Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dariusz Sierek
Dariusz Sierek , 49 lat

Choroba wyniszcza mnie każdego dnia! POMÓŻ!

Pierwszy etap zbiórki dał mi wiarę i nowe możliwości działania. Jednak los ponownie wystawia mnie na próbę… Mój stan zdrowia uległ znacznemu pogorszeniu, dlatego ponownie proszę o wsparcie! Poznaj moją historię: W 2003 roku stwierdzono u mnie postępujący zanik mięśni – dystrofię mięśniową kończynowo-obręczową. Niestety, nieuleczalną... Choroba postępuje, zabierając mi sprawność. Jedyna szansa, żeby ja spowolnić, to kosztowna rehabilitacja. Chociaż walczę z moim przeciwnikiem wszystkimi siłami, to w 2014 roku zacząłem mieć poważne problemy z poruszaniem się. Nie mogłem samodzielnie wstać z łóżka, zrobić sobie śniadania, wyjść z domu. Przez chorobę przestałem pracować.  Moje życie wywróciło się do góry nogami! Od kilku lat jestem skazany na wózek inwalidzki. Nie poruszam się samodzielnie – nie jestem już w stanie…  Potrzebuję regularnej, intensywnej rehabilitacji i leczenia w specjalistycznych placówkach. Niestety to wszystko jest bardzo kosztowne…  Na moją chorobę nie ma leku. Tylko regularna fizjoterapia jest w stanie wspomóc mnie w moim i tak już trudnym funkcjonowaniu. Wierzę, że dzięki ludziom o wielkich sercach kolejny raz uda mi się otrzymać niezbędne wsparcie. Dariusz

483 zł
Karol Chłap
Pilne!
Karol Chłap , 17 miesięcy

Jedyny przypadek tej wady w Polsce... Proszę, uratuj naszego synka❗️

Każdego dnia pokonujemy dziesiątki kilometrów, by odwiedzić w szpitalu naszego synka – Karolka. Urodził się zaledwie w czerwcu tego roku i od tamtej pory nie mogliśmy nawet na chwilę zabrać go do domu. Bardzo rzadka choroba genetyczna skazuje go na OIOM. Zespół dysmorficzny związany z hipotonią, zaburzeniem rozwoju, niepełnosprawnością intelektualną i niewydolnością oddechową uwarunkowany hemizygotyczną mutacją w genie THOC2.  Gen ten powoduje, że w późniejszym czasie nasz synek może nie chodzić, nie mówić, nie słyszeć ani nie widzieć… Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że nie wiemy, co w najbliższym czasie zaatakuje choroba. A to dlatego, że według artykułów, które znaleźliśmy, Karol jest trzecim odnotowanym przypadkiem tej wady i jedynym w Polsce! Objawy na dzień dzisiejszy to: brak samodzielnego oddychania, przełykania, artrogrypoza dłoni, niewydolność oddechowa, drżenia rąk i nóg. Karol jest podłączony pod respirator i pobiera pokarm przez sondę. Potrzebujemy ciągłych rehabilitacji, artykułów rehabilitacyjnych, terapii… A i tak każdy dzień synka to walka o życie.  Codziennie przy każdej wizycie uczymy się go pielęgnować, by w końcu zabrać nasze maleństwo do domu. Staramy się skontaktować z hospicjum i już oszacować ile będzie kosztować nas cały sprzęt, bez którego Karol obecnie nie przeżyje. To jak walka z wiatrakami w otoczce strachu o każdy dzień. Przez urodzeniem nie wiedzieliśmy o wadzie, po urodzeniu nie wiemy, jak dokładnie z nią walczyć. Nie wiemy do kogo zwrócić się o pomoc, dlatego prosimy o każde, nawet najmniejsze wsparcie, które pomoże nam zapewnić Karolowi jak najlepsze warunki. Chcemy przygotować się do walki o jego przyszłość i zdrowie. Z waszą pomocą będziemy mogli nie bać się przynajmniej kosztów leczenia. Rodzice Karola

30 483 zł
Amelia Wolak
Pilne!
Amelia Wolak , 10 lat

Guz mózgu zabija Amelię! Zdołamy ocalić jej życie?

Wszystko zaczęłam się niewinnie, nagłe wymioty okazały się początkiem naszego największego koszmaru. Plany i marzenia legły w gruzach. Lekarze odsyłali nas do domu, mówiąc, że dziecko jest zdrowe! W końcu trafiliśmy na SOR – szybkie skierowanie na badania i rezonans, później już tylko gabinet lekarza i jego słowa, które w mojej głowie brzmią do dziś. Wykryto guza mózgu!  Żaden człowiek nie jest w stanie przygotować się na chorobę własnego dziecka, zwłaszcza kiedy choroba jest śmiertelnie niebezpieczna! W Polsce dali nam 20% szans na przeżycie! To za mało – wiemy, że za granicą są większe szanse, dlatego walczymy z czasem o życie Amelki! Po kilku dniach odbyła się operacja usunięcia guza. Wierzyliśmy, że nie będzie złośliwy, że wrócimy do domu z naszą małą Amelką i na zawsze zapomnimy o słowie nowotwór. Wierzyliśmy, że to wszystko to zły sen, który skończy się tak samo szybko jak się zaczął!  Niestety okazało się, że mamy do czynienia z najgroźniejszym przeciwnikiem – z glejakiem wielopostaciowym IV stopnia, najbardziej złośliwym nowotworem mózgu. Jak tu przyjąć taką diagnozę? Nie tak miało wyglądać życie 7-letniej dziewczynki. Nasze życie zatrzymało się w miejscu! Ciężko powstrzymać łzy widząc, że cierpi dziecko, które kocha się nad życie! Amelia właśnie miała siedzieć w ławce szkolnej, śmiejąc się do swoich rówieśników, a w zamian jest podłączona do kroplówki z chemią. Ja jako mama obiecałam sobie, że będę walczyć o zdrowie i życie mojej córki. Pierwszym moim krokiem było wysłanie dokumentów do zagranicznych klinik, które specjalizują się walce z guzami mózgu. Niestety, w Polsce mamy 20% na wyzdrowienie – to za mało, by bezczynnie czekać! Wiem, że Tego typu leczenie jest długotrwałe i bardzo kosztowne. Wszyscy wierzymy, że możemy wygrać i że przed Amelką jeszcze długie zdrowe lata. Jednak bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie zmierzyć się z przeciwnościami losu. Błagam, pomóż nam! Aneta, mama Amelki

292 554 zł
Adam Mackiewicz
Adam Mackiewicz , 56 lat

Nagły zawał przerwał na chwilę życie... Adam, my wciąż na Ciebie czekamy❗️

12 grudnia 2022 roku nasz świat się zatrzymał. Podczas wykonywania zabiegu pacjentce, tata przewrócił się i stracił przytomność. Zaalarmowani współpracownicy, po sprawdzeniu parametrów życiowych, podjęli się reanimacji, która pozwoliła tacie przywrócić oddech.  Po około 15 minutach przyjechało pogotowie ratownicze, które podjęło dalsze czynności reanimacyjne, lecz tata nie odzyskał świadomości. W takim stanie został przewieziony do szpitala. Trafił na Oddział Kardiologii, gdzie stwierdzono zawał serca mięśniowego.  Następnego dnia został przeniesiony na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii, gdzie przebywa do tej pory. Początkowo utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej. Po około dwóch tygodniach odstawiono leki usypiające, lecz tata się nie obudził i do dziś pozostaje w śpiączce.  Podczas pobytu w szpitalu przeszedł covid-19, wielokrotnie borykał się z różnego rodzaju bakteriami, zapaleniami, ale nie poddał się ani razu. Leczenie szpitalne zostało zakończone i teraz potrzebna jest kosztowna rehabilitacja neurologiczna. Koszt miesięcznego pobytu w ośrodkach zajmujących się wybudzeniem to 20-30 tys. złotych.  Dlatego z całą rodziną chcielibyśmy, bardzo prosić o pomoc w zebraniu środków, które pozwolą nam przywrócić naszego ukochanego tatę, męża, brata, syna do zdrowia. Tata reaguje na naszą obecność skokami tętna, ciśnienia, wielokrotnie zdarzyło się zacisnąć rękę na naszą prośbę, czy zamknąć i otworzyć oczy. Wiemy, że gdzieś tam z nami jest, po prostu potrzebuje pomocy i czasu, aby do nas wrócić. Bliscy Adama Kwota zbiórki jest szacunkowa

68 228,00 zł ( 64,13% )
Brakuje: 38 155,00 zł
Kordian Lach
9 dni do końca
Kordian Lach , 60 lat

Życie Kordiana przerwane przez udar. Teraz potrzebne jest ogromne wsparcie, aby wrócił do zdrowia!

W Sylwestra składamy sobie życzenia z okazji Nowego Roku, stawiamy cele i robimy postanowienia noworoczne. Dziś już wiem, że wszystko może prysnąć jak bańka mydlana. 2 stycznia 2022 r. mój tata przeszedł rozległy udar pnia mózgu. Tata całe życie dbał o swoje zdrowie, uprawiał sporty, sam zachęcał do takiego trybu życia innych. Był dla wielu osób wzorem i mentorem. Gdy trafił do szpitala wszystko inne przestało mieć znaczenie. Liczyło się tylko to, aby tata przeżył. Od udaru minął ponad rok. Tata nie odzyskał świadomości. Po wypisaniu ze szpitala przez cały czas przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie codziennie przechodzi niezbędne leczenie. Lekarze nie potrafią powiedzieć, co będzie dalej, czy tata wybudzi się, czy będzie w tym stanie jeszcze wiele miesięcy czy lat. Wiem na pewno, że nie poddam się w walce o jego zdrowie. Do tej pory samodzielnie starałam się pokrywać wydatki związane z opieką nad tatą, jednak koszty przewyższają moje możliwości, dlatego z całego serca proszę o pomoc i wsparcie. Jeśli jest nadzieja, to nikt nie powinien jej porzucać. Ola, córka Kordiana

170 085,00 zł ( 49,34% )
Brakuje: 174 596,00 zł
Julia Nieckarz
Julia Nieckarz , 8 lat

POMOCY❗️Przerwijmy koszmar Julci - PILNA operacja albo kalectwo!

Julka, nasza córeczka, ma za sobą już 4 skomplikowane operacje... Dzieciństwo Julki to szpital i cierpienie, którego nie powinno znać każde dziecko... W nóżkach naszego maleństwa brakuje kości. Niestety, wada Julki po raz kolejny daje o sobie znać. Córeczka potrzebuje kolejnej operacji, która musi odbyć się jeszcze w tym roku... Inaczej czeka ją kalectwo! Po raz kolejny musimy błagać o Waszą pomoc! Bezradność i wielki szok – od tego rozpoczęła się walka o zdrowie Julci. Ciąża książkowa, wyniki badań – prawidłowe. 3 marca 2016 urodziła się Julia. Radość z narodzin naszej córeczki nie trwała niestety długo, w kolejnych godzinach przyszły płacz, strach i rozpacz... Coś jest nie tak z nóżkami dziecka – usłyszeliśmy po porodzie. Zrobiło się ciemno i cicho. W obu stópkach Julki brakowało paluszków, nóżki były powyginane na wszystkie strony… Najpierw lekarze podejrzewali, że nóżki Julci połamały się jeszcze w trakcie ciąży… Kolejne badania to wykluczyły, pokazały jednak bolesną prawdę – w nóżkach Julci brakuje niektórych kości. Brak kości strzałkowych – w prawej nóżce nie ma jej w ogóle, w lewej jest tylko niewielki fragment, deformacja stawów skokowych, brak części palców – tyle wiedzieliśmy. Lekarze byli bezradni. Nigdy w życiu nie widzieli takiego przypadku. Zostaliśmy sami ze zdjęciem RTG, ciężko chorym dzieckiem i poleceniem, że mamy szukać ratunku. Znacznie później dowiedzieliśmy się, że wada, którą ma Julka, to fibular hemimelia, inaczej hemimelia strzałkowa. Bardzo rzadka wada... Julka rosła, po długich godzinach rehabilitacji zaczęła niepewnie chodzić... Niestety te próby wiązały się z setkami upadków i powstawaniem bolesnych siniaków i ran. Chore nóżki Julki wykrzywiały się coraz bardziej... Nie dawały rady utrzymywać ciała. Naszej córeczce groził wózek inwalidzki i kalectwo! Trafiliśmy do Paley Institute w USA - kliniki ortopedycznej, specjalizującej się w leczeniu takich wad, jakie ma Julka. Tylko tam dano nam gwarancję, że nasze dziecko będzie mogło chodzić, być sprawne i żyć jak rówieśnicy. Julcia miała trzy latka, gdy zaczęliśmy naszą rozpaczliwą walkę o to, by powstrzymać wyrok... Jej dzieciństwo, zamiast upływać w kolorowych ścianach pokoju, wypełniła biel - kolor szpitala i  lekarskich fartuchów, gipsów, sal operacyjnych, sal rehabilitacyjnych, na których spędzała długie, bolesne godziny... Marzenia naszej córeczki sprowadziły się do tego, żeby widzieć mamę po wybudzeniu się z kolejnej narkozy.  Córeczka przeszła już 4 operacje. Efekty były bardzo zadowalające zarówno dla Julki, jak i dla nas, rodziców oraz lekarzy. Jednakże wada, z którą zmaga się Julia, jest niestety bardzo podstępna... Wraca i pogłębia się wraz z kolejnymi etapami wzrostu. Przed Julką kolejna bardzo poważna operacja. Prawa nóżka jest w bardzo złym stanie... Niewłaściwe ustawienie stopy, z którym Julka się urodziła, wymusza u naszej córki poruszanie się na palcach... To prowadzi do nieprawidłowej postawy ciała, kolejnych wad biodra i kręgosłupa. To, że Julka posiada tylko trzy paluszki w stopie, nie ułatwia jej tego zadania... Naraża ją na dodatkowy ciężar, ból i cierpienie, do którego nie chcemy dopuścić. Dotychczasowe leczenie udało się dzięki Wam, ogromu Waszej pomocy, pracy, wsparcia, wielkiemu zaangażowaniu, wiary w nas w chwilach, kiedy sami zaczynaliśmy wątpić... Jesteśmy wdzięczni z całego serca. Niestety, otrzymany kosztorys kolejnego etapu leczenia Julki ponownie zwalił nas z nóg! Jeszcze raz musimy prosić o Waszą pomoc... Potrzebne jest nam wsparcie i zaangażowanie, bo wiemy, że bez Was nie damy rady.... Chcemy, aby nasza córcia była szczęśliwa, mogła biegać, chodzić do szkoły. Żyć bez wózka inwalidzkiego, barier i cierpienia... Na NFZ nie mamy jednak co liczyć! Nie refunduje tego typu operacji… Po raz drugi potrzebujemy aniołów, które swoją dobrocią pomogą naszej dzielnej dziewczynce przejść przez życie na własnych nóżkach. Potrzebujemy Ciebie… Prosimy, spójrz na naszą córeczkę i pomóż jej. Wiemy, że da radę – to wojowniczka, nie płacze nawet, kiedy upadnie. Potrzebuje jednak pomocy… ➡️ FB Szansa dla Juleczki  ➡️ Licytacje ➡️ IG Szansa dla Juleczki

94 234,00 zł ( 27,1% )
Brakuje: 253 426,00 zł
Szymon Bochar
Pilne!
Szymon Bochar , 17 lat

Ratuj młode życie! Prosimy o wsparcie dla Szymona!

Młody, ambitny, z wielkimi planami na przyszłość Szymon właśnie stanął w szranki ze śmiercią. To okrutne, patrzeć, jak cierpi twoje własne dziecko. Jak odkłada wszystko, co dla niego ważne, na bok i zbiera siły do walki, z przeciwnikiem, przed którym drżą najsilniejsi… Z serca proszę o pomoc, bo choć wygrana jest w zasięgu ręki, sami nie damy rady… W maju, życie mojego syna zaczęło gasnąć. Pojawiła się gorączka, zmęczenie, kaszel i zadyszka – nic, co mogłoby zwiastować tragedię. Pierwsza diagnoza – zapalenie płuc. Wdrożono leczenie, jednak bez efektów. Po kolejnych badaniach koszmar: ONKOLOGIA. Po dokładnie dwóch tygodniach usłyszeliśmy diagnozę, pod której ciężarem do dziś uginają nam się nogi: chłoniak Hodkinga, w trzecim stopniu zaawansowania! W żyłach Szymka zaczęła płynąć chemioterapia – trucizna ratująca życie. Dopiero ona powstrzymała utrzymującą się przez miesiąc gorączkę. Lekarze przewidzieli długą i wyczerpującą drogę: 9 wlewów chemii, a następnie naświetlania. Bardzo się boję. W mojej głowie krążą najczarniejsze myśli: Czy to wystarczy? Czy uda nam się wygrać tę wojnę? Na szczęście, organizm Szymona dobrze reaguje na leczenie, a objawy stopniowo ustępują. Staram się być dobrej myśli, jednak wiem, że walczymy z bardzo podstępnym przeciwnikiem. Musimy być gotowi na komplikacje i powikłania po chemio- i radioterapii.  Szymon marzy o powrocie do normalności, o kontynuowaniu nauki, która na chwilę musiała zejść na dalszy plan. Jednak ze względu na osłabioną odporność, powrót placówki jest teraz niemożliwy. Dlatego, oprócz środków na leczenie i rehabilitację, proszę o wsparcie w zakupie laptopa, który pozwoliłby mu uczyć się zdalnie. To dla niego szansa, by mimo choroby i długich miesięcy spędzonych na leczeniu, nie tracić kontaktu z nauką i rówieśnikami. Z serca proszę o wsparcie, które pomoże mojemu synowi wyrwać się z objęć nowotworu. Oprócz rozpaczy mamy coś znacznie ważniejszego – nadzieję, która daje nam siły, by każdego dnia stawać do tej walki od nowa. Będę wdzięczna za każdą złotówkę. mama Szymona

24 027,00 zł ( 75,28% )
Brakuje: 7 888,00 zł
Katarzyna Szwiergiel
Katarzyna Szwiergiel , 47 lat

Serce Kasi przestało bić❗️ Pomóż jej wrócić do dzieci...

Kasia, NASZA MAMA, to najukochańsza osoba na świecie. Energiczna, aktywna, z głową pełną pomysłów – taka właśnie była… Dzisiaj nie może wstać z łóżka, mówi z trudem. Czasami nawet nie pamięta, że ma dzieci... Los postanowił pozbawić nas mamy niemal 6 lat temu. Miałem 15 lat, siedzieliśmy z rodziną przy stole, rozmawialiśmy. Tej niedzieli nasz świat legł w gruzach. Mama dopiła swoją kawę i postanowiła posprzątać pokój mojego młodszego rodzeństwa. Kilka chwil później z tego samego pokoju wybiegła moja siostrzyczka. Była przerażona i krzyczała!  Mama leżała nieprzytomna na podłodze. Mimo wielu prób nie mogliśmy jej ocucić. Nie pomagała resuscytacja. Karetka zabrała ją prosto do szpitala, gdzie zdiagnozowano NAGŁE ZATRZYMANIE KRĄŻENIA. Stamtąd mama trafiła do kliniki Budzik, a gdy odzyskała przytomność, przeniesiono ją do centrum rehabilitacyjnego.  Zmieniło się wszystko. Zamieszkaliśmy z babcią i dziadkiem, którzy robili, co mogli, ale nie mogli zastąpić mamy. Straciliśmy naszą opokę, wspaniałą osobę i drogowskaz. Byliśmy zagubieni i zdruzgotani. Dzieci, brodzące w otchłani rozpaczy... Trudno opisać emocje, które towarzyszyły i towarzyszą nam do tej pory. Widok mamy, która z ogromnym wysiłkiem stara się powiedzieć choć jedno zdanie, która często jest zdezorientowana i którą czasem ciężko rozpoznać... To złamałoby najtwardszego człowieka. Rok temu spotkała nas kolejna tragedia. Zmarł nasz dziadek. Pustka w sercu jeszcze się powiększyła. Od tej pory pomagam babci prowadzić sklep, jednocześnie studiując. Moje rodzeństwo jest jeszcze niepełnoletnie i cały czas bardzo ciężko znosi brak mamy. Jak wszystkie dzieci, tak bardzo jej potrzebujemy. Potrzebujemy też wsparcia, by zapewnić mamie dalszą rehabilitację i leczenie. Przez te kilka lat widzieliśmy wiele jej wzlotów i upadków, jednak każdy przebłysk dawnej mamy na nowo rozpala nadzieję, że ona jeszcze do nas wróci. Niestety, nasze środki się wyczerpały. Mama – cztery litery, które oznaczają wszystko. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać tę najważniejszą w świecie osobę. Kuba z rodzeństwem, dzieci Kasi

24 012 zł
Rafał Ryczyński
Rafał Ryczyński , 18 lat

Rafał pilnie potrzebuje rehabilitacji❗️Podaruj mu szansę na sprawność❗️

Mój syn od 5 roku życia choruje na padaczkę lekooporną. Schorzenia utrudniają mu życie i kiedy jego rówieśnicy marzą o przyszłości, studiach i karierze, Rafał chciałby po prostu funkcjonować, skupić się, nie zapominać… Szpital to drugi dom mojego syna. Badania, leczenie, terapie, rehabilitacja… A tak nie powinno być. Wiem, że Rafałowi nie jest łatwo. Ma problemy z koncentracją, pamięcią, zapomina nawet miesiące czy dni tygodnia. Widzę, jak ciężko pracuje, chociaż boli go ta „inność”. W tej sytuacji niezbędna i kluczowa jest rehabilitacja, by nie tylko niepełnosprawność umysłowa się nie pogłębiała, ale też utrzymać dobrą motorykę i napięcie mięśni (które ostatnio znów spadło).  Zebrane pieniążki przeznaczymy na turnusy, leczenie specjalistyczne, rehabilitację, specjalną żywność dla Rafała. Będziemy wdzięczni z synem za okazaną pomoc. Dobro zawsze powraca! Mama Rafała 🎦 Zobacz jak radzi sobie Rafał!

15 917,00 zł ( 29,92% )
Brakuje: 37 275,00 zł