Skutki wypadku ciągną się za Łukaszem jak cień... Pomóż zapomnieć o bólu!
Od wypadku minęło już tyle lat, ale wciąż zmagam się z jego konsekwencjami. To jak ślad, który odcisnął się w moim życiu i w żaden sposób nie da się go wymazać ani z pamięci, ani z codzienności. Moje zdrowie już nigdy później nie było takie samo. Od tamtej chwili sukcesywnie się pogarsza. Wypadek miał miejsce w listopadzie 2009 roku. Potrącił mnie samochód, gdy szedłem poboczem drogi. Nie było świadków wypadku, dlatego uznano, że to moja wina, że to ja nie zachowałem ostrożności. Zaczęła się długa rehabilitacja i leczenie. Wtedy jeszcze mogłem liczyć na pomoc żony, rodziny i przyjaciół. Z biegiem czasu wiele się jednak zmieniło. Żona odeszła, a koledzy i przyjaciele przestali się mną interesować. Obecnie mieszkam sam i mogę liczyć jedynie na pomoc mojej mamy. Z powodu pogłębiających się problemów zdrowotnych nie jestem w stanie podjąć pracy. W tej chwili leczenie i rehabilitacja są dla mnie najważniejsze. Od dłuższego czasu zmagam się z bólem neuropatycznym w lewej nodze, przewlekłym zwyrodnieniem prawego kolana i niewydolnością żylną obu nóg. Najważniejsze jest dla mnie na ten moment wyleczenie ostrogi piętowej. Najskuteczniejsza jest w tym przypadku terapia falą uderzeniową. Niestety, jest to jednocześnie bardzo kosztowny i wieloetapowy proces leczenia, składający się z kilku zabiegów. Zazwyczaj pierwsze efekty i skuteczność da się zauważyć już po 3-4 sesjach. Kolejnym problemem, z którym muszę się pilnie uporać jest wspomniana niewydolność żylna, która nieleczona grozi zatorowością, a nawet śmiercią. Leczenie i operacja wiążą się jednak z kolejnymi kosztami, wynoszącymi około 15 tys. złotych. Czeka mnie również walka ze zwyrodnieniami w kolanie i operacja chorego nerwu. Koszty obu spraw zamykają się w kwocie ok. 50 tys. złotych. Do wszystkiego dochodzi jeszcze przeczulica i allodynia. Ostatnia diagnoza oznacza, że całkowicie normalne dla zdrowego człowieka bodźce sprawiają mi ból. Może to być np. woda, słońce, wiatr, czy dotyk. Kolejne komplikacje zdrowotne ciągle się nawarstwiają, a mi brakuje pieniędzy na samo życie, nie wlicząc w to jeszcze kosztów leczenia. Przez swoje dolegliwości praktycznie nie wychodzę z domu, a samo chodzenie sprawia mi ból. Nikt mnie też nie odwiedza. Kiedyś amatorsko grałem w koszykówkę i lubiłem tańczyć. Nie wyobrażałem sobie życia bez sportu. a dzisiaj codziennie muszę mierzyć się z bólem. Zebrane środki nie tylko dadzą mi możliwość rozpoczęcia odpowiedniego leczenia, ale pozwolą mi również wrócić do normalności. Będę wdzięczny za każdy gest wsparcia z Waszej strony! Łukasz Wesprzyj Łukasza poprzez licytacje