Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adaś Wojtaś
Pilne!
Adaś Wojtaś , 6 lat

Trwa walka o życie 6-letniego Adasia❗️Pomóż pokonać rzadki nowotwór❗️

Nasz koszmar rozpoczął się w styczniu. Adasia bardzo bolała główka, miał nudności i wymiotował, dlatego rozpoczęliśmy pielgrzymkę od szpitala do szpitala, w poszukiwaniu źródła tych problemów. Przez miesiąc tkwiliśmy w poczuciu nieświadomości, aż w końcu trafiliśmy na oddział. Wtedy świat runął. Poznaliśmy diagnozę śmiertelnej choroby ukochanego dziecka… Przeprowadzono tomograf, który wykazał, że w główce Adasia jest ogromny, potężny guz. Niezwłocznie została wykonana operacja usunięcia wodogłowia. Kilka dni później synek ponownie trafił na stół operacyjny, gdzie usunięto guza – niestety nie w całości. Próbki trafiły do badań, a my pełni strachu i obaw czekaliśmy na wynik. Dzień, w którym lekarze przekazali nam konkretną diagnozę, chcielibyśmy wymazać z pamięci… Potworem, z jakim się mierzymy, jest pineoblastoma – guz okolicy szyszynki. Nie mogliśmy w to uwierzyć... 9. lutego rozpoczęliśmy chemioterapię, która była kilkukrotnie przekładana ze względu na fatalne wyniki Adasia… 21. maja rozpoczęliśmy radioterapię, a teraz znów chemię, która wykańcza maleńki organizm naszego synka… Adaś ma problemy z poruszaniem, z mową, nie funkcjonuje już tak, jak kiedyś… Po naszym radosnym, energicznym chłopcu pozostał tylko cień. Kiedyś uwielbiał jazdę na rowerze, czytanie bajek, aktywnie spędzony czas… Dziś cykl jego dnia wyznaczają kolejne dawki chemioterapii i walka z tym potworem… Oddalibyśmy wszystko, żeby Adaś wyzdrowiał. Niestety dojazdy, zakwaterowanie, rehabilitacja i wszystko, co związane z leczeniem, znacząco obciąża nasz budżet. Sami nie damy rady…  Bardzo prosimy o wsparcie! Twoja pomoc może się okazać ratunkiem dla naszego dziecka. Nie przechodź obojętnie… Rodzice

208 446,00 zł ( 65,31% )
Brakuje: 110 703,00 zł
Andrzej Marzęcki
Andrzej Marzęcki , 49 lat

Kazano nam pożegnać się z tatą… On jednak chce żyć! Pomóżcie!

4 lipca zdarzyła się tragedia – w wyniku wypadku samochodowego nasz tata doznał ciężkich obrażeń ciała i głowy! Stan był krytyczny, więc od razu z miejsca wypadku przetransportowano go na SOR, a później trafił na oddział intensywnej terapii! Kiedy wydawało się, że sytuacja się stabilizuje, doszło do ostrej niewydolności oddechowej! Lekarze nie dawali tacie szans na przeżycie i kazali nam się z nim pożegnać… Nie mogliśmy w to uwierzyć! Tata miał jednak ogromną wolę życia i przetrwał kryzys! Przez kilka tygodni leżał podtrzymywany przy pomocy leków, a my codziennie dojeżdżaliśmy do niego, by wesprzeć go chociaż swoją obecnością przy szpitalnym łóżku. Mamy z tatą wyjątkową więź – już od dzieciństwa to on wspierał wszystkie nasze plany i marzenia. Był dla nas, małych chłopców, wzorem do naśladowania! Niestety, tata po wyprowadzeniu ze śpiączki farmakologicznej nie odzyskał na razie świadomości i nie ma z nim kontaktu, co świadczy o uszkodzeniu mózgu. Mimo to wierzymy, że tata kiedyś do nas wróci, a my jako synowie musimy mu w tym pomóc!  Na szczęście tata oddycha już bez pomocy respiratora, jednak walka o powrót do dawnego zdrowia i sprawności może potrwać wiele miesięcy. Dotychczas staraliśmy się zapewnić mu rehabilitację z własnych środków, jednak teraz, gdy zadanie lekarzy na OIOMie już się kończy, musimy przenieść go do wyspecjalizowanego ośrodka. To będzie długa i trudna rehabilitacja, która jest niestety bardzo kosztowna. Dlatego zwracamy się o pomoc i wsparcie w walce o przyszłość Andrzeja! Zrobimy wszystko, aby tata do nas wrócił! Synowie z rodziną

61 564,00 zł ( 32,14% )
Brakuje: 129 926,00 zł
Grzegorz Kowal
Grzegorz Kowal , 50 lat

Rak doprowadził do amputacji – To nie musi być wyrok❗️

W marcu 2024 roku byłem szczęśliwym mężem, aktywnym fizycznie facetem spełniającym się zawodowo. A w kwietniu 2024 roku czas się zatrzymał. Diagnoza – rak złośliwy kości, chondrosarcoma kości ramiennej lewej. W tamtej chwili wszystkie plany, marzenia i pasje przestały być istotne. Od tamtej chwili każdy dzień to emocjonalny rollercoaster i wyścig z czasem. Rezonans, tomografie, badania histopatologiczne, wizyty u specjalistów… Dzień za dniem wzloty i upadki. Od najczarniejszych scenariuszy, w których został mi rok, do uśmiechów losu, bo może to tylko złośliwy miejscowo i bez przerzutów. Cały czas wspierali mnie lekarze, rodzina i przyjaciele, dzięki którym miałem siłę, by nie poddać się rozpaczy. I tak 3 lipca w szpitalu w Piekarach Śląskich przeszedłem operację amputacji ręki i wyłuszczenia stawu barkowego. Co dalej? Dalej były pytania: Jak się odnaleźć w nowej codzienności? Będę mógł dalej realizować pasje? Jak radzić sobie bez ręki? I wtedy zdarzył się mały cud – artykuł w internecie, który znalazła moja szwagierka. Opisywał nowoczesne protezy rąk. Znowu trafiłem na wspaniałych, empatycznych profesjonalistów z krakowskiego oddziału. Uświadomili mnie, że mamy XXI wiek, brak ręki to nie wyrok, a proteza to nie tylko atrapa, ale w pełni funkcjonalne narzędzie. Proteza może ułatwić życie. Od prozaicznych czynności jak otwarcie butelki, pokrojenie chleba po jazdę na rowerze! Ale to kosztuje i to niemało, bo ponad 200 000 złotych! Dlatego, PROSZĘ, pomóż mi zebrać potrzebną kwotę. Każda złotówka i każde udostępnienie jest niezwykle cenne i ważne. Dziękuję. Grzegorz

91 347,00 zł ( 42,93% )
Brakuje: 121 419,00 zł
Andrzej i Tadeusz Możejko
Andrzej i Tadeusz Możejko , 64 lata

Tragiczny pożar odebrał braciom dach nad głową... Pomóż w walce o lepsze jutro!

Andrzej i Tadeusz to bracia, którzy od dawna stawiają czoła licznym przeciwnościom losu. Przez wiele lat walczyli zdrowie i sprawność Tadeusza, a dzisiaj mierzą się ze skutkami straszliwego pożaru…  Tadeusz zmaga się ze znaczną niepełnosprawnością – w wyniku amputacji stracił lewą nogę poniżej kolana. Na co dzień wsparciem był dla niego ukochany brat Andrzej, z którym mieszkali w jednym domu. Niestety, los po raz kolejny okazał się wobec nich niezwykle okrutny… 9 lipca 2024 roku o 7:00 bracia wyszli do domu i pojechali do miasta załatwić swoje codzienne sprawy. Nic nie zapowiadało zbliżającej się tragedii. Już około 9:00 sąsiedzi zobaczyli wstrząsający widok – z domu braci unosiły się obłoki czarnego, gęstego dymu. Do gaszenia budynku wysłano aż 6 oddziałów straży pożarnej! Strażacy, po przybyciu na miejsce, w jednym z mieszkań zastali silnie zadymione pomieszczenia. Do środka została wprowadzona rota ratowników, która zlokalizowała i ugasiła źródło pożaru oraz dokonała przeszukania pomieszczeń. Okazało się, że w budynku nikt nie przebywał. Ponadto z mieszkania wyniesiono dwie butle gazowe. Tylko cudem Andrzeja i Tadeusza nie było w tym czasie w domu. Nie chcemy nawet myśleć, co mogłoby się zdarzyć, gdyby znajdowali się wtedy w budynku… Obecnie bracia znajdują się w schronisku, ponieważ ich dom jest doszczętnie zniszczony. Niezbędny jest całkowity remont, lecz koszta z nim związane są niezwykle wysokie. Andrzej wraz z niepełnosprawnym Tadeuszem nie są w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego samodzielnie… Prosimy, pomóż odzyskać braciom bezpieczny dach nad głową… Każda złotówka i każde udostępnienie dają im szansę na lepsze jutro! Wierzymy, ze dobro wysłane w świat – wraca z podwójną mocą… Najbliżsi

292,00 zł ( 0,54% )
Brakuje: 52 900,00 zł
Ewa Lis
Ewa Lis , 33 lata

Z Twoją pomocą codzienność Ewy może stać się lepsza! Proszę, pomóż!

Ewa od urodzenia zmaga się z chorobami neurologicznymi. Moja żona porusza się z pomocą wózka inwalidzkiego. Zawsze staram się pomagać jej najlepiej, jak mogę, jednak z każdym dniem jest coraz trudniej… Na co dzień wspieram żonę w wykonywaniu wielu podstawowych czynności. Ewa potrzebuje też regularnej rehabilitacji i częstych wizyt u specjalistów. Mimo to stara się żyć tak, jakby nie było ograniczeń, nie tracąc optymizmu i pogody ducha!  Niestety, dużym utrudnieniem jest dla Ewy stary wózek, z którego korzysta już od ponad dekady. Nie pozwala żonie poruszać się tak swobodnie. Ogromnym ułatwieniem jej codzienności byłby nowy wózek, jednak to wielki koszt… Chciałbym zapewnić żonie wszystko, czego potrzebuje, by jej życie było lepsze i wygodniejsze. Niestety, przeszkodą są pieniądze… Sami nie damy rady uzbierać środków na nowy wózek inwalidzki. Proszę, wesprzyjcie Ewę w walce o lepsze jutro! Piotr, mąż

2 603 zł
Emilia Skowron
Emilia Skowron , 26 lat

Postawmy Emilię na nogi – potrzebna specjalistyczna rehabilitacja❗️

Kochani Darczyńcy! Mam dobre wieści! Dzięki Waszej pomocy udało się proprowadzić kosztowną operację! Dziękujemy i prosimy – zostańcie z nami! Minęły już ponad trzy lata od tego tragicznego dnia. W głowie mojej Emilki pękł tętniak. Niestety skutki tego strasznego wydarzenia córka odczuwa do dziś. Nasz świat wywrócił się do góry nogami. Na szczęście, na przekór rokowaniom, Emilia przeżyła i do dziś dzielnie walczy, by odzyskać utracone zdrowie i sprawność! Przeżyła długą i żmudną walkę o odzyskanie podstawowych funkcji życiowych. Większość czasu Emilka spędziła w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych. Pokonywała kolejne, czasem niemożliwe do pokonania etapy. Walkę o przeżycie wygrała dzięki swojej ciężkiej pracy, determinacji lekarzy oraz modlitwie — prawdziwemu szturmowi do Nieba. Emilia uruchomiła moc dobroci, płynącej z głębi ludzkich serc.  Obecnie jest na etapie stawiania pierwszych kroków, przy asekuracji osób trzecich. To wszystko stało się możliwe właśnie dzięki operacji, która nie odbyłaby się bez Waszej pomocy… Lekarze z kliniki Paley Europian Institute w Warszawie, przeprowadzili rekonstrukcję obu stóp Emilki. Operacja przebiegła pomyślnie! Każda godzina rehabilitacji jest wykorzystana przez moją córeczkę na 100%, niestety bardzo często w towarzystwie bólu. Wiemy jednak, że jest konieczna i daje szansę na odzyskanie zdrowia! Musimy ją kontynuować – inaczej wszystkie efekty, które udało się Emilce do tej pory wypracować, cofną się… Niedługo czeka nas również konsultacja w sprawie lewej ręki Emilki, która jest całkowicie niesprawna. Lekarze zadecydują, czy jest konieczność przeprowadzenia operacji. Raz jeszcze dziękujemy za okazane wsparcie. Bez Waszej pomocy wszystko to, co osiągnęła Emilia, byłoby niemożliwe. Jestem wzruszona tym, ile osób otworzyło dla niej swoje serce i okazało pomoc. Bardzo proszę, bądźcie dalej z nami. Wdzięczna mama Emilki

22 692,00 zł ( 41,01% )
Brakuje: 32 628,00 zł
Sylwester Soboń
Sylwester Soboń , 56 lat

Wydarty szponom śmierci – Jest szansa na zdrowie❗️

Sylwester prowadził spokojne i poukładane życie. Do szczęścia nie potrzebowaliśmy zbyt wiele, cieszyliśmy się z małych rzeczy. Ważne były dla nas dobre relacje rodzinne oraz zdrowie. Tego drugiego niestety nam zabrakło… Mąż zachorował w marcu 2023 roku. Sylwester przeszedł obszerne zapalenie mózgu, które doprowadziło do ogromnego spustoszenia w jego organizmie. Przez długi czas pozostawał w śpiączce, a jego stan poważnie zagrażał życiu.  Strach i załamanie to uczucia, które towarzyszyły nam każdego dnia nie tylko ze względu na jego stan zdrowia, ale również przez bezsilność. Bo nie mogliśmy nic zrobić. Tak bardzo pragnęliśmy się obudzić z tego koszmaru… To, co dodatkowo nas niepokoiło, to fakt, iż nieznana była przyczyna jego zachorowania. Mąż stracił pamięć i miał ogromne zaburzenia świadomości. Nie mógł się odnaleźć w najprostszych czynnościach dnia codziennego i wymagał naszej stałej opieki. Po przeniesieniu Sylwestra do innego szpitala diagnoza wciąż była nieznana, a rokowania nie napawały optymizmem.  Lekarz nie dawali żadnych szans na poprawę jego stanu… Poradzili mi zabrać męża na oddział ZOL… Takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. Wszyscy wspólnie, pomimo przeciwności, wierzyliśmy, że Sylwester jeszcze wróci do dawnego życia. O niczym innym nie marzę! Mój mąż to silny mężczyzna i jego wola życia w końcu zwyciężyła!  Dzięki pomocy dobrych ludzi udało mi się zakwalifikować męża do Centrum Rehabilitacji na oddział śpiączek w Sawicach, gdzie przebywa do chwili obecnej. Ma tak świetną opiekę i pod okiem fizjoterapeutów robi naprawdę duże postępy! To tylko potwierdza fakt, że nie należy się nigdy poddawać i trzeba odważnie trzymać się wybranego celu.  W naszym przypadku cel to postawienie Sylwestra na nogi. Przed nim jeszcze bardzo daleka droga. Już wkrótce zmieniamy miejsce pobytu męża, bo musi trafić do prywatnej kliniki na dalszą rehabilitację. Sylwester jest pasjonatem wędkarstwa i w każdej wolnej chwili wybierał się na łowienie ryb. To niezwykle go relaksowało i dawało mu dużo radości. Liczymy na to, że dzięki swojej pracy i Waszemu wsparciu będzie mógł swoje hobby kontynuować. Nigdy nie spodziewałam się, że w pewnym momencie będę musiała prosić o pomoc… Potrzebujemy środków na intensywną rehabilitację. Tylko ona daje nadzieję na odzyskanie samodzielności i sprawności, na powrót do zdrowia! Chcemy zapewnić Sylwestrowi najlepszą opiekę, a czekają nas miesiące intensywnej pracy. Koszty będą więc ogromne… Z góry dziękujemy za okazaną pomoc. Żona

3 381,00 zł ( 1,77% )
Brakuje: 187 119,00 zł
Marysia Wilińska
Marysia Wilińska , 4 latka

Zamiast zacząć chodzić do przedszkola, Marysia trafiła do szpitala z nowotworem! Pomocy!

Nigdy nie podejrzewaliśmy, że taka tragedia może dotknąć naszą córeczkę, Marysię. Jest przecież jeszcze tak małym dzieckiem! Powinna poznawać świat, cieszyć się każdym dniem, a wieczory spędzać w bezpiecznych objęciach rodziców. Niedawno miała zacząć chodzić do przedszkola. Niestety, zamiast tego trafiła do szpitala, by walczyć o życie… Wszystko zaczęło się w sierpniu tego roku, gdy wracając z wakacji, u Marysi pojawiła się wysoka gorączka. Pomimo podania leków – temperatura uparcie nie chciała spaść. Zaniepokojeni pojechaliśmy do lekarza, jednak on powiedział nam, że to tylko infekcja wirusowa i przepisał inne leki. Na krótką chwilę nastąpiła poprawa, jednak już po paru dniach gorączka powróciła i znowu przestała reagować na leki.  Naszemu dziecku zostały wykonane badania krwi. Nie wzbudziły one niepokoju lekarzy, jednak stan Marysi cały czas się pogarszał – nie jadła, nie piła, pojawił się też ogromny ból nóżek, który uniemożliwiał jej chodzenie. Nasza córeczka z radosnej, ciekawej świata i pełnej życia dziewczynki zmieniła się w swój cień, marionetkę bez życia.  Zostaliśmy przetransportowani do szpitala, gdzie ze względu na ciężki stan Marysi po raz pierwszy wykonano jej transfuzję krwi oraz płytek. Dopiero wtedy nastąpiła u niej poprawa. Wykonano kolejne badania krwi oraz zdecydowano o pobraniu szpiku. Po tygodniu otrzymaliśmy diagnozę – ostra białaczka limfoblastyczna. Nasz świat na ułamek sekundy się zatrzymał. Byliśmy w szoku, nie mogliśmy w to uwierzyć… Dlaczego my? Dlaczego to właśnie na naszą bezbronną, maleńką córeczkę spadła taka diagnoza? Okazało się, że białaczka zainfekowała ponad 78% ciała Marysi. Z tego powodu została zakwalifikowana do badania klinicznego, w ramach którego podaje się jej lek, który daje jej największe szanse przeżycia. Przeszliśmy już leczenie w ramach pierwszego protokołu, aktualnie rozpoczęliśmy drugi. Podawane są jej sterydy oraz chemioterapia. Marysia jest bardzo słaba. Ze względu na silne działanie chemii nie chodzi, ma trudności z mówieniem i jedzeniem, wypadają jej włoski. Najbliższe miesiące spędzimy na oddziale szpitalnym.  Całe leczenie Marysi ma trwać 2 lata. Niestety jest niezwykle kosztowne... Ta ogromna kwota przekracza nasze aktualne możliwości.  Marysia miała zacząć chodzić do przedszkola, a ja – jej mama, miałam wrócić do pracy. Niestety, zamiast tego trafiłyśmy do szpitala. Powoduje to, że jedyną osobą utrzymującą naszą czteroosobową rodzinę jest tata Marysi. Robi wszystko, co może, bierze w pracy wszystkie dostępne nadgodziny, jednak to nadal za mało, by opłacić leczenie białaczki naszej córeczki.  Dlatego musimy zwrócić się z prośbą o pomoc do Was. Prosimy, pomóżcie nam walczyć o córeczkę. Przed nami jeszcze długa i trudna droga do zdrowia, ale wierzymy, że się uda, że wspólnie damy radę! Jeżeli chciałbyś wesprzeć Marysię w tej nierównej walce o życie, to wystarczy nawet drobny gest, za który już dziś dziękujemy. Rodzice Marysi – Joanna i Arkadiusz

113 681,00 zł ( 75,78% )
Brakuje: 36 319,00 zł
Patrycja Wilfort
Patrycja Wilfort , 27 lat

Krwotok mózgu zmienił wszystko – Patrycja nadal walczy o sprawność!

Nastąpił przełom w moim funkcjonowaniu. Intensywne ćwiczenia i turnusy rehabilitacyjne wzmocniły też moją psychikę. Jestem odważniejsza, już się tak nie boję zrobić kilku kroków samodzielnie! Przede mną jeszcze długa droga, ale już teraz dziękuję za wszelkie wsparcie, które otrzymałam. Poznaj historię Patrycji: W lipcu 2020 roku moje życie stanęło pod znakiem zapytania. Wskutek pęknięcia jednego z naczyń w głowie, przeszłam wewnętrzny krwotok mózgu z przebiciem do móżdżku. Właśnie ten mały organ spowodował szereg straszliwych konsekwencji, z którymi zmagam się już od kilku lat. Tylko dzięki sprawnej interwencji i determinacji lekarzy, którzy podjęli walkę o moje życie, mimo nikłych szans, udało mi się ocknąć z tego koszmaru i dziś wkładam ogrom pracy w stopniowy powrót do sprawności.  Mój świat odwrócił się do góry nogami.  Niektórych umiejętności musiałam uczyć się na nowo. Potrzebowałam i nadal potrzebuję pomocy na wielu płaszczyznach, również tej finansowej. Dziękuję bardzo każdej osobie, która wsparła moją poprzednią zbiórkę. Dzięki licznej pomocy mogłam regularnie uczęszczać na rehabilitację i terapię psychologiczną, a także udało mi się odbyć turnusy rehabilitacyjne.  To właśnie intensywna praca podczas turnusów wniosła w moje obecne życie dużo zmian. Przede wszystkim odzyskałam ogromną wiarę w siebie. Dzięki ćwiczeniom pod okiem specjalistów udało mi się zastąpić chodzik trójnogiem, a następnie trójnóg zwykłą kulą. Widać także duże postępy w utrzymywaniu równowagi, chociaż mój chód jest nadal niestabilny. Poprawia się także wzrok, który wcześniej został uszkodzony, a prawa ręka staje się bardziej sprawna. Dzięki tej pracy mogę pokonywać większe dystanse na pieszo, w pomieszczeniach zamkniętych poruszam się z kulą, a jedynie poza domem nadal potrzebuje asysty drugiej osoby.  Moim marzeniem jest samodzielne wyjście na spacer, czy też do sklepu na zakupy. Dotychczasowa pomoc jest nieoceniona, jednak potrzebuje dalszego wsparcia, abym mogła kontynuować specjalistyczną rehabilitację i spełnić swoje marzenie – samodzielnie wychodzić z domu. W związku z tym każdy gest wsparcia jest niezwykle istotny! Patrycja Wesprzyj zbiórkę poprzez licytacje

8 683,00 zł ( 54,41% )
Brakuje: 7 275,00 zł