Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mariola Kaczmarczyk
Mariola Kaczmarczyk , 55 lat

Samotna matka po rodzinnej tragedii walczy z rakiem!

Mam złośliwego raka piersi. Jestem też matką wspaniałego syna, którego niestety wychowuję sama. Mój mąż 10 lat temu zostawił mnie, popełniając samobójstwo… Guzek wielkości czereśni sprawił, że mój świat zatrzymał się w miejscu. Potem pojawiły się zawroty głowy i myśli: „Co będzie z moim synem? Kto się nim zajmie?”. Tamten czas był okropny, przerażający. Jak miałam powiedzieć dziecku, że jego mama jest chora?  Przeszłam dużo badań, które wiązały się z niekończącym się stresem. Działo się to w okresie epidemii koronawirusa, więc kwarantanny i dodatkowe obostrzenia epidemiologiczne sprawiały, że proces diagnostyczny przebiegał wolniej. Ostatecznie lekarze podjęli decyzję o amputacji mojej prawej piersi. Nie było innego wyjścia.  Od 10 lat jestem wdową. Mój mąż zostawił nas z długami, które teraz sama muszę spłacać. Jest nam niezwykle ciężko. Zaczyna brakować mi funduszy na dalsze leczenie… Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Nie mogę się jeszcze poddać. Chociaż życie postawiło tyle przeszkód na mojej drodze, chcę je pokonać, zwłaszcza dla mojego syna.  Mariola

1 220 zł
Jakub Wysokiński
Jakub Wysokiński , 10 lat

Kubuś ma już 9 lat a mimo to nie mówi. O jego rozwój trzeba walczyć TERAZ!

Już w ciąży po badaniach kontrolnych dostałam informację, że serduszko Kubusia ma poważną wadę. Oswajałam się więc pomału z myślą, że po przyjściu na świat będzie potrzebował operacji. Nic nie przygotowało mnie jednak na kolejną diagnozę, którą usłyszałam po narodzinach synka… Od razu po porodzie otrzymałam od lekarzy informację, że Kubuś urodził się z Zespołem Downa. Był to dla mnie szok, jednak pokochałam go z całą mocą od pierwszego wejrzenia. Był taki malutki, delikatny, bezbronny… Jak mogłabym go nie kochać i nie walczyć o jego przyszłość? Przez lata  Kubuś przeszedł dwie poważne operacje serduszka. Jeździł także na turnusy rehabilitacyjne do Centrum Zdrowia Dziecka. Niestety, ze względu na jego słaby stan zdrowia i częste infekcje nie zawsze był w stanie brać w nich udział.  Kubuś ma już 9 lat, ale nadal nie mówi, nie sygnalizuje swoich potrzeb fizjologicznych i korzysta z pampersów. Ma trudności z jedzeniem, kłopoty z układem pokarmowym, często choruje. Mimo to jest pogodnym i grzecznym dzieckiem, który lubi kontakt z rówieśnikami.  Często jednak zamyka się w swoim świecie, nie reaguje na to, co dzieje się dookoła niego. Uczęszcza do ośrodka rewalidacyjno-wychowawczego ze względu na swoje potrzeby, którym nie jest w stanie sprostać szkoła ogólnodostępna. Bardzo ważne jest, by jak najszybciej został objęty regularną i nieprzerwaną rehabilitacją oraz pomocą logopedy. Im będzie starszy, tym trudniej będzie wypracować jakiekolwiek postępy. Musimy działać TERAZ. Niestety, każda wizyta u specjalisty to ogromny koszt, którego nie jestem w stanie udźwignąć sama. Czuję się tak bezradna… Ze względu na przebyte operacje serduszka potrzebuje regularnych wizyt kontrolnych oraz badań. Ku mojej rozpaczy nie zawsze jest to możliwe w ramach NFZ. Kubuś pilnie potrzebuje wykonania echa serca, jednak terminy w publicznych placówkach są bardzo odległe… Mój synek już tak wiele wycierpiał. Pobyty w szpitalach, operacje, dziesiątki badań… Chciałabym dać mu normalne dzieciństwo i szansę na rozwój. Proszę, wesprzyj mnie w tej walce. Dajmy Kubusiowi szansę na lepsze jutro! Mama Kuby

1 220 zł
Jadwiga Klicka
Pilne!
Jadwiga Klicka , 66 lat

RAK nie może wygrać❗️Podaj mi dłoń i pomóż zostać po stronie życia❗️

Kiedy sięgam pamięcią do początku choroby wraca do mnie silny ból i paraliżujący strach! Pod pachą wyczułam niepokojące zgrubienie i zapisałam się na USG. Badanie wykazało, że rosnący w węzłach chłonnych guz miał 5 cm średnicy i wymagał natychmiastowej konsultacji z chirurgiem! Wyniki biopsji były druzgocące – zaatakował mnie NOWOTWÓR! Guz niestety był zbyt duży, bym mogła poddać się operacji od razu. Określono więc typ i podtyp raka i przepisano mi hormonoterapię, dzięki której objętość guza zmniejszyła się o połowę. Po kilku miesiącach – w styczniu 2024 roku – przeszłam operację wycięcia części lewej piersi i 9 węzłów chłonnych, w których pojawiły się przerzuty.  Rak zaatakował tak duży obszar, że specjaliści zadecydowali o konieczności przyjęcia chemii i radioterapii. Chemioterapia była najtrudniejszym czasem w moim życiu… Nie poznawałam swojego odbicia w lustrze, a włosy wypadały mi garściami! Rak niszczył już nie tylko moje ciało, ale i psychikę!  Na szczęście udało mi się dotrwać do końca leczenia chemią i czekała mnie radioterapia. Ostatniego dnia naświetlań byłam na kontroli u lekarki prowadzącej, która nie miała dla mnie dobrych wiadomości: “Pani Jadwigo, ten rak daje duże ryzyko przerzutów. Jeśli ma być Pani bezpieczna, potrzebne jest jeszcze nierefundowane leczenie”. Wiedziałam, że ta terapia będzie kosztowna, jednak całościowa kwota po prostu zwaliła mnie z nóg. Miesięczny koszt leku to prawie 7 tysięcy złotych, a dwuletnie leczenie wyniesie ponad 170 tysięcy! Wszystkie moje nadzieje na wyzdrowienie legły w gruzach – po prostu nie posiadam takich pieniędzy!  Przeszłam już tak dużo… Nie mogłam się przecież poddać w takiej chwili… Postanowiłam zaufać w moc serc dobrych ludzi i zwrócić się po pomoc do Was! Nie jestem przyzwyczajona do proszenia o wsparcie – to zawsze ja wspierałam innych. Nadal opiekuję się moją mamą, która jest już w bardzo podeszłym wieku! Zrozumiałam jednak, że nie poradzę sobie sama! Od Waszego wsparcia zależy moje życie… Wierzę, że dzięki Wam będę mogła pożegnać okrutny nowotwór raz na zawsze! Z całego serca proszę o pomoc! Jadwiga

1 219,00 zł ( 0,68% )
Brakuje: 177 505,00 zł
Filip Tysiak
Filip Tysiak , 4 latka

Rączki Filipka mają po trzy palce! Potrzebna rehabilitacja!

Z pozoru Filip nie różni się od swoich rówieśników niczym. Kocha bawić się autkami, malować obrazki, poznawać nowych kolegów i koleżanki. Niestety, kiedy inni idą na plac zabaw, synek jedzie na rehabilitację. Wszystko przez jego niepełnosprawność. Moje dziecko urodziło się z niewykształconymi dłońmi. W obydwu z nich ma po trzy paluszki. Przez pierwszy rok życia, były one połączone błoną. W 2021 roku, w najszybszym z możliwych terminów, wykonano zabieg jej przecięcia. Był on niezbędny, by uratować choć częściową sprawność synka. Po zabiegu Filip musiał być intensywnie rehabilitowany. Dzięki godzinom specjalistycznych ćwiczeń udało mu się usprawnić lewą dłoń. Prawa jest natomiast w znacznie gorszym stanie, gdyż nie wykształciło się w niej śródręcze. Synek ma problem z najprostszymi czynnościami. Nie potrafi sam się ubrać, czy sprawnie posługiwać się kredkami. Ciężko chwytać mu przedmioty. Rehabilitacja jest teraz naszym priorytetem. Nie mam zamiaru poddać się w walce o sprawność Filipa. Jest jeszcze malutki, a dzięki dalszemu leczeniu i specjalistycznym ćwiczeniom ma szansę na sprawność. Niestety, ich koszt jest przytłaczający. Za nami wielkie postępy. Przed nami ogromne wyzwania. Jeśli chcecie pomóc mi w walce o samodzielną przyszłość synka, będę ogromnie wdzięczny. Jesteście moją nadzieją. Wierzę, że wspólnie damy radę uratować sprawność Filipa! Tata

1 219 zł
Mikołaj Laskowski
4 dni do końca
Mikołaj Laskowski , 9 lat

Lista diagnoz Mikołaja nie ma końca... Pomóż chłopcu!

Przez pierwsze lata życia Mikołaja wydawało się, że to zdrowy chłopiec! Jednak około dwóch lat temu dowiedziałam się, że jest dzieckiem niepełnosprawnym. Przypadkowo, podczas diagnostyki w szpitalu, mieliśmy konsultację z neuropsychologiem, który zauważył u synka niepokojące objawy… Od tego momentu zaczęła się nasza walka o zdrowie! Syn ma zdiagnozowany autyzm, afazję dziecięcą, obniżone napięcie mięśniowe oraz wiele innych problemów, w tym zaburzenia przetwarzania słuchowego.  Mikołaj powinien być cały czas rehabilitowany ruchowo, a co więcej potrzebuje także aparatu oraz rehabilitacji słuchowej. Choć lista zdrowotnych problemów mojego synka jest już bardzo długa, to niestety cały czas trwa proces dalszej diagnozy. Obecnie czekamy na wyniki badań genetycznych... Żyjemy bardzo skromnie i niestety koszty aparatu, mimo częściowej refundacji, i rehabilitacji dla Mikołaja przekraczają moje możliwości finansowe Niepełnosprawność synka stawia wiele wyzwań w codziennym życiu, jednak nie możemy się poddać! Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie naszej walki – każda pomoc będzie nieoceniona!  Mam nadzieję, że wspólnymi siłami damy radę pomóc Mikołajowi i zapewnić mu rozwój, którego potrzebuje! Za każdy gest z głębi serca dziękuję i głęboko wierzę, że okazane przez Was dobro powróci ze zdwojoną siłą! Wdzięczna mama Mikołaja

1 218,00 zł ( 2,86% )
Brakuje: 41 336,00 zł
Karol Kaczmarek
Karol Kaczmarek , 57 lat

Niepełnosprawność przykuła go do łóżka – POMOCY❗️

Nazywam się Karol Kaczmarek i mam 54 lat. Choruję na czterokończynowe porażenie wiotkie oraz mam od kilku lat wyłonioną stomię. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek będę zmuszony napisać taki apel i prosić o pomoc. Jestem osobą samotną, którą musi się opiekować moja 81-letnia mama. Razem z nami mieszka także mój 88-letni ojciec, który również potrzebuje pomocy. Ja z kolei przez niedowład czterokończynowy wymagam całodobowej opieki i nie jestem zdolny do w pełni samodzielnego funkcjonowania. Serce mi krwawi przez świadomość, że to rodzice muszą pomagać mnie, a nie ja im. Codzienność jest skupiona wokół choroby, leków, rehabilitacji. Moja prośba polega na pomocy przy zakupie schodołazu i łóżka rehabilitacyjnego. Mieszkam z rodzicami na pierwszym piętrze i bez schodołazu nie mam możliwości wyjścia na dwór. Choruje od 5 lat i moje łóżko jest już w bardzo złym stanie. Pomóżcie mi, proszę, spędzić resztę mojego życia w lepszych warunkach. Karol

1 217 zł
Milenka Kril
Milenka Kril , 6 lat

Milenka przeszła udar jako noworodek! Walka trwa do dziś! Pomocy!

Minęło już tyle lat, a my wciąż nie możemy pogodzić się z dotkliwymi powikłaniami operacji serca córeczki… Stało się coś, czego nie byliśmy w stanie przewidzieć. Nasze dziecko do końca życia będzie zmagać się z licznymi niepełnosprawnościami! Choć ciąża przebiegała wzorowo, po porodzie w sercu Milenki zauważono szmery. Jej stan był bardzo ciężki. Dwa tygodnie później nasze dziecko trafiło na stół operacyjny. Choć zabieg przebiegł pomyślnie, okazało się, że córeczka przeszła udar! Atak odebrał jej sprawność oraz znacznie spowolnił rozwój. Lewa rączka Milenki się nie rusza. Nasz Aniołek ma trudności z chodzeniem, równowagą oraz koordynacją ruchów. Bardzo się chwieje i często upada. Potrzebuje drogich ortez, na które brakuje nam pieniędzy. Udar sprawił, że nasza córeczka ma ograniczony zasób słów, który na ten moment odpowiada rozwojowi dwulatka. Często nie rozumie, co do niej mówimy. Nie jest samodzielna i nic nie wskazuje na to, by jej stan uległ znacznej poprawie. Myśleliśmy, że trudny start wyczerpie limit nieszczęść w naszym życiu. Niestety, w styczniu 2023 roku spotkało nas kolejne przerażające zdarzenie. Córeczka dostała nagłych drgawek. Byliśmy pewni, że to kolejny udar. W panice udaliśmy się do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niej padaczkę. Nowe zagrożenie jest dla nas dotkliwym ciosem. W obawie o kolejny atak nie spuszczamy Mileny z oczu. Jej stan sprawia, że nie jest rozumiana przez rówieśników. Mimo to próbuje z całych sił nawiązywać nowe przyjaźnie. Jest bardzo radosna i ciekawa świata. Chętnie bawi się zabawkami i nuci ulubione piosenki. Marzymy o jej prawidłowym rozwoju. Widzimy, ile pożytku przynosi rehabilitacja. Ważne jest, by była ona regularna. Tylko wtedy widać postępy. Niestety, koszt leczenia, specjalistycznych zajęć i zakupu ortez jest okrutnie wysoki. Jeśli zechcecie nam pomóc, będziemy niesamowicie wdzięczni. Jesteście naszą jedyną nadzieją! Rodzice Milenki

1 215,00 zł ( 4,56% )
Brakuje: 25 381,00 zł
Kacper Piotrowski
Kacper Piotrowski , 3 latka

O jeden chromosom za dużo... Wspomóż walkę Kacperka!

Mój synek Kacperek przyszedł na świat 6 grudnia 2020 roku. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Pamiętam, jak wzięłam go na rączki, przytuliłam z całych sił i tak bardzo cieszyłam się, że jest już ze mną. Bałam się o jego życie, ponieważ poród zaczął się o wiele za wcześnie – w 36 tygodniu życia. Niestety moje szczęście nie trwało zbyt długo… Okazało się, że Kacperek jest ciężko chory – zdiagnozowano u niego Zespół Downa. Cała ciąża przebiegała prawidłowo. Nikt nigdy nie zasugerował mi, że synek może urodzić się chory. Diagnoza była dla mnie naprawdę dużym zaskoczeniem. W jednej sekundzie czułam, jak tracę wszystko. Dopadł mnie niesamowity lęk i przerażenie, czy sobie poradzę, czy będę umiała odpowiednio zaopiekować się synkiem i jak będzie wyglądała nasza przyszłość?  Po porodzie Kacperek miał długo utrzymującą się żółtaczkę, przez co musieliśmy pozostać w szpitalu na dłużej. Niestety w trakcie pobytu złapał infekcję i dostał zapalenia płuc. Przez kolejne tygodnie trwała walka o jego zdrowie. Wkrótce wróciliśmy do domu i próbowaliśmy odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Od tamtego momentu jesteśmy cały czas pod kontrolą lekarzy. Kacperek potrzebuje wielu wizyt u specjalistów: kardiologa, endokrynologa i neurologa. Regularnie uczęszczam z nim na zajęcia z rehabilitantem, które wspierają jego rozwój i sprawność.  Niestety leczenie, wyjazdy na konsultacje lekarskie i potrzebny sprzęt medyczny pochłaniają wiele pieniędzy, których coraz częściej mi brakuje. Robię wszystko, co w mojej mocy, by Kacperek otrzymał odpowiednią opiekę, dlatego dziś przychodzę prosić Was o pomoc. Sama dłużej nie dam już rady pokryć wszystkich kosztów z własnej kieszeni. Każda złotówka będzie dla mnie na wagę złota.  Już teraz z całego serca dziękuję za Wasze wsparcie! Natalia, mama Kacperka

1 214 zł
Alisa Szewczyk
Alisa Szewczyk , 4 latka

Pomocy❗️Alisa walczy z SMA, z dala od domu❗️

SMA 1 to wyrok. Oznaki u Alisy pojawiały się od pierwszych dni, ale przez brak wcześniejszej diagnostyki i leczenia w Ukrainie leczenie zaczęliśmy późno. W 2. miesiącu Ali przestała sama jeść, prawie nie ruszała się i oddychała za pomocą respiratora. Kilka razy była pomiędzy życiem a śmiercią i Wydawało nam się, że nie dożyje do 2 lat... STRACH przeszywał nas każdego dnia! 24 lutego obudziliśmy się wraz z hukiem obok naszego budynku. Zostawiliśmy dom, by chronić dzieci i zapewnić córce leczenie... Dzięki dobrym ludziom przyjechaliśmy do Wrocławia. Ja z dwójką dzieci znajduje się tutaj, mój mąż w Ukrainie pomaga w walce o niepodległość naszego kraju. Oprócz wojny w Ukrainie mamy też swoją własną wojnę, tę z SMA. Wielu osób słyszało o SMA i wie, jak bardzo drogie i trudne jest to leczenie. My, niestety, widzimy to na co dzień. Chcemy, żeby nasze dziecko żyło pełnym, wolnym i maksymalnie szczęśliwym życiem, nie patrząc na chorobę. Nie poddajemy się i zrobimy w tym celu wszystko. Alisa czasem trafia do szpitala przez infekcję. SMA wymaga stałej i bardzo intensywnej rehabilitacji, ale przez brak środków w nasze myśli wkradają się najczarniejsze scenariusze... Bo co innego mogę myśleć, kiedy nie mam pieniędzy na leczenie własnego dziecka? Uczęszczamy do fizjoterapeuty, logopedy, ćwiczenia na basenie. Ale to wszystko jedne zajęcia w tygodniu – bardzo mało w naszej sytuacji. Nóżki córeczki się nie ruszają, skolioza postępuje... Jeszcze trochę i poprawić wszystko będzie można tylko operacyjnie. Chcielibyśmy uzbierać środki na turnus rehabilitacyjny, specjalny gorset, na wizyty u ortopedy. Ćwiczymy z Ali w domu, ale to nie daje takich efektów. Od dwóch lat jestem z chorym dzieckiem w obcym kraju... Jest mi naprawdę ciężko. Dlatego dzisiaj proszę ludzi dobrego sercem o pomoc. Każda złotówka przybliży nas do szczęśliwej przyszłości naszej córki. Bardzo dziękujemy! Mama

1 211,00 zł ( 4,55% )
Brakuje: 25 385,00 zł