Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aldona Adler
Aldona Adler , 34 lata

Pomóż mi uwolnić się od bólu... Tylko operacja może zmienić moje życie!

Moje problemy zdrowotne zaczęły się w chwili narodzin. Przyszłam na świat z ciężką wadą układu nerwowego – przepukliną oponowo- rdzeniową. Z tego powodu już w pierwszej dobie życia musiałam przejść operację. Niestety, kolejne lata wcale nie były dla mnie lepsze… Gdy skończyłam 5 lat, zdiagnozowano u mnie stopy końsko-szpotawe. Rok później musiałam przebyć następną operację – tym razem stóp. Dzieciństwo wspominam, jako czas spędzony w szpitalach. Nie mogłam żyć, jak moi rówieśnicy, wciąż pojawiały się kolejne problemy. W dalszych latach wciąż byłam pod opieką lekarzy i przeszłam kolejne zabiegi. Miałam nadzieję, że to już koniec, że w końcu będę mogła odetchnąć. Los miał jednak wobec mnie inne plany. Jakiś czas temu zaczęłam cierpieć na silne bóle prawej stopy. Konsultacje lekarskie dają jednoznaczne zalecenia – konieczna jest kolejna operacja. Czeka mnie artrodeza korekcyjna stepowo-śródstopna, wydłużenie ścięgien Achillesa oraz korekcja palców stopy.  Każdego dnia ból ogranicza moje możliwości poruszania się. Boję się, co będzie dalej. Operację muszę przejść jak najszybciej, ze względu na postępujące schorzenie. Niestety, zanim doczekam wyznaczonego terminu, zakres zabiegu może się znacznie zwiększyć.  Czas ma tu ogromne znaczenie. Nie jestem w stanie sama zgromadzić środków potrzebnych na operację i konieczną rehabilitację. Wiem, że proszę o wiele. Ale nie mam wyboru. Tylko z pomocą ludzi o wielkich sercach mam szansę zawalczyć o swoje zdrowie. Aldona

1 645,00 zł ( 2,37% )
Brakuje: 67 504,00 zł
Patryk Wóz
Patryk Wóz , 12 lat

Patryk kryje pod tym uśmiechem wymagającą walkę o zdrowie. POMOCY!

Choć ciąża przebiegała pomyślnie i nikt nie zauważył żadnych nieprawidłowości, synek urodził się chory. Jego rozwój na początku przebiegał prawidłowo, dopiero w 18. miesiącu życia zauważyłam, że coś jest nie tak. Niepokoiło mnie, że Patryk zaczynał chodzić, dopiero gdy skończył 18 miesięcy. Lekarze próbowali mnie uspokajać, że wszystko jest w porządku i każde dziecko rozwija się w swoim czasie. Ja jednak wiedziałam, że coś jest nie tak. Pani w przedszkolu zasugerowała mi, żebym udała się z Patrykiem do poradni psychologiczno – pedagogicznej. Skierowano synka na terapię ręki, bo nie był w stanie sam utrzymać kredki przez dłuższy czas. Dopiero wtedy zdiagnozowano u Patryka Dystrofię mięśniową Duchenne'a. Badania genetyczne były tylko formalnością. Choroba z dnia na dzień postępuje. Spowodowała, że od dwóch lat Patryk porusza się jedynie na wózku inwalidzkim. Musi mieć zajęcia indywidualne i szereg terapii, które mają mu pomóc w tej wymagającej codzienności. Patryk jest pod opieką wielu specjalistów – kardiologa, pulmonologa, neurologa i ortopedy. Przyjmuje sterydy, przez co stale przybiera na wadze.  Naszą codzienność bardzo ułatwiłoby krzesło schodowe. Patryk mógłby się spokojnie przemieszczać po domu. Teraz jest to niemożliwe. Bardzo prosimy o pomoc! Choroba i tak już odebrała synkowi zbyt wiele. Napawa nas duma, bo pomimo trudności, Patryk jest bardzo pogodnym i wesołym chłopcem. To daje nam motywację do dalszej walki. Pomożecie? Rodzice Patryka

1 642,00 zł ( 3,08% )
Brakuje: 51 550,00 zł
Angelina Malyk
9 dni do końca
Angelina Malyk , 10 lat

Pomóż mi zawalczyć o lepsze życie mojej córki!

Kiedy moja córeczka przyszła na świat, ogromne szczęście wypełniło całe moje serce. Bardzo marzyłam o posiadaniu dziecka  – Angelina była odpowiedzią na moje prośby i pragnienia. Ze szpitala położniczego wypisano mnie z pozornie zdrowym dzieckiem. Niestety, już od pierwszego miesiąca życia u mojej córeczki zaczęły pojawiać się komplikacje… Angelina bardzo mało jadła i prawie nie spała. Z czasem zauważyłam, że również nie podnosi główki, nie siada, ani nie podejmuje próby chodzenia. Ciągle płakała i krzyczała. Nie rozumiałam, co się dzieje. Lekarze przepisywali wiele leków, które moje dziecko musiało przyjmować w ogromnych ilościach. Niestety nic nie pomagało – było tylko gorzej. Po wielu wizytach w różnych szpitalach, w wieku 8. miesięcy, udało się odkryć przyczynę tych wszystkich problemów – u Angeliny lekarze zdiagnozowali wrodzoną niedoczynność tarczycy, w wyjątkowo ciężkiej postaci. Jej organ nie rozwijał się prawidłowo i nie wytwarzał hormonów niezbędnych do funkcjonowania organizmu. Byłam załamana, była to kolejna ciężka dolegliwość, którą musiałam dopisać do już długiej listy schorzeń, z którymi się mierzyła. Niestety, na tym nasze problemy się nie skończyły… Z czasem okazało się, że układ nerwowy mojej córeczki jest uszkodzony organicznie. Obecnie Angelina mierzy się z niepełnosprawnością sprzężoną. Autyzm, niepełnosprawność ruchowa, opóźniony rozwój mowy i zaburzenia motoryczne, to kolejne schorzenia, które okrutny los rzucił niczym kłody pod jej nogi. Musiałam przejść długą i trudną drogę, walcząc o życie i zdrowie mojej córeczki. Angelina cały czas musi korzystać z leczenia, rehabilitacji i zajęć ze specjalistami. Całe moje życie jest poświęcone córce i jej lepszemu funkcjonowaniu. Dzięki wytrwałej walce udało nam się osiągnąć rezultaty, na które lekarze, na początku naszej drogi, nie dawali najmniejszych szans. Angelina jest pod opieką endokrynologa, neurologa, kardiologa, ortopedy i psychiatry. Na co dzień uczy się w szkole integracyjnej. Lekarze i rehabilitanci widzą duży potencjał i dają mojej córce perspektywę na lepszą przyszłość. Aby jednak jej stan się polepszał, a osiągnięte już sukcesy nie zostały utracone, konieczna jest stała i systematyczna rehabilitacja, która jest niesamowicie kosztowna. Bardzo pomocny byłby również turnus rehabilitacyjny. Niestety, jego koszt jest dla mnie nieosiągalny, za jeden wyjazd musiałabym zapłacić około 8-10 tysięcy złotych! A przecież powinno być ich wiele. Nie jestem w stanie zapewnić mojej córce niezbędnej rehabilitacji. Mimo wszystkich trudności, których doświadcza, bardzo się staram, aby Angelina miała normalne, szczęśliwe dzieciństwo. Drodzy Darczyńcy, bardzo proszę o wsparcie dla mojego dziecka! Każdy gest ma dla mnie wielkie znaczenie, bo daje ono szansę Angelinie na lepsze życie w przyszłości. Potrzeba niewiele, aby odmienić los mojego dziecka! Wiktoria, mama Angeliny

1 640 zł
Asia Kwiatkowska
Asia Kwiatkowska , 40 lat

Walczyłam o życie i córkę – Kolejny etap walki o sprawność❗️

Wasze dotychczasowe wsparcie jest dla mnie nieocenione! W poprzednich latach udało mi się dzięki zbiórce kupić wózek inwalidzki i uczestniczyć przez rok w rehabilitacji poprawiającej moją sprawność. Niestety, los sprawił, że muszę po raz kolejny prosić Was o pomoc! Moja historia: Moja biologiczna matka zostawiła mnie w szpitalu, mam dziecięce porażenie mózgowe, sąd chciał odebrać mi córeczkę… Moje życie nie jest usłane różami, a raczej cały czas muszę pokonywać przeszkody. Walczę, ale bez rehabilitacji domowej i dalszej rehabilitacji jestem bez szans. Mam zaledwie 38 lat, ale w życiu przeżyłam więcej niż niejeden 50-latek.W szpitalu zostałam porzucona. Jako maleństwo, dla którego liczy się tylko dotyk matki, nie miałam przy sobie nikogo bliskiego. Widocznie tak miało być, ponieważ adoptowali mnie najukochańsi ludzie na świecie – moi rodzice. Zaczęłam układać sobie życie. Oprócz tego, że mam niedowład prawej części ciała, jestem samodzielna. Poznałam mężczyznę, z którym chciałam spędzić całe życie. Zaszłam w ciążę i… wszystko zaczęło się sypać. Moje małżeństwo się skończyło, a ja zostałam z moim największym skarbem – córeczką Wiktorią. Blisko 2 lata trwała batalia, w trakcie której nie poddawałam się w walce o moją córeczkę. Nie bez powodu ma na imię Wiktoria – bo to moje zwycięstwo! Doskonale daję sobie radę z opieką. Po mieście poruszam się dzięki elektrycznemu wózkowi, który udało mi się zakupić dzięki Wam i Waszemu wsparciu! Za to do końca życia będę wdzięczna! Obecnie staram się uzbierać środki, by przedłużyć okres rehabilitacji. Koszt rocznej współpracy ze specjalistą rehabilitantem fizjoterapeutą to 20 000 złotych!  Nie mogę liczyć na refundację NFZ w takim zakresie, a liczba zabiegów refundowanych jest zbyt mała, by poprawić stan mojego zdrowia. Przeszłam w życiu już wiele, ale nadal mówię, że jestem szczęśliwa. Teraz mam kochającego męża, najukochańszą na świecie córeczkę. Proszę Cię! Chcę pozostać samodzielna – do bycia najlepszą mamą nie są potrzebne sprawne nogi, ale chciałabym móc być przy Wiktorii zawsze, gdy mnie będzie potrzebować – do tego potrzebuję dalszej rehabilitacji. Asia

1 637,00 zł ( 7,69% )
Brakuje: 19 640,00 zł
Kubuś Homa
10 dni do końca
Kubuś Homa , 7 miesięcy

Bez rehabilitacji nie ma szans na rozwój❗️Wspieramy malutkiego Kubusia!

Zdrowy chłopiec, 10 punktów w skali Apgar. Jego maleńkie, delikatne rączki zaciśnięte na moim palcu – dnia, w którym Kubuś pojawił się na świecie, nie zapomnę nigdy. Nieskończone, czyste szczęście szybko zmieniło się w paraliżujący strach i żal do okrutnego losu… Od samego początku Kubuś zmagał się z niedokrwistością i niedoborem żelaza. Przyjmował leki, dokładnie według zaleceń lekarzy. 15 czerwca 2024 roku moje życie pierwszy raz się zawaliło... Z przerażeniem odkryłam na klatce piersiowej mojego synka ciemne zasinienia. Nie było żadnego upadku, żadnego uderzenia… Trafiliśmy do szpitala, ale po badaniach odesłano nas do domu. Kilka dni później Kubuś przeszedł kwalifikację do szczepienia – znów bez żadnych podejrzeń. Dokładnie 11 dni później rozpętało się piekło! Bezbronnym ciałem mojego synka zaczęły wstrząsać drgawki. Wszystko potoczyło się błyskawicznie – szpital, badania i pilny transport karetką do innej placówki. Kubusia przyjęto na oddziale intensywnej terapii, jego stan był krytyczny i lekarze zadecydowali o wprowadzeniu mojego maluszka w stan śpiączki farmakologicznej! W mózgu Kubusia wykryto zmiany, które okazały się niemal wyrokiem dla jego dalszego rozwoju… Jak przez mgłę pamiętam słowa lekarzy – „synek dzielnie walczy, ale potrzebne jest przetoczenie krwi i osocza”. Później ponowne przetoczenie…  Respirator... Długo nie było żadnych dobrych informacji o moim Kubusiu. Do tej pory nie wiem, co wywołało tę katastrofę… Mam nadzieję, że najgorsze już za nami. Kubuś jest już w domu ze swoim stęsknionym rodzeństwem i walczy ze skutkami tych tragicznych wydarzeń. Jego trudna droga po zdrowie dopiero się zaczyna... Przestał wodzić oczkami, dlatego muszę zbadać jego wzrok. Ma osłabioną prawą stronę ciała i by mieć szansę na dalszy rozwój, potrzebuje intensywnej rehabilitacji! Państwo refunduje część opieki, ale to kropla w morzu potrzeb. Uszkodzenia mózgu są ogromne, a Kubuś wymaga nieustannych konsultacji, specjalistycznych badań i przede wszystkim regularnej, systematycznej fizjoterapii. Proszę, z całego serca – pomóżcie mi uratować przyszłość mojego synka, zanim zostanie całkowicie zaprzepaszczona… Ewa, mama

1 636 zł
Emilia Sawkiewicz
Emilia Sawkiewicz , 6 lat

Emilka zamknięta w świecie autyzmu... POMÓŻ!

Emilcia to nasza ukochana córeczka. Do pierwszego roku życia jej rozwój przebiegał książkowo. Nagle przestała bawić się z innymi dziećmi, zaczęła unikać kontaktów z ludźmi. Zamknęła się w swoim świecie, do którego nikogo nie chce wpuścić. Pierwsze obawy zostały stłumione, nierozpoznane. Mówiliśmy: taki jej urok! Mieliśmy nadzieję, że wyrośnie. Gdy Emilka poszła do przedszkola, nauczycielki zwróciły nam uwagę na niepokojące zachowania. Zaczęliśmy szukać pomocy. Był to dopiero początek problemów… Nasza córka w wieku 3,5 lat nadal nie mówiła i nie rozumiała nawet najprostszych poleceń. Bardzo trudno było z nią nawiązać kontakt wzrokowy. Wciąż chodziła na palcach. Najwięcej zmartwień doświadczyliśmy, gdy nasze dziecko zupełnie straciło apetyt. Córka nie chciała niczego jeść. Jej głównym posiłkiem była sucha bułka. Emilka w wieku czterech lat otrzymała diagnozę: „całościowe zaburzenia rozwoju ze spektrum autyzmu”. Towarzyszyło nam tak wiele emocji… Z jednej strony – strach, smutek, złość i żal. Jednak z drugiej strony, te słowa dają nam nadzieję. Emilka jest jeszcze mała, a wczesna diagnoza jest szansą na rozpoczęcie działań i zajęć wspierających jej rozwój. Córeczka ma w sobie wiele różnych emocji, które zmieniają się z minuty na minutę. Nie potrafi poradzić sobie ze złością, która coraz częściej przejmuje nad nią kontrolę. Chcielibyśmy móc jej zapewnić dodatkowe psychologiczne wsparcie. Również my, jako rodzice potrzebujemy takiej pomocy, by wiedzieć, jak zrozumieć naszą córeczkę. Niestety, to wszystko jest bardzo kosztowne… W walce o przyszłość Emilci bardzo ważne są kompleksowe terapie: zajęcia ze wczesnego wspomagania rozwoju, integracja sensoryczna, terapia umiejętności społecznych, stała współpraca z logopedą, psychologiem. Kwoty są ogromne, zdecydowanie przekraczają nasze możliwości finansowe. Przed nami długa droga. Nie wiemy, jak córka będzie funkcjonowała  za miesiąc, za rok, czy za pięć lat. Mimo wszystko dokładamy wszelkich starań, by już dzisiaj budować Emilce dobrą przyszłość. Mamy lepsze i gorsze dni, ale nie poddajemy się. Każdy dzień to maleńki krok do przodu. Robimy dla naszego dziecka już tak wiele, lecz wciąż mamy poczucie, że to za mało… Wesprzyj nas nawet najmniejszą kwotą! Rodzice

1 635 zł
Dariusz Kiełbik
Dariusz Kiełbik , 59 lat

Skutki wypadku nie mogą zamknąć mnie w domu! Pomóż wrócić mi do samodzielności...

Nikt nie wie, co może go czekać w życiu. Jednego dnia jesteśmy zdrowi, szczęśliwi, cieszymy się z pogody, z otaczającego nas świata. Innego pada deszcz i najbardziej błahe sprawy potrafią nas wyprowadzić z równowagi. Dzisiaj wiem, co oznacza cieszyć się z małych rzeczy...  Rok temu uległem tragicznemu, nagłemu wypadkowi. Właściwie w kilka sekund stałem się osobą niepełnosprawną. Do tej pory mam uszkodzony kręgosłup w odcinku Th10 i th11 ze spastycznym, niedowładem kończyn dolnych. Ponadto z mielopatią z powodu krytycznej stenozy kanału kręgowego oraz z zaburzeniami adaptacyjnymi. Lekarze na razie nie dają mi żadnej nadziei, że czucie w nogach wróci. Nerwy przy kręgosłupie są tak pozrywane, że połączenie ich, nawet specjalistycznie i podczas skomplikowanej operacji, będzie niemożliwe.  Problemy z chodem, niepełnosprawność, orzeczenie i nadal ciągnący się za mną kiepski stan zdrowia próbują zamknąć mnie w domu... Brałem udział z refundowanej rehabilitacji, niestety wykorzystałem już wszystkie dni i godziny na sali ćwiczeń. Teraz pozostaje mi czekać na kolejną możliwość. Jestem świadomy ile trwa oczekiwanie na leczenie w przypadku NFZ... Niestety na prywatne ośrodki, turnusy, czy stałą, domową rehabilitację nie mam środków.  Żyję z renty, żyję sam. Poruszam się niepewnie przy pomocy chodzika. Jestem młody i pełen wiary, że jeszcze kiedyś może być pięknie! Chciałbym tego...  Staram się wychodzić do ludzi na tyle, w jakim stopniu pomagają mi nogi. Mam niezdolność do jakiejkolwiek pracy do końca 2023 roku i mam nadzieję, że nie będzie ona przedłużona. Chciałbym móc zarabiać, godnie żyć i sam dbać o siebie, ale na razie — muszę prosić o wsparcie!  Nie jest to dla mnie łatwa decyzja, wiem jak wiele cierpienia jest wśród podopiecznych fundacji. Często czytam, jak ciężko chorują małe dzieci... Dzisiaj staje obok, tam samo potrzebując pomocy... Proszę, daj mi nadzieję! Dariusz

1 633 zł
Małgorzata Jurkowska
Małgorzata Jurkowska , 48 lat

Choroba przyniosła ogromny ból i zamknęła Małgosię w czterech ścianach! Pomóż w walce o zdrowie!

Zawsze byłam radosną i chętną do pomocy innym osobą. Miałam głowę pełną marzeń i planów i starałam się z optymizmem patrzeć w przyszłość. Niestety, wraz z rozwojem choroby, moje życie zmieniło się nieodwracalnie, a ja zostałam zamknięta w swoim małym więzieniu... Proszę, pomóż mi się z niego wyrwać! W 1997 roku zaczęłam chorować na kręgosłup – czułam ból, który utrudniał mi chodzenie i wykonywanie wielu czynności. W tym czasie, na skutek bankructwa firmy, utraciłam pracę, a ponieważ stan mojego zdrowia się pogarszał, nie mogłam podjąć kolejnej. Dyskopatia i przepuklina kręgosłupa nadal się pogłębiały. W następnych latach towarzyszyły mi kolejne dolegliwości: jelito drażliwe, ból żołądka, serca i głowy – lekarze nie mogli znaleźć przyczyn! Nie poddawałam się jednak i szukałam źródła swoich problemów. W 2017 roku, po wielu latach badań, zdiagnozowano u mnie dystonię. Obecnie już od lat nie wychodzę z domu, mam kłopot z chodzeniem i wykonywaniem podstawowych, codziennych czynności. Dokucza mi sztywność szyi, karku, tułowia, rąk i stóp oraz napięcie mięśni. Muszę korzystać z pomocy rodziców i opiekunki z MOPR-u. Większość dnia leżę w łóżku, z powodu bólu, który podczas leżenia jest choć trochę mniejszy. Od kilkunastu lat leczę się również na depresję. Korzystam z pomocy psychologa, który przychodzi do mnie do domu. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się zebrać środki na rehabilitację i zakup leków, opłacenie terapii. Bardzo Wam za to dziękuję. Niestety, moja walka z chorobą trwa nadal i po raz kolejny potrzebuję wsparcia... Mój stan zdrowia się pogarsza. Choroba postępuje, a ja strasznie cierpię z powodu usztywnienia głowy, szyi, pleców, z powodu napiętych mięśni i wielu innych dolegliwości. Pomagają mi rodzice, których środki finansowe już nie pozwalają na opłacenie całkowitych kosztów rehabilitacji. Potrzebuję częstych, najlepiej codziennych zabiegów dla rozluźniania mięśni (pole magnetyczne, laser, masaż), a także kosztownych leków... Moim marzeniem jest wyzdrowieć, poczuć się lepiej i wrócić do pracy, móc znowu spacerować i cieszyć się otaczającą przyrodą, choć dziś wydaje się to nieprawdopodobne. Jednak muszę walczyć i próbować, aby nie było gorzej – a może nadejdzie poprawa? Z całego serca proszę Was – wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń! Wierzę, że z Waszym wsparciem mogę odzyskać zdrowie i sprawność oraz wrócić do normalnego życia. Każda wpłata to dla mnie ogromna szansa i nadzieja na lepsze jutro! Małgosia

1 633,00 zł ( 19,18% )
Brakuje: 6 878,00 zł
Vladimir Giorkhelidze
Vladimir Giorkhelidze , 56 lat

Chciał odwiedzić synów, omal nie stracił życia! Pomóż Vladimirowi powrócić do zdrowia!

Vladimir przyleciał do Wrocławia z Gruzji, aby odwiedzić swoich synów, z którymi nie widział się od dawna. To miało być spotkanie pełne radości i wzruszeń. Okazało się jednak, że los miał inne plany. Szczęśliwy, rodzinny czas zmienił się w ciąg potwornych wydarzeń... Wieczorem Vladimir poczuł bardzo silny ból w prawym uchu, który następnie przerodził się w ból głowy. Objawy stały się na tyle poważne, że konieczne było wezwanie karetki. Lekarze zbadali Vladimirowi poziom cukru we krwi. Okazało się, że jest krytycznie wysoki. Mężczyzna zdążył jedynie podejść o własnych siłach do karetki, a sekundę później stracił przytomność i zapadł w śpiączkę, w której przebywał jeszcze przez miesiąc. Po dokładnej diagnostyce okazało się, że Vladimir przeszedł zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Stwierdzono również ropień nad prawą półkulą mózgu, ostrą niewydolność oddechową i cukrzycę typu 2.  Po opuszczeniu szpitala i przeniesieniu do kliniki rehabilitacyjnej Vladimir był w stanie poruszać prawą ręką, ale tylko w minimalnym zakresie, mógł mrugać oczami, ale nie nawiązywał żadnego kontaktu z bliskimi. Regularna praca pod okiem specjalistów przyniosła jednak postępy. Na dzień dzisiejszy Vladimir jest w stanie wykonać obroty w lewą i prawą stronę, siedzi samodzielnie w siadzie wysokim, jest w stanie utrzymać głowę w osi podłużnej przez dłuższy czas i może utrzymać się w pozycji stojącej przez około godzinę.  Vladimir jest uśmiechniętym i pozytywnym człowiekiem, kochanym mężem oraz ojcem, który walczy o swoje zdrowie, sprawność i o to, by w przyszłości móc normalnie żyć. Rehabilitacja, w której uczestniczy, przynosi coraz lepsze rezultaty. Z każdym dniem Vladimir jest coraz bliżej sukcesu. Wszystko przez swoją determinację, by walczyć, bo ma dla kogo. Bliscy bardzo się jednak boją, że gdy zabraknie pieniędzy, zabraknie też rehabilitacji, a wraz z nią szans na zdrowie. Pieniędzy już zaczyna brakować, dlatego Twoja pomoc to jedyna szansa, by Vladimir mógł wrócił do życia sprzed choroby.

1 630,00 zł ( 1,68% )
Brakuje: 95 051,00 zł