Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Mierzejewski
Michał Mierzejewski , 26 lat

Serce Michała zatrzymało się miesiąc przed ślubem❗️Potrzebna POMOC❗️

Dokładnie 28 lipca 2024 roku  nasze życie  wywróciło się do góry nogami… Położyliśmy się wieczorem spać, rano Michał miał obudzić się tak jak zwykle, zjeść śniadanie, a następnie mieliśmy wspólnie zajmować się organizacją naszego ślubu. Odliczaliśmy dni do momentu, aż w końcu powiemy sobie sakramentalne „tak”. Niestety, tej nocy wydarzyło się coś, czego nikt nie spodziewał się nawet w najgorszych snach! Gdy się przebudziłam zobaczyłam, że mój ukochany dostał drgawek. Byłam przerażona! Niezwłocznie pobiegłam po pomoc, a gdy wróciłam Michał był już nieprzytomny! Konieczne było rozpoczęcie resuscytacji, w międzyczasie jechało już do nas pogotowie. To były najdłuższe minuty w moim życiu… Tak bardzo się bałam o życie narzeczonego! Po przyjeździe karetki ratownicy nadal kontynuowali reanimację. Następnie zabrali Michała do szpitala. Trafił na oddział intensywnej terapii, gdzie przebywa do dziś… Lekarze nadal nie znaleźli przyczyny jego nagłego zatrzymania krążenia.  Pierwsze dni w szpitalu były bardzo ciężkie, toczyła się dramatyczna walka o życie Michała. Wspólnie z całą rodziną trwaliśmy przy jego łóżku i błagaliśmy o cud. Michał po kilku dniach się wybudził – to było dla nas ogromne szczęście. Był aktywny ruchowo, ale nie nawiązywał z nami kontaktu. Kiedy powoli traciliśmy nadzieję to właśnie Michał pokazał nam, jak silnym jest mężczyzną i że walczy o to, żeby do nas wrócić! Zaczął reagować na ból i wydawać dźwięki, obecność tracheostomii znacznie utrudnia ich zrozumienie, ale cieszymy się, że jest widoczna poprawa. Michał zaskakuje nas i lekarzy każdego dnia, jednak aby miał szansę na powrót do sprawności i dawnego życia wymaga intensywnej rehabilitacji i wsparcia wielu specjalistów… To wszystko może mu zapewnić specjalistyczny ośrodek rehabilitacyjny, w którym pobyt kosztuje majątek…  Miesięczny pobyt wynosi ponad 30 000 złotych! A już wiemy, że miesiąc to zbyt krótki czas, aby postawić go na nogi… Walka o zdrowie i sprawność Michała to będzie maraton, nie sprint… Michał ma zaledwie 26 lat. Zawsze dbał o swoje zdrowie, był aktywny fizycznie, jego pasją była koszykówka. Gdy tylko miał wolną chwilę –  spędzał ją na boisku. Zawsze był uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do życia. Dlatego tak trudno nam uwierzyć w to, co się stało. Michał ma przed sobą całe życie, wielkie plany i marzenia…  Wiemy, że czas odgrywa ważną rolę i dlatego im szybciej zostanie rozpoczęta rehabilitacja, tym zyskamy większą szansę na powrót do sprawności Michała. Niestety sami nie pozyskamy tak ogromnych środków, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Każda złotówka ma ogromne znaczenie! Narzeczona, rodzina i przyjaciele 

161 312,00 zł ( 37,9% )
Brakuje: 264 220,00 zł
Liwia Kaproń
12 dni do końca
Liwia Kaproń , 6 lat

Ścigamy się z czasem, aby Liwia dożyła wprowadzenia leku na rynek!

Nasza 3-letnia córka choruje na leukodystrofię – chorobę Alexandra. Jest to bardzo rzadka, na chwilę obecną nieuleczalna, postępująca choroba. W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie ruszyły badania kliniczne nad lekiem, jednak do całkowitego jego zatwierdzenia minie mniej więcej 4 lata. Teraz ma on status leku sierocego, czyli, krótko mówiąc, koszt jego opracowania i wprowadzenia na rynek nie zostałby zwrócony z przewidywalnej sprzedaży. Dlatego już teraz zaczynamy zbierać pieniądze, zdając sobie sprawę z tego, że życie i zdrowie naszej córki może zostać wycenione na miliony złotych! Liwia ma również padaczkę, której atak skończył się pobytem na OIOM i walką o jej życie i zdrowie. Nasza wielka wojowniczka znów udowodniła całemu światu, że pragnie żyć, jak jej rówieśnicy i pomimo siedzącego w niej potwora, nie poddaje się. Leczenie Liwii opiera się na wielopłaszczyznowej terapii i rehabilitacji. Wspomagamy także jej rozwój najlepszymi suplementami diety i witaminami. Jeździmy na konsultacje do lekarzy w całej Polsce, którzy mieli styczność z tą chorobą i mogą, chociaż w minimalny sposób, naprowadzić nas na właściwy tor postępowania. Jako rodzice musimy utrzymać ją przy życiu i w jak najlepszej kondycji do czasu, aż lek zostanie wprowadzony na rynek. Czeka nas kilkuletnia walka polegająca na rehabilitacji, pracy z Liwką i przede wszystkim zabezpieczeniu finansowo leczenia.  Do tego momentu dajemy jeszcze radę, jednak wyłożenie milionowych kwot na lek, który może powstać za kilka, przekracza nasze możliwości. Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc i wsparcie. Za okazane dobre serce serdecznie dziękujemy! Rodzice

48 502 zł
Agnieszka Buchert
Pilne!
Agnieszka Buchert , 39 lat

Pomóż wyrwać Agnieszkę ze szponów złośliwego NOWOTWORU❗️

Mam na imię Agnieszka. Jestem szczęśliwą żoną, mamą i córką. Dotychczas samodzielnie radziłam sobie ze wszelkimi wyzwaniami, jednak to z czym przyszło mi mierzyć się teraz, zwaliło mnie z nóg… Nie poradzę sobie sama, a stawką tej walki jest moje życie! Pewnego letniego wieczora wyczułam w swojej piersi małego guzka. Z myślą, że to pewnie nic groźnego udałam się na kontrolne badanie. Gdy skierowano mnie na dalszą diagnostykę, zaczęłam się bać… Przeszłam tomosyntezę, liczne USG, biopsję gruboigłową guza i węzłów chłonnych. Czas oczekiwania na wyniki był okropny! Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Otrzymałam telefon ze szpitala, że mam stawić się na rozmowę do pani doktor. Byłam załamana, wiedziałam, że nie jadę tam po dobre wieści… Diagnoza była miażdżąca – złośliwy rak piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. W dniu, kiedy zaczyna się ta zbiórka, w moje żyły wpływa pierwsza, czerwona chemia… Przede mną wieloetapowe leczenie – najpierw chemioterapia, która ma na celu zmniejszenie guza. Następnie lekarze planują przeprowadzenie operacji i następującą po niej radioterapii. Wiem też, że będę potrzebowała intensywnej rehabilitacji, by wzmocnić ciało, które już pustoszy rak i jednoczesna walka z nim. Droga po zdrowie i życie będzie długa i niestety bardzo kosztowna… Choć mój wspaniały mąż wspiera mnie jak może, nasz rodzinny budżet nie udźwignie kosztów leczenia. Pęka mi serce, gdy widzę, jak moje kochane dzieci przeżywają moją chorobę. Powinnam być dla nich wsparciem, a nie zmartwieniem! Abym mogła spokojnie przejść przez ten najtrudniejszy czas, potrzebuję wsparcia w pokryciu kosztów leczenia – dojazdów do szpitala, zakupie suplementów i kosmetyków dedykowanych dla pacjentów onkologicznych. Po operacji niezbędna będzie rehabilitacja osłabionej ręki.  Bez Was nie dam sobie rady! Z serca proszę o pomoc, bym wygrała walkę o życie! Dla siebie, męża i dzieci, które są dla mnie wszystkim… Już teraz dziękuję za każdą złotówkę, udostępnienie zbiórki i ciepłe myśli… Agnieszka

2 057,00 zł ( 19,33% )
Brakuje: 8 582,00 zł
Artur Ciesielski
Artur Ciesielski , 47 lat

Możesz pomóc mu odzyskać dawne życie – Potrzebne wsparcie dla Artura❗️

Artur był zawsze wesołym i ambitnym człowiekiem. Jest tatą dwójki dzieci, od niedawna instruktorem nauki jazdy. Praca stała się jego pasją, bezpieczne poruszanie po drodze nawykiem. Ale nawet to nie wystarczyło, by zapobiec tragedii… W połowie kwietnia zdarzył się wypadek komunikacyjny, w wyniku którego doszło do uszkodzenia płata czołowego, a potem amputacji nogi powyżej kolana! Lekarze przez dwa miesiące walczyli o życie Artura… Teraz my walczymy o jego zdrowie i samodzielność. Artur cudem odzyskał świadomość. To pomogło i perspektywa powrotu do rodziny dała mu motywację do ćwiczeń. Ale ponieważ poważna infekcja w amputowanej nodze spowodowała, że do tej pory miał tylko rehabilitację przyłóżkową – wciąż jest całkowicie zależny od innych. Wśród nieszczęść i niepewności pojawiła się jednak nadzieja – noga w końcu zaczęła się goić! Teraz kolejnym krokiem jest kompleksowa rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Usprawnienia wymaga całe ciało: odzyskanie sprawności w lewej ręce z niedowładem, ćwiczenia wzroku, by zwiększyć pole widzenia… Niedługo będziemy też na etapie, na którym trzeba przygotować kikuta pod protezę, a końcowym etapem będzie nauka chodzenia, która pozwoli Arturowi ostatecznie wrócić do normalnego funkcjonowania. W całej tej tragedii zaświeciło dla nas Słońce, dając nadzieję, że Artur wróci do nas sprawny i zdrowy. Tego chcemy teraz najbardziej na świecie i wiemy, że turnus rehabilitacyjny może bardzo pomóc. Tym, co nie pomaga, jest rachunek za turnus. Potrzebujemy pomocy, by Artur mógł walczyć o powrót do rodziny, do swoich dzieci już całkowicie. Nasze życie jednego dnia zmieniło się o 180 stopni, ale Wasza pomoc może przywrócić je choć w części na właściwe tory. Każda pomoc jest dla nas nieoceniona. Natalia, narzeczona Artura

22 423,00 zł ( 11,74% )
Brakuje: 168 492,00 zł
Katarzyna Liszcz
Katarzyna Liszcz , 38 lat

Gdyby nie krzywda zadana przez matkę, Kasia byłaby zdrowa!

Skrzywdziła ją osoba, która powinna ją kochać. Gdyby nie jej matka, nie byłoby jej na świecie. Gdyby nie jej matka, byłaby też zdrowa jak inne dzieci. Kiedy była w łonie matki, tam, gdzie powinna być bezpieczna, doznała niewyobrażalnej krzywdy, której skutki będzie odczuwała do końca życia. Po piętnastu latach okazało się, że za wszystkim stoi FAS, czyli alkoholowy zespół płodowy. Gdyby jej mama, kochała ją bardziej niż nałóg, Kasia mogłaby dzisiaj mieć swoją rodzinę, rozwijać się, podróżować i żyć tak jak każdy szczęśliwy człowiek. Ktoś lekkomyślnie zdecydował za nią, że będzie inaczej, że nigdy nie stanie na nogi, że będzie kalekim, leżącym dzieckiem, które nigdy nie wypowie słowa, które umrze w zapomnieniu w smutnej sali jakiegoś obskurnego domu opieki. Matki Kasia nigdy nie poznała, zmarła, zanim mogła w ogóle zobaczyć, co zrobiła z życiem swojego dziecka... Niestety mój stan zdrowia wymaga pracy z psychodibetologiem. Cukrowo mimo stosowania leczenia, potrzebne są dodatkowe wizyty u specjalistów, które też wiążą się z dalszymi kosztami, a także zatrzymaniem powikłań, które na mnie czyhają. Niestety wymagam specjalistycznej pomocy terapeutycznej, wielu specjalistów. Również preparatów nutridrinków, i leczenia galaktozemii. Mam również problemy z przełykaniem, wchłanianiem substancji leków i składników odżywczych. Jeżeli nie zastosuję się do zaleceń lekarzy – czeka mnie powolne głębokie uszkodzenie wszystkich narządów i śmierć! Specjalistyczne i wielokierunkowe leczenie jest jednak bardzo kosztowe. Proszę, nie pozwólcie, aby pieniądze pokonały siłę i wolę mojego życia bardzo proszę o pomoc. 24 listopada 2018r – Nasz Tata  odchodzi do Pana. To jemu tak wiele zawdzięczamy... Z szalejącą w moim organizmie cukrzycą to w dalszym ciągu dla mnie wielkie wyzwanie, by nie skupiać się na sobie, a na   mojej rodzinie   mamie  Ewie  i   Julii.  Jest   nam   ciężko, ponieważ   bez   Taty   jest   o   wiele   trudniej, uczymy   się   nowego życia    Potrzebuję   Waszej  dalszej     pomocy. Tata na pewno  czuwa  z  nieba   Jest to trudne i bolesne doświadczenie, ale jest to też wspaniała okazja, by dawać świadectwo naszej wiary w relacji z kochającym Chrystusem. Dzięki temu jestem dzielna, uparta i wdzięczna za to, co za sprawą moich rodziców stało się w moim życiu. Dzięki nim jestem w tym miejscu, pokonałam silne porażenie mózgowe, alkoholowy zespół płodowy – jestem intelektualnie i fizycznie samodzielna. Edukacja psychodiabetologiczna jest również kontynuowana. Dzięki całościowemu leczeniu moje życie zmieniło się o 180 stopni i nabrało kolorowych barw. Dzięki systematycznej rehabilitacji zrobiłam ogromne postępy w poruszaniu się. Jestem w stanie za pomocą balonika przejść 500 metrów za jednym razem. Napięcie mięśniowe się zmniejszyło. Specyfika chodu i utrzymania równowagi również uległa poprawie. Obecnie jestem  aktywna,  pomagam także jako wolontariuszka. Dzięki temu, że na  mojej drodze  stanęły   cukrzyca, dziecięce porażenie mózgowe i alkoholowy zespół płodowy, staram się żyć pełnią życia na miarę swoich możliwości. Udało mi się skończyć kurs wprowadzenia do psychologii, organizowany przez Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne i Uniwersytet Warszawski, oraz kurs pierwszej pomocy przedmedycznej. Ukończyłam internetową szkołę o specjalności promotor zdrowia z dieto-profilaktyką. Oraz kurs edukatora   cukrzycowego. W   maju    ukończyłam    pozytywnie, kurs   społecznego edukatora   diabetologicznego, który   daje  możliwość   działania    w   różnych    środowiskach. Nie chcę być ciężarem dla mamy  i  mojego  rodzeństwa, którym przecież zawdzięczam wszystko, dlatego proszę Was o pomoc w walce z cukrzycą. Nie złamały mnie wszystkie schorzenia, które mam, dlatego będę walczyła też z cukrem w mojej krwi. Choć to nie dla każdego będzie oczywiste, kocham swoje życie, chcę, żeby trwało jak najdłużej – to jedyne co mam. Zwracam się zatem do Państwa z prośbą  o umożliwienie  mi    kontynuowanie specjalistycznego  leczenia. Kasia ––––––––––––––––– O życiu z FAS Ola Ogielska rozmawiała z Katarzyną Liszcz, która od lat boryka się z tą chorobą.

5 773,00 zł ( 3,84% )
Brakuje: 144 227,00 zł
Kinga i Blanka Nowak
Kinga i Blanka Nowak , 30 lat

Zostawił po sobie ogromną pustkę i ból… Pomóż po stracie męża i taty!

Zwykły, poniedziałkowy poranek okazał się być tragicznym dla naszej rodziny. W wieku zaledwie 33 lat Paweł – ukochany mąż, tata, syn i brat, zginął w koszmarnym wypadku samochodowym, pozostawiając po sobie ogromną pustkę w naszych sercach… Na Pawła wszyscy zawsze mogli liczyć. Był człowiekiem dobrym, pomocnym i bezinteresownym. Razem z żoną Kingą rozpoczęli budowę domu, którą niestety przerwała tragedia. Kinga niespodziewanie została sama z ich maleńką córeczką Blanką, niedokończoną budową i ogromnym kredytem do spłacenia. Ciężko jest pogodzić się z tym, że Pawła nie ma już z nami. Staramy się jak najlepiej wspierać Kingę w tym trudnym czasie. Oddalibyśmy wszystko, by Paweł do nas wrócił, lecz niestety to niemożliwe... Jedyne, co możemy zrobić, to pomóc Kindze finansowo, by zdjąć z niej chociaż ten ciężar. Mówi się, że czas leczy rany. Pozostaną po nich jednak blizny, które już na zawsze będą towarzyszyć Kindze, Blance i całej naszej rodzinie… Życie, jakie znaliśmy dotychczas, w jednym momencie wywróciło się do góry nogami. Z całego serca prosimy o wsparcie dla Kingi i Blanki. Wasza pomoc może sprawić, że ich codzienność będzie choć odrobinę łatwiejsza w tym trudnym czasie. Bliscy TVN24 – „Samochód wbił się w przód ciężarówki. Zginął 33-latek"

23 108 zł
Piotruś Białas
Piotruś Białas , 2 miesiące

Piotruś walczy ze skutkami SMA❗️Ratunku❗️

26 sierpnia 2024 roku był dla nas długo wyczekiwanym dniem. To właśnie wtedy na świat przyszedł Piotruś, nasz wybłagany cud. Byliśmy przeszczęśliwi! Długo przed jego narodzinami wyobrażaliśmy sobie, jak go przytulamy i patrzymy na pierwsze uśmiechy synka… Niestety, nasza radość trwała zaledwie tydzień. Drugiego września zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszeliśmy głos lekarza: „U państwa syna zdiagnozowano SMA”. Ciszę, jaka zapanowała w tamtej chwili, zapamiętamy do końca życia. W jednym momencie nasza radość zmieniła się w strach, przerażenie, niemoc… Nie potrafiliśmy pogodzić się z tą diagnozą, modliliśmy się, by to wszystko okazało się pomyłką. Niestety, rzeczywistość jest brutalna. SMA to okrutna choroba, która niszczy mięśnie, sprawiając, że dziecko traci zdolność do samodzielnego oddychania, jedzenia, a nawet poruszania się. Ciężko słowami opisać, co czuje rodzic, który patrzy, jak choroba odbiera ukochanemu maleństwu siłę do życia. Nasze serca pękają codziennie na tysiące kawałków. Diagnoza była strasznym ciosem, ale nie mogliśmy się poddać! Walczyliśmy, aż w końcu pojawiła się iskierka nadziei. W 18. dniu życia Piotruś zakwalifikował się do leczenia i otrzymał terapię genową! „Najdroższy lek na świecie” został zrefundowany, co dało nam szansę na walkę z SMA. Jednak leczenie zatrzymuje postęp choroby, ale nie cofnie tego, co już zniszczyła… Przed naszym synkiem długa i trudna droga. Piotruś codziennie walczy o to, by poruszyć nóżką czy podnieść główkę, ale przede wszystkim samodzielnie oddychać, co jest dla niego nie lada wyzwaniem. Choć terapia genowa została podana szybko, choroba i tak mocno postąpiła. Jako rodzice robimy, co możemy i ćwiczymy z synkiem, jednak to nie wystarczy. Piotruś potrzebuje wielospecjalistycznej, bardzo intensywnej oraz długiej rehabilitacji, która pomoże mu odzyskać siłę, sprawność i samodzielność Tak bardzo pragniemy, by synek śmiał się, bawił i biegał jak inne dzieci… Niestety, sami nie jesteśmy w stanie sprostać temu wyzwaniu, dlatego z bólem serca zwracamy się do Was o pomoc. Nigdy nie myśleliśmy, że będziemy musieli prosić o wsparcie, ale dla naszego synka jesteśmy gotowi na wszystko. Prosimy, podajcie Piotrusiowi pomocną dłoń! Angelika i Damian, rodzice

136 178 zł
Florek Dominiak
12 dni do końca
Florek Dominiak , 23 miesiące

Dystrofia będzie brutalnie osłabiać każdy mięsień Floriana, jeden po drugim... POMOCY 🚨

Ten mały uśmiechnięty chłopiec, którego widzisz na zdjęciu, urodził się tuż przed Bożym Narodzeniem w 2022 roku. Wypełnił radością naszą codzienność, stał się dla nas i starszego rodzeństwa oczkiem w głowie. Jego bracia i siostra urodzili się zdrowi – on niestety nie miał tyle szczęścia…  Niedawno stwierdzono u niego Dystrofię Mięśniową Duchenne'a. Ta rzadka, straszliwa choroba może przytrafić się raz na 3500-6000 urodzeń… Padło akurat na nasze dziecko… Choroba prowadzi do postępującego i nieodwracalnego zaniku wszystkich mięśni, jeden po drugim… Florek już od urodzenia był słabszy od swoich rówieśników. Długo nie potrafił podnosić główki, pomimo ukończonego 1. roku życia,  nie potrafił siadać, pełzać, ani raczkować.  Posadzony, szybko tracił równowagę i bezwładnie przewracał się w tył. Kiedy skończył 14. miesięcy, zaczął raczkować, a przecież powinien już chodzić.... Środki, które MUSIMY uzbierać, przeznaczymy na ćwiczenia, niezbędny sprzęt rehabilitacyjny i ortopedyczny, potrzebne leczenie, leki i wizyty lekarskie. Mamy nadzieję, że uda nam się zakwalifikować na terapię genową… Niestety jej koszt wynosi ponad 15 milionów złotych. Obecnie do przyjęcia leku kwalifikują się dzieci między 4. a 5. rokiem życia. Kierowana jest ona przede wszystkim do dzieci, które mają zachowaną umiejętność chodzenia. Najpierw musimy skupić się na zapewnieniu Florkowi odpowiedniej rehabilitacji, by synek zaczął chodzić, rozwijał się możliwie jak najlepiej i jak najmniej odczuł chorobę, które brutalnie szybko rozwija się w jego małym organizmie... Wierzymy, że z Twoją pomocą, Florek będzie miał szansę na specjalistyczne leczenie i rehabilitację. Błagamy, pomóż nam uratować ukochane dziecko. Jesteś naszą nadzieją! Za wszelką pomoc z całego serca dziękujemy. Rodzice Florka ➡️ Na pomoc Florkowi❗️ ➡️ Licytacje na pomoc Florkowi ZBIÓRKA PODCZAS MECZU –> KLIK TVP3 KATOWICE – Dramatyczny apel o pomoc. Potrzeba aż 15 milionów na leczenie dziecka –> KLIK RADIO ESKA –> KLIK

361 527,00 zł ( 2,26% )
Brakuje: 15 595 920,00 zł
Ania Murawska
Ania Murawska , 41 lat

Zawał odebrał mi żonę, a córkom – mamę. Proszę, pomóż w walce o naszą ukochaną Anię❗️

Na początku lipca nasze życie zmieniło się w koszmar, który nie śnił się w najgorszych snach. To miały być zwykłe, spokojne wakacje... Niestety w przeciągu kilku chwil zmieniło się życie całej naszej rodziny. W wyniku nieszczęśliwego wypadku moja żona dostała zawału serca, wskutek którego jej mózg za długo pozostał niedotleniony. Ania to moja ukochana żona i matka dwójki naszych córek: Mariki i Leny! Do niedawna byliśmy szczęśliwą rodziną, jednak wypadek odebrał nam wszystko. Mnie żonę, a moim córkom – kochającą mamę. Wskutek zatrzymania akcji serca u Ani doszło do niedotlenienia mózgu – głównie płatów potylicznych, ciemieniowych oraz czołowych. Dzięki błyskawicznej reakcji najbliższych żonę udało się uratować, jednak do dziś nie wybudziła się ze śpiączki – jest nieświadoma tego, jak bardzo wszyscy za nią tęsknimy i jak bardzo czekamy... Aktualnie stan Ani można nazwać… wegetatywnym. Z córkami spędzamy każdy dzień przy jej łóżku, wierząc, że nasza obecność pomoże jej się obudzić i wrócić do nas. Ania jest żywiona dietą przemysłową przez przezskórną, endoskopową gastrostomię bezpośrednio do żołądka, omijając jamę brzuszną. Dodatkowo konieczne jest odsysanie wydzieliny przez założoną rurkę tracheostomijną wprowadzoną do tchawicy. Zapewnia ona możliwość swobodnego oddychania z pominięciem górnych dróg oddechowych. Jej stan wymaga ogromnego zaangażowania lekarzy, pielęgniarek i sprzętu medycznego. Naszą nadzieją jest długotrwała rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, gdzie Ania miałaby szansę na stopniowy powrót do zdrowia. Koszty tej opieki są jednak ogromne i wykraczają daleko poza nasze możliwości finansowe. Ania zawsze była wsparciem i dobrym duchem dla innych, zarażając wszystkich swoim ciepłem i troską. Teraz to ona potrzebuje pomocy – tej, która dałaby jej szansę wrócić do córek i do mnie. Wspólny czas stał się dla nas luksusem, którego pragniemy bardziej niż czegokolwiek innego. Z całego serca prosimy o pomoc w tej walce. Każdy dar, każda najmniejsza pomoc zbliża nas do chwili, w której znów będziemy mogli przytulić się do Ani – a ona odwzajemni uścisk. Dziękujemy za każdy gest wsparcia. Marcin, mąż Ani

11 096 zł