Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ania Komarnicka
12 dni do końca
Ania Komarnicka , 3 latka

Muszę zawalczyć o przyszłość Ani! Proszę – POMÓŻ!

Kiedy moja córeczka Ania miała 1,5 roku, nagle przestała reagować na swoje imię. To było bardzo niepokojące, dlatego od razu udaliśmy się do lekarza. Odbyłem z córeczką wizytę u psychiatry i neurologa. Wykonaliśmy zlecone  EEG, oraz inne potrzebne badania, których wyniki doprowadziły lekarzy do ostatecznej diagnozy. Okazało się, że to AUTYZM z opóźnieniem mowy! Byłem w szoku, ale wiedziałem, że muszę zapewnić mojemu dziecku potrzebną pomoc. Chodziłem z córką na rehabilitację, byliśmy w różnych ośrodkach, ale nie było rezultatu. Ania do dziś nie mówi. Wymaga wsparcia wielu specjalistów i intensywnej terapii. Taką może otrzymać w ośrodku Olinek, który pomógł już nie jednemu dziecku. Jednak koszty takiej rehabilitacji są ogromne… Niestety, ja również mam problemy ze zdrowiem i nie jestem w stanie obecnie pracować. Jest mi niezmiernie ciężko prosić o pomoc, ale wiem, że bez Was nie będę w stanie zagwarantować córeczce potrzebnego dla jej dalszego rozwoju wsparcia. To łamie moje ojcowskie serce! Drodzy ludzie wielkich serc proszę o pomoc w zbiórce środków dla Ani na rehabilitację. Wierzę, że wspólnymi siłami będziemy w stanie zagwarantować jej lepszą przyszłość. Za każdą wpłatę bardzo dziękuję! Igor, tata Ani

500,00 zł ( 1,56% )
Brakuje: 31 415,00 zł
Aryna Kuryan
Aryna Kuryan , 8 lat

Tylko rehabilitacja pomoże naszej córce prawidłowo funkcjonować!

Aryna, nasza ukochana córeczka, przyszła na świat w grudniu 2016 roku. Był to dla nas najpiękniejszy dzień w życiu. Wśród nas pojawiła się maleńka istotka presłodko wierzgająca nóżkami. Nic nie jest w stanie opisać naszej radości, gdy widzieliśmy, jak z zaciekawieniem przygląda się otoczeniu. Nikt wtedy nie spodziewał się, że za kilka miesięcy zacznie się dziać coś niedobrego... Przez pierwsze trzy miesiące Aryna rozwijała się prawidłowo: podnosiła główkę, uśmiechała się i chwytała zabawki. Jednak po tym czasie zauważyliśmy coś niepokojącego w jej zachowaniu. Lekarze zdiagnozowali u niej padaczkę z codziennymi napadami oraz opóźnienie rozwoju psychomotorycznego. Napady pojawiały się codziennie. Rozpoczęliśmy walkę o jej zdrowie, przechodząc przez liczne badania mózgu, testy genetyczne i różnorodne terapie w klinikach w wielu krajach. W końcu usłyszeliśmy długo wyczekiwane słowa, remisja! Niestety, podczas długotrwałych napadów padaczkowych, Aryna doznała ogromnego osłabienia skutkującego wieloma zaburzeniami. Mimo to nasza dzielna dziewczynka nie poddaje się. Dzięki ciągłej rehabilitacji może wykonywać czynności, które bardzo lubi – Aryna biega, skacze, pływa i nurkuje. Z ogromnym zaangażowaniem uczestniczy w codziennych zajęciach z logopedą, terapeutą i specjalistą ABA. Jednak najważniejszy wkład w jej rehabilitację ma specjalistyczny ośrodek w Turcji. To właśnie tam Aryna robi największe postępy w swoim rozwoju. Potrzebujemy Waszej pomocy, aby móc kontynuować jej leczenie w tym miejscu. Koszty leczenia są ogromne, a my nie jesteśmy w stanie sami ich pokryć.  Zdrowie Aryny jest naszą największą motywacją. Potrzebujemy więc Waszej pomocy, aby móc kontynuować jej walkę z chorobą. Każdy dzień rehabilitacji pod okiem specjalistów i każda godzina spędzona na ćwiczeniach, to krok milowy w stronę jej zdrowia. Nasze dziecko zasługuje na to, aby cieszyć się pełnią życia. Nie pozwolimy, by okrutna choroba jej to odebrała! Rodzice Aryny

502,00 zł ( 1,56% )
Brakuje: 31 618,00 zł
Łukasz Dębicki
Łukasz Dębicki , 34 lata

Moje życie legło w gruzach w ułamku sekundy... Proszę, pomóż!

Historia mojego życia ma wiele mrocznych rozdziałów. To raczej scenariusz na dramat, niż lekką powieść czy komedię romantyczną. W przeszłości doświadczyłem naprawdę wiele złego, na własnej skórze boleśnie przekonałem się jakie życie potrafi być niesprawiedliwe. Może właśnie dlatego teraz potrafię cieszyć się i doceniać te drobne rzeczy… Moje dzieciństwo nie należało do najprostszych. Wobec mnie i mojej mamy stosowano przemoc psychiczną i fizyczną. Było nam bardzo ciężko, ale mieliśmy siebie, więc mieliśmy wszystko… Z czasem na szczęście sytuacja w domu się ustabilizowała i postanowiłem samodzielnie ułożyć sobie życie. Podjąłem pracę na budowie, poznałem kobietę, w której się zakochałem i z którą chciałem związać się do końca życia. Żyliśmy skromnie, ale szczęśliwie, a owocem naszej miłości są nasze cztery wspaniałe córki. Gdy wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku, sytuacja diametralnie się zmieniła...  Niespodziewanie zmarła mi mama, co mocno odbiło się na mojej psychice. Nie mogłem się z tym pogodzić, ale wiedziałem, że muszę żyć dalej... Kiedy miałem nadzieje, że wszystko zaczyna się układać, los postanowił zadać kolejny cios. Podczas wykonywania obowiązków służbowych uległem wypadkowi – spadłem z rusztowania, z 5. metrów na beton. Cud, że przeżyłem, jednak konsekwencje wypadku będę odczuwał już do końca życia.  Mam zmiażdżony rdzeń kręgowy i poruszam się na wózku. Na domiar złego, w czasie gdy nie mogłem wstawać z łóżka, zmarł mój tata. Wypadek spowodował, że nawet nie miałem możliwości pożegnania się z nim.  Po wypadku wymagałem stałej i wymagającej opieki, którą otrzymywałem od moich najbliższych. Z czasem jednak sytuacja w domu uległa pogorszeniu. Podczas mojego turnusu rehabilitacyjnego w Centrum Opiekuńczo-Mieszkalnym w Resku, ostatecznie rozstaliśmy się z moją partnerką. Zostałem całkiem sam. Był to dla mnie wielki wstrząs, ale wiedziałem, że nie mogę się poddać, nie teraz… Dziś próbuje odbudować to, co jeszcze jest możliwe do poskładania. Próbuje zorganizować sobie nowe miejsce do życia. Mieszkanie, jakie mam po ojcu wymaga gruntownego remontu i przystosowania do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Chciałbym walczyć o związek, moje dzieci, jednak wiem, że teraz muszę skupić całą swoją energię na pracy nad sobą. Jestem zdeterminowany, by wrócić do dawnej sprawności. Aby mieć na to szanse, potrzebne są pieniądze na moją rehabilitację.  Chciałbym stanąć na nogi, zrobię to dla moich córeczek, które kocham nad życie. Ogromnie proszę o Wasze wsparcie. Tylko dzięki ćwiczeniom, które są bardzo kosztowne, jest szansa na odzyskanie sprawności i dawnego życia. Proszę, nie odwracajcie wzroku... Łukasz

2 587,00 zł ( 1,55% )
Brakuje: 163 371,00 zł
Jacek Ciepiela
Jacek Ciepiela , 42 lata

Rozszczep kręgosłupa naznaczył życie Jacka na zawsze. Pomóż mu walczyć o sprawność!

Moje życie od zawsze wiązało się z codzienną walką o sprawność i samodzielność. Urodziłem się z przepukliną oponowo-rdzeniową, czyli najcięższym typem rozszczepu kręgosłupa. Nigdy nie wyzdrowieję, nigdy nie będę chodzić… Chcę być jednak samodzielny! Czy mogę liczyć na Waszą pomoc?  Dzięki licznym turnusom rehabilitacyjnym, usługom fizjoterapeutycznym oraz odpowiednim środkom pomocniczym mogłem przez lata zachować względnie dobrą formę fizyczną. Niestety, z wiekiem moje potrzeby zdrowotne i rehabilitacyjne rosną, a koszty związane z ich realizacją przekraczają moje możliwości finansowe. Regularne, intensywne sesje rehabilitacyjne są kluczowe dla utrzymania mojej sprawności. Każdy turnus to ogromna szansa na poprawę mojej jakości życia, a regularne sesje z fizjoterapeutą pomagają mi utrzymać sprawność i minimalizować ból.  Zasoby finansowe i czasowe wspierających mnie osób są jednak mocno ograniczone, dlatego staram się, by dzięki rehabilitacji i wyjazdom na turnusy zachować samodzielnośc i sprawność!  Bardzo potrzebne jest dla mnie także wsparcie w codziennej pielęgnacji i higienie. To nieodłączny element mojego życia z rozszczepem kręgosłupa – potrzebuję specjalistycznych środków, które pozwalają mi funkcjonować w godnych warunkach. Wasze wsparcie może znacząco poprawić moje codzienne życie i dać mi szansę na dłuższe utrzymanie samodzielności. Każda, nawet najmniejsza kwota, będzie dla mnie ogromną pomocą. Z góry dziękuję za każdy gest wsparcia i życzliwość. Jacek

821,00 zł ( 1,54% )
Brakuje: 52 371,00 zł
Tomasz Moskwa
Pilne!
8 dni do końca
Tomasz Moskwa , 24 lata

Mam 24 lata i walczę z rakiem! Pomożesz mi wygrać?

Mam na imię Tomasz i mam 24 lata. Moja historia rozpoczęła się w 2023 roku. Diagnozowanie rozpocząłem z powodu uporczywego bólu lewej nogi. W tamtym czasie nie przypuszczałem nawet, że ból kończyny może poprzedzać najgorszą diagnozę, jaką można usłyszeć! Po wykonaniu dwóch biopsji, które wykazały martwicę, okazało się, że kość biodrowa jest pusta, a ból nie ustępował. Po roku przeprowadzono trzecią biopsję i operację wypełnienia pustej kości biodrowej wiórami kostnymi. Podczas operacji wykryto torbiel, który został usunięty. W maju 2024 zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy – mięsak Ewinga lewego biodra. Obecnie jestem po pierwszej chemioterapii. Planowane są kolejne sesje leczenia, które będą długie i kosztowne. Czeka mnie również operacja wstawienia drugiej endoprotezy biodrowej oraz wymagająca rehabilitacja. Moim marzeniem jest być w końcu w pełni zdrowym. Chciałbym móc wybiegać myślami w daleką przyszłość i żyć pełnią życia. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie mnie w tym ciężkim procenie leczenia, aby moje marzenie mogło się urzeczywistnić.

3 281,00 zł ( 1,54% )
Brakuje: 209 485,00 zł
Wiesława Panek
Wiesława Panek , 77 lat

Moje życie naznaczyła choroba! Potrzebna rehabilitacja!

Nigdy nie myślałam, że moja emerytura będzie wyglądać w ten sposób. Choć każdego dnia staram się dostrzegać w życiu dobro, często nie jest mi łatwo. Przeszkodą jest choroba, która wyniszcza moje zdrowie… Żyję na tym świecie przeszło 76 lat. Przeżyłam wiele szczęśliwych chwil z moim mężem, chociaż nie jest nam dane spędzić emerytury razem. Przeszłam dwa udary niedokrwienne mózgu z niedowładem prawostronnym. Z uwagi na wiele chorób współtowarzyszących, jak częste utraty przytomności, powodowane niewydolnością i słabym sercem, większość dnia spędzam w łóżku.  W celu przywrócenia sprawności kończyn, potrzebuję ciągłej rehabilitacji neurologicznej, zarówno w warunkach domowych, jak i stacjonarnych (na oddziale rehabilitacji neurologicznej). Niestety, choroba uczyniła mnie osobą niesamodzielną, wymagającą asysty pomocnika, więc nie mam możliwości skorzystania z sanatorium w ramach ubezpieczenia.  Choroba postępuje, a ja nie mam teraz szans, by ją powstrzymać! Nadzieją jest profesjonalna, specjalistyczna rehabilitacja neurologiczna, przeznaczona dla pacjentów po przebytych udarach mózgu, w prywatnym ośrodku. To wielka szansa na odzyskanie mojej sprawności, jednak jej koszt znacznie przekracza mój domowy budżet. Jestem zmuszona prosić Was o pomoc! Mam świadomość, że obecnie wiele osób przeżywa trudne chwile, dlatego z całego serca doceniam każdą formę wsparcia. Już raz pomogliście mi w potrzebie – bardzo za to dziękuję! Wierzę, że dobro dane innym przez moje ręce, kiedy byłam silną i sprawną kobietą, wróci do mnie, gdy jestem w potrzebie. Wasze wielkie serca są moją nadzieją! Wiesława

436,00 zł ( 1,53% )
Brakuje: 27 910,00 zł
Marzena Sałata
Pilne!
Marzena Sałata , 60 lat

KILKA DNI NA RATUNEK❗️W walce o życie Marzeny liczy się każda godzina! Proszę, uratuj moją mamę...

KRYTYCZNIE PILNE❗️To zbiórka, w której nie ma już czasu - liczy się każdy dzień, trzeba jak najszybciej operować, by ratować życie! Rak atakuje, to wznowa, pojawił się przerzut do mózgu... Marzena walczy o życie, bez Twojej pomocy nie ma żadnych, najmniejszych szans... Prosimy o pomoc, nie ma czasu do stracenia - operacja już po weekendzie! Każda złotówka może uratować życie! Dawid, syn Marzeny: Moja mama w 2010 roku zachorowała na nowotwór. Wyczuła w piersi guz, prawda okazała się brutalna - RAK piersi! Diagnoza przerwała szczęśliwe życie naszej rodziny... Mama zaczęła walkę o życie. Przeszła dwie operacje, potem długie i ciężkie leczenie. Wydawało się, że koszmar onkologiczny mamy już za sobą i że mamie udało się pokonać raka. Minęło 10 lat, w trakcie których rak był tylko przykrym wspomnieniem. Cieszyliśmy się każdym dniem. Potem przyszedł feralny dla świata rok 2020. Środek pandemii... Mama zauważyła kolejnego guza koło piersi. Lekarze powiedzieli jej, że to zwykły kaszak i że nie ma się przejmować... Niestety guz rósł. Dostanie się do specjalisty graniczyło wtedy z cudem.... Mama w końcu dostała się na biopsję, która pokazała brutalną prawdę. Guz okazał się nowotworem, rak wrócił! Błędna diagnoza i brak możliwości dostania się do lekarza, które spowodowała pandemia, sprawiły, że mama jest w tak poważnym stanie, jakim jest teraz... Trwa walka o życie, niestety rak atakuje i tym razem pokazuje swoje śmiertelnie niebezpieczne oblicze... Mama przyjmuje chemioterapię, niestety, nie powstrzymała ona nowotworu. Są przerzuty! Ostatnio mama bardzo źle się czuła, dokuczał jej ból głowy, zaczęły się zaburzenia widzenia... Okazało się, że jest przerzut do mózgu! To oznacza śmiertelne niebezpieczeństwo! Guz trzeba jak najszybciej usunąć, zanim jeszcze nie jest za późno! Zielone światło dostaliśmy ze szpitala w Kluczborku - w ciągu kilku dni mama przejdzie tam operację neurochirurgiczną, która da jej szansę ocalenia życia! Tam dostaliśmy najszybszy termin... Nie można czekać, bo rak też nie czeka, by zabić! Niestety szanse niepowodzenia operacji są duże, dlatego chcemy, by mamę operował wybitny neurochirug profesor Libionka. Jego doświadczenie i umiejętności dają największe szanse na to, że guza uda się wyciąć, a mama wyjdzie z tego bez szwanku. Niestety, operacja kosztuje ogromne pieniądze, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc! Koszt operacji to nie wszystko, mama wymaga też stałej opieki innej osoby w związku z ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji. Jest pod stałą opieką onkologa, neurologa, reumatologa, ortopedy i psychiatry. Korzysta z zabiegów rehabilitacyjnych oraz masaży. Przed nią długie leczenie, bo nowotwór to niebezpieczny przeciwnik... Zwracam się z prośbą o pomoc dla najważniejszej dla mnie osoby na świecie. Jeśli tak jak ja kochasz swoją mamę i nie wyobrażasz sobie bez niej życia, pomóż mojej... Wciąż ma szansę żyć, ale mamy tak mało czasu....

3 265,00 zł ( 1,53% )
Brakuje: 209 501,00 zł
Krystyna Kuczyńska
Pilne!
10 dni do końca
Krystyna Kuczyńska , 64 lata

Mam dość strachu o własne życie! Pomagamy Krystynie pokonać nowotwór!

Jestem Krystyna. Znalazłam się w sytuacji, w której nie poradzę sobie sama i potrzebuję Twojej pomocy. Walczę z nowotworem piersi. Chemia uszkodziła moje serce, wątrobę i nerki… Boję się, że zabraknie mi środków na dalsze leczenie. Pomocy! Moja walka z chorobą toczy się od 2021 roku. Diagnozę poznałam podczas jednego z badań mammograficznych, potem sprawy potoczyły się już bardzo szybko. Niemal natychmiast musiałam się poddać operacji, po której wdrożono chemioterapię.  Niestety, ponad pół roku leczenia nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Moja sytuacja pogorszyła się. Nastąpił przerzut do węzłów chłonnych, a skutki uboczne leczenia zamieniły moją codzienność w koszmar. Mój organizm był tak bardzo osłabiony… Nie miałam energii, nie byłam w stanie jeść – balansowałam na granicy skrajnego wycieńczenia.  W lipcu 2022 przeszłam operację węzłów chłonnych. Jesienią wróciłam do przyjmowania chemii. Brałam ją do wiosny 2023, po czym rozpoczęłam radioterapię. Przez cały ten czas czułam się źle. Tak naprawdę dopiero od dwóch tygodni jestem w stanie chodzić, a nie ciągle leżeć… Mój stan jest niewiadomą. Wiem, że muszę cały czas monitorować sytuację, nie dopuścić do sytuacji, w której nowotwór dostałby chociaż najmniejsze pole do nawrotu. Ale on atakuje… Niedługo czeka mnie operacja wycięcia guza z nerki.  Koszty walki są ogromne! Konsultacje, dojazdy, leki, suplementy potrafią zmniejszyć mój budżet nawet o 1000 zł każdego tygodnia. Czuję, że z każdej strony czyha na mnie zagrożenie o innym charakterze – martwię się o możliwy rozwój choroby, ale też przeraża mnie perspektywa braku środków na leczenie.  Chciałabym zobaczyć już szczęśliwy finał tej historii, jednakże do tego jeszcze długa droga – wciąż odpieram ataki choroby, każdy mój dzień jest walką. Mam dość nieustannego funkcjonowania w strachu, mrocznych myśli, poczucia rezygnacji.  Gdy po raz pierwszy usłyszałam diagnozę – nowotwór złośliwy, czułam się odrzucona i niepotrzebna. Sama z moim cierpieniem, strachem i beznadzieją. Ale odnalazłam nadzieję i wsparcie! Pomogła mi moja córka, pani psycholog, fundacja. Odzyskałam wolę żyć. Wiem, że mogę pokonać chorobę i być szczęśliwa.  Na drodze do tego stoją jednak pieniądze na podstawowe potrzeby. Często muszę wybierać między lekami a jedzeniem. Proszę Cię o pomoc! Nie o wielką sumę, ale o tyle, ile jesteś w stanie dać. Każda złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie. Każda złotówka przybliża mnie do zdrowia i szczęścia. Chcę żyć dla siebie, córki i wnuka. Wierzę, że pomożesz mi pokonać tego okropnego przeciwnika! Krystyna

1 303,00 zł ( 1,53% )
Brakuje: 83 804,00 zł
Julia Radek
Julia Radek , 11 lat

Brak środków na dalszą rehabilitację! Pomóż Julci, zanim wydarzy się tragedia!

Julka. Moja księżniczka, mój promyczek, moje całe życie… Gdy się urodziła, byłam najszczęśliwszą mamą na świecie. Mamą zdrowej dziewczynki. Tak mi się wtedy wydawało. Julka miała 5 miesięcy, gdy zaczęła siedzieć, 10, gdy zaczęły się pierwsze kroki, pierwsze słowa… Tamte chwile są dziś tylko wspomnieniem. Nie mogę do nich wracać, bo sprawiają tylko przeraźliwy ból… Nagle, z dnia na dzień, Julka zaczęła znikać. Na początku były to drobnostki. Chwiała się, ciężko jej było chodzić. Mówiłam do niej, ale Julka nie słuchała. Potem przestała mnie poznawać. Przechodziła obok na placu zabaw, nie zdając sobie sprawy, że minęła mnie, swoją mamę… Potem przestała nawet na mnie patrzeć. Z przerażeniem patrzyłam, jak moje dziecko CIERPI! Przestała interesować się czymkolwiek. Zamieszkała we własnym świecie, do którego nawet ja, jej mama, nie miałam dostępu. Rozpoczęła się walka. Walka o powrót do zdrowia, jak również o postawienie właściwej diagnozy. Pierwsza diagnoza – padaczka. Ciężko było się z tym pogodzić, jednak lekarze zapewniali, że po wprowadzeniu leku będzie dobrze. Nie było... 24 kwietnia 2018, druga data, której nie zapomnę. Telefon od lekarza. Badania genetyczne pozwoliły postawić diagnozę. Zespół Retta. Choroba genetyczna, spowodowana mutacją w jednym genie. Ciężkie, całościowe zaburzenie rozwoju. Milczące anioły. Tak nazywa się dzieci z zespołem Retta. Chorują tylko dziewczynki… Są jak aniołki – ciche i śliczne. Nie mają jednak anielskiego życia, bo choroba odbiera im wszystko. Zdolność mowy, chodzenia, kontroli nad ciałem. Julka rozumie więcej, niż może przekazać. Muszę wydostać ją z więzienia, w którym zamknął ją zespół Retta! Dzięki intensywnej rehabilitacji, którą mogę zapewnić córeczce dzięki Waszej pomocy, Julka jeszcze chodzi. Jeszcze posługuje się rączkami. Trochę mówi. To efekt ciężkiej pracy, która jednak bardzo dużo kosztuje… Jej stan się nie pogarsza, to dla nas ogromna wygrana! By córeczka mogła nadal uczestniczyć w zajęciach z fizjoterapeutą, logopedą, terapeutą SI, a także brać udział w turnusach rehabilitacyjnych, muszę prosić Was o wsparcie! Każda przerwa w terapii to dla Julci ogromna tragedia! Zaprzepaszczenie ciężkiej, wieloletniej pracy! Błagam, nie pozwólcie, by zabrakło mi pieniędzy na dalszą wielospecjalistyczną opiekę dla córki! Każda złotówka jest dla nas bardzo cenna. Za każdą z serca dziękuję. Ewelina, mama Julci

807,00 zł ( 1,51% )
Brakuje: 52 385,00 zł