Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Małgorzata Sałamacha
Małgorzata Sałamacha , 63 lata

Pomóż, proszę! Nowotwór przyniósł za sobą tragiczne skutki!

Przed chorobą onkologiczną byłam osobą wiecznie uczącą się i pracoholikiem. Pod koniec czerwca 2009 roku usłyszałam słowa, które zmieniły wszystko – moje życie, dotychczasowe wartości, przyzwyczajenia. Z dnia na dzień musiałam podporządkować się śmiertelnej chorobie i przejść na jej warunki. Wiedziałam jednak, że zrobię wszystko, by ją pokonać.   Do dziś pamiętam ten moment, gdy po raz pierwszy usłyszałam mrożące krew w żyłach słowa: „Ma Pani raka”. W tamtej chwili byłam kompletnie zdezorientowana i przerażona. Nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo moje życie się zmieni.  Zdiagnozowano u mnie trzyogniskowego raka o średnicy 5 cm, 2,7 cm i 2,5 cm z przerzutami do węzłów chłonnych z naciekami. Rokowania były złe. Bardzo złe. Zaledwie dwa dni po usłyszeniu diagnozy przeszłam pierwszą operację.  Następnie wdrożono chemioterapię, która niestety przyniosła za sobą okropne skutki. Krótko po niej przyszłam polineuropatia i bezsenność. Później kolejna operacja. Okazało się, że zostały jeszcze komórki nowotworowe. Musiałam przejść kolejną operację, a następnie radioterapię.  I kiedy miałam nadzieję, że teraz wszystko zmierza już dobrym kierunku, los po raz kolejny wystawił mnie na próbę. W 2012 roku zmarł mój młodszy brat, a po niedługim czasie ukochany tata. Bardzo przeżyłam ich śmierć.  Zaledwie dwa lata później usłyszałam, że pojawiła się wznowa i przerzuty do kości. To totalnie mnie załamało. Wdrożyliśmy kolejne leczenie, które doprowadziło do naprawdę poważnych powikłań. Miałam dwa razy martwicę kości żuchwy, wykonaną plastykę żuchwy i dwa razy samoistne złamanie nogi. Krótko po tym lekarze podjęli decyzję o zmianie leczenia. Z powodu choroby nowotworowej w kwietniu tego roku doszło do samoistnego złamania moich dwóch kości udowych. Przeszłam kolejne dwie poważne operacje – wstawiono mi dla wzmocnienia dwa długie gwoździe tytanowe.  Do tej pory nie pojawił się jednak zrost, dlatego muszę korzystać z urządzenia wspomagającego ten proces. Miesięczny koszt wypożyczenia sprzętu to 2 tys. złotych! Jest to dla mnie ogromny wydatek. Leczenie onkologiczne spowodowało duże spustoszenie w moim organizmie. Mam tachykardię, zakrzepicę, podwyższony cukier i duże problemy z kręgosłupem. Wydaję ogromne sumy pieniędzy na leki, a od 5 lat utrzymuję się wyłącznie z renty. Przyjmuję suplementy, dzięki którym mam lepsze wyniki.  Nowotwór i śmierć bliskich osób przewartościowały moje życie. Teraz uważam, że najważniejsze jest życie, zdrowie i szeroko rozumiana miłość. Wasza pomoc pozwoli mi na dalsze leczenie, rehabilitację i suplementację, która jest tak ważna. Dzięki niej mam lepsze wyniki badań i mogę przystępować do dalszego leczenia. Już teraz z całego serca dziękuję za wsparcie i dobre słowo! Małgosia

246,00 zł ( 0,46% )
Brakuje: 52 946,00 zł
Franek Śliwowski
Franek Śliwowski , 9 lat

Przez długie lata walczyłam o diagnozę dla synka... Gdy już wiem, na co choruje – możemy mu pomóc!

Franio to moje najmłodsze dziecko. Pierwsze niepokojące objawy zauważyłam u synka tuż po porodzie. Od razu dostrzegłam, że nie miał odruchów takich, jak jego starsze, żwawe rodzeństwo… Był mało ruchliwy, nie jadł, a jego lewe oczko zaczęło mocno ropieć i nie otwierało się do końca… Frania udało mi się nakarmić dopiero parę godzin po narodzinach. Lekarze obejrzeli oczko i pomogli je oczyścić. Powiedzieli, że nic złego się nie dzieje, ale polecili także, żeby w razie powracających problemów zgłosić się do okulisty. W tamtej chwili uspokojona przez specjalistów wierzyłam, że to tylko chwilowe trudności i że już niedługo wszystko będzie w porządku.  Niestety, stan zdrowia Frania nie poprawiał się wraz z upływem kolejnych miesięcy. Gdy skończył roczek, a problemy piętrzyły się coraz bardziej – zaczęłam poszukiwać pomocy dla synka. Przez długie lata szukałam odpowiedzi na pytanie: co tak naprawdę dolega mojemu dziecku? Niestety, kolejni specjaliści nie byli w stanie na nie odpowiedzieć. Dopiero gdy Franio skończył 6 lat, okazało się, że wszystkie dolegliwości Frania wynikają z wrodzonej wady genetycznej, związanej także z niepełnosprawnością intelektualną i niskorosłością. Dodatkowo u synka stwierdzono zaburzenia metaboliczne, autyzm atypowy, całościowe zaburzenia rozwoju oraz aberrację chromosomową.  Niezwykle trudno było pogodzić się z tym, jak wiele diagnoz spadło na moje dziecko. Tak jak każdy rodzic marzyłam przecież, żeby Franio miał szansę na zdrową i samodzielną przyszłość. Z drugiej strony dopiero od momentu, gdy dowiedziałam się, na co choruje synek – można było spróbować mu skutecznie pomóc.  Pomimo swojego wieku Franio wciąż ma trudności z ubieraniem się samodzielnie oraz z chodzeniem. Jedna z jego nóżek jest krótsza i cieńsza od drugiej, co sprawia, że nie jest w stanie pokonywać dłuższych dystansów i w przyszłości czeka go operacja ortopedyczna. Niestety, pomimo licznych zajęć terapeutycznych oraz intensywnej rehabilitacji – lewa strona ciała synka pozostaje mniej sprawna, niewładna… W walce o sprawność i lepsze funkcjonowanie Franio potrzebuje stałej opieki wielu specjalistów oraz kontynuowania rehabilitacji. Wiąże się to jednak z wysokimi kosztami finansowymi, dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie! Walczę o mojego synka już od wielu, wielu lat. Codziennie siły do dalszego działania dodają mi wszystkie jego małe-wielkie postępy. Na przestrzeni czasu widać, jak wiele może zmienić się dzięki intensywnej pracy ze specjalistami – synek otworzył się na inne dzieci i coraz wyraźniej mówi. Niestety… Wiemy, że przed nami jeszcze długa i kręta droga do lepszego funkcjonowania Frania. Każda wpłata i każde udostępnienie bardzo pomoże nam w jej pokonaniu! Mama Frania

245,00 zł ( 0,46% )
Brakuje: 52 947,00 zł
Vova Buchukury
Vova Buchukury , 7 lat

By pomóc przyszła szybciej niż śmierć... Ratunku❗️

Kiedy mój syn miał 3 lata, zaczął się często budzić w nocy. Budził się, wstawał z łóżka, biegał po domu, wykrzykiwał coś i nie poznawał członków rodziny. Przestraszyliśmy się niesamowicie, a przecież jeszcze nie wiedzieliśmy, co się dzieje...  Neurolog stwierdził, że ma tik nerwowy. Po zużyciu leków ataki zaprzestały. Po 1,5 roku zaczął zbyt często mrugać i znów zapadła ta sama diagnoza: "tik nerwowy". Niestety chwilę później z prawego oczka poleciała ropa na tyle, że Vova przestał nim mrugać. Kolejna otrzymana diagnoza: zapalenie spojówek... Znów leczenie, tabletki, kropli do oczu... Następny objaw naprawdę bardzo nas przeraził! Przechylona główka i brak koordynacji! Nie było wątpliwości: dzieje się coś strasznego. Vovka został hospitalizowany w trybie pilnym. Kiedy usłyszeliśmy, co tak naprawdę było powodem wszystkich naszych koszmarów, poczuliśmy, jak ziemia ucieka nam spod nóg. Rozlany glejak pnia mózgu... Operacja niemożliwa! Przez kilka dni trwała nasza rozpacz. Płacz i brak siły i pomysłu. Co robić w takiej sytuacji... Jeszcze 3 tygodnie temu nasz synek bawił się z innymi dziećmi jakby nigdy nic. A dzisiaj wiemy, że możemy go stracić w każdej chwili... Czekanie nie grało na jego korzyść, zaczęliśmy szukać ratunku dosłownie na całym świecie. Konsultacje, badania, polecani specjaliści. Wraz z walką były również koszty, koszty i jeszcze raz koszty... Pozbyliśmy się już wtedy oszczędności.  Gdy traciliśmy nadzieje, pojawiło się światełko w tunelu. Okazało się, że ratunek jednak istnieje! Znaleźliśmy klinikę w Turcji. Vovka zaczął brać tabletki, które wstrzymują wzrost nowotworu. Mimo tego nie mamy zbyt dużo czasu. Stan Vovki pogarsza się codziennie. Guz rośnie, ucisk zaburza koordynację  i mówienie. Nasz syn ma problem z wymówieniem nie tylko słów, ale i liter. Jego twarz się zniekształca, a prawe oko nadal się nie zamyka, przez co synek non stop łapie infekcję. Jest osłabiony, dużo je, ale nie nabiera wagi... Boję się o niego. Nie wiem, ile mamy czasu. Mózg — to centralny komputer, który kieruje wszystkimi organami i systemami w jego ciele. Jak odmówi posłuszeństwa, stanie się najgorsze... To nie może się wydarzyć!  Vovka ma dopiero 5 lat i bardzo chce żyć! Błagam, pomóżcie uratować naszego synka! Mama  

1 915,00 zł ( 0,45% )
Brakuje: 415 107,00 zł
Sofia Amirżanowa
Sofia Amirżanowa , 5 lat

Mała Sofia pokonała BIAŁACZKĘ, jednak choroba zaatakowała PONOWNIE❗️Ratunku 🚨

Gdy nasza córeczka Sofia przyszła na świat – byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by uchylić jej nieba, zapewnić odpowiedni rozwój, szczęśliwe dzieciństwo. Łamią nam się serca na samą myśl, że nie zdołaliśmy jej uchronić przed śmiertelną chorobą… Przez dwa lata swojego życia nasze córeczka rozwijała się prawidłowo. Była naszym radosnym promykiem, swoim uśmiechem zarażała każdego, kogo spotkała. W najczarniejszych koszmarach nie spodziewaliśmy się, że niebawem śmierć będzie nam chciała ją odebrać. Że w jej organizmie rozwijała się już potworna choroba… Gdy poznaliśmy diagnozę, nogi się pod nami ugięły… OSTRA BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA ZAATAKOWAŁA naszą dwulatkę. Nasz świat rozpadł się na miliony drobnych kawałeczków. Nie potrafiliśmy wytłumaczyć Sofii, dlaczego tak bardzo cierpi i dlaczego każdego dnia widzi nasze łzy. Nie chcieliśmy, by czuła, że boimy się dużo bardziej niż ona. Mogliśmy jedynie szeptać jej do ucha, że bardzo ją kochamy i modlić się, by jej maleńkie ciało powstrzymało potwora, który każdego dnia odbierał jej coraz więcej sił... Od razu rozpoczęliśmy chemioterapię, która bardzo osłabiała Sofię. Na szczęście po wielu miesiącach trudnej walki w końcu mogliśmy odetchnąć z ulgą. Nasza mała dziewczynka wygrała – pokonała chorobę! Byliśmy z niej tacy dumni… Dostawała już wtedy tylko chemię wspierającą. Niestety niedługo później nasz koszmar powrócił. Poczuliśmy się, jakbyśmy wybudzili się z niego tylko na chwilę, by niebawem ponownie w niego zapaść… Znowu musieliśmy rozpocząć walkę na śmierć i życie, nastąpił NAWRÓT. Choroba postępuje, dlatego liczy się każdy dzień, każda minuta. Podjęliśmy decyzję o leczeniu się w Turcji, bo tam lekarze nadal dają nadzieję naszej małej wojowniczce. Sofia potrzebuje 4. kursów chemioterapii, radioterapii i przeszczepu szpiku.  Każdego dnia staje nam przed oczami obraz naszego życia bez niej. Nie możemy pozwolić, by odeszła. Już raz udało jej się wygrać – wierzymy, że Sofia zdoła pokonać chorobę ponownie. Aby jednak tak się stało, NIEZBĘDNE jest bardzo kosztowne leczenie. Sami nigdy nie będziemy w stanie zgromadzić tak kolosalnej kwoty… Musimy błagać o pomoc, bo tylko to nam pozostało… Obecnie Sofia jest w szpitalu ze względu na krytyczne wyniki badań i utrzymującą się gorączkę. W kwietniu – jeśli jej stan na to pozwoli, przejdzie operację przeszczepu szpiku... Nie przechodź obojętnie, pomóż nam wygrać walkę o życie ukochanego dziecka…  Rodzice

3 259,00 zł ( 0,45% )
Brakuje: 713 678,00 zł
Eryk Żyraldo
Eryk Żyraldo , 13 lat

Eryk niewyobrażalnie cierpi, a my jesteśmy bezradni... RATUNKU❗️

Problemy zdrowotne synka zaczęły się, gdy miał trzy latka. Przestał reagować na swoje imię i komunikaty, cofał się w rozwoju, był nieposłuszny. Te wszystkie niepokojące symptomy zmobilizowały nas do wizyty u lekarza i wykonania szczegółowych badań.  Eryk bardzo często chorował, a z każdą infekcją wycofywał się coraz bardziej. Nie mógł się skupić, spać, usiedzieć w jednym miejscu. Lekarze zdiagnozowali całościowe zaburzenia rozwoju.  Szukaliśmy przyczyny u wielu specjalistów i lekarzy, jednak do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi. Są momenty, gdy stan synka się poprawia. Potrafi wtedy skupić się narysowaniu, bawić się, zachowywać spokojnie. Jednak po niedługim czasie wszystko wraca. Ostatnie badania immunologiczne wykazały autoagresję skierowaną przeciwko własnym tkankom. Eryk ma niezwykle silne bóle głowy i oczu, które powodują, że zaczyna nas gryźć, bić, kopać, demolować dom i otoczenie, w którym się znajduję. Od dwój lat zdarza się również, że ma problem z chodzeniem. Zdarzyło się, że zastałam go w kuchni z nożem w ręku, bo nie był w stanie poradzić sobie z przeszywającym bólem. Nie wiem, co mogłoby się stać, gdybym w porę nie zareagowała.  W Gdańsku jest prywatna klinika, w której można dogłębnie prezanalizować i zdiagnozować przypadek Eryka. Nasz synek potrafi jeździć na rowerze, na nartach, wymawiać pojedyncze słowa. Niestety w tych gorszych chwilach zmienia się nie do poznania. Towarzyszą mu utraty świadomości, podczas których nie rozpoznaje nawet nas, ukochanych rodziców, którzy kochają go ponad wszystko. Eryk uczęszcza do specjalnej szkoły podstawowej, gdzie ma zapewnione wszystkie niezbędne zajęcia i terapie. Nie możemy jednak na tym poprzestać. Musimy szukać i diagnozować dalej, by wiedzieć, jak mu najlepiej pomóc. Oddalibyśmy wszystko, by w końcu uśmierzyć ten niewyobrażalny ból. Pomożecie nam? Rodzice Eryka

712,00 zł ( 0,44% )
Brakuje: 158 863,00 zł
Mieszko i Kornel Sawa
Mieszko i Kornel Sawa , 5 lat

Łączy ich dzień urodzin i trudna walka o sprawność❗️Mieszko i Kornel proszą o pomoc❗️

Jesteśmy rodzicami dwóch uroczych chłopców ze zdjęcia powyżej. To Mieszko i Kornel – wcześniaki zmagające się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Od chwili przyjścia na świat, ich życie jest pełne wyzwań. Każdego dnia walczą z ograniczeniami, które stają im na drodze do normalnego dzieciństwa. Pełni wdzięczności, ale i nadziei, znów prosimy Was o pomoc w ich drodze do lepszego i bardziej samodzielnego życia! Chłopcy rosną, a ich potrzeby wraz z nimi. W ich życiu wydarzyło się coś przełomowego! Zostali zakwalifikowani do SDR, operacji, której celem jest zmniejszenie spastyczności i znaczna poprawa sprawności ruchowej. Kornelek jest już po operacji, która odbyła się w sierpniu tego roku. Wykonaliśmy ją w Polsce, w Szczecinie u najlepszego z najlepszych – dr Lickendorfa. Mieszka czeka to samo, już na początku przyszłego roku.  Teraz skupiamy się na rehabilitacji Kornela – jego ciało musi nauczyć się funkcjonowania bez spastyki i wypracować nowe, prawidłowe wzorce chodu. Najbardziej kluczowy jest pierwszy rok od operacji, to teraz możemy najwięcej osiągnąć. Widzimy już fantastyczne efekty, nie możemy ich zaprzepaścić!  Mieszko przygotowuje się do tego samego zabiegu – już na początku przyszłego roku! Zanim to się wydarzy, ważne jest, by wzmocnił mięśnie tułowia i osiągnął jak najlepsze zakresy ruchu w nóżkach. Chłopcy potrzebują specjalistycznej rehabilitacji, dodatkowych wizyt u specjalistów, badań, sprzętu rehabilitacyjnego. Koszty są ogromne, szczególnie że wszystko jest razy dwa... Oprócz walki o jak najlepszą sprawność walczymy z innymi skutkami wcześniactwa. Mieszko ma zaburzenia rytmu serca, niedomykalność zastawki mitralnej, jest w trakcie dokładnej diagnostyki kardiologicznej. U Kornela postawiono podejrzenie rozszczepu krtani. Jest po opieką foniatry i czeka na rozszerzone badania, które trzeba niestety wykonać w znieczuleniu. Niestety, chłopcy zaczynają dostrzegać różnice pomiędzy sobą, a swoimi rówieśnikami. Często pytają: Dlaczego chodzimy inaczej? Te pytania łamią nasze serca, ponieważ jako rodzice marzymy o jak najlepszym życiu dla naszych dzieci. Chcemy, aby mogły biegać, bawić się i cieszyć się życiem tak jak inne dzieci. Chcemy także, żeby spełniali swe marzenia, a mają ich mnóstwo! Są bardzo inteligentni, zawsze uśmiechnięci i świadomi swojej niepełnosprawności... Zaskakują nas każdego dnia. Wszystkie środki zebrane z poprzedniej zbiórki, która była dla nas prawdziwym cudem i zostały wykorzystane na 100 %. Wierzymy, że i tym razem wsparcie płynące prosto z Waszych serc, pomoże nam zapewnić chłopcom wszystko, czego potrzebują do dalszego rozwoju! Bardzo prosimy o każdą złotówkę, udostępnienie tej zbiórki i dobre słowa, które za każdym razem przekazujemy Kornelowi i Mieszkowi!  Rodzice małych Wielkich Wojowników

474,00 zł ( 0,44% )
Brakuje: 105 909,00 zł
Kordian Bereśniewicz
Kordian Bereśniewicz , 30 lat

Chciałbym skupić się na życiu, nie na chorobie... Pomocy❗️

Od 12. roku życia choruję na cukrzycę. Dzisiaj mam 29 lat i wciąż borykam się z trudnościami zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.  Cukrzyca wisi nad chorym jak widmo tragedii. Powikłania przy złym prowadzeniu i niedopatrzeniach mogą być opłakane w skutkach i to jest to, czego obawiam się najbardziej. Chciałbym wspomóc się pompą insulinową, która pozwoliłaby mi lepiej kontrolować zdrowie. Inteligentna pompa potrafi określić poziom cukru i zredukować go w razie konieczności. Niestety, jej koszt to 26 000 złotych! Obecnie nie stać mnie na jej zakup. Po ukończeniu 16 lat straciłem zasiłek pielęgnacyjny, a refundacja na sprzęt medyczny obowiązuje jedynie do 26. roku życia. Bardzo serdecznie proszę o wszelką pomoc – wsparcie finansowe, udostępnienie zbiórki, informacje… Cokolwiek, co pomogłoby mi żyć spokojniej i nie martwić się codziennym przebiegiem choroby i powikłaniami. Chciałbym skupić się na samym życiu, nie na próbie utrzymania go. Kordian

120,00 zł ( 0,43% )
Brakuje: 27 540,00 zł
Mariusz Wacławik
Mariusz Wacławik , 60 lat

Moją codzienność naznaczyła choroba Parkinsona... Proszę, POMÓŻ MI!

W 2012 roku mój świat na chwilę się zatrzymał. Dzień, w którym usłyszałem druzgocącą diagnozę pamiętam, jakby to było wczoraj… Wszystko, czym przejmowałem się do tamtej pory, nagle przestało mieć znaczenie. Najważniejsza stała się walka o zdrowie! Już od ponad dekady zmagam się z chorobą Parkinsona. Jest nieuleczalna, podstępna i odbiera mi panowanie nad własnym ciałem… Przez te lata nieustannej i nierównej walki, mój stan zdrowia znacznie się pogorszył!  Stale przyjmuję leki, które spowalniają postęp choroby. Niestety, mimo to cały czas odczuwam jej skutki. Jestem coraz słabszy, a samodzielne pokonywanie nawet krótkich dystansów stało się dla mnie niemożliwe!  Z początku ciężko było mi pogodzić się z chorobą i jej wpływem na moje życie. Nie jestem jednak w stanie się jej pozbyć… Na co dzień staram się radzić sobie najlepiej jak się da, ale jest mi bardzo trudno. Nigdy nie będę w pełni zdrowy, jednak pojawiło się światełko w tunelu! Nadzieją na znaczne polepszenie mojej codzienności jest wszczepienie stymulatora mózgu. Dzięki niemu miałbym szansę na poprawę sprawności ruchowej, a także zmniejszenie sztywności mięśni i drżenia rąk! Już raz pomogliście mi w walce z chorobą, za co jestem Wam bardzo wdzięczny! Jednak znów muszę zwrócić się z prośbą o wsparcie… Koszt operacji jest dla mnie zdecydowanie za duży, sam sobie nie poradzę! Codzienna walka z chorobą jest niezmiernie wyczerpująca… Tak bardzo chciałbym wrócić do życia sprzed diagnozy! Wszczepienie stymulatora jest dla mnie teraz jedyną szansą na odzyskanie sprawności! Proszę, pomóżcie mi! Będę wdzięczny za każdą złotówkę! Mariusz

680,00 zł ( 0,42% )
Brakuje: 158 895,00 zł
Anna Laskowska
Anna Laskowska , 36 lat

Tylko kosztowne badania dadzą nam odpowiedź jak dalej pomóc Ani! Prosimy o wsparcie!

Życie Ani niczym nie przypomina życia jej rówieśników. Córka większość swojego czasu spędza w domu, walcząc ze swoimi słabościami i bólem, który nie odpuszcza jej nawet na moment. Najgorsze jest to, że nie umiem jej pomóc, to kłuje jak cierń moje matczyne serce.  Problemy Ani rozpoczęły się już w wieku nastoletnim i przez lata wyłącznie się nasilały. Córka cierpi na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, bezdech senny, zaburzenia przemian fosforu i tężyczkę. Potrzebuje stałej opieki wielu specjalistów, rehabilitacji, częstych badań, wizyt lekarskich, terapii i dalszego leczenia. Niestety to wszystko pochłania ogrom środków finansowych, przez co nie jestem w stanie odłożyć pieniędzy na kosztowne badania WES, które znaczenie przyspieszyłyby diagnostykę Ani oraz nadałyby odpowiedni kierunek dalszej terapii i leczenia. Biorąc pod uwagę ilość trudności, z którymi mierzy się moja córka na co dzień takie badania rozwiałyby wiele wątpliwości i odpowiedziałyby na pytania, które od lat kłębią się w głowie.  Największą trudność dla Ani stanowi poruszanie się. Córka ma bardzo sztywne mięśnie i stawy, przez co ciężko jej się chodzi, bo odczuwa silny ból. To sprawia, że całe dnie głównie leży, albo siedzi. Ania ma też problemy z kontrolowaniem swoich emocji, jej niepełnosprawność jest oparta na zaburzeniach dwubiegunowości, występują u niej częste zmiany nastroju, czasem pobudzenie, czasem stany depresyjne… Zmaga się też z dużą bezsennością.  Zarówno ja, jak i nasza rodzina, chcemy uczynić życie Ani lepszym. Do tego jednak musimy wykonać konieczne badanie WES i znaleźć odpowiedź, jakie działania podjąć dalej. To wszystko wymaga środków finansowych, które dla niektórych mogą się wydawać niewielkie, a dla nas są bardzo trudne do pozyskania. Dlatego prosimy o pomoc! Pomóżcie nam zawalczyć o jej lepszą przyszłość! Mama i rodzina Ani

40,00 zł ( 0,42% )
Brakuje: 9 429,00 zł