Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcelina Bolesta-Smolińska
Marcelina Bolesta-Smolińska , 4 latka

Trzy operacje na otwartym mózgu... Pomóż by dalsze jej życie przebiegało bez przeszkód❗️

Czy można było to przewidzieć? Nie. Czy coś przeoczono? Nie. Czy ktoś popełnił błąd? Absolutnie nie! To, co spotkało naszą cudowną córeczkę, nie jest związane z genetyką, przebiegiem ciąży czy zaniedbaniem. Jej choroba może dotknąć każdego! Marcelinka urodziła się jako śliczne, zdrowe, silne dziecko - 3,550 kg, 57 cm wzrostu, 10 punktów w skali Apgar. W ciąży żadne badania nie budziły wątpliwości. Jako Mama przechodziłam zarówno regularne badania USG, jak i badania krwi. Lekarz był zadowolony z przebiegu jej rozwoju, co napawało nas niewiarygodnym szczęściem. Gdy Marcelinka skończyła rok i 2 miesiące zupełnie niespodziewanie, bez żadnych wcześniejszych niepokojących sygnałów miała napad drgawkowy z utratą przytomności! Pilne wezwanie karetki i decyzja ratowników o konieczności przewiezienia jej do szpitala.  Tam wykonano jej szereg badań, w tym USG, EEG, tomografię komputerową i rezonans magnetyczny. Wtedy też usłyszeliśmy po raz pierwszy diagnozę, o której wcześniej nigdy nie słyszeliśmy. Dowiedzieliśmy się, że nasza Marcelinka ma Zespół Arnolda- Chiariego. Dziś już wiemy, że to malformacja, czyli wada wrodzona, która jest wywoływana przez pierwotne zaburzenie rozwojowe pojawiające się na etapie okresu zarodkowego. Wada ta polega na przemieszczaniu się struktur tyłomózgowia w kierunku kanału kręgowego, a dokładniej jego górnego odcinka. Powodem jest często za mała objętość części potylicznej czaszki, co prowadzi do tego, że struktury tyłomózgowia kierują się w stronę kanału rdzenia kręgowego. Przyczyny wystąpienia takich zaburzeń nie zostały określone. Objawy ACM związane są z tym, że przemieszczające się struktury tyłomózgowia wywołują nacisk na rdzeń kręgowy.  Po napadzie drgawkowym zaproponowano nam operację neurologiczną związaną z odbarczeniem migdałków móżdżku, aby nie uciskały rdzenia kręgowego. Zaproponowano… Nagle jako rodzice dostaliśmy informację, że mamy świadomie wyrazić zgodę, by dać nasze dziecko „pod nóż”. Niby człowiek rozumie, co się do niego w takiej chwili mówi, ale słowa i tak do niego nie docierają… Ma się wrażenie, że to jakiś paskudny sen, z którego się zaraz obudzi! Niestety… W grudniu 2021 roku, gdy Marcelinka miała zaledwie 18 miesięcy, przeszła swoją pierwszą operację na otwartej czaszce… Gdy nie tylko sam zabieg się powiódł, ale i widzieliśmy, jak szybko wraca do zdrowia, nasza radość była nie do opisania! Po dwóch tygodniach od operacji zaczęła już samodzielnie chodzić. Poprawa jej stanu była widoczna gołym okiem. Nie miała utraty przytomności ani kilkusekundowych zwiotczeń ciała, które wcześniej odnotowywaliśmy regularnie. Byliśmy pełni nadziei i optymizmu – najgorsze za nami!  Jednak nasza radość była zdecydowanie przedwczesna… Po roku, w styczniu 2023 roku stawiliśmy się w szpitalu na kontrolnym rezonansie magnetycznych. Nie byliśmy kompletnie przygotowani na to, co za chwilę mieliśmy usłyszeć! Patrząc na rozwój córki, byliśmy przekonani, że usłyszymy od lekarzy "Wszystko jest w porządku, zapraszamy na kontrolę za rok". Tymczasem neurochirurg z Oddziału Traumatologii przedstawił nam wynik rezonansu i… zaprosił niezwłocznie, bo już w ciągu miesiąca, na drugą poważną operację! Tym razem resekcję migdałków móżdżku. Przygotowania mentalne do drugiej tak skomplikowanego zabiegu były koszmarem. Niesamowicie to przeżywaliśmy! Operacja mózgu i rdzenia kręgowego – przedstawiały nam się w głowie najczarniejsze scenariusze: co jeśli Marcelinka nie będzie chodzić, nie będzie czuć, albo widzieć, czy słyszeć?! Nie pozostawiono nam jednak wyboru, chyba że można nim nazwać ewentualnie kolejny rezonans za blisko 2 lata i ryzyko, że w międzyczasie dziecko będzie miało niedowład kończyn… Nie, nie i jeszcze raz nie! Nie mogliśmy bezczynnie czekać, mając jedynie nadzieję, że nasze dziecko nie zostanie niepełnosprawne! Trzeba było działać! 7 lutego 2023 roku, w wieku niespełna 3. lat nasza córka została poddana już drugiej operacji na otwartej czaszce – usunięcia migdałków móżdżku. Po niej jej rekonwalescencja nie przebiegała już tak dobrze, jak poprzednio… Długo nie mogła dojść do siebie. Przez 9 dni się nie podnosiła. Ciągle wymiotowała, mimo że nie spożywała normalnych pokarmów, a jedynie dostawała dożylnie kroplówkę i leki, w tym uśmierzające ból. Przez całą dobę była podpięta do aparatury medycznej. Była bardzo, bardzo słaba.  Jednak w końcu nastąpił przełom – córeczka usiadła, zaczęła wstawać i miała chęć chodzić. Byliśmy tacy szczęśliwi, że nas widzi, słyszy, poznaje, pamięta, wysławia się! Nagle te najprostsze rzeczy były dla nas najpiękniejsze na świecie! I tym razem okrutny los postanowił zagrać nam na nosie… Okazało się, że po otwarciu czaszki pod skórą na główce zbiera się płyn mózgowo-rdzeniowy! Zaczęto go regularnie odsysać bez znieczulenia, ale to nie pomagało zasklepić rany.  Zaledwie 16 dni od poprzedniej operacji trzeba było przeprowadzić kolejną w celu znalezienia i załatania dziury w oponie mózgowej! To było dla nas zbyt wiele… Oddając Marcelinkę na blok operacyjny, płakaliśmy oboje jak dzieci… Ze względu na bliskość zabiegów trzeba było usunąć pas świeżo zszytej skóry głowy i naciągnąć ją na nowo! To oznacza, że w ciągu dwóch tygodni usunięto Marcelince na główce dwa razy pasy skóry o długości kilkunastu centymetrów i szerokości około 1-2 cm! Dodatkowo ma usunięty na stałe fragment czaszki, przez co jest bardziej narażona na ewentualne urazy mechaniczne. To oznacza, że będziemy musieli na nią bardzo uważać – jak się porusza, czy bawi wśród innych dzieci... Na głowie Marcelinki nadal były szwy, ale fizycznie jej stan zdrowia się poprawił na tyle, że wypuszczono nas do domu, abyśmy mogli poprawić jej stan psychiczny. Córeczka stała się mniej ufna, bojaźliwa, rozdrażniona, płaczliwa. Musimy teraz odbudować jej poczucie bezpieczeństwa i zaoferować jej miłość i wygody, jakich w szpitalu nie sposób jest zapewnić. Pragniemy dać Marcelince normalne życie – poczucie miłości i pewności siebie. Planujemy, aby od września 2023 poszła do przedszkola. Aby tak się stało, musimy ją intensywnie rehabilitować, ponieważ nadal ma problemy z motoryką małą i dużą oraz w zakresie mowy. Potrafi iść samodzielnie, ale nie wejdzie sama po schodach. Dopiero odkrywa pewne możliwości, które dla rówieśników są już normą. Wierzymy jednak, że przy pomocy specjalistów dość szybko to nadrobi, bo jest silną i bystrą dziewczynką! Choroba największe skutki uboczne na ten moment zostawiła w oczach. Zez, dalekowzroczność i oczopląs, które ma zdiagnozowane, wynikają z budowy móżdżku i nie są zwykłymi wadami wzroku. Dlatego musimy regularnie badać jej wzrok i zmieniać okulary. Według nas jest najpiękniejszą, najsłodszą i najcudowniejszą osobą na świecie. Przed nami kolejne kontrolne rezonanse, a my na samą myśl o nich jesteśmy zmrożeni strachem. Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, co poczujemy, gdy okaże się, że potrzebne są kolejne operacje… Nie chcemy jednak o tym myśleć zawczasu. Skupiamy się na tym, co tu i teraz i zrobimy wszystko, by pomóc naszej małej Księżniczce! Zebrane środki chcielibyśmy przeznaczyć na wspomaganie wczesnego rozwoju Marcelinki,  rehabilitację ruchową, terapię integracji sensorycznej, a w przyszłości również na ortoptykę. Będziemy niezmiernie wdzięczni za Wasze wsparcie! Rodzice

2 406 zł
Dominik Tiurmorezow
Dominik Tiurmorezow , 5 lat

Dominik nie jest gorszy, ma po prostu autyzm❗️Pomóż nam walczyć o jego przyszłość...

Chcemy, by nasze dziecko czuło się bezpiecznie. Chcemy móc działać, ratować go z każdej opresji, dbać każdego dnia o jego przyszłość. Niestety, wiele zależy od dostępnych środków. Nasza miłość to nie wszystko, gdy w grę wchodzi autyzm... Dominik zaniepokoił Panie w żłobku. Mówiły o braku kontaktu wzrokowego. Wczesna i pierwsza diagnoza wykazała, że nie musimy mieć obaw. Jednak po roku Dominik zaniepokoił również nas...  Przestał reagować na swoje imię, miał spięte mięśnie, mało mówił, cofał się w swoim rozwoju. Z czasem przestał zupełnie mówić oraz jeść i ubierać się samodzielnie. Wszystko, czego do tej pory się nauczył, ulatniało się z każdym dniem...  Świadomość i przeżywanie tego z dzieckiem rozrywa serce rodzica. Coś okrutnie okrada naszego chłopca! Obdziera go na naszych oczach...  Dziś już wiemy, że diagnoza to autyzm. Niestety niewiele refundacji i instytucji jest w stanie nam pomóc. W tej chwili żaden ze żłobków i przedszkoli nie chce nas przyjąć. Wszystkie bliskie nam miejsca są przepełnione.... Dominik ma orzeczenie o kształceniu specjalnym czy wczesnym wspomaganiu rozwoju. Niestety, obecnie nic z tego nie wynika w praktyce.  Ponadto wszystkie specjalistyczne badania są po naszej stronie. Ich koszty liczą się w tysiącach złotych. Nie możemy co miesiąc wybierać leczenia, a utrzymania czy wydatków na jedzenie...  Chcielibyśmy zbierać fundusze na prywatną terapię i leczenie, które potrzebne jest teraz i już. Autyzm nie czeka na dobrą porę, okrada nasze dziecko każdego dnia... Terapię SI mamy wyznaczoną dopiero na koniec czerwca.  Prosimy o wsparcie naszej codzienności. Dominik to chłopiec, który jak każde inne dziecko zasługuje na opiekę. Nie jest w niczym gorszy! Ma po prostu autyzm...  Rodzice

1 815 zł
Jakub Rostalski
Jakub Rostalski , 16 lat

Kuba czeka na turnus rehabilitacyjny!

Na początku nie podejrzewaliśmy, że nasz syn może mieć poważne problemy zdrowotne, związane zwłaszcza z komunikacją. Jednak kiedy Kuba miał niewiele ponad 2 lata, jego rozwój intelektualny nagle się zatrzymał, a nawet zaczął się cofać...  Jego zabawy były niepokojące i ograniczały się do ustawiania różnych przedmiotów w szeregu lub rzędy, wpatrywania się w jeden punkt, bądź powtarzania prostych czynności od kilku do kilkudziesięciu minut. (np. chowanie i wyjmowanie kredek do/z pudełka).  Następnie Kuba przestał reagować na różnego rodzaju bodźce i okazywać swoje emocje. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć! Równocześnie wystąpiły u niego problemy z układem pokarmowym, immunologicznym, aż w końcu też nerwowym… Diagnoza autyzmu wywróciła nasz świat do góry nogami. Zaczął się dla nas wyścig z czasem. Szukanie pomocy wszędzie, gdzie się da. Jedno z nas, mama Kuby, zrezygnowała z pracy, aby być z nim cały czas i zawozić go na terapię. Cały czas szukaliśmy pomocy u specjalistów z dziedzin spektrum autyzmu. Nasze wysiłki nie poszły na marne i zaczęły pojawiać się pierwsze efekty! Walka z autyzmem musi się jednak odbywać regularnie, codziennie i to na wszystkich płaszczyznach – do tego pod okiem dobrych specjalistów. Nasz syn wymaga indywidualnej pomocy, a to daje mu właśnie terapia.  Potrzebna jest więc stała pomoc, dobrana w taki sposób, aby Kuba mógł powrócić do naszego świata i nauczyć się w nim funkcjonować. Neurolodzy, diabetolodzy i immunolodzy zalecają, aby przyjmował dużo leków, suplementów oraz przestrzegał diety. To na pewno pomaga, ale nie na tyle, aby widoczne były efekty w jego rozwoju… Nasz syn skończy niedługo 15 lat, ale nadal nie potrafi samodzielnie zadbać o siebie, ani przygotować posiłku. Chcielibyśmy mieć pewność, że zawsze będzie koło niego ktoś, kto się nim zajmie. Niestety nie mamy takiej gwarancji, więc pozostaje nam nadzieja… Nasze nastawienie póki co jest pozytywne, ale i nam powoli zaczyna brakować siły… Pragniemy uzbierać środki na turnusy rehabilitacyjne. Podczas tych intensywnych zajęć, które odbywają się codziennie, Kuba jest w stanie nauczyć się wielu umiejętności, np. samodzielnie się ubrać, pisać (ale tylko, gdy ktoś podtrzymuje jego rękę) czy nawet zachowywać bezpieczeństwo podczas spacerów.  Choć cały czas zaskakuje nas swoją inteligencją, rozumiejąc prawie wszystko i pisząc sporo, dalej pozostaje w odległej dla nas krainie… Kochamy naszego syna! Nawet kiedy rozrabia, a my go nie rozumiemy – zawsze, bezwarunkowo, bezapelacyjnie kochamy go!  Nasza miłość, oddanie, cierpliwość, niestety nie wystarczą. Kuba potrzebuje pomocy wykwalifikowanych specjalistów. Turnusy są jego szansą! To tyle i aż tyle… Nie mamy już innej możliwości, jak prosić Was o wsparcie… Darek i Małgosia, rodzice

2 856,00 zł ( 29,82% )
Brakuje: 6 719,00 zł
Marcin Ruszewski
Marcin Ruszewski , 50 lat

Twoje wsparcie da mi szansę, by znów pomagać innym! Pomóż mi odzyskać dawne życie!

Ciężko mi uwierzyć w to, co się stało. Niesamowicie trudno oswoić się z myślą, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo... Przed udarem byłem aktywny zawodowo, byłem policjantem, a moja praca wiązała się z niesieniem pomocy innym ludziom. Zajmowałem się między innymi edukowaniem seniorów, młodzieży i dzieci oraz pomocom rodzinom z różnymi problemami. Teraz przyszedł czas, kiedy sam potrzebuję Waszego wsparcia… Mam na imię Marcin, mam 47 lat. W maju 2021 roku doznałem udaru mózgu. Natychmiast trafiłem do szpitala. Tam, przez najbliższe dni lekarze robili wszystko co w ich mocy, aby mi pomóc. Niestety, udar był na tyle rozległy, że pozostawił w ogromne spustoszenie w moim organizmie - niedowład prawej ręki i nogi oraz zaburzenia mowy, utrata sprawności i samodzielności...  Obecnie poruszam się na wózku inwalidzkim i wymagam stałej opieki osób trzecich. Mój stan wymaga codziennej rehabilitacji ruchowej, leczenia farmakologicznego oraz regularnej pomocy psychologa i logopedy. Potrzebuję rehabilitacji w warunkach stacjonarnych. Niestety, koszty są ogromne, a renta, z której się aktualnie utrzymuję nie wystarcza na pokrycie kosztów leczenia w specjalistycznych ośrodkach...  Dlatego nie pozostają mi nic innego, jak prosić Was o pomoc. Dalsze leczenie i rehabilitacja to dla mnie jedyna szansa, aby wrócić do zdrowia, sprawności i normalnego funkcjonowania. Mam w swoim życiu jeszcze wiele do zrobienia. Chce spełniać marzenia i dalej nieść pomoc potrzebującym... Marcin Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

9 069,00 zł ( 17,04% )
Brakuje: 44 123,00 zł
Blanka Dąbrowska
Pilne!
Blanka Dąbrowska , 2 latka

Urodziła się z ogromnym guzem na twarzy❗️Na ratunek Blance!

Blanka jest bardzo chora… Gdy sobie uświadamiamy, że to naszego tak wyczekanego, ukochanego dzidziusia dotyczy ta straszna diagnoza, serca pękają na pół… Skleja je jednak miłość do córeczki i wiara, że mimo choroby, Blania będzie szczęśliwa… Niestety – jest prawdopodobnie jedynym takim dzieckiem w Europie! Leczenie będzie kosztować fortunę, dlatego bardzo prosimy – pomóżcie naszej córeczce… Jesteśmy parą od 13 lat, a Blanka jest naszym pierwszym dzieckiem. Bardzo długo się o nią staraliśmy, dlatego jej przyjście na świat było dla nas cudem! Jednak dalej nic już bajki nie przypominało…  Podczas badań prenatalnych dwóch niezależnych lekarzy, mimo bardzo dokładnych badań, jak USG 3D, nie zauważyło rosnącego od zarodka guza, który okazał się ogromny! Córeczka nie wyszła ze szpitala do domu, jak to powinno być po porodzie… Stwierdzono u niej asymetrię twarzy. Ambulansem przewieźli moje dziecko do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi… W inkubatorze z podłączoną sondą żywieniową spędziła tydzień na wykonywaniu różnych badań. Potem została przewieziona na Oddział Onkologiczny Centralnego Szpitala UM w Łodzi, gdzie rozpoczęła się batalia w poszukiwaniu przyczyny asymetrii buźki. Lekarze podejrzewali naczyniaka, który niestety się nie potwierdził. Następnie pobrano wycinek do badań histopatologicznych i zdecydowano o zaintubowaniu Blanki. I tak przez ciężkie 21 dni, najgorszy czas w naszym życiu, nasze maleństwo było zaintubowane i karmione sondą…  Aż znalazł się wspaniały lekarz i to wszystko przerwał. Wciąż nie znaliśmy diagnozy, choć mijały dni – każdy był gorszy od najgorszego horroru! Aż w końcu lekarze zaczęli podejrzewać bardzo brutalną chorobę – NF1. Okazało się, że asymetria buźki naszej córeczki spowodowana jest guzem tkanek miękkich – nerwiakowłókniakiem splotowatym!  Badania genetyczne nie potwierdziły jednoznacznie choroby NF1, na dokładniejsze musimy poczekać jeszcze kilka miesięcy... Już nie mamy sił pytać, dlaczego my, dlaczego nasze dziecko. Musimy po prostu o nią walczyć! Robimy wszystko by pomóc Blani, szukamy lekarzy i możliwości w innych krajach (niestety takie konsultacje kosztują około 1000 EUR). Szukamy metody pozwalającej na usunięcie tego okropnego guza, zniekształcającego twarz naszego maleństwa, utrudniającego jej jedzenie i oddychanie... Rozpoczęliśmy leczenie dedykowanym lekiem, jednak na razie nie przynosi ono żadnych rezultatów. Może okazać się nieskuteczne… Najlepszym sposobem byłoby usunięcie guza w nieinwazyjny sposób. Szukamy ośrodka na całym świecie, który mógłby się tego podjąć, nie narażając naszej córeczki na trwałe kalectwo. Niestety, leczenie Blanki będzie z pewnością kosztowało fortunę, dlatego już rozpoczynamy zbiórkę środków i z całego serca prosimy o wsparcie…  Chcemy tylko zapewnić naszej córeczce normalną przyszłość i zdrowie! Wierzymy, że zahamujemy rozwój guza… Musimy jednak walczyć! Cały czas jesteśmy pod kontrolą różnych poradni, mamy robione badania, od pobrania krwi zaczynając, po rezonans magnetyczny w znieczuleniu ogólnym, co jest strasznym przeżyciem...  Są momenty, kiedy guz dziwnie puchnie i zaczyna się panika. Na razie badania wykazują jego stabilizację, jednak nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień! Prosimy o wsparcie choćby złotówką, byśmy mogli szukać ratunku dla naszej córeczki! Gdy go znajdziemy, na zbiórkę nie będzie już pewnie czasu – trzeba będzie działać natychmiast… Rodzice Blanki ➡️ Reportaż o sytuacji Blanki

646 967,00 zł ( 40,54% )
Brakuje: 948 778,00 zł
Artur Stajndor
Artur Stajndor , 11 lat

Nie pozwólmy zmarnować szansy na sprawność! Artur ponownie potrzebuje Twojej pomocy!

Artur przyszedł na świat jako skrajny wcześniak, co zostawiło trwały ślad na jego zdrowiu. Kiedy syn skończył dwa latka, musieliśmy zmierzyć się z jego diagnozą - mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym oraz obustronnym porażeniem kurczowym. Jednym z największych problemów okazała się jednak spastyka mięśni, która nasilała się wraz z rozwojem i wzrostem synka. W styczniu 2020 roku Artur przeszedł operację kręgosłupa, która pomogła uwolnić go od bólu związanego ze spastyką. Po zabiegu konieczna była jednak dalsza rehabilitacja.  W listopadzie syn musiał być poddany kolejnej operacji, mającej na celu wydłużenie mięśni brzuchatych łydki i zlikwidowanie nawyku chodzenia na palcach. Po ostatniej konsultacji u ortotyka dowiedziałam się, że Artur musi nosić specjalistyczne ortezy, które pomogą odpowiednio ustawić stopę, zapobiec jej krzywieniu się oraz zahamować deformację bioder. Być może nawet uda się uniknąć kolejnej operacji. Ortezy mają wbudowany tzw. “zegar”, który umożliwia odpowiednią pracę stopy.  Gdy ortotyk przedstawił nam koszt, nie wiedzieliśmy, co mamy powiedzieć. Naprawdę się załamaliśmy. Przecież zdrowie syna jest najważniejsze, a skąd mamy wziąć kwotę kilkunastu tysięcy złotych? Nie stać nas na ich zakup z naszego domowego budżetu. Artur wymaga jeszcze stałej i systematycznej rehabilitacji, co również wiąże się z ogromnymi kosztami.  Mój synek ma szansę w przyszłości być w pełni samodzielnym chłopcem, dlatego zrobię wszystko, żeby tak się stało. Bardzo Was prosimy o wsparcie w zakupie ortez, które oszczędzą Arturowi bólu i pozwolą na jego prawidłowy rozwój. Rodzice

5 615,00 zł ( 37,69% )
Brakuje: 9 279,00 zł
Tobiasz Bihajło
Tobiasz Bihajło , 8 lat

Nadzieja, która nigdy nie umiera... Wesprzyj walkę Tobiasza, proszę!

Tobiasz ma obecnie 6 lat, a lista jego chorób i specjalistów jest już niesamowicie długa. Codziennie zmartwienia zabierają radość, dziecięcą beztroskę i swobodę. Każde z marzeń czy planów skutecznie niszczy nam choroba, jedna za drugą...  Najgroźniejszy dla Tobiego jest Zespół Arnolda Chiariego. U osób dotkniętych tą wadą wrodzoną występuje przemieszczenie struktur tyłomózgowia w głąb kanału kręgowego. Tobi ma obniżone migdałki móżdżku, co wpływa na zaburzenie przepływu płynu mózgowo rdzeniowego, powoduje ucisk głównie pnia mózgu, a co za tym idzie dysfunkcję nerwów czaszkowych i dróg nerwowych.  Do tego dochodzi torbiel szyszynki, a także ugięcie kręgosłupa piersiowego i ognisko mielopatyczne w kręgosłupie szyjnym… Mój synek jest po czterech rezonansach wszystkich odcinków kręgosłupa. Na wynik kolejnego nadal czekamy…  U Tobiasza najbardziej na ten moment obawiamy się zmniejszenia rezerwy płynu mózgowo rdzeniowego, zakotwiczenia rdzenia, czy jamistości. To wszystko brzmi tajemniczo i jest niesamowicie groźne dla naszego chłopca. Każdy dzień, tydzień jest dla nas znakiem zapytania. Każdy ból głowy, nóg, zły nastrój… W razie nasilenia się niepokojących objawów lub pogarszającego się obrazu rezonansu Tobiasz będzie musiał być poddany operacji...  Syn jest dodatkowo konsultowany w Katowicach i Barcelonie, gdzie znajduje się Instytut Arnolda Chiariego. Staramy się nad wszystkim panować, by w każdej chwili móc pomóc naszemu dziecku.  Niestety oprócz dolegliwości opisanej wyżej dochodzi całościowe obniżone napięcie mięśniowe, astma, alergia, anemia. Tobiasz jest więc pod opieką wielu specjalistów, z czego większość wizyt odbywa się prywatnie oraz daleko od domu. Coś, co jest konieczne i  niezbędne po prostu pomału staje się nieosiągalne.  Rehabilitacja Tobiasza oparta na fizjoterapii, logopedii, opiece psychologicznej jest bardzo kosztowna, co w połączeniu z opieką lekarską oraz dojazdami daje wysokie miesięczne sumy.  Zbieramy fundusze również na badanie genetyczne WES w związku z pojawieniem się nowych objawów. Koszt badania to ok. 9500 zł. Przyszedł moment, w którym muszę prosić o pomoc — nie dla siebie, lecz dla mojego synka... Każda złotówka będzie dla nas naprawdę cenna! KAŻDA… Karolina, mama

4 603,00 zł ( 14,42% )
Brakuje: 27 312,00 zł
Julia Nowak
Julia Nowak , 2 latka

Julcia ma guzy na sercu, jej mama w oczach! Rzadka choroba odbiera zdrowie rodzinie❗️

W trakcie ciąży dowiedziałam się, że moja córka ma stwardnienie guzowate. Jest to bardzo rzadka i trudna choroba. Julia ma wiele guzków na sercu. Dokładnie wiem, jak będzie wyglądała jej przyszłość, ponieważ sama zmagam się z tą chorobą. Tracę wzrok… Jestem przerażona. Tak bardzo się boję, że za moment po prostu przestanę widzieć moje maleństwo. Musimy Julkę leczyć i badać prywatnie, ponieważ na NFZ bardzo długo czeka się na wizyty do specjalistów i mogłoby być już za późno, aby jej pomóc. Oznacza to, że codziennie odkładamy każdą możliwą złotówkę, by tylko być pewnym, że nie zabraknie nam pieniędzy, by opłacić kolejną wizytę lekarską. Badania takie jak echo serca, holter i EKG są kosztowne, stałe wizyty u kardiologów również. Nie wystarcza nam środków na leczenie córeczki. Julka jest bardzo energicznym dzieckiem i jest duża szansa, że do 4. roku życia, przy dobrej opiece lekarskiej guzki się wchłoną i Julia będzie bezpieczna.  Musimy być też pod kontrolą neurologa, gdyż przerzuty na inne organy powodują padaczkę i upośledzenie umysłowe, a chcemy zrobić wszystko, aby do tego nie dopuścić. Zrobimy wszystko dla tej cudownej istoty, którą tak kochamy.  Ciężko pogodzić się z myślą, że ukochana córeczka odziedziczyła chorobę, która mnie samą wykańcza od środka. Dlatego chcę zrobić wszystko, póki jestem i widzę moje dziecko, by podarować jej bezpieczną przyszłość. Utrata wzroku będzie dla mnie czymś strasznym. Jednak utrata dziecka to scenariusz, którego po prostu nie dopuszczam do siebie! Dziękujemy za każdą złotówkę. Wiemy, że dzięki pomocy Julia ma szansę być zdrowa. Mama *Kwota zbiórki jest szacunkowa

9 225,00 zł ( 24,77% )
Brakuje: 28 010,00 zł
Maja Marusa
Maja Marusa , 17 lat

Maja rośnie i potrzebuje większego wsparcia. Innowalk to jej szansa na sprawność!

Maja ma 15 lat, choruje od 5-tego miesiąca życia na padaczkę lekooporną w wyniku zakażenia wirusem cytomegalii. Córka nie chodzi i nie mówi, a ja robię wszystko, aby mimo przeszkód mogła normalnie żyć. Wykorzystaliśmy już wszystkie możliwości leczenia, ale nie chcemy się poddać w walce o zdrowie Mai. Chyba nie ma takiego leczenia, którego bym nie poznała lub nie zastosowała u Mai. Podejmowaliśmy wiele prób: wielokrotną modyfikację leków dostępnych w Polsce i za granicą, roczną dietę ketogenną, 3-krotne wszczepienie stymulatora nerwu błędnego, 3-krotne leczenie medyczną marihuaną. Często leczenie było bardzo przykre i trudne, obarczone poważnymi skutkami ubocznymi. Obecnie Maja jest w trakcie leczenia komórkami macierzystymi oraz kilkoma lekami przeciwpadaczkowymi i neurologicznymi. Jej życie to ciężka walka z nierównym przeciwnikiem, jakim jest padaczka, częste pobyty w szpitalach i intensywna rehabilitacja. Ogromną szansą na poprawę stanu zdrowia jest przynosząca dobre efekty terapia komórkami macierzystymi. Leczenie jest na etapie eksperymentu medycznego, więc nie jest refundowane, a koszt znajduje się zupełnie poza naszymi możliwościami finansowymi. Maja jest już po 9 przeszczepach komórek macierzystych, jej stan znacznie się poprawił, dlatego planujemy kontynuację leczenia, aby zyskać dalszą poprawę i nie utracić z trudem wypracowanych efektów. Po wielu latach bezowocnego leczenia wreszcie dzięki eksperymentalnemu leczeniu stan Mai zaczął się poprawiać m.in. zdecydowane zmniejszenie ilości napadów padaczkowych, poprawa w zapisie EEG, poprawa funkcjonowania, lepszy sen, dłuższa aktywność, powrót samodzielnego siadania oraz możliwość pionizacji dziecka, samodzielne gryzienie i połykanie pokarmów. Dla powodzenia terapii ważne jest, aby podawanie komórek odbywało się planowo. Potrzeby finansowe przy tak dużej niepełnosprawności i trudnej chorobie są ogromne. Maja wymaga specjalistycznego i kosztownego leczenia, intensywnej, kompleksowej rehabilitacji i zaopatrzenia ortopedycznego.  Powodzeniem zakończyło się zbieranie środków na zakup roweru rehabilitacyjnego z poprzedniej zbiórki. Maja bardzo się cieszy z wycieczek rowerowych, zdecydowanie poprawiła się jej forma psychiczna i motywacja do innych zajęć ogólnorozwojowych. Innowalk, czyli symulator chodu dalej pozostaje w sferze marzeń. Obecnie nie stać już nas nawet na wypożyczenie tego urządzenia. Aby leczenie przynosiło możliwy efekt terapeutyczny konieczne jest zapewnienie Mai regularnej rehabilitacji i zajęć ogólnorozwojowych. Korzyści wynikające z aktywności fizycznej to m.in. poprawa pracy układu krążenia, oddechowego, trawiennego, utrzymanie ruchomości stawów, uaktywnienie mięśni niezbędnych do chodzenia i prawidłowe ustawienie oraz obciążenie nóg jak również zapewnienie pracy rąk. To wszystko może Mai zapewnić Innowalk.  Córka ze względu na to że urosła dużo bardziej wymaga rehabilitacji, która będzie wspomagana mechanicznie. Niestety, koszt zakupu Innowalka wynosi 168 000 zł, a w poprzednim roku mimo ogromnej pracy i szeroko podjętych działań byliśmy zmuszeni zrezygnować z przyznanego dofinansowania ze środków PFRON, gdyż nie udało się nam uzyskać pozostałych środków. Obecnie całą procedurę zaczynamy na nowo i wierzymy, że tym razem z Państwa pomocą zakończy się ona sukcesem. Oprócz wspomnianego symulatora chodu jedną z najpilniejszych potrzeb stał się również zakup nowego wózka.  Bardzo proszę o pomoc, aby Maja otrzymała szansę na lepsze życie, a finanse nie były barierą do uzyskania kolejnych osiągnięć mojej córeczki!  Beata, mama Mai

8 018,00 zł ( 4,21% )
Brakuje: 182 089,00 zł