Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jarek Kociaba
Pilne!
Jarek Kociaba , 44 lata

Leczenie ostatniej szansy w walce z glejakiem❗️Pomóż Jarkowi❗️

Myśl o tym, że mógłbym zostawić moją żonę Agnieszkę i mojego psa Gaję – zupełnie samych, paraliżuje mnie każdego dnia. Mam glejaka – złośliwego guza mózgu. W Polsce już żadnych nadziei na wyleczenie… Moją nadzieją jest immunoterapia w Niemczech. Oczywiście nie obejmuje jej refundacja, a ja nie mam takich środków, by zapłacić za ostatnią szansę na moje życie…  Dlatego dziś jestem tu i bardzo proszę o pomoc – nawet najdrobniejszą. Terapia mogłaby się rozpocząć nawet jutro, jeśli tylko udałoby mi się zebrać środki. Niestety, mój czas się kurczy…  Lato 2023 – wtedy wszystko się zaczęło. Najpierw od delikatnych drgawek w okolicach klatki piersiowej, drżała mi też ręka i głowa. Lekarz znalazł niski poziom witaminy B12 i przepisał mi ją. W międzyczasie pojechałem – po upewnieniu się, że mi to nie zaszkodzi – na wakacje z żoną. Nie sądziłem, że być może to moje ostatnie wakacje w życiu… Niestety, choć poziom witaminy się unormował, objawy były coraz bardziej dokuczliwe. Dostałem skierowanie do szpitala. Tam po standardowych badaniach usłyszałem dramatyczną diagnozę – jest duży guz w mojej głowie!  Zgodziłem się na operację, choć lekarz przedstawił mi ryzyko. Wysokie… 27 lipca 2023 roku guz został usunięty. Okazało się, że to złośliwy glejak… On bardzo często wraca, niestety – chce odebrać życie… Zacząłem chemio– i radioterapię. Operacja na mózgu zostawiła po sobie skutki uboczne. Do dzisiaj walczę z niedowładem lewej nogi. Nie mogę już nawet iść z Gają do lasu na spacer… Ale to jest nic w porównaniu z walką z glejakiem.  Na początku stycznia miałem kontrolny rezonans. Nie spodziewałem się, że guz tak szybko wróci. Miałem nadzieję, że da mi więcej czasu…  Miałem dwie konsultacje w dwóch szpitalach. W jednym zalecają mi ponowną operację usunięcia guza, w drugim – odradzają. Tam lekarz stwierdził, że ona niewiele pomoże, a dodatkowo skończę albo na wózku inwalidzkim, albo przykuty do łóżka. Już do końca życia, które z glejakiem nie będzie długie…  Szukając innego sposobu walki o życie, który zminimalizuje ryzyko zostania “rośliną”, żona znalazła klinikę w Niemczech, w której specjalizują się w leczeniu guzów mózgu, w tym glejaków. Zaproponowano mi immunoterapię. Leczenie to daje duże szanse na przynajmniej zatrzymanie postępów choroby, a może nawet na cofnięcie się jej! W glejaku trudno mówić o całkowitym wyleczeniu. My – chorzy – walczymy o czas, o jak najlepszą jakość życia. O to, by trwało jak najdłużej… Chciałbym spędzić jeszcze wiele wspólnych chwil z żoną, z moimi bliskimi. Jeszcze zabrać Gaję na spacer… Ta szansa kosztuje ok. 400 000 zł. Choć cały czas biorę sterydy, a mój stan pozwala mi jeszcze pracować, sam nie jestem w stanie zgromadzić takiej kwoty. Całe życie moje i mojej żony wraz z diagnozą zmieniło się o 180 stopni. Nie myślimy i nie mówimy o niczym innych. Wszystko jest ukierunkowane na jeden cel – bym mógł żyć. Dlatego dziś bardzo Cię proszę o pomoc. Za każde, nawet najdrobniejsze wsparcie, z całego serca dziękuję. Jarek Synowie żony Pana Jarosława wyruszyli w podróż rowerową z Polski do Chorwacji. Akcja ma na celu zebranie środków na niezbędne leczenie! ⬇️ Jedziemy na rowerze z Polski do Chorwacji w celu zebrania pieniędzy na zbiórkę Jarka❗️

508 676,00 zł ( 86,15% )
Brakuje: 81 750,00 zł
Mikołaj Krystians
Pilne!
Mikołaj Krystians , 14 lat

W głowie naszego syna jest GUZ❗️Pomóż Mikołajowi pokonać NOWOTWÓR!

To nieprawdopodobne, jak bardzo się zmieniło życie naszej rodziny w zaledwie kilka miesięcy! W końcu cierpienie naszego Mikołaja jest cierpieniem nas wszystkich. Dlatego nadal tak trudno jest nam pogodzić się z tą OKRUTNĄ DIAGNOZĄ – NOWOTWOREM!  Wszystko zaczęło w maju 2024 roku. To wtedy syn zaczął się skarżyć na silne bóle głowy. Z dnia na dzień stawały się coraz bardziej dotkliwe. Do tego dochodziły kolejne objawy – wysoka wrażliwość na światło i dźwięki. Jego stan wciąż się pogarszał. Zdarzało się, że Mikołaj potrafił przespać nawet kilka kolejnych dni i nocy! Dochodziło do sytuacji, w których musieliśmy budzić syna, żeby w ogóle mógł coś zjeść! Byliśmy przerażeni! Czuliśmy, że dzieje się coś niedobrego!  Początkowo Mikołaj był diagnozowany w kierunku migreny. Jednak to był tylko fałszywy trop. Po kolejnych badaniach nie było złudzeń, że rzeczywistość jest o wiele gorsza! Wydarzyło się coś, na co w ogóle nie byliśmy przygotowani. Okazało się, że w głowie naszego syna znajduje się guz! To był NOWOTWÓR!  Mikołaj jest dopiero nastolatkiem! Całe życie przed nim, a on już musiał przejść aż pięć zabiegów operacyjnych, w tym jeden polegający na częściowym usunięciu guza. U syna wystąpiła również wielohormonalna niedoczynność przysadki oraz wodogłowie obturacyjne, wymagające przeprowadzenia ventrikulostomii. Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego to wszystko spotkało naszego syna! Kolejnym krokiem w leczeniu Mikołaja jest chemioterapia, która tak bardzo go osłabia. Po pierwszej z czterech wyznaczonych serii powróciły bóle głowy, wodogłowie, mdłości… Widzimy, jak syn bardzo cierpi, a do końca jest jeszcze daleka droga! Lekarze mówią, że jeżeli tylko zdrowie Mikołaja na to pozwoli, konieczna będzie jeszcze radioterapia i kolejna operacja! Dzisiaj życie naszego syna jest w niebezpieczeństwie! Chcielibyśmy, żeby to był tylko koszmarny sen, z którego się zaraz obudzimy! Niestety, mimo naszych rozpaczliwych próśb, on nadal trwa… Co więcej, koszty związane z leczeniem już teraz przekraczają nasze możliwości! Dlatego tak bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia! Pomóżcie nam dalej walczyć o zdrowie naszego syna! Rodzice Mikołaja

10 778 zł
Damian Prędota
Damian Prędota , 24 lata

W każdej chwili mogą pojawić się nowe ogniska choroby... Mam coraz mniej czasu❗️

Zanim opowiem swą historię walki z chorobą, krótko się przedstawię. Nazywam się Damian Prędota, mam 24 lata, jestem studentem z niepełnosprawnością w stopniu lekkim Politechniki Wrocławskiej na kierunku elektronika i telekomunikacja. Jestem członkiem studenckiej organizacji Niezależne Zrzeszenie Studentów oraz członkiem Uczelnianej Komisji Rewizyjnej NZS na Politechnice Wrocławskiej. Jako sportowiec godnie reprezentowałem moją uczelnię na Integracyjnych Mistrzostwach Polski i zdobyłem wiele medali m.in. złoty medal w szermierce na wózkach, brązowy medal w podnoszeniu ciężarów oraz 5 medali w parapływaniu. Sport w moim życiu jest bardzo ważny, daje mi radość z życia. Jestem społecznikiem i kocham pomagać, w 2023 roku Prezydent Wrocławia odznaczył mnie za moją działalność na rzecz osób niepełnosprawnych. Ironia losu, dzisiaj ja potrzebuję pomocy. Jestem ZNÓW chory na Zespół Cushinga wywołany złośliwym nowotworem neuroendokrynnym. Po raz pierwszy zachorowałem w 2022 roku. O ile dwa lata temu guza udało się w całości usunąć, ale kosztem III płata płuca prawego, przez co do końca życia będę się zmagał z problemami dotyczącymi układu oddechowego, to tym razem choroba powróciła niespodziewanie i ponownie przyczyną okazał się guz neuroendokrynny.  Tragizmu dodaje fakt, że poza głównym guzem zlokalizowano co najmniej dwa ogniska przerzutowe, gdzie jedno znajduje się w płucu lewym, a drugie pod krtanią. Jakby tego było mało to wciąż nie wiadomo, czy są to na pewno wszystkie ogniska.  Obecnie leczenie jest o wiele trudniejsze, a sama operacja wycięcia najbardziej podejrzanych zmian nowotworowych, z 3 października 2024 nie wystarcza, ponieważ szczegółowe badania wykazały, że komórki nowotworowe, choć aktualnie jeszcze nieaktywne, mogły się rozsiać po niemal całym organizmie i w każdej chwili mogą pojawić się kolejne ogniska w dużo poważniejszych dla przeżycia i funkcjonowania organizmu organach! Leczenie choroby znacznie się pokomplikowało, a szybki powrót do zdrowia jest obecnie wykluczony i jest niemożliwy bez podjęcia dalszego i profesjonalnego leczenia ukierunkowanego specjalnie na skuteczne wyleczenie z Zespołu Cushinga. Konieczne jest bowiem nie tylko zminimalizowanie objawów, ale też całkowita likwidacja przyczyny choroby. Zespół Cushinga utrudnia mi codzienne funkcjonowanie, a dwa lata temu o mało mnie nie zabił. Nikomu nie życzę zachorowania, bo dużym problemem są uciążliwe objawy. Zmagam się codziennie z takimi jak rozstępy, podwyższony kortyzol, spadki potasu, a przez co problemy z sercem i ciśnieniem krwi... Choroba spowodowała również anemię, nadal się zmagam z osłabieniem mięśniowym, miewam problemy ze snem oraz problemy psychiczne... Jeszcze do niedawna charakterystycznym objawem choroby było ,,wieczne” pragnienie i picie dużej ilości wody, nawet do 4,5 litra dziennie. Muszę pilnować regularnego przyjmowania leków hormonalnych i nie tylko, a do tego dochodzą jeszcze skutki leczenia pooperacyjnego, które także wpływa na organizm.  Niestety obecnie jestem jedynie na etapie leczenia objawów, a nie przyczyny, co jest w zupełności niewystarczające. Samo leczenie objawowe ma już skutki uboczne, co także jest uciążliwe. To wszystko sprawia, że bez podjęcia dalszego i profesjonalnego leczenia ukierunkowanego specjalnie na skuteczne wyleczenie przyczyny Zespołu Cushinga moje życie nigdy nie wróci do normy.  Zależy mi na całkowitym wyleczeniu i nie chciałbym do końca życia zmagać się z chorobą... By to osiągnąć, trzeba zlikwidować przyczynę, czyli guza neuroendokrynnego. Niestety leczenie znacznie przekracza mój budżet oraz budżet rodzinny. Dlatego nie mam wyboru jak poprosić o wsparcie w leczeniu i walce o zdrowie. Damian

6 734,00 zł ( 12,65% )
Brakuje: 46 458,00 zł
Piotr Jamrozik
Piotr Jamrozik , 40 lat

Pomóż mi odzyskać niezależność, którą utraciłem przez skutki NOWOTWORU❗️

Mam na imię Piotrek i od ponad dwóch dekad walczę z konsekwencjami złośliwego nowotworu kości i szpiku kostnego, którego zdiagnozowano u mnie w wieku 18 lat. Przeszedłem wiele podań chemioterapii, kilkanaście operacji miałem też wstawioną endoprotezę. Mimo to nie poddawałem się i starałem się prowadzić normalne życie. Skończyłem studia, zrobiłem prawo jazdy, pracowałem. Niestety, komplikacje związane z endoprotezą (która była już kilkukrotnie wymieniana) doprowadziły w tym roku do konieczności amputacji nogi na wysokości uda… To była dla mnie ogromna strata, zarówno fizyczna jak i emocjonalna. Gdy spojrzałem pod kołdrę po operacji zrozumiałem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Początkowy żal zamieniłem jednak w chęć działania. Po tylu latach walki człowiek inaczej patrzy na rzucone przez okrutny los trudności.  Wierzę, że odpowiednia proteza nogi pozwoli mi odzyskać sprawność i wrócić do aktywnego życia. Chciałbym móc podjąć się pracy, którą utraciłem z powodu mojego stanu zdrowia. Protezy, która spełniają moje potrzeby są niezwykle drogie, potrafią kosztować nawet ponad 200 tysięcy złotych! To kwota, której nie jestem w stanie opłacić sam, zwłaszcza że dofinansowanie z NFZ i PFRON pokrywa tylko niewielką jej część. Dlatego proszę o pomoc i z góry dziękuję za każde wsparcie, czy to w formie wpłaty, udostępnienia zbiórki czy dobrego słowa. Wasza pomoc daje mi siłę i nadzieję, że uda mi się pokonać kolejne trudności, tak jak dotychczas pokonywałem wiele wcześniejszych. Piotr

545 zł
Pola Kiwak
Pola Kiwak , 21 miesięcy

Trwa walka o przyszłość Poli! Pomożesz?

Mamy trzech wspaniałych synów. Byliśmy przeszczęśliwi, gdy okazało się, że w końcu będzie dziewczynka! Zawsze marzyliśmy o córeczce…  Jeszcze w ciąży dowiedzieliśmy się, że dziecko urodzi się z Zespołem Downa. Świadomie zdecydowaliśmy, że chcemy, aby maleństwo dołączyło do naszej rodziny, by móc je otoczyć opieką i miłością. Od pierwszych chwil życia Poli staramy się zapewnić jej wszelką, dostępną pomoc. Córeczka wymaga wielospecjalistycznej opieki. Na co dzień uczęszcza do: logopedy (na manualne torowanie głosek), neurologopedy, osteopaty, neurologa, endokrynologa. Dzięki pomocy, którą otrzymaliśmy w poprzedniej zbiórce, mogliśmy nie tylko opłacić leczenie, ale też zwiększyć ilość rehabilitacji! To ogromna pomoc. Wręcz nieopisana. Zwiększenie ilości zajęć i rehabilitacji uspokoiła nas psychicznie. W końcu poczuliśmy, że nasze dziecko ma szansę, by walczyć o swoją przyszłość. A nam spadł ogromny ciężar z ramion. Pola wciąż jest niezwykle radosnym dzieckiem. Wszystko sprawia jej radość – to nasz malutki, kochany promyczek! Dalej chętnie pracuje na zajęciach, jest bardzo komunikatywna. Wiemy, że zapewnienie jej wszelkich dostępnych terapii jest kluczowe na tym etapie rozwoju. Kontynuujemy zajęcia, walczymy z całych sił pełni nadziei, że pewnego dnia drzwi do samodzielności będą stały dla Poli otworem. Wiemy, że wsparcie naszego dziecka będzie musiało trwać nieprzerwanie przez wiele lat. Obiecaliśmy Poli, że damy jej piękne, pełne miłości życie. Dzięki wsparciu ta obietnica może stać się po prostu kwestią czasu! Pomóżcie nam spełnić tę obietnicę. Każda wpłata, to dla nas wielka pomoc! Rodzice

7 215 zł
Radosław Wójtowicz
Radosław Wójtowicz , 30 lat

Radek jak co dzień położył się spać – lecz rano już się NIE OBUDZIŁ❗️Ratunku❗️

Do tej pory nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Przecież jeszcze niedawno nasz syn prowadził normalne życie, takie jak większość z nas. Był wykształcony, samodzielny, z głową pełną marzeń i planów na przyszłość. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko. 10 lutego 2024 roku życie syna i nasze legło w gruzach. Radek poprzedniego wieczoru tak jak zawsze położył się spać. Niestety, rano się już nie obudził. Przebywa w śpiączce do dziś. Do syna natychmiast została wezwana karetka. Mimo szybkiej reakcji lekarzy doszło do przewlekłej niewydolności oddechowej. Radek oddycha jedynie przy użyciu respiratora. Obecnie przybywa w specjalistycznym ośrodku, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji ma szansę wybudzić się ze śpiączki.  Już w ciągu paru tygodni od rozpoczęcia terapii pojawiły się pierwsze postępy – Radek zaczyna reagować na bodźce. Rehabilitanci codziennie stymulują osłabione mięśnie syna i próbują go pionizować. W najbliższej przyszłości zapewne możliwe będzie także podejmowanie prób odłączania respiratora – choćby na chwilę. Jest to szczególnie ważne, by syn zaczął samodzielnie oddychać, ponieważ jest to warunek trafienia w przyszłości do kliniki wybudzeń. Radek zawsze był bardzo dobrym człowiekiem, na którego mogli liczyć najbliżsi i szerokie grono znajomych. Pragniemy, by mógł wrócić do swojego dawnego, aktywnego życia. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać syna. Każdego dnia marzymy o momencie, gdy otworzy oczy. Marzymy o tym, że jeszcze kiedyś się do nas uśmiechnie i będziemy mogli porozmawiać. Radek to młody mężczyzna – ma jeszcze całe życie przed sobą. Każda wpłata, każde udostępnienie jest tu na wagę złota. Prosimy, pomóżcie nam wybudzić syna ze śpiączki, pomóżcie mu wrócić do zdrowia. Wiemy, ze wspólnymi siłami możemy tego dokonać! Rodzice Radka

169 515,00 zł ( 79,67% )
Brakuje: 43 251,00 zł
Mirosława Kubowicz
Mirosława Kubowicz , 62 lata

Tragiczna powódź zniszczyła dom! Pomóżmy rodzinie Kubowiczów!

Dom. To coś więcej niż cztery ściany – to miejsce pełne rodzinnych wspomnień i historii. Bezpieczny azyl, jaki w 1984 Jan Kubowicz wybudował razem ze swoim ojcem – człowiekiem, który przeżył wywózkę na Syberię. Ten dom był symbolem ich rodzinnej siły, przetrwania i tradycji. W najbliższych dniach zostanie zrównany z ziemią… Powódź zniszczyła całe ich życie. Z całego dobytku rodzinie udało się uratować jedną parę butów i patelnię. Woda zabrała wszystko… Dziś straty są ogromne…  Bez pomocy rodzina nie podniesie się z tej tragedii! Dom Kubowiczów to nie tylko dach nad głową – to część ich historii, którą chcą przekazać swojemu synowi i przyszłym pokoleniom. To dom, który budował ojciec dla swojego syna. Janusz i jego żona marzą o tym, by ich syn również miał możliwość kontynuowania tej rodzinnej tradycji. Czy ich ostatnie marzenie się spełni? Pomóżmy rodzinie Kubowiczów odzyskać nie tylko dach nad głową, ale także nadzieję na dalsze budowanie rodzinnej historii w tym wyjątkowym miejscu. Dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę.  Rodzina, znajomi i ludzie dobrej woli

103 010 zł
Patryk Tomaszewski
Patryk Tomaszewski , 8 lat

W głowie Patryka tkwi tykająca bomba... Pomóż w walce z GLEJAKIEM❗️

Nic nie było w stanie przygotować nas na diagnozę, którą postawiono Patrykowi. Żaden rodzic nie powinien przez coś takiego przechodzić! W najgorszych koszmarach nie podejrzewaliśmy, że usłyszymy te dwa przerażające słowa: GUZ MÓZGU! Pierwsze momenty życia nasze dziecko spędziło na różnych zabiegach i kontrolach. Dni w szpitalach zamieniały się w tygodnie, a potem miesiące. Gdy Patryk miał 8 miesięcy, przeszedł operację słuchu, a jakiś czas później konieczna była jeszcze operacja nerki, która przestała prawidłowo funkcjonować. Myśleliśmy, że na tym zakończą się problemy zdrowotne naszego synka. Przez kilka kolejnych lat musieliśmy jedynie stawiać się na rutynowe kontrole. Niestety, byliśmy w ogromnym błędzie… W listopadzie 2023 roku słuch i wzrok synka nagle się pogorszyły. Zaczęliśmy szukać pomocy u specjalistów, jednak Patryk z tygodnia na tydzień czuł się coraz gorzej. Zmieniło się też jego zachowanie – czasem nie poznawaliśmy własnego dziecka! Tak bardzo chcieliśmy mu pomóc! Po pewnym czasie Patryka skierowano na rezonans. Wtedy zawalił nam się cały świat. Tomograf pokazał zmianę w główce synka. Na drugi dzień padła diagnoza: GUZ MÓZGU. Nie mogliśmy w to uwierzyć! W głowie naszego dziecka znajdowała się tykająca bomba! Patryka pilnie skierowano na operację wycięcia guza. To był najtrudniejszy czas dla naszej rodziny… W szpitalu spędziliśmy 2 tygodnie, jednak dzień po wypisie z oddziału, Patryk nagle zasłabł w domu! Karetka zabrała go z powrotem do szpitala. Okazało się, że mimo udanej operacji, pojawiły się nieprawidłowości… Postanowiliśmy dalej szukać przyczyny! Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za dotychczasową pomoc, dzięki której mogliśmy skonsultować wyniki z wycinków guza w klinice w Niemczech. Nasze złe przeczucia niestety się potwierdziły! Kilka miesięcy po wysłaniu próbki dostaliśmy miażdżącą diagnozę: rozlany GLEJAK IV stopnia! Nie pozwolimy, by choroba przejęła życie naszego dziecka! Chcemy kontynuować specjalistyczne badania, leczenie oraz konsultacje u zagranicznych specjalistów. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by ratować Patryka! Gdybyśmy mogli, wzięlibyśmy na siebie cały jego ból i strach. Niestety, to niemożliwe… Nie jesteśmy w stanie sami pokryć wszystkich wydatków związanych z leczeniem, rehabilitacją i dalszą diagnostyką synka, a to kluczowe dla jego przyszłości. Wierzymy, że los w końcu się odmieni i nasze dziecko wreszcie wyzdrowieje. Błagamy o pomoc! Tylko Wasze wsparcie może uratować Patryka! Rodzice

74 461,00 zł ( 69,99% )
Brakuje: 31 922,00 zł
Leszek Chodorowski
Leszek Chodorowski , 53 lata

Ta misja jest najtrudniejsza❗️Mąż, tata, żołnierz potrzebuje wsparcia❗️

Dzięki Wam, drodzy darczyńcy osiągnęliśmy już tak wiele. Proszę, nie zamykajcie swoich wielkich serc. Wasza pomoc dla Leszka jest naszą nadzieją na lepsze jutro! Nasza historia Mój mąż zachwycał się życiem. Biologiczny i adopcyjny tata, instruktor, żołnierz, człowiek, który nie bał się wyzwań. Pracował jako żołnierz zawodowy. Jest weteranem wielu misji pokojowych, a także cenionym instruktorem strzelania. Po kilku latach emerytury ponownie starał się wrócić do zawodowej służby, ponieważ ta nadawała jego życiu sens.  Najpiękniejszym i największym wyzwaniem w jego życiu okazało się bycie tatą. Dziewiętnaście lat temu zostaliśmy biologicznymi rodzicami Oskara, a siedem lat później zaadoptowaliśmy i bezwarunkowo pokochaliśmy chorego na FAS syna Wiktora. Leszek sprawdzał się w roli ojca, był przykładem dla naszych dzieci. To on wspólnie z Wiktorem odrabiał lekcje i uczył syna pokonywać trudności w nauce. Każdego dnia otaczał ich troską, radą i bezpieczeństwem. Pokazywał przykładem, jak być dobrym człowiekiem i godnie żyć. Mój mąż żył intensywnie, był zwolennikiem sportowego i aktywnego trybu życia, zachęcał nasze dzieci do wspólnych treningów karate. Lechu to także wierny przyjaciel, który umiał wesprzeć w trudnych chwilach, wielokrotnie udowadniał, że można na nim polegać.  22 lipca 2023 w mózgu Leszka pękł tętniak! To zupełnie odmieniło życie naszej rodziny! Mój ukochany mąż trafił na oddział intensywnej terapii i został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną… Miał silny obrzęk mózgu. Tak bardzo się o niego bałam, ale Leszek przetrwał najgorsze! Po wyjściu ze szpitala w Gdańsku Leszek trafił do ośrodka rehabilitacyjnego w Otwocku, gdzie spędził 3 miesiące. Następnie został przeniesiony do ośrodka w Rumi, bliżej domu rodzinnego, co znacząco wpłynęło na poprawę zdrowia psychicznego poprzez możliwość zabierania Leszka na weekendy do domu.  Dzięki wytrwałej pracy mojego męża, rehabilitantów i naszej rodziny stan stopniowo się poprawia. Leszek po pół roku ciężkiej pracy może już samodzielnie jeździć na wózku, zsiąść lub wejść na niego, ale dalej potrzebuje stałej opieki.  Mimo udanych prób chodzenia z rehabilitantem (nawet po schodach), prawa strona Leszka nadal jest sparaliżowana. Dodatkowo mąż zmaga się z głęboką afazją ruchową i czuciową. Możliwość odzyskania mowy i pełnej świadomości wymaga stałej pomocy neurologa, neurologopedy i neuropsychologa.  Ze wszystkich sił wszyscy podejmujemy starania, aby Leszek był nadal rehabilitowany. Bardzo prosimy Was o wsparcie! Wierzymy, że razem damy mu szansę na powrót do zdrowia i sprawności! Żona Krystyna z synami

28 316,00 zł ( 17,31% )
Brakuje: 135 216,00 zł