Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anna Misztal
14 dni do końca
Anna Misztal , 49 lat

Ta okrutna choroba zabiera siły, pozostawiając świadomość... Pomóżcie, proszę❗️

Dokładnie 17 maja 2022 r. moja żona została zdiagnozowana — stwardnienie zanikowe boczne tzw. SLA. Ta wiadomość ścięła nas z nóg. Przecież to niemożliwe, to bardzo rzadka i nieuleczalna choroba! Ania ma dopiero 46 lat. Mamy dwójkę dzieci 18-letniego syna i 24-letnią córkę. Przed nami wiele planów na przyszłość, w których nie ma miejsca na chorobę! Między innymi ślub naszej córki. Czy to nie powinno kojarzyć się z wielkim szczęściem?  W ciągu sekundy nasze życie rozsypało się jak domek z kart. Moja żona w lipcu skończy 47 lat. Problem rozpoczął się w sierpniu 2021 r. od bólu w nadgarstku, który wiązaliśmy z wakacyjnym urazem. Od października 2021 r. żona zaczęła odwiedzać lekarzy, ponieważ ból nie ustępował i w dość znaczny sposób osłabił dłoń. Podobnie zaczęło się dziać z drugą ręką. Lekarz rodzinny, neurolog, reumatolog, znów neurolog, specjaliści chorób mięśni z Warszawy i Lublina, coraz więcej badań, pobyt w szpitalu i nic... Brak konkretnej diagnozy. Stan zdrowia mojej ukochanej żony z tygodnia na tydzień się pogarszał. Początkowo drżały pojedyncze mięśnie, teraz drży całe ciało. Bolesne skurcze, bóle, coraz mniej siły, ciągłe zmęczenie, prawie brak tolerancja wysiłku — to codzienność mojej Ani. Oczywiście nie stanęliśmy w miejscu. Podjęliśmy leczenie u krakowskiego neurologa. Pan doktor w miarę szybko, po przebyciu kilku konkretnych badań, ustalił przyczyny dolegliwości. Niestety diagnoza była jednoznaczna.  Łzy w oczach żony, zapłakana twarz jej siostry — Kasi. Wydawało się, że nie może być gorzej. Ale nasz świat runął po usłyszeniu rokowań. Średnia przeżywalność to 3-5 lat. Na tę chwilę Ania chodzi do pracy, bo jak twierdzi „dopóki starczy mi sił, chcę pracować”. Jest najdzielniejszą kobietą na świecie! Jestem z niej ogromnie dumny, chociaż gdybym tylko mógł, oddałbym jej swoje zdrowie! Ta choroba jest OKRUTNA! Przy pełnej świadomości chorego, zabiera siłę w nogach i rękach – mięśnie zanikają, później wyłączają się te  odpowiadające za przyjmowanie pokarmów i oddychanie. Oczywiście wszystkiemu towarzyszy ciągły ból. Na stwardnienie zanikowe boczne nie ma lekarstwa. Jedyną „pociechą” jest lek, który może przedłużyć życie o kilka miesięcy. Wszystkie nasze dotychczasowe problemy zeszły na dalszy plan. Przez kilka tygodni najbliższa rodzina i przyjaciele desperacko przetrząsali Internet. Nawiązywali kontakty z ludźmi, którzy albo chorują, albo znają osoby chore na SLA. Brak możliwości leczenia konwencjonalnego wymusił na nas spojrzenie w kierunku innych metod. Przewijają się co pewien czas informacje o zatrzymaniu choroby, o ozdrowieńcach. Jest ich niewiele, ale znów napełniają serce nadzieją. Największą szansę na powstrzymanie tej strasznej choroby daje terapia w Niemczech. Niestety jest bardzo kosztowna. Koszt jednej kuracji waha się w granicach 55 – 70 tysięcy złotych (obecnie). Dodatkowo trzeba ją powtarzać, nawet do 10 razy! Musimy również szybko wdrożyć odpowiednią rehabilitację, suplementację i dietę. Badania wykryły u mojej żony boreliozę... Oprócz antybiotyków będą potrzebne m.in. leki przeciwgrzybicze, leki przeciwalergiczne, wspierające pracę układu pokarmowego (wątrobę, trzustkę), a w czasie antybiotykoterapii, probiotyki i suplementacja wspomagająca. Dodatkowo specjalna dieta...  Całkowity koszt walki z tą potworną chorobą stanowi dla nas olbrzymią barierę. Moja Ania to bardzo dobry człowiek. Zawsze wspierająca, potrafiąca słuchać drugiego człowieka, jest niezwykle empatyczna.  Uśmiechnięta i kochająca życie. Pokładamy ogromną nadzieję w ludziach o wielkim sercu. Wiara i Nadzieja umiera ostatnia... Nie pozwolę odejść mojej miłości! Jarosław, mąż Ani „Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem” Dante Alighieri

359 416,00 zł ( 55,34% )
Brakuje: 289 949,00 zł
Aleksander Bielecki
Pilne!
Aleksander Bielecki , 20 lat

Najtrudniejszy przypadek świata – Alek potrzebuje pilnej pomocy❗️

Trzy bardzo skomplikowane operacje, które mogły odbyć się tylko w USA, uratowały życie Alka. To była walka o cud, a ten cud trwa dzięki setkom Darczyńców! Nie sądziliśmy, że znów przyjdzie nam prosić o pomoc. Niestety, lekarze określają przypadek Alka jako najbardziej skomplikowany przypadek skoliozy na całym świecie! Czasami dzieją się rzeczy, które trudno przewidzieć…  Tak jest właśnie teraz. Dlatego bardzo prosimy o pomoc, bo już musimy znów stawić się w klinice, w której ratowano życie Alka! Lekarze muszą sprawdzić, skąd bierze się wysięk płynu i na miejscu podjąć decyzję, co robić. Bardzo potrzebujemy pomocy… Dziś Alek porusza się samodzielnie, a jego życie nie jest zagrożone! Za to będziemy wdzięczni wszystkim Darczyńcom do końca naszych dni. Pamiętamy o Was i myślimy ciepło codziennie, wciąż życząc samego dobra.  Konstrukcja, którą Alek ma zabudowaną w plecach, jest bardzo rozbudowana i wymaga stałego monitoringu. Od ponad pół roku fragment odcinka kręgosłupa między 9 a 11 kręgiem wymaga specjalnego zabezpieczenia. Utworzyła się tam „kaletka” – obrzęk z wysiękiem płynu. Bardzo się tym niepokoimy… Wszystkie aktualne badania i punkcję kręgosłupa przesłaliśmy do lekarza, który operował Alka w Stanach Zjednoczonych i bardzo dobrze zna jego przypadek. Stwierdził, że jest konieczność przeprowadzenia dodatkowych, specjalistycznych badań. Te niestety niemożliwe są do zrobienia w Polsce. Musimy już w lutym być w USA, niestety koszty są bardzo wysokie…  Na ten moment potrzeba nam ok. 100 000 zł na sam przelot, pobyt i badania na miejscu. Mamy tylko nadzieję, że nie trzeba będzie uruchamiać bloku operacyjnego i wykonywać żadnych skomplikowanych zabiegów. Wtedy koszta bardzo wzrosną…  Nie ma słów, które wyrażą naszą wdzięczność za Waszą całą dotychczasową pomoc. Chcemy, byście mieli świadomość, że nasz syn żyje dzięki Wam i lekarzom w USA. Bez Was operacje byłyby niemożliwe.  Tym trudniej nam kolejny raz prosić o pomoc, ale znów jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Będziemy wdzięczni za każde wsparcie w walce o życie bez bólu i powrót do pełnej sprawności Alka. Rodzice

97 071,00 zł ( 91,24% )
Brakuje: 9 312,00 zł
Piotr Derejczyk
14 dni do końca
Piotr Derejczyk , 43 lata

Udar prawie odebrał nam brata❗️ Pomóż w walce o sprawność Piotrka!

Piotr jeszcze niedawno był bardzo radosnym i pogodnym człowiekiem. Zawsze mogliśmy liczyć na jego pomoc. Na co dzień zajmował się prowadzeniem firmy remontowo-budowlanej. 4 kwietnia, jak co rano poszedł do pracy. Nic nie zapowiadało, że wieczorem będzie już walczyć o życie! Piotrek niespodziewanie doznał rozległego udaru krwotocznego mózgu. Nie mogliśmy w to uwierzyć! Przecież był młodym, zdrowym człowiekiem… W jednej chwili stał się całkowicie zależny od innych. Na dodatek, informacje jakie dostawaliśmy od lekarzy były druzgocące! Naszemu bratu nie dawano właściwie żadnych szans na powrót do zdrowia. Pozostawał w śpiączce, musiał też zostać podpięty pod respirator. Tomograf głowy wykazał, że mózg Piotrka jest niedotleniony i poważnie uszkodzony. Lekarze przedstawili nam dwa scenariusze: albo brat będzie osobą wymagającą całkowitej opieki i uzależnioną od innych, albo nie przeżyje… Na szczęście, po blisko dwóch miesiącach na oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii, w końcu pojawiło się światełko w tunelu. Nasz brat otworzył oczy! Zdarzył się cud, w który ciężko było uwierzyć nawet lekarzom! Dało nam to ogromną nadzieję na powrót Piotra do zdrowia, choć udar spowodował ogromne spustoszenie w jego organizmie… Cała lewa strona ciała naszego brata jest sparaliżowana. Uszkodzony został także ośrodek mowy, co skutkuje obszerną afazją oraz zanikami pamięci. Piotrek będzie też musiał przejść dalsze badania, by w pełni ocenić jego stan zdrowia oraz dobrać odpowiednie leczenie. Walczymy o to, by brat wrócił do nas, swoich przyjaciół oraz pasji. Przed nim długa i wyboista droga, ale zrobimy wszystko, by mu pomóc. Piotrek rozpoczął już rehabilitację, na którą będzie musiał regularnie uczęszczać, by odzyskać sprawność. Wierzymy, że dzięki intensywnym ćwiczeniom na turnusie rehabilitacyjnym, nasz brat ponownie stanie na nogi. To dla nas jedyna nadzieja! Niestety, koszt leczenia jest ogromny i przekracza nasze możliwości finansowe. Błagamy o pomoc… Wierzymy, że Wasze wsparcie może zdziałać cuda! Rodzeństwo Piotrka ➡️ To był najgorszy udar, jaki może być. "Cud, że on to w ogóle przeżył"

84 840,00 zł ( 40,58% )
Brakuje: 124 203,00 zł
Szymon Klepacki
Szymon Klepacki , 7 lat

Dołóż cegiełkę do samodzielności dzielnego Szymka❗️Każda złotówka ma znaczenie❗️

Tak bardzo chcielibyśmy, by nasz synek był zdrowy… Szymek urodził się w 2017 roku. Pamiętamy, gdy pierwszy raz go przytuliliśmy. Nie był jak inne noworodki – przelewał się przez ręce, nie mógł ruszać rączkami i nóżkami, ani samodzielnie jeść. Lekarze podejrzewali SMA, jednak badania wykluczyły tę diagnozę. Dopiero po 3 latach dowiedzieliśmy się, z czym zmaga się nasz chłopiec! Wszystkie mięśnie Szymka są uszkodzone na skutek wrodzonej miopatii TTN. Ta nieznana nam wcześniej choroba zmieniła naszą rzeczywistość w pole walki… Intensywnie rehabilitujemy synka od drugiego miesiąca życia. Jego los jest przecież w naszych rękach!  Dzięki fizjoterapii Szymon potrafi samodzielnie siedzieć i poruszać się z pomocą aktywnego wózeczka. Z naszą pomocą lub podpierając się o ścianę, stawia swoje pierwsze kroki. To sprawia mu ogromną radość! W wieku 4 latach potrafił już czytać! Jest niezwykle dzielnym chłopcem, który mimo swojej choroby heroicznie walczy o samodzielność! Systematyczna rehabilitacja, terapia neurologopedyczna oraz pedagogiczna sprawiają, że Szymek ze swoją chorobą funkcjonuje całkiem dobrze. By cieszył się kolejnymi postępami, musimy zapewnić mu dalszą wielospecjalistyczną opiekę.  W przyszłym roku syn zaczyna edukację w szkole. Chcielibyśmy do tego czasu umożliwić mu jak największą samodzielność oraz wzmocnić jego rączki, by poradziły sobie z pisaniem i innymi zadaniami pierwszoklasisty. Przez kilka lat swojego życia, dzięki ciężkiej pracy,  Szymek osiągnął wspaniałe efekty. Jednak bez kosztownej pomocy terapeutów nie byłoby to możliwe… Dlatego z niezłomną wiarą w nasze dziecko prosimy o wsparcie w opłaceniu turnusów rehabilitacyjnych i pedagogicznych – jedynej szansy na poprawę sprawności synka. Dziękujemy za każdą złotówkę, która skraca drogę do jego samodzielności! Rodzice

3 808,00 zł ( 11,93% )
Brakuje: 28 107,00 zł
Jakub Rozmus
11 dni do końca
Jakub Rozmus , 15 lat

Guz odbiera mi dziecko❗️Dramatyczna walka mamy Kuby!

O chorobie dowiedzieliśmy się zupełnie przypadkiem. Od tego czasu prowadzimy przerażający wyścig - z czasem, chorobą i wizją zbliżającej się tragedii! Ja już nie proszę, ja błagam o pomoc dla mojego syna!  Nie jestem w stanie opisać tego strachu. Żadna matka nie powinna tego doświadczać, żadne dziecko nie powinno tak cierpieć!  Kiedy usłyszałam, że Jakub słabiej widzi, myślałam, że to efekt zbyt długiego wpatrywania się w ekrany podczas pandemii. Pierwsza wizyta u lekarza, rosnący niepokój, skierowanie do kolejnejnego specjalisty i wiadomość, która sprawiła, że świat się zatrzymał. Dosłownie z ulicy trafiliśmy do szpitala. U Kuby zdiagnozowano ogromnego guza. Nie wiemy, od kiedy Kubuś chodził z bombą tykającą w głowie. Wiem jednak, że zdążyliśmy do szpitala w ostatniej chwili!  Czaszkogardlak - słowa, które zrujnowały nasz świat. Jedno spojrzenie Kubusia i pytanie, które zapamiętam na zawsze “Mamo, czy ja umrę?”. Zalewałam się łzami, miałam ochotę krzyczeć z przerażenia i niemocy, ale nie mogłam. Zebrałam siły i zapewniłam mojego syna, że zrobię wszystko, by go uratować. Tak zaczęła się nasza walka… Za nami dwie operacje. Pierwszą Kuba zniósł nieźle, natomiast z konsekwencjami kolejnej zmagamy się do dziś. Guz nie został usunięty w całości, a to powoduje, że zagrożenie rośnie. Mój syn stracił wzrok w jednym oku, grozi mu całkowita ślepota, jeśli guz nadal będzie uciskał nerwy! Od jakiegoś czasu Kuba sygnalizuje gorsze samopoczucie, a ja umieram ze strachu. Boję się po raz kolejny usłyszeć słowo WZNOWA.  Jeśli potwierdzą się najgorsze scenariusze, będziemy musieli zacząć radioterapię. To jednak zbyt duże obciążenie dla młodego organizmu. Lista skutków ubocznych jest tak długa, że w tym momencie muszę zrobić wszystko, by znaleźć alternatywę dla kolejnej trudnej i bolesnej dla Jakuba drogi. Przed nami bardzo ważne badania, które pomogą znaleźć odpowiedź na pytanie "co dalej?". Już teraz wiem, że leczenie zagraniczne może kosztować setki tysięcy złotych! Leczenie, konsultacje lekarskie i rehabilitacja to dodatkowe koszty, na które muszę być przygotowana.  Kwota, od której może zależeć życie mojego syna, jest zupełnie poza moim zasięgiem. Dlatego właśnie tu i teraz muszę prosić o pomoc! Walczymy o najwyższą stawkę, o ratowanie sprawności i życia mojego syna! Nie mogę dopuścić, by w życiu Jakuba już na zawsze zapanowała ciemność. Jest jeszcze tyle widoków, które chciałabym mu pokazać. Jest jeszcze tyle wydarzeń, które chciałabym razem z nim przeżyć. On jest nastolatkiem - przed nim jeszcze wszystko. Złożyłam obietnicę, której zamierzam dotrzymać. Proszę, pomóż mi…  Nadzieja daje mi siłę do walki. Twoje wsparcie to dla mnie zastrzyk energii i wiary w to, że jeszcze nie wszystko stracone. Proszę, pomóż raz na zawsze zakończyć ten koszmar! 

133 505 zł
Renata Szymańska
Renata Szymańska , 41 lat

Pęknięty tętniak i udary chciały odebrać życie Reni! Pomóżmy jej wrócić do sprawności!

To był wieczór jak każdy inny. Nic nie wskazywało, że nad ranem wydarzy się tragedia, która zmieni życie całej naszej rodziny. Obudziły mnie nagłe i silne drgawki mojej żony. Renia cała się trzęsła. Natychmiast wezwałem karetkę, która zabrała ją do szpitala. Po przeprowadzonych wynikach okazało się, że w głowie żony pękł tętniak. Została przetransportowana do innego szpitala w związku z pilną operacją. Niestety, w 8 dobie hospitalizacji doszło do skurczu naczyniowego w mózgu, co spowodowało ogniska udaru w płacie czołowym, skroniowym i ciemieniowym. Konsekwencje tych wydarzeń okazały się drastyczne: śpiączka mózgowa, bardzo duża spastyka i wzmożone napięcie mięśniowe. Z tym właśnie przyszło się zmierzyć naszej ukochanej Renacie... Po zakończonym leczeniu szpitalnym pod koniec czerwca Renia została przewieziona do specjalistycznego ośrodka i objęta programem leczenia pacjentów w śpiączce „Budzik dla dorosłych”. Po rocznym leczeniu jest w kontakcie słowno-logicznym, rozumie i spełnia polecenia. Niestety cały czas ma niesprawną prawą rękę, została spionizowana do pozycji siedzącej. Cały czas potrzebuje stałej opieki i pomocy osoby drugiej w zaspokajaniu podstawowych potrzeb życiowych. W celu dalszej rehabilitacji Renia została przewieziona do specjalistycznego ośrodka rehabilitacyjnego, żeby kontynuować leczenie i nauczyć się samodzielności w życiu codziennym. Wprowadzono indywidualny plan rehabilitacyjny: terapia funkcjonalna służąca do diagnostyki strukturalno-funkcjonalnej narządu ruchu, pionizacja na nogach, handling, transfer, terapia logopedyczna w zakresie komunikacji, terapia neuropsychologiczna i terapia Morales. Efekty pracy wszystkich terapeutów były już widoczne po pierwszych 3 tygodniach ciężkich ćwiczeń. To daje nam wszystkim niesamowitą siłę do działania. Przed Renią najważniejsze kilkanaście miesięcy ćwiczeń, by osiągnąć najlepszy efekt rehabilitacji i dążyć do zamierzonego celu. Dlatego zwracamy się do Was ponownie z prośbą o pomoc. Dzięki dotychczasowemu wsparciu nasza kochana Renia poczyniła niesamowite postępy. Niestety dalsza rehabilitacja jest bardzo kosztowna i musi być kontynuowana jeszcze przez wiele miesięcy.  Bez Waszej pomocy nie damy rady!   Bliscy Kwota zbiórki jest szacunkowa

84 790,00 zł ( 44,27% )
Brakuje: 106 700,00 zł
Szymon Szymczyk
Szymon Szymczyk , 6 lat

Szymek zaczął chodzić! Proszę, pomóżcie mu w dalszej walce o sprawność!

Dziękujemy Wam za dotychczasowe wsparcie! To niesamowite, że jest tyle osób, dla których los naszego synka nie jest obojętny! Jeszcze raz zwracamy się do Was o pomoc. Szymek robi postępy, ale żeby ich nie zaprzepaścić, potrzebuje nowych ortez. Proszę, pomóżcie! Nasza historia Tak malutkie dziecko, jak Szymuś powinno znać tylko beztroskę dzieciństwa. Niestety, w przypadku naszego synka, los nie dał mu tego, co najcenniejsze – zdrowia. Szymuś jest ciężko chory, urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Każdego dnia walczymy o to, by Szymuś mógł być sprawny! O tym, że synek jest chory, dowiedzieliśmy się zaraz po porodzie. Był to dla nas ogromny cios. Nikt się tego nie spodziewał. Zniknęło szczęście, pojawił się ogromny, obezwładniający wręcz strach. Bardzo długo nie mogliśmy dojść do siebie... W pierwsze dni swojego kruchego życia, zamiast w nasze kochające ramiona, synek trafił na stół operacyjny... Walczył, a my tak strasznie baliśmy się, co z nim będzie. Choć operacja odbyła się zaraz po narodzinach, żeby jak najszybciej powstrzymać chorobę, to i tak pozostawiła ona ogromny ślad. Synek cierpi na rozszczep kręgosłupa, wodogłowie i niedowład nóżek... Życie Szymusia to nie tylko radosne chwile i zabawa, tak jak sobie wymarzyliśmy, ale też szpitale, badania, wizyty u lekarzy i rehabilitacja - długa, żmudna i niekiedy bolesna... Niestety, tylko ona daje nadzieję na lepsze jutro. Synek bardzo długo nie potrafił chodzić. W lutym 2022 doczekaliśmy się przełomu! Dzięki turnusowi rehabilitacyjnemu zobaczyliśmy pierwsze kroczki naszego chłopca. To nie był jednak koniec problemów. Konieczne było przeprowadzenie operacji chorego biodra.  Dziś od zabiegu minął ponad rok, wiosną wyciągnięto metalowe elementy wstawione podczas operacji. Od tego czasu sprawność Szymka ogromnie się poprawiła! Od pojedynczych kroczków po samodzielnie poruszanie się po domu! A trzymając kogoś za rękę, jest nawet w stanie przejść kawałek drogi. To jest dla nas cud, bo rokowania były całkiem inne!  Po ostatniej wizycie u ortopedy mieliśmy nadzieję na to, że Szymusiowi wystarczą teraz krótkie ortezy. Niestety nic z tego! Po konsultacjach ze specjalistami i wykonaniu analizy chodu usłyszeliśmy, że Szymek potrzebuje nowych ortez i niestety muszą to być długie ortezy, sięgające do połowy uda. Dzięki nim stawy kolanowe będą chronione, a co za tym idzie i biodra. Wszystko po to, by nie zniszczyć efektu operacji.  Cena ortez jest ogromna, a starczają zaledwie na rok, gdyż dziecko cały czas rośnie. Nie możemy ich ani odkupić, ani odsprzedać, ponieważ są robione z odlewu indywidualnie pod każdego pacjenta. Do wydatków dochodzą turnusy, prywatna rehabilitacja oraz wizyty u specjalistów. Dlatego prosimy, pomóżcie nam zadbać o to, by Szymek mógł być samodzielny, a co za tym idzie szczęśliwy. Na pierwszy rzut oka choroby nie widać. Ludzie widzą uśmiechniętego chłopczyka o blond włoskach. My wiemy, że o jego sprawność i lepsze jutro musimy walczyć z całych sił. Dlatego prosimy o Twoje wsparcie, aby Szymuś robił dalsze postępy. Aby spełniło się nasze jedyne marzenie, by nasz syn był sprawny! Rodzice Szymonka Facebook: Chcę biegać jak Ty - licytacje dla Szymka

49 590,00 zł ( 89,46% )
Brakuje: 5 837,00 zł
Fabian Kamiński
Fabian Kamiński , 4 latka

Fabian się nie poddaje, choć choroba nie odpuszcza... POMOCY!

Ciążą przebiegała książkowo, nie było żadnych niepokojących objawów, które mogłyby wskazywać, że dzieje się coś niedobrego. Byliśmy przeszczęśliwi, że powitamy na świecie naszego drugiego synka. Niestety szybko radość zamieniła się w strach, przerażenie i obawę o życie Fabianka. Synek urodził się 5 grudnia 2019 roku. Niestety po porodzie nie płakał, miał problemy ze ssaniem, przelewał się przez ręce… Każda mama po trudnym i wyczerpującym doświadczeniu, jakim jest poród, pragnie tylko jednego – usłyszeć płacz swojego dziecka, aby mieć pewność, że wszystko z nim w porządku. Ja niestety nie usłyszałam nic. W głowie pojawiło się mnóstwo obaw i strach, które próbowałam stłumić miłością i nadzieją, bo przecież synek był przy mnie, żył. Niestety okazało się, że Fabian nie przyszedł na świat sam. Razem z nim przyszła nieuleczalna choroba genetyczna – Zespół Pradera Williego. Nie ma na nią lekarstwa, nie można jej operować. Objawia się nieopanowanym poczuciem głodu, obniżonym napięciem mięśniowym i problemami z mową.  Wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, aby pomóc naszemu dziecku. Przez jakiś czas po porodzie, ze względu na wykonywane badania, Fabian musiał przebywać w szpitalu. Gdy mogliśmy go już zabrać do domu, od razu rozpoczęliśmy poszukiwania odpowiedniej dla synka rehabilitacji, by zapewnić mu możliwie najlepszy rozwój.  Niestety spadło na nas kolejne nieszczęście. W styczniu 2022 roku Fabian potrafił już przejść krótki dystans na czworaka, zaczynał podpierać się na kolanach. Widzieliśmy, że z każdą chwilą robi postępy. Jednak w lutym wszystko runęło, gdy zachorował na Covid-19. Przeszedł sepsę, był niewydolny krążeniowo i oddechowo. Byliśmy przerażeni, bardzo baliśmy się, że możemy go stracić. Mimo małych szans na przeżycie – Fabian wygrał. Jednak przez ten incydent stracił wszystkie swoje umiejętności, które na nowo musimy wypracować. Teraz przemieszcza się głównie pełzając… Dodatkowo choruję na padaczkę, nie mówi i ma wadę wzroku. Jest stale rehabilitowany. Uczęszczamy z nim na zajęcia z integracji sensorycznej, spotkania z psychologiem i neurologopedą. Niestety synuś nie może jeszcze pójść do przedszkola, ponieważ przez swoje problemy zdrowotne – boją się go przyjąć.  Ze względu na konieczność całodobowej opieki nad Fabiankiem, nie mogę podjąć żadnej pracy. Jedyną osobą, która zarabia, jest mój mąż. Niezwykle ciężko nam opłacić kosztowną rehabilitację, leczenie i zapewnić rodzinie wszystkie potrzeby. Fabianek ma starszego brata Gabrysia. Chłopcy są dla nas całym światem. Cieszymy się, widząc, że Fabian próbuje komunikować się z bratem i potrzebuje jego obecności. Gabryś jest dla Fabianka motorem napędowym w walce o zdrowie i sprawność. Marzymy, żeby nasz synek stanął na nogi… Musimy przestrzegać ścisłej diety, bo ze względu na chorobę genetyczną – Fabian może umrzeć z przejedzenia… Proszę, pomóżcie nam w tej trudnej codzienności. Tylko turnusy rehabilitacyjne mogą pomóc Fabiankowi stanąć na nogi. Rodzice i braciszek Fabiana Licytacje dla Fabianka 💚

49 321,00 zł ( 46,36% )
Brakuje: 57 062,00 zł
Władysław Marienko
10 dni do końca
Władysław Marienko , 15 lat

Walka o lepszą przyszłość – Pomóż Władkowi❗️

Mojego ukochanego syna Władka zdiagnozowano, kiedy miał 4 latka. Wtedy zaczęła się nasza walka o jego zdrowie i szczęśliwą przyszłość. Diagnozą był autyzm. Władek ma obecnie 14 lat i każdy dzień to dla niego ciężkie zmagania z chorobą. Ma problemy z kontrolowaniem siebie, agresją, problemy z pisaniem, czytaniem i mówieniem. Cierpi również na echolalię, czyli zaburzenie myślowe polegające na tym, że chory powtarza zasłyszane słowa lub zwroty bez związku z sytuacją. Bardzo bym chciała wyleczyć Władka, zabrać go na terapię, pomóc mu wyzdrowieć. Syn bierze leki, ponieważ ma ataki, może mocno krzyczeć i szarpać się za każdym razem, kiedy ogarnia go strach. Dlatego prosimy o pomoc. Władzio ma już 14 lat i coraz trudniej żyć mu z taką diagnozą...  

434 zł