Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marta Sprengel
Marta Sprengel , 35 lat

Kolejny etap walki o powrót do zdrowia❗️Potrzebna pomoc❗️

Marta, wiek 35 lat, jest już na szczęście po udanej operacji i długiej ingerencji medycznej. Dzięki wam – pomocy darczyńców przeżyła skomplikowaną procedurę: Z całego serca dziękuję wspaniałym ludziom za ocalenie mojego życia, do tej pory jestem wzruszona ze tyle osób dało mi wsparcie, myślę o tym każdego dnia z wielką wdzięcznością. Niestety nadal potrzebuje waszej pomocy. W czasie leczenia okazało się, że druga operacja jest konieczna. Przede mną finalny etap, kolejna operacja, leczenie protetyczne i rehabilitacja. To długa podróż do zdrowia. Jak wiadomo z pierwszego etapu zbiórki, byłam wcześniej leczona w innym miejscu, gdzie usunięto mi przednie zęby i założono aparat stały to leczenie trochę pomogło na chwilę, ostatecznie doprowadziło mnie do wykończenia organizmu, gdyby nie operacja organizm nie poradziłby sobie z niedotlenieniem, jak i bardzo utrudniło wielodyscyplinarną metodę leczenia, była ona bardziej skomplikowana i stała się ogromnym wyzwaniem zarówno dla mnie, jak i dla lekarzy. Ze względu na mój pogarszający się san zdrowia, konieczne stało się pilne zaawansowane leczenie. Zespół składający się z różnych specjalistów zdecydował o operacji po przygotowaniu ortodontycznym. Przeprowadzono operację polegającą na przesunięciu mojej górnej i dolnej szczęki do przodu, wraz z operacją nosa i bródki. Pod skalpelem i opieką również mentalna empatycznego, wspaniałego, doświadczonego chirurga Dr. Macieja Jagiellaka, któremu naprawdę głęboko dziękuję, udało się wyrwać mnie z krytycznego momentu dla życia. Wciąż jednak pozostaję pod opieką medyczną i ortodontyczna, niestety na chwilę obecną nie mam już finansowych możliwości na kontynuowanie i zakończenie leczenia, które wymaga poddania się drugiej operacji: podwieszenia kości gnykowej wsparcia dla języka, umożliwiając ruchomość i funkcje przełykania, oddychanie, prawidłowe żucie i mówienie, jak i zmniejszenia mięśni szyi. Jako centralny punkt, dzięki któremu możliwe są stabilne i efektywne ruchy głowy i szyi, a także ochrona i wsparcie ważnych funkcji życiowych. Czas goni. Operacja w znieczuleniu ogólnym jest planowana przez zespół operacyjny na lipiec- sierpień 2024.

2 928,00 zł ( 3,98% )
Brakuje: 70 477,00 zł
Leon Fabisiak
Leon Fabisiak , 3 latka

Przyszłość Leosia zależy od tego, jak pomożemy mu dzisiaj❗️ Prosimy o Wasze wsparcie ❗️

Jesteśmy rodzicami dwóch wspaniałych chłopców. Niestety, los nie obdarzył ich szczęściem po równo. Choć już w ciąży wiedzieliśmy o ryzyku wystąpienia zespołu Downa u Leosia, do końca wierzyliśmy, że nasz młodszy synek urodzi się zdrowy... Życie napisało jednak dla nas inny scenariusz, który mimo ogromnego bólu, musieliśmy zaakceptować. Gdy lekarze potwierdzili diagnozę, ziemia osunęła się nam pod nogami. Musieliśmy zbudować naszą rzeczywistość na nowo. Nie mogliśmy pozwolić sobie na rozpacz. Nasi chłopcy bardzo potrzebowali silnych rodziców!  Leonek  urodził się bardzo słaby, przez co pierwsze tygodnie swojego życia spędził w inkubatorze. Miał problemy z samodzielnym oddychaniem… Widok synka, tak kruchego, łamał nam serca. Już na oddziale rozpoczęliśmy rehabilitację, która do dzisiaj towarzyszy nam każdego dnia. Po wyjściu ze szpitala otoczyliśmy Leosia wielospecjalistyczną opieką. Synek codziennie pracuje z fizjoterapeutą, by walczyć z obniżonym napięciem mięśniowym. Rozwija mowę z logopedą, korzysta z trójpłaszczyznowej terapii stóp oraz z zajęć sensorycznych. Ze względu na genetycznie osłabioną pracę jelit, jest dodatkowo na diecie bez cukru,  bez glutenu i bez białka. To wszystko przynosi efekty, jednak wiąże się z ogromnymi kosztami… Niestety, wyzwań jest jeszcze więcej…  Dzieci obdarzone dodatkowym chromosomem mają często zaburzoną gospodarkę hormonalną, źle funkcjonującą tarczycę i wadę wzroku. Musimy to kontrolować, dlatego jesteśmy również pod ścisłą opieką endokrynologa i optometrysty.  Codziennie walczymy o to, by zapewnić Leosiowi dużą liczbę bodźców, które stymulują jego rozwój intelektualny oraz fizyczny. Każdy dzień ciężkiej pracy ma ogromne znaczenie dla funkcjonowania synka. To, jak będzie wyglądało jego jutro, zależy od tego, co zrobimy DZISIAJ! Pragniemy, by Leoś mógł kontynuować swoją codzienną rehabilitację i uczestniczyć w obozach rehabilitacyjno-logopedycznych. Niestety, wszystko to wymaga od nas olbrzymich nakładów pieniężnych przez wiele kolejnych lat. Los odebrał mu już tak wiele. Nie możemy pozwolić, by i finanse zatrzymały rozwój synka...  Potrzebujemy Waszej pomocy! Dla całej przyszłości Leosia liczy się to, co zrobimy teraz, dlatego prosimy – weprzyjcie naszą walkę! Nie ma dla rodziców nic gorszego niż bezsilność, gdy szczęście ich dziecka przekreślają pieniądze… Każda złotówka jest dla nas na wagę złota! Rodzice

110 250,00 zł ( 62,43% )
Brakuje: 66 346,00 zł
Stanisław Kość
Stanisław Kość , 8 lat

Otaczające dźwięki i ludzie przerażają Stasia... POMÓŻ!

Nasz Staś jest pogodnym, energicznym chłopcem. Od zawsze staraliśmy się zapewniać mu wszystko, czego tylko potrzebuje, by miał szczęśliwe dzieciństwo. Niestety, nasze życie niedawno zamieniło się w ciągłą walkę o jego rozwój!  Wszystko zaczęło się, gdy Staś poszedł do pierwszej klasy. Rozpoczęcie szkoły to duże przeżycie dla każdego dziecka, ale nasz synek był wyjątkowo niespokojny i wrażliwy na to, co dzieje się wokół. Z biegiem czasu było coraz gorzej! Zaczęliśmy szukać przyczyn jego zachowania, musieliśmy znaleźć odpowiedź! W końcu Staś przeszedł badanie, które stwierdziło u niego autyzm dziecięcy! Ciężko nam było pogodzić się z tą diagnozą… Przecież wszystko zawsze było w porządku! Przeżyliśmy szok, ale wiedzieliśmy, że trzeba działać szybko, by nasze dziecko miało szansę na jak najlepszy rozwój. Staś jest bardzo wrażliwy na hałasy, ciężko mu przebywać w dużej grupie. Przez to, edukacja w publicznej szkole sprawia mu wiele trudności. Nasz synek dostał zalecenie rozpoczęcia edukacji domowej, jednak widzimy, że nie jest to dla niego dobre rozwiązanie. Przecież on się jeszcze rozwija, powinien mieć kontakt z rówieśnikami! Zamknięcie go w domu i odcięcie od innych dzieci, może mu tylko zaszkodzić! Zaczęliśmy szukać innego rozwiązania. Chcieliśmy zapisać Stasia do szkoły integracyjnej, jednak we wszystkich placówkach w okolicy brakuje miejsc. W końcu udało nam się znaleźć szkołę prywatną, która przyjęłaby naszego synka. Ogromną przeszkodą są jednak pieniądze – miesięczna opłata znacząco przewyższa nasze możliwości…  Dobro naszego dziecka jest dla nas najważniejsze. Nie chcemy, aby pieniądze były przeszkodą dla rozwoju synka! Jest bardzo zdolny, nie możemy pozwolić, by jego potencjał się zmarnował! Tylko z Waszą pomocą, Staś będzie mógł uczyć się i poznawać świat! Rodzice

265 zł
Lena Jerdonek
Lena Jerdonek , 3 latka

Podaruj Lence szansę na lepszą przyszłość!

Nasza radość była ogromna. Kilka dni po Bożym Narodzeniu dostaliśmy najpiękniejszy prezent. Dwie córeczki, bliźniaczki. Lenkę i Lilkę. Gdy wzięliśmy je w swe ramiona, nawet w najgorszych myślach nie przypuszczaliśmy, jaką diagnozę usłyszymy za zaledwie kilka tygodni... W trakcie ciąży lekarze u jednej z córeczek przewidywali problem z zastawką serca. Jednak przed porodem badania wykazały, że wszystko jest w porządku. Odetchnęliśmy z ulgą. Dokładnie 30 grudnia 2020 roku, moja żona Karolina, urodziła dwie piękne, silne córeczki. Łzy wzruszenia napłynęły mi do oczu. Nasze wyczekane skarby! Choć początkowo było dobrze, po kilku tygodniach jedno nieoczekiwanie zdanie lekarza zrujnowało nasz cały świat: Lenka była niedotleniona podczas porodu. Do dziś nie potrafię zrozumieć jak do tego doszło, przecież wyniki były dobre! Pobyt córeczki w szpitalu przedłużył się do dwóch miesięcy, trafiła pod respirator, potem do innego szpitala, na specjalistyczny oddział. Mieliśmy przygotować się na najgorsze — na odejście nowo narodzonego dziecka. Czy ktokolwiek jest na to gotowy? Ja wspierałem żonę, ona mnie. To nie mogło się tak skończyć! Na szczęście stan córeczki się unormował i co najważniejsze nasza wojowniczka przeżyła. Niestety nie obyło się bez komplikacji... Jaka jest diagnoza? Wcześniactwo, zamartwica urodzeniowa i dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe, problemy natury neurologicznej.  Pomimo trudności Lenka codziennie walczy napełniając nasze serca dumą. Niestety, aby córeczka mogła walczyć o sprawność, potrzebuje dalszego leczenia i stałej rehabilitacji. To wszystko generuje olbrzymie koszty, a my nie dajemy już rady… Dlatego muszę prosić o pomoc dla naszej wojowniczki! Bądź jej uśmiechem, sprawnymi nogami, słowami. Masz realny wpływ na zdrowie i przyszłość Lenki! Z całego serca proszę o pomoc! Tata Lenki

1 853 zł
Magdalena Kubiś
Pilne!
Magdalena Kubiś , 49 lat

PILNE!🚨 Nowotwór nie odpuszcza❗️ Mama czwórki dzieci walczy o życie❗️

Mam na imię Magda. Jestem szczęśliwą mamą czworga wspaniałych dzieci. Do niedawna pracowałam, zajmowałam się domem i uprawiałam sport. W styczniu 2023 roku moja rzeczywistość rozpadła się na milion kawałków… Zły los wystawił mnie do walki ze śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem – rakiem szyjki macicy. Dokładnie pamiętam dzień, kiedy moje życie stanęło na szali. Szykowałam się na trening fit boxingu. Martwił mnie brak energii, która na co dzień mnie rozpierała. Czułam się jak balon, z którego uszło powietrze. Zrezygnowałam. Zostałam w domu. Potem już nigdy nie wróciłam do sportu… W kolejnych dniach przyszły silne KRWOTOKI. Nawet wtedy nie przeszła mi przez głowę myśl, że to zapowiedź śmiertelnego zagrożenia. Przetrwałam weekend i udałam się do poradni. Odtąd wszystko potoczyło się błyskawicznie. Przeszłam szereg badań, żeby usłyszeć, że jestem poważnie chora. Nowotwór wkradł się do mojej codzienności, wywracając ją do góry nogami. Mimo że to był dla mnie okropny czas, ani na chwilę się nie załamałam. Mam życie, które lubię i wiele planów, których nie skreślam. One po prostu muszą zaczekać. Mam dzieci, które kocham ponad wszystko… Brakuje mi tylko pieniędzy, by walczyć z chorobą… Po wielu konsultacjach rozpoczęłam leczenie w Centrum Zdrowia IMC w Żernikach Wrocławskich. Efekty były wspaniałe! Już dwa tygodnie terapii pozwoliły na istotne zmniejszenie się guza i nacieków. Odzyskałam siły i mogłam znów funkcjonować prawie jak zdrowa osoba. Niestety, ze względów finansowych przez kolejne pół roku nie mogłam pozwolić sobie na kontynuację leczenia… Znów stanęłam na równi pochyłej. Nowotwór nie odpuszcza! Z każdym dniem czuję się słabsza, ale mimo wszystko mam w sobie siłę do walki i chęć, by ją wygrać. W moim przypadku onkotermia zadziałała jak główne leczenie, nie wyniszczając przy tym organizmu. Rozpaczliwie pragnę kontynuować terapię, jednak nie jestem w stanie za nią zapłacić! Bardzo proszę o Wasze wsparcie w opłaceniu nierefundowanego leczenia, dzięki któremu będę mogła nadal żyć. Dla siebie i mojej rodziny…  Magda

9 502,00 zł ( 14,88% )
Brakuje: 54 328,00 zł
Weronika Nakonieczna
Weronika Nakonieczna , 20 lat

Nieznana choroba odebrała mi wszystko! Potrzebna pilna diagnostyka!

Moje wejście w dorosłość było trudniejsze niż u moich przyjaciół. Jak oni, miałam wielkie plany, marzenia i cele. Dziś po mojej największej pasji pozostały tylko zdjęcia. Nieznana choroba neurologiczna wyszarpała z mojego życia całą radość. Pozostało tylko cierpienie i niepewność tego, co przyniosą kolejne dni… Od dziecka kochałam spędzać czas aktywnie. Zawsze lubiłam biegać, ale największą radość czerpałam z muzyki i tańca. Lekkość, która wówczas mi towarzyszyła, była nie do opisania. Tylko wtedy czułam, że żyję naprawdę. Razem z moim zespołem braliśmy udział w licznych konkursach, zawodach oraz balach charytatywnych. Byliśmy jak rodzina. Szczęście skończyło się, kiedy z dnia na dzień trafiłam na wózek inwalidzki… Kiedyś pomagałam innym, dziś to mi potrzebne jest wsparcie… Diagnostyka mojej nieznanej dotąd choroby trwa od ponad dwóch lat. To wtedy zaczęła dawać swoje pierwsze niepokojące symptomy. Widziałam znacznie gorzej, coraz częściej odczuwałam też zmęczenie. Choroba postępowała i nikt nie był w stanie mi pomóc. Bardzo źle się z tym czułam. Martwiłam się, że pewnego dnia nie będę mogła tańczyć. Nikt nie przygotował mnie na to, że pewnego dnia stracę możliwość swobodnego poruszania! Dziś nadal nikt nie wie, co mi jest. Lekarze podejrzewają nowotwór, jednak potwierdzenie tej diagnozy wymaga kolejnych specjalistycznych badań. Próbuję poruszać się o własnych siłach, jednak to bardzo trudne. Życie ułatwia mi wózek inwalidzki, jednak nadal nie mogę się pogodzić z utratą sprawności. Jeszcze niedawno pracowałam, spełniałam marzenia. Dziś moje dni wypełnia stres o własne zdrowie. Moje życie zamieniło się w koszmar, z którego nie sposób się obudzić… Widzę przyszłość w samych szarych barwach. Badania są coraz droższe, a ja tracę wiarę, że kiedyś będzie lepiej. Powinnam chodzić na rehabilitację, jednak jej koszt mnie przygniata. Chciałabym się dowiedzieć, jaka choroba odebrała mi mój życiowy optymizm. Teraz najważniejsze jest, żebym uratowała samą siebie. Potrzebna mi w tym jednak Wasza pomoc! Błagam, liczy się każda złotówka! Weronika

86 194 zł
Amelia Banaszek
Amelia Banaszek , 4 latka

Pomóż, by serce Amelki dalej biło❗️Droga operacja jedyną nadzieją❗️

Każda przyszła mama, marzy tylko o tym, żeby ciąża przebiegła bez problemów i żeby jej dziecko urodziło się zdrowe. Dlatego, gdy po badaniach usłyszałam, że córeczka ma złożoną wadę serca, byłam załamana… Tak bardzo bałam się o Amelkę, a ten strach nie mija do dziś. Przychodzę prosić Was o pomoc. Córeczka potrzebuje drogiej, skomplikowanej operacji serca w USA, a nas nie stać na jej opłacenie… Zaraz po urodzeniu Amelka otrzymała specjalny lek, który utrzymywał ją przy życiu do czasu pierwszego zabiegu. Lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie zdecydowali o wprowadzeniu stentu. Podczas operacji byłam przerażona, a każda kolejna minuta oczekiwania ciągnęła się w nieskończoność… Na szczęście zabieg się powiódł, ale ten sam strach miałam poczuć jeszcze wiele razy, podczas kolejnych zabiegów i operacji… Gdy Amelka miała 11 miesięcy, odbyła się operacja na otwartym serduszku, która miała uratować życie córki. Metoda Glena prowadzi jednak do utworzenia serca jednokomorowego, które nie pozwala na długie i normalne życie… Byliśmy z mężem przerażeni, ponieważ w Polsce zaproponowano nam tylko takie rozwiązanie…  Zaczęliśmy więc intensywnie szukać miejsca na świecie, które pomoże Amelce. Okazało się, że klinika w Bostonie jest w stanie uratować obie komory serca. Córeczka przeszła kwalifikacje, a my byliśmy przeszczęśliwi! W tej przerażającej sytuacji pojawiła się w końcu nadzieja!  Nasze szczęście nie trwało długo. Gdy otrzymaliśmy kosztorys operacji, załamaliśmy się... Wiedzieliśmy, że istnieje ratunek dla naszej córeczki, a my nie jesteśmy w stanie za niego zapłacić. To okropne uczucie… Po wielu miesiącach smutku i łez w końcu przyszły pozytywne informacje – udało się uzyskać refundację pierwszego etapu leczenia w Bostonie! Na początku maja Amelka przeszła długą i skomplikowaną operację. Strach o życiu Amelki powrócił… Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem! Lekarz wykonał plastykę zastawki mitralnej i umieścił kolejny stent, aby lewa komora mogła urosnąć do odpowiednich rozmiarów. Dzięki temu przy kolejnej operacji będzie można wykonać pełną rekonstrukcję dwukomorową.  Niestety po operacji pojawiły się powikłania. M.in. chłonkotok, czyli poważne problemy z płucami. Z tego powodu Amelia otrzymuje dietę niskotłuszczową, a do niedawna była karmiona wyłącznie dożylnie. Pojawiły się też wymioty… Nasza biedna 4-latka musi znosić okropne rzeczy…  Ale ona jest w tym wszystkim taka dzielna! Czasami wydaje nam się, że jest silniejsza od nas. Często mówi „mamo, nie płacz”, „tato, będzie dobrze”. Serca pękają nam wtedy na tysiące kawałków. Ta mała istotka potrafi nas pocieszać w momencie, gdy sama tak cierpi…  Amelka nie miała łatwego życia. Zaczęła chodzić, dopiero gdy miała 3 latka. Bardzo szybko się męczy, jest rehabilitowana kilka razy w tygodniu, codziennie przyjmuje niezliczoną ilość leków, bardzo często ma infekcje, które osłabiają jej serce. Jako rodzice boimy się i modlimy o każdy dzień jej życia, aby było jej lepiej, aby dać jej normalne, szczęśliwe dzieciństwo. Amelka ma młodszą siostrę Zuzię, która towarzyszy jej przy każdej wizycie u lekarza, podczas każdego pobytu w szpitalu. Dzielnie wspiera siostrę, a nam radują się serca, widząc ich siostrzaną miłość. Nasza księżniczka ma wiele zainteresowań, kocha zwierzęta, a najbardziej konie, psy i koty. Uwielbia motoryzację, a gdy tata nie zabierze jej na przejażdżkę motorem, jest obrażona. Spędza dużo czasu z siostrą w piaskownicy, a gdy przychodzi wieczorny czas kąpieli, to obie bawią się w najlepsze i cały świat dla nich nie istnieje. Amelka jest radosną dziewczynką, która cieszy się z najmniejszych rzeczy. Aby rekonstrukcja serca została ukończona, potrzebny jest drugi etap operacji, który został wyceniony na ponad 2 miliony. Błagamy Was, ludzi dobrej woli o pomoc, o wpłaty, o udostępnienie zbiórki. Bez Was nie uda się nam uratować córki! A jako rodzice, nie możemy pozwolić, aby Amelce stało się coś złego, a Zuzia straciła swoją ukochaną siostrę! Pomocy! Rodzice ➡️ Licytacje na Facebooku ➡️ Strona na Facebooku - SerceAmelki ➡️ Dobry klik  

332 247,00 zł ( 14,97% )
Brakuje: 1 887 097,00 zł
Beata Buda
Beata Buda , 36 lat

Jedyna szansa w rehabilitacji❗️Wspomóż walkę Beaty❗️

Nie wiem, od czego zacząć, nigdy nie myślałam, że będę musiała poprosić o pomoc, ale sytuacja w końcu mnie do tego zmusiła. W walce o zdrowie stoję na przegranej pozycji. Choruję na nieuleczalny zespół von Hippel-Lindau. Przeszłam sześć operacji neurochirurgicznych, wiele zabiegów na oczy, nie widzę na prawe oko, mam ubytki neurologiczne w postaci lekkich niedowładów i drętwień. Dokucza mi ból, a jedyną szansą, by nie pogorszyć stanu zdrowia, jest rehabilitacja. Mój stan jest bardziej chwiejny. Najgorzej jest w czasie okołooperacyjnym – po operacji kręgosłupa w maju musiałam uczyć się chodzić od nowa. Gdyby tego było mało, w mózgowiu i rdzeniu kręgowym mam naczyniaki, powstają nowe na siatkówce oka, do tego torbiele na trzustce i nerkach. Obecnie czekam na wynik rezonansu magnetycznego i konsultację neurochirurgiczną, a w przyszłości chciałabym udać się na konsultację okulistyczną, dowiedzieć się, czy jest szansa na odzyskanie wzroku. Niestety, nie mam do tego możliwości finansowych. Przez odległe terminy na NFZ korzystam z rehabilitacji prywatnej i to głównie ona zabiera większość moich finansów. Dlatego chciałabym poprosić o pomoc. Wiem, że jest możliwość leczenia też za granicą, ale na dzień dzisiejszy wiem jedynie, że to koszt kilku tysięcy dolarów. Do tego czasu muszę sama walczyć z bólem. Wsparcie męża bardzo mi pomaga, ale czas wydaje się, że ciężar kosztów leczenia jest zbyt wielki. Każda wpłata i pomoc ze strony Darczyńców bardzo pomoże i od końca życia będę za tę pomoc i szansę wdzięczna. Beata

276 zł
Tytus Nowacki
Tytus Nowacki , 2 latka

Tytus ma szansę urosnąć, jak inne dzieci❗️POMÓŻ - to jego jedyna szansa❗️

Za radosnym uśmiechem kryje się cierpienie, którego nie widać. Nocny bezdech, niekończący się ból stawów i problemy związane z układem kostnym i neurologicznym to prawdziwa rzeczywistość, z jaką musi mierzyć się mój synek.    Tytus choruje na achondroplazję, objawiającą się niskorosłością. To rzadka choroba genetyczna związana ze specyficzną budową układu kostnego. Jego kości są krótsze w porównaniu do osób zdrowych. Do niedawna dzieci z achondroplazją nie miały szansy na normalne życie. Dotychczas stosowaną metodą była operacja, która pomimo ryzyka, kosztów i bólu nie działała w sposób kompleksowy. W przypadku leczenia hormonem wzrostu nie można było oczekiwać spektakularnych skutków. Chore dzieci zostawały skazywane na życie narażone na ból, cierpienie i opinię innych.  Dziś jednak mogę sprawić, by taka przyszłość nie czekała mojego synka. Kilka lat temu wprowadzono na rynek lek, który zmniejsza deformację kości i pozwala chorym na osiągnięcie większego wzrostu. Rezultaty, które osiągają dzieci po przyjęciu tego leku są naprawdę zdumiewające. W dodatku leczenie skutkuje mniejszym cierpieniem fizycznym wynikającym z konsekwencji choroby oraz brakiem stygmatyzacji społecznej i wykluczeniem środowiskowym. Mając taką szansę muszę zrobić wszystko, by Tytus mógł z niej skorzystać. Niestety decyzją Ministra Zdrowia z sierpnia 2023 lek został zdjęty został z listy leków refundowanych. To oznacza, że za całość leczenia, to my – rodzice chorych dzieci – musimy zapłacić sami.  Są to ogromne pieniądze – roczne leczenie kosztuje ponad 1.5 miliona złotych, a terapię trzeba kontynuować do momentu, aż dziecko przestanie rosnąć. Nigdy nie będę w stanie zgromadzić takiej sumy. To kwota nieosiągalna dla przeciętnego człowieka. Dlatego proszę Was o pomoc. Terapia to ogromna szansa dla mojego synka. Chcę by żył bez bólu, bez wyśmiewającego wzroku przechodniów, bez łez i cierpienia. Chcę, by biegał, skakał, bawił się z innymi dziećmi bez żadnych trosk. Chcę by nie musiał przez całe życie walczyć z konsekwencjami tej okropnej choroby.  Będę Ci ogromnie wdzięczna za pomoc! Monika, mama Tytusa

47 573,00 zł ( 2,91% )
Brakuje: 1 583 279,00 zł