicznego zdarzenia doszło w pracy. Jerzy spadł z dachu, łamiąc kręgosłup w odcinku szyjnym. Z miejsca wypadku trafił do szpitala, do Stalowej Woli, skąd został przetransportowany helikopterem do szpitala w Krośnie. Przeszedł poważną operację, podczas której zostały wstawione metalowe elementy w szyjnym odcinku kręgosłupa. Jerzy został zaintubowany, w śpiączce oraz świadomości chwilowej spędził miesiąc na OIOM w szpitalu. Następne dwa miesiące również na OIOM, tym razem w innym szpitalu. To były ciężkie miesiące, które psychicznie wykończyły nas, najbliższych. Ciągły strach i napięcie, co dalej?!  Bardzo szybko okazało się, że Jurek stracił swoją dotychczasową sprawność! Nie rusza nogami. Nie oddycha samodzielnie i jest żywiony przez PEG-a, czyli żywienie dojelitowe. Gdy lekarze z oddziału intensywnej opieki wyrazili zgodę, trafił do prywatnego ośrodka rehabilitacji, gdzie odzyskał częściową sprawność w rękach. To mały, ale znaczący dla nas sukces! Chcemy tych sukcesów jak najwięcej, chcemy móc dbać o Jerzego, ale rachunki za miesiąc pobytu w specjalistycznym ośrodku, to aż 20 000 złotych. Wiele ośrodków odmówiło pomocy, bo Jurek nie jest jeszcze samodzielny oddechowo. Dążymy do tego, by usiadł na wózek, by z każdym dniem dokonywały się cuda! Nie zostawimy go w takim stanie, ma tylko nas... Brak sprawności, ciągłe leżenie są tragiczne w skutkach. Nie mamy czasu! Jerzy traci słuch, a jego ciało skrzywdzone jest ogromem odleżyn, które bolą, których opatrywanie to dodatkowy stres i wydatki. Musimy wywalczyć Jurka, on musi z tego wyjść! Jerzy potrzebuje intensywnej rehabilitacji, aby zminimalizować skutki tego tragicznego wypadku. Walczymy też o nadzieję dla niego, nie chcemy pozwolić, by się załamał, chcemy, by uwierzył, że czeka go jeszcze coś dobrego! Chcemy, by uwierzył, że będzie dobrze! Pomożesz nam?  Bardzo prosimy o wsparcie! Każde, nawet te najmniejsze jest dla nas bardzo ważne... Najbliżsi 

50 592,00 zł ( 36,58% )
Brakuje: 87 706,00 zł
Olaf Jaworowicz
Olaf Jaworowicz , 6 lat

Ciche serca bicie

Jedyne, o czym marzy każdy rodzic, to by jego dziecko urodziło się zdrowe, by rozwijało się tak, jak każde inne, a jego życiu nic nie zagrażało. Spokój i rutyna, która dla tak wielu często jest przekleństwem, dla nas byłaby błogosławieństwem. Niestety już po urodzeniu syna moje marzenie o sielskim życiu dla niego legło w gruzach. Dowiedzieliśmy się, że Olaf ma bardzo poważną wadę serca - hipoplazją lewej komory serca - HLHS. Wada ta występuje u mniej niż 0,05% żywo urodzonych noworodków. U tych pacjentów dochodzi do niedorozwoju lewej części serca, która jest odpowiedzialna za pompowanie krwi bogatej w tlen, do tętnicy głównej (aorta) i za jej pośrednictwem do całego ciała. Noworodek z HLHS rodzi się o czasie z prawidłową masą. W przypadku HLHS nie istnieje możliwość wyleczenia wady serca. Operacje są operacjami „paliatywnymi” mającymi na celu zapewnienia dziecku zdolności do życia. Rzadko występują towarzyszące wady rozwoju innych narządów. W przypadku naszego dziecka ziściło się właśnie to „rzadko dochodzi do…”. Olaf ma obecnie 3-latka i nie tylko choruje na serce, ale również nie mówi i nie chodzi. Nasz synek przeszedł już dwie operacje, czeka na trzecią. Za każdym razem drżeliśmy ze strachu o jego życie, bo tak bardzo baliśmy się, czy Olafek wyjdzie z tego zwycięsko. Godziny spędzone pod salą operacyjną były chwilami, które ciągnęły się w nieskończoność, a my pełni obaw czekaliśmy na jakąkolwiek wiadomość o stanie naszego małego wojownika. Jednakże dzięki Waszemu wsparciu oraz osób, które codziennie walczą o lepsze jutro dla naszego dziecka, jesteśmy w stanie dojrzeć światełko nadziei nieśmiało wyglądające zza rogu. Codzienna żmudna, ciężka i wymagająca pokładów energii (nie tylko Olafka) rehabilitacja w końcu przynosi realne rezultaty, które zauważalne są gołym okiem. Ale żeby umiejętności, których uczy się Olaf, nie zanikły – potrzeba znacznie więcej niż tylko ćwiczenia. Środki, które zbieramy, przeznaczane są na bieżąco na lekarstwa, suplementację, czy na turnus rehabilitacyjny. Ale to kropla w morzu potrzeb naszego synka, ponieważ by jeszcze intensywniej móc ćwiczyć, musimy wyposażyć pokój Olafa w niezbędne sprzęty. Przyrządy i elementy rozwijające motorykę są bardzo kosztowne i biorąc pod uwagę fakt, że sama choruję na Dziecięce Porażenie Mózgowe i dla Olafa zrezygnowałam ze swojego leczenia, by móc zapewnić mu ciągłą realizację recept, zwyczajnie nie stać nas na pokrycie wszystkich kosztów. Magdalena, mama

50 539 zł
Kamil Maksimczyk
Kamil Maksimczyk , 23 lata

Wypadek złamał życie młodego piłkarza❗Kamil jest sparaliżowany... Pomocy!

Kamila wszyscy znają jako zapalonego piłkarza. Wspaniałego, ambitnego, pracowitego chłopaka, przed którym kariera w sporcie stała otworem... A potem nadszedł ten tragiczny dzień, dzień wypadku. 4 stycznia na drodze, prowadzącej do Białystoku, dotychczasowe życie Kamila po prostu zniknęło... Kamil każdą wolną chwilę przeznaczał temu, co jest jego największą pasją, czyli piłce nożnej. Nigdzie nie czuł się tak dobrze jak na boisku... Kto go zna, ten wie, jaki ma talent do piłki. Kopał ją od dziecka - w domu, na boisku, w szkole... Jest uczniem Zespołu Szkół Zawodowych im. Elizy Orzeszkowej w Sokółce. Z całych sił chciał swój talent wykorzystać i być zawodowym piłkarzem. Piłka była jego największą miłością, ambicją, planem na życie. I wszystko wskazywało na to, że ten plan uda się spełnić. Niestety, odebrał mu to jeden feralny dzień... 4 stycznia, w godzinach porannych, wydarzył się wypadek, który okazał się dramatyczny w skutkach. Samochód, którym jechał Kamil, podczas wyprzedzania wypadł z trasy i bokiem uderzył w drzewo... Kamil był pasażerem, doznał bardzo ciężkich obrażeń. Ma uraz rdzenia kręgowego, czego skutkiem jest porażenie wszystkich czterech kończyn...  Wypadek nie tylko zabrał Kamilowi sprawność... Sprawił, że jest sparaliżowany i zależny od innych. Przekreślił też wszystkie plany Kamila na życie, zabrał mu to, co najbardziej kochał... Jego wspaniale zapowiadająca się kariera piłkarska po prostu w jednej chwili się skończyła. To były bardzo trudne chwile dla całej naszej rodziny... Wciąż nie możemy pogodzić się z tym, co się stało. Nie można jednak rozpaczać, trzeba walczyć o Kamila, bo kluczowe znaczenie ma teraz czas! Jedyną szansą na powrót do sprawności Kamila jest specjalistyczna rehabilitacja. Tylko dzięki niej jest cień szansy, że Kamil znów będzie mógł ruszać rękami i nogami... Niestety, rehabilitacja kosztuje fortunę. Jej koszt przekracza niestety nasze możliwości, człowiek sprzedałby wszystko, co ma, a i tak byłaby to kropla w morzu potrzeb... W imieniu Kamila, jak i swoim musimy prosić o pomoc... Błagamy Was, ludzi o dobrych sercach, abyście to Wy weszli teraz na boisko, na którym rozgrywa się najważniejszy mecz - ten o zdrowie i przyszłość naszego syna, brata... Błagamy Was, abyście nam pomogli. Jeśli otworzycie swoje serca i wpłacicie nawet złotówkę na tę zbiórkę, możemy zebrać środki na rehabilitację dla Kamila. Ta zbiórka to szansa, jedyna, jaką mamy. Stwórzmy jedną wielką drużynę, której będzie przyświecał jeden wspólny cel, przywrócić Kamilowi sprawność... On ma dopiero 20 lat. Całe życie przed nim. Prosimy, nie pozwólcie, by tak się skończyło... - Rodzina Kamila

50 516,00 zł ( 27,35% )
Brakuje: 134 144,00 zł