Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aleksandra Oberda
Aleksandra Oberda , 5 lat

Przez koszmarną diagnozę mała Ola musi walczyć o zdrowie❗️RATUNKU❗️

Jesteśmy rodzicami trzech wspaniałych córek. Niestety, jedna z nich nie może cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Od dnia postawienia diagnozy okropny ból i rozpacz codziennie rozrywa nasze serca. Choroba odbiera Oli sprawność… Musimy uratować jej wzrok! Ciąża przebiegała prawidłowo, a po urodzeniu nic nie wskazywało na to, że córeczka jest ciężko chora. Z czasem jednak zaczęliśmy zauważać niepokojące sygnały w jej zachowaniu. Niedługo później dowiedzieliśmy się, że to napady lekoopornej padaczki! Ola trafiła do szpitala, gdzie zrobiono jej rezonans mózgu. Okazało się, że w głowie naszego dziecka jest bardzo dużo guzów. Po dalszej diagnostyce i kolejnych badaniach lekarze stwierdzili u Oli stwardnienie guzowate! To był szok! Świat naszej rodziny zawalił się w jednym momencie… Chcieliśmy obudzić się z tego koszmaru… Ciągle szpital, badania i płacz, który nie daje ukojenia. Z każdym dniem było jednak gorzej. Kolejnym ciosem okazał się wynik badania okulistycznego, które wykazało guzy także w oczach Oli! Córeczka rozpoczęła leczenie, jednak ze względu na ciągłe infekcje trzeba było je przerwać. Wciąż jednak szukamy innego sposobu czy leku, który pomoże Oli. Nie możemy czekać, aż guzy zaczną rosnąć i niszczyć maleńkie ciało naszej córeczki! Choroba nie śpi! Opieka nad Olą to duże wyzwanie. Nigdy nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień… Na tę chwilę córeczka wymaga ciągłej opieki, nie komunikuje się i potrzebuje pomocy we wszystkich czynnościach. Marzymy, aby Ola stała się kiedyś na tyle samodzielna, że nie będziemy się martwić, co się stanie, gdy nas zabraknie… Życie z chorobą stało się już naszą normalnością, choć nigdy się z tym nie pogodzimy. Córeczka jest pod stałą opieką wielu różnych specjalistów. Codzienność Oli wygląda inaczej niż jej rówieśników – zamiast na zajęcia dodatkowe, jeździmy na terapię… Choroba i napady padaczkowe w każdej chwili mogą odebrać Oli sprawność i wszystko, co do tej pory wypracowała. Nigdy nie prosiliśmy o pomoc, ale teraz sami sobie nie poradzimy… Koszty wizyt lekarskich i rehabilitacji są ogromne! Wierzymy jednak, że Wasza pomoc da Oli nadzieję, by zobaczyła dobro i kiedyś sama powiedziała „dziękuję!”. Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę! Rodzice

8 170 zł
Ada Kubiak
Ada Kubiak , 25 lat

Ratujemy zdrowie Ady! Tak wiele już przeszła...

Dziękujemy za dotychczasową pomoc. Chociaż Adusia wygląda już na silną i zdrową, to choroba nadal władam jej całym życie... Błagam, zostań z nami i pomóż walczyć! Nasza historia: Budzę się z nadzieją, że to tylko koszmarny sen… Nic z tego. Ile nieszczęść może spaść na jednego człowieka? Ile cierpienia i bólu może znieść?  Razem z córką od wielu lat szukałam przyczyn zaburzeń immunologicznych i genetycznych, by w końcu usłyszeć druzgocącą diagnozę — padaczka. Gdy poznaliśmy przyczynę jej złego samopoczucia i mogliśmy zacząć leczenie, zdarzył się okropny wypadek!  To był Dzień Ojca. Adrianna myła włosy nad wanną, gdy nastąpił atak. Córka zsunęła się do wanny i po kilku minutach nieprzytomną znalazł ją tata. Adę udało się uratować, ale niedotlenienie trwało zbyt długo. Mózg został uszkodzony i do tej pory nie ma z nią kontaktu.  Trudno w tej beznadziei pozbierać myśli. Dzięki wielomiesięcznej fizjoterapii i pracy wielu lekarzy różnych specjalności Ada odzyskała część utraconych umiejętności. Uczyła się na nowo mówić, poruszać rękoma, siadać, chodzić... Jednak śpiączka to nie sen. Potrzebna jest cała gama wsparcia wielokierunkowego i bardzo żmudnej i systematycznej rehabilitacji. Jest to bardzo trudny i wymagający czas, w którym najważniejsza jest systematyczność. Brak rehabilitacji to ryzyko powrotu na wózek. Niestety, w przypadku Ady pozostała już tylko prywatna ścieżka leczenia. Nie mamy tylu środków...  Z całego serca prosimy o pomoc. Wierzę, że zapobiegniemy regresom. Wierzę, że Wami to się uda! Proszę, nie zostawiaj nas...  Agnieszka — mama

8 150,00 zł ( 10,94% )
Brakuje: 66 319,00 zł
Ewa i Sara Laufer
Ewa i Sara Laufer , 33 lata

Nie pozwól, aby bliźniaczki utraciły to, o co tak ciężko walczyły!

Dziękuję, że kiedyś już nam pomogliście! Rehabilitacja jest najważniejszą częścią życia moich córek, dlatego raz jeszcze musiałam założyć zbiórkę. Proszę, wspomóż nas w tej ciężkiej walce… Nasza historia: Ewa i Sara urodziły się o miesiąc za szybko. Wtedy też rozpoczął się horror walki o ich życie. Moje córeczki ważyły nieco ponad kilogram i od początku były skazane na śmierć… Nie umiały same oddychać, ich płuca były niewykształcone. Przez długi poród doszło do niedotlenienia oraz do krwotoków do komór…  Sara była w nieco lepszej sytuacji – silniejsza, walczyła dzielnie. Ale Ewunia… Lekarze kazali przygotować się na najgorsze i nie mogli uwierzyć, że żyje kolejną godzinę, kolejny dzień. Dziś córeczki mają 32 lata i nie umiem sobie wyobrazić, by którejś miało zabraknąć… Nigdy jednak nie wiem, jak to wszystko się skończy, dlatego walka trwa nieustannie. U Ewy najpoważniejsza jest niewydolność oddechowa – garb uciska na płuca, przez co nieustannie boję się o jej życie. Córa niestety prawie nie widzi, to cena za to, że żyje. Zbyt duża mieszanka tlenowa uszkodziła nerw wzrokowy, a zaawansowana skolioza jest realnym zagrożeniem. Nie sprawdziły się żadne nowoczesne metody. Ewa nie przeżyje długotrwałej operacji, dlatego walczymy, by skolioza się nie pogłębiała. Boimy się każdego zapalenia płuc, najdrobniejszej infekcji… Życie w stresie nie jest łatwe! Ewa cały czas jest osobą leżącą. Niestety z biegiem lat doszły nowe problemy. W wyniku ostrego zapalenia trzustki wymaga specjalistycznej diety trzustkowej. Przeszła też kilka operacji okulistycznych, w wyniku odklejenia siatkówki w obu oczach. Jedno oko pozostało niewidzące. Jej skolioza nadal się jednak powiększa i obecnie wynosi aż 115  stopni! Z tego względu często dochodzi do niewydolności oddechowej. Z uwagi na przemieszczenia organów wewnętrznych, potrzebne są stałe ćwiczenia rozciągające, aby nie doprowadzić do znacznego pogorszenia stanu zdrowia. Sara także potrzebuje intensywnej rehabilitacji, ponieważ to dzięki niej może się samodzielnie poruszać. Przez wiele lat przebywała na wózku, dlatego tym bardziej nie chce stracić tego, co udało jej sie wypracować.  Te wszystkie lata, to nieustanna walka i ciężka praca. Boję się jednak, że jeżeli zabraknie środków na systematyczną rehabilitację, wszystko stracimy! Proszę, nie pozwól, aby moje córki cierpiały jeszcze mocniej! Mama Ewy i Sary

6 555 zł
Anna Gierdosz
Anna Gierdosz , 39 lat

Walczę o moje zdrowie dla mojego synka! Pomóż mi zakupić pompę insulinową!

W życiu doświadczyłam wielu trudności. Zawsze starałam się je pokonywać. Los odwdzięczył mi się spełnieniem mojego największego marzenia – kilka lat temu zostałam mamą cudownego chłopca. Chciałabym móc skupić się w pełni na rodzicielstwie i nie musieć myśleć o chorobie w każdej możliwej sekundzie… Moje zdrowotne problemy zaczęły się, gdy byłam dzieckiem. W wieku 3 lat wskutek  wypadku straciłam wzrok w prawym oku. Musiałam pogodzić się z faktem, że już zawsze będę się różnić. 8 lat później, gdy miałam 11 lat, zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu I. Mój świat się zawalił. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego znów trafiło na mnie… Choroba rzutuje na pracę wzroku, bardzo się bałam, co będzie z moim drugim, zdrowym okiem. Nie miałam jednak wyjścia, musiałam codziennie nakłuwać paluszki, przed każdym posiłkiem przyjmować zastrzyk. Mijały lata, a medycyna przynosiła coraz to nowsze rozwiązania. Dostałam pena, który ułatwił dokładne podawanie jednostek insuliny. Wiedziałam, że istnieją też pompy insulinowe, ale taki wydatek był poza zasięgiem naszej rodziny i mogłam jedynie o nim pomarzyć. W końcu w dorosłym życiu zdecydowałam się na zakup własnej pompy na kredyt. Po 5 latach użytkowania pompa zepsuła się. Niestety, nie była już na gwarancji. Zostałam z niczym. Staraliśmy się z mężem o dziecko, wszystkie oszczędności inwestowaliśmy w wizyty lekarskie i leczenie w tym obszarze. Kiedy Wiktorek pojawił się na świecie, nie mogliśmy uwierzyć w nasz cud. Już godziliśmy się z tym, że może bycie rodzicami to nie nasza droga. Ale udało się! Dla mojego synka muszę zawalczyć o swoje zdrowie. Żeby było to możliwe, potrzebuję nowej pompy insulinowej, która pomoże mi w regulacji poziomu cukru. Sprawi, że będę czuła się bezpiecznie, gdy opiekuję się synkiem. Chcę być sprawną, pełną energii mamą. Nie chcę się bać, że podczas pobytu na placu zabaw spadnie mi drastycznie cukier. Wierzę, że ze wsparciem ludzi o wielkich sercach uda się dokonać kolejnego cudu i będę mogła zakupić pompę, która odmieni moje życie. Anna Grupa licytacyjna 💚

4 543,00 zł ( 14,23% )
Brakuje: 27 372,00 zł
Liwia Łukasik
Liwia Łukasik , 5 lat

Lista diagnoz Liwii się nie kończy... POTRZEBNA POMOC❗️

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Nasza walka trwa, nadal potrzebujemy pomocy. Zostaniecie? Dzięki poprzedniej zbiórce udało się zakupić wózek inwalidzki dla Liwii i zrealizować turnus rehabilitacyjny! Gdyby nie rehabilitacja, cofnęłyby się wszystkie postępy i umiejętności, które udało się nam osiągnąć. Dlatego niezwykle ważna jest kontynuacja leczenia, terapii i rehabilitacji! To wszystko jest bardzo kosztowne… Liwia urodziła się 25 sierpnia 2019 roku poprzez cesarskie cięcie ratujące jej życie. Po porodzie okazało się, że przyczyną zaburzeń w tętnie Liwii był podwójny, skomplikowany węzeł na pępowinie, który prawdopodobnie się zacisnął. Liwia przyszła na świat, otrzymując 6 punktów w skali Apgar, ważąc 2070 g i mierząc 51 cm. Od razu stwierdzono u niej hipotrofię asymetryczną. Pierwsze kilkanaście dni swojego życia Liwia spędziła na OIOM-ie, gdzie była wspierana oddechowo oraz karmiona pozajelitowo i przez sondę. W 17 dobie życia naszej córeczki mogliśmy ją wziąć do domu, gdzie nasze starania o poprawę jej zdrowia ani na chwilę nie ustały. Liwia oprócz wcześniactwa ma dwa rzadkie zespoły genetyczne Zespół KBG (mutacja w genie ANKRD11) i Zespół Sotos (mutacja w genie NSD1). Jest opóźniona psychofizycznie, intelektualnie, nie mówi, ma hipermobilność stawów i obniżone napięcie mięśniowe.  Niedawno poznaliśmy jeszcze dwie kolejne diagnozy: autyzm i padaczkę. U córeczki zaczęły się również pojawiać zachowania agresywne i autoagresywne. Uczęszczamy na terapie, zajęcia i intensywną rehabilitację, bo tylko to sprawia, że rozwój Liwii się nie cofa. Córeczka jest pod opieką wielu specjalistów. Ma zapewnioną terapię ręki, kształcenie specjalne, fizjoterapię metodą Bobath i Vojty, zajęcia z logopedą. Niestety zaczęły się pojawiać epizody niedowładu prawostronnego, trwające aż do dwóch godzin… Córeczka nie chodzi, nie mówi, ma głębokie zaburzenia uwagi oraz poważną wadę wzroku. To wszystko sprawia, że nasz każdy dzień to intensywna walka… Zasypiamy z nadzieją, że obudzimy się w świecie, w którym nasza mała córeczka nie będzie cierpieć. Niestety jest to niemożliwe, dlatego musimy robić wszystko, by poprawiać jej funkcjonowanie i dać szansę na lepszą przyszłość… Pomożesz nam? Turnusy rehabilitacyjne, które chcemy zrealizować, generują ogromne koszty. Są niezbędne, a z Waszą pomocą Liwia będzie mogła w nich uczestniczyć. Zostaniecie z nami? Będziemy Państwu wdzięczni za każdy, nawet ten najdrobniejszy gest. Rodzice Liwii

4 452,00 zł ( 8,98% )
Brakuje: 45 123,00 zł
Kacper i Oliwier Pawlisiak
Kacper i Oliwier Pawlisiak , 11 lat

Kolejny etap walki o przyszłość – Pomóż nam❗️

Kochani, Wasze dotychczasowe wsparcie było nieocenione! Chcielibyśmy bardzo podziękować każdemu, kto dołożył swoją cegiełkę do naszej zbiórki! Niestety dotychczasowe środki się już skończyły, a chłopcy wymagają stałej, systematycznej rehabilitacji. Potrzeby są ogromne, a wciąż wzrastają. Dlatego proszę, nie zostawiajcie nas teraz! Nasza historia: Kacper i Oliwier to bliźniacy urodzeni w 36 tygodniu ciąży. Po urodzeniu nic nie zapowiadało, że chłopcy będą się rozwijać gorzej od rówieśników. Pierwsze lata ich życia przebiegały spokojnie, chociaż widziałam, że rozwijają się wolniej od rówieśników. Jednak cały czas byliśmy pod opieką lekarzy specjalistów, którzy początkowo zrzucali to na karb ich wcześniactwa. Dokładniejsze badania i testy przyniosły niepokojące diagnozy.  U Oliwiera zdiagnozowano autyzm dziecięcy, niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym i głuchotę prawostronną. Widać u niego postępy, więcej mówi i kontaktuje jeśli coś mu się podoba. Ale dalej wymaga intensywnej terapii. Miał predyspozycje do mniejszego napięcia i niestety jak rośnie, robi się niezgrabny. Kacper natomiast choruje na Mózgowe Porażenie Dziecięce połowicze z niedowładem lewostronnym, ma też zdiagnozowaną niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim oraz autyzm atypowy. Obecnie jest ciężko. Kacper ma napady agresji, a kolejne badania kosztują go dużo łez. Mimo ciągłej, intensywnej terapii wiemy, że niestety, nie będzie lepiej. Możemy jedynie walczyć, by z czasem nie było tylko gorzej. Mamy zaplanowane też 3 turnusy. W październiku, w styczniu i lipcu 2024 roku. Na co dzień Kacper i Oliwier odbywają terapie w Wielkopolskim Centrum Fizjoterapii w Poznaniu. Jest to fizjoterapia, terapia integracji sensorycznej, neurologopedia, terapia zachowań trudnych, terapia pedagogiczna, oraz psychologiczna. Chłopcy potrzebują stałej rehabilitacji min. 2 razy w tygodniu. Każde zajęcia to wydatek od 100 do 150 zł w zależności od rodzaju zajęć. Dla mnie jako samotnej matki ciężko jest udźwignąć wydatki związane z rehabilitacją synów. Dlatego z całego serca po raz kolejny proszę o pomoc i wsparcie, aby Kacper i Oliwier mieli w przyszłości szansę na samodzielność. Wiem, że razem możemy znów dokonać małego cudu. Eliza, mama bliźniaków

4 045,00 zł ( 25,34% )
Brakuje: 11 913,00 zł
Tomasz Zaraś
10 dni do końca
Tomasz Zaraś , 50 lat

Po bitwie z guzem mózgu – Walczymy o czas na rehabilitacji❗️

Tamtego dnia mój mąż Tomek szykował się rano do pracy. Niestety, do tej pracy nie dotarł… Nagle pojawiły się u niego zaburzenia orientacji oraz widzenia. To właśnie wtedy rozpoczął się nasz rodzinny dramat, który nawet dzisiaj, kiedy zagrożenie życia minęło, powraca do nas w koszmarach. Człowiek, który w swoim 49 letnim życiu praktycznie nigdy nie chorował, nigdy nie leżał w szpitalu, nie miał żadnych niepokojących dolegliwości, nagle nie wiedział, gdzie jest. Nie potrafił otworzyć drzwi, bo klamka okazała się być w innym miejscu niż prowadziła jego ręka. W końcu upadł i doznał pierwszego ataku padaczki. Pogotowie zabrało mojego męża do szpitala, gdzie po drodze doznał jeszcze dwóch ataków padaczki. Szybki tomograf głowy i pierwsza druzgocąca informacja – guz w mózgu z obrzękiem, najprawdopodobniej przerzutowy... Czas stanął w miejscu, głowa nie chciała przyswoić takiej informacji, ból wewnętrzny stał się nie do zniesienia. „To musi być pomyłka…” – myślałam bez przerwy.  Kolejny dzień to rezonans, który na nasze nieszczęście tylko potwierdził wcześniejszą diagnozę. Lekarze rozpoczęli poszukiwania guza pierwotnego. Tomograf płuc, USG, badania krwi, zewnętrzne oględziny. Nic nie znaleziono.  Mąż został wypuszczony do domu na dwa dni, by w poniedziałek 13 lutego powrócić na wyznaczoną operację. Po kilku godzinach udało się usunąć guza w całości, bez uszczerbków neurologicznych. Po dwóch tygodniach jednak wyniki histopatologiczne przygniotły nas do ziemi po raz kolejny - glejak wielopostaciowy IV stopnia. Po operacji Tomek zaczął standardową ścieżkę leczenia, czyli 6 tygodni radioterapii połączonej z chemioterapią. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że to nie uchroni go przed wznową. Te guzy niestety powracają i to w zastraszającym tempie…  Jesteśmy z Tomkiem razem od ponad 20 lat. Mamy trójkę wspaniałych dzieci i dom pełen miłości. Tomek jest duszą towarzystwa z niesamowitym poczuciem humoru i nawet, teraz kiedy wszyscy czujemy się źle, to możemy liczyć na chwile zapomnienia. Cały czas dba zarówno o mnie, jak i o nasze dzieci. Marzymy, aby dalej razem iść przez życie, wychowywać wspólnie nasze dzieci, wspierać się, by być obok siebie. Po ostatnich badaniach pojawił się niepokojący obrzęk i podejrzenie, że guz odrasta, na szczęście okazało się, że są to nadal zmiany po leczeniu. Nasz neurochirurg zalecił jedynie częstsze niż dotychczas badanie MRI. Jesteśmy szczęśliwi, że nie ma wznowy! Ze względu na małopłytkowość mąż otrzymał tylko cztery pięciodniowe cykle chemii i ostatecznie odstąpiono całkowicie od dalszej chemioterapii. Po trwającej sześć tygodni radioterapii pojawiło się u Tomka wiele skutków ubocznych, m.in. problemy z chodzeniem, zaburzenia pamięci, równowagi, problemy ze wzrokiem i nawracające napady padaczki, powodujące m.in. dysfunkcje lewej strony. Z tego powodu mąż wymaga stałej opieki, dlatego ja nie mogę podjąć pracy. W tej sytuacji bardzo ważna jest rehabilitacja. Obecnie to na niej walczymy ze wszystkich sił, by koszmar walki z nowotworem został jedynie w sferze złych wspomnień. Wszystkie możliwe środki nasze i naszych najbliższych przeznaczamy na liczne leki, suplementy, prywatne konsultacje lekarskie, specjalistyczną dietę i rehabilitację, a ta lista cały czas się powiększa. Dziękujemy Bogu za każdy, nowy dzień i wszystkich dobrych ludzi, których stawia na naszej drodze! Prosimy o każde, nawet najmniejsze wsparcie, również o modlitwę byśmy mieli siłę walczyć.   Nie przestaniemy wierzyć w to, że mamy jeszcze wiele wspólnego czasu przed sobą... Życie bywa tak strasznie kruche i nieprzewidywalne, ale dla ukochanego członka rodziny zawsze warto walczyć do końca! Dlatego nie poddajemy się i prosimy o pomoc! Agnieszka i Tomek

3 591,00 zł ( 1,87% )
Brakuje: 187 899,00 zł
Anastazja Madziar
Anastazja Madziar , 6 lat

Anastazja od lat cierpi na mukowiscydozę! W jej życiu pojawiła się nowa diagnoza...

Nasza kochana Nastka to prawdziwy promyk radości, pełen życia i miłości do zwierząt. Widzimy ją, jak biega, bawi się i cieszy każdą chwilą. Jednakże, jak w przypadku każdej historii, istnieje druga strona medalu – walka Nastki z MUKOWISCYDOZĄ. Jest to choroba genetyczna i nieuleczalna, która dzień po dniu zabiera oddech i życie. Niszczy płuca, oskrzela, przewód pokarmowy oraz układ rozrodczy. Organizm jest zalewany ropną, lepką wydzieliną. Prowadzi to do niewydolności oddechowej, a w następstwie nawet do przedwczesnej śmierci. Nastka nie jest w stanie samodzielnie odkrztusić tej wydzieliny. Napady kaszlu nieraz trwają bardzo długo, a córka z wielkim trudem łapie oddech. Codzienność Nastki to pobyty w szpitalach i mnóstwo wizyt u strony specjalistów. Choć córka jest pełna siły i determinacji, to wiemy, że walka z chorobą jest dla niej wyjątkowo trudna.  Gdy myśleliśmy, że już nic więcej nie może nas zaskoczyć, w trakcie rutynowej kontroli spadła na nas kolejna straszna wiadomość. Sprawy, które budziły wątpliwości u lekarzy, zostały rozwiane wynikiem jednego badania. Dostaliśmy telefon, że mamy natychmiast przyjechać do lekarza, ponieważ ma nam coś ważnego do przekazania… W gabinecie usłyszeliśmy, że nasza córka cierpi na Zespół Turnera. Obecnie czekamy na kwalifikacje do leczenia hormonem wzrostu.  Tak długo żyliśmy w nieświadomości… Strach nas ogarnia, gdy myślimy, ile jeszcze może skrywać ciało naszego bezbronnego dziecka. Jakie jeszcze zło może czaić się wewnątrz?  Czy będziemy w stanie na czas to wykryć i leczyć? Istnieją badania Wes jednak są bardzo kosztowne. Nasz cały budżet pochłania wielospecjalistyczna opieka, prywatne konsultacje, rehabilitacja, leczenie i konieczne sprzęty. Dzięki Wam udało się zakupić m.in. urządzenie do drenażu autogenicznego i kamizelkę oscylacyjną. Jednak to tylko kropla w morzu potrzeb… Marzy nam się, aby zabrać kiedyś Nastusie na turnus rehabilitacyjny, ale jego koszty powodują, że możemy tylko o nim pomarzyć.  Miewamy ciężkie chwile, ale mimo wszystko nie dajemy tego po sobie poznać. Chcemy dać naszej córeczce wszystko, co najlepsze. Niestety nie zawsze możemy sprostać trudnościom, zwłaszcza tym finansowym. Dlatego serdecznie prosimy o wsparcie Nastki. Każda złotówka ma dla nas znaczenie. Rodzice

2 673 zł
Alan Bednarowicz
Alan Bednarowicz , 9 lat

Razem możemy dać mu szansę na lepszy rozwój! Pomoc dla Alana!

Alan jest fajnym, pogodnym dzieckiem. Mierzy się jednak z przeciwnikiem, który bardzo wpływa na jego funkcjonowanie. Jest to ciężka postać autyzmu. Bardzo chciałbym zapewnić mu większe możliwości rozwoju. Bardzo proszę o pomoc! Problemy zaczęły się, gdy syn miał trzy latka. Obecnie ma osiem i niestety nie potrafi porozumiewać się tak, jak dzieci w jego wieku. Chodzi do klasy specjalnej, ma stwierdzony znaczny stopień niepełnosprawności. Potrzebuje też pomocy ortodonty i specjalnych butów. Korzystamy z pomocy neurologa i psychiatry. Alan chodzi na rehabilitację organizowaną przez lokalną fundację oraz w ramach NFZ. Nie jest to jednak wystarczające. Syn musi uczyć się funkcjonowania w grupie, ma z tym duży problem. Pomocny okazałby się z pewnością wyjazd na turnus rehabilitacyjny. To jednak kosztuje tak dużo… Alan bardzo lubi auta i oglądać mecze. Gdy jest w swoim świecie i bawi się zabawkami uspokaja się. Bardzo lubi spacery i wycieczki szkolne. Musi rozwijać się społecznie. Ma też problem z wyrażaniem emocji inaczej niż krzykiem.  Choć robię dla niego wszystko, co tylko mogę, to jest nam naprawdę trudno. Marzę, żeby podarować synowi szansę na rozwój w postaci wyjazdu na turnus. Wierzę, że pomożecie mi je zrealizować! Z góry dziękuję! Arleta, mama

2 582 zł