Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kacper Dreżewski
Kacper Dreżewski , 17 lat

Nowotwór odebrał Kacprowi zdrowie... Pomóż je odzyskać!

Diagnoza spadła na nas niczym grom z jasnego nieba. Niepodziewanie, bez uprzedzenia. Gdy usłyszałam słowa lekarzy, mój świat się zawalił. Nie mogłam uwierzyć, że moje dziecko ma nowotwór. W momencie diagnozy Kacper miał zaledwie 13 lat. Nowotwory niezłośliwe kości czaszki i twarzy zdiagnozowano w marcu 2021 roku. Od tamtego momentu nasze życie to kończąca się walka o zdrowie Kacpra. Syn przebywał w trzech szpitalach na terenie województwa wielkopolskiego, jednak w żadnym z nich nie podjęto się leczenia. Pomoc otrzymaliśmy dopiero w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie. To tam podjęto się operacji usunięcia guza żuchwy z jednoczesną jej rekonstrukcją. Guz został wycięty z zapasem, co oznaczało usunięcie połowy żuchwy. Syn ostatnio przeszedł on operację usunięcia tytanowej płyty, która podtrzymywała przeszczep. Kacper pomyślnie przeszedł tę operację i teraz koncentrujemy się na kolejnych krokach jego leczenia. Niedawno miał również operację plastyczną przeszczepionego płata, która przygotowuje go na przyszłe wszczepienie implantów zębów. To kolejny krok w drodze do poprawy jego zdrowia i komfortu. Obecnie Kacper zakończył pobyt w szpitalu i przechodzi do kolejnego etapu leczenia. Wkrótce rozpocznie proces leczenia protetycznego w prywatnej klinice. Będzie to długotrwałe leczenie, trwające 2-3 lata, ponieważ połączone jest z leczeniem ortodontycznym. Największym marzeniem mojego syna jest móc żyć tak, jak jego rówieśnicy. Jednak do realizacji tego marzenia niezbędna jest protetyczna rekonstrukcja żuchwy, która pozwoli Kacprowi na normalne funkcjonowanie.  Niestety, ta część leczenia jak i również laserowe usuwanie blizny nie są refundowane przez NFZ, dlatego zwracamy się z wielką prośbą o pomoc. Kacper walczy z nowotworami już tak długo… Nie tak powinna wyglądać jego młodość... Proszę o pomoc dla mojego syna. Tylko z Waszym wsparciem uda mu się wrócić do normalności i żyć tak, jak jego rówieśnicy. Każda wpłata to krok w stronę zdrowia Kacpra. Nie pozwólmy, by nowotwór przekreślił szansę na jego lepszą przyszłość.  Mama

1 095 zł
Cezary Raczyński
Cezary Raczyński , 15 lat

Ból przykryty uśmiechem... Wesprzyj Czarka!

Robimy wszystko co w naszej mocy, żeby naszym dzieciom niczego nie brakowało. Niestety, najmłodszemu synkowi, nie jesteśmy w stanie dać tego, co najcenniejsze – zdrowia i sprawności...  Jesteśmy rodzicami trójki dzieci w wieku 16, 15 i 13 lat. Niestety, życie najmłodszego syna właściwie od pierwszych chwil toczy się w cieniu leczenia, rehabilitacji, ale też cierpienia, którego przyczyną jest długa lista chorób...  Syn zmaga się z niepełnosprawnością w stopniu głębokim, z porażeniem czterokończynowym, z nabytą padaczką lekooporną West, biodrami, które wymagają jak najszybszej rekonstrukcji oraz poważną wadą serca.  Synek w pierwszych miesiącach życia przeszedł trzykrotne cewnikowanie serca. W tym krótkim czasie doszło również do trzykrotnego zatrzymania krążenia, w wyniku którego pojawiło się dziecięce porażenie mózgowe i padaczka lekooporna. Dodatkowo po zatrzymaniu krążenia zanikł u Czarka odruch kaszlu, a także konieczne było przeprowadzenie zabiegu tracheotomii. Obecnie stan Czarka jest dobry, jednak syn już zawsze będzie całkowicie zależny od nas... Od 13 lat leczymy i rehabilitujemy syna. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby jego życie było lżejsze. Niestety, nasza walka o lepsze jutro Czarka jest niezwykle trudna i niezwykle kosztowna.  W ostatnim czasie do naszych wydatków doszły jeszcze koszty operacji rekonstrukcji bioder, którą lekarz zalecił wykonać jak najszybciej! Wysuwające się kości udowe z panewek biodrowych, powodują u syna silne bóle, dlatego operacja jest niezbędna, aby poprawić jego komfort życia. Koszt jednego biodra to 18 000 zł, a zoperować trzeba dwa... Do tego dochodzi równie ważna i równie kosztowna rehabilitacja, którą należy rozpocząć zaraz po operacji! Niestety, cena czterech turnusów to aż 50 tysięcy złotych!  To wszystko znacznie przekracza nasze możliwości...  Ciężko jest prosić o pomoc, zwłaszcza jeśli chodzi o pomoc pieniężną. Jeśli jest jednak szansa na ratunek dla naszego synka to spróbujemy wszystkiego, aby mu pomóc! Dlatego błagamy wszystkich ludzi o dobrych sercach, pomóżcie nam uchronić nasze dziecko przed cierpieniem, które trwa już za długo.  Jesteście naszą ostatnią deską ratunku... Rodzice

44 709,00 zł ( 48,86% )
Brakuje: 46 781,00 zł
Sergiej Batiekin
Pilne!
Sergiej Batiekin , 58 lat

PILNE❗️On ma białaczkę, ja - raka płuc... Dziadek i wnuczek z onkologii proszą o życie!

Mój tata i synek walczą o życie! W ciągu kilku miesięcy dowiedziałam się, że dwóch najważniejszych mężczyzn w moich życiu umiera... Klimek walczy z białaczką. Być może część z Was go pamięta, to dzięki Wam, Darczyńcom Siepomaga, mój malutki synek ciągle ma szansę... Nie sądziłam, że to nie koniec tragedii, które spadły na naszą rodzinę. Raka wykryto także u mojego taty... Jestem tu po raz kolejny i błagam o pomoc! Siergiej: Być może Państwo już mieli okazję zapoznać się z historią Klimka Jarmaka - mojego ukochanego wnuczka. Klimuś jest moim oczkiem w głowie... Tego, ile osób otworzyło swoje serca i pomogło mojemu wnusiowi, nie zapomnę nigdy... Nie sądziłem, że za chwilę ja sam znajdę się w tejm samej sytuacji co wnuczek... 21 marca - Pierwszy Dzień Wiosny 2021 roku - był najgorszym w moim życiu. Wtedy okazało się, że Klimek ma białaczkę... Osłabienie i rozdrażnienie maluszka okazało się symptomami śmiertelnej choroby. Moja córka, mama Klimka, szalała z rozpaczy, a ja po raz pierwszy w życiu czułem się bezradny. Komu zawiniło takie małe, bezbronne dziecko, że jest tak chore? Klimuś miał wtedy dopiero 2 latka, to dopiero start życia, nie jego koniec... Myślałem wtedy tylko o ciężko chorym wnuczku i o zrozpaczonej córce, która była z nim w szpitalu. Z Klimkiem było źle... Bardzo się o nich bałem. Byłem słaby, do złego samopoczucia doszedł kaszel, ale o wszystko obwiniałem stres. Potem niestety zaraziłem się COVID-19, chorobę przeszedłem wyjątkowo ciężko. Długo nie mogłem dojść do siebie, zacząłem mieć problemy z oddychaniem. Podczas szczegółowych badań okazało się, że mam raka płuca. To było 3 miesiące po odkryciu u Klimka białaczki... Najtrudniejsze było patrzenie na rozpacz mojej córki... Synek umierał jej na rękach, do tego moja choroba. Wiedziałem, że muszę być silny i obiecałem jej, że nie poddam się, że wyzdrowieję - Klimek też. Że czeka nas jeszcze tyle pięknych chwil, oglądania razem bajek, grania w piłkę, chodzenia na spacery. Kazałem Klimkowi się nie martwić i powiedziałem mu, że będę walczyć razem z nim. Niestety, moja postać raka płuca okazała się bardzo trudna do leczenia. Na Ukrainie odmówiono mi pomocy - guz został znaleziony tuż przy aorcie serca i nie można było go zoperować. Było ogromne ryzyko, że umrę na stole operacyjnym... Nikt nie chciał podjąć się operacji. Niestety, brak leczenia był również skazaniem mnie na śmierć, tylko odroczoną w czasie... Kazano cieszyć mi się każdym dniem i czekać na koniec. Klimek leczył się wtedy już w szpitalu w Turcji, do którego wyjeżdża wiele osób z naszego kraju. Leczenie zaczęło przynosić efekty... Przyleciałem do wnuczka i córki. Nie chciałem być sam w ojczyźnie, skazany na pewną śmierć... Po zapoznaniu się z wynikami moich badań lekarze podjęli decyzję, że spróbują mnie uratować. Znalazłem się na tym samym oddziale co mój wnuk. Paradoksalnie, cieszyłem się, że jestem obok niego... Widział, że dziadek też jest łysy, że tak jak on wymiotuje po chemii. Że jesteśmy w tym razem.  Alina: To było trudne - patrzeć, jak na sąsiednich łóżkach zaparcie walczą o życie. Mój tata i mój syn. Cała nasza rodzina, chowając łzy, trzymała kciuki za swoich wojowników.  Siergiej: Przy takim wsparciu nie mogło być inaczej: w grudniu 2021 nastąpiła długooczekiwana remisja. Odetchnąłem, mając nadzieje, że choroba ustąpiła. Od stycznia do września 2022 wszystko było dobrze: stała remisja, dobre wyniki badań. Do czasu... Alina: Mieliśmy wracać już do domu, Klimek miał przyjmować tylko chemię wspomagającą i miało się to dziać w szpitalu na Ukrainie. Cieszyliśmy się, że najgorsze już za nami. Wtedy przyszła wojna... Wojska rosyjskie zaatakowały nasz kraj. Tata bardzo to przeżył. W październiku 2022 badania wykazały wznowę choroby... Tata przeszedł 8 kursów chemioterapii i 30 kursów radioterapii, teraz przed nim immunoterapia - to jedyny sposób na to, by pokona raka, by żyć... Tata chce walczyć, jest potrzebny mi i Klimkowi! Każdy człowiek chce żyć i my nie wyobrażamy sobie życia bez innego. Niestety na ratunek dla niego i synka wydaliśmy wszystkie oszczędności... Sprzedaliśmy wszystko, co mieliśmy. Nie mamy nic... Jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc, ponieważ nie widzimy innego rozwiązania. Dziadek to filar naszej rodziny, to przykład dla Klimka, dla mnie. Proszę, nie odwracajcie wzroku, pomóżcie nam go uratować! Daliście szansę mojemu dziecku. Klimek odwiedza dziadka na dobrze znanym oddziale. Pozwólcie mi też uratować tatę...

347 005,00 zł ( 67,93% )
Brakuje: 163 805,00 zł
Marta Kaczmarczyk
Marta Kaczmarczyk , 42 lata

Zabieg medyczny, który miał pomóc, doprowadził do tragedii!

Zdecydowałam się na zabieg medyczny, który miał mi pomóc. W jego trakcie doszło do innych komplikacji… Dwa dni później wystąpił rozległy udar niedokrwienny mózgu! Nie sądziłam, że spotka mnie to w wieku 40 lat i to w dodatku, gdy opiekuję się jeszcze małym dzieckiem!  W konsekwencji mam głęboki niedowład prawostronny, plegię (porażenie) oraz spastyczność! Chcąc zadbać i poprawić własne zdrowie, doznałam bardzo wielu uszkodzeń! Na początku tego roku dowiedziałam się także, że mam liczne tętniaki w mózgu… Czasem brak mi już sił, aby zrozumieć, co się wydarzyło… Mam najkochańszą na świecie 5-letnią córeczkę, która jest moim promykiem nadziei. To dla niej znalazłam w sobie siłę oraz determinację, aby wstać na nogi!  Poruszam się podpierając kijem, ale tylko na bardzo krótkich dystansach. Inaczej byłoby to praktycznie niemożliwe. Głęboki niedowład prawej ręki oraz spastyczność znacznie utrudniają mi codzienną aktywność… Bez specjalistycznej ortezy oraz intensywnej rehabilitacji nie zrobię nic więcej i nie nastąpi żadna poprawa!  Dlatego postanowiłam poprosić o pomoc. Koszty rehabilitacyjne, wyjazdu na turnus rehabilitacyjny oraz te, które są związane z zakupem ortezy stanowią dla mnie zbyt duży wydatek!  Bardzo proszę o jakiekolwiek wsparcie w powrocie do zdrowia. Tylko wtedy będę mogła zająć się moją ukochaną córeczką oraz wrócić do pracy zawodowej. Z całego serca dziękuję za każde wsparcie! Marta

1 587 zł
Natalia Wcisło
Natalia Wcisło , 32 lata

Ma 30 lat i życie, które zadaje ciągły ból! Pomóż!

W tym roku skończę 31 lat. Mimo że mój wiek wskazuje na to, że jestem młodą kobietą, liczne choroby sprawiły, że wcale się tak nie czuję.... Odbierają mi one możliwość cieszenia się życiem, z uwagi na codzienność, która jest dla mnie niezwykle bolesna. Gdy zdiagnozowano u mnie białaczkę, myślałam, że nic gorszego już mnie nie spotka. Oj, jak bardzo się myliłam... Dziś największym moim problemem są dolegliwości związane z kręgosłupem, w tym rwa kulszowa, które sprawiają, że każdy mój dzień to ból! Co więcej, rwa sprawiła, że dostałam paraliżu nogi! Tak bardzo się boję, że przestanę chodzić… Jeśli nic z tym nie zrobię – jeśli nie zdobędę środków na rehabilitację, już niedługo będę w stanie się przemieszczać jedynie na wózku inwalidzkim! Tak bardzo nie chcę doczekać dnia, w którym nie będę w stanie wstać z łóżka. To będzie dla mnie jak wyrok, gdy będę całkowicie uzależniona od pomocy drugiego człowieka...  Proszę, pomóż mi zdobyć środki na rehabilitację! Tylko ona może mnie uratować... Natalia

968 zł
Bartosz Rosiak
Bartosz Rosiak , 10 lat

Oswoić autyzm, zapanować nad codziennością!

Kiedy Bartuś przyszedł na świat, był zdrowym chłopcem, a przynajmniej tak nam się wydawało. Z czasem przekonaliśmy się, że synkowi nie będzie dane beztrosko cieszyć się dzieciństwem. Już w drugim roku życia Bartka, zauważyliśmy niepokojące zachowania. Synek wciąż nie mówił, występowały u niego stany lękowe i często płakał.  Gdy objawy te zaczęły się utrzymywać, bardzo się zmartwiliśmy, dlatego rozpoczęliśmy konsultacje u specjalistów. Wkrótce później Bartuś rozpoczął zajęcia logopedyczne i terapię integracji sensorycznej. Synek miał 4 latka, gdy pojawiła się przytłaczająca diagnoza - autyzm dziecięcy.  To było dla nas coś strasznego, bo nie wiedzieliśmy jak się z tym zmierzyć. Nie byliśmy na to przygotowani. Ciężka praca Bartusia i regularna terapia przynosiły jednak efekty, co dawało nam ogromną nadzieję na poprawę codziennego funkcjonowania syna. Jego wysiłek i trud zaowocował. Każdy dzień jest teraz dalszą drogą do przezwyciężania swoich lęków i strachu.  Obecnie Bartek ma już 8 lat. Jest dzieckiem bardzo ciekawym świata. Dzięki intensywnym terapiom synek powoli zaczął mówić i nasze słowa zaczęły być dla niego zrozumiałe. Na ten moment Bartek jest w stanie nawet samodzielnie składać zdania. Coraz lepiej czuje się wśród ludzi i rówieśników. Codzienna pomoc, wsparcie terapeutyczne oraz ogromny trud przyczyniły się do wielkiego postępu, jaki Bartuś poczynił w ostatnim czasie.  Jesteśmy razem z nim w tej codziennej walce. Jako mama Bartka bardzo proszę Was o pomoc. Potrzebujemy dalszych środków na terapię, aby synek mógł dalej się rozwijać i aby jego życie było lepsze, bez lęków i ciągłego stresu. By mógł w końcu poczuć się zrozumiany i samodzielny w dalszym życiu. Mama Bartka

5 178 zł
Daniel Darkowski
Daniel Darkowski , 34 lata

Wypadek jak z horroru - proteza jedyną szansą na odzyskanie sprawności!

Jednym z największych marzeń Daniela od najmłodszych lat było zostanie zawodowym kierowcą. Chwilę po osiemnastych urodzinach znalazł on zatrudnienie w branży transportowo-logistycznej. Dowoził niezbędne materiały pod budowę Stadionu Narodowego, każdego dnia od wczesnych godzin przemierzał Polskę wzdłuż i wszerz, aby dostarczać produkty dla firm i sklepów. Kochał to, co robił i nie wyobrażał sobie bez tego życia. Dlatego teraz tak trudno jest mu pogodzić się z tym, co się stało… Daniel w wolnych chwilach pomagał rodzicom w pracach polowych. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi, by pewnego dnia doszło do tragedii. Jedna z maszyn rolniczych wciągnęła jego prawą rękę i było już za późno na ratunek. Daniel ostatkiem sił dotarł do domu, prosząc o wezwanie pomocy. Lekarze nie mieli innego wyjścia, musieli amputować kończynę, aby nie doszło do groźnych powikłań i komplikacji zdrowotnych.  Daniel stracił w jednej chwili niemalże wszystko – zdolność do wykonywania swojej pracy jako kierowca pojazdów ciężarowych, możliwość normalnego funkcjonowania. Jest to tym bardziej dotkliwe ze względu na to, że to Daniel stanowił do tej pory główne źródło utrzymania rodziny. Oprócz żony i dwójki dzieci, opiekował się również rodzicami. Teraz wszystko stoi pod znakiem zapytania. Środki kurczą się w zatrważającym tempie, a specjalistyczna proteza, dzięki której Daniel odzyskałby sprawność, kosztuje krocie.  Wasza pomoc jest jedyną szansą na to, by Daniel mógł wywalczyć na nowo życie sprzed nieszczęśliwego wypadku. Jest jedyną nadzieją na powrót do zawodu i jak największej sprawności. Bardzo Was prosimy o wsparcie! Bliscy Daniela

69 536,00 zł ( 53,71% )
Brakuje: 59 922,00 zł
Anna Adamczyk
Anna Adamczyk , 41 lat

Choroba nie pozwala mi chodzić! Pomóż!

Od urodzenia zmagam się z chorobą, która nie opuści mnie nigdy. Chociaż bardzo bym chciała, wiem, że dziecięce porażenie mózgowe będzie ze mną do końca życia. Co gorsze, MPD sprawiło, że liczne problemy nie odpuszczają. Nie chodzę. Od kilku lat mam nadciśnienie i od dwóch lat cierpię na opuchliznę limfatyczną nóg. Problem ten nie pozwala mi funkcjonować tak, jak bym chciała. Samodzielne wejście do wanny jest niemożliwe, ponieważ opuchlizna nie pozwala mi nawet podnieść nogi! Marzę o tym, by poczuć się dobrze, by nie dokuczała mi choroba, z którą mogę przecież zawalczyć. Potrzebuję rehabilitacji, a także przystosowania łazienki do potrzeb osoby z moją niepełnosprawnością. To dlatego jestem tutaj i proszę Was o pomoc. Każda przekazana złotówka da mi nadzieję na lepsze jutro! Anna 

960 zł
Oskar Bujak
Oskar Bujak , 2 latka

Widziałam, jak reanimują mojego 13-dniowego synka! Nasza walka trwa do dziś…

Oskar ma dopiero trzy miesiące. Urodził się zupełnie zdrowy i od razu skradł nasze serca. Jednak w trzynastej dobie jego życia wydarzyła się nasza tragedia… Chciałam wybudzić go na karmienie i zobaczyłam, że jest blady, ma nierówny, płytki oddech. Leżał w łóżeczku i zupełnie nie reagował. Byłam przerażona! Sąsiadka, która jest pielęgniarką, zaczęła reanimację Oskarka. Panicznie bałam się, że go stracę! Mimo szybkiej reakcji i działania, skutki niedotlenienia są dla mojego synka tragiczne… Reanimacja się udała, Oskar trafił do szpitala. Tam przeszedł szereg badań. Tak małej kruszynce podano morfinę i mnóstwo innych leków. Stwierdzono wylew krwi do mózgu! Podjęto decyzję o natychmiastowym przewiezieniu go do Szpitala Dziecięcego na Oddział Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka. Miałam wrażenie, że grunt ucieka mi spod nóg. Wszystko działo się tak nagle i szybko…  Przez długi czas nie wiedziałam nawet, czy synek przeżyje. Lekarze robili, co mogli, a czekanie na informacje trwało wieczność. Oskarowi założono drenaż zewnętrzny mózgu, aby odprowadzać nadmiernie gromadzony płyn mózgowo-rdzeniowy. Moje dziecko spędziło na intensywnej terapii dwa tygodnie! Leżało w śpiączce pod respiratorem… Lekarze stwierdzili uszkodzenia móżdżku, pnia mózgu oraz leukomalację, czyli zniszczoną tkankę mózgu. Gdy stan Oskara się ustabilizował, został przeniesiony na oddział neurochirurgii, gdzie podjęto decyzję o założeniu zastawki komorowo-otrzewnowej.  Dla mnie, jako matki, przeżycia z tamtego okresu były traumatyczne. Do dziś odruchowo i panicznie sprawdzam, czy z synkiem wszystko dobrze. Czy nie jest siny, czy oddycha… Było nam dane jedynie 13 dni wspólnego, spokojnego życia z synkiem. Teraz codzienność to strach i walka o jego przyszłość. Nigdy nie myślałam, że coś takiego może nam się przytrafić. Nie mamy czasu na żal i rozgoryczenie. Oskar potrzebuje pomocy natychmiast! Syn w tym momencie wymaga kosztownej opieki wielu specjalistów oraz stałej i systematycznej rehabilitacji. Żaden lekarz nie jest mi w stanie powiedzieć, jakie zmiany w mózgu nastąpiły po wylewie oraz jak będzie wyglądało jego życie w przyszłości. Dlatego profilaktycznie działamy już teraz. Jako mama chcę dołożyć wszelkich starań, aby mój synek miał szansę chodzić, mówić, żeby był samodzielny. Koszty leczenia, lista specjalistów i koniecznych zabiegów się nie kończą. Niestety środki, jakie na to przeznaczamy, już teraz mocno nas przerastają…  Będę bardzo wdzięczna za każdą okazaną pomoc! Mama Oskarka

5 271 zł