Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Alicja Jakubiak
Pilne!
3:32:42  do końca
Alicja Jakubiak , 15 lat

Tragiczny wypadek – potrącona 14-latka walczy o życie❗️POMÓŻ❗️

Był początek września, ostanie dni wakacji. Do rozpoczęcia nowego roku szkolnego zostało zaledwie kilka dni. Nasza córka, jak większość nastolatków, postanowiła ten czas spędzić z przyjaciółmi. Tego feralnego wieczoru Alicja wracała rowerem do domu wraz ze swoją przyjaciółką. Ta krótko przed okropną tragedią zjechała w polną drogę. Niestety, nasza córka jadąca dalej główną ulicą, z nieznanych jak dotąd okoliczności, została dotkliwie potrącona przez jadący za nią samochód.  Tej chwili nie zapomnę do końca życia. Zadzwonił telefon, po drugiej stronie usłyszałam moją roztrzęsioną przyjaciółkę, która znajdowała się w pobliżu zdarzenia – “Alicja miała wypadek! Potrącił ją samochód!” Momentalnie ugięły się pode mną nogi. Niesamowity ból rozrywał mnie od środka. Krzyczałam, a łzy spływały mi po policzkach! W jednej chwili zawalił się cały mój świat! Wiem, że Alicja była nieprzytomna, gdy karetka zabierała ją do szpitala. Jej stan był krytyczny! Na miejscu usłyszeliśmy, że doszło do bardzo poważnego rozlanego i aksonalnego urazu mózgu oraz do złamania żuchwy w dwóch miejscach. Alicja przeszła operację i została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Pracował za nią respirator, ponieważ nie oddychała samodzielnie.  Lekarze nie dawali jej szans, mówiono, abyśmy przygotowali się na najgorsze. Zalani łzami siedzieliśmy na korytarzu, gdy w sali obok rozgrywała się walka o życie naszej ukochanej córki…  Po kilku dniach dowiedzieliśmy się o uszkodzeniu pnia mózgu oraz uszkodzeniu ośrodkowego układu nerwowego. Rokowania wciąż były złe... Niestety, dziś także takie są. Stan Alicji wciąż określa się, jako ciężki. Obecnie córka przebywa w śpiączce patologicznej. Nie mamy z nią kontaktu, wciąż nie oddycha sama, wkrótce zostanie podłączona pod żywienie dojelitowe PEG.  Kilka dni temu lekarze rozpoczęli ćwiczenia rehabilitacyjne. Alicja otwiera prawe oko, czasami mrugnie, uniesie jedną rękę. To bardzo drobne postępy, ale każdy nawet najmniejszy znak od Alicji jest dla nas zapewnieniem, że ona chce walczyć dalej!  Alicja miała rozpocząć nowy etap w życiu – szkołę średnią, niestety nie zdążyła… Do momentu wypadku, nasza córka była bardzo aktywną nastolatką. Alicja działała w Ochotniczej Straży Pożarnej. Zawsze miała dobre serce i niosła pomoc innym. Dziś, jak nigdy wcześniej, to właśnie ona potrzebuje naszego wsparcia! Jesteśmy świadomi, że to dopiero początek walki o zdrowie i sprawność Ali. Choć jest nam bardzo trudno, staramy się być silni, bo na szali leży życie naszej córki! Przez najbliższy czas Alicja pozostanie w szpitalu pod okiem lekarzy i rehabilitantów.  Niewykluczone jednak, że w przyszłości zabierzemy Alicję do kliniki Budzik w Warszawie lub do innego ośrodka rehabilitacyjnego. Na ten moment, ze względu na jej poważny stan, jest jeszcze zbyt wcześnie, by taką decyzję podejmować.  Wiemy, że dalsze leczenie i specjalistyczna rehabilitacja będą wiązały się z wysokimi kosztami, które na ten moment są poza naszym zasięgiem. Wiemy też, że to jedyna szansa, by uratować naszą Alę, dlatego nie czekając dłużej, chcemy rozpocząć zbieranie środków potrzebnych na opłacenie dalszego leczenia. Sami nie podołamy takiemu wyzwaniu, dlatego pełni nadziei zwracamy się do Was i z całego serca prosimy o pomoc – o wpłaty i udostępnianie zbiórki dalej!  Rodzice Alicji Już w najbliższą sobotę – 7 października na stadionie piłkarskim w Manieczkach odbędzie się Charytatywny Turniej Piłkarski „Gol dla Ali” połączony z festynem rodzinnym. Więcej informacji na temat wydarzenia znajdziesz TUTAJ.  

145 451 zł
Tymon Klebanowski
Pilne!
Tymon Klebanowski , 4 latka

W rękach trzymamy wyrok – w sercach nadzieję❗️ Pomóż nam ocalić synka!

Dziś ze łzami w oczach sercem umysłem prosimy Cię drogi darczyńco o wsparcie w bardzo trudnej walce o życie 3-letniego Tymona. To niesamowite cudowne dziecko, pełne szczęścia, nadziei, zasługujące na cudowne dzieciństwo w całkowitym zdrowiu. Jego beztroski cudowny świat obrócił się w najczarniejszy koszmar w dniu 15 września 2023r kiedy z przerażeniem po rezonansie magnetycznym dowiedzieliśmy się o potworze najgorszym z możliwych -glejaku lV stopnia to najgorszy z możliwych wariantów nowotworu. Diagnoza ta przekreśliła jego plany na wspaniale dzieciństwo oraz życie. Tymcio nasze wspaniale cudowne dziecko musi się zmierzyć twarzą w twarz z bezlitosnym wrogiem wiedząc ze medycyna nie znalazła całkowitego rozwiązania na ten rodzaj tego typu guzów. Aktualnie Tymon przebywa w Warszawie w Centrum Zdrowia Dziecka z dnia na dzień stan się pogarsza, znika uśmiech z twarzy, radość z każdą godziną maleje. W obliczu bezsilności rodzina przyjaciele szukają rozwiązań ratunku na całym świecie, dzwoniąc po klinikach, konsultując się z najlepszymi lekarzami w kraju. Tymon ma również młodszą 2-letnia siostrę Pole i starszego brata Jana którzy z całego serca go wspierają, tęsknią i bardzo chcą, żeby wrócił jak najszybciej do domu zdrowy. Drogi człowieku dobrego serca prosimy Cię o wsparcie – twoja hojność może pomoc wygrać walkę z chorobą. Twoja darowizna pozwoli pokryć koszty leków badan konsultacji i przyniesie promyk nadziei rodzinie. Każdy grosik przyczynia się do tego ze Tymon nie pozostanie w tej walce sam. Wspólną siła ludzi potrafi zdziałać cuda. Dajmy Tymkowi szanse na dalsze życie szczęśliwe dzieciństwo które się mu w 100% należy. Razem możemy wygrać ta nierówną walkę dobrą ze złem. Możemy przekształcić smutek w radość a łzy w szczęście. Dziękujemy ci, że otwierasz swoje serce i wspierasz ta bardzo trudną drogę do szczęścia dziecka. Prosimy Cie wesprzyj walkę Tymona. Z Sercami pełnymi nadziei Kamil i Ewelina Klebanowscy – rodzice Tymona

144 229,00 zł ( 67,78% )
Brakuje: 68 537,00 zł
Jakub Dobrowolski-Nowakowski
Jakub Dobrowolski-Nowakowski , 21 miesięcy

Walczymy o przyszłość Kubusia, który dopiero przyszedł na świat❗️

Wiadomość o ciąży była najszczęśliwszą chwilą w naszym życiu. Bardzo chcieliśmy mieć dziecko i udało się! Szybko zaczęliśmy wyobrażać sobie i planować nasze nowe życie. Co mogło to wszystko zepsuć? Wiele się słyszy o chorobach, tragediach, ale czy ktokolwiek zakłada, że go to spotka?  Planowaliśmy i myśleliśmy o przyziemnych sprawach... Łóżeczko, pierwsze ubranka, pokoik... Był to cudowny czas, cieszyliśmy się jego każdą chwilą! Do momentu, gdy nadszedł ten okropny dzień, który zmienił wszystko... 28 października, podczas badania, dowiedzieliśmy się, że z naszym nienarodzonym synkiem jest coś nie tak! Byliśmy przerażeni! Każde badanie wzbudzało pewien stres, ale te słowa zmroziło krew...  Lekarz zdiagnozował hemimelię promieniową, która oznacza, że Kuba miał się urodzić bez kości promieniowej. Wiadomość, że twoje dziecko, które jeszcze nie przyszło na świat, będzie musiało zawalczyć o swoją sprawność, zwala z nóg. Nasz Kubuś urodził się siłami natury 6.12 o 14:48 - jest dla nas najpiękniejszy!  Niestety wada rączki jest już widoczna i będzie wpływała na cały jego rozwój. Na jego postawę, kręgosłup, na wszystkie etapy pełzania, raczkowania. `będzie generowała dalsze wady. Będzie jego utrapieniem...  Postanowiliśmy działać od razu! Dowiedzieliśmy się, że wadę synka da się naprawić. Że będzie mógł normalnie żyć, być zdrowym i sprawnym człowiekiem! Jednak, aby było to możliwe, będziemy potrzebować ogromnych pieniędzy... Operacja będzie nierefundowana i niezwykle droga. Dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc, gdy jeszcze mamy czas. Kubuś musi nieco podrosnąć, ale nie możemy też zwlekać zbyt długo. Prosimy, daj Kubusiowi szansę na normalne życie, pomimo że okrutny los chce dla niego inaczej... Synek jest naszym całym światem. Każda złotówka to dla nas ogromne wsparcie! Jest zbyt malutki, by cierpieć. Przed nim każdy z etapów rozwoju, nie chcemy, by nasz synek cierpiał.  Rodzice Kubusia Facebook

144 142,00 zł ( 19,64% )
Brakuje: 589 670,00 zł
Zuzia Wołosowicz
Pilne!
Zuzia Wołosowicz , 4 latka

Guz wielkości piłki! Zuzia walczy z nowotworem złośliwym

Nie był żadnych objawów. Coś mnie tknęło, by umówić córeczkę na USG brzucha. Niewiele wcześniej przeszła zapalenie pęcherza. Stwierdziłam, że muszę sprawdzić, czy coś jeszcze się tam nie dzieje. Słowa lekarze mnie przeraziły! W brzuszku mojej 3-letniej córeczki jest guz wielkości 25-centymetrowej piłki! Ogromny. Dokładnie zdiagnozowano złośliwy nowotwór innych i nieokreślonych żeńskich narządów płciowych. Na wszelkich badaniach guz przez swoją objętość zasłania wszystkie narządy, dlatego nie wiemy, w jakim są stanie. Wiemy jedynie, że nie ma obecnie przerzutów ani do mózgu, ani do płuc. Lekarze mówią, że jest 80% szans na to, że Zuzia wygra z nowotworem. Niestety ostatnio przypałętał nam się covid, a wyniki morfologii poleciały na łeb, na szyję… Chemioterapia musiała zostać przerwana. Przed nami jeszcze przynajmniej rok leczenia. Po chemioterapii Zuzia będzie potrzebowała sporo czasu, by wrócić do pełni sił. Bardzo proszę o pomoc! Płacz córeczki rozdziera serce... Tak bardzo pragnę jej zdrowia. Rodzice Zuzi

143 981 zł
Filip Cudnoch
Filip Cudnoch , 28 lat

Brutalna choroba zabiera wszystko... Na pomoc Filipowi❗️

Do 2021 roku Filip był samodzielny. Studiował na Politechnice Gdańskiej, na wydziale chemicznym o specjalności biotechnologia leków. Stwardnienie rozsiane zabrało mu wszystko!  Filip to młody mężczyzna. Od lat choruje na stwardnienie rozsiane, jednak przez długi czas świetnie funkcjonował. Był w pełni samodzielny, rozwijał się, miał plany i marzenia. W 2022 roku choroba gwałtownie się odezwała. Filip wylądował w szpitalu. Podczas długiego pobytu zachorował na covid.  Obecnie mój syn nie chodzi, ma czterokończynowy niedowład, nie jest w stanie nic sam przy sobie zrobić. Do tego wszystkiego doszły silne, samoistne trzęsienia rąk i głowy. Być może jest to powikłanie po przebytym covidzie… Dokładnie nie wiemy i raczej już się nie dowiemy. Za to musimy nauczyć się żyć w nowej, wymagającej rzeczywistości.  Na pytanie "Filip, jak się masz, jak się czujesz?" – zawsze odpowiada, nawet teraz w sytuacji w jakiej jest, że jest okej. Niestety, teraz przechodzimy przez ogromny kryzys. Silne drżenia powodują to, że Filip przygryza sobie język i usta. Panicznie boi się jeść i pić. Każdy posiłek, każda próba napicia się czegokolwiek związana jest z bólem, krzykiem, panicznym przerażeniem. Bardzo boimy się o stan psychiczny Filipa, by nie doszedł nam kolejny problem. Wprawdzie jest pod opieką psychiatry i psychologa, ale czy to wystarczy? Dlatego tak bardzo potrzebujemy pomocy, tak bardzo potrzebuje jej Filip. Oprócz samochodu przystosowanego do przewozu osób niepełnosprawnych doszedł nam kolejny bardzo istotny wydatek – pokrycie kosztów zabiegu stymulacji mózgu DBS. Zabieg ten jest teraz dla nas kwestią najważniejszą. Ruchy mimowolne, ataksja powodują, że Filip nie jest w stanie nic sam przy sobie zrobić. Jest nadzieja, że głęboka stymulacja mózgu wyciszy te ruchy i poprawi jakość życia. Prosimy o pomoc i wsparcie. To dla nas bardzo ważne! Chodzi o przyszłość naszego dziecka... Codzienna rehabilitacja, spotkania z logopedą i psychologiem nie są refundowane i pochłaniają ogromne środki. Do tego chcielibyśmy zakupić samochód przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych, który umożliwiłby Filipowi, choć w części, dostęp do normalnego życia. Twoja pomoc będzie dla nas ogromnym wsparciem w tej ciężkiej sytuacji. Sławek, tata ➡️ Licytuj i pomóż Filipowi! ➡️ gazetaolsztynska.pl - Był za młody dla NFZ. Teraz Filip jest przykuty do łóżka

143 563,00 zł ( 62,41% )
Brakuje: 86 437,00 zł
Karolina Bronowicz
Karolina Bronowicz , 37 lat

Pomóż mi odzyskać dawne życie...

Jedna chwila wystarczyła, żeby zrujnować wszystko, na co pracowałam latami... Jedna chwila zaważyła nad moim losem. W wyniku nieszczęśliwego wypadku doznałam wielopoziomowego złamania kręgosłupa, licznych złamań żeber, łopatki i odmę płucną. Przeżyłam cudem i wciąż walczę, by odzyskać to, co straciłam w jednej sekundzie… Bardzo proszę, pomóż mi w mojej walce. Gdy w krytycznym stanie trafiłam do szpitala, nie dawali mi wielu szans. Na sali operacyjnej cały zespół specjalistów w pocie czoła walczył o moje życie. Mogłoby mnie już tu nie być… Z ostrą niewydolnością oddechową zostałam przewieziona na Oddział Intensywnej Terapii, gdzie przez tydzień leżałam w śpiączce, podłączona do urządzeń utrzymujących mnie przy życiu. Po kilku dniach odbyła się kolejna operacja. Wspomagana respiratorem i karmiona sondą spędziłam na OIT kolejne dni. Kiedy się obudziłam, zorientowałam się, że nie czuję niczego poniżej żeber. Że nie dam rady poruszać nogami. Dotarło do mnie, że jestem sparaliżowana! Kiedyś miałam pasje, miałam marzenia, a z jedną chwilą wszystko legło w gruzach. Uwielbiałam chodzić po górach, wspinać się. Żeglowałam, jeździłam na nartach, łyżwach, służyłam w Wojsku Obrony Terytorialnej. Kochałam moje życie, a teraz czuję się, jakbym je straciła. Jakby ten wypadek zabrał moją tożsamość, zabrał wszystko... Od 4 miesięcy jestem w szpitalu, gdzie uczę się poruszać na wózku inwalidzkim i samodzielnie funkcjonować. Zrobiłam już duże postępy, nauczyłam się już samodzielnie przesiadać na wózek, ubierać i myć. Staram się wykorzystywać każdą daną mi szansę i daje z siebie wszystko. Wiem, że na szali leży moje życie. Jednak przede mną długa i wyboista droga... Teraz uczę się pokonywać bariery architektoniczne, krawężniki... Ćwiczę chodzenie w ortezach. Aby możliwe były kolejne postępy i dalsza walka o sprawność, konieczna jest kontynuacja rehabilitacji, koszty takiego leczenia przekraczają możliwości finansowe moje i mojej rodziny. Nigdy nie przypuszczałam, że znajdę się w takiej sytuacji, że będę musiała prosić o pomoc, zawsze byłam samodzielna i ze wszystkim radziłam sobie sama... Teraz jednak moje życie diametralnie się zmieniło i żeby móc znów być niezależna, potrzebuję Twojego wsparcia.  Proszę, nie przechodź obojętnie... Karolina

142 500,00 zł ( 53,57% )
Brakuje: 123 458,00 zł
Antoni Wawak
13 dni do końca
Antoni Wawak , 3 latka

Tak wiele chorób w jednym małym Antosiu❗️Walczymy o lepsze jutro!

Antoś to nasz drugi, wymarzony synek, na którego narodziny czekaliśmy z niecierpliwością. Nie spodziewaliśmy się, że jeszcze w ciąży dowiemy się o tym, jak bardzo chore jest nasze dziecko… Czy można się na to przygotować? Baliśmy i wciąż boimy się o przyszłość Antosia. Zrobimy jednak wszystko, by była jak najlepsza. Potrzebujemy jednak Twojej pomocy… Ciąża przebiegała bardzo dobrze, aż do 6 miesiąca. Wtedy wykryto u synka wodogłowie. To był szok… Zaczęły się serie badań, wyjazdy do Katowic, by ustalić, czy poza wodogłowiem pojawią się jeszcze inne wady rozwojowe. Potem były coraz gorsze wiadomości…  Potwierdzono hipoplazję robaka móżdżku, brak ciała modzelowatego. Rezonans magnetyczny wskazał na nieprawidłową budowę kory mózgu. Pozostało nam czekać na poród, choć szczęśliwy czas oczekiwania zastąpił trudny do opisania strach… Antoś przyszedł na świat drogą cesarskiego cięcia, a chwilę potem został zabrany na OIOM. Dochodziły kolejne dramatyczne diagnozy: wodonercze, moczowód olbrzymi III i V stopnia. Synek został zacewnikowany. Nie miałam możliwości mieć go przy sobie, tulić i karmić. Jedyne co mogłam zrobić, to odwiedzać go w obecności pielęgniarek. Jeśli jego stan na to pozwalał, brałam synka w ramiona i powtarzałam, jak bardzo jest kochany… Po kilku dniach Antoś został przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Ligocie. Tam odbyła się pierwsza operacja – do główki synka wszczepiono specjalną zastawkę. Potem kolejne zabiegi i pobyty w szpitalach. Aż dwa razy Antoś miał poważne zakażenie dróg moczowych – urosepsę! Konieczne było przetaczanie krwi. Pierwsze 2 miesiące życia synek spędził w szpitalu. Dojeżdżaliśmy tam każdego dnia, by choć pół godziny dziennie być przy nim – tylko na tyle pozwalał nam personel szpitala. Do dziś z trwogą wspominamy tamten czas, pełen bólu, cierpienia, bezradności i strachu. W każdej chwili modliliśmy się, by jak najszybciej mógł być w domu, z rodziną, która tak na niego czekała… Zanim synek wyszedł ze szpitala, po kolejnych tygodniach spędzonych na oddziale nefrologii, musiałam nauczyć się wszystkiego, by samodzielnie zajmować się nim w domu. Dzień opuszczenia szpitalnych murów był chyba najszczęśliwym w naszym życiu. Radość jednak nie trwała długo…  Po 5 dniach znów jechaliśmy do szpitala z kolejnym zakażeniem dróg moczowych. Od tamtego czasu powtarzało się to jeszcze kilka razy, za każdym razem strach był tak samo duży… Antoś jest pod opieką wielu specjalistów. Konieczne są konsultacje neurologiczne, nefrologiczne, neurochirurgiczne, urologiczne, kardiologiczne, audiologiczne, genetyczne, wizyty w poradni preluksacyjnej. Antoś potrzebuje też wizyt u neurologopedy, terapii oczu, licznych rehabilitacji metodą Vojty i Bobaty, które są dla nas światełkiem w tunelu i dają nadzieję na to, że nasz synek będzie się rozwijał, stanie kiedyś o własnych siłach i powie do nas “mamo” i “tato”... Robimy wszystko, żeby Antoś robił postępy. Nie ma dnia bez rehabilitacji, tygodnia bez wizyty u specjalistów. Mimo że jest znacznie opóźniony psychoruchowo, cieszymy się z małych rzeczy, które osiąga. Ma coraz więcej siły i potrafi samodzielnie utrzymać główkę, reaguje na nasze twarze i głosy. Uśmiecha się do nas, co więcej – dwa dni przed ukończeniem 9 miesięcy zaśmiał się na głos! Jego śmiech doprowadził nas do łez wzruszenia i szczęścia, bo widzimy, że robi kolejny krok do przodu, a rehabilitacje przynoszą efekty! Pieniądze ze zbiórki pozwolą nam pokryć koszty niektórych konsultacji, częstych wyjazdów do szpitala, prywatnych badań i rehabilitacji, bez których nasz kochany synek nie ma szans na prawidłowy rozwój... Z całego serca dziękujemy za pomoc, Paulina i Mateusz – rodzice Antosia

141 349 zł
Darek Marciniak
10 dni do końca
Darek Marciniak , 51 lat

Darek miał wypadek, konieczna jest pomoc! Jego rodzina tak bardzo na niego czeka...

Kochający mąż, wspierający tata i wspaniały dziadziuś dla swoich ukochanych wnuków… Pracowity, chętny nieść pomoc wszystkim dookoła, z uśmiechem stawiający czoła wszystkim problemom. To właśnie nasz Darek. Dziś jest na OIOM-ie - po tragicznym wypadku trwa walka o jego życie! Prosimy Cię z mocy całych naszych serc o pomoc, o ratunek! Motto "w zdrowym ciele zdrowy duch" na stałe wpisane było w życie Darka. Aktywności fizycznej nie odpuszczał nigdy. Pracował jako kierowca ciężarówki, ale jego pasją była jazda na motorze. Gdy nadchodziło lato, pływał skuterem wodnym i kajakami. Zimą uwielbiał narciarskie wojaże w górach. Sporo ćwiczył na siłowni… My jednak ceniliśmy go przede wszystkim za jego dobry humor i dobre serce. Wystarczyła jednak chwila, żeby nasze szczęśliwe życie rozsypało się jak domek z kart… To był 29 kwietnia. Dzień jak każdy inny… Nie sądziliśmy, że będzie najgorszym w naszym życiu… Darek chciał umyć naczepę ciężarówki. Nagle potknął się i spadł z wysokości około 2 metrów. Z ogromną siłą uderzył głową o ziemię. To były sekundy… Może nawet ułamki sekund, w trakcie których rozległ się dramat. Szczęście w nieszczęściu, że obok był kolega Darka... Reanimował go do przyjazdu karetki. Po wypadku Darek był w śpiączce, toczyła się zacięta walka o jego życie. Najgorsze chwile… Nie wiedzieliśmy, czy nasz kochany mąż, tata, dziadziuś przeżyje. Mogliśmy tylko wierzyć w umiejętności lekarzy oraz w siłę i wolę walki Darka, by z nami został… Lekarze kazali nam się spodziewać najgorszego - mówili, że Darek ma małe szanse, a jeśli przeżyje, będzie rośliną. Wydarzył się jednak cud - Darek wrócił do nas! W 3. dobie po wypadku obudził się ze śpiączki. Okazało się, że mózg nie jest uszkodzony - to wspaniała wiadomość. Darek poznaje ludzi, zaczyna rozmawiać... Upadek spowodował jednak stłuczenie rdzenia kręgowego i złamanie kręgów szyjnych. Lekarze stwierdzili porażenie czterokończynowe oraz niewydolność oddechową. Od wypadku Darek nie opuścił oddziału intensywnej terapii. Z powodu pandemii nie możemy go nawet odwiedzić... Nie widzieliśmy go od 2 miesięcy. Wiemy jednak, że diagnoza go załamała... Samotność w szpitalnej sali i patrzenie w sufit źle działa na jego psychikę. Każdego dnia przeżywa ogromne cierpienie, a my cierpimy razem z nim. Bardzo za nim tęsknimy. Jedyną szansą na przywrócenie sprawności Darka jest intensywna rehabilitacja. W ten sposób będziemy mogli zawalczyć o jego oddech… Potem czeka go ciężka praca na sali ćwiczeń, która być może nawet postawi go na nogi! Porażenie puszcza, Darek powoli zaczyna ruszać nogami. Może odzyskać sprawność, ale tylko wtedy, gdy jak najszybciej trafi do ośrodka rehabilitacyjnego i zacznie ćwiczyć! Dlatego zrobimy wszystko, aby pomóc naszemu kochanemu Darkowi. Prosimy o Twoją pomoc…

141 272,00 zł ( 79,75% )
Brakuje: 35 858,00 zł
Paweł Kowalczyk
Paweł Kowalczyk , 51 lat

Pomóż mi odzyskać dawne życie!

Od kilku lat walczę z ciężką chorobą nowotworową, która powoli wyniszcza moje ciało. Przeszedłem już kilka skomplikowanych zabiegów. Jednak to ostatnia operacja była dla mnie najgorsza – bezpowrotnie straciłem nogę i zostałem skazany na wózek inwalidzki! Nowotwór odcisnął mocne piętno na moim życiu. Kilka lat temu lekarze usunęli zajęte chorobą kości i na ich miejsce wstawili endoprotezę  stawu biodrowego i części miednicy. Ciężka praca i motywacja pozwoliły mi wrócić do sprawności. Niestety moja radość nie trwała długo. Choroba doprowadziła do konieczności amputacji lewej nogi. Przeszedłem tzw. hemipelwektomię. Jest to rodzaj amputacji, podczas której dochodzi do odjęcia kończyny dolnej wraz z częścią miednicy.  Moje życie drastycznie się zmieniło. Załamałem się… Wózek inwalidzki znacznie ograniczył mi możliwości poruszania się i odciął dostęp do wielu miejsc. Chciałbym powrócić do społeczeństwa, móc normalnie funkcjonować… Jest to dla mnie psychicznie bardzo trudne. Mobilizuje mnie świadomość, że jestem potrzebny rodzinie. Chciałbym też jak najszybciej móc wrócić do swoich służbowych obowiązków. Kocham swoją pracę – jestem urzędnikiem i z pasją staram się realizować swoje obowiązki. Dobro i interes moich klientów są dla mnie bardzo ważne.  Pomimo tego wszystkiego, co mnie spotkało, nie poddaję się. Ponad wszystko chcę dbać o swoją rodzinę i pracować. Muszę jednak zacząć samodzielnie się poruszać. Jedyną szansą, żeby stało się to możliwe, jest proteza nogi. Jednak jej koszt jest ogromny i przekracza moje możliwości finansowe. Szczególnie że na co dzień moje wydatki związane z przystosowaniem mieszkania i dalszym leczeniem opiewają na bardzo wysokie kwoty. Wierzę, że spełni się moje największe marzenie – znów będę aktywną i niezależną osobą. Nigdy nie sądziłem, że będę zmuszony prosić o pomoc. Mimo że jest to dla mnie trudne, zwracam się do Was z moim apelem:  Pomóżcie mi wrócić do mojego dawnego życia! Paweł

140 683,00 zł ( 66,12% )
Brakuje: 72 083,00 zł