7 miesięcy dramatu na OIOM-ie❗️Zuzia ma za sobą 4 operacje serca - ratunku!
Rok, który miał być najpiękniejszym w naszym życiu - na świecie mieliśmy powitać naszą córeczkę Zuzię - okazał się też najgorszym, pełnym najstraszniejszych, najbardziej dramatycznych chwil... Zuzia urodziła się 9 stycznia. Zamiast wyjścia do domu po kilku dniach, czekało ją ponad 7 miesięcy na OIOM-ie, 4 poważne operacje i 2 cewnikowania serca. Stan córeczki jest ciężki, a my błagamy o ratunek... Czekaliśmy na jej pojawienie się z niecierpliwością i miłością. Szczęście przerwała tragedia... Nie mogliśmy uwierzyć w to, że to może być prawda, jednak złowroga cisza w gabinecie i mina lekarza nie zwiastowały nic dobrego. W drugim trymestrze ciąży w czasie badań okazało się, że z serduszkiem naszej córeczki jest coś nie tak... Zostaliśmy skierowani do innego lekarza, który niestety potwierdził te przypuszczenia. Szok, ból, przeraźliwy strach. Tetralogia Fallota - jeszcze wtedy nie mieliśmy pojęcia, co to oznacza. Zaczęliśmy przeszukiwać Internet, szukając chociaż jednej pozytywnej wiadomości. Do dnia porodu gdzieś tam w środku mieliśmy resztki nadziei, że to nie może być prawda. Wszystko miało się wyjaśnić po narodzinach. Niestety, stało się najgorsze... W 36. tygodniu ciąży poprzez cesarskie cięcie na świat przyszła nasza Zuzia, a diagnoza została ostatecznie potwierdzona. Czasem z chorym sercem da się jednak żyć... Okazało się niestety, że wada Zuzi jest bardzo poważna. Jej chore serce wymagało operacji, by dalej bić... Zuzia przeszła operację serca, która nie udała się tak, jak chcieli tego lekarze... Konieczna była kolejna operacja. Niestety serce Zuzi nie chciało podjąć pracy... Stanęliśmy w obliczu najstraszniejszej myśli w życiu - tego, że nasza córka może w każdej chwili odejść. Lekarze podłączyli Zuzię do ECMO - krążenia pozaustrojowego, które jest leczeniem ostatniej szansy, "protezą" serca i płuc, ostatnim sposobem, by ratować jej życie. Kazali liczyć się z najgorszym... Straszne było to, że nie mogliśmy być przy córeczce. Na OIOM-ie wizyty trwają kilkanaście minut... Serca rozrywały nam tęsknota i strach, bo śmiertelnie chore serce naszej córeczki w każdej chwili mogło przestać bić... Zuzia przeszła kolejne cewnikowanie, potem kolejną operację i następną... Nikt nie wierzył w to, że przeżyje, w to, że kiedyś wróci do domu... Nikt poza nami. Nasza córeczka żyje, od kilku dni jesteśmy w nią w domu. Serce bije, ale walka o życie odcisnęła na niej straszliwe piętno... Zuzia nie jest w stanie sama oddychać. Respirator, ssak, koncentrator tlenu - to od nich zależy życie naszej córeczki... Zuzia ma oczopląs, nie skupia wzroku, sama nie podnosi nawet główki. Jest w ciężkim stanie. Kurczowo trzymamy się nadziei, że będzie lepiej jednak do tego niezbędne jest leczenie i rehabilitacja... Koszt samych leków na 2 tygodnie to 500 złotych. Do tego sprzęt i rehabilitacja - Zuzia jest wiotka, słaba, ma 8 miesięcy, a bez pomocy nie nauczy się nawet trzymać główki. Nasze dziecko cudem uciekło śmierci, teraz potrzebujemy wsparcia, by życie naszej Zuzi, choć tak trudne, było odrobinę łatwiejsze. Rodzice