Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotr Wszołek
Pilne!
Piotr Wszołek , 41 lat

Nowotwór wytacza kolejne działa, a ja tracę siły by się bronić❗️POMOCY❗️

Wszystko zaczęło się w 2022 roku – wykonałem badania, których wyniki wskazały na infekcję. Otrzymałem antybiotyk, jednak mimo stosowania się do zaleceń lekarza nie było widocznej poprawy. Nieoczekiwane trudności niezależne ode mnie sprawiły, że kolejna wizyta odbyła się dopiero w maju 2023 roku. Zlecono mi zrobienie rezonansu. Ale po otrzymaniu wyników lekarze nie byli w stanie stwierdzić co mi dolega…  Czułem się coraz gorzej, nie mogłem usiedzieć w miejscu z bólu i dodatkowo wyczuwałem guzek. Musiałem szukać pomocy prywatnie! Udałem się do specjalisty, który zrobił mi USG i stwierdził, że to zapalenie. Zapytałem, czy to nie nowotwór, ale lekarz zapewniał, że nie ma się czym przejmować i przepisał antybiotyk, który zażywałem przez miesiąc. Niestety nadal nie było żadnej poprawy.  Szukałem pomocy dalej, odwiedzając kolejnych specjalistów. Czułem, że dzieje się ze mną coś niedobrego! W końcu zlecono mi wykonanie biopsji niepokojącego guzka. Wyniki przyniosły najgorszą z możliwych diagnoz… Okazało się, że to nowotwór złośliwy tkanek miękkich – mięsak miednicy w stadium oligometastatycznym! Mój świat się załamał! Od września 2023 roku jeździłem na chemioterapię, którą zakończyłem w kwietniu 2024 roku, później od czerwca zalecono mi chemię w tabletkach a między czasie byłem na radioterapii. Niestety leczenie działało tylko na początku, przy kolejnych podaniach chemii nie było już oczekiwanych rezultatów… Choroba postępowała i nadal postępuje. Mam przerzuty do płuc, guz nie jest operacyjny, lekarze rozkładają ręce z niemocy… Znalazłem możliwość leczenia za granicą, ale kwoty leczenia przekraczają moje możliwości finansowe. Badania genetyczne, które muszę wykonać kosztują 20 000 zł, następnie immunoterapia 15 000 zł za wyłącznie miesiąc leczenia, a obecnie potrzebuję jej na przynajmniej 3 miesiące… Koszy leczenia i dojazdów do kliniki są bardzo wysokie i przestaję dawać radę. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Błagam – nie zostawiajcie mnie w tej najtrudniejszej walce! Piotr

875,00 zł ( 1,26% )
Brakuje: 68 274,00 zł
Adrian Połajdowicz
Adrian Połajdowicz , 7 lat

Adrianek ma szansę na przyjęcie kolejnych podań komórek macierzystych! POMÓŻ!

Pamiętam ten najgorszy strach o życie własnego dziecka. Pamiętam każdą chwilę, niemal każde słowo lekarzy... To był dopiero 28. tydzień ciąży. Synek urodził się o 3 miesiące za wcześnie. Od pierwszych chwil czekała nas dramatyczna walka o jego życie, a potem o zdrowie. Adrian ważył trochę ponad 1300 gramów. Pierwsze chwile życia spędził w inkubatorze, podłączony do respiratora, bo nie mógł nawet oddychać samodzielnie. Drżałam ze strachu o jego życie... Przed każdą rozmową z personelem medycznym czułam lęk, tak bardzo się bałam, co od nich usłyszę. Skutki tego, co się wtedy stało – przedwczesnego porodu i wylewu – synek odczuwa do dziś. Gdy Adrian miał roczek, usłyszeliśmy wstępną diagnozę – mózgowe porażenie dziecięce. Rok później sklasyfikowano ją jako ciężką postać spastycznego porażenia czterokończynowego. Jako wcześniak synek został objęty opieką wielu specjalistów: neurologa, kardiologa, okulisty, audiologa i pomocą rehabilitanta, dzięki czemu poczynił wielkie postępy.  W naszym życiu pojawił się temat komórek macierzystych. Dzięki wsparciu, które otrzymaliśmy, udało nam się skorzystać z tej formy leczenia. Nawet jeśli nie nastąpiła poprawa ruchowa, to wzrosła odporność i Adrian poczynił niesamowite postępy intelektualnie! Teraz znów mamy szansę na ponowne rozpoczęcie terapii! Dzięki ostatnim podaniom synek podejmował próby siadu, ale później przyszły kolejne infekcje i się pogorszyło…  Spastyka  spowodowała podwichnięcie biodra i trzeba było zmienić plan rehabilitacyjny. Jesteśmy bardzo zmotywowani. Mamy nadzieję, że kolejne podania komórek spowodują, że wydłuży się czas koncentracji Adrianka, synek rozwinie się intelektualnie, podejmie znowu próby siadu, a może nawet uda mu się wytrzymać trochę dłużej w pozycji stania! Adi jest pionizowany w pionizatorze, ale nie da rady stanąć przy chodziku samodzielnie. Musimy walczyć o to, by nasze dziecko było jak najbardziej samodzielne. Jedyną szansą jest podejście globalne – podania botuliny, turnusy rehabilitacyjne i przyjmowanie komórek macierzystych. To wszystko daje nam nadzieję, ale też pochłania też ogrom pieniędzy. Dodatkowo liczy się czas. Im szybciej lekarze rozpoczną terapię komórkami, tym lepiej zadziałają.  Dziękujemy za Wasze dotychczasowe wsparcie i z całego serca prosimy o dalszą pomoc w walce o przyszłość Adrianka!  Rodzice ➡️ Facebook

875,00 zł ( 1,08% )
Brakuje: 79 487,00 zł
Justyna Andrzejewska
Justyna Andrzejewska , 45 lat

Moja mama umarła, gdy byłam mała. Mam tę samą chorobę i własne dzieci!

Moja mama zmarła zanim ukończyła 30 lat. Przyczyną była choroba nerek. Byłam wtedy małą dziewczynką. Nikt wcześniej nie poinformował mnie ani mojego taty, że choroba może być dziedziczna. W wieku 20. lat, podczas rutynowych badań, dowiedziałam się, że jestem poważnie chora! To dziedziczna choroba genetyczna – wielotorbielowatość nerek (ADPKD). Byłam w szoku. Przecież wcześniej nic niepokojącego się nie działo! Mój wieloletni spokój został zburzony! Od czasu diagnozy zaczęła się tułaczka po nefrologach, ciągłe badania kreatyniny, monitorowanie ciśnienia. Przez kolejne 20 lat los był łaskawy, a funkcja nerek stabilna. Tak bardzo się cieszyłam! To dawało mi tyle nadziei. Zaczęłam odzyskiwać utracony spokój i urodziłam dwójkę dzieci. Później wydolność nerek zaczęła jednak spadać. Obecnie muszę przyjmować leki, które mają na celu spowolnienie ich niewydolności.   Niestety, leki nie pomogą w wystarczającym stopniu. Wiem, że będę musiała mieć dializy. Nie ominie mnie to!  Co miesiąc jeżdżę do szpitala na kontrolę. Podróż w jedną stronę, to 100 km! Wiąże się to z dodatkowymi kosztami. Wizyty są niezbędne, trzeba monitorować stan mojej wątroby. Istnieje bowiem ryzyko, że przyjmowany przeze mnie lek, może uszkodzić wątrobę, na której niestety też mam torbiele.  Zdecydowałam się poprosić o wsparcie finansowe. Koszty leczenia już teraz przekraczają moje możliwości finansowe. A przede mną jeszcze długa droga! Proszę, pomóż mi ją spokojnie przejeść. Nie mogę umrzeć tak szybko, jak moja mama. Nie chcę, aby moje dzieci przeżywały to, co kiedyś ja musiałam…!  Justyna    

871 zł
Łukasz Piątek
Łukasz Piątek , 33 lata

Każdy krok jest moim sukcesem! Pomóż mi dalej walczyć o sprawność!

Samodzielność – to moje największe marzenie. Niestety jego spełnienie wymaga ode mnie długotrwałej i ciężkiej pracy. Problemy z chodzeniem i konieczność korzystania z pomocy w codziennych czynnościach to największe, choć nie jedyne utrudnienie. Przede mną jeszcze długa droga, nie zamierzam się jednak poddawać! Przyczyną wszystkich moich problemów są choroby neurologiczne, z którymi zmagam się od urodzenia. Od kilku lat systematycznie korzystam z pomocy specjalistów i rehabilitacji. Miałem też możliwość wyjazdu na kilka turnusów, podczas których pracowałem nad moją sprawnością. Za każdym razem widziałem dużą poprawę. To z kolei przepełniało mnie nadzieją, że moja przyszłość może być łatwiejsza. Moim celem jest usprawnienie całego ciała, a szczególnie moich nóg. Dzięki dotychczasowej rehabilitacji mogę przemieszczać się przy pomocy balkonika, a nawet przemierzać coraz dłuższe dystanse. Kiedyś było to nie do pomyślenia! Regularnie uczęszczam też do ośrodka terapii zajęciowej. Uczę się tam radzić sobie z codziennymi czynnościami i wyzwaniami. Staram się wykorzystywać każdą możliwą okazję, aby wzmacniać moją samodzielność.  Moim ogromnym pragnieniem jest kontynuowanie walki o sprawność i dalszy rozwój. Każdy, nawet najmniejszy postęp jest dla mnie sukcesem i daje mi mnóstwo satysfakcji! Tak bardzo chciałbym być samodzielny. Wiem, że jestem na dobrej drodze, ale potrzebuję Twojej pomocy... Koszty leczenia i rehabilitacji są ogromne. To przeszkoda, z którą sam nie zdołam sobie poradzić... Niestety doświadczam też skutków wykluczenia komunikacyjnego. Mieszkam w małej wsi i możliwość korzystania z pomocy specjalistów wiąże się z dojazdami. Ogromnym ułatwieniem byłby dla mnie zakup samochodu przystosowanego do potrzeb związanych z moją niepełnosprawnością.  Do tego jednak potrzebuję Waszej pomocy. Koszty leczenia i rehabilitacji przekraczają możliwości mojej rodziny. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Każda, nawet najmniejsza wpłata przybliży mnie do lepszej przyszłości! Łukasz

870 zł
Antoni Zdon
Antoni Zdon , 3 latka

Bez ortez i specjalistycznych butów Antoś nie będzie sprawny! Pomocy!

Już od jakiegoś czasu przeczuwałam, że mój synek rozwija się inaczej niż inne dzieci. W czerwcu 2024 roku zdiagnozowano u niego całościowe zaburzenie rozwoju. Antoś nie jest w stanie prawidłowo chodzić i tylko specjalistyczny sprzęt może mu w tym pomóc… Chociaż diagnoza była dla mnie bardzo trudna, wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by pomóc mojemu dziecku. Tak zaczęła się nasza walka.  Antoś nie jest w stanie postawić całej stopy, chodzi jedynie na palcach. 2 razy w tygodniu uczęszcza na rehabilitacje, na których dzielnie walczy o swoją sprawność. Jest bardzo zdeterminowany, ale przed nim jeszcze długa i wymagająca droga.  Lekarze mówią, że dużą pomocą dla Antosia byłyby ortezy i specjalistyczne buty ortopedyczne. Dzięki nim synek mógłby zdecydowanie łatwiej się poruszać, a jego stan zdrowia znacząco by się poprawił! Niestety, to bardzo dużo kosztuje. Aby ortezy i buty spełniały swoje funkcje, muszą zostać wykonane na indywidualne zamówienie. Nie dam rady sama uzbierać wystarczającej kwoty, w dodatku liczy się czas. Każdy tydzień zwłoki sprawia, że problemy Antosia stają się coraz większe. Chcę zrobić wszystko, żeby pomóc synkowi, ale moje możliwości są ograniczone. Właśnie dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Jesteście moją jedyną nadzieją! Mama

866,00 zł ( 35,39% )
Brakuje: 1 581,00 zł
Alicja Ludwinowska
Alicja Ludwinowska , 8 lat

Uciekliśmy przed wojną. Teraz walczymy z chorobą!

Do Polski przyjechaliśmy z Kijowa ponad rok temu, po rozpoczęciu wojny. Niestety wojna nie jest jedynym naszym zmartwieniem. Moja córeczka jest chora od urodzenia. Potrzebujemy Twojej pomocy.  Alicja ma zdiagnozowaną wadę rozwojową mózgu, tetraparezę i skoliozę III stopnia. Moja córeczka nie chodzi, nie mówi, nie może sama o siebie zadbać i wymaga stałej rehabilitacji. Leczenie daje doskonałe efekty, ale jest niestety bardzo kosztowne.  Każdy dzień to dla nas walka o przyszłość. Niestety nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z ogromnymi wydatkami. Każde, nawet najmniejsze wsparcie to nieoceniona pomoc w walce o zdrowie małej Alicji. Cały ten czas radziliśmy sobie sami, ale nie jest to łatwe, ponieważ pracuje tylko mój mąż, a ja zajmuję się córką. Teraz potrzebujemy pomocy. Znajomi poradzili nam, abyśmy otworzyli zbiórkę, aby móc zebrać trochę pieniędzy na potrzeby naszej córki. Będziemy bardzo wdzięczni za wsparcie. Rodzice Alicji

865,00 zł ( 4,51% )
Brakuje: 18 284,00 zł
Szymon Reich
Szymon Reich , 9 lat

Dzięki Tobie Szymon może stać się samodzielny! POMÓŻ!

Spróbuj sobie wyobrazić, że przejeżdżające obok auto brzmi jak odrzutowiec. Albo, że chcesz powiedzieć coś ważnego, ale nie potrafisz zbudować zdania. A gdy się czegoś boisz, twoja głowa szaleje i jedyne co możesz zrobić to krzyczeć, do utraty tchu… Tak wygląda rzeczywistość naszego synka! Szymon urodził się z niezwykle rzadkim zespołem genetycznym Lamba i Shaffer, który spowodował u niego między innymi: niepełnosprawność intelektualną, opóźnienie rozwoju mowy, trudności z kontrolą emocji, czy obniżone napięcie mięśniowe. Synek od trzeciego miesiąca życia wymaga ciągłej rehabilitacji i zajęć wspomagających jego rozwój zarówno ruchowy jak i intelektualny.  Naszym nadrzędnym celem jest to, aby Szymek mógł funkcjonować samodzielnie. Żeby rozumiał to, co dla niego dobre, czego powinien unikać i potrafił się cieszyć życiem na swój, SuperSzymonowy sposób. Choroba bardzo utrudnia Szymonkowi codzienne funkcjonowanie, jednak syn wszystkie trudności, które napotyka na swojej drodze pokonuje niczym super bohater. Obecnie miesięczny koszt terapii Szymka to około 3000 złotych. Dodatkowo co najmniej raz w roku jeździmy na turnus rehabilitacyjny. Stąd nasza prośba o pomoc. Będziemy niezwykle wdzięczni jeśli zechcesz dołączyć do drużyny Szymka i wesprzesz go dowolną kwotą. Przed naszym synkiem jeszcze długa droga. Każda złotówka to cegiełka, która pomoże nam zbudować dla niego lepszą przyszłość!  Rodzice ➡️ Strona na Facebook'u: SuperSzymon.pl ➡️ Profil na Instagramie: superszymonpl ➡️ SuperSzymon.pl

865 zł
Szymon Grajek
Szymon Grajek , 16 lat

Nie pozwól, by skolioza odebrała Szymonowi sprawność i zniszczyła marzenia!

Czekaliśmy na tę wiadomość z niecierpliwością… Postępująca skolioza w końcu się zatrzymała! Chcielibyśmy odetchnąć z ulgą, niestety to niemożliwe – żeby efekty terapii zostały z Szymonem na stałe potrzebna jest regularna rehabilitacja! Problemy z kręgosłupem wyszły na jaw, gdy babcia Szymona zauważyła, że chłopiec krzywo chodzi. Dzięki pomocy znajomych dostaliśmy kontakt do fizjoterapeuty. Po prześwietleniu okazało się, że syn mierzy się z poważnym skrzywieniem kręgosłupa! Było na tyle źle, że lekarze rozważali operację ortopedyczną. Na szczęście dzięki Waszemu wsparciu udało się opłacić niezbędną rehabilitację i widmo operacji zniknęło! Widzimy, że ćwiczenia i opieka fizjoterapeutów przynoszą oczekiwane efekty, dlatego nie możemy przerwać terapii!   Obecnie Szymon spędza kilkanaście godzin dziennie w gorsecie ortopedycznym oraz uczęszcza 2 razy w tygodniu na rehabilitację metodą FED. Niestety, koszty związane z opłaceniem tych niezbędnych wydatków przekraczają moje możliwości finansowe… Razem z Szymonem będziemy niezwykle wdzięczni za każdą pomoc! Dzięki Waszemu wsparciu syn ma szansę na sprawne życie i spełnianie swoich marzeń!  Radosław, tata

861,00 zł ( 5,39% )
Brakuje: 15 097,00 zł
Stasia Marzec
Stasia Marzec , 84 lata

Mama zawsze była silną kobietą – Upadek nie może jej tego odebrać❗️

Moja mama miała ciężkie życie. Ciężko pracowała – rano w fabryce obuwia, po południu na gospodarce. Wszystko po to, by wiązać koniec z końcem i zapewnić rodzinie godne życie. Ale los jest na tyle przewrotny, że musimy teraz prosić o pomoc. Mama choruje przewlekle. Liczne schorzenia sprawiły, że stała się osobą niepełnosprawną – lata temu przeszła zawał mózgu, do tego choroba zwyrodnieniowa stawów, niewydolność serca, przetrwałe migotanie przedsionków, niewydolność żylna kończyn dolnych… Ale mama sobie radziła. Leczenie i rehabilitacja przyniosły skutki i wszystko miało być w porządku. Dwa miesiące temu mama poślizgnęła się i upadła, łamiąc bark. Potrzebna była operacja, a potem rehabilitacja. Niestety, nie było dużej poprawy. Ręka nie zagoiła się prawidłowo i mama cierpi jeszcze bardziej. Nie może jej podnieść, przez co ma problemy nawet z umyciem się, ubraniem… Ciężko jej nawet chodzić. Zamieszkała z nami. Staramy się o rehabilitację, sprzęt, bardzo drogie leki i każdy sposób, który pomógłby jej wrócić do sprawności i własnego domu. Ale refundacja już się skończyła i pozostają nam wizyty prywatne. A to ogromne koszty, które pozostają poza naszym zasięgiem. Chciałabym, by mama po prostu była zdrowa, mogła się poruszać, funkcjonować... To niesamowicie silna kobieta. Zawsze radziła sobie doskonale i widzę, jak ciężko jest jej być zależną od innych. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o pomoc i wsparcie, choćby najmniejsze. Każdy gest i wrażliwe serce są na wagę złota. Ania, córka

860 zł