Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Radosław Wójtowicz
Radosław Wójtowicz , 30 lat

Radek jak co dzień położył się spać – lecz rano już się NIE OBUDZIŁ❗️Ratunku❗️

Do tej pory nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Przecież jeszcze niedawno nasz syn prowadził normalne życie, takie jak większość z nas. Był wykształcony, samodzielny, z głową pełną marzeń i planów na przyszłość. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko. 10 lutego 2024 roku życie syna i nasze legło w gruzach. Radek poprzedniego wieczoru tak jak zawsze położył się spać. Niestety, rano się już nie obudził. Przebywa w śpiączce do dziś. Do syna natychmiast została wezwana karetka. Mimo szybkiej reakcji lekarzy doszło do przewlekłej niewydolności oddechowej. Radek oddycha jedynie przy użyciu respiratora. Obecnie przybywa w specjalistycznym ośrodku, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji ma szansę wybudzić się ze śpiączki.  Już w ciągu paru tygodni od rozpoczęcia terapii pojawiły się pierwsze postępy – Radek zaczyna reagować na bodźce. Rehabilitanci codziennie stymulują osłabione mięśnie syna i próbują go pionizować. W najbliższej przyszłości zapewne możliwe będzie także podejmowanie prób odłączania respiratora – choćby na chwilę. Jest to szczególnie ważne, by syn zaczął samodzielnie oddychać, ponieważ jest to warunek trafienia w przyszłości do kliniki wybudzeń. Radek zawsze był bardzo dobrym człowiekiem, na którego mogli liczyć najbliżsi i szerokie grono znajomych. Pragniemy, by mógł wrócić do swojego dawnego, aktywnego życia. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać syna. Każdego dnia marzymy o momencie, gdy otworzy oczy. Marzymy o tym, że jeszcze kiedyś się do nas uśmiechnie i będziemy mogli porozmawiać. Radek to młody mężczyzna – ma jeszcze całe życie przed sobą. Każda wpłata, każde udostępnienie jest tu na wagę złota. Prosimy, pomóżcie nam wybudzić syna ze śpiączki, pomóżcie mu wrócić do zdrowia. Wiemy, ze wspólnymi siłami możemy tego dokonać! Rodzice Radka

169 515,00 zł ( 79,67% )
Brakuje: 43 251,00 zł
Mirosława Kubowicz
Mirosława Kubowicz , 62 lata

Tragiczna powódź zniszczyła dom! Pomóżmy rodzinie Kubowiczów!

Dom. To coś więcej niż cztery ściany – to miejsce pełne rodzinnych wspomnień i historii. Bezpieczny azyl, jaki w 1984 Jan Kubowicz wybudował razem ze swoim ojcem – człowiekiem, który przeżył wywózkę na Syberię. Ten dom był symbolem ich rodzinnej siły, przetrwania i tradycji. W najbliższych dniach zostanie zrównany z ziemią… Powódź zniszczyła całe ich życie. Z całego dobytku rodzinie udało się uratować jedną parę butów i patelnię. Woda zabrała wszystko… Dziś straty są ogromne…  Bez pomocy rodzina nie podniesie się z tej tragedii! Dom Kubowiczów to nie tylko dach nad głową – to część ich historii, którą chcą przekazać swojemu synowi i przyszłym pokoleniom. To dom, który budował ojciec dla swojego syna. Janusz i jego żona marzą o tym, by ich syn również miał możliwość kontynuowania tej rodzinnej tradycji. Czy ich ostatnie marzenie się spełni? Pomóżmy rodzinie Kubowiczów odzyskać nie tylko dach nad głową, ale także nadzieję na dalsze budowanie rodzinnej historii w tym wyjątkowym miejscu. Dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę.  Rodzina, znajomi i ludzie dobrej woli

103 010 zł
Arkadiusz Bujłow
Arkadiusz Bujłow , 61 lat

Kosztowna walka o lepsze jutro przerasta możliwości Arkadiusza! POMÓŻ!

Mój brat zmaga się z wieloma problemami zdrowotnymi. Zdiagnozowano u niego szereg schorzeń, m.in. ostrą niewydolność nerek, uszkodzenie wątroby, nadciśnienie tętnicze, niedowład dystalny prawej kończyny górnej, oparzenie IIa kończyny górnej prawej, prawej połowy klatki piersiowej oraz boku, torbiel nerki prawej oraz torbiel wątroby. W walce o zdrowie Arek potrzebuje intensywnego leczenia oraz stałej opieki wielu specjalistów. Wymaga terapii niedowładu i przykurczu prawej dłoni innowacyjnymi metodami. Sytuacja pilna z uwagi na wyjątkową bolesność schorzenia.  Zwykłe środki przeciwbólowe są niewystarczające i powodują dalsze osłabienie pracy wątroby i nerek brata. Niestety, specjalistyczne leczenie i rehabilitacja wiążą się z bardzo wysokimi kosztami. Trudno jest udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie. Dlatego proszę Was o wsparcie dla Arkadiusza. Każdy gest dobrego serca może odmienić jego życie na lepsze. Wspólnymi siłami możemy osiągnąć wiele! Z góry dziękuję za okazaną pomoc. Brat Arkadiusza

503 zł
Ola Gzik
5 dni do końca
Ola Gzik , 19 lat

Straszliwy wypadek 18-letniej Oli! Pomóżmy wybudzić ją ze śpiączki!

To była jedna krótka chwila, a zmieniła całe nasze życie. Jeden krótki moment, który sprawił, że nic nie jest już takie samo. 28 października 2023 roku nasza córeczka, Ola, wracając do domu, przechodziła przez przejście dla pieszych. To właśnie wtedy jeden z samochodów w nią wjechał... Gdy dowiedzieliśmy się o wypadku, cały nasz świat się załamał. Żadne słowa nie są w stanie opisać, jak wielki i obezwładniający ból rozdzierał nasze serca. Ola z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala w Łodzi. Lekarze powiedzieli, złamania się zrosną, ale nie są w stanie określić, jakie będzie miał skutki i następstwa potężny obrzęk mózgu.  Obecnie Ola od 2 tygodni oddycha samodzielnie, odczuwa ból, powoli otwiera oczy, ale nie jest w stanie zrobić nic więcej... Jest w śpiączce i potrzebuje pilnej rehabilitacji neurologicznej, która może pomóc jej się wybudzić i umożliwić powrót do zdrowia. Nasza kochana córeczka w tym roku miała zdawać maturę. Uczyła się w swoim wymarzonym liceum, a po maturze planowała iść na studia z psychologii. Zawsze była ambitna i uwielbiała czytać. W domu stworzyła własną bibliotekę, w której zgromadziła masę książek. Części z nich nie zdążyła jeszcze przeczytać – od momentu wypadku czekają nietknięte na półkach… Niedługo przed tym feralnym dniem zdała egzamin na prawo jazdy. Udało się jej tylko raz wsiąść i samodzielnie prowadzić auto.  Wierzymy z żoną i młodszym synem, że Ola wróci i będzie tak jak to było przed wypadkiem. Wierzymy, że życie powróci do nas, do naszego domu i Ola będzie cieszyć się razem z nami. Nasza córeczka jest taka młoda, ambitna, całe życie miała zaplanowane, uwielbia gotować… Jako nastolatka marzyła nawet o udziale w  programie MasterChef. Jej głowa była pełna pomysłów, planów, działań… Chcemy pomóc naszemu dziecku wrócić, być z nią. Tak potwornie za nią tęsknimy! Ku naszej rozpaczy, ośrodki rehabilitacji na NFZ nie są wydolne, by przyjmować pacjentów od "ręki". A tutaj kluczowy jest czas! Im szybciej rozpoczniemy profesjonalną rehabilitację, tym większe mamy szanse na powrót Oli. Tylko kilka klinik komercyjnych ma takie możliwości. Niestety, jest to ogromny koszt, który przekracza nasze możliwości finansowe. Nie jesteśmy w stanie opisać naszej rozpaczy i cierpienia. Jedyne, o czym teraz marzymy, to powrót naszej córeczki do zdrowia. Błagamy o wsparcie i wpłatę każdego, kto jest nam w stanie pomóc postawić Olę na nogi i przywrócić jej świadomość. Rodzice Aneta i Mariusz oraz brat Maciek

224 800,00 zł ( 57,73% )
Brakuje: 164 562,00 zł
Marcel Zakrzewski
Pilne!
Marcel Zakrzewski , 4 latka

AUTOIMMUNOLOGICZNE ZAPALENIE MÓZGU – Marcelek znów potrzebuje POMOCY❗️

Uderzanie głową w ścianę, piski, tiki… Aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno Marcelek rozwijał się normalnie, mówił, rozumiał. Zapalenie mózgu kradnie mi dziecko! Poznaj historię Marcelka:  Marcelek rozwijał się jak każde inne dziecko. Zmiany zaczęły się po skojarzonej szczepionce na odrę, świnkę, różyczkę i szczepionce na pneumokoki – wystąpiła gorączka, spuchnięta noga od biodra do kolana. U lekarza byliśmy 3 razy. Potem synek zachorował na covid, w marcu złapał anginę… i właśnie wtedy straciłam mojego Marcelka. Co się stało? Nastąpił nagły regres. Aktualnie synek nadal nie mówi, nie rozumie, co się do niego mówi, nie wykonuje prostych poleceń. Diagnozowanie dziecka zajęło rok – lekarze najpierw zdiagnozowali autyzm. Potem do diagnozy doszło autoimmunologiczne zapalenie mózgu! Okrutna, podstępna choroba, która powoduje regres i zabija po kolei różne obszary mózgu. Istnieje szansa na wyleczenie Marcela z zapalenia mózgu, niestety koszty leczenia mnie przerastają. Na początek synek zaklasyfikował się do podania 3. wlewów immunoglobuliny. Teraz dostałam informację, że będą potrzebne jeszcze dodatkowe 3, czyli łącznie 6. Dzięki Waszym gorącym sercom podczas trwania pierwszego etapu zbiórki zebraliśmy już całą kwotę na pierwsze podania. Proszę o dalszą pomoc, ponieważ jest szansa na to, że moje dziecko znów zacznie normalnie funkcjonować – im szybciej zaczniemy działać, tym większe szanse na remisję choroby.  Niestety ciągle zaskakują nas nowe komplikacje. Marcel miał mieć wycinany migdałek. To najprawdopodobniej przez jego poważne powiększenie nie może mówić i nie słyszy. Niestety operacja została przełożona na styczeń. By złapać wcześniejszy termin, zgłosiliśmy się do prywatnej kliniki, jednak tam podczas badań wyszły problemy z krzepliwością krwi. Wyniki innych badań wskazują na kłopoty nowotworowe... Jesteśmy umówieni do onkologa w celu zdementowania tych przypuszczeń. Nie tak powinno wyglądać dzieciństwo Marcela – ciągłe badania, szpitale, leki... Ciągły strach, płacz, brak rozwoju spowodowany chorobami i m.in. odległymi terminami. Jak synek ma się uczyć nowych słów, nie słysząc, jak ma wykonywać polecenia, mówić, bez odpowiednich wzorców? Jak ma się przygotowywać do samodzielności w przedszkolu czy szkole?  Bardzo chciałabym, aby Marcel mógł żyć jak inne dzieci... Beztrosko, bez strachu i ciągłych badań… Jeszcze raz bardzo proszę Cię o pomoc! Mama ➡️ Marcel VS autyzm ➡️ Licytacje dla Marcelka Przeczytaj artykuły o chorobie Marcelka: ➡️  "Temat Szczeciński" ➡️  "Szczecinek Naszemiasto" ➡️  "Gk24"

104 896,00 zł ( 37,34% )
Brakuje: 175 957,00 zł
Julita Majkowska
Julita Majkowska , 14 lat

Na końcu tej drogi czeka sprawność – Julita potrzebuje wsparcia❗️

Wsparcie, jakie otrzymaliśmy, pozwoliło nam kontynuować leczenie i rehabilitację Julki! Niestety, obecnie córka wchodzi w okres dojrzewania i szczególnie teraz potrzeby wzrastają! Dlatego proszę, wspierajcie nas dalej. Nasza historia: Moja córka Julitka urodziła się w ciężkiej zamartwicy urodzeniowej. Przyszła na świat dwukrotnie owinięta pępowiną, nie oddychała, jej serduszko przestawało pracować… Razem z jej sercem zamierało moje. Otrzymała jedynie 2 pkt w skali Apgar! Była reanimowana, zaintubowana i pierwsze dni życia spędziła na OIOM-ie. Dziś te przerażające chwile zlewają mi się w jedno okrutne wspomnienie. Nigdy nie zapomnę bólu i rozpaczy, które wtedy mi towarzyszyły… Żaden rodzic nie powinien przeżywać takiego dramatu. Julita wygrała walkę o życie, jednak w wyniku niedotlenienia mózgu codziennie walczy o sprawność. Córka ma dziś 13 lat. Zmaga się m.in z autyzmem i padaczką. To one najbardziej utrudniają jej codzienne funkcjonowanie i dalszy rozwój. Jedyne czego pragnę to to, aby była zdrowa i szczęśliwa. Dzięki rehabilitacji widać postępy. Każda, nawet najmniejsza poprawa jej sprawności sprawia nam obu ogromną radość i szczęście. Nie możemy ich przerwać, ponieważ wtedy wkracza ryzyko, że postępy się cofną... A dzisiaj jest jeszcze trudniej. Córeczka szybko rośnie, weszła w okres dojrzewania. To bardzo ważny moment, by kontynuować rehabilitację i nawet ją wzmocnić. Ale za tym idą koszty, które już wcześniej nas przerastały. Dlatego znów proszę o pomoc. Poprzednia zbiórka pokazała mi, że przy wsparciu Darczyńców będziemy w stanie dalej walczyć o zdrowie Julki. Potrzebujemy środków, bym mogła opłacić niezbędne turnusy rehabilitacyjne, które są największą szansą Julity na lepszy rozwój. Czasem ciężko mi powstrzymać łzy radości. Dzięki Tobie może być więcej takich chwil!  Joanna, mama

21 378,00 zł ( 85,07% )
Brakuje: 3 750,00 zł
Marcel Lutrzykowski
Marcel Lutrzykowski , 12 lat

Nie pozwól, aby Marcel znowu cierpiał! Pomocy!

OGROMNY BÓL na dobre rozgościł się w życiu naszego syna i nie chce odejść! Mimo że Marcel dzielnie walczy, choroba stawia mu na drodze kolejne bariery… Jako rodzice pragniemy go wspierać w ich przełamywaniu, jednak bez Twojej pomocy może się to nie udać! Syn od urodzenia choruje na mózgowe dziecięce porażenie czterokończynowe, przez co mierzy się z wieloma problemami zdrowotnymi. Mimo że jest już nastolatkiem, to wciąż nie siada i nie chodzi! Oznacza to, że nadal potrzebuje naszej stałej opieki. Niestety to, że jest osobą leżącą, rodzi duże niebezpieczeństwo dla całego układu ruchowego!  Choroba doprowadziła również do spastyczności, czyli mimowolnego napinania mięśni.  Przez to istnieje zagrożenie występowania i pogłębiania zwyrodnień kręgosłupa, podwijania kończyn i innych nieodwracalnych deformacji. Do tego dochodzi przerażający ból! To takie straszne dla rodzica patrzeć jak własne dziecko cierpi! To właśnie przez skutki choroby konieczne było przeprowadzenie operacji rekonstrukcji biodra. Robiliśmy wszystko, aby odbyła się ona w klinice w Aschau, ze względu na stosowaną tam metodę. Udało się! Wasze wsparcie pozwoliło Marcelowi uniknąć dodatkowego bólu i jeszcze większej traumy! Jesteśmy Wam dozgonnie wdzięczni!  Jednak walka o zdrowie naszego syna wciąż trwa! Próbujemy za wszelką cenę uniknąć deformacji, które mogą się pojawić przez chorobę, a wraz z nimi kolejnego cierpienia! Syn obecnie ciężko pracuje nad pionizacją. Niestety bez specjalistycznego sprzętu, leczenia i rehabilitacji, jego starania pójdą na marne! Na to nie możemy pozwolić! Chcemy, aby mimo trudnej choroby, syn mógł spełniać marzenia. Razem spacerujemy, biegamy czy nawet zdobywamy szczyty górskie! Uśmiech na twarzy Marcela nam o tym nieustannie przypomina! Pragniemy to kontynuować, wynagrodzić to co odebrała mu choroba! Niestety zmagania z nią są bardzo kosztowne i sami sobie z nimi nie poradzimy! Marcel cały czas rośnie, dlatego pilnie potrzebujemy nowego wózka dostosowanego do jego potrzeb. Będzie on ogromnym wsparciem w niwelowaniu skutków spastyczności. Również inne sprzęty rehabilitacyjne wsparłyby nasze codzienne zmagania z chorobą. Jednym z nich jest specjalny podnośnik umożliwiający unoszenie syna bez jego dźwigania. To szczególnie wsparłoby mnie – jego mamę, ponieważ niedawno przeszłam operację przeszczepu nerki.  Dlatego ponownie zwracamy się do Was z WIELKĄ PROŚBĄ! Mimo wielu starań, niestety sami nie poradzimy sobie z tak dużymi kosztami! Boimy się, że cierpienie, któremu nieustannie próbujemy zapobiec, może zagrozić szczęściu naszego dziecka! Błagamy, nie zostawiajcie nas!  Rodzice Marcela

16 095,00 zł ( 37,82% )
Brakuje: 26 459,00 zł
Melania Pawliczek
Melania Pawliczek , 6 lat

Mela walczy z SMA❗️Pomóż spowolnić okrutną chorobę i daj szansę na lepsze jutro...

Diagnoza brzmiała jak wyrok śmierci dla mojej córeczki.  Kiedyś takie dzieci jak Mela bez leczenia umierały przed drugimi urodzinami... Dziś medycyna daje im szansę, dlatego nie możemy się poddawać ani załamywać. Dziś musimy walczyć – potrzebujemy do tego jednak Waszej pomocy! Melania to mała wojowniczka, która walczy ze straszną chorobą – rdzeniowym zanikiem mięśni (SMA 1). Walczymy o każdy rok Meli, o każdą umiejętność, o zdrowie i życie. Bardzo potrzebujemy Waszej pomocy... Gdy do moich rąk trafił wynik badania genetycznego, wiedziałam, że całe nasze życie zostanie przewrócone do góry nogami... SMA – te 3 czarne litery na białym papierze spowodowały, że już nigdy nic nie będzie takie samo. Rdzeniowy zanik mięśni to choroba tak straszna, że ciężko o niej swobodnie opowiadać. Nieleczona – wyniszcza mięśnie, wprowadza w bezruch, a na końcu odbiera choremu życiodajny oddech, prowadząc do śmierci... Melania od października 2019 roku przyjmuje pierwszy na świecie lek, opracowany w celu przyczynowego leczenia rdzeniowego zaniku mięśni. Działanie preparatu polega na podniesieniu w motoneuronach poziomu białka SMN, którego niedobór jest przyczyną tej strasznej choroby. Dzięki zwiększonej ilości tego białka degeneracja zatrzymuje się i choroba przestaje postępować. Jeśli mięśnie chorego nie uległy jeszcze zaawansowanemu zanikowi, to w połączeniu z właściwą fizjoterapią i  opieką medyczną lek ten może w znaczący sposób wpływać na poprawę jego stanu. SMA to bezwzględny przeciwnik... Gdy Mela trafiła do szpitala, choroba w ciągu godziny zabrało jej wszystkie możliwości oprócz oddychania i samodzielnego połykania. Mela przestała się ruszać, przestała jeść. Trwało to tydzień. Tydzień, który pokazał to, czego świadomość mam od samego początku, od kiedy wiem, że Mela jest chora, odkąd zobaczyłam, w jakim stanie są inne dzieci, które chorują na SMA... Wiedziałam, że przeciwnik jest silny, nie odpuszcza i 24 godziny na dobę chce zabrać Meli wszystko. Ale teraz to zobaczyłam. Uderzył mnie ten widok bardziej, niż to mogłam przewidzieć, ale też… Wzmocnił. Teraz staję do tej walki z podwójną siłą  Melania pozostaje pod stałą opieką wielu specjalistów: chirurga, ortopedy, pulmonologa, lekarza rehabilitacji oraz neurologa. Niezbędne jest także stałe zaopatrywanie mojej córeczki w niezwykle kosztowny sprzęt ortopedyczny: ortezy, pionizatory, gorsety i kombinezony stabilizacyjne, wózek aktywny i specjalne obuwie. Dobry stan zdrowia i widoczne postępy w codziennym funkcjonowaniu są warunkiem dalszego udziału w programie lekowym... To podanie leku umożliwia zatrzymanie choroby, a Mela wciąż jest z nami, uśmiecha się, cieszy kolejnymi dniami... Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu Melania mogła walczyć o zdrowie na turnusie rehabilitacyjnym. Niestety, jej walka wciąż trwa – córeczka z chorobą będzie zmagać się do końca życia. Niezbędne jest kontynuowanie rehabilitacji, lecz jest to związane z ogromnymi kosztami finansowymi. Prosimy, nie opuszczajcie nas. Żadne dziecko nie zasługuje na diagnozę, którą usłyszała moja córeczka. Ku mojej rozpaczy nie mogę podarować jej zdrowia, lecz wierzę, że wspólnymi siłami możemy zapewnić Melanii szczęśliwe dzieciństwo. Każda wpłata to dla niej promyk nadziei i szansa na lepsze jutro.  Mama Melanii ➡️ Bądź z Melą na FACEBOOKU

15 987,00 zł ( 30,05% )
Brakuje: 37 205,00 zł
Marcel Dymek
Marcel Dymek , 5 lat

Mały wojownik z onkologii potrzebuje pomocy❗️Uratuj Marcelka!

Jak każda mama wymarzyłam dla swojego synka piękne życie. Kiedy się urodził, chciałam dla niego tylko jednego - żeby był zdrowy i szczęśliwy. Nie sądziłam, że moje życzenie się nie spełni, bo w wieku zaledwie 2 lat Marcel zachoruje na neuroblastomę - jeden z najbardziej śmiertelnych i groźnych nowotworów dziecięcych... Że odtąd zacznie się dramatyczna walka o jego życie i zdrowie. 2020 - rok, o którym świat chciałby zapomnieć, dla nas okazał się początkiem koszmaru. Marcel miał powiększony brzuszek. Lekarze na początku myśleli, że to po prostu przepuklina... Prawda okazała się jednak inna. Ten dzień, ten moment, w którym dowiedziałam się, co jest Marcelowi, do dziś śni mi się w koszmarach. Moje dziecko umierało... Gdybyśmy nie trafili do szpitala, synka już by prawdopodobnie dzisiaj nie było. Guz miał aż 18 cm i wchodził w rdzeń kręgowy. Lekarze byli w szoku, że Marcelek był jeszcze w stanie chodzić. Kolejne badania wykryły przerzuty do śródpiersia tylnego i kości. Szpik był zajęty aż w 64%! Trafiliśmy na oddział onkologii, gdzie zaczęło się nowe, zupełnie inne życie. Pełne przeszywającego strachu, bólu i wylewanych łez. Po zrobieniu wszystkich szczegółowych badań wyszło na jaw, że Marcelek choruje na nowotwór złośliwy – Neuroblastomę IV stopnia! Rozpoczęliśmy chemioterapię. Synek wylądował na OIOM-ie, 3 miesiące przebywał w śpiączce farmakologicznej ze względu na niewydolność nerkową i oddechową. W międzyczasie przeszedł też COVID... Niewiele pamiętam z tego okresu. Na onkologii widziałam umierające dzieci. Mój syn był jednym z nich. Dni zlewały się w jedno... Zaczynane i kończone tylko jednym - modlitwą, by Marcel żył. Stan Marcelka był tak ciężki, że lekarze kazali nam się przygotować na najgorsze, nie dawali żadnych szans... Synek miał jednak wolę życia, walczył z chorobą. Niestety, ta zaatakowała ponownie. Mimo leczenia doszło do wznowy... Wtedy zdecydowaliśmy się kontynuować leczenie w szpitalu w Barcelonie, gdzie ratuje się dzieci z najcięższymi przypadkami neuroblastomy. Opowiedzieliśmy o historii Marcelka całemu światu, poprosiliśmy o pomoc... Dzięki Waszym dobrym sercom Marcel rozpoczął leczenie. Po miesiącach ciężkiego leczenia Marcel dziś jest z nami, żyje, jesteśmy w upragnionej remisji. Obecnie synek jest w trakcie podawania kolejnych dawek szczepionki przeciwko wznowie neuroblastomy. To leczenie dostępne tylko do USA, dlatego regularnie tam latamy. Niestety, chemia i inne metody bardzo ciężkiego leczenia onkologicznego, śpiączka, operacje zostawiły na Marcelku ogromne piętno. Synek ma tylko jedną nerkę. Ma nadciśnienie i musi brać regularnie leki, aby je obniżyć. Chciałby żyć jak zdrowe dziecko, chodzić do przedszkola... Niestety, ze względu na praktycznie zerową odporność jest tam tylko gościem, bo szybko łapie infekcje. Kiedy Marcel był w śpiączce, doszło do zaniku mięśni w nóżkach. Są też skrzywione do środka, bez leczenia i kolejnej walki synek nie będzie normalnie chodził. Każdy pobyt w szpitalu jest dla Marcelka traumą... Bardzo się wtedy denerwuje, ciśnienie skacze go góry i musimy zostawać w szpitalu na obserwację. W styczniu tego roku, gdy polecieliśmy tylko na badania kontrolne, skończyło się pobytem na OIOM-ie... Marcelek musiał być intubowany z powodu wysokiego ciśnienia, to były dla nas dramatyczne chwile. Nasz rachunek za leczenie wzrósł drastycznie... W dodatku po każdej narkozie nerka Marcela nie pracuje tak, jak powinna. Jesteśmy pod ciągłą kontrolą specjalistów... Bardzo się martwimy, synek ma tylko jedną nerkę, która nie może przestać działać! Niestety, od 2024 ceny leków, wizyt u specjalistów i rehabilitantów poszły do góry, zarówno w Polsce, jak i w Hiszpanii i USA... Nie mieliśmy też w planach tego, że po raz kolejny Marcel odwiedzi szpitalne mury. Środki na naszym subkoncie topnieją, a przed nami jeszcze 3 dawki szczepionki w NY i lata badań kontrolnych w Barcelonie... Jeśli znów dojdzie do powikłań, nie będziemy mieli jak pomóc synkowi. Ciągle żyjemy też w strachu przed kolejnym atakiem nowotworu... Kochani, proszę, pomóżcie nam zebrać środki na dalsze leczenie Marcelka. Muszę prosić kolejny raz wszystkich dobrych ludzi o wsparcie finansowe. Na ogół Marcel jest pełen energii chłopcem. Zawsze uśmiechniętym, mimo traumy, cierpienia i choroby, jaka go spotkała. Tak bardzo chciałabym, żeby wygrał tę walkę, żebyśmy raz na zawsze mogli zapomnieć o raku... Za każde wsparcie będę bardzo wdzięczna.

125 267,00 zł ( 47,1% )
Brakuje: 140 691,00 zł