Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ania Murawska
Ania Murawska , 41 lat

Zawał odebrał mi żonę, a córkom – mamę. Proszę, pomóż w walce o naszą ukochaną Anię❗️

Na początku lipca nasze życie zmieniło się w koszmar, który nie śnił się w najgorszych snach. To miały być zwykłe, spokojne wakacje... Niestety w przeciągu kilku chwil zmieniło się życie całej naszej rodziny. W wyniku nieszczęśliwego wypadku moja żona dostała zawału serca, wskutek którego jej mózg za długo pozostał niedotleniony. Ania to moja ukochana żona i matka dwójki naszych córek: Mariki i Leny! Do niedawna byliśmy szczęśliwą rodziną, jednak wypadek odebrał nam wszystko. Mnie żonę, a moim córkom – kochającą mamę. Wskutek zatrzymania akcji serca u Ani doszło do niedotlenienia mózgu – głównie płatów potylicznych, ciemieniowych oraz czołowych. Dzięki błyskawicznej reakcji najbliższych żonę udało się uratować, jednak do dziś nie wybudziła się ze śpiączki – jest nieświadoma tego, jak bardzo wszyscy za nią tęsknimy i jak bardzo czekamy... Aktualnie stan Ani można nazwać… wegetatywnym. Z córkami spędzamy każdy dzień przy jej łóżku, wierząc, że nasza obecność pomoże jej się obudzić i wrócić do nas. Ania jest żywiona dietą przemysłową przez przezskórną, endoskopową gastrostomię bezpośrednio do żołądka, omijając jamę brzuszną. Dodatkowo konieczne jest odsysanie wydzieliny przez założoną rurkę tracheostomijną wprowadzoną do tchawicy. Zapewnia ona możliwość swobodnego oddychania z pominięciem górnych dróg oddechowych. Jej stan wymaga ogromnego zaangażowania lekarzy, pielęgniarek i sprzętu medycznego. Naszą nadzieją jest długotrwała rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, gdzie Ania miałaby szansę na stopniowy powrót do zdrowia. Koszty tej opieki są jednak ogromne i wykraczają daleko poza nasze możliwości finansowe. Ania zawsze była wsparciem i dobrym duchem dla innych, zarażając wszystkich swoim ciepłem i troską. Teraz to ona potrzebuje pomocy – tej, która dałaby jej szansę wrócić do córek i do mnie. Wspólny czas stał się dla nas luksusem, którego pragniemy bardziej niż czegokolwiek innego. Z całego serca prosimy o pomoc w tej walce. Każdy dar, każda najmniejsza pomoc zbliża nas do chwili, w której znów będziemy mogli przytulić się do Ani – a ona odwzajemni uścisk. Dziękujemy za każdy gest wsparcia. Marcin, mąż Ani

11 386 zł
Nikola Figura
Nikola Figura , 18 lat

Kiedy za uśmiechem kryje się tragedia...

Od pierwszego dnia zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie łatwo, ale teraz stanęliśmy przed wyzwaniem nie do pokonania. Nasze życie podporządkowane chorobie Nikoli nigdy nie będzie wyglądało tak, jak rzeczywistość innych rodzin, które podobne dramaty ominęły. Wszystkie opcje zostały wyczerpane - teraz zostaje nam tylko jedno - prosić o pomocną dłoń!  Nikola jest nastolatką. Dziewczynki w jej wieku są samodzielne, uczą się życia, rozwijają pasję, szukają własnych dróg, nawiązują przyjaźnie, czasem na resztę życia… Dla Nikoli szczytem możliwości jest wypowiedzenie jednego bądź kilku słów w ciągu kilkunastu minut. Moja córka nie mówi, nie chodzi. Wymaga opieki przez całą dobę. Nie zje sama posiłku, nie zajmie się sobą. Wszystko za sprawą zbyt wczesnego porodu… Przyjście na świat w 26 tygodniu ciąży spowodowało, że życie naszej córki jest niekończącą się walką…  Kiedy się urodziła ważyła zaledwie 760 gramów. Była taką kruszynką, że ciężko było pojąć… Lekarze bali się mówić cokolwiek, nie mogli nas zapewnić o tym, co wydarzy się w ciągu najbliższych dni. Tych chwil pełnych napięcia i oczekiwania nie zapomnimy nigdy… Niestety to okazał się tylko wstęp do czekającej nas poważnej walki. Minęło póltora roku, Nikola rozwijała się wolniej, ale wszystko zrzucaliśmy na wcześniactwo. Po cichu liczyliśmy, że z czasem wszystko się ”wyrówna”. Nasze nadzieje okazały się złudne. U córki zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, a kilka lat później zespół Dandy-Walkera. To był bolesny cios na drodze naszego rodzicielstwa. Nie było nawet chwili, by przemyśleć to, co się dzieje, bo niemalże natychmiast zaczęliśmy poszukiwanie pomocy. Tylko stała, intensywna rehabilitacja była w stanie sprostać bolesnym dolegliwościom, które nieprzerwanie dręczyły naszą córeczkę… Do niedawna udawało nam się walczyć, ale teraz brakuje nam nie sił, a środków. Turnusy rehabilitacyjne, podczas których Nikola ma specjalistów na wyłączność. Doświadczonych i wykształconych ludzi prowadzących jej przypadek w indywidualny sposób. Każdy taki pobyt jest dla córki dużym obciążeniem pod względem wysiłku, ale przynosi niesamowite rezultaty! Dla nas nie ma lepszej nagrody niż obserwowanie, nawet najmniejszych postępów córki - wtedy wiemy, że podążamy dobrą ścieżką. Niestety, nasze możliwości się wyczerpują, bo choroba Nikoli wymaga coraz większej pracy i zaangażowania specjalistów, a to generuje ogromne koszty związane z opieką. Cena jednego turnusu to prawie 10 tysięcy złotych. Jak zdobyć taką kwotę, kiedy przez całą dobę opiekujesz się niepełnosprawnym dzieckiem?! Nie możemy zapewnić jej tego, co potrzebne najbardziej. Dla nas każdy przestój w rehabilitacji to ogromna strata! Specjaliści są zgodni, że tylko dzięki regularności, będziemy mogli zachować to, co osiągnęliśmy, a nawet pójść o krok dalej… Potrzebujemy Waszej pomocy, by dalej dzielnie walczyć o Nikolę. Jesteście naszą jedyną szansą na rozwój.  My jako rodzice nie marzymy o niczym innym. Życie Nikoli bez bólu, wspólna zabawa naszych dzieci. Zwyczajne rodzinne życie, rutyna, której nie zawsze trzeba przestrzegać. Kalendarz uwzględniający beztroskę i zabawę, nie tylko rehabilitację, zabiegi, konsultacje… Zdrowie - pod tym słowem kryje się wszystko, co w życiu ważne. 

9 956,00 zł ( 12,47% )
Brakuje: 69 831,00 zł
Maciej Krawczyk
7 dni do końca
Maciej Krawczyk , 39 lat

Wypadek zabrał mu sprawność! Pomagamy Maciejowi!

Mam na imię Maciek i mam 38 lat. Do października 2021 roku żyłem normalnie - pracowałem, byłem zdrowy i szczęśliwy. Ale wtedy wydarzyła się tragedia… Wracając motorem z pracy, źle się poczułem. Chciałem zjechać z drogi… Nagle ocknąłem się, gdy mój motor był kilka metrów przede mną, a ja miałem uszkodzoną nogę. Zdezorientowany i pełny adrenaliny wsiadłem na motor i dotarłem do domu. Gdy się w nim znalazłem, nagle poczułem ogromny ból i musiałem wezwać pogotowie. Okazało się, że złamałem kość piszczelową. Konieczna była operacja. Początkowo miałem problem ze znalezieniem szpitala, który podjąłby się jej przeprowadzenia... Tydzień chodziłem ze złamaną nogą! Na szczęście, w końcu przeszedłem operację. Trwała ona aż 3,5 godziny! Myślałem, że to koniec moich problemów. Nic bardziej mylnego... Kilka miesięcy po wypadku, zaczęły się u mnie pojawiać omdlenia, a także silne bóle pleców i głowy, które trwają do dziś. Trafiłem do neurochirurga. Okazało się, że mam pęknięty jeden z kręgów! Moja sprawność na tyle ucierpiała, że w lutym tego roku spadłem ze schodów i złamałem obojczyk. Po wyciągnięciu śrub i blaszek nie mam też czucia w zoperowanej nodze... Obecnie jedynym ratunkiem jest dla mnie operacja neurochirurgiczna pleców. Pozwoli to pozbyć się bólu i w końcu spróbować wrócić do normalnego życia. Przez wypadek przestałem pracować, właśnie skończył mi się zasiłek rehabilitacyjny... Jest mi naprawdę ciężko. Koszty operacji znacznie przekraczają moje możliwości, dlatego bardzo proszę Was o wsparcie. Bardzo chciałbym wrócić do życia sprzed wypadku, normalnie pracować... Maciej

7 061,00 zł ( 28,85% )
Brakuje: 17 408,00 zł
Nazar Kurczak
Nazar Kurczak , 4 latka

Trwa walka z SMA❗️Prosimy o pomoc❗️

Nasz chłopiec urodził się zdrowy, lecz już w pierwszych miesiącach życia zaważyliśmy, że coś jest nie tak. Czekaliśmy na postępy, ale one nie nadchodziły! Szukaliśmy pomocy, nie zdając sobie sprawy, że każdy dzień bez odpowiedzi jest dla naszego synka katastrofą! Nazarek był słaby. Z każdym tygodniem różnica w jego rozwoju w stosunku do rówieśników była coraz bardziej wyraźna. Synek nie czołgał się, nie chciał stawać na nóżki... Widzieliśmy, że jest coraz gorzej. Byliśmy przerażeni! Kiedy Nazarek skończył 8 miesięcy, zostaliśmy skierowani do poradni neurologicznej, gdzie zlecono nam dodatkowe badania. Tak zaczęły się nasze niekończące wędrówki między szpitalami, przeciągające w nieskończoność konsultacje i kolejne badania. Kilka miesięcy później wszystko okazało się jasne: SMA! Ta choroba odpowiadała za problemy synka, a my nie wiedząc o niej, tylko traciliśmy czas! Bezpowrotnie...  Dzięki Waszej pomocy  do żył naszego synka popłynął lek zatrzymujący postęp SMA. Nigdy Wam tego nie zapomnimy! Boimy się myśleć, jak wyglądałoby teraz życie Nazarka, gdyby nie Wasze dobre serca! Jednak jego walka o zdrowie i sprawność trwa nadal! Naszą codzienność wypełnia intensywna rehabilitacja. Nazarek ciężko pracuje i osiąga wspaniałe efekty. Z pozycji leżącej jest już w stanie sam usiąść! Niestety, nóżki są nadal słabe, Nazar nie jest w stanie chodzić... Oprócz ćwiczeń potrzebuje jeszcze sprzętów, z których niestety szybko wyrasta. By synek mógł kontynuować swoją podróż po samodzielność, musimy pilnie kupić mu pionizator. Przy obecnych wydatkach na leczenie i rehabilitację, jego cena znacznie wykracza poza nasze możliwości… Dlatego zdecydowaliśmy się poprosić o wsparcie. Z pomocą dobrych ludzi udało nam się pokonać tak wiele przeciwności… Mamy nadzieję, że i tym razem nasz Kurczaczek dostanie szansę, by wreszcie odkrywać świat na własnych nogach! rodzice Nazarka

5 992,00 zł ( 71,29% )
Brakuje: 2 413,00 zł
Karolina Gleinert
Karolina Gleinert , 38 lat

Codzienność Karoliny może być choć trochę łatwiejsza. Pomóżmy!

Od wielu lat zmagam się z astmą oskrzelową, ale do tej pory udawało mi się normalnie funkcjonować. Sprzęt, którym dysponowałam był wystarczający w codziennej walce. Niestety, teraz gdy moje objawy bardzo się zaostrzyły, obecny sprzęt do inhalacji nie jest mi już w stanie pomóc.  Dzięki wsparciu wielu osób udało mi się już zakupić inhalator i sprzęt do drenażu, który na co dzień pomaga mi się pozbyć zalegającej wydzieliny w oskrzelikach. To jednak wciąż za mało w walce z chorobą.  Bardzo Was proszę o pomoc w zebraniu środków na zakup specjalistycznego aparatu do oczyszczania dróg oddechowych. Dzięki niemu odzyskam szansę na normalne funkcjonowanie i będę miała większą swobodę oddychania. Każde wsparcie z Waszej strony jest dla mnie na wagę złota!  Karolina ➡️ Licytacje dla Karoliny 

5 842,00 zł ( 5,03% )
Brakuje: 110 116,00 zł
Paweł Zalewski
Paweł Zalewski , 32 lata

Tragiczny wypadek odebrał mu sprawność. POMÓŻ!

Wiedliśmy normalne, szczęśliwe życie. Jedna chwila przekreśliła wszystko – marzenia plany na przyszłość… Dziś każdy dzień to walka o sprawność mojego ukochanego Pawła. Letnie, lipcowe popołudnie… W najgorszych snach nie przypuszczałam, że może się tak zakończyć. Gdy dotarła do mnie wiadomość, że mój partner miał tragiczny wypadek, ziemia osunęła mi się spod nóg. Paweł w stanie krytycznym trafił do szpitala. Wszystko działo się tak szybko… Stan Pawła był bardzo poważny. Nie da się opisać słowami, jak bardzo się bałam, że go stracę… Doszło do urazu mózgowo-czaszkowego. Konieczna była natychmiastowa operacja czaszki.  Lekarze nie dawali mu szans. „Proszę się pożegnać” – te słowa zapamiętam na zawsze.  Nie mogłam w to uwierzyć. Nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Paweł wciąż leżał nieprzytomny w śpiączce, a ja każdego dnia czekałam, aż się obudzi. Po 5 miesiącach mój ukochany otworzył oczy. Wiedziałam, że do mnie wróci!  Kolejne miesiące Paweł spędził w ośrodku rehabilitacyjnym. Tam miał zapewnioną najlepszą możliwą opiekę. Dzięki ciężkiej pracy i determinacji udało się osiągnąć niemożliwe. Paweł zaczął powoli wypowiadać pierwsze słowa, poruszać rękoma. Do pierwszych kroków jeszcze długa droga, ale wierzę, że pewnego dnia się uda. Boję się, co będzie, gdy pobyt w ośrodku dobiegnie końca. Paweł nie jest jeszcze gotowy, żeby wrócić do domu. Wymaga całodobowej opieki. Obecnie jest jeszcze karmiony dojelitowo przez PEG, a w jego szyi wciąż jest rurka tracheostomijna.  Rokowania są dobre – zarówno lekarze jak i rehabilitanci widzą szansę na poprawę. Jednak, aby było to możliwe, potrzebna jest stała i intensywna praca. Bardzo zależy mi, żeby Paweł mógł kontynuować niezbędne terapie w specjalistycznej placówce. Niestety, koszty takiego pobytu są ogromne… Wiem, że cuda się zdarzają. Już raz usłyszałam, że nie ma szans… Ale Paweł żyje! I wiem, że w końcu będzie sprawny i samodzielny. Moja wiara i miłość każdego dnia motywują mnie do dalszego działania. Proszę Was o wsparcie w tych niezwykle trudnych chwilach. Jagoda 📽️ Zobacz zmagania Pawła:

4 173 zł
Nikola Staromłyńska
Nikola Staromłyńska , 8 lat

Sepsa spustoszyła jej organizm❗️Wesprzyj walkę Nikolki❗️

W pierwszej dobie życia zaatakowała ją sepsa, a później wylew IV stopnia, który zniszczył korę mózgową i wzrok. Dziś Nikola ma porażenie mózgowe, epilepsję i jest niewidoma. Nie siedzi, nie chodzi, jest dzieckiem leżącym. Nikola od pierwszych chwil walczy o siebie i życie. Sepsa spustoszyła jej małe ciałko tak, że córeczka w obu oczkach ma epiprotezy, tak by nie zamknęły się na stałe i jej buzia pozostała bez deformacji. Dlatego też jeździmy na wymianę protez raz w roku. Nóżki Nikoli zastępuje specjalistyczny wózek. To jedyna forma lokomocji, nie licząc naszych rąk. Córka nie jest w stanie niczego wykonać samodzielnie – nie podrapie się po głowie, nie zawoła „mamo, jestem głodna", nie powie, że jej zimno albo za ciepło. Wózek, tak samo jak epiprotezy, musi być wymieniany, bo Nikolka wciąż rośnie. Niestety, koszty tutaj kumulują się do nieosiągalnych dla nas kwot. Co najgorsze, w przypadku protez refundacja nie zmienia się adekwatnie do cen, a ta do wózka nie wystarcza. Dopłaty z naszej strony to ponad 10 tysięcy! Staramy się jak możemy dostosować nasze życie pod potrzeby córeczki, co niejednokrotnie przerasta nasze możliwości. Jest to trudne, ale robimy, co możemy. Otrzymane wsparcie było dla nas nieocenione, dlatego pełni nadziei znów prosimy o pomoc, by zapewnić naszej Nikolce warunki do jak najlepszego i najwygodniejszego funkcjonowania. Rodzice Nikolki

4 120,00 zł ( 32,27% )
Brakuje: 8 646,00 zł
Marcel Szeszko
Marcel Szeszko , 11 lat

Pomocy – trwa walka o życie❗️11-letni Marcel kontra okrutny nowotwór❗️

Nie tak dawno codzienność Marcela wypełniały jego pasje: treningi boksu, gotowanie, rower, spędzanie czasu z trójką starszych braci. Nasz syn żył zwykłym życiem 11-latka. Do czasu pojawienia się okrutnej diagnozy… Dzisiaj jest ból, chemia i wycieńczająca walka z nowotworem, który przyszedł odebrać mu życie… Błagamy o pomoc! U Marcela zdiagnozowano złośliwy nowotwór mózgu… Nagle, z dnia na dzień życie naszej rodziny zmieniło się. Marcel nagle zaczął skarżyć się na okropne bóle głowy, szybko się męczył, wymiotował... Błędne diagnozy, wizyty u różnych specjalistów, szukanie po omacku pomocy trwało przez dwa tygodnie… Mimo złego samopoczucia Marcel dalej chodził do szkoły, aktywnie spędzał czas, bawił się z kolegami i chodził na swoje ukochane treningi boksu. 10 kwietnia 2024 zapamiętamy na długo. Tego dnia Marcel zasłabł w szkole podczas testów sprawnościowych. Od razu zabraliśmy go do szpitala, gdzie wykonany rezonans magnetyczny wykrył to, czego nikt z nas nie mógł się spodziewać, nawet w najgorszych koszmarach – guza mózgu. Byliśmy przerażeni… W takim momentach świat naprawdę zatrzymuje się na chwilę… Ale nie było czasu do stracenia. Potrzebna była pilna operacja! Odbyła się ona w Katowickim Centrum Zdrowia Dziecka i dzięki Bogu, przebiegła bez żadnych powikłań. Nasz Grubcio, jak pieszczotliwie go nazywamy, zaledwie kilka dni po operacji, wrócił do pełnej sprawności fizycznej i intelektualnej. Wydawało się, że już wszystko będzie dobrze, guz został usunięty, żadne powikłania pooperacyjne nie wystąpiły, lekarze byli bardzo dobrej myśli, a my byliśmy przekonani, że będziemy się pokazywać w szpitalu jedynie na kontrole. Niestety, optymizm był przedwczesny…  Otrzymany wynik histopatologiczny nie pozostawił żadnych złudzeń – nowotwór złośliwy mózgu: Medulloblastoma, rdzeniak zarodkowy anaplastyczny czwartego stopnia złośliwości. Agresywny i okrutny nowotwór... Już sama ta diagnoza zabrzmiała przerażająco, a to nie był koniec złych wieści. Rezonans kanału kręgowego wykrył przerzuty...  W tej chwili nasz Grubcio jest w trakcie chemioterapii, pierwszy cykl ma już za sobą. Jest bardzo dzielny, na nic nie narzeka, nie pokazuje żadnych słabości, jak prawdziwy fighter mierzy się z chorobą bez cienia strachu! Jesteśmy z niego tacy dumni, ale też strasznie się o niego martwimy… Niebawem czekają go kolejne trzy cykle chemii, po których przez 6 tygodni będzie poddawany protonoterapii. Marcel jest uśmiechniętym jedenastolatkiem pełnym pasji, pomysłów i niekończącej się energii do działania. Jest najmłodszy w naszej rodzinie. Od małego kochany i rozpieszczany. Wychuchany przez swoich trzech starszych braci, Patryka, Adriana i Filipa, zawsze gotowych przenieść dla niego góry i wziąć na swoje barki każde jego zmartwienie. Adrian zaraził Marcela smykałką do motoryzacji, Patryk miłością do boksu, a Filip pasją do rysowania. Marcel lubi aktywnie spędzać czas, jeździć na rowerze, grać w piłkę i gry planszowe, ale najbardziej cieszą go treningi boksu, który uprawia od kilku lat. Poza sportem jego największa pasja to gotowanie. Potrafi spędzać w kuchni całe dnie, serwując przepyszne dania całej naszej rodzinie. Nie wiemy, co przyniesie jutro, żyjemy z dnia na dzień z głęboką wiarą w sercach, że nasz Grubcio będzie zdrowy i odzyska swoje beztroskie dzieciństwo. Przed nami długa droga, Marcela czeka długotrwałe, koszmarnie wycieńczające i kosztowne leczenie. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie naszego Fightera w tej najcięższej walce, którą właśnie toczy! Pomocy! Rodzice i bracia Marcela

4 107 zł
Dariusz Janów
Dariusz Janów , 43 lata

Wypadek, który zniszczył codzienność... Pomóż Darkowi!

Każdego roku, w maju, wraca do mnie tragiczne wspomnienie zdarzenia, które całkowicie odmieniło moje życie. Przed wypadkiem na rowerze, jako osoba niewidoma, radziłem sobie w miarę dobrze – poruszałem się samodzielnie o białej lasce, spotykałem się z ludźmi, podróżowałem. Wypadek zburzył wszystko…  Urodziłem się z dziecięcym porażeniem mózgowym i zanikiem nerwów wzrokowych. Niestety, gdy miałem 16 lat straciłem wzrok całkowicie. Nauczyłem się chodzić o lasce, jednak nawet z jej pomocą miałem problemy z poruszaniem się. Nie było mi łatwo, ale zaakceptowałem trudną rzeczywistość! Nieszczęście wydarzyło się 1 maja 2020 roku! Podczas jazdy na rowerze-tandemie uległem wypadkowi i złamałem biodro z przemieszczeniem. Rozpocząłem intensywną rehabilitację, na którą udało się pozyskać część środków w ramach poprzedniej zbiórki – jestem niezwykle wdzięczny wszystkim, którzy wtedy mi pomogli! Środki niestety się skończyły, a rehabilitacja koniecznie musi być kontynuowana, szczególnie w celu złagodzenia bólu biodra, który towarzyszy mi przy wykonywaniu nawet najdrobniejszych ruchów. Intensywna rehabilitacja to dla mnie jedyny ratunek! Każde zajęcia ze specjalistą przynoszą ulgę w bólu i dają nadzieję, że może za jakiś czas stanę na nogi. Podczas rehabilitacji na basenie czuję się jak ryba w wodzie – odchodzi ból i mogę swobodnie poruszać nogami, jak osoba chodząca. Marzę, aby tak się czuć na co dzień, a nie tylko w wodzie! Niestety, koszty rehabilitacji przekraczają moje możliwości, a bardzo chciałbym wrócić do samodzielności i przestać odczuwać ten ogromny ból przy poruszaniu. Bez pomocy ludzi o dobrych sercach nie dam sobie rady… Wierzę, że z Waszą pomocą mam szansę na lepsze jutro! Proszę o wsparcie! Darek

3 901,00 zł ( 7,28% )
Brakuje: 49 674,00 zł