Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam Ruszczyk
11 dni do końca
Adam Ruszczyk , 41 lat

Pożar strawił cały majątek – Adam wypadł z okna na 4. piętrze!

Była to jesienna noc – 30 listopada 2022 roku. Nie znam szczegółów. Oni sami nie pamiętają. Ciężko się dziwić. Przeżyli szok i traumę, która będzie się za nimi ciągnąć przez całe życie…  W mieszkaniu wybuchł pożar. Wedle dochodzenia czynnikiem zapalnym była bateria od roweru elektrycznego. Oprócz mojego brata w mieszkaniu były jeszcze 3 osoby – partnerka i jej rodzina. Im udało się uciec, Adam nie miał tyle szczęścia. Ogień zastąpił mu drogę. W mieszkaniu był coraz ciemniej, czarny dym gęstniał. Adam stał wtedy przy oknie. Jedyna myśl, jaka mu zaświtała “Otwórz okno”. Nie zdążył nawet dotknąć klamki. W tym samym momencie szyby pękły. Na skutek eksplozji Adam wyleciał przez okno… z 4. piętra! Wycie syren, straż pożarna, karetka, szpital. Miałam wrażenie, jakby czas się zatrzymał, a wydarzenia niepostrzeżenie przeplatały ze sobą. Cała rodzina była w szoku, zaniemówiliśmy, nikt nie snuł teorii, możliwych zakończeń. Czekaliśmy na informacje od lekarzy. Adam doznał wielu, poważnych urazów. Miał połamane żebra, stłuczone płuca, złamany kręgosłup, kończyny… To, jak jego mózg został uszkodzony, mieliśmy się dopiero przekonać. Mój brat jest sparaliżowany od odcinka piersiowego w dół. Rusza rękami, głową, mówi, a co najważniejsze, jego mózg nie ucierpiał! Jest to cud i ogromne szczęście w tym przerażającym nieszczęściu. Pożar strawił cały majątek życia, jednak nie dobrał się do jego niematerialnego wnętrza. To Adam jest osobą, która nam, obserwatorom, pomocnikom, rodzinie, mówi, że będzie dobrze. Lekarze mówią, że jest ogromna szansa, że Adam będzie mógł chodzić. Musi tylko dużo ćwiczyć i mieć zapewniony dostosowany, specjalistyczny sprzęt. Z ćwiczeniami nie ma problemu. Adam jest pełen optymizmu i wytrwałości. Gorzej ze sprzętami. Specjalistyczne łóżko, pionizator to rzeczy, za które trzeba słono zapłacić. Po utraceniu całego majątku jest to wręcz niemożliwe… Bardzo proszę o pomoc. Adam wymaga ciągłej opieki i specjalistycznej rehabilitacji, by mógł na nowo nauczyć się funkcjonować. Nie jesteśmy w stanie sprostać tym wydatkom. Twoja pomoc będzie nieoceniona.  Teresa, siostra

891 zł
Maja Dajnowska
7 dni do końca
Maja Dajnowska , 19 lat

By codzienność była choć trochę łatwiejsza... Pomóż Mai ❗️

Los nauczył Maję, że wielkie marzenia nie są dla niej. Brutalnie odebrał jej możliwości, które dla rówieśników są na wyciągnięcie ręki. U córki zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce. Te trzy słowa odebrały jej niezależność i samodzielność. Proszę, pomóżcie mi walczyć o jej zdrowie i lepszy komfort życia. Maja nie porusza się samodzielnie. Każdego dnia pomagam jej wstać z łóżka, umyć się, ubrać i zjeść. Mimo że Maja nie mówi, komunikację przez tablet opanowałyśmy do perfekcji. Maja wskazuje mi na nim swoje potrzeby.  W tygodniu córka jest zawożona do szkoły na specjalistyczne zajęcia. W domu najwięcej czasu spędza na swoim krzesełku. Niestety dawno już z niego wyrosła... Potrzebujemy nowego krzesełka, które będzie stabilne i zapewni córce odpowiednią pionizację. Dobra pozycja jest kluczowa, by nie pogłębiać skoliozy. Dodatkowo krzesełko powinno mieć regulowaną wysokość i funkcję przemieszczania się na kółkach, co znacznie ułatwi mi opiekę nad coraz cięższą Mają.  Po długich poszukiwaniach znalazłyśmy takie, które idealnie odpowie na wszystkie potrzeby córki, jednak jego cena jest poza naszymi możliwościami… Jestem mamą piątki dzieci. Każde z nich potrzebuje mojej troski i uwagi. Próbuję radzić sobie ze wszystkim sama, jednak koszty związane ze zdrowiem Mai są duże… Dlatego będę wdzięczna, jeśli zechcecie pomóc nam jeszcze raz. Wasze wsparcie może uczynić naszą codzienność choć trochę łatwiejszą. Mama Mai

891,00 zł ( 6,2% )
Brakuje: 13 471,00 zł
Dawid Dmochowski
Dawid Dmochowski , 33 lata

Proszę, spraw, aby codzienność mojego syna była choć trochę łatwiejsza!

Mój syn nigdy nie będzie w pełni zdrowy. Na samą myśl o tym moje serce krwawi… Proszę, sprawmy, aby chociaż codzienność była dla niego łatwiejsza.  Dziękuję, że byliście przy nas poprzednim razem. Potrzeby mojego dorosłego syna niestety cały czas rosną!  Nasza historia: Dawid urodził się za wcześnie i ten brakujący miesiąc mocno na niego wpłynął, zostawiając niechcianą pamiątkę na resztę życia. Pamiętam to wszystko, jakby działo się wczoraj – każdą wizytę u lekarza, każdą kolejną diagnozę, która wysypywała się z ust lekarza, jak z puszki Pandory, jedna gorsza od drugiej.  Patrzyłam jak syn rośnie, jak staje się chłopcem, a później mężczyzną. Jego rówieśnicy zaczynali raczkować, gaworzyć. Stawiali pierwsze samodzielne kroki, nauczyli się biegać, wchodzić na drzewa. Poszli do szkoły, później na studia, pozakładali rodziny. Ich życie się zmieniało, rozwijało. Dawid nigdy nie wstał z łóżka i wiem, że już zawsze tam zostanie... Nie ma dla mnie różnicy czy jest poniedziałek, czy sobota. Wszystkie dni od wielu lat wyglądają tak samo: karmienie, mycie, ubieranie, przewijanie. Zamknięty krąg, z którego nie można się wydostać. Dawid jest dorosłym mężczyzną, a ja, matka jestem jego całym światem. Będę z synem do samego końca. Swojego lub jego… Niestety, biologii nie oszukam i kiedy budzę się rano doskonale czuję, że sił mam już mniej niż jeszcze wieczorem… Mięśnie mojego syna powoli zanikają, a krążenie staje się słabsze. Trudno w to uwierzyć, ale każdy dzień boleśnie odbiera mu resztki sprawności. Pojawiają się bolesne przykurcze, które zmniejszyć może tylko rehabilitacja… W naszym życiu pojawia się coraz więcej wydatków: systematyczne leczenie, rehabilitacja, zakup specjalistycznych sprzętów do ćwiczeń. A w tym wszystkim jeszcze konieczność zakupu auta przystosowanego do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Nie wiem już gdzie szukać pomocy, kiedy potrzeby mojego syna ciągle wzrastają! Dlatego proszę, podarujcie mi siłę i nadzieję. Razem możemy zmienić życie Dawida na choć trochę lepsze... Ewa, mama Dawida

890,00 zł ( 1,39% )
Brakuje: 62 940,00 zł
Milena Szmiga
Milena Szmiga , 3 latka

Rzadka mutacja genetyczna odbiera Milence sprawność! Pomóż!

Milenka przyszła na świat z bardzo rzadką mutacją genetyczną! Choroba odbiera jej szansę na sprawność… Trwa walka o samodzielność naszego dziecka! Potrzebujemy Waszego wsparcia! Na początku nie mieliśmy pojęcia, że przyszłość córeczki może być zagrożona. Przez pierwszy roczek swojego życia rozwijała się tak, jak jej rówieśnicy. Niestety, wkrótce nastąpił regres. Niepokojące, schematyczne zachowania oraz trudności w koncentracji sprawiły, że zgłosiliśmy się do poradni psychologicznej. Po wielu badaniach byliśmy już pewni, że nasza mała dziewczynka zmaga się z autyzmem. Prywatna oraz przedszkolna terapia przyniosła wiele zadowalających efektów, jednak przed nami jeszcze ogrom wyzwań... Córeczka nie mówi. Nie komunikuje swoich potrzeb. Nie utrzymuje kontaktu wzrokowego i nie reaguje na swoje imię. Jej rozwój intelektualny jest inny niż rówieśników. Potrzebuje całodobowej opieki, więc jedno z nas musiało zrezygnować z pracy. Niedawno dowiedzieliśmy się, że autyzm jest pochodną bardzo rzadkiej mutacji genetycznej, którą zdiagnozowano u córeczki w połowie 2024 roku. Nasze maleństwo jest w trakcie dalszych badań, które pozwolą specjalistom dobrać odpowiednie leczenie i rehabilitację. Lekarze są zdania, że Milenka ma szansę na samodzielność. Potrzebuje w tym jednak odpowiedniej, profesjonalnej pomocy. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami, szczególnie teraz, gdy musimy utrzymać się z jednej pensji. Im szybciej stan córeczki się poprawi, tym łatwiej wrócimy do dawnego życia, by jeszcze lepiej pomóc naszemu dziecku. Teraz pokładamy w Was całą nadzieję. Nasza dziewczynka zmaga się z wieloma trudnościami, ale mimo to, jest bardzo pogodnym dzieckiem. Bardzo lubi chodzić do przedszkola, bawić się zabawkami, biegać i huśtać się na huśtawkach. Boimy się momentu, gdy do jej życia wkroczy smutek i cierpienie. To możliwy scenariusz, jeśli nie zapewnimy jej odpowiedniej terapii, rehabilitacji oraz leczenia… Dlatego dziś robimy wszystko, żeby w przyszłości mogła sobie jak najlepiej radzić. Proszę, pomóżcie nam w walce o jej sprawność. Będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę. Razem możemy zdziałać więcej! Rodzice

889,00 zł ( 2,98% )
Brakuje: 28 899,00 zł
Hubert i Agata Werner
Hubert i Agata Werner , 23 miesiące

Dzielne rodzeństwo walczy o zdrowie i lepszą przyszłość! Pomożesz im?

Jesteśmy dużą, szczęśliwą rodziną, wychowujemy sześcioro dzieci. Niestety, dwójka z nich potrzebuje naszej szczególnej opieki ze względu na problemy zdrowotne, z którymi mierzą się od urodzenia. Prosimy o pomoc! Hubert urodził się w 32. tygodniu ciąży. Pierwsze dwa miesiące życia spędził na OIOMie. Przeszedł operację wstawienia zastawki komorowo-otrzewnową ze względu na wodogłowie. Zdiagnozowano u niego dziecięce porażenie mózgowe, które powoduje kurczowe porażenie obustronne. Syn od początku potrzebował pomocy wielu specjalistów. Kardiologa, neurologa, chirurga. Szybko zaczęliśmy też intensywną rehabilitację. Niestety, pomimo że ma 10 miesięcy, nie potrafi jeszcze siedzieć. Nie wiemy, co będzie dalej, ale zrobimy wszystko, żeby mógł rozwijać się jak najlepiej. Nasza córka Agata chodzi do zerówki. Bardzo chciałaby poznawać świat tak, jak rówieśnicy. Niestety, przeszkadzają jej w tym poważne problemy ze wzrokiem. Widzenie pogarsza się ostatnio coraz bardziej. Zdarza się, że nasza dziewczynka się przewraca... Córka nosi coraz mocniejsze okulary i musi uczęszczać na terapię wzroku. Nie wiadomo, czy w przyszłości czeka ją operacja. Bardzo się o nią boimy. Coraz gorzej znosi swoje problemy, są dni kiedy bardzo zamyka się w sobie… Bardzo trudno jest nam sobie poradzić z kosztami, które generują leczenie i rehabilitacja.  Dlatego jesteśmy zmuszeni poprosić Was o wsparcie! Wierzymy, że pomożecie nam w walce o zdrowie naszych dzieci! Rodzice

887,00 zł ( 8,92% )
Brakuje: 9 050,00 zł
Jadwiga Pilipczuk
Jadwiga Pilipczuk , 35 lat

Sama nie zdołam spełnić mojego marzenia o samodzielności. Potrzebuję wsparcia...

Są rzeczy, których w życiu nie mogę zmienić. Jedną z nich jest niepełnosprawność… Wszystko tak nagle się zmieniło. Nigdy nie przypuszczałam, że będę potrzebowała pomocy. Przecież to ja zawsze pomagałam… Moja historia:  Miałam 24 lata, gdy w wyniku zabiegu artroskopii stawu skokowego lewego zachorowałam na chorobę pourazową — Zespół Sudecka. Od tego momentu nic już nie było takie, jak przedtem.  Stałam się osobą z niepełnosprawnością. Ból był ogromny i nie dawał za wygraną. Rehabilitacja była moim jedynym ratunkiem i sposobem na poradzenie sobie w zupełnie nowej rzeczywistości.  Musiałam wrócić do domu rodzinnego, ponieważ wtedy nie byłam w stanie samodzielnie funkcjonować. Przez lata wiele się nauczyłam i pomimo swojej niesprawności, codziennie walczyłam. Starałam się robić co mogłam: zmywałam na klęcząco, gotowałam na wózku. Dziś jestem już gotowa, aby sama zamieszkać.  Marzę o swojej samodzielności w niepełnosprawności. Marzę o swoim małym mieszkaniu, gdzie będę mogła spokojnie żyć. Proszę więc o pomoc, ponieważ sama nie zdołam spełnić tego marzenia... Jadwiga

886 zł
Marek Romanowski
Marek Romanowski , 75 lat

Skazany przed laty na samotną walkę, dziś potrzebuje pomocy!

Do tej pory zawsze sobie radziłem. Radziłem sobie, bo musiałem. Wiedziałem, że w moich troskach i problemach jestem sam. Wiedziałem, że nie mogę się poddać... W 1993 roku straciłem mamę i brata i właściwie wtedy zaczęło się moje nowe życie. Życie, w którym nie mogłem już liczyć na pomoc.  Niedługo później zaczęły się też moje problemy zdrowotne. Od tamtej pory harmonogram moich dni zaczęły wypełniać po brzegi badania i konsultacje. I mimo że bardzo się starałem, problemów przybywało. Serce, tarczyca, stawy... Każda diagnoza to nie tylko kolejne kartki wciskane do opasłej teczki z wynikami, ale też strach. Czy i tym razem poradzę sobie sam? Radziłem... Jednak los wciąż stawiał przede mną kolejne przeszkody.  Od roku zmagam się z dużymi zwyrodnieniami kręgosłupa lędźwiowego, które zabiera mi więcej i więcej. Tracę siły, sprawność i nadzieję, że jeszcze będzie dobrze. Proszę, pomóż mi! Marek

882 zł
Kacper Daszczyk
Kacper Daszczyk , 21 lat

W jednej sekundzie moje życie zmieniło się o 180 stopni! Bez Ciebie sobie nie poradzę!

Nawet nie przypuszczałem, że wszystko może się zmienić w jednej, krótkiej chwili. A jednak. Doświadczyłem, jak życie przelatuje mi między palcami… W drugiej połowie września podróżowałem z moją partnerką, Agnieszką. Cieszyliśmy końcem lata i początkiem jesieni. Nasza radość została jednak przerwana przez wypadek samochodowy! Na szczęście Agnieszka nie doznała żadnych poważnych obrażeń. Ja kolei znalazłem się w gorszej sytuacji, ponieważ przyjąłem całą siłę uderzenia na siebie. Przeleciałem kilkadziesiąt metrów poza samochód przez szybę, a skutki tego strasznego dnia okazały sie potworne! Doznałem złamania kręgosłupa, kości krzyżowej oraz miednicy. Przeszedłem operację stabilizującą kość krzyżową i powoli staram się stanąć na własne nogi. Wiem, że przede mną jeszcze ogrom pracy. Moja motoryka nadal jest znaczenie ograniczona, co oznacza, że wymagana jest bardzo intensywna rehabilitacja.  W mojej sytuacji zdrowotnej nie jestem w stanie podjąć pracy, przez co nie mogę opłacić mojej rekonwalescencji. Znalazłem się w ślepym zaułku, z którego sam się nie wydostanę.  W jednej sekundzie moje życie zmieniło się o 180 stopni! Pragnę odzyskać utraconą sprawność i samodzielność. Pragnę pracować i budować moją przyszłość. Jeżeli jednak nie skupię się na teraźniejszości, nic się nie zmieni. Dlatego proszę Cię o pomoc w pokonaniu pułapki, w której właśnie się znalazłem. Kacper

880,00 zł ( 8,27% )
Brakuje: 9 759,00 zł
Anna Michalak
Anna Michalak , 59 lat

Nie widzę na prawe oko! Lekarze nie znają dokładnej przyczyny!

Zaczęło sie od UDARU. Było to w listopadzie zeszłego roku. Napadł mnie w pracy. Pełna przerażenia jechałam do szpitala. Lekarze bardzo dokładnie zbadali mnie, by wykluczyć wszelkie bolesne konsekwencje udaru. Nic nie znaleźli. Mogę chodzić, ruszać rękami, nogami. Teoretycznie nic mi się nie stało, nie jestem sparaliżowana, nie mam niedowładu… Myślałam, że wywinęłam się nieszczęściu, zmyliłam je, wymykając się tym obleśnym mackom. Niestety się myliłam.  Na moim prawym oku pojawił się obrzęk tarczy wzrokowej. Co rusz chodziłam do okulisty na kontrolę. W przychodni czułam się już jak stały pacjent. Niestety bardzo długo obrzęk nie schodził, a dodatkowo miałam skrajnie wysokie ciśnienie. Na tyle wysokie, że pielęgniarki nie chciały mnie wypuścić do domu. Musiałam przyjmować mocne leki i dopiero po pół godziny obserwacji mogłam wyjść z budynku.  Ciśnienie jest już unormowane tak jak moja cukrzyca, ale doszło do zaniku nerwu wzrokowego. Lekarze mówią, że to albo przez mikroudar, albo przez wysokie ciśnienie. Nie ulega jednak wątpliwości, że nie widzę na prawe oko. Nie łapie ono kontrastu, ostrości, widzę kontury, delikatnie kolory… Jestem zdruzgotana. Inna sytuacja byłaby w przypadku, gdybym się tak urodziła. Wiem, że pogodziłabym się z chorobą, ale teraz czuję się zupełnie zagubiona, jakby świat rozpadł mi się na milion kawałków. Zaczęłam jednak szukać pomocy, odpowiedniego leczenia. Dowiedziałam się, że mogę na nie liczyć jedynie za granicą. Zbieram na leczenie – 6 iniekcji komórkami macierzystymi wraz z terapią wspomagającą w szpitalu w Bangkoku w Tajlandi. To moja jedyna nadzieja na odzyskanie wzroku. Będę Ci dozgonnie wdzięczna za każdą formę pomocy! Anna

878,00 zł ( 0,76% )
Brakuje: 113 242,00 zł