Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dymitr Wanżula
Dymitr Wanżula , 3 latka

Choroba, której nie widać❗️Operacja jedyną szansą❗️

Wszystko się zaczęło razem ze skurczami porodowymi. Nasza 3-letnia wówczas córeczka nagle zaczęła płakać i mówiła: "Mamusiu, błagam, nie jedź do szpitala! Nie wyjdziesz z niego, nie wypuszczą cię potem!". Tak jakby odczuwała, że coś się dzieje... Poród był bardzo trudny. Synka od razu zabrali na oddział intensywnej terapii. Zaczynałam już panikować, bać się o życie mojego dziecka, kiedy lekarze poinformowali, że synek ma wadę pęcherza moczowego.  Ale co to za wada zrozumiałam, dopiero kiedy zobaczyłam wszystko na własne oczy. Dymitr cierpi na ekstrofię pęcherza moczowego. To defekt zamknięcia dolnej części ściany brzucha i jedna z chorób, których nie widać.  Skontaktowaliśmy z lekarzem z Serbii, który zaproponował operację zamknięcia i schowania pęcherza. Przeszliśmy zabieg w 2022 roku, a teraz konieczne jest przeprowadzenie drugiego etapu operacji na spodziectwo i tworzenie kości miednicy oraz tkanki mięśniowej. Kiedy dotarł do nas rachunek za operację, nogi się pod nami ugięły. 12 500 euro! Już by zebrać pieniądze na pierwszy etap leczenia, musieliśmy prosić znajomych, a teraz? To kwota kompletnie nieosiągalna. Błagamy Cię o pomoc. Mama Dymitra

758,00 zł ( 1,32% )
Brakuje: 56 290,00 zł
Michał Jóźwiak
Michał Jóźwiak , 6 lat

Przywróć dzieciństwo Michasiowi!

Nie tak powinna wyglądać codzienność dziecka. Jego pierwsze przygody miały wiązać się ze śmiechem, zabawkami i wygłupami. Tymczasem nasz synek musi mierzyć się także ze łzami i niekończącymi się zastrzykami…  Michał nie ma jeszcze 5 lat i już, niemal od 10 miesięcy, choruje na cukrzyce typu 1. To dużo jak na takiego malucha, ponieważ wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, bólem i stresem. Zmuszony jest korzystać z pompy insulinowej oraz sensorów do ciągłego monitorowania glikemii. Zastrzyki dla każdego dziecka są koszmarem, a Michaś ma ich zdecydowanie więcej niż jego rówieśnicy. Tak bardzo chcieliśmy, aby swoje najmłodsze lata spędził wyłącznie na beztroskiej zabawie. Tymczasem dopadły go problemy, które dla dorosłego są wyzwaniem. Bo z tą chorobą musi się już zmagać do końca życia!  Synek posiada orzeczenie o niepełnosprawności. Potrzebuje długotrwałej opieki, ponieważ jeszcze długo jego samodzielność będzie ograniczona. Musimy ciągle na niego uważać, dokładnie planować i kontrolować jego dietę.  Niezbędny sprzęt i leki są wprawdzie refundowane, ale i tak w sposób niewystarczający. W każdym miesiącu zmuszeni jesteśmy opłacać koszty związane z zakupem sprzętu, leków oraz dojazdów do szpitala i poradni, które oddalone są o 120 km od miejsca naszego zamieszkania. To wszystko sprawia, że nam rodzicom, jest coraz trudniej opłacać leczenie dla własnego dziecka.  Bardzo prosimy o wsparcie dla Michała oraz dla nas rodziców, którzy pragną zdrowia dla własnego dziecka.  Rodzice Michasia 

757 zł
Błażej Białaś
1 dzień do końca
Błażej Białaś , 8 lat

Dogonić lepszą przyszłość...

Miłości i troski dajemy mu, tyle ile tylko możemy. Dajemy mu też uwagę, zaangażowanie i mnóstwo zrozumienia. Błażejek to nasz największy skarb – dalibyśmy mu wszystko, jednak tego najważniejszego dać mu nie mogliśmy... Zdrowia.  Błażejek toczy bój z autyzmem. Mimo naszych starań, mimo lat systematycznej rehabilitacji i podejmowania coraz to nowych prób walki z naszym przeciwnikiem, ten stale wyprzedza nas o krok, zamykając synka w szczelnym uścisku. Zajęcia z terapeutami dają nam naprawdę wiele, jednak wciąż jesteśmy dopiero na początku naszej trudnej drogi. Musimy wspiąć się na szczyt, na którym mamy nadzieję zobaczyć lepszą przyszłość Błażejka – prosimy, bądź z nami w tej drodze! Rodzice

754 zł
Maja Kiraga
Maja Kiraga , 8 lat

Przyleć z pomocą! Maja bardzo jej potrzebuje!

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy Wam za wsparcie poprzedniej zbiórki dla Mai! Wasza pomoc jest na wagę złota! Niestety nasza walka nadal trwa, jesteście nam potrzebni! Oto nasza historia: W marcu 2016 roku przyszła na świat moja maleńka pszczółka — Maja. Od samego początku walczę o to, by miała szansę na beztroskie dzieciństwo i jak najlepszą przyszłość. Jest to jednak droga pełna wzlotów i upadków… Dwa tygodnie przed porodem, dowiedziałam się, że moja córeczka miała wylew, który spowodował wodogłowie pokrwotoczne. Mai wszczepiono specjalną zastawkę, która pomaga w uregulowaniu ciśnienia w głowie, ale jej rozwój jest znacznie opóźniony.  Córka ma słabszą prawą stronę ciała, występują u niej również problemy z utrzymaniem równowagi, szybko się męczy. Najprostsze, codzienne czynności stanowią dla córki spory problem, dlatego niezbędna jest regularna rehabilitacja pod okiem specjalistów. Maja jest pod stałą kontrolą neurologa, ortopedy, okulisty. Wymaga zakupu kosztownych ortez, ponieważ krzywo stawia nóżki i chodzi na ugiętych kolanach... Ortezy trzeba bardzo często wymieniać, aby dostosować je do rosnących nóżek. Rehabilitacja przynosi efekty, ale Maja jest skazana na dalsze intensywne ćwiczenia, leczenie, wizyty kontrolne i diagnozowanie. Chciałabym zapisać ją również na specjalne zajęcia, gdzie będzie mogła korzystać z profesjonalnych sprzętów, pod opieką specjalistów. Jej marzeniem jest nauka pływania i jazda konno.  Maja chodzi samodzielnie, ale ma problemy z równowagą i potyka się o prawą nóżkę. Najbezpieczniej jest jej chodzić za rękę, lub trzymać się wózka młodszego brata. Nie potrafi chodzić na palcach i piętach. Do tej pory radziłam sobie świetnie, jednak wszystkie koszta wzrosły i niestety bez waszej pomocy nie poradzę sobie finansowo. Moim największym marzeniem jest, by zapewnić córce lepsze życie. Bardzo proszę o pomoc. Dla mamy nie ma nic gorszego, niż chore dziecko… Rehabilitacje i potrzeby Mai pochłaniają nasz budżet. Ale nie możemy się poddać! Poruszę ziemię, by moja córeczka była szczęśliwa. Z Waszą pomocą wszystko jest możliwe... Mama Mai

754,00 zł ( 12,88% )
Brakuje: 5 098,00 zł
Żanna Zabridna
Pilne!
Żanna Zabridna , 55 lat

Okrutny nowotwór chce odebrać nam babcię! RATUJ❗️

Nigdy dotąd nie spotkałam tak silnej, pracowitej i jednocześnie troskliwej kobiety. Babcia od zawsze zajmowała się domem, gospodarstwem oraz ogrodem. Dbała o swoją przestrzeń z niebywałą wrażliwością. Odnajdywała w tym ukojenie. Troszczyła się o rodzinę z czułością, dlatego zasługuję na najlepsze od losu. Ten okazał się dla niej okrutny... Koszmar zaczął się od obrzęków nóg, którym towarzyszył silny ból w plecach. Babcia myślała, że to nic poważnego. Za każdym razem, kiedy się pojawiał, w niewielkim stopniu uśmierzały go leki przeciwbólowe. Gdy już nie mogła wytrzymać, zwróciliśmy się do lekarza z prośbą o jakąkolwiek szansę zmniejszenia jej okropnego cierpienia. Po badaniach pleców pan doktor stwierdził, że nic nie powinno wzbudzać w nas niepokoju.  Niestety przeszywający ciało babci ból nie ustępował. Nie mogąc dłużej już wytrzymać, zwróciła się do ginekologa. Specjalistka po przeprowadzeniu badań zaniemówiła. Zszokował ją bardzo zły stan zdrowia babci. Pobrano więc od niej biopsję, kontynuując badania. Wtedy spadła na nas diagnoza. Zabrzmiała jak koszmar, którego nikt nie chciałby doświadczyć w swoim życiu – nowotwór złośliwy szyjki macicy. Diagnoza nowotworu szyjki macicy rzuciła cień grozy na nasze spokojne życie... Byliśmy przerażeni tym, że los nie oszczędził tak dobrego człowieka. Jednak pojawiła się szansa na wyzdrowienie naszej babci – usunięcie macicy. Nie zastanawiała się długo i przystąpiła do operacji. Widzieliśmy w tym szansę na jej powrót do zdrowia. Obecnie babcia jest w trakcie chemioterapii oraz zmaga się z jej skutkami ubocznymi. Niestety, po pierwszym cyklu była wyczerpana, wymiotowała, nic nie jadła i ciągle miała skurcze. Cały czas źle się czuje. Przed nią jeszcze radioterapia. Mamy wielką nadzieję, że zniesie to dużo lepiej. Niestety koszty walki o życie i zdrowie babci są niezwykle wysokie. Sami nie damy rady ich udźwignąć. Dlatego zwracamy się do Was o pomoc. Babcia pomagała wszystkim w potrzebie od kiedy pamiętam. Znajdowała w tym misję i zawsze była, gdy jej potrzebowano. Błagamy więc z całego serca o pomoc dla niej. To nasza jedyna nadzieja, by mogła dalej być z nami i cieszyć się życiem, które zawsze poświęcała innym.  Rodzina

754,00 zł ( 8,85% )
Brakuje: 7 757,00 zł
Mateusz Józefowski
Mateusz Józefowski , 34 lata

Codziennie muszę walczyć o lepszą przyszłość! POMOCY

Od urodzenia choruję na czterokończynowe porażenie mózgowe. Nie będę ukrywać, że wiąże się to z wieloma trudnościami, które doskwierają mi na co dzień. Nigdy nie żyłem tak jak moi rówieśnicy. W moim życiu od początku główną rolę grała rehabilitacja. Niestety, nadal jej potrzebuję… Dzięki heroicznej walce moich rodziców dziś poruszam się i funkcjonuję w dużej mierze samodzielnie. Było to poparte ciężką pracą i intensywną rehabilitacją, której byłem poddawany już od drugiego roku życia. Nadal mój chód jest niepewny, często wyglądam jakbym się zataczał, jednak każdego dnia stawiam czoła napotkanym przeszkodom i podnoszę głowę do góry.  Moim dużym problemem jest również utrudniona mowa. Na szczęście dzięki pomocy neurologopedy i to w dużej mierze udało się wypracować. Niestety na tym plusy się kończą. Moja choroba nie zniknie jak za dotknięciem magicznej różdżki, choć bardzo bym tego pragnął. Cały czas muszę być pod opieką wielu specjalistów i korzystać z dostosowanych do moich potrzeb terapii.  Najbardziej w codziennym funkcjonowaniu pomaga mi rehabilitacja, neurologopedia i hipoterapia. Pierwszy raz gdy udałem się na zajęcia z końmi spastyczność moich mięśni była ogromna. Byłem niesamowicie zaskoczony jak po zaledwie 15 minutach jazdy poczułem rozluźnienie i ulgę. W końcu miałam kontrolę nad swoim ciałem!  Niestety wymienione terapie są bardzo kosztowne i samodzielnie nie jestem w stanie ich opłacać. Wiem jednak, że chcę walczyć o lepszą przyszłość. Choć mam świadomość, że bez ludzi dobrych sec nie dam rady… Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Każda złotówka jest dla mnie niezwykle cenna! Mateusz ➡️ Licytacje Allegro

752,00 zł ( 1,41% )
Brakuje: 52 440,00 zł
Robert Mizera
Robert Mizera , 14 lat

Robert nie mówi! Pomóż opłacić jego walkę o sprawność!

Niezdolność do wyrażania swoich myśli i uczuć rodzi niewyobrażalny ból. Tak bardzo martwię się o mojego syna. Pomogliście nam w poprzednim etapie zbiórki. Dziś nowe potrzeby spędzają nam sen z powiek. Proszę, wesprzyjcie nas! Robert urodził się z chorobą neurologiczną, która odebrała mu zdolność mowy oraz sprawność intelektualną. Wynikające z niej słabe napięcie mięśniowe oraz szereg innych nieprawidłowości sprawiają, że mimo wieloletnich ćwiczeń wypowiadane przez syna słowa są niewyraźne. Nasz kontakt jest intuicyjny. Choć bardzo się staram, często nie potrafię go zrozumieć. Przez brak podstawowej umiejętności Robert bywa sfrustrowany i smutny. Moje dziecko, jak każdy człowiek, pragnie spełniać marzenia i poznawać na swojej drodze wspaniałych ludzi. Brak mowy bardzo go w tym ogranicza. Boję się, że w przyszłości nie będzie samodzielny. To mój największy lęk. Jeśli nie zwiększymy godzin rehabilitacji, nasz czarny scenariusz wkrótce się spełni. Zajęcia z neurologopedą, ostatnio rozpoczęta terapia eeg biofeedback oraz dalsze leczenie są koniecznością, by Robert był sprawny. Niestety, ich koszt jest bardzo duży i nie jestem w stanie go opłacić. Dodatkowym wydatkiem jest specjalny aparat ortodontyczny. Zgryz synka wymaga poprawy, inaczej nie mamy szans na postęp... Muszę zawalczyć o przyszłość mojego dziecka. Bardzo chcę, by był sprawny i szczęśliwy. Teraz nie mogę odpuścić. Jeśli się poddam, Robert nie będzie w stanie odnaleźć się w pełnym słów świecie. Proszę, wesprzyj mnie w walce o syna... Mama Roberta

752,00 zł ( 7,06% )
Brakuje: 9 887,00 zł
Bartosz Maderak
Bartosz Maderak , 14 lat

Mój syn przyjmuje aż 42 zastrzyki tygodniowo! Pomóż mu!

W 2021 roku życie naszej rodziny zmieniło się nieodwracalnie. Usłyszeliśmy gorzką diagnozę naszego syna – cukrzycę typu 1. Choroba ta nie zagraża bezpośrednio jego życiu, ale jest wyrokiem, który będzie towarzyszył mu przez resztę swoich dni. Chcemy, abyśmy to my mieli kontrolę nad chorobą, a nie ona nad nami. Gdy dowiedzieliśmy się o diagnozie Bartka, byliśmy w ogromnym szoku. Nie mogliśmy początkowo zaakceptować faktu, że nasza codzienność od teraz będzie podporządkowana chorobie. Musieliśmy nauczyć się nowych rzeczy, w tym liczenia węglowodanów, by dbać o zbilansowaną dietę syna. Najbardziej przerażają nas codzienne zastrzyki. Bartosz musi przyjmować ich co najmniej sześć dziennie. Cotygodniowo nasz syn otrzymuje 42 ukłucia, a miesięcznie ponad 180! To trudne do wyobrażenia dla dorosłego, a co dopiero dla dziecka. Cukrzyca typu 1. to nieustająca batalia. Ciągłe mierzenie poziomu glukozy, wstrzykiwanie insuliny, nieprzerwana czujność oraz niepewność. Ta choroba zmienia wszystko. Znika beztroskie życie, a pojawiają się noce pełne niepokoju. Bartosz, nasz dzielny nastolatek, uczy się żyć z cukrzycą, ale często czuje złość i bunt, że jego życie już nigdy nie będzie takie jak wcześniej. My, jako rodzice, staramy się zrobić wszystko, aby ułatwić mu tę codzienną walkę. Chcemy zminimalizować ból, strach i ograniczenia, które niesie ze sobą choroba. Po trzech latach oczekiwania na pompę insulinową, widzimy nadzieję dla naszego syna. Ten specjalistyczny sprzęt może zrewolucjonizować życie Bartosza, dając mu więcej swobody oraz bezpieczeństwa. Niestety, roczne koszty leczenia przekraczają nasze możliwości. To kwota, którą musimy wydać na leki, akcesoria do pomp, sensory do pomiaru glikemii oraz wizyty u specjalistów...  Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Wasza pomoc może sprawić, że Bartosz będzie mógł żyć, nie martwiąc się o to, co przyniesie kolejny dzień. Z całego serca dziękujemy za każdą formę wsparcia w walce z cukrzycą syna. Razem możemy sprawić, że mimo choroby życie Bartka będzie pełne nadziei i radości. Rodzice Bartka 

751,00 zł ( 7,05% )
Brakuje: 9 888,00 zł
Franciszek Ostropolski
Franciszek Ostropolski , 6 lat

Zamknięty w objęciach autyzmu... Pomóż Frankowi!

Byliśmy tacy szczęśliwi. Narodziny Frania zmieniły całkowicie nasze dotychczasowe życie. Synek rozwijał się prawidłowo, zaczynał już mówić i chodzić. Nawet przez myśl nam nie przeszło, że z czasem coś może być nie tak.  Jednak w 20 miesiącu jego życia, nastąpił regres jego zachowania... Gdy Franio miał 3-latka, zauważyłam u niego powtarzalność zachowań, a co gorsze – autoagresję. Po wizytach u wielu specjalistów okazało się, że Franio jest w spektrum autyzmu... Był to dla mnie wielki szok! Obecnie jest mi bardzo ciężko, gdyż muszę poznawać swoje własne dziecko na nowo. Wiem jednak, że odpowiednimi oddziaływaniami, Franio ma szansę na szczęśliwe i samodzielne życie! Dlatego nie zamierzamy się poddać! Na tę chwilę Franio uczęszcza do przedszkola terapeutycznego, w którym ma wczesne wspomaganie rozwoju, a dodatkowo ćwiczymy razem w domu. Najgorszą trudnością, z jaką przychodzi nam się zmagać, jest autoagresja u synka oraz to, że niestety nie mówi, przez co nie komunikuje swoich potrzeb... Zebrane fundusze, chciałabym przeznaczyć na dodatkowe zajęcia z logopedą, na alpakoterapię, zajęcia z integracji sensorycznej oraz inne oddziaływania, dzięki którymi moje dziecko zacznie komunikować się z otoczeniem i będzie stawało się samodzielny! Rodzice

750 zł