Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia Kwiatkowska
Julia Kwiatkowska , 12 lat

Trwa walka o sprawność Julki! Konieczna jest intensywna rehabilitacja! POMÓŻ!

Dziękuję za Wasze dotychczasowe wsparcie, dzięki któremu czuję, że nie jestem w tej niesamowicie trudnej walce sama.  Niestety ponownie muszę Was prosić o wsparcie… Oto nasza historia: Tuż po narodzinach Julka przywitała mnie głośnym okrzykiem. Gdy tylko wzięłam ją w ramiona, poczułam jak miłość wypełnia moje serce, aż po same brzegi. Jednak niedługo potem rozpoczęła się walka o jej życie! W wyniku zapalenia mózgu Julka zapadła w śpiączkę! Moja córeczka nie reagowała na żadne bodźce zewnętrzne. Cały czas trwałam przy jej łóżeczku i wierzyłam, że wydarzy się cud. Wyczekiwałam dnia, w którym Julcia się wybudzi, a ten koszmar zamieni się wyłącznie w złe wspomnienie. Lekarze bez złudzeń, każdego dnia odbierali mi nadzieję, nie dając szans na przeżycie mojej córeczki.  Po 9. miesiącach Julka niepewnie otworzyła oczy, a ja w końcu mogłam zobaczyć ich kolor. To było największe szczęście i szansa na odzyskanie mojej kruszynki! Łzy same cisnęły mi się do oczu. To był CUD!  Niestety ataki, które Juleczka przeżyła w pierwszych godzinach swojego życia oraz  wielomiesięczna śpiączka,  spowodowały spustoszenie w jej malutkiej główce. Gdy się wybudziła miała już rok, a zachowywała się jak noworodek… Wszystko było dla niej nowe. Po badaniu rezonansem magnetycznym okazało się, że uszkodzenia w mózgu spowodowały u niej czterokończynowe porażenie, a do tego była niewidoma. Byłam przerażona, ale wiedziałam, że ze wszystkim dam sobie radę. Najważniejszy był fakt, że moje dziecko żyło! Stymulacja oczu, terapia logopedyczna i całe mnóstwo ćwiczeń spowodowały, że Julka zaczęła być coraz bardziej sprawna. Zaczęła próbować siadać i stawiać pierwsze kroki na ortezach. Po ośmiu podaniach komórek macierzystych i intensywnej rehabilitacji odzyskała wzrok. Zniknął też oczopląs i zmniejszyły się objawy neurologiczne! W końcu ciężka praca przyniosła upragnione efekty.  Niestety córka nadal nie mówi, nie potrafi samodzielnie jeść ani chodzić. Komunikuje się wyłącznie mimiką, nadal bez wsparcia nie siedzi i potrzebuje całodobowej opieki osób trzecich. Julia cały czas musi być poddawana wielopłaszczyznowej i systematycznej rehabilitacji, bez której jej stan ulegnie pogorszeniu. Powstaną przykurcze i deformacje stawów oraz pogłębi się zaburzenie połykania. Już naprawdę nie wiem, co mam robić. Nie mogę pracować, ponieważ córka wymaga mojej całodobowej opieki. Uczęszczamy na refundowaną rehabilitację, która trwa półtorej godziny, zaledwie raz w tygodniu i prywatnie na terapię logopedyczną. A gdy tylko uda mi się zgromadzić środki – wyjeżdżamy na turnusy rehabilitacyjne, gdzie Julka uczy się chodzić w lokomacie. Niezmiernie trudno jest mi kolejny raz prosić Was o pomoc, ale wiem, że bez niej nie będę w stanie sama zapewnić mojemu dziecku odpowiedniej rehabilitacji. Chciałabym móc dalej walczyć o jej lepsze jutro, ale brakuje mi amunicji, w postaci pieniędzy, a wróg nie odpuszcza. Proszę stań w moich szeregach i wygrajmy tę wojnę RAZEM! Beata, mama Julki

857,00 zł ( 1,61% )
Brakuje: 52 335,00 zł
Rafał Kurzyniec
Rafał Kurzyniec , 10 lat

Proszę, pomóż mojemu synkowi zacząć mówić❗️On tak bardzo tego potrzebuje...

Nie posiadałam się ze szczęścia, gdy tylko dowiedziałam się, że nasza rodzina się powiększy. Godzinami marzyłam o momencie, w którym poznam synka, wezmę go w ramiona i będę mogła poczuć zapach jego główki. Niestety, w trakcie badań prenatalnych spadła na mnie wstrząsająca diagnoza, która zmieniła moje życie raz na zawsze. U Rafałka stwierdzono Zespół Downa… Narodziny synka były momentem, w którym ogromna radość przeplatała się z ogromnym lękiem. Rafałek przyszedł na świat ciężko chory. Zamiast w bezpiecznych ramionach mamy – przez 3 miesiące leżał w szpitalnym łóżeczku, walcząc o życie. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego dotyka nas tak ogromna tragedia, chciałam wyć z rozpaczy… Stał się cud. Dzięki pomocy lekarzy Rafałek przeżył. Wygrał walkę o życie, lecz od razu rozpoczął kolejną – tym razem o zdrowie. Od małego został objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju oraz terapią. Do tej pory wymaga opieki specjalistów – jego rączki są słabe i nie jest w stanie utrzymać w nich przedmiotów, co sprawia, że nie może być samodzielny.  Choć przez lata wiele udało się nam wypracować, wciąż jeszcze więcej przed nami. Rafałek pomimo swojego wieku nie jest w stanie kontrolować czynności fizjologicznych i potrzebuje całościowej opieki drugiej osoby. Do tej pory nie nauczył się mówić, co powoduje u niego ogromną frustrację – nie jest w stanie przekazać swoich uczuć, marzeń i potrzeb. Dzięki długotrwałej terapii u neurologopedy zaczął wypowiadać jednak pojedyncze słowa.  Niestety, terapia u neurologopedy jest bardzo kosztowna i ze względu na brak pieniędzy musieliśmy ją przerwać. Wiemy jednak, że to jedyna szansa na to, by Rafałek mógł zacząć mówić, dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie. To właśnie teraz jest ostatni moment, w którym możemy to wypracować.  Błagam, nie pozwólcie, by mój synek stracił szansę na porozumiewanie się ze światem. Nie pozwólcie, by szedł przez życie zamknięty w swoim świecie i milczący – bez szans na zrozumienie. Każda wpłata to dla nas szansa na rozwój i lepsze jutro.  Mama Rafałka

856,00 zł ( 8,38% )
Brakuje: 9 357,00 zł
Krzysztof Nestorowicz
Krzysztof Nestorowicz , 61 lat

Wypadek był koszmarem, który zabrał sprawność Krzysztofa. Proszę, pomóż!

Nigdy nie myślałam, że jeden telefon może zmienić tak wiele. Wiadomość o tragicznym wypadku mojego męża złamała moje serce. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Od tragedii minęło już kilka lat, a nasza walka nadal trwa… Myślałam, że nic złego nie może nam się stać. Byłam niemal pewna, że moja rodzina może czuć się bezpiecznie. Krzysztof od lat był  zawodowym strażakiem. Uwielbiał swoją pracę, a najbardziej to, że niesie w niej pomoc innym ludziom. Dodatkowo był znanym w naszym regionie płetwonurkiem, trenował również karate Kyokushin. Aktywność fizyczna dawała mu wiele satysfakcji, dawała szczęście, z którego teraz tak mało pozostało... We wrześniu 2020 roku mąż uległ bardzo poważnemu wypadkowi na rowerze. W tamtym momencie mój świat się zatrzymał, a wręcz zawalił. Cała nasza rodzina w ogromnych nerwach czekała na informację jak poważne są jego obrażenia i na co mamy być przygotowani. Przez kolejne 7 miesięcy Krzysztof przebywał w szpitalu, gdzie toczył okrutnie ciężką walkę o życie. Po powrocie do domu miał ogromne trudności z oddychaniem, jedzeniem, samodzielnym podniesieniem się z łóżka. Całe jego ciało było sparaliżowane. Dzięki Waszej pomocy, stan męża się poprawił, jednak potrzeby nadal są ogromne. Patrzę na męża i cały czas nie dowierzam, że ten wypadek wydarzył się naprawdę. Wszystko, to, czym do tej pory mogliśmy się cieszyć, zostało nam zabrane.  Jestem bardzo wdzięczna losowi, że mimo trudności, z którymi zmagamy się każdego dnia, mąż jest przytomny i gotowy walczyć. Bywają trudniejsze dni, kiedy codzienność przytłacza i ciężko pogodzić się z obecną sytuacją, jednak widząc efekty pracy, zapominamy o smutkach.  Opiekuję się mężem najlepiej, jak potrafię. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Krzysztof to miłość mojego życia, a także kochający tata i dziadek. Cała rodzina bardzo mocno wspiera jego powrót do zdrowia. Niestety, rehabilitacja i dalsze leczenie generują ogromne koszty. Z całego serca dziękuję za dotychczasową pomoc i proszę o dalsze wsparcie. Żona Beata ➤ radio.lublin.pl – 13.02.2023 Pogotowie radiowe ➤ radio.lublin.pl – 23.12.2021 Pogotowie radiowe ➤ interwencja.polsatnews.pl – Sparaliżowany po wypadku. NFZ odebrał rehabilitację

856,00 zł ( 1,34% )
Brakuje: 62 974,00 zł
Jolanta Talarowska
Pilne!
Jolanta Talarowska , 51 lat

Nowotwór może odebrać matkę małej dziewczynce❗️Pomóż już TERAZ❗️

Zachorowałam. Dopadała mnie śmiertelna choroba, która nieprzerwanie od 2021 r. próbuje zadać mi ostateczny cios. Nie poddam się! Mam ukochaną, 7-letnią córeczkę, która mnie potrzebuje! Początek choroby był taki, o jakich często się słyszy. Byłam słaba, co skłoniło mnie do przebadania krwi. Potem wszystko potoczyło się już szybko. Wykonano kolejne badania, które potwierdziły nowotwór złośliwy piersi z przerzutem do węzłów chłonnych! Przeszłam już pełen cykl chemioterapii i radioterapii, po której moja skóra w niektórych miejscach została wypalona! Niestety konieczna okazała się także mastektomia.  Moja walka z chorobą jest długa i wieloetapowa. Teraz jestem w trakcie hormonoterapii, której celem jest podtrzymanie skutków leczenia, aby nie wystąpiła wznowa. Niestety przyjmowane leki mocno wpływają na szpik kostny i wywołują ogromne bóle! Chemioterapia doprowadziła do powstania wielu skutków ubocznych. Pojawiła się leukopenia, neuropatia oraz wielkie bóle rąk i nóg, które nie dają w nocy spać. Z kolei po usunięciu gruczołu piersiowego mam przykurcze w obrębie ręki, łopatki i klatki piersiowej, które wymagają rehabilitacji. Jakby tego było mało, zostałam zakażona paciorkowcem, który objawia się gorączką reumatyczną! Cały czas żyję w napięciu i strachu. W przyszłości czeka mnie też kolejna operacja, w celu poprawienia mastektomii. Niestety wyniki badań nie pozwalają, aby zabieg odbył się teraz. Muszę więc znowu czekać… Liwia, moja córeczka, jest dla mnie światełkiem i największą motywacją. Perspektywa, że mogłaby zostać bez mamy, jest dla mnie nie do pomyślenia! Potrzebuję jednak wsparcia w tej ciężkiej walce o zdrowie i o życie...  Okazuje się, że nowotwór dokonał całkowitego spustoszenia w moim organizmie. Dlatego pełna wiary i nadziei postanowiłam poprosić o pomoc. Moje ciało potrzebuje intensywnej rehabilitacji, bez której nie zdołam odzyskać życia bez bólu. Proszę, pomóż, bym nadal mogła być zdrową i sprawną mamą.  Jola

855 zł
Zlata Pesenko
2 dni do końca
Zlata Pesenko , 3 latka

Operacja jedyną szansą, by słyszała! Pomóż!

Zaczęłam podejrzewać, że córeczka nie słyszy, kiedy miała ok. 6 miesięcy. W ogóle nie reagowała na muzykę, chociaż w jej wieku starsi bracia już tańczyli do piosenki o misiach.  Jeszcze bardziej się wystraszyłam, kiedy zrozumiałam, że Zlata w ogóle nie reaguje na odkurzacz, nie interesuje się nim, nie budzi się, przez hałas, który wydaje sprzęt... Później zauważyliśmy u Zlaty plamę przy brwi. Poszliśmy do lekarza w naszej miejscowości. Nikt nic sensownego nie powiedział. Minęły 2 tygodnia, a nas odwiedził mój brat i zaproponował zabrać Zlatę do Mińska.  Pojechaliśmy. Byliśmy na wizycie u pediatry, kardiologa, neurologa, laryngologa i ortopedy. Skarżyłam się, że dziecko nie mówi. Pediatra wysłał nas do laryngologa. Ten stwierdził, że córeczka ma zapalenie ucha i przez to cały czas słychy hałas jak w samolocie. Rozpoczęło się leczenie, ale bezskutecznie. W końcu wysłano do innego szpitala, gdzie zapadła diagnoza – głuchota. Zlata potrzebuje implantu. Na Białorusi mogą przeprowadzić operację, ale przez sytuację polityczną jest problem z dostarczaniem implantów. Można wykonać operację w Polsce, ale to kosztuje aż 32 000 euro! Bardzo proszę o pomoc! Wszczepienie implantu to dla naszej córeczki jedyna nadzieja, by mogła słyszeć. Nie wybaczę sobie, jeśli tego jej nie umożliwimy. Twoje wsparcie jest bardzo ważne! Rodzice ➡️ Poznaj bliżej Zletę 🇧🇾

854,00 zł ( 0,47% )
Brakuje: 177 189,00 zł
Basia Grzesik
Basia Grzesik , 19 miesięcy

Lekarze nie dawali nam większych szans, że Kubuś przeżyje – ważył zaledwie 500 gramów... Prosimy, POMÓŻ❗️

Walka o życie Kubusia trwałą od samego początku. Nasz Promyczek przyszedł na świat o wiele za wcześnie – w 26. tygodniu ciąży. Ważył zaledwie 500 gramów, a oddychał jedynie dzięki respiratorowi… Żadne słowa nie są w stanie opisać koszmaru, jaki przeszliśmy. Żaden rodzic nie powinien nigdy widzieć swojego maleństwa w takim stanie. Kubuś był taki maleńki, delikatny i kruchy, a my drżeliśmy o każdą wspólną minutę. Lekarze nie dawali nam większych szans, że synek przeżyje. Sytuacja była tak krytyczna, że już godzinę po porodzie poprosiliśmy o udzielenie naszemu dziecku Chrztu Świętego. Stał się cud – Kubuś przeżył.  Nasz synek spędził w szpitalu pierwsze 1,5 roku życia. Niestety, przedwczesny poród okrutnie zaważył na jego zdrowiu. Pomimo swojego wieku synek nadal nie je samodzielnie oraz stracił wzrok na jedno oko. Kubuś jest odżywiany za pomocą PEG-a. Dodatkowo zmaga się także z retinopatią wcześniaków, stopą końsko-szpotawą oraz dysplazją oskrzelowo-płucną. Nie wiemy, jak będzie wyglądała przyszłość Kubusia ani jego samodzielność. Wiemy za to, że jako rodzice musimy zrobić wszystko,  co tylko możliwe, by zawalczyć o jego lepsze jutro. Nasz Promyczek będzie potrzebował długotrwałej rehabilitacji i stałej opieki wielu specjalistów. Niestety, wiąże się to z wysokimi kosztami… Bardzo prosimy Was o wsparcie naszego maleństwa. Los obszedł się z Kubusiem niezwykle okrutnie już na samym starcie. Wierzymy jednak, że z Waszą pomocą uda się nam dokonać cudów i dać naszemu synkowi realną szansę na zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo! To właśnie teraz, gdy jest jeszcze maluszkiem – możemy wypracować najwięcej! Rodzice

853 zł
Kuba Kopera
Kuba Kopera , 6 lat

Pomóż mi w lepszym rozumieniu otaczającego mnie świata!

Jestem mamą 4,5-letniego Kubusia, u którego dwa lata temu został zdiagnozowany autyzm wczesnodziecięcy. Główny problem, z jakim się borykaliśmy to brak rozwoju mowy, ograniczony kontakt i reakcje oraz brak budowania relacji społecznych. Po nieustępliwej walce i terapii osiągamy kolejne kroki rozwojowe, ale jak to występuje w autyzmie, nieustannie pojawiają się nowe zaburzenia zachowania związane m.in. z kontrolą i rozumieniem emocji oraz duża agresja. Jako główny cel stawiam sobie zadbanie o spokojny i harmonijny rozwój mojego syna. Przy zaburzeniach ze spectrum autyzmu konieczna jest stała i harmonijna terapia, która pozwoli Kubusiowi ćwiczyć samoregulację, samokontrolę i złagodzić skutki zaburzenia. Kubuś jest radosnym chłopcem, pełnym energii i chęci do działania, ale bardzo często ciężko jest mu zwyczajnie rozumieć otaczający go świat. Dzięki wsparciu pomożesz nam zapewnić długoterminową terapię ułatwiającą Kubusiowi codzienne funkcjonowanie.  Katarzyna, mama Kubusia  

851 zł
Radosław Rydlewski
Radosław Rydlewski , 38 lat

Radek przeszedł tak wiele w tak krótkim czasie! Pomóżmy mu wrócić do sprawności!

4 grudnia 2022 roku przyniósł straszne wydarzenia, przez które mogłam stracić mojego męża. Radosław zaczął się źle czuć, nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Okazało się, że doznał udaru krwotocznego! A był to dopiero początek jego problemów zdrowotnych… Mąż z SORu trafił na oddział neurologii. Z pękniętym tętniakiem leżał aż 15 godzin! Nigdzie nie chciano podjąć się operacji. To prawdziwy cud, że przeżył, że w końcu udało się znaleźć miejsce, gdzie przeprowadzono zabieg.  Po zrobieniu dokładniejszych badań okazało się, że Radek ma zapalenie osierdzia! Prawdopodobnie to wywołało u niego udar. Nie był to jednak koniec problemów z sercem. Mąż musiał mieć wymienioną zastawkę mitralną, ze względu na jej niedomykalność. Myśleliśmy, że problemy opuszczą Radka. Zaczął walkę o powrót do sprawności. Niestety, w trakcie rehabilitacji dostał bardzo silnego bólu brzucha. Okazało się, że sprawa jest bardzo poważna – doszło do wylewu krwi do jamy brzusznej!  Mąż prawie dostał wstrząsu anafilaktycznego. Po raz kolejny mógł umrzeć… Konieczne było usunięcie śledziony. Radek praktycznie odchodził, tracił już świadomość, operacja odbyła się w ostatniej chwili! Obecnie sytuacja się ustabilizowała. Dalej jest jednak trudna. Od grudnia mąż ma niedowład lewostronny. Sprawność nogi powoli wraca, ale z ręką jest niestety źle. Bardzo boli go też bark, co utrudnia rehabilitację. Chcemy wykonać rezonans, żeby sprawdzić, czy nie ma zapalenia stawu.  Koszty rehabilitacji są naprawdę duże. Staramy się jakoś radzić. Ze względu na swój stan mąż nie może wrócić do pracy, mimo że ją uwielbiał, z zawodu jest informatykiem. Ja zajmuję się naszym 6-letnim synem. Radek jest jedną z tych osób, o której mówi się, że ma stoicki spokój. Ma wielkie zamiłowanie do elektroniki, naprawia komputery, bardzo go to interesuje. Lubi też majsterkować, jest prawdziwą złotą rączką. To bardzo pogodny, pomocny i lubiany człowiek. Cała sytuacja to wielki szok dla naszej rodziny. W momencie, kiedy zaczęły się problemy, mąż miał tylko 36 lat. Wierzę, że z Waszą pomocą Radek wróci do sprawności! Proszę, otwórzcie swoje serca i wesprzyjcie go w tej trudnej walce! Anna, żona

851 zł
Marianna Chruściel
Marianna Chruściel , 72 lata

Poczuć ziemię pod nogami... Wpieramy panią Mariannę!

Mam 70 lat. Być może dla niektórych to naprawdę dużo, jednak ja czuję, że przede mną może być jeszcze wiele pięknych chwil. Niestety, od lat borykam się z licznymi chorobami, a stan mojego zdrowia doprowadził mnie do momentu, w którym muszę prosić o pomoc. W 2016 roku podczas pobytu w szpitalu, w trakcie którego miałam robione bajpasy, doszło do zakażenia sepsą i klebsellą. Konieczna okazała się amputacja nogi... Proteza, jaką otrzymałam, jest już dla mnie za mała i chodzenie sprawia mi ogromny ból. Grozi mi także amputacja drugiej nogi, z powodu problemów z krążeniem.  Na co dzień mieszkam sama, korzystając z pomocy dobrych ludzi. Kochani bardzo proszę, jeśli możecie ulżyć moim cierpieniom, pomagając mi w zbiórce pieniędzy na nową lekką protezę, to bardzo Was o to proszę! Marianna

850 zł