Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zuzia Poloczek
Zuzia Poloczek , 2 latka

Śmiertelna choroba, operacja serduszka i przeszczep... Błagamy, pomóż uratować życie Zuzi!

Kiedy nasza córeczka przyszła na świat nic nie wskazywało na dramat, który rozpocznie się miesiąc później… W dniu narodzin wyglądała na taką silną i zdrową dziewczynkę! Niestety, zwykła wizyta kontrolna wystarczyła, by wszystko raz na zawsze zmieniło się o 180 stopni. Usłyszeliśmy diagnozę, która wstrząsnęła całym naszym światem i sprawiła, że każdego dnia musimy walczyć o Zuzię… Miesiąc po narodzinach naszej córeczki pediatrę zaniepokoił jej kolor skóry oraz stan zdrowia. To właśnie wtedy zrozumieliśmy, że życie Zuzi jest zagrożone. Z przerażeniem w sercach trafiliśmy do szpitala, najpierw do Tychów, później do Katowic, a ostatecznie do Warszawy.  Po wielu badaniach okazało się, że Zuzia cierpi na cholestazę – zespół żółci w organizmie oraz niedrożność dróg żółciowych (atrezję). To bardzo niebezpieczna wada, która może doprowadzić do marskości wątroby. Ratunkiem dla niej miała być operacja Kasai, mająca na celu udrożnienie przewodów żółciowych.  Niestety... zabieg nie powiódł się, a stan naszego dziecka w dalszym ciągu się pogarszał. Zuzia jest zmuszona codziennie przyjmować leki, które mają przedłużyć jej życie oraz poprawić jej stan.  Ostatecznie po wielu badaniach u Zuzi zdiagnozowano Zespół Alagille’a – zespół wad wrodzonych charakteryzujący się występowaniem zaburzeń w obrębie wątroby, serca, nerek i trzustki. Niestety, choroba ta uznawana jest za chorobę nieuleczalną. Jedynym ratunkiem dla Zuzi jest przeszczep wątroby, bez niego może nie dożyć przyszłego roku. Aby mógł się jednak odbyć – w pierwszej kolejności konieczna jest operacja serca. Zuzia cierpi na zwężenie tętnicy płucnej oraz duży ubytek przegrody międzyprzedsionkowej, które trzeba wpierw zoperować – inaczej przeszczep mógłby się nie udać… Liczne zabiegi, rehabilitacja i wizyty lekarskie, które są niezbędne, aby życie naszego dziecka było lepsze, wiążą się z ogromnymi kosztami. Zuzia nigdy nie będzie zdrowym dzieckiem, a nam pozostaje jedynie walczyć o każdy lepszy dzień dla naszej małej córeczki.  Bardzo prosimy o pomoc w pokryciu leczenia i rehabilitacji naszego dziecka. Koszty są niestety ogromne, a oprócz Zuzi musimy zapewnić byt także pozostałym dzieciom. Zuzia ma jeszcze troje rodzeństwa. Dodatkowym dramatem jest to, że aktualnie tylko jedno z nas może utrzymywać rodzinę – drugie musi w stu procentach poświęcić się opiece nad chorą córką i jej rodzeństwem.  Jako mama Zuzi już niedługo zostanę dla niej dawcą wątroby – jest to jedyna szansa na uratowanie jej życia. Z tego powodu nie będę mogła przez pewien czas zajmować się dziećmi. Teraz kiedy operacje są koniecznością, aby Zuzia mogła żyć dalej, jej tata będzie musiał chwilowo zrezygnować z pracy i zostać z naszą córeczką w szpitalu.  Niestety, choroba wpływa także na rozwój naszej córeczki – do tej pory nie chodzi i nie mówi. Dlatego tak ważna jest regularna i nieprzerwana rehabilitacja oraz całościowa opieka specjalistów. Rozwój nie poczeka – porzucenie terapii spowoduje, że pewnych braków nie uda się już nigdy nadrobić. Jako rodzice staramy się, jak możemy, ale nie ukrywamy, że jest bardzo ciężko… Walczymy o każdy dzień dla Zuzi i o to, byśmy mogli w końcu cały ten koszmar zostawić za sobą. Jedyne, o czym marzymy to bezpieczeństwo i zdrowie dla naszych dzieci. Jest to jednak związane z ogromnymi kosztami finansowymi, których bez Waszej pomocy nie damy rady udźwignąć.  Błagamy o pomoc wszystkich ludzi dobrej woli. Wierzymy, że dobro wysłane w świat wróci do Was z podwójną mocą.  Rodzice Zuzi

110 640 zł
Pola Polienko
Pola Polienko , 13 lat

Stan Poliny pogarsza się. Prosimy, walcz z nami o jej lepszą przyszłość!

Pomimo niezwykle trudnych początków, Polinie udawało się osiągać wielkie sukcesy w walce z dziecięcym porażeniem mózgowym. Wszystko przerwała jednak wojna… Stan naszej córki pogarsza się. Prosimy o pomoc! Pola urodziła się w 7. miesiącu ciąży. Trzeba było przenieść ją na oddział intensywnej terapii! Nasza dziewczynka potrzebowała podłączenia pod respirator, ze względu na to, że płuca nie były w pełni rozwinięte. Tak bardzo się o nią baliśmy! Po pewnym czasie lekarze stwierdzili, że mogą odłączyć Polinę, że jej płuca są dojrzałe. Niestety, pomylili się… Nastąpiło zatrzymanie oddechu! Zanim podłączono ją ponownie, doszło do niedotlenienia! Mózg został uszkodzony… U córki zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce ze spastycznym porażeniem czterokończynowym. Lekarze mówili, że nie będzie mogła mówić, ani chodzić… Lata mijały, a stan Poli pogarszał się. Pracowaliśmy i zbieraliśmy pieniądze, żeby jej pomóc. Dzięki tym staraniom i pomocy przyjaciół udało się nam wyjechać na specjalistyczne leczenie za granicą. Tam przeprowadzono kilka operacji, wdrożono leczenie i codzienną rehabilitację. Przyniosło to niesamowite rezultaty! Polina mówi i potrafi samodzielnie stać, trzymając się rękami krzesła.  Lekarze zalecili dalsze, intensywne ćwiczenia, żeby nie zaprzepaścić tych ogromnych postępów i walczyć o kolejne. Kontynuowaliśmy więc codzienną rehabilitację. Niestety, jak wiecie, w 2022 Rosja zaatakowała Ukrainę. Jesteśmy z Chersonia, o który toczyły się ciężkie walki. Musieliśmy uciekać… Straciliśmy też źródło dochodu… Z tego powodu Polina przestała się rehabilitować, co przyniosło pogorszenie jej stanu zdrowia. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, ciało córeczki zaczęło się deformować! Pojawiła się skolioza, deformacje nóg i całego ciała! Mówi nam, że tak bardzo cierpi… Bardzo prosimy Was o pomoc! Polina ma 12 lat i ciągle rośnie. Jest to kluczowy czas, w którym musimy walczyć o jej sprawność. Nie możemy zaprzepaścić tego wszystkiego, co udało się jej osiągnąć. Dzięki Wam będzie mogła dalej walczyć o swoje lepsze życie! Pomocy! Rodzice

1 030,00 zł ( 0,17% )
Brakuje: 597 593,00 zł
Dariusz Bartosik
Dariusz Bartosik , 47 lat

Ratownik medyczny stracił obie nogi❗️Darek potrzebuje protez!

Darek zawsze miał ogromną świadomość tego, jak kruche jest życie i jak szybko diametralnie może się zmienić. Niestety los potraktował go bardzo brutalnie i doświadczył utraty zdrowia, sprawności i samodzielności. Z chwilą amputacji nóg, zmieniło się dosłownie wszystko! Dziękuję za Waszą pomoc w ramach poprzedniej zbiórki. Darek cały czas potrzebuje jednak wsparcia. Tylko wtedy będzie mógł odzyskać chociaż namiastkę samodzielności! Poznaj historię Darka: Ile trzeba mieć pecha, aby w tak przypadkowy i banalny sposób stracić obydwie nogi, pracę i sens życia i ile trzeba mieć zarazem siły, zaparcia i męskiej odwagi, by nie rezygnować i nie tracić nadziei? Z Darkiem los obszedł się wyjątkowo koszmarnie – dając najpierw życie, z którego był dumny, by następnie zabrać wszystko w jednej chwili. Na ludzi takich jak Darek czekamy z utęsknieniem i niecierpliwością, kiedy dzieje się coś złego, kiedy jesteśmy chorzy, kiedy ktoś z naszych bliskich miał wypadek i potrzebna jest pomoc. Darek każdego dnia brał rano torbę, wsiadał do karetki pogotowia i jechał na wezwanie, ratując ludzkie życie. Był przy ludziach w ich najgorszych momentach życia i podczas umierania. Kochał tę pracę, bo to ona definiowała sens jego życiu. Kilka lat temu miał miejsce wypadek, do którego Dariusz nie pojechał... To on był ofiarą tego wypadku. Podczas schodzenia po schodach w domu, zrobiło mu się słabo. Spadł na dół i stracił przytomność. W domu nie było nikogo, kto by mógł mu pomóc… Wtedy zaczęła się życiowa tragedia: połamane kości nóg, rozległe urazy stawu skokowego i cały czas pogarszający się stan, który w bardzo krótkim czasie przerodził się w ratowanie życia! Nerki i wątroba odmawiały mu posłuszeństwa, a lekarze rozkładali ręce! Życie Darka było zagrożone i, aby je ratować, AMPUTOWANO jedną nogę! Niestety organizm zaatakowała sepsa i pomimo przetoczenia krwi, ucierpiała druga noga, którą także stracił. To wszystko było jak zły sen, z którego nie można się obudzić! Z dnia na dzień jego życie straciło sens. Pomimo tego, nie poddał się i postanowił walczyć o lepsze jutro. Darek porusza się na wózku inwalidzkim i z wielkim hartem ducha pokonuje przeszkody, rozwija się i przekracza kolejne kamienie milowe.  Nie może już pomagać ludziom jak kiedyś, jednak to go nie zatrzymało. Darek skończył studia i obecnie wykłada na uczelni wyższej! To tylko świadczy o tym, że pomimo cierpienia, jakie go spotkało, nie zamierza się poddać  Niestety pewnych przeszkód nie jest w stanie sam pokonać. Jego dom jest niedostosowany do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Aby dostać się na piętro, musi samodzielnie pokonać każdy stopień, co jest bardzo trudne i męczące… Darek marzy, aby mógł kiedyś chodzić. Jego pragnienie może się spełnić, ale potrzebne są specjalistyczne protezy z systemem C-Leg, dzięki którym można płynnie chodzić, a nawet biegać. Jest to ogromny koszt, ale razem możemy mu pomóc i spełnić jego marzenie. Darek jest osobą z pasjami i ogromnymi zasobami energii. Całe swoje życie poświęcił, żeby pomagać innym. Jako ratownik medyczny spełniał się w całości. Ratował ludzkie życie, co przynosiło mu bardzo wiele satysfakcji i radości. Dzisiaj nadszedł czas, kiedy to on potrzebuje naszej pomocy! Marcin, kolega

126 082,00 zł ( 36,02% )
Brakuje: 223 918,00 zł
Maria Chrzanowska
Maria Chrzanowska , 41 lat

Proszę, pomóż mi stanąć na nogi❗️

Zaczęło się niewinnie. 3 lata temu udałam się do lekarza, bo towarzyszył mi uporczywy, silny ból między łopatkami. Po badaniu rezonansem okazało się, że powodem jest skrzywienie kręgosłupa. Dostałam skierowanie na ćwiczenia i rehabilitacje, które na szczęście przynosiły efekty. Niestety nie na długo. Gdy wracałam do lekarzy z nawracającymi objawami i nieznośnym bólem, za każdym razem otrzymywałam skierowanie na dalszą rehabilitację. Niestety w pewnym momencie nawet leki przeciwzapalne i przeciwbólowe przestały działać. Zrozumiałam, że dzieje się coś dużo poważniejszego. Udałam się do innego lekarza, który przed wystawieniem skierowania na rehabilitację, zlecił wykonanie badania rezonansem. Okazało się, że mam agresywnego naczyniaka jamistego. Świat się zatrzymał.  Ale ja nie mogłam. Od razu musiałam działać i podjąć się odpowiedniego leczenia. Jeden neurochirurg sugerował natychmiastową operację, drugi stanowczo ją odradzał. Trzeci natomiast zauważył ślady krwi w rdzeniu i zlecił wykonanie kontrolnego rezonansu za pół roku. Niestety na omówienie wyników już nie dotarłam, bo po wykonaniu kontrolnego rezonansu naczyniak się rozlał. W wyniku tego zdarzenia pojawił się obrzęk w odcinku szyjnym, jestem sparaliżowana od pasa w dół.  Odbyłam miesięczne leczenie w szpitalu, podczas którego przyjmowałam bardzo duże dawki sterydów i leków, które miały zahamować obrzęk. Obecnie przebywam w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie intensywnie ćwiczę, by odzyskać sprawność. Niestety poruszam się na wózku inwalidzkim. Dzięki rehabilitacji czynię jednak ogromne postępy. Pomału jestem w stanie wykonać jakieś ruchy nogami. To napawa mnie ogromną nadzieją i optymizmem, że dzięki ciężkiej pracy jestem w stanie odzyskać swoje dawne życie.  Niestety każda, nawet najmniejsza przerwa w rehabilitacji sprawia, że efekty, które wypracowałam, cofają się. Dlatego nie mogę pozwolić sobie na żaden przestój. Dalej muszę intensywnie pracować, bo to jedyna szansa na odzyskanie sprawności. Gdy zakończę rehabilitację, najprawdopodobniej czeka mnie operacja usunięcia naczyniaka. Wszystko zależy od wyników przeprowadzonych badań. Na ten moment niezbędna jest dalsza rehabilitacja i przystosowanie mojego mieszkania, abym mogła się po nim swobodnie poruszać na wózku.  Przed diagnozą uwielbiałam spędzać czas na świeżym powietrzu, długie spacery po górach, podróże. To jest coś, do czego pragnę wrócić. Niestety wszystko to, co daje mi szansę, jest również niezwykle kosztowne. Jestem więc zmuszona prosić Was o pomoc. Ludzi o ogromnych sercach. Wierzę, że otworzycie je również dla mnie. Maria

12 676,00 zł ( 15,27% )
Brakuje: 70 303,00 zł
Radziu Nowak
Pilne!
Radziu Nowak , 4 latka

Białaczka nie ma litości. Na celowniku 3 letni chłopiec❗️

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. Radek miał stan podgorączkowy i był bardzo markotny, ale usprawiedliwialiśmy to zwykłym przeziębieniem. Niestety z czasem pojawiła się na jego ciele niepokojąca wysypka. Wtedy postanowiliśmy udać się do lekarza. Rzeczywistość okazała się przerażająca. Trafiliśmy do szpitala nieświadomi, że zostaniemy w nim na kolejne trzy miesiące. Przez pierwszy tydzień nasz synek miał przeprowadzane szczegółowe badania. Niedługo później znaliśmy już diagnozę, która wywróciła nasz świat do góry nogami. Nie mogliśmy i nie chcieliśmy w to uwierzyć, ale czas grał na naszą niekorzyść. Nie mogliśmy się załamać, trzeba było działać natychmiast!  U naszego synka zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną. Niestety niedługo wcześniej stwierdzono u niego też spektrum autyzmu. Los nie oszczędza naszego Radka. Zbyt bardzo spieszyło mu się na świat... Ale nie mógł się przecież spodziewać, że zostanie zaatakowany ze wszystkich stron, a jego malutki organizm będzie musiał stoczyć niezliczoną ilość bitew. A w konsekwencji najważniejszą walkę – o zdrowie i życie... Problemy się mnożą, a my nieustannie zadajemy sobie pytanie: “Dlaczego naszego małego synka spotyka tak ogromne cierpienie?” Nie otrzymujemy odpowiedzi… Cały czas jesteśmy w szpitalu, gdzie synek dzielnie przyjmuje chemioterapię. Jesteśmy z niego dumni, bo radzi sobie dobrze, ale niestety występuje też masa skutków ubocznych. Radek ma problem z chodzeniem, bardzo bolą go nóżki, nadal często wymiotuje, pomimo końcowego etapu chemioterapii. Jeśli jego stan się ustabilizuje i wyniki krwi będą dobre, niedługo będziemy mogli już wyjść do domu. Tam czeka nas długa kuracja chemią podtrzymującą, dalsza obserwacja i kontrola.  Pękają nam serca. Zamiast w czterech szpitalnych ścianach, Radek powinien bawić się na placu zabaw w towarzystwie swoich rówieśników i czerpać z uroków beztroskiego dzieciństwa. Niestety nie jest mu to dane, ale robimy wszystko, by udało mu się pokonać chorobę. By stała się tylko przykrym, bolesnym wspomnieniem.  Niestety nie mamy pewności, że nie nastąpi wznowa. Organizm naszego Radka jest bardzo obciążony, a co za tym idzie, narażony na kolejne ataki. Chcemy zrobić wszystko, by był szczęśliwy i miał szansę na życia w zdrowiu. Niestety, aby tak się stało, konieczny jest szereg badań, stałe kontrole, wizyty u specjalistów i dalsze leczenie. To wszystko generuje ogromne koszty, na które nie byliśmy przygotowani! Musimy zwrócić się o pomoc! Porzucamy dumę, wstyd i wszelkie opory, bo chodzi o zdrowie i życie naszego dziecka. Nie możemy odpuścić, nie możemy się poddać, musimy być jego siłą, której tak często nam samym brakuje… Pomożecie? Jesteście naszą nadzieją… Rodzice Radka

5 181 zł
Eryk Frol
Eryk Frol , 8 lat

Mama walczy o życie swoje i syna! Pomóż!

Jestem mamą 7-letniego Eryka. To moje oczko w głowie, ukochany synek, dla którego mogłabym oddać własne zdrowie, tylko po to, by jemu żyło się lepiej.  Około 1,5 roku temu zaczęły pojawiać się pierwsze problemy z oczkami. Po kilku wizytach i diagnozach okulistycznych synek zaczął nosić okularki, ponieważ jak się okazało, zmagał się z wadą wzroku. Jednak nic wtedy jeszcze nie zapowiadało, co będzie dalej... Około pół roku temu na mięsku łzowym w prawym oczku pojawiły się dwie zmiany barwnikowe, które obserwowaliśmy przez kolejne tygodnie. Byliśmy pod opieką okulisty. Otrzymaliśmy skierowanie do poradni okulistycznej w szpitalu w celu dalszej diagnostyki. Konsultacja odbyła się w marcu. Nie spodziewałam się jednak takich informacji. Wysłano nas do kliniki okulistycznej, gdzie przeprowadzono szereg kolejnych badań. Wkrótce było już pewne, u Eryka wystąpił zez jawny, zbieżny. To jednak nie wszystko. Otrzymaliśmy również skierowanie na operację w celu wycięcia zmian w oku, które następnie zostaną poddane badaniu histopatologicznemu. Lekarze chcą wiedzieć, z czym przyszło im walczyć.  Przed nami jest również zabieg zezującego oczka, ćwiczenia ortoptyczne, wizyta u neurologa i rezonans głowy oraz wizyta w Warszawie u onkologa okulistycznego. Jak każdy wie, liczy się czas, a terminy, które nam wyznaczono, są bardzo odległe. Nie możemy dłużej zwlekać! Musimy działać tu i teraz!  Całą sytuację utrudnia fakt, że jednocześnie muszę toczyć swoją własną walkę o życie z nowotworem. W zeszłym roku poddałam się usunięciu guza z wątroby, pół roku temu dowiedziałam się o wznowie. Z tego względu, chcąc jak najszybciej pomóc synkowi, szukam wsparcia w prywatnych placówkach. Prywatna rehabilitacja, dojazdy do specjalistów, wizyty lekarskie pochłaniają ogromne sumy pieniędzy. Pieniędzy, których zaczyna nam brakować...  Z całego serca proszę o pomoc. O szansę dla mojego synka, który zasługuje na wszystko, co najlepsze… Anna, mama Eryka Kwota zbiórki jest szacunkowa

3 340,00 zł ( 52,32% )
Brakuje: 3 043,00 zł
Gabriel Różański
Gabriel Różański , 6 lat

Mały Gabryś bez pomocy nie będzie mógł prawidłowo się rozwijać!

Ile nam się udało wypracować!? Coś pięknego! Gabryś świadomie zaczął odpowiadać „tak” i „nie”. Ubiera się sam, słucha poleceń. Również w przedszkolu stał się bardziej otwarty. Mój synek bawi się z innymi dziećmi, aktywnie słucha… a to wszystko dzięki Wam! Dzięki zaangażowaniu wspaniałych Darczyńców! Nasza wdzięczność jest nie do opisania. Zbieramy na dalsze leczenie. Nie chcemy zaprzepaścić tego, co udało się wypracować, a możemy jeszcze wiele osiągnąć. Każda Twoja wpłata to olbrzymi krok ku samodzielniejszej przyszłości. Poznaj historię Gabrysia: Jako trzylatek, tak wiele mógł nam powiedzieć. A my, jego rodzice, jeszcze bardziej chcieliśmy usłyszeć wypowiadane przez nasze dziecko słowa. Wiemy, że synkowi już zawsze będzie towarzyszył autyzm. Ale teraz, póki jest jeszcze szansa, pragniemy stworzyć mu łatwiejszą przyszłość. Bo start i tak ma już wystarczająco trudny… Gabryś przyszedł na świat w czerwcu 2018 roku. Mając 3 lata, nadal przejawiał ogromne problemy z wypowiadaniem pełnych zdań, a nawet słów. Zaniepokojeni brakiem możliwości komunikacji z własnym dzieckiem, rozpoczęliśmy jego diagnozowanie. Szerokie, specjalistyczne konsultacje pozwoliły stwierdzić całościowe zaburzenia rozwoju pod postacią autyzmu atypowego.   Ciągle pozostaje pod stałą opieką wielu specjalistów, m.in.: neurologa, psychiatry i logopedy. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić mu kształcenie specjalne oraz udział w zajęciach w ramach wczesnego wspomagania rozwoju.    Nasz syn jest całkowicie niesamodzielny, wymaga pomocy w każdym aspekcie swojego funkcjonowania. Nie chodzi jedynie o podstawowe czynności opiekuńcze, ale przede wszystkim o jego bezpieczeństwo. Problemy, jakie go dotknęły, znacząco obniżają umiejętność oceny sytuacji pod względem potencjalnego zagrożenia. Gabryś, całkowicie nieświadomie, sam sobie może wyrządzać krzywdę! Dlatego nawet na chwilę nie możemy zostawić go samego i kontrolujemy każdy jego ruch. Musimy być nieustannie czujni i gotowi do natychmiastowej reakcji…     Z uwagi na dobro i potrzeby naszego dziecka, zwracamy się z prośbą o wsparcie. Zgromadzone środki pozwolą rozszerzyć zakres działań terapeutycznych, które są niezbędne przy tego typu zaburzeniach. Tylko dzięki intensywnej, sukcesywnej i stałej terapii będzie mógł skutecznie niwelować swoje deficyty.  Każdy Państwa gest jest dla nas nieocenionym wsparciem, które realnie wpływa na przyszłość naszego synka! Dziękujemy za okazaną pomoc!  Rodzice Gabrysia

22 000 zł
Tymoteusz Russel
Tymoteusz Russel , 5 lat

Walka o lepsze jutro – Wspieramy Tymka❗️

Nasz najdroższy skarb Tymek urodził się z asymetrią ułożeniową. Skutkiem są zaburzenia rozwoju, nieprawidłowości w budowie kości lub choroby genetyczne. Asymetria powinna zanikać samoczynnie, jednak w przypadku Tymka tak się nie stało… Dlatego odkąd miał 3 miesiące jest pod opieką neurologa, a kiedy skończył 6 miesięcy, rozpoczęliśmy rehabilitację. Od początku było bardzo ciężko. Maleńki Tymek bał się i wciąż boi, nowych otoczeń i obcych ludzi. Nie chciał współpracować na rehabilitacjach, krzyczał i płakał, a mi pękało serce. Dlatego zdecydowaliśmy się skupić na rehabilitacji domowej, a specjalistyczną ograniczyć. Kiedy Tymek skończył 3 lata, na kontroli lekarskiej dowiedzieliśmy się, że z jego zdrowiem wszystko w porządku. Ale wciąż nie mówił. Sporadycznie wołał „mama”, „tata”... Wciąż ma problemy rozwojowe, afazję, pojawiła się autoagresja i problemy ze wzrokiem.  Nie przestajemy o niego walczyć! Oprócz ćwiczeń w domu raz w tygodniu mamy rehabilitację wspomagającą rozwój i staramy się o zajęcia z terapii SI. Czekamy również na wyniki konsultacji okulistycznej. W międzyczasie szukam dodatkowej pracy, możliwości i innych sposobów, by pomóc Tymkowi. Robimy, co możemy, ale z każdym dniem przepełnia mnie strach, że to wciąż za mało… Tymek codziennie cierpi z powodu swojej choroby. Nie komunikuje potrzeb, nie powie, co mu dolega i złości się, kiedy inne dzieci go nie rozumieją. Są dni, w których synek nie chce w ogóle współpracować. Wtedy w najgorszym wypadku przepada nam dzień rehabilitacji… Moje serce krwawi, kiedy widzę, jak wielką trudność sprawia naszemu Tymkowi zwykła codzienność. Zrobilibyśmy wszystko, by zapewnić mu jak najlepszą przyszłość, ale czekając na diagnozy możemy jedynie przygotować się na to co nadejdzie. Koszty leczenia, rehabilitacji, terapii… Już teraz wiemy, że będą ogromne. Dlatego tak bardzo potrzebujemy wsparcia i pomocy ludzi dobrego serca. Bez Was szczęśliwa przyszłość Tymka pozostanie w strefie marzeń… Małgorzata, mama

2 620 zł
Mia Sołomiewicz
Mia Sołomiewicz , 3 latka

Jej siostra bliźniaczka odeszła... Dziś walczymy o zdrowie Mii❗️

Staraliśmy się o dziecko i czekaliśmy na nie z utęsknieniem. Niestety, straciliśmy pierwsze, ale chwilę później przyszła nowa nadzieja. Cudowne przygotowania i ogromna niespodzianka — ciąża bliźniacza!  Żona miała wiele badań, kontroli i jedna z nich odmieniła wszystko. Jedno z serduszek naszych dzieci niestety już nie biło! Drugie, leżące zaraz obok walczyło, by przyjść na ten świat. Wiedzieliśmy, że naszym zadaniem będzie ochronić je przed wszystkim, co złe...  Mia przyszła na świat w skrajnie tragicznym stanie. Siedzieliśmy z żoną zupełnie bezradni, czekając na jakiekolwiek wieści, gdy zaraz z porodówki zabrano ją na operację. To nie był wymarzony poród i pierwsze godziny spędzone w objęciach małego cudu. To były godziny trwające wieczność. Ogromny strach i niepokój, co dalej?  Nasza córeczka kilka razy wymknęła się z rąk śmierci. Za każdym razem okazywała się silniejsza. Znosiła i znosi do dziś cierpienia nie do opisania. Problemy z pęcherzem, odwodnienia, nagminnie wzywane karetki, wizyty na oddziałach i SOR-ach, gdy tylko ulewała nam się na rękach.  Mia nie jadła, karmimy ją do dziś strzykawkami. Bardzo mało piła, jej organizm nie radził sobie z przyjmowaniem żadnych substancji. Lekarze częst chcieli leczyć ją antybiotykami, często otrzymywała pochopne diagnozy.  Dziś już wiemy, że jej wystające na zewnątrz, niezoperowane jelitko będziemy musieli oddać w ręce specjalistów. Zbyt wiele błędów i nieudanych prób przetrwaliśmy. Mia z kolejnymi już sobie nie poradzi...  Przychodzimy dzisiaj by błagać o wsparcie. Zdrowie naszej córeczki jest dla nas najważniejsze. Zostawiliśmy w naszej codzienności wszystko, by móc jej się w pełni oddać. Każdy dzień warunkuje nam szereg chorób naszej malekiej dziewczynki!  Chcemy w końcu to zatrzymać! Przed nami poważne operacje i leczenie, rehabilitacja, wiele środków, lekarstw i opatrunków. Jesteśmy gotowi to udźwignąć, ale tylko z Twoją pomocą będziemy w stanie za to zapłacić. Zapłacić za zdrowie naszej córeczki... Rodzice  

14 229 zł