Nieustanna walka z RAKIEM odbiera mi siły❗️Potrzebuję Twojego wsparcia❗️
Moja walka trwa już od kilku lat a wróg nieustannie napiera. Nie daje mi nawet chwili wytchnienia, możliwości nabrania sił, aby przygotować się na przyjęcie kolejnych ciosów wymierzonych prosto w moje osłabione ciało. Nie wiem ile jeszcze to wszystko będzie trwało, ale wiem, że dalej nie dam rady iść tą krętą drogą w pojedynkę… Kiedy w 2019 roku wyczułam guza na mojej piersi, poczułam jak grunt pod nogami szybko osuwa się w dół. W mojej głowie rozbiegły się tylko negatywne myśli. Niezwłocznie udałam się do lekarza pierwszego kontaktu, który uspokoił mnie, że to nic poważnego. Ja jednak czułam, że muszę zaczerpnąć drugiej opinii. Podświadomość nakazywała mi wykonanie dodatkowych badań. Umówiłam się na USG. Lekarz przeprowadzający badanie od razu powiedział, że muszę udać się po kartę DILO i rozpocząć diagnostykę w kierunku choroby onkologicznej. Tak też zrobiłam. Spodziewałam się tego co usłyszę, jednak chyba nikt nie jest w stanie przygotować się na taką diagnozę – RAK PIERSI! Czy byłam załamana? Tak. Czy poczułam jak zawala mi się świat? Zdecydowanie tak. Jednak póki tliła się nadzieja, musiałam podjąć rękawice i walczyć o lepsze jutro. Łącznie przeszłam trzy operacje. Zwrotów akcji, które się wydarzyły w trakcie leczenia chyba nie zliczę, ale ŻYJĘ i jestem za to niesamowicie wdzięczna. Od 2021 roku sytuacja jest w miarę opanowana. Jednak cały czas wymagam leczenia, które pochłania olbrzymie sumy pieniędzy. Mimo choroby, z którą się mierzę, cały czas jestem czynna zawodowo. Pracuję w przedszkolu i opiekuję się dziećmi. Sprawia mi to ogromną radość i jest formą motywacji w tych gorszych chwilach. Uśmiechy dzieci potrafią otrzeć łzy bólu i zwątpienia… Miałam takie dni, gdy godziłam się ze stwierdzeniem, że wygrana walka pozostanie tylko moim snem… Dziś wiem, że tylko z dobrym nastawieniem i Waszą pomocą POKONAM RAKA! Dotychczas dawałam sobie radę sama, jednak już tak nie jest. Ciągłe wizyty u wielu specjalistów, dojazdy, leki i suplementacja przewyższają moje możliwości. Dlatego postanowiłam schylić głowę i poprosić o pomoc. Walka z rakiem to nie sprint, a maraton, który trwa i trwać będzie. Mam nadzieję, że z Twoim wsparciem dobiegnę na metę, a wygraną będzie ŻYCIE! Anna