Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ania Murawska
Ania Murawska , 41 lat

Zawał odebrał mi żonę, a córkom – mamę. Proszę, pomóż w walce o naszą ukochaną Anię❗️

Na początku lipca nasze życie zmieniło się w koszmar, który nie śnił się w najgorszych snach. To miały być zwykłe, spokojne wakacje... Niestety w przeciągu kilku chwil zmieniło się życie całej naszej rodziny. W wyniku nieszczęśliwego wypadku moja żona dostała zawału serca, wskutek którego jej mózg za długo pozostał niedotleniony. Ania to moja ukochana żona i matka dwójki naszych córek: Mariki i Leny! Do niedawna byliśmy szczęśliwą rodziną, jednak wypadek odebrał nam wszystko. Mnie żonę, a moim córkom – kochającą mamę. Wskutek zatrzymania akcji serca u Ani doszło do niedotlenienia mózgu – głównie płatów potylicznych, ciemieniowych oraz czołowych. Dzięki błyskawicznej reakcji najbliższych żonę udało się uratować, jednak do dziś nie wybudziła się ze śpiączki – jest nieświadoma tego, jak bardzo wszyscy za nią tęsknimy i jak bardzo czekamy... Aktualnie stan Ani można nazwać… wegetatywnym. Z córkami spędzamy każdy dzień przy jej łóżku, wierząc, że nasza obecność pomoże jej się obudzić i wrócić do nas. Ania jest żywiona dietą przemysłową przez przezskórną, endoskopową gastrostomię bezpośrednio do żołądka, omijając jamę brzuszną. Dodatkowo konieczne jest odsysanie wydzieliny przez założoną rurkę tracheostomijną wprowadzoną do tchawicy. Zapewnia ona możliwość swobodnego oddychania z pominięciem górnych dróg oddechowych. Jej stan wymaga ogromnego zaangażowania lekarzy, pielęgniarek i sprzętu medycznego. Naszą nadzieją jest długotrwała rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, gdzie Ania miałaby szansę na stopniowy powrót do zdrowia. Koszty tej opieki są jednak ogromne i wykraczają daleko poza nasze możliwości finansowe. Ania zawsze była wsparciem i dobrym duchem dla innych, zarażając wszystkich swoim ciepłem i troską. Teraz to ona potrzebuje pomocy – tej, która dałaby jej szansę wrócić do córek i do mnie. Wspólny czas stał się dla nas luksusem, którego pragniemy bardziej niż czegokolwiek innego. Z całego serca prosimy o pomoc w tej walce. Każdy dar, każda najmniejsza pomoc zbliża nas do chwili, w której znów będziemy mogli przytulić się do Ani – a ona odwzajemni uścisk. Dziękujemy za każdy gest wsparcia. Marcin, mąż Ani

11 096 zł
Marcin Bogumił
Pilne!
Marcin Bogumił , 42 lata

PILNE❗️Noga po przeszczepie nie chce się goić – Potrzebne kolejne operacje❗️

Po operacji byłam pełna wiary, bo widziałam, że Marcin również wierzy. Niestety, powstały powikłania w nodze, z której został pobrany mięsień, żyły oraz skóra. Potrzebne są kolejne operacje, a data ustalona jest na 9 kwietnia. Kończy nam się czas... Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że będę w takim miejscu. Nigdy nie pomyślałam, że będę prosiła o pomoc w ratowaniu najbliższej osoby. I choć mnie to przeraża, dzisiaj znów zwracamy się do Was. Marcin od urodzenia miał znamię na prawym policzku i skroni. Gdy już był dorosły, okazało się, że znamię to skutek poważnej choroby. Diagnoza: MALFORMACJA TĘTNICZO–ŻYLNA. Z czasem dochodziło do stanów zapalnych. Znamię zaczęło rosnąć, puchnąć, zmieniać kolor na bardziej siny, aż do momentu otwierania się i wycieku krwi. To bardzo utrudniało Marcinowi codzienność...  Cały czas szukał pomocy, odsyłano go od specjalisty do specjalisty. W końcu trafił do szpitala, który zajmuje się takimi schorzeniami. Tam poddano go zabiegom embolizacji stężonym alkoholem etylowym. Po 4. zabiegu, już na stole operacyjnym wystąpiły powikłania w postaci martwicy płata skóry oraz skroni. Cała okolica znamienia zaczęła w szybkim tempie narastać. Rosła jeszcze szybciej niż przed leczeniem! Dzięki Waszej pomocy, dzięki mobilizacji tylu ludzi dobrego serca udało nam się zebrać potrzebną na operację kwotę. Niestety, noga, z której zostały pobrane tkanki, nie goi się. Lekarze podjęli decyzję o jej ponownym otwarciu. Czekają nas dwie operacje w jednej, przy usypianiu. Mój brat nie może być usypiany za często, bo zagraża to jego życiu, dlatego przyspieszono operację korekty płata i w trakcie tej właśnie operacji lekarze otworzą również nogę. Wiem, że jeśli znów „ruszą" twarz Marcina, będzie musiał na jakiś czas zrezygnować z jakiejkolwiek pracy, by nie wdała się infekcja. A było już tak dobrze. Już wracaliśmy do normalności... Nie jest łatwo prosić o pomoc ludzi, których nie znamy. Nie jest łatwo prosić o pieniądze bliskich... Ale zdaję sobie sprawę, że to jedyna w tej chwili szansa. Doświadczyliśmy, jak wielu jest ludzi, którzy nie uznają proszenia o pomoc za wstyd. Nie mamy innego wyjścia z tej sytuacji jak prosić znów o pomoc, by uzbierać potrzebną na operację kwotę. Już dzisiaj wszystkim Wam ponownie dziękuję! Jesteście aniołami! Asia

58 606,00 zł ( 91,81% )
Brakuje: 5 224,00 zł
Edzio Jurewicz
Edzio Jurewicz , 2 latka

Gdy wyjątkowość staje się problemem... Pomóż w leczeniu małego Edzia!

Tak bardzo cieszyłem się, że zostanę ojcem. Jak każdy dumny tata wierzyłem, że mój syn będzie wyjątkowy! Niestety nie wiedziałem, że aż tak… Mój synek Edzio urodził się z bardzo rzadką chorobą genetyczną – mozaikową trisomią chromosomu 9. W 2003 roku opisanych w literaturze medycznej było zaledwie 30 przypadków z całego świata, osób urodzonych z tą wadą! Polega ona na posiadaniu przez dziecko trzech kopii chromosomu zamiast dwóch. Skutki trisomii obserwuje się w wielu narządach, które nie funkcjonują poprawnie. Objawami trisomii mozaikowej jest niepełnosprawność obejmująca upośledzenie intelektualne z opóźnieniem rozwojowym oraz wolnym wzrostem.  To był dla nas szok! Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że jest to mutacja genetyczna tzw. sporadyczna. Oznacza to, że dwójce w pełni zdrowych rodziców, może urodzić się dziecko z trisomią mozaikową 9. Dlaczego nas to spotkało? Nie wiadomo… Wiemy natomiast na pewno, że będziemy walczyć o jak najlepsze funkcjonowanie naszego synka! Zdajemy sobie sprawę, że szpitale i gabinety lekarskie będą naszą codziennością. Edzio urodził się bowiem jeszcze ze zwichnięciem obustronnym, ma dysmorfię oraz piętowe stópki. Jest bardzo wiotki. Obecnie jesteśmy po miesięcznym pobycie w szpitalu po operacji. Edzio uczy się jeść od nowa poprzez żywienie dojelitowe PEG. Gdy skończy pierwszy rok życia, czeka go jeszcze operacja bioderek.  Każdego dnia pracujemy nad intensywną terapią naszego syna. Niestety życie co rusz rzuca nam kłody pod nogi. Ostatnio z racji pobytu w szpitalu przesunęła nam się tomografia, która miała sprawdzić prawidłowość  główki. Oprócz tego jest jeszcze wiele innych nieprawidłowości do zdiagnozowania, ponieważ każde dziecko z „9” jest inne. Jak bardzo wyjątkowy jest Edward, będziemy odkrywać w ciągu najbliższych tygodni, miesięcy, lat… Aspekt finansowy blokuje nam szybsze diagnozy – dostęp do lekarzy, badań i wdrożenie odpowiedniego leczenia. Dlatego tak bardzo liczymy na wsparcie ludzi dobrej woli. Nasza rzeczywistość już nigdy nie będzie łatwa. Jednak z Waszą pomocą może się choć odrobinę polepszyć… Proszę, pomóżcie nam! Przemek, tata Kwota zbiórki jest szacunkowa. ➡️ Licytuj i pomóź Edwardowi!

125 602,00 zł ( 59,03% )
Brakuje: 87 164,00 zł
Ewa Cuban
Pilne!
Ewa Cuban , 47 lat

PILNE❗️Rak sieje spustoszenie w moim ciele... RATUNKU❗️

Rak – słowo, mrożące krew w żyłach, szeptane w ciemnych zakamarkach umysłu. To nie tylko słowo. To potwór, cichy drapieżnik, który przychodzi bez zaproszenia. Ukryty w cieniu codziennych chwil jest gotów zniszczyć to, co kochamy najbardziej. Z początku niewidoczny, ledwie dostrzegalny. Czai się w mroku, nie dając znać o swojej obecności. Czeka na odpowiedni moment, by zaatakować. Na ofiarę wybrał mnie...  Całe życie byłam osobą pełną energii, gotową z determinacją stawić czoła każdej przeszkodzie. Los niespodziewanie postawił mnie przed najtrudniejszą z nich. 1 lipca 2024 roku usłyszałam diagnozę, która nagle zmieniła moją rzeczywistość w jeden z najgorszych koszmarów i odebrała perspektywy – rak płaskonabłonkowy przełyku. Te słowa odjęły mi mowę i w jednej chwili zburzyły doszczętnie cały świat.  Rak w końcu ujawnił swoje prawdziwe oblicze, jest zbyt silny, by go ignorować... To bestia o wielu przerażających twarzach. Jest jak wirus, który infekuje wszystko wokół — ciało, umysł, duszę, relacje z bliskimi. Pozostawia za sobą spustoszenie, niepewność oraz ból. Za mną szereg badań, a przede mną kolejne. Każde z nich zbliża mnie do odpowiedzi, co dalej? Czy czeka mnie chemio- lub radioterapia, a może operacja? Czas jest teraz najcenniejszy, bo to on decyduje o mojej przyszłości. Obecnie codzienność to wyczerpująca walka ze zdrowiem oraz myślami, które kotłują się wokół dwóch słów: "niewiadoma" i "śmierć". Ale to nie jest batalia, którą mogę wygrać sama. Potrzebuję Waszego wsparcia. Rozwijający się we mnie potwór nie atakuje tylko ciała. On poluje na ducha. Każdego dnia wysysa odwagę, zasiewając wątpliwości i lęk. Zamienia radość w ból, a nadzieję w rozpacz. Nie daje spokoju ani na chwilę. Całe życie poświęcałam się pracy i ludziom, których kocham. Przez wiele lat kierowałam redakcją lokalnej gazety, a później zostałam dyrektorką biblioteki miejskiej. Od kiedy pamiętam, starałam się inspirować i integrować naszą społeczność. Moje serce biło dla tych miejsc i ludzi. Teraz jednak muszę zrezygnować z wszelkich planów i skupić się na najważniejszym. Chcę wygrać wyścig z pożerającym mnie rakiem. Przeraża mnie fakt, że nie wiem, co mnie czeka. Wiem jednak, że przede mną długa droga, pełna bólu, niepewności i ogromnych kosztów. Codzienne wizyty u specjalistów, dieta, specjalistyczne preparaty – wszystko to pochłania środki, których mi brakuje. Zawsze radziłam sobie sama, ale dziś jestem zmuszona poprosić o pomoc. Marzę o tym, by znowu móc cieszyć się życiem – wsiąść na rower oraz spełniać się w pracy, którą kocham. Marzę o tym, bym miała możliwość dalej podróżować z moim ukochanym Arkiem i patrzeć, jak dorasta mały Ksawery. Proszę, pomóżcie mi wrócić do normalnego życia i ludzi, których kocham. Każda wpłata, każde wsparcie to dla mnie nadzieja na przyszłość. Nie pozwólcie, by moja historia skończyła się przedwcześnie. Walczę o najwyższą stawkę – O ŻYCIE. Dlatego wołam do Was: RATUNKU! Ewa

84 119,00 zł ( 79,07% )
Brakuje: 22 264,00 zł
Zuzanna Szosler
Zuzanna Szosler , 12 lat

Z Twoją pomocą jest szansa na sprawność i lepszą przyszłość Zuzi❗️

Poród Zuzi był bardzo ciężki. W wyniku komplikacji, do których wówczas doszło, Zuzia już do końca życia będzie mierzyła się z poważnymi konsekwencjami. Jej rozwój nie jest prawidłowy. Moja córeczka cierpi na choroby neurologiczne – największym problemem jest swobodne, samodzielne poruszanie. Zuzia od 10. miesiąca życia jest intensywnie rehabilitowana. Zajęcia u fizjoterapeutów to jej codzienność… Ze względu na koślawość stóp i problemy z chodzeniem od 3. roku życia stosujemy ortezy na nóżki, które zapobiegają deformacji stóp i wspomagają chodzenie. Zuzia cały czas rośnie i raz do roku jest potrzeba zakupu nowych ortez na miarę. Co roku borykamy się z ich doborem, szukamy tych idealnych, które będą wygodne, oddychające, a przede wszystkim nie będą powodować żadnych obtarć i odcisków. Jeszcze takich niestety nie znaleźliśmy. Zuzia należy do bardzo aktywnych dzieci, dlatego musimy zadbać o jej komfort w ortezach. Znaleźliśmy firmę ze specjalistami w dziedzinie ortoptyki. Wyceniono ortezy dostosowane do potrzeb Zuzi na około 19 000 złotych. To jest kwota, która znacząco przekracza nasze możliwości finansowe. Jest nam bardzo przykro na samą myśl, że nie potrafimy zapewnić swojemu dziecku tego, czego potrzebuje… Na co dzień uczęszczamy z Zuzią na bardzo kosztowne zajęcia rehabilitacyjne, by córeczka stawała się coraz sprawniejsza i doganiała swoich rówieśników. Tak bardzo marzy o tym, żeby chodzić samodzielnie jak inni. Żeby się nie wyróżniać i być akceptowaną wśród swoich nastoletnich znajomych. Bardzo prosimy o wsparcie… Dzięki Wam jest szansa na lepszą przyszłość naszej córki! Rodzice

32 206,00 zł ( 78,37% )
Brakuje: 8 886,00 zł
Gabrysia Koza
Gabrysia Koza , 13 lat

Nastolatka walczy ze złośliwym nowotworem - Potrzebne wsparcie❗️

Na początku grudnia Gabrysię zaczęła boleć noga. Jak w wielu takich przypadkach coś zwykłego, pozornie normalnego zmieniło się w walkę z okrutną chorobą.  Pojechaliśmy na SOR i tam powiedzieli, że córka ma naciągnięte ścięgno. Stan pogorszył się na tyle, że już po kilku dniach znowu pojechaliśmy do szpitala. Ból był ogromny, córka musiała brać nawet po 6 tabletek dziennie, by chociaż trochę zelżał. Potem był rezonans, który wykrył zmianę w kości. Następnie tomograf komputerowy, zlecona biopsja, aż w końcu diagnoza. U Gabrysi stwierdzono nowotwór – kostniakomięsak. To był szok. Dla nas jako rodziców, dla Gabrysi, dla całej naszej rodziny. Ale nasza dzielna córeczka się nie poddaje. Wie, że jest chora i że ciężkie leczenie jest potrzebne, żeby „wygonić” chorobę z jej organizmu. Jej siła jest naszą siłą. Obecnie jesteśmy na onkologii. Gabrysia porusza się na wózku inwalidzkim, ponieważ jej prawa noga jest unieruchomiona przez szynę. By guz się bardziej nie uaktywnił, córka nie może jej naciskać. Musimy pokonać nowotwór, a potem czeka nas bardzo ciężka operacja wstawienia endoprotezy. Zabieg może potrwać nawet 10 godzin, a potem? Potem niczego nie jesteśmy pewni. Ile będzie trwała rehabilitacja? Jak skuteczna będzie? Jak wiele chemii będzie jeszcze musiała przyjąć Gabrysia? Wiemy tylko, że mimo sporej refundacji czekają nas koszty leczenia i rehabilitacji. Ja obecnie jestem na opiekuńczym, a Gabrysia ma jeszcze dwójkę rodzeństwa, które również potrzebuje opieki. Dlatego sytuacja zmusza mnie, żebym poprosił o wsparcie w zebraniu środków na leczenie mojej córki. Każda wpłata, pomoże nam się przygotować na długą rehabilitację i walkę o powrót Gabrysi do zdrowia. Rodzice Gabrysi

24 596,00 zł ( 46,24% )
Brakuje: 28 596,00 zł
Alesia Shuhayova
Alesia Shuhayova , 34 lata

Jej życie i codzienność to szpital - czas uwolnić Alesię!

Alesia to wcześniak urodzony w 26 tygodniu ciąży. Chociaż dzisiaj jest już dawno dorosła i wcześniactwa na zdjęciu nie widać, konsekwencje ciągną się za nią całe życie.  Miała dwa lata, gdy zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe. W wieku 14 lat — epilepsję.  Po tragicznym przejściu zapalenia mózgu w 2008 roku jej stan zdrowia znacznie się pogorszył... Od tamtego czasu spędza na oddziale intensywnej terapii nawet 7 miesięcy rocznie. Gdzie czas na normalne życie? Gdzie przestrzeń na to, by ŻYĆ?  Przez chroniczną zakrzepicę Alesia ma problem z obiegiem krwi. Jak trafia do szpitala, to po 3-4 dniach powstają odleżyny, które bardzo ciężko wyleczyć. Życie tej młodej kobiety, to ciągła walka o normalne życie. Robi co w jej mocy i się nie poddaje. Codziennie wykonuje ćwiczenia, uczęszcza na masaże, rehabilitację. Z kolei ataki padaczki bardzo trudno kontrolować, ponieważ cały czas zmieniają swój rodzaj i przebieg. Na leki prawie nie reagują. Jedna konsekwencja niesie za sobą sznur kolejnych. Jej życie kręci się wokół zdrowia, a raczej jego braku. 7 razy zakładano Ali rurkę tracheostomijną. Wielokrotnie trafiała na oddział intensywnej terapii pod respirator. W tej chwili nie ma rurki tracheostomijnej, ale wszystko wskazuje na powrót...  W tej chwili bardzo pomocne są sprowadzane leki zza granicy i możliwość wyjechania na kosztowne badania, które odpowiedzą na wiele pytań i pomogą walczyć dalej.  Alesia zdobyła wykształcenie medyczne, pracuje w laboratorium, ale ze względu na ciężką chorobę jest zmuszona dużo czasu spędzać w szpitalach. Po "wizytach" na wydział intensywnej terapii potrzebuje dużo czasu, żeby znów zacząć chodzić i radzić sobie samodzielnie. Dlatego potrzebuje naszej pomocy! Pomożesz? 

22 561 zł
Jan Konieczek
Jan Konieczek , 45 lat

Nieszczęśliwy wypadek odebrał Janowi sprawność! Pomóż mu dalej walczyć o zdrowie!

Kiedy brat przekazał mi informację, że zdarzył się wypadek, nie mogłam uwierzyć. Krótko pocieszałam się tym, że jest przytomny, że prawdopodobnie szybko wróci do swoich obowiązków i pasji. Każda kolejna godzina, następne dni pozbawiały mnie złudzeń, że Janek wyjdzie z tego bez szwanku. Po wstępnych badaniach lekarze stwierdzili złamanie kręgosłupa! Operacja mająca ratować Janka trwała ponad 6 godzin. Niepewność i strach nie opuściły nas ani na chwilę… Później od specjalistów otrzymaliśmy informację, że zdecydują najbliższe godziny. To nie był czas dobrych informacji. Mój brat na oddziale intensywnej terapii spędził prawie 50 dni! Na szczęście lekarzom udało się uratować jego życie. Janek rozpoczął długą drogę powrotu do zdrowia. Od tej pory najważniejsza jest rehabilitacja. Jej przerwanie to najgorsze, co mogłoby się wydarzyć! To ogromne ryzyko utraty tego, co udało nam się wywalczyć w ostatnich latach. Dla nas to jak wyrok. Potworny i nieodwracalny. Musimy działać! Jesteśmy bardzo wdzięczni za każdą złotówkę, która zasiliła poprzednie zbiórki. Wasza pomoc pozwoliła nam na świętowanie wielu sukcesów! Niestety, przed nami jeszcze ogrom wyzwań do pokonania... Brat wyleczył bolesną odleżynę, nie potrzebuje już systemu odżywiania dojelitowego PEG i tracheostomii. To dla nas ogromna wygrana! Jan z całych sił pragnie odciążyć naszą 85-letnią mamę, z którą mieszka i która obecnie nim się zajmuje. Próbuje samodzielnie poprawiać pozycję na łóżku, podnieść małą kromkę chleba czy przysunąć sobie kubek ze słomką, by się napić. Obecnie może tylko tyle… i aż tyle! Ze względów finansowych jego rehabilitacja nie odbywa się regularnie, dlatego Jan często ćwiczy sam. Jednak mimo najlepszych chęci, rehabilitacja bez opieki i wskazówek profesjonalisty, nie przynosi oczekiwanych skutków… Dlatego zdecydowaliśmy się ponownie poprosić Was o pomoc w opłaceniu trzech turnusów rehabilitacyjnych.  Jan nie założył własnej rodziny, tym bardziej wzrusza nas myśl, że może liczyć na Was, niejednokrotnie obcych jemu ludzi. Będziemy wdzięczni, jeśli będziecie z nami i tym razem! Siostra, Ania

21 116,00 zł ( 19,35% )
Brakuje: 87 970,00 zł
Szymon Kalinowski
Szymon Kalinowski , 14 lat

Codzienność dzielnego Szymka jest niezwykle trudna... POMÓŻ usprawnić jego życie!

Szymon od urodzenia jest dzieckiem z niepełnosprawnością. Przyszedł na świat ze wrodzoną złożoną wadą serca, przez co konieczne było skomplikowane wieloetapowe leczenie chirurgiczne. Po jednym z zabiegów doszło do niedotlenienia, z którego skutkami synek boryka się do dziś… Nasze dziecko ma niedowład spastyczny czterokończynowy i zdiagnozowaną padaczkę. W ciągu ostatnich lat zwiększyły się problemy ze zwichniętymi biodrami oraz postępującą skoliozą. Szymek pozostaje pod stałą opieką poradni kardiologicznej i neurologicznej, a także jest podopiecznym hospicjum domowego. Wiemy, że pewnych rzeczy nie możemy zatrzymać, a tylko zadbać o to, by stan syna się nie pogarszał, dlatego ważna jest rehabilitacja i dbanie o jego komfort życia. Dotychczas ze wszystkim radziliśmy sobie sami, ale niestety nadszedł czas, gdy musimy zwrócić się o pomoc… Od kilku lat Szymon nie może korzystać z fotelika samochodowego ze względu na jego problemy z biodrami i kręgosłupem oraz ból towarzyszący wsadzaniu go do samochodu. Przystosowaliśmy „po swojemu” auto tak, by syn mógł bezpiecznie jeździć do szkoły i lekarzy. Jednak to było rozwiązanie wyłącznie tymczasowe, gdyż nasz samochód jest stary i niestety psuje się coraz częściej, co generuje coraz większe koszty oraz uniemożliwia transport syna na zajęcia czy wizyty u specjalistów.  W czerwcu Szymon miał zapalenie płuc i obustronnego ropniaka jam opłucnowych. 5 tygodni pobytu w szpitalu wygenerowało potrzeby odbycia wizyt u kolejnych specjalistów. Oprócz poradni pulmonologicznej doszła nam poradnia gastrologiczna i wizja karmienia pozajelitowego, co zwiększa częstotliwość wyjazdów do Olsztyna. Udało nam się pozyskać dofinansowanie, jednak nie wystarcza na pokrycie całości zakupu specjalnie dostosowanego samochodu. Pozostało nam do uzbierania ponad 100 000 złotych, które musimy zebrać do lipca 2025 roku, bo inaczej dofinansowanie przepadnie… Jest to kwota, która przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego zwracamy się o pomoc do osób, które zechcą wesprzeć nas w zbiórce. Dobro Szymona jest dla nas najważniejsze, a nasz dzielny wojownik przeszedł już tak wiele, więc chcemy ułatwić życie jemu i całej naszej rodzinie. Natalia i Mateusz, rodzice Szymona

17 591,00 zł ( 16,53% )
Brakuje: 88 792,00 zł