Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwierek Barva
Oliwierek Barva , 7 lat

Walka o zdrowie, walka o piękną przyszłość!

Ten mały chłopczyk, którego widzicie na zdjęciu, jest wspaniałym, mądrym i wytrwałym w boju dzieckiem. Zmaga się z nieuleczalną chorobą przysadki mózgowej. W życiu codziennym w pocie czoła walczy o samodzielność i mimo wielopłaszczyznowych trudności, nigdy się nie poddaje. Naszym zadaniem jest zrobienie wszystkiego, by miał szansę na dalszy rozwój i piękne, spełnione życie! To jednak nie jest łatwe zadanie. Aby Olivierek miał szansę na dobrą przyszłość, potrzebujemy Twojego wsparcia... Musimy nabyć nowe ortezy i kontynuować prywatne terapie. Długo radziliśmy sobie sami, jednak od niedawna koszty leczenia synka zaczęły przerastać nasz domowy budżet. Stąd nasz apel o pomoc... Wiemy, jak ważny jest czas. Póki syn jest jeszcze mały, nadzieja na poprawę i rozwój jest największa. Prosimy, wywalczmy wspólnie lepszą przyszłość dla Olivierka! Rodzice Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

1 376,00 zł ( 12,93% )
Brakuje: 9 263,00 zł
Maja Ziętek
Maja Ziętek , 17 lat

By zakończyć pasmo nieszczęść!

Mijają kolejne lata, a wraz z nimi pojawiają się coraz to nowsze diagnozy. Czasem zastanawiam się, dlaczego moja córeczka musi znosić tak wiele chorób? Kiedy nadejdzie koniec smutnych wieści? Chciałabym skupić się już tylko na rozwoju Mai i na tym, by jej przyszłość była piękna.  Kiedy córka miała dwa miesiące, przeszła swoją pierwszą, bardzo poważną operację. Wykonano jej zabieg związany z ubytkiem międzykomorowym w serduszku. Moment, w którym dowiedziałam się, że podczas osłuchiwania lekarze słyszeli szmery, przeraził mnie. Bardzo martwiłam się o Maję, była taka malutka. Pamiętam, jak w tych chwilach marzyłam, by chwycić ją w swoje ramiona i mocno przytulić. Tak, by wszystko zniknęło - każdy najmniejszy problem.  Z powodu operacji Majka jest pod stałą opieką kardiologa. W związku z niedoczynnością tarczycy, niedoborem wzrostu i nadwagą, uczęszczamy do poradni endokrynologicznej. Stan jej zdrowia jest też pod kontrolą nefrologa z uwagi na dysfunkcje układu moczowego i dysharmonijny rozwój nerek. Immunolog również wpisuje się na naszą długą listę specjalistów, do których uczęszczamy. Podobnie jak alergolog i genetyk... Kilka lat temu u córki stwierdzono niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym. Aktualnie uczęszcza do szkoły specjalnej, jednak mimo że niedługo skończy 14 lat, nie potrafi płynnie czytać. Rysowanie i pisanie również jest u niej na niskim poziomie. Poświęcam Majeczce dużo czasu, aby ze spokojem mogła wypracować wszystkie umiejętności. Córka potrzebuje stałej kontroli i pomocy osoby dorosłej, tym bardziej że z powodów niskiej odporności często jest nieobecna na lekcjach. Starsze rodzeństwo bardzo wspiera Maję. Razem się bawią, uczą, spędzają czas. Mam w nich ogromne wsparcie i wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. To cenne, ponieważ kiedy córka miała 8 miesięcy, jej tata odszedł, zostawiając nas samych bez jakiejkolwiek pomocy. Zebrane środki pieniężne chciałabym przeznaczyć na wykonanie badań genetycznych WES, potrzebnych do dalszej wnikliwej diagnozy Mai. Ich koszt jest wysoki, a ze względu na bieżące, piętrzące się wydatki, obecnie nie stać mnie na pokrycie całej kwoty. Jestem pełna nadziei, że mimo wielu trudności, moja córeczka będzie mogła samodzielnie funkcjonować i spełniać swoje marzenia. Wierzę, że wspólnymi siłami uda nam się zakończyć tę ciężką drogę pełną badań i diagnoz. Mama Mai, Elżbieta

1 375,00 zł ( 21,9% )
Brakuje: 4 902,00 zł
Kacper Smuga
Kacper Smuga , 14 lat

Kolejne diagnozy coraz mocniej obciążają prawidłowe funkcjonowanie Kacpra❗️Potrzebna pomoc❗️

Nasza codzienność nie jest łatwa. Kacper – nasz 14-letni syn, cierpi na dwie rzadkie i potencjalnie zagrażające życiu choroby. Każdy nasz dzień wypełniony jest strachem o jego przyszłość i samodzielne funkcjonowanie. Koszty leczenia i licznych wizyt u lekarzy są ogromne... Kacper cierpi na choroby neurologiczne i zespół Alporta. Ma zaburzenia zdolności mówienia i rozumienia mowy, co wpływa nie tylko na codzienne funkcjonowanie, ale również na umiejętność komunikacji z otoczeniem. To duża przeszkoda i trudność w szkole, jak i w relacjach społecznych. Zespół Alporta to choroba genetyczna wpływająca na nerki, uszy oraz oczy. Ta wielosystemowa choroba stanowi kolejne wyzwanie dla naszej rodziny, wymagając regularnych wizyt u specjalistów i skomplikowanych procedur leczniczych.  Nasza walka z tymi chorobami jest nie tylko fizycznie wyczerpująca, ale również mocno obciąża nasz domowy budżet. Kacperek przez swoje problemy jest bardzo wycofany. Widzimy, że się stara i każdego dnia robi wszystko, by stawać się coraz sprawniejszym, jednak problemy zdrowotne skutecznie mu to uniemożliwiają... Do pewnego momentu radziliśmy sobie sami, jednak nadszedł czas, gdy musimy poprosić o pomoc. Synek wymaga kosztownego leczenia, licznych wizyt i kontroli lekarskich, jak również stałej opieki. To wszystko generuje ogromne koszty! Każda forma wsparcia sprawi, że nasza nadzieja na samodzielną sprawność Kacpra, nie zgaśnie.  Rodzice 

1 375 zł
Karina Sharlay
Karina Sharlay , 14 lat

Życie Kariny jest trudne. Pomóż!

Życie Kariny rozpoczęło się od walki. Problemy przy porodzie, ciężka asfiksja, poważne uszkodzenie mózgu spowodowały, że prawie straciłam córkę. Pierwsze dwa tygodnie po narodzinach, Karina spędziła na oddziale intensywnej terapii. Nie wiedziałam, czy przeżyje. Bałam się, że za chwilę ją stracę, że moja córeczka, która dopiero przyszła na świat, przestanie oddychać, a ja nawet nie zdążyłam się ją nacieszyć...  Na szczęście, Karina wygrała walkę ze śmiercią, ale nasze życie ciężko nazwać łatwym. Córka cierpi na drgawki, nie ma odruchu połykania oraz ssania, pokarmy przyjmuje dojelitowo. Ma też problem z oddychaniem, nie koncentruje wzrok, mało śpi. Jest opóźniona w rozwoju. Jestem cały czas przy córce, bo tego potrzebuje. Czasami nie mam możliwości nawet zadzwonić, nie wspominając już o pracy, śnie, czasie wolnym. Czy jestem zmęczona? Oczywiście, że jestem. Jak każda mama, której dziecko jest ciężko chore. Natomiast, nie mogę odpuścić. Karina jest jeszcze mała, także istnieje szansa, że, przy odpowiednim leczeniu i rehabilitacji, stan córki się polepszy. Bardzo na to liczę i zrobię wszystko, aby pomóc mojemu dziecku. Leki, pampersy, badania, zajęcia rehabilitacyjne... Niestety, wszystko kosztuje. Potrzebuję pomocy, gdyż nie jestem w stanie opłacić wszystkiego samodzielnie. Będę wdzięczna za każdą pomoc. Anna, mama Kariny

1 370,00 zł ( 25,75% )
Brakuje: 3 950,00 zł
Zuzanna Piechota
14 dni do końca
Zuzanna Piechota , 58 lat

By uciec przed wózkiem inwalidzkim potrzebuję Twojej pomocy!

Mam na imię Zuzanna, mam 54 lata i jestem niepełnosprawna. Cierpię na chorobę stawu biodrowego, poruszam się o kulach, a właściwie próbuję przemieszczać się za pomocą kul, bo w moim przypadku ruch to luksus, na który często nie mogę sobie pozwolić. Moja szansa na pełną sprawność przepadła już dawno temu. Pogodziłam się z tym i nie czekam na cud – nie chcę jednak stracić tej samodzielności, którą mam teraz. Tak długo o nią walczyłam... W przeszłości przeszłam operację prawego biodra. Niestety, niedawno – podczas wizyty kontrolnej, po wykonaniu rezonansu magnetycznego – lekarz powiedział, że konieczna jest powtórna operacja biodra oraz przeprowadzenie operacji kręgosłupa w odcinku szyjnym. Bardzo się boję, że ta operacja zupełnie pozbawi mnie sprawności. Wiem jednak, że bez niej stanę się niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Od lat ból utrudnia mi codzienne funkcjonowanie – każdego dnia zmagam się z silnymi bólami kręgosłupa, głowy, moje ręce drętwieją. Refundowana rehabilitacja to kropla w morzu potrzeb. Na prywatną rehabilitację nie mogę sobie pozwolić. Moja choroba generuje ogromne koszty, których nie jestem w stanie sama pokryć. Jeśli nie podejmę walki o swoją sprawność, w przyszłości pozostanie mi tylko wózek inwalidzki. Proszę, pomóż mi – tak bardzo nie chcę utracić sprawności, która mi pozostała! Los był już dla mnie wystarczająco okrutny... Zuzanna

1 369,00 zł ( 5,95% )
Brakuje: 21 610,00 zł
Kubuś Szkaradek
Kubuś Szkaradek , 4 latka

Synku, zrobimy wszystko, żebyś zaczął mówić! Potrzebna pomoc!

Kubuś to nasz wymarzony, jedyny synek. Tak bardzo na niego czekaliśmy… Nie dane nam było jednak zaznać beztroskich chwil rodzicielstwa, bo tuż po urodzeniu pojawiły się pierwsze problemy zdrowotne naszego ukochanego maleństwa. Dziś każdego dnia walczymy o możliwie jak najlepszą przyszłość Kubusia. Podczas porodu pojawiły się powikłania. Nasz synuś ledwo pojawił się na świecie, a już wylądował na oddziale intensywnej terapii z powodu problemów z płucami. Nigdy nie zapomnimy, jak bardzo się o niego baliśmy. Na szczęście maleństwo w końcu mogło pojechać z nami do domu. Myśleliśmy, że najgorsze już za nami… Jednak był to dopiero początek zmagań, z jakimi przyszło nam się zmierzyć. Kubuś nie rozwijał się prawidłowo. Ze względu na problemy z układem moczowo-płciowym musiał przejść kilka operacji. Z opóźnieniem zaczął podnosić główkę, zaczął siadać, dopiero gdy skończył rok. Martwiło nas też, że synek praktycznie nie gaworzył.  Gdy Kubuś skończył 3 latka udaliśmy się po pomoc do specjalistów. Synek nie reagował na polecenia, ani nawet na swoje imię, nie potrafił się skupić. Otrzymaliśmy diagnozę – autyzm. Byliśmy pełni obaw, lecz z drugiej strony poczuliśmy ulgę – w końcu wiemy, z czym mierzy się nasze dziecko. Jednak aby móc w pełni trafnie dostosować dalsze terapie, musimy wykonać badanie genetyczne WES.  Do tej pory za wszystko płaciliśmy sami. Za wszystkie wizyty, zajęcia u specjalistów, terapie. Długa i żmudna praca przynosi powolne rezultaty, które są dla nas krokiem milowym. Najbardziej na świecie chcemy, żeby nasz synek zaczął mówić, porozumiewać się z nami, wyrażać swoje potrzeby. Żeby w przyszłości mógł jakoś sobie radzić… Z całego sera prosimy Was o wsparcie.  Rodzice

1 367,00 zł ( 19,76% )
Brakuje: 5 548,00 zł
Leon Sołtys
Leon Sołtys , 19 miesięcy

W trzeciej dobie życia u naszego synka zdiagnozowano najcięższą postać nieuleczalnej choroby!

Nasz synek jest jeszcze bardzo malutki, jednak już musi zmagać się z ogromnym bagażem. Los zesłał na niego nieuleczalną chorobę! Musimy więc poczynić wszelkie działania, aby zadbać o zdrowie Leonka. Lekarze zdiagnozowali fenyloketonurię, która powoduje zaburzenia metabolizmu w organizmie człowieka. Niestety synek ma najcięższą formę tego schorzenia! Brak odpowiedniego leczenia, a nawet zbyt późne jego rozpoczęcie, może skutkować potwornymi konsekwencjami!  Leoś był dopiero trzeci dzień na świecie, gdy postawiono diagnozę. Zrobiło nam się słabo, ale potem było jeszcze gorzej – poinformowano nas, że choroba może spowodować niepełnosprawność intelektualną, padaczkę, zaburzenia chodu, mowy i inne zaburzenia neurologiczne! Nie mamy chwili do stracenia! JAK NAJSZYBCIEJ musimy zapewnić Leonkowi najlepsze leczenie oraz specjalistyczną pomoc. Lekarze apelują, że synek musi mieć restrykcyjną dietę, opartą na przyjmowaniu preparatów specjalnego przeznaczenia medycznego oraz żywności niskofenyloalaninowej (PKU) i niskobiałkowej.  Nasze dziecko jest pod stałą opieką lekarzy z Warszawy i raz w miesiącu musimy pokonywać setki kilometrów, aby na bieżąco monitorować postęp choroby.  Potrzeb jest wiele: specjalistyczna dieta, leki, stałe konsultacje z lekarzami, a ostatnio pojawiła się także konieczność rehabilitacji, aby wzmacniać jego ciało! Te wszystkie koszty rosną coraz bardziej i z każdym dniem mocniej nas przerastają! Pragniemy zapewnić naszemu synowi możliwie najlepszy rozwój i robimy wszystko, co w naszej mocy, jednak stale rosnące wydatki znacznie nadwyrężają nasz domowy budżet. Każda złotówka jest więc dla nas ogromnym wsparciem, za które ogromnie dziękujemy.  Rodzice Leonka

1 366 zł
Milenka Peroń
Milenka Peroń , 2 latka

Milenka przeżyła zatrzymanie krążenia… Pomóż dziewczynce zawalczyć o sprawność!

Z utęsknieniem czekaliśmy na pojawienie się na świecie Milenki. Ciąża przebiegała prawidłowo i nic nie wskazywało na to, że mogą pojawić się problemy. Niestety, poród rozpoczął się zbyt szybko i córeczka urodziła się w 32 tygodniu. Gdy minął miesiąc zostaliśmy wypisani do domu. Niestety tydzień później zdarzyła się dramatyczna sytuacja… Podczas karmienia zauważyłam, że Milenka przestała oddychać. Natychmiast rozpoczęłam reanimację i udało się przywrócić córeczce krążenie. Byliśmy przerażeni! Pojechaliśmy do szpitala, gdzie zdiagnozowano covid i zapalenie płuc, a Milenka trafiła do izolatki. Nie spodziewaliśmy się, że sytuacja może jeszcze się pogorszyć… W szpitalu doszło do ponownego zatrzymania krążenia i córeczka była nieprzytomna przez 20 minut! To była najgorsza chwila w naszym życiu! Milenkę udało się uratować, jednak doszło do zmian w mózgu… Do 18 miesiąca życia córka rozwijała się dobrze, jednak później zauważyliśmy, że nie pojawiają się postępy. Po wykonaniu odpowiednich badań okazało się, że Milenka cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Córka prawdopodobnie już do końca życia będzie potrzebowała rehabilitacji, jednak niezwykle ważne jest intensywne działanie tu i teraz. Nie mamy czasu do stracenia – musimy walczyć o sprawność, dopóki Milenka jest jeszcze mała! Obecnie córeczka raczkuje i pojawiają się u niej pierwsze próby samodzielnego chodzenia. By Milenka mogła stawiać swoje pierwsze kroki potrzebne jej są odpowiednie sprzęty rehabilitacyjne, takie jak pionizator, ortezy i kamizelka kompresyjna. Leczenie, zajęcia rehabilitacyjne i specjalistyczne akcesoria są jednak bardzo kosztowne i zapewnienie ich przekracza obecnie nasze możliwości finansowe.  Marzymy, żeby Milenka mogła cieszyć się dzieciństwem bez bólu i ograniczeń. Widzimy, że bardzo chce być równie sprawna jak starszy braciszek… Jej dalszy rozwój będzie jednak możliwy tylko dzięki Waszemu wsparciu. Pomożecie? Rodzice Milenki

1 366 zł
Krzysztof Drogosz
Krzysztof Drogosz , 44 lata

Krzysztof chciałby żyć bez ograniczeń, jakie stawia przed nim choroba! Pomóż!

Mam na imię Krzysztof i od 10 lat choruję na stwardnienie rozsiane. Diagnoza przyszła niespodziewanie. Zaczęło się dosyć niewinnie. Wtedy sądziłem, że moje objawy są chwilowe. Nie miałem jednak pojęcia, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo jak wcześniej.  Z początku zacząłem zauważać, że mam gorsze czucie w ręce. Doskonale pamiętam ten dzień. Byliśmy na festiwalu. To właśnie wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że z moim ciałem dzieje się coś niepokojącego. Nie potrafiłem określić, co trzymam w ręku. To było przerażające. Udałem się do lekarza, który stwierdził, że jest to z pewnością chwilowe napięcie mięśniowe, które z czasem powinno przejść. Niestety mijały tygodnie, a ja czułem się coraz gorzej. Powoli zacząłem tracić władzę w lewej ręce i nodze. Kolejne badania i konsultacje lekarskie w końcu dały jednoznaczną odpowiedź. Jak się okazało, lekarze stwierdzili u mnie stwardnienie rozsiane. To był szok.  Przez pierwsze 5 lat leczono mnie lekiem, który nie przyniósł większych efektów. Wtedy dowiedziałem się, że moje choroba jest przewlekle postępująca. W moim przypadku najważniejsza jest regularna rehabilitacja, która choć na trochę daje ulgę i wzmacnia mięśnie.  Od czasu choroby spotykam się z wieloma przeciwnościami. Poruszam się na wózku. Z tego względu przemieszenie po nieprzystosowanym mieszkaniu jest uciążliwe. W dodatku każde wyjście wiążę się z dużym obciążeniem dla mojej żony.  Chciałbym choć trochę ułatwić naszą codzienność i wybudować windę, dzięki której moja ukochana nie będzie musiała się siłować. To jednak wiąże się z dużymi wydatkami, na które mnie nie stać. Dlatego pełen nadziei postanowiłem założyć zbiórkę i poprosić Was o pomoc. Głęboko wierzę w to, że dobro wraca ze zdwojoną siłą. Za każde wsparcie już teraz z całego serca dziękuję! Krzysztof Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 364,00 zł ( 2,13% )
Brakuje: 62 466,00 zł