Nadzieja na lepszą przyszłość jest tak blisko. Proszę, pomóż mi o nią zawalczyć!
Całuję go w czoło i zastanawiam się, kiedy upłynął ten czas... Pamiętam, jak był jeszcze małym chłopcem, który tak grzecznie bawił się zabawkami i co wieczór domagał się kołysanek. Pamiętam też, jak dorastał, ambitnie realizował swoje plany i marzenia. Od zawsze byłam z niego bardzo dumna. Teraz mój syn jest już dorosły, jednak przez to, co się stało, znów bardzo potrzebuje wsparcia drugiej osoby. Los bywa nieprzewidywalny. Wystarczyła jedna chwila, by życie mojego syna zmieniło się o 180 stopni. Z dnia na dzień, stał się więźniem własnego ciała. Wypadek komunikacyjny, do którego doszło prawie rok temu, przekreślił wszystkie jego marzenia. Kiedy dowiedziałam się o tym zdarzeniu, miałam ochotę rzucić wszystko i jechać do Sebastiana. Wbiec do szpitala, by go zobaczyć. Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i że bardzo go kocham. Niestety, przez pierwsze tygodnie kontakt z synem był ograniczony. Bardzo bałam się o jego życie. Jeszcze niedawno Sebastian był zdrowym, ambitnym chłopakiem z głową pełną marzeń. Interesował się komputerami i motoryzacją. To były jego dwie największe pasje, które zajmowały większą część jego życia. Wolność była dla niego ważna, dlatego bardzo chciał otworzyć własną firmę. Na co dzień, pracował na budowie i chociaż życie go nie oszczędzało, z uśmiechem pokonywał wszystkie przeciwności. Po wyjściu ze szpitala mój syn potrzebował ciągłej opieki. Ze względu na moją pracę, nie mogłam zajmować się nim na tyle, ile wymaga praca przy osobie niepełnosprawnej. Od stycznia Sebastian znajduje się w ośrodku opiekuńczo-leczniczym. Dzięki rehabilitacji pomału wraca mu czucie. Kiedy widzę, jak lekarze pomagają mu wykonywać liczne ćwiczenia, wierzę, że jeszcze wszystko wróci do normy. Nadzieja na całkowity powrót do sprawności jest realna. Ze względu na obecną sytuację związaną z pandemią, widzę mojego syna tylko przez szybę. Bardzo chciałabym podejść do niego, przytulić go, a nawet zwyczajnie potrzymać za rękę i wspierać podczas rozmowy. Jedyną szansą dla Sebastiana jest bardzo kosztowny turnus rehabilitacyjny, podczas którego ma szansę na udział w licznych terapiach, zajęciach, zabiegach i masażach. Jest to rehabilitacja, na którą nas nie stać. Jako mama, zrobiłabym dla syna wszystko. Wiem jednak, że sama nie wygram tej przerażającej walki o jego przyszłość. Pomóż, proszę! Mama Sebastiana, Renata