Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jakub Marcinkowski
Jakub Marcinkowski , 6 lat

Każdy dzień Kubusia to walka! Twoja pomoc jest mu potrzebna bardziej, niż kiedykolwiek!

Zarówno ciąża jak i poród z naszym synkiem przebiegły książkowo i bez żadnych komplikacji. Z niecierpliwością czekaliśmy na moment, aż usłyszymy, że Kubuś jest zdrowy, tak jak podczas badań zapewniali nas lekarze. Niestety po narodzinach okazało się, że jest zupełnie inaczej! Szczęście prysło jak bańka mydlana. U naszego synka zdiagnozowano wadę mózgu – hipoplazję ciała modzelowatego, odpowiadającą za przekazywanie informacji między jedną półkulą a drugą. Do tego doszło krwawienie śródczaszkowe! U Kubusia została wykryta też nadwzroczność, przez którą maluch niedowidzi. Gdy wyszliśmy ze szpitala z plikiem skierowań, stanęliśmy w obliczu wielkiej niepewności jutra... Nie wiedzieliśmy, jak Kubuś będzie się rozwijał. Zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas wielka walka o to, co zdrowym dzieciom przychodzi bez wysiłku. Niestety nawet w najgorszych myślach nie sądziliśmy, że będzie aż tak trudno… Kubuś potrzebuje naszej stałej opieki w każdej sferze: ubieraniu, przewijaniu, noszeniu, karmieniu, myciu czy podawaniu leków. Syn nadal samodzielnie nie chodzi, ani nie siada, ale coraz lepiej porusza się za pomocą chodzika oraz rowerka rehabilitacyjnego. Wypowiada też coraz więcej słów, co jest dla nas ogromną radością! Efekty przychodzą powoli, ale widząc, jak nasze dziecko robi kolejne małe kroczki, cieszymy się, że wszystko zmierza ku lepszemu. Wiemy jednak, że wsparcie wielu specjalistów oraz korzystanie ze sprzętów rehabilitacyjnych czy ortopedycznych, będzie konieczne przez całe życie Kubusia... Na co dzień synek uczęszcza do specjalistycznego przedszkola, gdzie objęty jest profesjonalnym wsparciem. Po południu jeździmy na różne terapie, ponieważ potrzebne są zajęcia z fizjoterapii, logopedii, rehabilitacji wzroku, zajęć psychologiczno-pedagogicznych i elektrostymulacji mięśni. Kilka razy w roku, korzystamy z turnusu mikropolaryzacji mózgu oraz jeździmy na turnusy rehabilitacyjne. Dzieciństwo Kubusia nie wygląda jak jego rówieśników, co bardzo nas boli… Do tego w ubiegłym roku przeszedł kilka zabiegów,  które miały spowodować u niego rozluźnienie mięśni. Czekają nas one również w bieżącym roku. W styczniu 2024 roku, u Kubusia zdiagnozowano padaczkę, a w lutym syn miał operację lewego oka. Dlatego, w najbliższym czasie będzie potrzebował intensywnej terapii wzroku. Sami nie możemy uwierzyć, że tego jest tak dużo! Syn rośnie i nasze potrzeby nie kończą się wyłącznie na szeroko pojętej rehabilitacji. W najbliższym czasie będziemy musieli wymienić sprzęt, który wspiera go w codziennym funkcjonowaniu. Wymiany wymagają jego ortezy, gorset, fotelik do siedzenia, pionizator, wózek, a także kilka sprzętów ortopedycznych i rehabilitacyjnych. Syn potrzebuje również urządzenia do komunikacji alternatywnej. To wszystko wymaga od nas ogromnych nakładów finansowych, których niestety nie mamy… Kubuś musi pozostawać pod stałą opieką medyczną wielu specjalistów. Kolejki na NFZ są przerażająco długie, dlatego często zmuszeni jesteśmy korzystać z pomocy prywatnej. Do tej pory syn przeszedł kilka badań genetycznych, ale w tym roku czeka nas dalsza, kosztowna diagnostyka. Dziękujemy za Wasze dotychczasowe wsparcie. Cieszymy się, że nasza historia poruszyła wiele ludzkich serc. Gdybyśmy mogli, podziękowalibyśmy każdemu z osobna. Wierzymy, że każda Twoja złotówka zmieni przyszłość naszego synka! Prosimy, nie bądź obojętny pomóż nam... W Tobie jedyna nadzieja. Rodzice Kubusia

1 232,00 zł ( 0,77% )
Brakuje: 158 343,00 zł
Mateusz Zalewski
Mateusz Zalewski , 29 lat

Guz mózgu powrócił i chce zabrać młode życie❗️Historia Mateusza nie może skończyć się już teraz...

Mówi się, że sensem życia jest spełnianie marzeń. Perspektywa zmienia się, gdy marzeniem jest po prostu przeżycie. Mam 28 lat, a ponownie staje do walki z przeciwnikiem, z którym nikt nie chce się mierzyć. Nowotwór złośliwy mózgu powrócił i zamierza odebrać mi życie! Tak wiele chciałabym jeszcze doświadczyć, zobaczyć tyle miejsc. Nie wiem, czy rak na to pozwoli… 4 lata temu po raz pierwszy usłyszałem wieści, które odmieniły moje życie. Niestety nie w taką stronę, jaką był chciał… Wykonano rezonans, który wykazał, że w mojej głowie znajduje się guz! Byłem zdruzgotany… Myślałem, że przecież dopiero co zacząłem dorosłe życie, a już może się ono skończyć?! Przeszedłem pilną operację usunięcia nowotworu. Później była radioterapia i sześć miesięcy chemii. Przed kontrolnymi badaniami zżerał mnie stres. Oczekiwanie na wynik było nieznośne. Ale udało się, guz zniknął! Od tego czasu pozostawałem pod ścisłą kontrolą lekarską. Wróciłem do normalnego życia. 20 czerwca 2023 mój świat ponownie się zawalił… Kontrolny rezonans wykazał, że guz odrósł! Tym razem operacja nie wchodziła w grę. Istniało zbyt duże ryzyko… Rozpocząłem walkę za pomocą chemioterapii. Dziś niestety wiem, że leczenie okazało się nieskuteczne. Moją jedyną szansą na pokonanie śmiertelnego przeciwnika jest nowy, nierefundowany lek! Miesięczny koszt takiego leczenia to 60-70 tysięcy złotych! Dla mnie taka kwota jest wręcz niewyobrażalna. Za namową przyjaciół i bliskich zdecydowałem się więc założyć zbiórkę i poprosić Was o pomoc.  Wierzę, że mogę wrócić do zdrowia oraz do normalnego życia. Mam wsparcie mojej rodziny i dziewczyny. Sił dodają mi również moje marzenia o podróżowaniu. Chciałbym zobaczyć Amerykę Północną i Południową. Uczę się języka hiszpańskiego, świetnie znam angielski, więc wiem, że będę w stanie zrealizować swoje plany.  Najpierw jednak muszę skupić się na wygraniu z chorobą. Bez Waszej pomocy nigdy nie dam rady! Mam tylko 28 lat. Proszę, nie pozwólcie, żeby moja historia już teraz się skończyła, żeby pozostała niedokończona… Mateusz

6 569,00 zł ( 0,77% )
Brakuje: 844 495,00 zł
Anna Michalak
Anna Michalak , 58 lat

Nie widzę na prawe oko! Lekarze nie znają dokładnej przyczyny!

Zaczęło sie od UDARU. Było to w listopadzie zeszłego roku. Napadł mnie w pracy. Pełna przerażenia jechałam do szpitala. Lekarze bardzo dokładnie zbadali mnie, by wykluczyć wszelkie bolesne konsekwencje udaru. Nic nie znaleźli. Mogę chodzić, ruszać rękami, nogami. Teoretycznie nic mi się nie stało, nie jestem sparaliżowana, nie mam niedowładu… Myślałam, że wywinęłam się nieszczęściu, zmyliłam je, wymykając się tym obleśnym mackom. Niestety się myliłam.  Na moim prawym oku pojawił się obrzęk tarczy wzrokowej. Co rusz chodziłam do okulisty na kontrolę. W przychodni czułam się już jak stały pacjent. Niestety bardzo długo obrzęk nie schodził, a dodatkowo miałam skrajnie wysokie ciśnienie. Na tyle wysokie, że pielęgniarki nie chciały mnie wypuścić do domu. Musiałam przyjmować mocne leki i dopiero po pół godziny obserwacji mogłam wyjść z budynku.  Ciśnienie jest już unormowane tak jak moja cukrzyca, ale doszło do zaniku nerwu wzrokowego. Lekarze mówią, że to albo przez mikroudar, albo przez wysokie ciśnienie. Nie ulega jednak wątpliwości, że nie widzę na prawe oko. Nie łapie ono kontrastu, ostrości, widzę kontury, delikatnie kolory… Jestem zdruzgotana. Inna sytuacja byłaby w przypadku, gdybym się tak urodziła. Wiem, że pogodziłabym się z chorobą, ale teraz czuję się zupełnie zagubiona, jakby świat rozpadł mi się na milion kawałków. Zaczęłam jednak szukać pomocy, odpowiedniego leczenia. Dowiedziałam się, że mogę na nie liczyć jedynie za granicą. Zbieram na leczenie – 6 iniekcji komórkami macierzystymi wraz z terapią wspomagającą w szpitalu w Bangkoku w Tajlandi. To moja jedyna nadzieja na odzyskanie wzroku. Będę Ci dozgonnie wdzięczna za każdą formę pomocy! Anna

878,00 zł ( 0,76% )
Brakuje: 113 242,00 zł
Daniel Malinowski
5 dni do końca
Daniel Malinowski , 42 lata

Upadek z wysokości spowodował porażenie czterokończynowe! Pomocy!

Mam na imię Daniel. Jestem mężem i ojcem dwóch córek. Przez lata wiodłem szczęśliwe i beztroskie życie. Niestety, w 2013 roku mój świat się zawalił…  To właśnie wtedy uległem wypadkowi w pracy – spadłem z wysokości na głowę i doznałem złamania kręgosłupa szyjnego.  Wskutek złamania doszło do czterokończynowego porażenia, które całkowicie uzależniło mnie od wsparcia i opieki osób bliskich. Szczególnym oparciem jest dla mnie żona, która musiała zrezygnować z pracy, aby móc się mną zajmować. Od wypadku przeszedłem ponad 10 operacji i byłem poddawany licznym rehabilitacjom.  W chwili obecnej największym moim marzeniem i potrzebą jest zakup odpowiednio przystosowanego dla mnie samochodu. Chciałbym w przyszłości rozpocząć pracę na stanowisku kierowca transportujący osoby niepełnosprawne. Jednak abym mógł pomagać innym – sam wpierw jej potrzebuję.  Otrzymałem częściowe dofinansowanie na zakup samochodu. Niestety, pozostałość muszę opłacić z własnej kieszeni. Jest to ogromna kwota, której wspólnie z rodziną nie damy rady udźwignąć samodzielnie.  Wiem, że nie mogę cofnąć czasu. Wiem także, że moja niepełnosprawność zostanie ze mną do końca życia. Chciałbym jednak, by mogło być ono łatwiejsze, choć trochę. Proszę, wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń – tak bardzo tego potrzebuję.  Daniel

608,00 zł ( 0,76% )
Brakuje: 79 180,00 zł
Konrad Weselak
Konrad Weselak , 33 lata

Wypadek odebrał mi sprawność! Pomocy!

Mam wspaniałą rodzinę – ukochanego synka i narzeczoną. Wiedliśmy szczęśliwe życie, ciężko pracowałem, żeby zapewnić nam jak najlepszy byt. Jeden dzień wywrócił nasze życie do góry nogami… Wypadek odebrał mi sprawność i możliwość utrzymywania rodziny. To był zwykły poranek, nic nie zwiastowało tragedii. Rozpocząłem jak zwykle pracę. Po chwili maszyna wciągnęła moją rękę! Krzyczałem z przerażenia, dzięki pomocy kolegów udało się ją wyciągnąć. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę – moja dłoń była zmiażdżona! Na miejscu zjawiła się straż pożarna, a zaraz po niej pogotowie, które natychmiast zabrało mnie do szpitala. Na miejscu okazało się, że doszło do bardzo poważnych uszkodzeń. 3 palce i kości śródręcza były połamane, a cała dłoń zmiażdżona. Konieczna była operacja. Byłem przerażony, bo nie wiedziałem, czy rękę da się uratować! Podczas zabiegu lekarze założyli mi 6 drutów stabilizujących oraz opracowali rany i wykonali plastykę skóry. Z opatrzoną ręką i temblakiem wróciłem do domu, gdzie musiałem skonfrontować się z nową rzeczywistością… Jestem osobą praworęczną, a to właśnie prawa dłoń jest uszkodzona. Nie mogę nią poruszać, a więc mam trudności nawet w najprostszych czynnościach. Nie mogę prowadzić samochodu, pomóc w opiece nad synkiem… Całe życie ciężko pracowałem, a dziś zostałem zmuszony to bezczynności, która mnie wykańcza. Możliwe, że konieczna będzie kolejna operacja – wkrótce lekarze o tym zdecydują. Chciałbym móc skonsultować stan mojej ręki z lekarzem, który specjalizuje się w rekonstrukcji dłoni, jednak koszt wizyty jest w tym momencie poza moim zasięgiem. Mieliśmy oszczędności, jednak od kilku miesięcy nie pracuję i środki się już wyczerpały… Ponad wszystko zależy mi, żeby wrócić do sprawności. Chcę pracować, być wsparciem dla rodziny, dla mojego dziecka. Niestety, aby było to możliwe, konieczna jest rehabilitacja, która również jest bardzo kosztowna.  Zrobię wszystko, aby znów samodzielną osobą. Nie mogę pozwolić, żeby pieniądze stanęły na przeszkodzie w walce o moją sprawność. Przede mną jeszcze wiele lat życia – nie wyobrażam sobie, że spędzę ten czas w domu, pobierając rentę. Pomóżcie mi wrócić do rzeczywistości sprzed tego tragicznego wypadku. Konrad

403,00 zł ( 0,75% )
Brakuje: 52 789,00 zł
Krystyna Karbowiak
Krystyna Karbowiak , 73 lata

Powódź zniszczyła mój dom! Boję się nadchodzącej zimy...

Od niszczycielskiej powodzi minęło już kilka tygodni, jednak my, poszkodowani, cały czas zmagamy się z jej konsekwencjami. Zbliża się zima, a parter mojego domu wciąż jest zawilgocony i nie nadaje się do zamieszkania… Największa fala przyszła w nocy z 15 na 16 września. Mieszkam w pobliżu zapory, więc mój dom bardzo ucierpiał. Zniszczone zostały fundamenty, ściana nośna domu, a cały parter, który był wtedy remontowany, został doszczętnie zalany. Straciłam także piec – źródło ogrzewania! Po wielu dniach intensywnej pracy udało się w końcu pozbyć zalegającej w domu i piwnicy wody. Było to możliwe dzięki pomocy rodziny i ludzi dobrego serca! Niestety, mimo upływającego czasu i nieustannego osuszania, ściany i podłoga domu cały czas są wilgotne. Bardzo boję się nadchodzącej zimy…  Koszty osuszenia domu i remontu już przekraczają moje możliwości finansowe, a wydatki się nie kończą… Z całego serca proszę Was więc o wsparcie! Wierzę, że dobro, które wyślecie w świat, wróci do Was ze zdwojoną mocą!  Krystyna

480,00 zł ( 0,75% )
Brakuje: 63 350,00 zł
Hania Wróblewska
Hania Wróblewska , 7 lat

Podaruj Hani szansę na sprawność i samodzielność❗️

Ciąża z Hanią była bardzo trudna i wymagająca. Mamy szóstkę dzieci, ale to właśnie poród Hani był tym najcięższym. Gdy córeczka przyszła na świat przeczuwaliśmy, że jej rozwój będzie nieprawidłowy. Mieliśmy jednak nadzieję, że nasza miłość uchroni ją przed wszystkim, co złe. Niestety… Od samego początku Hania zachowywała się inaczej, niż jej rodzeństwo. Bardzo dużo płakała, miała ogromną potrzebę noszenia na rączkach, często spała… Nie zwlekaliśmy i udaliśmy się na specjalistyczne badania. U córeczki zdiagnozowano zespół Aspergera… Od tamtej pory trwa nasza walka, by zapewnić jej możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. Hania jest wesołą, bardzo energiczną dziewczynką, jednak ma problemy z emocjami. Zaburzenia, które posiada, uniemożliwiają jej normalne funkcjonowanie, zabierając sporą część dzieciństwa.  Córeczka bardzo szybko się denerwuje i nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami. Jest jednak bardzo mądrą, zdolną dziewczynką. Uwielbia rysować i wykonywać prace artystyczne.  Niestety musi uczęszczać na szereg zajęć i terapii, dzięki którym jest szansa, że w przyszłości będzie sprawna i samodzielna. Jednak ze względu na bardzo wysokie koszty, nie jesteśmy w stanie zapewnić jej tego sami… Wszystkie terapie i specjalistyczne zajęcia znacząco obciążają nasz budżet, a musimy zapewnić wszystko, co niezbędne również pozostałej piątce naszych pociech. Jesteśmy zmuszeni poprosić o pomoc. Stan zdrowia Hani spędza nam sen z powiek – zrobilibyśmy wszystko, by była szczęśliwa. Prosimy, nie przechodź obojętnie. Pomóż nam zawalczyć o lepsze jutro córeczki! Rodzice

160,00 zł ( 0,75% )
Brakuje: 21 117,00 zł
Antek Nowak
Antek Nowak , 7 lat

Antek każdego dnia walczy o rozwój i lepsze funkcjonowanie! Pomożesz?

Początkowo nic nie wskazywało na to, z jak dużymi trudnościami będzie mierzyć się nasz synek. Dopiero gdy Antoś poszedł do przedszkola, usłyszeliśmy od jego wychowawczyń o pierwszych niepokojących objawach… Nasz synek miał problemy z nawiązywaniem relacji z rówieśnikami oraz odnajdywaniu się w sytuacjach społecznych. Bardzo martwiliśmy się o synka, więc zgodnie z sugestiami nauczycielek rozpoczęliśmy poszukiwać przyczyn trudności naszego dziecka. Jednocześnie wraz z kontynuowaniem diagnostyki, otoczyliśmy Antka pomocą na wielu polach. Z czasem syn zaczął korzystać z pomocy psychologa, logopedy, neurologa, a także uczęszczać na Trening Umiejętności Społecznych i terapię integracji sensorycznej. Ostateczna diagnoza potwierdziła podejrzenia wychowawczyń Antka. Stwierdzono u niego całościowe zaburzenia rozwojowe – autyzm atypowy. W momencie diagnozy wiedzieliśmy już, że nasze dziecko będzie potrzebowało opieki specjalistów jeszcze przez wiele lat.  Staramy się jednak nie poddawać. Każdego dnia widzimy kolejne małe postępy – lepszą równowagę, łatwiejsze kontakty z kolegą z zajęć czy rozwijające się umiejętności radzenia sobie z trudnymi emocjami. Wiemy, że przed nami jeszcze długa droga, lecz to jedyna szansa na lepsze funkcjonowanie Antka w przyszłości.  Niestety, koszty związane z terapią, rehabilitacją i opieką specjalistów są bardzo wysokie i ciężko jest nam je udźwignąć samodzielnie. Prosimy, pomóżcie nam zawalczyć o lepsze jutro Antka! To właśnie teraz, gdy jest jeszcze dzieckiem, możemy wypracować najwięcej! Będziemy wdzięczni za każdą cegiełkę, która przybliży nas do celu. Wierzymy, że dobro wysłane w świat – wraca z podwójną mocą.  Rodzice Antka

286,00 zł ( 0,74% )
Brakuje: 38 012,00 zł
Saida Bachiszowa
Pilne!
Saida Bachiszowa , 32 lata

WZNOWA❗️Białaczka znów zaatakowała ukochaną siostrę! Błagam, POMOCY❗️

Kiedy w 2022 roku usłyszałam, że Saida choruje na białaczkę, poczułam, jak świat wali się w jednej sekundzie… Moja ukochana siostra, która zawsze była radosna i pełna energii, w krótkiej chwili stanęła oko w oko ze śmiercią! Ostra białaczka szpikowa – to wyrok, którego nikt nigdy nie powinien usłyszeć. Dwa lata temu, gdy siostra udała się na kontrolę do lekarza, nie podejrzewałam, że jest śmiertelnie chora! Nie skarżyła się nigdy na swoje zdrowie, więc diagnoza była szokiem, zarówno dla niej, jak i dla mnie… Saida niezwłocznie przeszła ciężką chemioterapię. Do końca życia nie zapomnę widoku wyczerpanej leczeniem siostry, leżącej bez siły na szpitalnym łóżku… Musiała przejść też przeszczep szpiku kostnego, dzięki któremu jej stan się poprawił. Jednak nie na długo! Dzięki leczeniu przez pierwsze miesiące widoczna była poprawa. Comiesięczne badania krwi dawały nadzieję, że Saida wyzdrowieje! Cała nasza rodzina wierzyła, że siostra znów będzie tą pełną energii kobietą sprzed choroby! Niestety, nadzieja była złudna… Po około ośmiu miesiącach remisji, w styczniu 2024 roku stan Saidy się pogorszył. Zaczęła odczuwać bóle zębów, a na ich korzeniach pojawiały się wypukłości. Po kilku miesiącach i szczegółowych badaniach krwi okazało się, że BIAŁACZKA WRÓCIŁA, a w organizmie siostry pojawiły się guzy! Saida znów przeszła wiele badań, przyjęła też kolejną dawkę chemioterapii. Powrót choroby jest bardzo trudny dla niej i całej naszej rodziny… Cierpienie ukochanej siostry każdego dnia rozdziera moje serce na nowo. Codziennie zadaję sobie pytanie – dlaczego akurat ją to spotkało? Dla dwójki moich dzieci, Saida jest jak druga mama. Zawsze kochająca, wyrozumiała i pomocna. Teraz sama potrzebuje wsparcia! Wierzę, że ta trudna walka może zakończyć się dobrze i siostra wróci do zdrowia! Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Leczenie onkologiczne to wielki koszt, który przekracza możliwości finansowe mojej rodziny. Saida musi przejść jeszcze wiele, by mieć szansę na powrót do zdrowia. Błagam, pomóżcie mi w walce o zdrowie ukochanej siostry! Tylko z Waszą pomocą mogę ją uratować! Sabina

2 588,00 zł ( 0,74% )
Brakuje: 344 358,00 zł