Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiktoria Parchomenko
Wiktoria Parchomenko , 9 lat

Pomimo wielu schorzeń – uśmiecha się i dzielnie walczy! RAZEM dla Wiktorii!

Wiktoria jest naszym jedynym, wyczekiwanym dzieckiem. Ciąża przebiegała prawidłowo, a my nie spodziewaliśmy się, że córeczka urodzi się chora i każdego dnia będziemy musieli toczyć walkę o jej zdrowie. Brzmi jak koszmar, lecz jest to niestety nasza rzeczywistość. Wiki urodziła się bardzo malutka i chora, choć badania wykonywane w trakcie ciąży na to nie wskazywały. Swoje pierwsze chwile musiała spędzić pod respiratorem, który wspomagał jej oddychanie. Przez kilka miesięcy po narodzinach lekarze walczyli o jej zdrowie. To były najgorsze chwile w naszym życiu. Na szczęście Wiki jest z nami, jednak jej schorzenia ciężko policzyć na palcach dwóch rąk. Córeczka cierpi na dysplazję nerek, hiperhomocysteinemię, koślawe zniekształcenie stóp, wrodzoną wadę serca — ubytek przegrody międzyprzedsionkowej i epilepsję. Ponadto Wiktoria ma bardzo słabą odporność i wadę słuchu. Diagnozy spadały na nas bezlitośnie, a my nie mogliśmy w to uwierzyć. Jednak bez chwili zastanowienia rozpoczęliśmy walkę o zdrowie ukochanej córeczki. Nasza codzienność jest niezwykle trudna, ale staramy się zapewnić Wiktorii wszystko, co niezbędne dla jej rozwoju. Wiki ma 7 lat i jest całkowicie zależna od naszej opieki. Ma wprowadzone nauczanie indywidualne, codzienną intensywną rehabilitację i leczenie.  Pomimo swoich problemów zdrowotnych, córeczka jest niezwykle pogodną, uśmiechniętą i aktywną dziewczynką. Gdy kończy zajęcia rehabilitacyjne, ćwiczy razem ze mną na specjalnych piłkach, maluje, bawi się… Nie może mieć chwili wolnej. Jej siła i wytrwałość napawa nas nadzieją, na lepsze jutro córeczki.  Niestety, ze względu na bardzo niską odporność, Wiktoria musi być bardzo często hospitalizowana. Bywały momenty, że rodzina mogła odwiedzać ją raz na pół roku, bo było bardzo wysokie ryzyko zachorowania. Przez to Wiktoria nie mogła uczęszczać do przedszkola. Każda infekcja jest dla niej bardzo niebezpieczna.  Córeczka wymaga intensywnej rehabilitacji, stałej opieki i kontroli lekarskiej i sprzętu rehabilitacyjnego. Staramy się zapewnić jej wszystko, co ułatwi jej codzienne funkcjonowanie, niestety dojazdy, terapia i odpowiednie leczenie są bardzo kosztowne.  Jesteśmy zmuszeni prosić Państwa o pomoc. Pragniemy, by Wiki miała szansę na beztroskie i szczęśliwe dzieciństwo. Z Waszą pomocą jest to możliwe. Pomóżcie nam w tej nierównej walce o zdrowie ukochanego dziecka. Rodzice Wiktorii

1 237,00 zł ( 14,53% )
Brakuje: 7 274,00 zł
Barbara Żuk
Barbara Żuk , 31 lat

Wspólnymi siłam możemy pomóc Basi. Potrzeba tak niewiele...

Od około 14. lat choruję na cukrzycę typu 1. To niemal połowa mojego życia. Na początku świat przewrócił mi się do góry nogami. Z czasem jednak nauczyłam się żyć z dodatkowymi trudnościami, chociaż łatwo nie było … Choroba sprawia, że przeciwciała niszczą komórki trzustki, które odpowiadają za wytwarzanie insuliny. To tak, jakby mój organizm sam siebie zwalczał! Medycyna ciągle się rozwija i to daje mi nadzieję. Obecnie istnieje możliwość skorzystania z systemów, które monitorują poziom glukozy w krwi. Pompa insulinowa może być najlepszym rozwiązaniem, które ułatwiłoby mi codzienne życie i funkcjonowanie.  Sprzęt ten niestety przekracza moje możliwości finansowe, ponieważ jej koszt to ponad 20 tys. zł. Dla mnie to astronomiczna kwota. Dlatego znalazłam się tutaj, prosząc o wsparcie. Wierzę, że z Waszą pomocą jej zakup będzie możliwy. Jestem młodą i aktywną osobą. Potrzebuję tylko trochę pomocy, aby okiełznać moją chorobę.  Barbara

1 235,00 zł ( 5,8% )
Brakuje: 20 042,00 zł
Sylwester Chwaszcz
7 dni do końca
Sylwester Chwaszcz , 49 lat

Proteza i rehabilitacja mogą ułatwić mi życie po amputacji! Pomóż!

Amputacja podudzia to moment, który na zawsze zmienia życie. Jest nie tylko fizyczną stratą – to cios, który odbija się echem w każdym ruchu. Krok, który kiedyś był tak oczywisty, teraz staje się ogromnym wyzwaniem. Rzeczy, będące wcześniej rutyną – wstawanie z łóżka, chodzenie po domu, wyjście na spacer – nagle nabierają nowego, bolesnego znaczenia. W sierpniu tego roku przeszedłem amputację podudzia z powodu komplikacji wynikających z cukrzycy insulinozależnej. Walczę z nią od lat. Usunięcie części kończyny był dla mnie dramatyczne i zmieniło nieodwracalnie moje życie. Po amputacji znalazłem się w sytuacji bez wyjścia. Brakuje mi środków na leczenie, rehabilitację, a także na protezę, która mogłaby dać mi szansę na powrót do samodzielności. W tej chwili mieszkam z narzeczoną w małym, wynajmowanym mieszkaniu na drugim piętrze w kamienicy, bez windy. Z utratą części kończyny zniknęła niezależność, kiedyś tak oczyswista. Codzienność stała się ciągłą walką z własnym ciałem. Ubranie się i wejście po schodach – wszystko wymaga wysiłku, koncentracji, a czasem pomocy. Pojawia się uczucie zależności od innych i technologii, które nigdy nie zastąpią tego, co zostało stracone. Każdy dzień jest dla mnie sporym wyzwaniem. Od momentu, kiedy wróciłem ze szpitala, nie jestem w stanie samodzielnie wyjść na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Czuję się coraz bardziej bezsilny, ponieważ zaczyna brakować mi sił. Marzę o powrocie do samodzielności i możliwości ponownego stawiania kroków – tym razem przy pomocy protezy, która pozwoli mi normalnie żyć. Aby to marzenie stało się rzeczywistością, potrzebuję środków na zakup protezy oraz na intensywną rehabilitację. Bez nich nie będę w stanie się poruszać samodzielnie. Wierzę, że z pomocą dobrych ludzi uda mi się zebrać niezbędną kwotę, która przyczyni się do odzyskania mojego życia sprzed amputacji. Chciałbym jeszcze kiedyś samodzielnie wyjść na zewnątrz. Proszę, nie zostawiajcie mnie samego i wesprzyjcie chociaż złotówką.  Sylwester

1 233,00 zł ( 1,15% )
Brakuje: 105 150,00 zł
Jakub Marcinkowski
Jakub Marcinkowski , 6 lat

Każdy dzień Kubusia to walka! Twoja pomoc jest mu potrzebna bardziej, niż kiedykolwiek!

Zarówno ciąża jak i poród z naszym synkiem przebiegły książkowo i bez żadnych komplikacji. Z niecierpliwością czekaliśmy na moment, aż usłyszymy, że Kubuś jest zdrowy, tak jak podczas badań zapewniali nas lekarze. Niestety po narodzinach okazało się, że jest zupełnie inaczej! Szczęście prysło jak bańka mydlana. U naszego synka zdiagnozowano wadę mózgu – hipoplazję ciała modzelowatego, odpowiadającą za przekazywanie informacji między jedną półkulą a drugą. Do tego doszło krwawienie śródczaszkowe! U Kubusia została wykryta też nadwzroczność, przez którą maluch niedowidzi. Gdy wyszliśmy ze szpitala z plikiem skierowań, stanęliśmy w obliczu wielkiej niepewności jutra... Nie wiedzieliśmy, jak Kubuś będzie się rozwijał. Zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas wielka walka o to, co zdrowym dzieciom przychodzi bez wysiłku. Niestety nawet w najgorszych myślach nie sądziliśmy, że będzie aż tak trudno… Kubuś potrzebuje naszej stałej opieki w każdej sferze: ubieraniu, przewijaniu, noszeniu, karmieniu, myciu czy podawaniu leków. Syn nadal samodzielnie nie chodzi, ani nie siada, ale coraz lepiej porusza się za pomocą chodzika oraz rowerka rehabilitacyjnego. Wypowiada też coraz więcej słów, co jest dla nas ogromną radością! Efekty przychodzą powoli, ale widząc, jak nasze dziecko robi kolejne małe kroczki, cieszymy się, że wszystko zmierza ku lepszemu. Wiemy jednak, że wsparcie wielu specjalistów oraz korzystanie ze sprzętów rehabilitacyjnych czy ortopedycznych, będzie konieczne przez całe życie Kubusia... Na co dzień synek uczęszcza do specjalistycznego przedszkola, gdzie objęty jest profesjonalnym wsparciem. Po południu jeździmy na różne terapie, ponieważ potrzebne są zajęcia z fizjoterapii, logopedii, rehabilitacji wzroku, zajęć psychologiczno-pedagogicznych i elektrostymulacji mięśni. Kilka razy w roku, korzystamy z turnusu mikropolaryzacji mózgu oraz jeździmy na turnusy rehabilitacyjne. Dzieciństwo Kubusia nie wygląda jak jego rówieśników, co bardzo nas boli… Do tego w ubiegłym roku przeszedł kilka zabiegów,  które miały spowodować u niego rozluźnienie mięśni. Czekają nas one również w bieżącym roku. W styczniu 2024 roku, u Kubusia zdiagnozowano padaczkę, a w lutym syn miał operację lewego oka. Dlatego, w najbliższym czasie będzie potrzebował intensywnej terapii wzroku. Sami nie możemy uwierzyć, że tego jest tak dużo! Syn rośnie i nasze potrzeby nie kończą się wyłącznie na szeroko pojętej rehabilitacji. W najbliższym czasie będziemy musieli wymienić sprzęt, który wspiera go w codziennym funkcjonowaniu. Wymiany wymagają jego ortezy, gorset, fotelik do siedzenia, pionizator, wózek, a także kilka sprzętów ortopedycznych i rehabilitacyjnych. Syn potrzebuje również urządzenia do komunikacji alternatywnej. To wszystko wymaga od nas ogromnych nakładów finansowych, których niestety nie mamy… Kubuś musi pozostawać pod stałą opieką medyczną wielu specjalistów. Kolejki na NFZ są przerażająco długie, dlatego często zmuszeni jesteśmy korzystać z pomocy prywatnej. Do tej pory syn przeszedł kilka badań genetycznych, ale w tym roku czeka nas dalsza, kosztowna diagnostyka. Dziękujemy za Wasze dotychczasowe wsparcie. Cieszymy się, że nasza historia poruszyła wiele ludzkich serc. Gdybyśmy mogli, podziękowalibyśmy każdemu z osobna. Wierzymy, że każda Twoja złotówka zmieni przyszłość naszego synka! Prosimy, nie bądź obojętny pomóż nam... W Tobie jedyna nadzieja. Rodzice Kubusia

1 232,00 zł ( 0,77% )
Brakuje: 158 343,00 zł
Anastazja Nersesian
6 dni do końca
Anastazja Nersesian , 8 lat

Anastazja chce samodzielnie chodzić! Proszę, pomóż!

Z niecierpliwością czekałam na narodziny mojej córeczki Anastazji. Nie chciałam jednak, żeby spieszyła się na świat aż tak bardzo. Urodziła się w 31 tygodniu ciąży. Dzisiaj ma już 7 lat i ciągle mierzy się z poważnymi problemami zdrowotnymi.  Pierwsze dni Anastazji przyniosły naprawdę dramatyczne wydarzenia. W 10 dobie pobytu na oddziale intensywnej terapii, doznała wylewu krwi do mózgu… Niestety, u córeczki zdiagnozowano leukomalację okołokomorową, czyli uszkodzenie istoty białej w mózgu. Kiedy Anastazja skończyła 6 miesięcy, zauważyliśmy, że nie potrafi przewracać się na bok, brać zabawek do rąk, czy wodzić wzrokiem za przedmiotami. Bałam się, co będzie dalej... Co pół roku sprawdzaliśmy u ortopedy stan bioderek Anastazji. W wieku 2 lat udało się postawić diagnozę: dysplazja stawów biodrowych i pogorszenie kąta kości biodrowej. Moja córeczka musiała nosić aparat ortopedyczny stabilizujący biodra przez 2 lata. Moja biedna dziewczynka praktycznie go nie zdejmowała... Gdy Anastazja skończyła 4 latka, przeszła dwie operacje: selektywną rizotomię grzbietową oraz wydłużenie ścięgna pod kolanem prawej nogi. Operacje te miały na celu zmniejszenie spastyczności i co za tym idzie, zwiększenie szans na samodzielne poruszanie się. Obecnie Nastka chodzi z pomocą chodzika. Moja kochana córeczka uwielbia ćwiczyć, rozumie, dlaczego tego potrzebuje. W domu codziennie pracujemy nad doskonaleniem jej umiejętności. Anastazja lubi też pływać i rysować. Jest bardzo towarzyska. Jestem pewna, że ​​wyrośnie na dobrą i wartościową osobę.  Walkę o sprawność Anastazji zaczęliśmy już od pierwszego miesiąca życia. Gdy miała półtora roku, pierwszy raz pojechaliśmy do centrum intensywnej rehabilitacji.  Dzięki temu Nastka zaczęła raczkować! To był dla nas bardzo duży sukces.  Od tego czasu wracamy do centrum, żeby walczyć o większe efekty. To wszystko kosztuje jednak bardzo dużo. Nie stać mnie na pokrycie kosztów, a bardzo chciałabym zapewnić córeczce najlepszą rehabilitację. Tata Anastazji pracuje, ja zajmuje się nią i jej dwa lata starszą siostrą, Nicole. Nastka marzy o pójściu do szkoły, poznaniu tam przyjaciół i byciu jak najbardziej samodzielną. Wierzę, że wspólnymi siłami uda się to osiągnąć! Drodzy przyjaciele, pomóżcie! Diana, mama Zobacz, jak Anastazja walczy o sprawność!

1 231,00 zł ( 3,88% )
Brakuje: 30 472,00 zł
Sławomir Kuczyński
Sławomir Kuczyński , 66 lat

By przeciwności nie odebrały szansy na sprawną przyszłość Sławka!

Ile przeciwności może spaść na jednego człowieka? Sławek niczym sobie na to nie zasłużył. Dwadzieścia lat temu mąż został ofiarą pobicia, co poskutkowało rozległym uszkodzeniem mózgu i wielu innych narządów. Musiał wtedy przejść skomplikowaną operację - kraniotomię. Od tamtego momentu trwa jego walka o odzyskanie sprawności… Sławek wymaga stałej opieki, ponieważ nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Z biegiem lat jego stan jedynie się pogarsza. W międzyczasie zdiagnozowano u niego parkinsonizm wtórny oraz padaczkę. Gdy myśleliśmy, że gorzej już być nie może, mąż złamał biodro. To całkowicie wykluczyło go z życia. Stał się osobą leżącą, potrzebującą całodobowej opieki, chociażby przy podstawowych czynnościach takich, jak karmienie czy kąpiel.  Przez te wszystkie lata radziliśmy sobie jakoś sami, ale przez obecną sytuację - rosnące ceny, większe zapotrzebowanie na środki medyczne, leki, rehabilitację i opiekę lekarską, nie jestem już w stanie sama prowadzić gospodarstwa i zapewniać mężowi odpowiednią opiekę jednocześnie. Właśnie dlatego, zwracam się do Was z olbrzymią prośbą o wsparcie nas w tej trudnej sytuacji, aby Sławek mógł dalej walczyć o zdrowie i sprawność!  Urszula, żona Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 231,00 zł ( 11,57% )
Brakuje: 9 408,00 zł
Gabryś Drozdek
Gabryś Drozdek , 12 lat

Wierzę, że Gabryś znowu zacznie mówić!

Gabryś ma wielkie niebieskie oczy i to właśnie nimi komunikuje mi wszystkie swoje potrzeby. Mając dwa latka, przestał mówić – zamknął się w swoim świecie. Zupełnie niespodziewanie… Od tamtego czasu robię wszystko, co mogę, żeby go odzyskać. Widzę, jak bardzo chce nam coś powiedzieć i jak bardzo szuka bliskości. Chociaż czasem dopada bezsilność, nie poddam się. Tutaj chodzi o moje dziecko… Żeby Gabryś mógł poradzić sobie ze zdiagnozowanym autyzmem, potrzeba odpowiednich badań i terapii. Niestety – te kosztują, a nasze oszczędności są już na wyczerpaniu. Proszę Cię o pomoc, proszę o szansę dla mojego dziecka. Zaczęło się, kiedy Gabryś miał dwa latka. Wcześniej biegał, przytulał się do mnie, wypowiadał już sporo słów. To było moje pierwsze dziecko. Jak każda matka cieszyłam się, że tak dobrze się rozwija. Któregoś dnia zauważyłam jednak, że przestał się odzywać – zupełnie zamilkł. I tak milczy do dzisiaj… Z czasem dochodziły kolejne objawy. Mój synek przestał utrzymywać ze mną kontakt wzrokowy – tak, jakby wcale mnie nie widział. Nie potrafił bawić się zabawkami, które wcześniej nie sprawiały mu żadnego problemu. Krótko mówiąc – zaczął się cofać w rozwoju. “Autos”, od którego wzięło się słowo “autyzm”, oznacza “sam”. I tak właśnie moje dziecko znalazło się nagle samo w swoim świecie. Tak, jakby pomiędzy nim, a całym światem ktoś zbudował gruby mur. Oficjalna diagnoza zapadła kilka miesięcy po pierwszych objawach. od tamtego czasu  nasze życie kręci się wokół różnych terapii i szukania "drogi" powrotnej dla Gabrysia. Bardzo często zdarza się, że dzieci autystyczne próbują izolować się od innych ludzi, uciekają od nich. Gabryś taki nie jest, on bardzo pragnie bliskości i miłości. Widzę, że chce nam coś powiedzieć, ale nie może. Wykonujemy z nim wiele pracy, próbowaliśmy różnych metod terapeutycznych. Potrzebne są jednak dodatkowe badania genetyczne Wes Trio, które są nierefundowane przez NFZ. Dzięki tym badaniom otrzymamy informacje, co jeszcze jest przyczyną jego stanu, jakie inne choroby mogą mu zagrażać i jakie dobrać leki, aby wspomóc rozwój naszego synka. Koszt badania to ponad 6 tysięcy złotych. Kwota ta znacznie przewyższa nasz budżet. Koszty leczenia syna są ogromne, a my mamy jeszcze 2 córeczki, które też wymagają wspomagania. U jednej z córek zostało przeprowadzone badanie w kierunku tej samej wady, którą ma Gabryś. Wciąż oczekujemy na wyniki. Ja niestety, póki co nie mogę wrócić do pracy, a mąż mimo swojej niepełnosprawności pracuje jako listonosz i zarabia niewiele. Bardzo proszę o pomoc! Agata, mama

1 229,00 zł ( 18,22% )
Brakuje: 5 516,00 zł
Oliwier Filipek
Oliwier Filipek , 6 lat

Marzę, by Oliwier miał lepszą przyszłość! Pomożesz mu o nią zawalczyć?

W lutym zeszłego roku u mojego 6-letniego syna wykryto niedowidzenie lewego oka oraz podejrzewano zaburzenia ze spektrum autyzmu. Zaczęliśmy serię badań i diagnoz. Okazało się, że Oliwier cierpi na Zespół Aspergera. Urodził się w 35. tygodniu ciąży, być może to też ma wpływ na jego rozwój.  Obecnie synek ma orzeczenie o niepełnosprawności, nauczanie specjalne w zerówce, nauczyciela wspomagającego. Jeździmy także na zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju. Niestety, w poradni w naszej miejscowości nie było już miejsc, dlatego konieczne są około 50-kilometrowe dojazdy.  Dodatkowo syn otrzymał zalecenie rozpoczęcia wielu innych zajęć i terapii. Musi uczęszczać na terapię sensoryczną, psychologiczną, terapię ręki, słuchu i rehabilitację. Potrzebuje też konsultacji w poradni metabolicznej i genetycznej.  Te terapie są niestety płatne i wymagają wcześniejszej diagnostyki. A to wiąże się z naprawdę wysokimi kosztami, których nie jestem w stanie pokryć… Dodatkowo po ukończeniu zerówki, płatne będą też zajęcia, w których Oliwier już uczestniczy, czyli terapia pedagogiczna, logopedyczna oraz TUS. Dlatego zdecydowałam się na założenie tej zbiórki. Syn bardzo potrzebuje pomocy. Nie potrafi sam się ubrać, ma wybiórczość pokarmową, problem z przebywaniem w głośnym otoczeniu i zrozumieniem otaczającego go świata. Ma też duże kłopoty z komunikacją z rówieśnikami. Oliwier to świetny, pogodny chłopak. Jest bardzo zainteresowany kosmosem. To niesamowite, jak 6-latek jest w stanie tyle wiedzieć o gwiazdach, planetach, układach. Bardzo chcę pomóc mu się rozwijać i powalczyć o lepszą przyszłość. Proszę o wsparcie!  Mama Oliwierka

1 229 zł
Aleksander Kamiński
Aleksander Kamiński , 13 lat

Głód, nad którym nie panuje, może go zabić!

Uczucie głodu może zabić? Pytanie, które daje do myślenia, bo odpowiedź wydaję się banalnie prosta. Niestety tajemnica choroby tego chłopca niesie za sobą ogromne zagrożenie. Niepohamowane poczucie głodu, brak umiaru i brak odczucia sytości może w konsekwencji prowadzić do śmierci. Olek ma dzisiaj 7,5 roku, tyle czasu udało się ocalić go przed samozniszczeniem swojego organizmu. PWS, Zespół Pradera – Willego, choroba, o której nigdy wcześniej nie słyszeliście, bo jest niezmiernie rzadko spotykana. Chory jest wiecznie głodny, przez co dochodzi do monstrualnej otyłości, od której nie ma ucieczki. Jedynym ratunkiem dla Olka jest bardzo niskokaloryczna dieta i ćwiczenia. Chłopiec od 7,5 roku musi mieć przy sobie nieustannie “anioła stróża”, który będzie za niego kontrolował apetyt, który nie ma końca! Olkowi bardzo trudno spalać to, co zje, bo od urodzenia zmaga się z obniżonym napięciem mięśniowym, przez co energia i kalorie spalane są dużo wolniej! Pętla autodestrukcji wpisana jest w jego życie, zaciska się wraz z wiekiem. Dużego chłopca coraz trudniej upilnować, coraz trudniej wytłumaczyć mu, że jedząc, bez opamiętania, robi sobie wielką krzywdę. “Mamusiu, jestem głodny, bardzo głodny, dlaczego nie mogę się najeść?” Tylko tak można o niego walczyć, chroniąc go przed samym sobą. Jak długo rodzina da radę? Tak długo, jak będzie trzeba, bo żaden rodzic nigdy nie zrezygnuje ze swojego dziecka! Aleksander jest pod kontrolą wielu specjalistów – endokrynologa, neurologa, okulisty, alergologa, pedagoga, logopedy, i rehabilitanta. Codziennie przyjmuje hormon wzrostu w postaci zastrzyku. Wymaga także intensywnej rehabilitacji ruchowej i logopedycznej, a także wyjazdów na basen. To wszystko może wydawać się zwyczajną rehabilitacją, a jest żmudnym procesem ratowania życia dziecka. Znaleźliśmy się w sytuacji, z której nie ma wyjścia. Musimy prosić Was o pomoc, by nasz syn mógł się dalej rehabilitować. Jako rodzice, bierzemy odpowiedzialność za nasze dziecko i staramy się odeprzeć chorobę. Nie pozwalamy jej doszczętnie panować nad życiem Olka, ale bez pomocy, powoli zaczniemy przegrywać. Turnusy rehabilitacyjne to jedyny właściwie spożytkowany czas w naszym życiu. Wtedy Olek pochłonięty jest ćwiczeniami i pracą, a nie myśli o chorobie, która każe mu jeść i zabijać się każdego dnia. Prosimy Was o pomoc, żeby nie stać w miejscu. Wierzymy, że w końcu pojawi się skuteczna metoda walki z chorobami naszego dziecka. Do tego czasu, dzięki Wam, będziemy o niego walczyć, z determinacją – bo szaleńcza determinacja jest oznaką największej miłości!

1 226,00 zł ( 7,89% )
Brakuje: 14 306,00 zł