Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiesława Janusz
Wiesława Janusz , 74 lata

Okrutna choroba wyniszcza organizm mojej mamy❗️RATUNKU❗️

Choroba, z jaką musi mierzyć się moja mama, jest niezwykle wyczerpująca i trudna. Zawsze była pełną energii, radosną kobietą. Niestety, choroba stopniowo zaczęła odbierać jej sprawność i dotychczasowe życie… Problemy zdrowotne mojej mamy zaczęły się w grudniu 2023 roku. Pierwszym niepokojącym sygnałem był znaczny spadek wagi. Z czasem mama chudła już coraz bardziej, a prawa strona jej ciała mniej się ruszała. Pojawiły się u niej też problemy z mową. Długo i niestety bezskutecznie szukaliśmy jednoznacznej diagnozy. Mama przeszła niezbędne badania, była na wielu wizytach u różnych specjalistów, jednak przez długi czas żaden nie potrafił dokładnie stwierdzić, co jej dolega. Wreszcie, w październiku 2024 roku u mamy zdiagnozowano stwardnienie zanikowe boczne! Diagnoza była ogromnym ciosem i szokiem. Na chorobę mamy nie ma leku. Jedynym ratunkiem i nadzieją jest specjalistyczna rehabilitacja i terapia, która złagodzi dolegliwości mamy, pomoże spowolnić rozwój choroby i zachowa choć część sprawności, która jej pozostała… Przed moją mamą długa i ciężka walka o zdrowie i lepszą codzienność. Chcę ją wspierać w tym wszystkim najlepiej, jak mogę! Staram się zapewnić mamie niezbędne sprzęty, ćwiczę z nią także w domu. Jednak najlepsze efekty przynoszą zajęcia ze specjalistami, które niestety są ogromnym kosztem… Stwardnienie zanikowe boczne to okrutna choroba, która każdego dnia kawałek po kawałku odbiera mojej mamie zdrowie i sprawność. Kiedy wtargnęła do naszej codzienności, wraz z nią pojawił się strach, ból i żal… Nie mogę pozwolić, by tak wyglądało życie ukochanej osoby! Walka o zdrowie mamy jest trudna i bardzo kosztowna. Tak bardzo chciałabym jej pomóc, jednak sama nie dam rady. Z całego serca proszę, wesprzyjcie moją mamę, by miała szansę na lepszą sprawność! Każda złotówka będzie na wagę złota! Hanna, córka Wiesławy

1 390,00 zł ( 3,26% )
Brakuje: 41 164,00 zł
Aneta Czop
Aneta Czop , 30 lat

Czy długoletnia walka i ból wreszcie znajdą swój koniec❓Pomagamy Anecie❗️

Nikt nie potrafił powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego od nastoletnich lat zmagam się z bardzo bolesnymi miesiączkami? Ból już wtedy był rozrywający, powodujący omdlenia, wymioty, krwawienia z odbytu. Często lądowałam w szpitalu… Za każdym razem słyszałam jedynie, że przejdzie mi po urodzeniu dziecka. Lekarze mówili tak do 14-letniej dziewczyny! Mimo niezliczonych wizyt w gabinetach ginekologicznych nikt nie potrafił mnie zdiagnozować. Po wielu latach życia w bólu, powiększającym się brzuchu, dwóch wczesnych poronieniach i niepłodności, zaczęłam szukać pomocy w całej Polsce. W końcu znalazłam wspaniałą panią doktor. Specjalistyczne badanie USG wykazało, że cierpię na endometriozę i adenomiozę! Znaleźli trzy mięśniaki, w tym jeden uciskający na pęcherz oraz zmianę otaczającą jelito grube… Dzięki Państwu mogłam odbyć operację endometriozy! To było coś, czego się nie spodziewałam. Ogromne wsparcie pomogło zebrać ogromną kwotę! Dzięki temu wierzę, że uda mi się doprowadzić leczenie do końca i odzyskam swoje życie. Niestety ten rok był bardzo wyczerpujący pod względem diagnostyki, co przełożyło się na koszty. Podliczając wydatki, wiem już, że nie wystarczy na dalsze leczenie. Bardzo chciałabym zwiększyć częstotliwość fizjoterapii i rehabilitacji, zadbać w pełni o odporność  i nie dać  szansy żadnym chorobom. Chcę zawalczyć w pełni o swoje zdrowie. Ten rok pokazał mi, ile człowiek jest w stanie znieść bólu, badań, nowych chorób. Natomiast wsparcie, jakie otrzymałam, że na świecie jest mnóstwo ludzi, którzy są gotowi pomóc w walce o zdrowie. Kiedyś chciałabym jakoś się za to odwdzięczyć, ale moja walka jeszcze się nie skończyła. Dlatego znów muszę poprosić o Waszą pomoc, ponieważ bez niej nie dam rady pokryć kosztów rehabilitacji i leczenia. Moja droga do zdrowia jest bardzo długa i bardzo droga... ale nauczyłam się, że jeżeli jest choć cień szansy, nadziei na lepsze jutro, to nie warto się poddawać.  Aneta

905,00 zł ( 12,15% )
Brakuje: 6 542,00 zł
Karolinka Gehrke
Karolinka Gehrke , 6 lat

Karolinka z Twoją pomocą ma szansę stanąć na nogi! Potrzebne wsparcie!

Z niecierpliwością czekaliśmy na narodziny naszej córeczki. Ciąża przebiegała prawidłowo, a wszystkie wyniki badań były dobre, co bardzo nas cieszyło. Jednak niedługo przed porodem lekarzy zaniepokoiły zmiany w główce Karolinki… Córeczka, mimo że przy narodzinach dostała 10 punktów w skali Apgar, musiała szybko przejść badanie USG główki. Jego wynik pozwolił lekarzom zdiagnozować u Karolinki agenezję ciała modzelowatego. Wada niestety niesie ze sobą problemy, z którymi nasza córeczka musi mierzyć się na co dzień. Na domiar złego stwierdzono u niej także padaczkę lekooporną. Dużą trudnością jest dla Karolinki poruszanie się, ponieważ cierpi na czterokończynowe porażenie. Od urodzenia uczęszcza na rehabilitację, która niestety nie przynosi znacznych rezultatów. Po konsultacjach ze specjalistami okazało się, że konieczna będzie operacja przedłużenia ścięgien. Dzięki niej Karolinka miałaby szansę stanąć w końcu na nogi! Dostaliśmy już wszystkie wskazówki dotyczące operacji. Najlepiej, by odbyła się ona jak najszybciej – wtedy moglibyśmy zacząć dalszą rehabilitację córeczki, co pozwoliłoby jej na większą samodzielność. Niestety, przeszkodą są pieniądze… Wady wrodzone zostaną z Karolinką do końca życia, ale dzięki intensywnej pracy możemy zmniejszyć ich wpływ na jej codzienność. Wierzymy, że operacja oraz dalsze leczenie i rehabilitacja ułatwią córeczce funkcjonowanie w przyszłości. Prosimy, pomóżcie nam w walce o sprawność naszego dziecka! Będziemy wdzięczni za okazane wsparcie! Rodzice Karolinki

250,00 zł ( 1,17% )
Brakuje: 21 027,00 zł
Kasia Śliwińska - Krowiranda
Pilne!
Kasia Śliwińska - Krowiranda , 45 lat

Na długiej liście moich chorób najgorsza jest ta ostatnia: NOWOTWÓR❗Pomocy❗

Nie pamiętam już, co to znaczy być zdrową. Odkąd skończyłam 16 lat, niemal bez przerwy otrzymuję kolejne diagnozy: łuszczyca, choroba Hashimoto, cukrzyca czy celiakia. Myślałam: „przecież to nie może trwać wiecznie”. Niestety, kilka lat temu w moim życiu pojawiła się najgorsza z diagnoz: NOWOTWÓR! Często zastanawiam się, dlaczego to właśnie mnie tak bezlitośnie doświadczył los. Czym mu zawiniłam? Co takiego zrobiłam? Choć bardzo bym chciała, nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. 30 lat temu zachorowałam na łuszczycę. Choroba jest ze mną cały czas i nigdy nie zniknęła. Półtora roku później lekarze zdiagnozowali u mnie również alopecję, czyli łysienie. I tak od 16 roku życia nie mam włosów, a od 18 brwi i rzęs. Dla kobiety utrata włosów to straszna tragedia. Na początku nie potrafiłam się z tym pogodzić, wstydziłam się, bo tak bardzo chciałam wyglądać „normalnie”... Mijały lata, a ja przyzwyczajałam się do swojej sytuacji. Udało mi się wyjść za mąż i urodzić dwoje dzieci. Byłam szczęśliwa! Niestety, stabilizacja nie trwała długo. W 2012 roku zaczęłam odczuwać bardzo silne zawroty głowy. Po zrobieniu badań okazało się, że to choroba Hashimoto. I nie był to koniec moich problemów.  Parę miesięcy później trafiłam do szpitala, gdzie zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu 1. Insulina stała się nierozłączną częścią mojej codzienności. Byłam pewna, że to już wszystko, bo ile jeszcze można znieść? Bardzo się myliłam… Niedługo potem okazało się, że cierpię na celiakię i nie będę mogła jeść glutenu. Od 2012 roku żyłam już z 5 chorobami autoimmunologicznymi, ale starałam się funkcjonować jak najbardziej zwyczajnie. Chciałam cieszyć się każdym dniem, być inspiracją dla innych i dawać im wszystko, co najlepsze. Jednak los miał wobec mnie zupełnie inny plan. W 2017 roku zdiagnozowano u mnie RAKA PIERSI z przerzutami do węzłów chłonnych. Poczułam się, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Całe życie z chorobami, a teraz jeszcze rak… Przyjmowałam chemię, przeszłam mastektomię z usunięciem węzłów oraz radioterapię. To były 2 lata walki o życie i o moją przyszłość.  Niestety, zimą 2023 roku złamałam żebro. Bardzo długo się nie zrastało, a ja wznowiłam diagnostykę w kierunku przerzutów. W czerwcu 2024 roku lekarze usunęli mi kawałek żebra i wtedy potwierdziły się moje najgorsze przeczucia. Przerzuty! W tej chwili jestem w trakcie hormonoterapii i bardzo chcę wygrać tę nierówną walkę. Mój przeciwnik jest jednak bezwzględny... Potrzebuję specjalistycznego leczenia, bo tylko ono daje nadzieję na poprawę stanu zdrowia. Niestety, wiąże się to z bardzo wysokimi kosztami, których nie jestem w stanie sama pokryć.  Mimo wielu chorób i trudności zawsze starałam się być dla innych. Prywatnie jestem oddana moim dzieciom, zawodowo czytelnikom biblioteki, a hobbystycznie harcerstwu i pracy z dziećmi. Wierzę, że jeszcze kiedyś zaświeci dla mnie słońce, ale bez Waszego wsparcia chmury nie znikną… Proszę, pomóżcie!  Kasia 

150 zł
Wojtek Doroszko
Wojtek Doroszko , 48 lat

Guz rdzenia odebrał Wojtkowi zdrowie i sprawność❗️ Prosimy, pomóż je odzyskać❗️

Wojtek zawsze był wsparciem dla ludzi dookoła i bez wahania niósł pomoc każdemu, kto jej potrzebował. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko… Dziś to Wojtek potrzebuje naszego wsparcia!  Pod koniec kwietnia po pełnej diagnostyce dowiedział się, że ma guza rdzenia – w odcinku piersiowym kręgosłupa. Już na samym początku usłyszał, że jeżeli nie podejmie się leczenia operacyjnego, to przy wzroście guza dojdzie do trwałego i nieodwracalnego porażenia – bez możliwości poprawy stanu neurologicznego. Operacyjne usuniecie zmiany było obarczone ryzykiem porażenia, jednak dające szansę na rehabilitację i poprawę stanu neurologicznego. Wspólnie z żoną podjął decyzję, że musi zaryzykować i wybrać mniejsze zło.  Wychodząc z domu do szpitala i żegnając się z rodziną, Wojtek liczył się z tym, że po powrocie jego życie będzie wyglądało zupełnie inaczej. Nie przypuszczał jednak, jak trudno będzie mu znosić tę niemoc, zależność, lęk i niepewność.  9 maja 2024 roku odbył się zabieg operacyjny. Wojtek jest obecnie leżący, zależny od drugiej osoby. Zmaga się z zaburzeniami czucia i niedowładem kończyn dolnych. Potrzebuje pomocy przy najprostszych czynnościach, także tych pielęgnacyjnych i higienicznych… Codziennie kładąc się spać, Wojtek ma nadzieję, że rano otworzy oczy i odzyska swoje życie sprzed zaledwie paru tygodni.  Aktualnie oczekuje na intensywną rehabilitację, która da nadzieję na możliwość poruszania się – chociaż na wózku inwalidzkim. W przypadku Wojtka walka z niepełnosprawnością będzie polegać na zachowaniu ciągłości zabiegów rehabilitacyjnych i zaopatrzeniu w sprzęt pomocniczy np. wózek inwalidzki. Będzie korzystać ze wszystkich refundowanych możliwości, jednak niezbędne będzie objęcie go także prywatnym wsparciem specjalistów, co wiąże się z wysokimi kosztami. Wojtek chciałby jak najszybciej wrócić do jakiejkolwiek sprawności fizycznej dla swojej żony i 11-letniej córki. W obecnej sytuacji nie jest zdolny do pracy ani do samodzielnej egzystencji.  Każdego, kto przeczyta historię Wojtka, prosimy o wsparcie go na tej niezwykle ciężkiej drodze do sprawności. Tylko wspólnymi siłami mamy szansę zwrócić mu zdrowie i dawne życie! Cała rodzina trzyma kciuki za tego wspaniałego człowieka, tatę i męża! Bliscy Wojtka

35 590,00 zł ( 66,9% )
Brakuje: 17 602,00 zł
Dominika Żółtko
Dominika Żółtko , 6 lat

Dominika — nasze małe szczęście bardzo potrzebuje pomocy!

Dominika urodziła się 03.01.2018 roku z zespołem Di George’a i ze złożoną wadą serca Tetralogią Fallota. Krótko po urodzeniu miała już pierwszą operację. Pomimo tego, że była podłączona do respiratora, rozwijała się prawidłowo. Rok po urodzeniu, przeszła korektę serduszka. Niestety, nie obyło się bez skutków ubocznych… W okresie pooperacyjnym pojawiła się niewydolność krążenia. Dzień 18.12.2019 roku pamiętać będziemy już zawsze… Doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Dominisia była reanimowana, lekarze dzielnie walczyli o naszą córeczkę. Niestety podczas reanimacji doszło do niedotlenienia i uszkodzenia mózgu. W wyniku czego Dominika jest bezwładna i karmiona sondą.  Nasza córeczka potrzebuje intensywnej rehabilitacji oraz sprzętu medycznego, który pomoże jej w odzyskaniu sił i powrotu do zdrowia. Los od dłuższego czasu nie jest dla nas łaskawy… Wiemy, co to znaczy utrata dziecka. W 2013 roku pochowaliśmy naszego ukochanego 8 letniego synka Mateuszka. Nie wyobrażamy sobie, by przechodzić przez to jeszcze raz… Dominika ma jeszcze 17 letnią siostrę, która bardzo nas wspiera i dodaje nam sił. Z całych serc wierzymy, że córka odzyska siły, że będzie tak wesoła jak przed operacją. Najważniejsza jest szybka i intensywna rehabilitacja. Z całego serca prosimy o pomoc dla naszej córeczki. Dziękujemy wszystkim, którzy zechcą pomóc naszemu małemu szczęściu. Rodzice i siostra Dominiki

31 213 zł
Kubuś Kominek
Kubuś Kominek , 5 lat

Choroby odebrały Kubusiowi dzieciństwo! Pomóż chłopcu w walce!

Na tę chwilę czekałam od lat... Kubuś zakwalifikował się w końcu do przeszczepu szpiku! To krok milowy w jego leczeniu i bardzo chciałabym się z niego cieszyć. Jednak cały czas w głowie czai się okrutny lęk o życie synka! Lista diagnoz Kuby nie ma końca! Mam wrażenie, że jego stan stale się pogarsza. Synek choruje na hiperamonemię typu 2 i wrodzony brak odporności. Większą część życia spędza w szpitalach, ponieważ ciągle łapie nowe zakażenia, których przebieg jest coraz cięższy. Nawet w chwilach, które synek spędza w domu, nie może cieszyć się dzieciństwem... Nie wolno mu spotykać się z rówieśnikami w obawie przed złapaniem infekcji, nie korzysta z placu zabaw, piaskownicy ani basenów. Mimo to, Kubuś jest pogodnym chłopcem! Dużo się uśmiecha, jest energiczny. Nie umie mówić, ale czasem powtarza słowa, które usłyszy i rozumie proste komunikaty. Kubuś ma za sobą już przeszczep wątroby, którego byłam dawcą. Przeszczep się przyjął i miałam nadzieję, że stan synka się poprawi. Niestety, po pierwszych urodzinach Kubusia świat po raz kolejny runął wraz z nową diagnozą. W malutkim i osłabionym organizmie rozwinął się chłoniak, którego leczenie bardzo osłabiło Kubusia. Liczne diagnozy cały czas nie dają jednak synkowi odpocząć…  Teraz Kubusia czeka kolejny przeszczep – szpiku. Dawcą znów będę ja, ponieważ staram się pomóc w leczeniu synka na każdy możliwy sposób! Kuba cały czas wymaga stałej opieki, rehabilitacji oraz bardzo leków. To wszystko, chociaż jest niesamowicie potrzebne, niestety przekracza moje możliwości finansowe. Kubusiowi już zawsze będzie towarzyszyło widmo chorób. Mimo starań lekarzy, nie ma szans na to, że synek kiedykolwiek będzie zdrowy. Będę jednak walczyć o każdy wspólny dzień, bo czas spędzony z Kubusiem jest dla mnie bezcenny! Proszę, pomóżcie – Wasz mały gest może okazać się ratunkiem! Kochająca mama - Agata

3 567,00 zł ( 5,58% )
Brakuje: 60 263,00 zł
Julia Ogaza
Pilne!
8 dni do końca
Julia Ogaza , 6 lat

Życie Julki jest w niebezpieczeństwie❗️RATUNKU❗️

Nasza córeczka w czerwcu skończy 5 lat. Od ponad trzech miesięcy choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Każdego dnia próbujemy panować nad strachem, który chce nas obezwładnić, a nasza mała dzielna dziewczynka ze spokojem mówi nam: „Mamusiu i tatusiu, ja wiem, że muszę być silna”. Sami nie wiemy skąd w Julce bierze się tyle odwagi. Mamy wrażenie, że nasza córeczka z dnia na dzień stała się jakby dojrzalsza, bardziej świadoma. Choć nie rozumie wszystkiego, doskonale zdaje sobie sprawę, że obecnie toczy się ciężka walka z chorobą, a sztab lekarzy robi wszystko, aby ją wygrała.  Jesteśmy naprawdę szczęśliwą i kochającą się rodziną. Mamy trójkę wspaniałych dzieci – Julka ma jeszcze dwóch młodszych braci, jeden ma 2 lata, drugi roczek. Pod koniec stycznia przeprowadziliśmy się, aby poprawić warunki i komfort naszym pociechom. Chcieliśmy zacząć nowe życie, ale wszystko potoczyło się nie tak, jak miało! W najgorszych koszmarach nie przewidywaliśmy takiego mrocznego scenariusza: nasze nowe życie rozpoczęło się od dramatycznej walki ze śmiertelną chorobą Julki!  Najpierw pojawiła się niepokojąca gorączka, której nie mogły zbić żadne leki. Kiedy temperatura osiągnęła 40,5 stopni od razu pojechaliśmy do szpitala. Po kilku godzinach postawiono pierwszą diagnozę sepsy! Nogi się pod nami ugięły… Jednak potem było jeszcze gorzej. Pogłębione badania wykazały, że nasza najdroższa córeczka ma BIAŁACZKĘ!  Nie ma słów, które opiszą cierpienie rodzica, którego dziecko jest śmiertelnie chore. Nawet metafora naszych serc, które rozpadły się na kawałki, nie wystarczy. Odczuwamy jeden z najgorszych rodzajów lęku i strachu. Jesteśmy wdzięczni za każdy dzień z naszą córką i każdej nocy błagamy o kolejny… Leczenie obejmuje inwazyjną chemioterapię. Niegdyś piękne, długie włosy Julki stały się już tylko wspomnieniem. Wcześniej, pewnie podświadomie, zaprzeczaliśmy tej chorobie. Jednak, gdy na własne oczy zobaczyliśmy łysą główkę naszej córeczki i ze zgrozą usłyszeliśmy o poparzonych śluzówkach w jej buzi, wszelkie mechanizmy obronne przestały działać. Z brutalną siłą otrzymaliśmy cios prosto w twarz – życie naszego dziecko jest w POWAŻNYM NIEBEZPIECZEŃSTWIE! Najgorsze są te wszelkie potyczki po drodze! Kiedy został już ustalony i zaplanowany plan leczenie, kiedy czekamy na podanie kolejnej dawki chemii, nagle wyniki Julki drastycznie spadają! Sami lekarze nie wiedzą dlaczego tak się dzieje! Wtedy musimy stać w miejscu i czekać, co chyba jest najgorsze… Tak właśnie jest teraz. Wyniki krwi znowu bardzo spadły, więc chemioterapia została wstrzymana! Nasza walka cały czas trwa. Nie zamierzamy się poddać. Wiemy jednak, że koszty leczenia są dla nas przeszkodą, której sami nie pokonamy. Nie możemy pozwolić, aby kwestie finansowe zaważyły o życiu naszego dziecka! Dlatego znaleźliśmy się tutaj i błagamy o pomoc… Od lutego Juleczka większość czas spędza w szpitalu. Z kolei w domu mamy dwóch maluchów, którzy także potrzebują rodziców. Julka jest dzielna. Rozumie, że mama nie może ciągle zostawać z nią w szpitalu, ponieważ jej młodsi braciszkowie także potrzebują swojej mamusi. Z tego względu z córeczką jesteśmy na oddziale na zmianę.  Nasi synkowie bardzo tęsknią za swoją starszą siostrzyczką. Kiedy zdarzają się te upragnione chwile i Julia przyjeżdża do domu, nawet jej 2-letni braciszek okazuje jej troskę, nie odstępuje na krok i ciągle się nią opiekuje.  Wiemy, że w rodzinie jest moc. W naszej jest pełno miłości. Codziennie szukamy w sobie kolejnych pokładów siły i nadziei. Każdego dnia powtarzamy sobie zdanie, które stało się naszym rodzinnym mottem: „Ten dzień był dobry. A jutro będzie jeszcze lepsze”. Nawet Julka powtarza to sobie i nam… Błagamy o pomoc. Błagamy, pomóżcie nam sprawić, że Julia będzie miała przed sobą nie tylko jutro, ale całe życie… Będziemy wdzięczni za każdą formę wsparcia, wpłatę oraz udostępnienie historii naszej dzielnej córeczki.  Rodzice Julki

93 143 zł
Julia Stenka
Julia Stenka , 11 lat

Guz na kręgosłupie wysysa życie z Julki❗️Trwa walka, pomocy!

Julcia ma złośliwy nowotwór kręgosłupa! Szok… Nasza kochana, mała córeczka jest tak bardzo chora! W Polsce nikt nie chce się podjąć operacji wycięcia guza. Zaczęło się leczenie, po którym Julka tak strasznie cierpi… Szukamy ratunku na całym świecie, wszędzie, gdzie się da. Błagamy o wsparcie, bo koszty będą gigantyczne… Na początku tego roku Julka zaczęła niepokojąco kuleć. Nie było żadnego urazu, dlatego zaniepokojeni szybko pojechaliśmy do lekarza rodzinnego. Podejrzenie padło na kostkę, dostaliśmy skierowanie na rehabilitację, co miało rozwiązać problem. Niestety, choć córka sumiennie ćwiczyła pod okiem terapeuty, wcale nie było lepiej!  Co gorsza, nie mogła się nawet pochylić, jakby coś ją trzymało... Badania ogólne i krwi wychodziły w porządku, dlatego zupełnie nie wiedzieliśmy, skąd te problemy. Gdy ból nóg się nasilił, mimo rehabilitacji, pojechaliśmy prywatnie do neurologa. Od razu dostaliśmy skierowanie na rezonans magnetyczny… Jeszcze nikt nie przypuszczał, że prawdziwy horror dopiero przed nami… Był już marzec. Od stycznia, od pierwszych objawów, szukaliśmy pomocy dla Julki, jednak potem miało się okazać, że szliśmy zupełnie w inną stronę… Pierwsze badanie rezonansem się nie udało. W kapsule Julka wpadła w panikę, nie można było jej zbadać. Dwa dni później straciła władzę w nogach... Od razu pojechaliśmy do szpitala, gdzie przeprowadzono badanie rezonansem w uśpieniu. Wyniki ściął nas z nóg. W kręgosłupie córeczki znaleziono guz, który uciska na rdzeń kręgowy!  Bezzwłocznie przewieziono nas do Centrum Zdrowia Dziecka. Guz okazał się na tyle duży i tak umiejscowiony, że podczas operacji chirurg nie mógł go wyciąć. Jedynie zostały pobrane próbki histopatologiczne do badań.  Uruchamiamy zbiórkę w październiku. Julcia jest już po 6 cyklach silnej chemioterapii. Lekarze musieli rozpocząć leczenie, chociaż guza nie udało się usunąć! Niestety, nie zadziałało na niego także leczenie. Nadal jest aktywny i nie zmniejszył się na tyle, na ile wszyscy liczyli...  Chociaż leczenie przyniosło mnóstwo okropnych skutków ubocznych i wymęczyło Juleczkę, nie zadziałało na nowotwór. Ten potwór cały czas zagraża jej życiu! Córeczka nie odzyskała władzy z nóżkach. Jest tak słaba, że lekarze nie mogą podać jej megachemii... Nie mamy więcej czasu do stracenia. Szukamy ośrodka, który będzie w stanie nam pomóc i zoperować Jucię. Nie możemy się poddać, choć wiemy, że zagraniczne leczenie wiążę się z gigantycznymi kosztami… Dlatego już teraz zaczynamy walkę. Błagamy, pomóż nam ocalić nasze ukochane dziecko! Rodzice Julci

26 633 zł