Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Natalia Musienko
Pilne!
Natalia Musienko , 15 lat

Wesprzyj Natalię w walce z SMA!

Każdego dnia obserwujemy, jak nasza córeczka traci siły i zdrowie. Coś, co jeszcze kilka dni temu nie sprawiałoby jej większego wysiłku, dziś staje się wyzwaniem nie do pokonania...  Wszystko to za sprawą straszliwej choroby, jaką jest SMA…  Natalia urodziła się 7 września 2009 roku – pozornie zdrowa, wypisana ze szpitala ze wzorową kartą. Uśmiechnięta, radosna i piękna. Do tej pory pamiętamy, jak dobrze było nam razem. Rodzice, straszy synek i córka – cała rodzina w komplecie. Z pewnością nasza historia wyglądałaby jak wiele innych, gdyby nie fakt, że do naszego spokojnego i szczęśliwego życia, nagle, zupełnie niespodziewanie dołączyła okrutna choroba....  U naszej córeczki zdiagnozowano rdzeniowy zanik mięśni – SMA1. To najcięższa i najbardziej agresywna postać choroby. SMA bez leczenia powoduje śmierć neuronów, odpowiedzialnych za pracę mięśni związanych nie tylko z ruchem, ale również z przełykaniem, oddychaniem i życiem… Obecnie Natalka ma już 12 lat, jednak nigdy nie postawiła swojego pierwszego kroku. Dzieci w jej wieku biegają, chodzą do szkoły, dorastają i zdobywają świat. Nasza córeczka porusza się wyłącznie na wózku i jest zależna od innych...  Choroba z każdym dniem zabiera jej wszystkie dotychczas nabyte umiejętności. Mięśnie Natalki słabną, dlatego coraz trudniej jej wykonywać nawet najprostsze czynności, takie jak jedzenie, pisanie, ubieranie się. Nasza córka traci kontrolę nad całym ciałem...  Gdybyśmy tylko mogli, zrobilibyśmy wszystko, co w naszej mocy, by Natalka była zdrowa, jednak coraz częściej czujemy się bezsilni... Natalka, by móc walczyć z nieuleczalną chorobą, by móc zatrzymać jej galopujący postęp, musi przyjmować lek, który jest niezwykle drogi. Niestety, jego koszt jest wielki, a czas działa na naszą niekorzyść...  Każda uciekająca minuta, każda godzina może sprawić, że kolejne mięśnie naszej córeczki będą obumierać.  Stanęliśmy przed wyzwaniem szybkiego zebrania ogromnej sumy pieniędzy. Niestety, kwota znacznie przekracza nasze możliwości finansowe.... Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak błagać Was o pomoc!  Każda złotówka ma dla nas ogromne znaczenie i może uratować życie naszej córki!  Rodzice Dowiedz się więcej:  ➡️ Natalka walczy z SMA! 💚

5 305,00 zł ( 0,33% )
Brakuje: 1 595 826,00 zł
Kubuś Kuligowski
Pilne!
Kubuś Kuligowski , 4 latka

Ratujemy życie Kubusia❗️Połowa dzieci z tym nowotworem umiera!

Kubuś walczy z agresywnym nowotworem złośliwym! Diagnoza – neuroblastoma z niekorzystnym genem n-MYC, przez który otrzymał leczenie dla grupy wysokiego ryzyka. Diagnoza zmieniła beztroskie życie naszego synka w dramatyczny bój z czasem, chorobą i finansowaniem leczenia. Błagamy o pomoc, żeby ratować życie Kuby, 4 lata to nie czas na umieranie... 17 września dowiedzieliśmy się, że nasz 4-letni kochany synek stoi przed walką z nierównym przeciwnikiem – neuroblastomą, jednym z najbardziej agresywnych i śmiertelnych nowotworów dziecięcych... Połowa chorujących na niego dzieci umiera.  17 września poszłam z synem na umówione wcześniej usg brzucha. Tydzień wcześniej zaczęły się silne bóle brzucha, zaparcia, wymioty i gorączka. Pediatra podczas badania stwierdziła, że albo Kuba ma dziwnie wypełniony żołądek, albo widzi zmianę. Skierowała nas do szpitala na lepsze usg. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, serce biło jak oszalałe, żołądek bolał z nerwów. Miałam nadzieje, że to jakaś pomyłka. Niestety, potwierdziło się. Między śledzioną a nerką jest patologiczna masa wielkości 8 cm. Później rezonans magnetyczny stwierdził guz lito-torbielowaty w rzucie nadnercza lewego. Poczułam, jakby cały świat walił mi się na głowę. Padły określenia neuroblastoma – guz złośliwy, co niestety potwierdziły wyniki biopsji. Badanie było robione we Wrocławiu z zamiarem wycięcia guza, Kuba przeszedł skomplikowany zabieg. Jednak po otwarciu okazało się, że guz nie jest do pierwotnego zabiegu, ponieważ otacza narządy wokół. Konieczne jest zmniejszenie guza chemią. Jakby tego było mało, Kuba złapał ospę podczas ostatnich dni w przedszkolu. Przewieziono nas do szpitala  zakaźnego we Wrocławiu. Po wyleczeniu ospy wróciliśmy na oddział onkologii w Zabrzu. Przed nami kolejne ciężkie miesiące walki o zdrowie syna. Kuba dopiero zaczął poznawać świat a przed nim wiele miesięcy leczenia z nierównym, nieobliczalnym przeciwnikiem, który nawet po wyleczeniu w stanie remisji często nawraca. Jednym ratunkiem jest szczepionka przeciw wznowie.  Kwota jest ogromna i boję się, że nie zdążymy jej zebrać.  Marzymy tylko o zdrowiu synka, żeby jego cierpienia skończyły się jak najszybciej. Trafiliśmy do onkologicznego piekła. O chorobie Kuby nigdy wcześniej nie słyszałam, nigdy nie myślałam, że przyjdzie nam się mierzyć z taką diagnozą. Serce mi pęka, gdy Kuba krzyczy podczas kolejnych pobrań krwi, gdy podłączają mu kolorowe kable, w których płynie chemia niszcząca wszystko, nie tylko złe komórki, kiedy muszę go trzymać, bo się wyrywa. Patrzę na niego i jedyne, co mogę zrobić to wspierać go i być silną, aby się nie bał. Obecnie mały przechodzi 3 cykl chemii przed operacją. Ma już szereg skutków ubocznych. Bóle brzucha, bo guz puchnie, bóle głowy, gorączki, biegunki, wymioty, reakcje alergiczne, jest osłabiony. Miał 3 razy przetaczaną krew. A to przedsmak tego co przed nim... Kubusia czeka długie I wyczerpujące leczenie. Pierwsze 3 miesiące w naszym mieście, gdzie będą podawali silną chemioterapię co 10 dni, następnie skomplikowana operacja wycięcia guza. Reszta etapów, czyli autoprzeszczep, radioterapia i immunoterapia odbędą się w Krakowie. Aby zapomnieć raz na zawsze o tym piekle, jedyną szansą jest terapia przeciw wznowie w Nowym Jorku. Koszt kuracji jest ogromny – wynosi około 2 mln złotych! Nawet gdybyśmy sprzedali wszystko, co mamy, nie uzbieramy takiej sumy... Dlatego błagamy Was o pomoc ! Zrezygnowałam z pracy, aby wspierać syna w chorobie. Wydatki związane z dojazdami, pobytem w szpitalach, żywnością specjalistyczną, aby Kuba nie tracił na wadze, stale rosną.  Nie tak powinno wyglądać dzieciństwo 4-letniego chłopca, w szpitalnych murach, z kablami podłączonymi do ciała, kłuciem igłami, cierpieniem i bólem. Powinien biegać po podwórku, spędzać beztrosko czas na zabawie. Wierzymy, że jeszcze tak będzie! Tak bardzo boimy się o naszego synka. Wspólnie pomóżmy wrócić Kubusiowi do normalnego życia. Do domu, do przedszkola, do beztroskiego dzieciństwa, do śmiechu i radości. Zwracamy się do państwa o pomoc w ratowaniu Kubusia. Z góry dziękujemy za każdą wpłatę, udostępnienie, jakąkolwiek pomoc. Rodzice

7 001,00 zł ( 0,32% )
Brakuje: 2 120 658,00 zł
Ansar Tsechoev
Pilne!
6 dni do końca
Ansar Tsechoev , 9 lat

POMOCY❗️NOWOTWÓR zabiera młode życie❗️

Gdy 3 lata temu zmarł mój mąż – wspaniały tata dla naszych dzieci – myślałam, że nic gorszego w życiu mnie już nie spotka. Gdy usłyszałam, że mój syn jest śmiertelnie chory zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Strach o życie własnego dziecka przerósł wszystko. Bezsilność zabija mnie od środka... Wiem, że jest jeszcze szansa, by ocalić jego życie – szansa warta MILION ZŁOTYCH, z której nie możemy skorzystać! Dwa lata temu Ansarowi na szyi urósł guzek, dziwna zmiana. Lekarze powiedzieli mi wtedy, żeby się nie martwić, że to nic poważnego. Pomóc miały maści, które stosowaliśmy według zaleceń. Zaufaliśmy lekarzom… Niestety to nie pomogło, a kilka miesięcy później w okolicy pojawiły się dwa nowe guzki! Wiedziałam, że to nie zwiastuje nic dobrego… Pojechaliśmy na kolejne badania. Biopsja wykazała, że zmiany są nowotworowe i jest to chłoniak!  Nie mogłam się z tym pogodzić. Jak to możliwe? Dlaczego właśnie mój syn? Poczułam strach, którego nigdy wcześniej nie znałam. Natychmiast rozpoczęliśmy leczenie. Niestety, lekarze wciąż nie mieli dla mnie dobrych wieści. Po dwóch cyklach chemioterapii wykonano badanie PET-CT, które wykazało, że zmiany na szyi dały przerzuty i rozprzestrzeniły się po całym organizmie! Byłam przerażona… Szukałam pomocy, gdzie tylko się da, nadziei, że w końcu jakieś leczenie zadziała. Tak trafiliśmy do Korei do kliniki Severance w Seulu, która zaoferowała najlepszą terapię. Rozpoczęliśmy chemioterapię według nowego protokołu.  Nowe badania wykazały, że choroba ustępuje. W porównaniu z poprzednimi badaniami PET wyraźnie widać, że zmiany wszędzie się zmniejszyły. Planowanych jest co najmniej kilka kursów chemioterapii. Ponieważ nowotwór jest bardzo agresywny i trudny w leczeniu, lekarze muszą przeprowadzić autologiczny przeszczep krwiotwórczych komórek macierzystych. Rachunek za leczenie wynosi w tej chwili ponad MILION ZŁOTYCH! Jest to bardzo kosztowne leczenie ale bez niego mój synek nie ma szans na życie! Nigdy nie zdobędę sama takich pieniędzy, dlatego proszę każdego, kto czyta ten apel o jakąkolwiek pomoc! Każda złotówka, udostępnienie – wszystko ma znaczenie!  Ansar mówi, że się nie podda, ale bez Was nie da rady! Mama

3 440,00 zł ( 0,32% )
Brakuje: 1 044 326,00 zł
Iwona Zelman
12 dni do końca
Iwona Zelman , 56 lat

Tragiczny wypadek odebrał mi zdrowie – pomóż!

Nigdy nie sądziłam, że zwyczajny dzień spędzony w ogrodzie zmieni moje życie na zawsze. W 2011 roku zdarzył się tragiczny wypadek… Podczas zrywania czereśni w sadzie spadłam z drabiny z dużej wysokości. W szpitalu poznałam brutalną prawdę – złamałam kręgosłup, co spowodowało paraliż połowy ciała! Niestety, okazało się, że złamałam również żebra, a mój rdzeń kręgowy jest uszkodzony w 90%. Wszystkie moje plany i marzenia nagle straciły sens…  Wiedziałam jednak, że nie mogę się poddać – muszę żyć dalej i walczyć o sprawność dla mojej córki!  Po kilku latach od wypadku pojawiły się poważne powikłania takie jak zaburzenia krążenia, problemy z oddychaniem, kamica żółciowa i zwichnięcie stawu skokowego. Codziennie muszę mierzyć się z wyzwaniami, które stawia mi moje własne ciało! Najbardziej uciążliwe i wywołujące ogromny ból jest samoistne napinanie się mięśni, które ogranicza samodzielne i swobodne funkcjonowanie. Momentami nawet podniesienie kubka herbaty jest niemożliwe z powodu występujących przykurczy dłoni.  Po wypadku zostałam sama z 5 letnim dzieckiem. Musiałam zmierzyć się z utrzymaniem siebie i córeczki jako osoba z niepełnosprawnością. To właśnie córka jest dla mnie ogromnym wsparciem oraz motywacją do walki o zdrowie i każdy dzień. Niestety, nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna. Obecnie nie mogę pracować i utrzymuję się z niewielkiej renty, które nie pozwala mi nawet na opłacenie wszystkich potrzebnych artykułów spożywczych. Tym bardziej nie starcza mi środków na bardzo kosztowne zabiegi specjalistycznej rehabilitacji. Z tego powodu chciałabym posiadać w domu sprzęt, który umożliwi mi pionizację i zaangażuje nogi do ruchu. Nie mogę także już dłużej zwlekać z przystosowaniem domu do moich potrzeb jako osoby na wózku. Podczas ulewnych deszczy okazało się, że dach naszego domu przecieka. Jest to 100 metrów kwadratowych blachy, którą należy wyremontować z powodu obecnej pleśni. Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Każda złotówka będzie ogromnym ułatwieniem i da mi nadzieję na poprawę mojego stanu zdrowia. Wasza pomoc pomoże mi postawić postawić pierwszy krok na drodze ku większej sprawności i samodzielności. Iwona

380,00 zł ( 0,32% )
Brakuje: 117 493,00 zł
Szymon Stanuch
Szymon Stanuch , 5 lat

Wesprzyj Szymona w walce o lepsze jutro!

Szymuś urodził się dokładnie 15 lutego 2019 roku przez nagłe cesarskie cięcie, ponieważ ciąży zagrażała zamartwica płodu. Na początku było wszystko w porządku, synek urodził się zdrowy, otrzymał komplet punktów. Niestety z kolejnymi miesiącami, jego rozwój zaczął nas bardzo niepokoić... Po długiej diagnostyce okazało się, że Szymek ma autyzm. Wymaga intensywnej i wieloprofilowej terapii. Od dłuższego czasu synkowi doskwierają tiki proste, złożone oraz wokalne. Stadium nasila się i słabnie falami. Do tego doszły lęki oraz nadwrażliwości. Nasze dziecko wymaga dalszej diagnostyki i dodatkowego wsparcia specjalistów.  Do naszych terapii doszła potrzeba cotygodniowych zajęć TUS oraz psychoterapii, a także częstszych wizyt u specjalistów w tym badań EEG.  Miesięczny koszt samych terapii wynosi około 2000 złotych. Zajęcia odbywają się systematycznie tydzień w tydzień, jeśli oczywiście zdrowie synka na to pozwala.  Niestety zaczyna nam brakować środków na niezbędne terapie i leczenie... Dużo pieniędzy wydajemy dodatkowo na kontrole lekarskie u wielu specjalistów. Bardzo dziękujemy za dotychczasową pomoc i z całego serca prosimy o dalsze wsparcie. Każda złotówka przybliża Szymona do lepszego zdrowia i rozwoju!  Rodzice

81,00 zł ( 0,31% )
Brakuje: 25 451,00 zł
Ilona Czogała
Ilona Czogała , 70 lat

Najbardziej złośliwy NOWOTWÓR znów zaatakował❗️Potrzebne wsparcie❗️

W życiu muszę radzić sobie sama. Nie mam męża ani dzieci, dlatego w walce ze śmiertelną chorobą również jestem samotna... W czerwcu 2021 roku zdiagnozowano u mnie raka jajnika – FIGO IIIC/IV. Niedługo potem przeszłam operację i rozpoczęłam leczenie chemioterapią, które trwało do września 2022 roku. Potem był czerwiec 2023 roku, kiedy dowiedziałam się, że nastąpiła progresja choroby. Zastosowano u mnie chemioterapią paliatywną i dowiedziałam się, że terapia podtrzymująca nie jest refundowana w przypadku nawrotowym raka jajnika. Ale na razie nie będzie ona konieczna, bo zdarzyło się najgorsze… Trzeci nawrót, którego tak bardzo się bałam – stał się rzeczywistością. Znów walczę z najbardziej złośliwym nowotworem, którego nie da się do końca usunąć. Kolejny raz musiałam podnieść rękawice i rozpocząć chemioterapię paliatywną. Dopiero po wyciszeniu komórek nowotworowych, będę mogła przyjąć terapię podtrzymującą.  Bardzo się boję. Miałam nadzieję, że w końcu ten najgorszy koszmar się skończy, że jesień mojego życia będzie spokojna… Dziś ponownie muszę zwrócić się z prośbą do ludzi dobrej woli i serca, by wsparli mnie w walce z chorobą. Nie jest łatwo prosić o pomoc finansową, ale nie mam wyboru. W walce z nowotworem liczy się każdy dzień, każda szansa, której nie mogę zmarnować. Ilona

202,00 zł ( 0,31% )
Brakuje: 63 628,00 zł
Agulim Berkinbajewa
Pilne!
Agulim Berkinbajewa , 9 lat

Nasza córeczka umiera, a jej życie otrzymało cenę... Błagamy o pomoc❗️

Nie ma na świecie większej rozpaczy od tej, gdy dowiadujesz się, że Twoje maleńkie dziecko jest śmiertelnie chore. Nie ma większego lęku od tego, gdy patrząc w ufne oczy córeczki, wiesz, że musicie stoczyć walkę o jej życie… W 2022 roku nasza Kruszynka nagle zachorowała. Rozpoczęliśmy tułaczkę po kolejnych lekarzach, lecz żaden nie był w stanie wyjaśnić nam, co dzieje się z naszym dzieckiem. Z czasem bóle brzucha nasilały się, wykonywaliśmy więc kolejne badania i podawaliśmy coraz to nowe leki.  Pod koniec sierpnia 2023 roku bóle stały się jeszcze częstsze, a córka zaczęła tracić na wadze. Znów pojechaliśmy do lekarzy, zrobiliśmy wszystkie badania i tym razem skierowano nas na tomografię komputerową z kontrastem oraz biopsję trzustki.  Po otrzymaniu wyników tych badań nasz świat rozpadł się na miliard kawałków, a serca na ułamek sekundy przestały bić. U naszej ukochanej córeczki zdiagnozowano nowotwór złośliwy trzustki! Przepisano jej 12 cykli chemioterapii. Gdy tylko nowotwór zmniejszy się wystarczająco – będzie możliwe usunięcie guza. Staraliśmy się nie załamywać i być dzielni – dla naszej córeczki. Jednak gdy usłyszeliśmy wstępny kosztorys leczenia – nas świat zawalił się po raz drugi. Życie naszego dziecka wyceniono na 170 000 dolarów! Chcemy wyć, krzyczeć z rozpaczy! Obudzić się z tego koszmaru, jakby to był tylko zły sen. Wziąć córeczkę w ramiona i uciec z nią jak najdalej od diagnozy. Niestety, żadna z tych rzeczy nie jest możliwa. Musimy walczyć o życie córeczki i przejść razem z nią piekło starcia ze złośliwym nowotworem. Musimy być wystarczająco silni, by dać jej poczucie bezpieczeństwa i nadzieję. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by córka mogła dalej żyć! Poprosić o pomoc każdego, zapukać do każdych drzwi… Sami nie damy rady uzbierać tak ogromnej kwoty. Jako rodzice błagamy, nie przechodźcie koło naszej tragedii obojętnie. Każda wpłata, każda złotówka, każde udostępnienie to szansa dla naszego dziecka. To szansa na uratowanie życia małej, bezbronnej dziewczynki.  Rodzice

2 242,00 zł ( 0,31% )
Brakuje: 713 929,00 zł
Iryna Firman
Iryna Firman , 20 lat

Twarz, która nie przedstawia emocji... Pomóż Irynie się uśmiechnąć❗️

Wyobraź sobie, że nie jesteś w stanie się uśmiechnąć. Że pomimo licznych emocji, które na co dzień kłębią się w Twojej głowie, nie jesteś w stanie ich okazać. Kiedy coś Cię rozśmieszy, zasmuci, zdenerwuje czy zdziwi – Twoja twarz zawsze pozostaje taka sama, bez emocji... "Nasza córka ma 17 lat. Od urodzenia idzie przez świat z kamienną twarzą, ponieważ cierpi na Zespół Möbiusa. To schorzenie, którego najbardziej widocznym symptomem jest brak ekspresji twarzy, Niestety, lista dolegliwości jest znacznie dłuższa. Ze względu na ograniczone ruchy twarzy oraz brak mimiki, Iryna nie jest w stanie normalnie mówić... Pomimo starań i wielkiego wysiłku nie zawsze jesteśmy w stanie zrozumieć, co córka chce nam powiedzieć. Oprócz problemów z komunikacją, Iryna ma również zaburzone ruchy gałek ocznych, problemy z połykaniem oraz dysmorfię twarzy.  Pochodzimy z małej miejscowości w Ukrainie. Jeszcze kiedy Iryna była malutkim dzieckiem, szukaliśmy pomocy u wielu specjalistów we Lwowie czy Kijowie.  Niestety, nikt nie potrafił jej pomóc.  Mimo choroby, staraliśmy się funkcjonować normalnie. Córka chodziła do szkoły, a my robiliśmy wszystko, aby była szczęśliwa. Niestety, wraz z wiekiem rosły też jej kompleksy... Z roku na rok Iryna popadała w coraz większą otchłań smutku, a my czuliśmy się całkowicie bezradni... Jedyne co mogliśmy zrobić to wciąż szukać pomocy...  W końcu, po wielu latach pojawiła się nadzieja, która stała się dla nas światełkiem w tunelu. Gorączkowo przeszukując internet szczęśliwie natknęliśmy się na specjalistyczną klinikę w USA, gdzie światowej sławy specjaliści zajmują się właśnie takim przypadkami. Natychmiast wysłaliśmy zgłoszenie.  W oczekiwaniu na odpowiedź, Iryna każdego dnia przeglądała zdjęcia szczęśliwych pacjentek, które przeszły już leczenie... To był niesamowicie wzruszający widok... Bo przecież uśmiech na twarzy to jej największe marzenie.  Iryna szybko otrzymała kwalifikację. Niestety, aby doszło do operacji i leczenia, musimy zebrać potwornie wysoką sumę! Kwota przekracza nasze możliwości finansowe, a sytuacja, w której obecnie się znaleźliśmy jest bardzo trudna. Ja pracuję w Polsce, jako pomoc kuchenna, a Iryna wraz z tatą wciąż przebywają w Ukrainie. Mąż dotychczas pracował w fabryce, gdzie również nie zarabiał dużych pieniędzy. Niestety teraz, nasza ojczyzna znalazła się w cieniu dramatycznej wojny, co jeszcze bardziej komplikuje naszą sytuację...  Dlatego z całego serca proszę o pomoc i wsparcie dla mojej córki... Bo operacja to nie tylko szansa na uśmiech. To ratunek całej jej twarzy i normalnego życia...  Jesteście naszą ostatnią nadzieją..." Lesia, mama

776,00 zł ( 0,3% )
Brakuje: 250 710,00 zł
Fred Oreri Mathayo
Fred Oreri Mathayo , 28 lat

Pomóż uratować zdrowie Freda❗️

23. marca życie Freda i moje wywróciło się do góry nogami… Tak nagle, z dnia na dzień, choć nic na to nie wskazywało… Fred zaczął mieć problemy z bólem pleców, mięśni, bólem pod prawym żebrem, miał zimne poty i co najgorsze – problem z oddychaniem i dyskomfort w klatce piersiowej. Niezwłocznie przetransportowałam go do szpitala w Kenii, mając nadzieję, że tam natychmiast uzyska pomoc. Od razu okazało się, że jego oddech jest zbyt płytki i konieczne jest wspomaganie tlenem… Jego stan zdrowia stale się pogarszał… Fred czuł się słabo i pomimo maski z tlenem – miał ogromne problemy z oddychaniem. Po niedługim czasie przetransportowano go na oddział intensywnej terapii. Lekarze przeprowadzili szereg badań. Od tamtej pory mój mąż był stale podłączony do tlenu i aparatury, która kontrolowała jego funkcje życiowe. Niestety nie obyło się bez infekcji, przez co konieczne było wprowadzenie antybiotykoterapii. Fred z dnia na dzień zaczął wyglądać coraz gorzej i słabiej. Stwierdzono stan zapalny trzustki i obustronny wysięk opłucnowy. Po pewnym czasie konieczne było przetransportowanie Freda do innego szpitala. Lekarze stwierdzili, że mąż jest w krytycznym stanie. Przeprowadzono kolejne badania – RTG, USG, tomografię, morfologię… Wykonano drenaż obu płuc. W tej chwili przez intensywne, wymagające leczenie – z moim mężem nie mam żadnego kontaktu… Bardzo się boję, że Fred się podda, bo nie będzie miał już siły dalej walczyć. Stoję nad jego szpitalnym łóżkiem, a moje serce rozpada się na miliony kawałków… Koszty leczenia przekraczają nasze możliwości finansowe. Musimy zwrócić się z prośbą o pomoc…  Fred jest wspaniałym, utalentowanym człowiekiem, który ma mnóstwo planów i marzeń do zrealizowania. Nie mogę pozwolić, by to pieniądze stanęły nam na drodze do jego zdrowia… Staram się nie załamywać do końca i wierzę, że to jeszcze nie koniec naszego wspólnego życia.  Każda złotówka, każde udostępnienie to krok bliżej do naszego celu – uratowania zdrowia Freda. O niczym innym nie marzę bardziej…  Dziękuję za każdą formę wsparcia i wierze, że razem możemy dokonać cudów. Żona Agnieszka

525,00 zł ( 0,3% )
Brakuje: 169 688,00 zł