Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paweł Janawa
Paweł Janawa , 22 lata

Pomóż Pawłowi w walce z przerażającą chorobą!

Paweł zmaga się z hipermobilnym zespołem Ehlersa-Danlosa (hEDS). Jest to nieuleczalna i postępująca choroba, która sieje spustoszenie w jego organizmie, bardzo łatwo uszkadza wrażliwe i słabe tkanki łączne, co z kolei prowadzi do unieruchomienia i nieustannej walki o sprawność... Paweł miał 14 lat, gdy problemy z jego zdrowiem stały się na tyle poważne, że zaczęły utrudniać mu codzienne funkcjonowanie. Niestety, od tamtego czasu do momentu postawienia trafnej diagnozy minęło jeszcze kilka lat. Pawłowi wielokrotnie odmawiano przyjęcia na oddział rehabilitacji, lekceważono jego dolegliwości, wysyłano na leczenie psychiatryczne zamiast działań na rzecz poprawy stanu zdrowia.  Unieruchomienie związane z problemami zdrowotnymi i brakiem odpowiedniej rehabilitacji doprowadziło u Pawła do rozwoju zaawansowanych zwyrodnień w stawach skokowych, kolanowych i kręgosłupie. Paweł zmagał się również z ciężką depresją, powoli tracił zdolność chodzenia. Ból się zwiększał, przez co nie mógł spać, leki nie działały. Pojawiła się skolioza i dyskopatia. Choroba cały czas postępowała.  Sytuacja Pawła zmieniła się dopiero, gdy zaczął leczyć się prywatnie. Gdyby nie ta decyzja, pewnie nigdy nie dowiedziałby się o swojej chorobie i nie otrzymałby odpowiedniej pomocy. Przez te wszystkie lata przeżył już kilkadziesiąt kontuzji i stanów przeciążeniowych, jego mięśnie słabły i częściowo zanikły, a organizm zapomniał, jak się prawidłowo chodzi. Nietrafne diagnozy i brak odpowiedniego leczenia sprawiły, że musiał zacząć poruszać się na wózku inwalidzkim.  Co gorsza, w przypadku tej choroby, kolejne stawy, bez których człowiek nie może normalnie funkcjonować, ulegają stopniowemu niszczeniu. Z zespołem Ehlersa-Danlosa powiązanych jest aż 57 chorób współistniejących, dotyczących funkcjonowania całego organizmu, dlatego Paweł musi być pod stałą opieką lekarzy kilku specjalizacji, a ich współpraca jest kluczowa dla poprawy jego stanu zdrowia. Niestety, w leczeniu tej choroby obowiązuje zasada „wszystko albo nic” – żadna pojedyncza forma leczenia nie przyniesie pozytywnych efektów. Dlatego prosimy Cię o wsparcie i pomoc. W tym momencie niemożliwe jest dla nas opłacenie koniecznych rehabilitacji i wizyt lekarskich. Paweł boi się prosić o pomoc, ale wie, że bez tego nie będzie mógł normalnie funkcjonować i wrócić do sprawności pozwalającej na samodzielne funkcjonowanie. Pragniemy zrobić wszystko, co tylko możemy, aby go wesprzeć w tej walce!  Bliscy 

1 288 zł
Wojtuś Jakubczyk
Wojtuś Jakubczyk , 11 miesięcy

Wojtuś potrzebuje pilnej diagnostyki – liczy się czas❗️

Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że nieprzespane noce będą naturalną konsekwencją bycia mamą. Dziś nie mogę spać, ale nie dlatego, że budzi mnie mój Wojtuś, tylko dlatego, że nie mogę przestać się o niego martwić. Zawsze wyobrażałam sobie macierzyństwo, jako szczęśliwy, radosny czas pełen spełniających się marzeń. Synek był moim pragnieniem i długo wyczekiwanym cudem. Lekarze nie dawali mi większych szans na zajście w ciążę, więc kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą, poczułam, że los wreszcie się do mnie uśmiechnął.  Poród był ciężki. Pępowina zakręciła się Wojtusiowi wokół szyi, a mój świat się zatrzymał. Stres, jaki wtedy mi towarzyszył, wynagrodziły mi pierwsze dwa miesiące życia synka. Wspominam je, jako najpiękniejszy okres w moim życiu. Byłam pewna, że to koniec zmartwień. Niestety, do naszej codzienności wkradły się nieproszone problemy... W trzecim miesiącu życia Wojtuś przestał sygnalizować swoje potrzeby – dzisiaj już nie płacze, kiedy jest głodny. Mój synek przestał przybierać na wadze, a ponadto wykazuje zaburzony odruch ssania. Opieka nad Wojtkiem stała się bardzo czasochłonna. Jest prawdziwym więzieniem schematycznych czynności - godzina karmienia, godzina noszenia, dwie godziny przerwy, powtórka. Wszystko po to, by utrzymać masę ciała Wojtusia. Piękne dni, które powinna wypełniać radość, wypełnia rozpacz i stres. Bardzo boję się o przyszłość mojego synka. Nasze życie zmieniło się w nieustanną tułaczkę po lekarzach i placówkach medycznych. Każdego dnia jestem coraz bardziej bezradna. Nikt nie wie, co dolega mojemu małemu synkowi, gdyż stan Wojtusia może wskazywać na wiele, całkiem różnych od siebie przypadłości. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy trafiliśmy do trzech szpitali, a do naszej dokumentacji trafiały kolejne ogólnikowe diagnozy i potencjalne rozpoznania. Niestety bez specjalistycznych, drogich badań, nie możemy ruszyć z leczeniem. Lekarze są bezradni. Moja codzienność to nieustanne zachęcanie Wojtusia do przyjmowania pokarmu i wdrażanie fizjoterapeutycznych ćwiczeń, by pobudzić jego buźkę. W momentach największej bezradności patrzę w jego piękne oczka i na wesoły uśmiech, który daje mi nadzieję, że specjalistyczne badania dojdą do skutku i rozwiążą nasze problemy. Mój Wojtuś dopiero zaczyna się rozwijać, więc szybko postawiona diagnoza to wielka szansa na eliminację dalszych, potencjalnych problemów. To prawdziwa walka z czasem! Teraz kiedy piękny sen o długo wyczekiwanym rodzicielstwie zamienił się w koszmar bezradności i niemocy, pragnę poprosić Was o pomoc. Każdy darczyńca jest dla nas bohaterem, który dołącza do misji ratunkowej o przyszłość mojego małego synka. Proszę, pomóżcie nam! Mama Wojtusia

1 288,00 zł ( 4,03% )
Brakuje: 30 627,00 zł
Krzysztof Kozak
Krzysztof Kozak , 3 latka

Ile bólu kryje ten uśmiech? Przekonaj się i wspomóż...

Dziękuję z całego serca za dotychczasowe wsparcie! Niestety po raz kolejny muszę się zwrócić o pomoc... Przyszły nowe diagnozy... Okazało się, że Krzyś ma autyzm atypowy oraz podejrzenie porażenia mózgowego bądź choroby genetycznej... Jesteśmy w ciągłym kontakcie z neurologiem.  Nasza historia: Krzysiu to moje oczko w głowie, ukochany synek, dla którego mogłabym oddać własne zdrowie, tylko po to, by jemu żyło się lepiej. Mój synek ma zdiagnozowaną plagiocefalię – spłaszczenie kości czaszki. Po rozpoznaniu Krzysiu rozpoczął rehabilitację, lecz ta nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.  Mój synek uczęszcza na wiele terapii, korzystamy z wielu specjalistów, ale to nadal MAŁO... Aby uzyskiwać postępy, musimy walczyć nieustannie! W 23. miesiącu życia pierwszy raz pokazał palcem. Krzyś wypowiada tylko jedno słowo: ‚‚nie". Wierzę, że po ciężkiej walce, wyjdzie słońce i to wszystko się jeszcze zmieni!  Krzyś jest bardzo pogodnym dzieckiem, wręcz nie widać po nim choroby. Dopóki nie wkroczy z pełną siłą cała zgraja skutków towarzyszących jego chorobom... Niestety w ostatnim czasie zarówno autoagresja, jak i krzyki oraz wrzaski bardzo się nasiliły. Krzyś potrzebuje intensywnej terapii i specjalistycznego sprzętu, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc i zebranie środków...  Monika, mama 

1 287,00 zł ( 20,16% )
Brakuje: 5 096,00 zł
Amadeusz Makuszewski
Amadeusz Makuszewski , 10 lat

By zaburzenia nie zburzyły jego przyszłości❗️Potrzebna pomoc❗️

Kiedy Amadeusz chodził do przedszkola, mówił tylko pojedyncze głoski. Ciężko było stwierdzić, co chce przekazać i zaniepokoiło nas, że w wieku dwóch lat mówi zaledwie „e, e" albo „a, a". Badania ostatecznie wykazały zaburzenia przetwarzania słuchowego i idący za tym opóźniony rozwój mowy i lekką niepełnosprawność umysłową. Zaczęła się nasza droga, walka o przyszłość i samodzielność synka.  W szkole Amadeuszek korzysta ze specjalnego mikrofonu, do którego mówią nauczyciele. Niestety, w pierwszej klasie zmieniła się wychowawczyni, zrezygnowała z mikrofonu i zaczęła się droga pod górkę. Przez ten rok przerwanej terapii Amadeusz nie zrobił postępów. Zdecydowaliśmy się zmienić szkołę i na szczęście synek jest teraz pod opieką nauczyciela wspomagającego. Terapia znowu ruszyła, mowa zaczęła się normować, ale to wciąż za mało. Jak każda matka chciałabym, by moje dziecko z wiekiem radziło sobie coraz lepiej. By kiedyś nie musiał przejmować się zaburzeniami słuchu. Od audiologa dostaliśmy wskazanie na neuroflow – specjalny trening dla dzieci z zaburzeniami przetwarzania. To ogromna szansa, ale niezwykle kosztowna. Jedna wizyta to prawie 400 złotych, a terapia zawiera 3 etapy. Nie wiemy na chwilę obecną, jak będzie wyglądał dokładnie plan leczenia, ponieważ jeśli nie będziemy mieli środków, nie zaczniemy go. Dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc. Już teraz ciężko nam poradzić sobie z kosztami leczenia, a w przyszłości czeka nas opłacenie terapii. Każde wsparcie pozwoli nam przygotować się na nadchodzące wyzwania i dalej walczyć o zdrowie i sprawność Amadeusza. Dorota, mama

1 287 zł
Sylwia Staniukiewicz
Pilne!
Sylwia Staniukiewicz , 54 lata

Leczenie jest wyczerpujące, ale nie ma innego sposobu... Nowotwór mnie zabija❗️

W czerwcu 2023 roku wykryto u mnie glejaka. Operację usunięcia guza przeprowadzono we wrześniu, ale to nie wystarczyło i lekarze zalecili poddanie się jednocześnie chemioterapii i radioterapii. Te były tak silne i intensywne, że mój organizm był na skraju wyczerpania. Uszkodzony szpik kostny, małopłytkowość… to sprawiło, że nie mogłam ani chodzić, ani jeść. Po prostu nie byłam w stanie samodzielnie egzystować. Najmniejszy ruch kończył się strasznym krwotokiem, przyjazdem karetki i pobytem na intensywnej terapii. Wreszcie po kilku miesiącach regeneracji zaczęłam kolejną turę chemioterapii w nadziei na powrót do zdrowia, normalnego życia i pracy zawodowej. Ale ciąży mi nie tylko choroba. Koszty leczenia, dojazdów, leków, rehabilitacji są ogromne! Z Waszą pomocą łatwiej będzie mi każdego dnia podejmować walkę, wykorzystać wszystkie dostępne metody leczenia, zwłaszcza te nierefundowane. Poczucie stabilności, brak obaw o to czy zabraknie mi na leki, da wiarę w lepsze jutro. Każda, nawet najmniejsza pomoc ma dla mnie ogromne znaczenie. Nowotwór pustoszy nie tylko organizm. Odbiera siły, wiarę w wyzdrowienie… Ale nie chcę i nie zamierzam się poddawać. Chcę odzyskać dawne zdrowie. Sylwia

1 285 zł
Jakub Wiśniewski
Jakub Wiśniewski , 28 lat

Nagły atak padaczki, niespodziewana diagnoza!

Ten dzień rozpoczął się jak każdy inny… Nic nie wskazywało na to, że za chwilę moje życie wywróci się do góry nogami. Było około godziny 20, byłem w domu, rozmawiałem z kolegą przez komunikator. Wygłupialiśmy się, czułem się dobrze. Nagle naszą rozmowę przerwał niespodziewany atak drgawek. Chwilę później byłem już nieprzytomny… Po przebudzeniu nie wiedziałem, co się stało, gdzie jestem. Byłem przerażony! Całe szczęście nie byłem w domu sam i rodzina zadzwoniła po karetkę. Do dziś znajduję się w szpitalu. Po szeregu badań lekarze zdiagnozowali powiększony torbiel szyszynki, który musi być pod stałą kontrolą. Dowiedziałem się także, że mógł to być pierwszy atak padaczki… To nie był koniec złych wiadomości. W szpitalu okazało się, że moje ubezpieczenie wygasło. Teraz, muszę opłacić leczenie i pobyt w placówce. Aktualnie nie jestem nigdzie zatrudniony, a z oszczędności nie jestem w stanie pokryć długu. Dzięki Twojej pomocy będę w stanie skupić się na powrocie do zdrowia i odzyskaniu dawnego życia. Dziękuję! Kuba

1 284,00 zł ( 22,91% )
Brakuje: 4 320,00 zł
Fabian Salamon
Fabian Salamon , 8 lat

7 lat walki... Fabian tak bardzo potrzebuje Waszego wsparcia!

Fabian od urodzenia mierzy się z całą masą problemów zdrowotnych. Ich powodem jest Zespół Downa, na który cierpi mój kochany chłopiec. Od 7 lat walczę o to, żeby mój synek mógł normalnie jeść. Proszę o pomoc! Zespół u Fabianka objawia się opóźnieniem psychoruchowym, obniżonym napięciem mięśniowym, wadą słuchu i wzroku. Synek ma też niedoczynność tarczycy. Niestety bardzo często choruje przez obniżoną odporność. Korzystamy z pomocy wielu lekarzy specjalistów, psychologa, terapeuty SI, logopedy, neurologopedy, pedagoga i psychiatry.  Głównym problemem Fabiana jest skrajna wybiórczość pokarmowa. Pomimo tylu lat walki synek nadal nie potrafi nic gryźć. Liczyłam, że pójście do przedszkola może coś zmieni, że syn będzie chciał spróbować tego, co rówieśnicy. Niestety, problem dalej się nasila. Jedyną szansą dla niego jest wyjazd na turnus żywieniowy, rozkarmiający. W Polsce istnieją dwa ośrodki, które mogą pomóc Fabiankowi. Orientacyjny koszt dwóch turnusów to aż 10 tysięcy złotych! Nie jestem w stanie udźwignąć tak dużych kosztów. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Turnus jest dla mojego kochanego synka ogromną szansą! To pracowity chłopiec, więc wiem, że ją wykorzysta. Mama, Mirosława

1 284,00 zł ( 12,06% )
Brakuje: 9 355,00 zł
Mikołaj Janik
5 dni do końca
Mikołaj Janik , 2 latka

Mikołaj ma chore serduszko... Razem walczymy o jego przyszłość!

Dziękuję, że jesteście razem z moim synkiem! To niesamowite, że dla tak wielu osób los mojego Mikołaja nie jest obojętny! Potrzeby są ogromne. Jeszcze raz proszę o pomoc!  Nasza historia: Najgorsze w walce z chorobą jest to, że niczego nie mogę być pewna. Serce mojego synka dziś bije, ale stan może pogorszyć się w każdej chwili. Nie ma słów, które opiszą ten strach.  Mikołaj przyszedł na świat 6 grudnia 2021 – można powiedzieć, że sam sobie wybrał imię. Jednak zamiast mikołajkowego prezentu w postaci zdrowia, otrzymał ogromne wyzwanie – operacje, nieustanne zagrożenie, osłabienie…  Badania przeprowadzone w trakcie ciąży nie wskazywały, że ze zdrowiem mojego synka będzie coś nie tak. Zaraz po urodzeniu też było w porządku, synek otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Dramatyczna walka zaczęła się kilka godzin później, kiedy lekarze zauważyli pierwsze nieprawidłowości – szmery w sercu. Wykonano echo serca, a wynik był przerażający. Nagle, świat, który stworzyłam w głowie, runął…  U Mikołaja zdiagnozowano bardzo skomplikowaną i złożoną wadę serca. Wrodzone zwężenie zastawki pnia płucnego, nieprawidłowe połączenie komorowo-tętnicze, wady rozwojowe przegród serca – ubytek przegrody międzykomorowej. Niemalże natychmiast zdecydowano o przetransportowaniu mojego synka do innego szpitala. Diagnoza, kolejny szpital, operacja. Natłok informacji, strach i przerażenie rosnące z godziny na godzinę… Po zabiegu Mikołaj został przeniesiony na OIOM, a następnie na oddział neonatologiczny. Minęło zaledwie kilka tygodni, a zabieg musiał zostać powtórzony.  Później zaczął się okres względnego spokoju. Syn wymagał częstych kontroli i obserwacji. Ze względu na pojawiające się niedotlenienia, w tym roku został zakwalifikowany do kolejnej operacji. Odbyła się ona 12 lipca 2023. Była to operacja sposobem Rastelliego. Polegała ona na zamknięciu ubytku międzykomorowego dużą łatą, kierującą krew z lewej komory do ujścia aortalnego. Odcinek bliższy pnia płucnego został zamknięty, a odcinek dalszy połączony został z otworem w ścianie prawej komory. Operacja się powiodła. Mikołaj powoli dochodzi do siebie. Niestety z czasem homograf, czyli sztuczny kawałek tętnicy, może zwapnieć. Istnieje też ryzyko wystąpienia zwężenia. Musimy też kontrować stan przegrody serduszka, bo pojawił się niewielki przeciek. Jeśli będzie większy, konieczna będzie operacja. Mikołaj jest obecnie rehabilitowany i bierze leki. Walka o zdrowie trwa, a jej koszty są ogromne.  Każde wsparcie, każda pomocna dłoń to dla nas nadzieja na lepsze jutro! To macierzyństwo jest dla mnie wyjątkowym doświadczeniem. Choroba Mikiego nauczyła mnie, że trzeba doceniać każdy uśmiech, wspólne dobre momenty. Nie wierzę, że choroba zabierze mi synka. Proszę, pomóż mojego kochanemu chłopcu! Mikołaj jest zbyt malutki na cierpienie… Patrycja i Kamil, rodzice

1 282 zł
Katarzyna Czyż
Katarzyna Czyż , 57 lat

Jeden telefon sprawił, że świat się zatrzymał... Pomóż mi w walce o mamę❗️

Mam na imię Kuba. Moja mama Kasia zawsze była najcudowniejszą, najbardziej opiekuńczą kobietą, jaką znam. Dotychczas jej życie było szczęśliwe. Uśmiechała się, pracowała najpierw w księgarni, a potem zajmując się dziećmi… Jednak to wszystko zmieniło się 31 października 2022 roku. Wtedy stała się tragedia. Jadąc do pracy, zadzwonił do mnie telefon i to, co usłyszałem, zmroziło mi krew w żyłach. „Mama jest w szpitalu. Diagnoza – udar krwotoczny, stan ciężki. Pierwsze godziny będą decydujące.” Po takich słowach na myśl przychodzi najgorsze. Zwłaszcza że mama już wcześniej cierpiała na nadciśnienie tętnicze. Po udarze przez 3 miesiące była rehabilitowana w szpitalu w Tarnowie, ale nie przyniosło to efektów… Okazało się, że zbyt intensywne leczenie mogło tylko pogorszyć jej stan. Silna i ciepła kobieta, która zawsze opiekowała się innymi, od tamtej chwili sama potrzebowała wsparcia. Obecnie mama ma porażoną prawą półkulę mózgu i niedowład lewej strony ciała. Przebywa w domu, gdzie poddawana jest regularnej rehabilitacji. Nie chodzi samodzielnie. W codziennym życiu potrzebuje pomocy nawet w czynnościach takich jak toaleta. Jednak wiem, że mimo trudności wciąż pragnie normalnie żyć i wrócić do ukochanej pracy. Mama każdego dnia walczy z całych sił, by to osiągnąć. Do tego niezbędna jest jednak rehabilitacja, bardzo kosztowne leki, czas oraz ogromne pokłady cierpliwości. Nie tracimy nadziei, chociaż lekarze nie są w stanie stwierdzić, czy jej stan się poprawi, czy może z czasem będzie gorzej... A ja tak bardzo chcę jej pomóc... Odwdzięczyć się za wszystkie lata, kiedy obdarowywała mnie miłością i opieką. Dlatego zwracam się Was, ludzi o dobrych sercach, o wsparcie mojej ukochanej, niezastąpionej mamy w walce o sprawność, życie i lepsze jutro! Liczy się każda złotówka, za którą będziemy ogromnie wdzięczni! Wierzę z całego serca, że dobro powraca. Kuba, syn. Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 281,00 zł ( 12,04% )
Brakuje: 9 358,00 zł