Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dariusz Molga
Dariusz Molga , 47 lat

Proszę, pomóż mi zawalczyć ze skutkami wypadku!

Od wypadku minęło już tyle lat… Zdawałem sobie sprawę, że konsekwencje będą ciągnęły się za mną jak cień, ale to wieczna droga przez ciernie, w której na każdym kroku muszę mierzyć się z nowymi przeszkodami… Uległem wypadkowi, w wyniku którego doznałem uszkodzenia rdzenia kręgowego. Jestem osobą sparaliżowaną czterokończynowo i mogę poruszać się jedynie na wózku inwalidzkim. Każdego dnia zmagam się z pokonywaniem trudności związanych z moją niepełnosprawnością. Odbywam rehabilitację w warunkach domowych, wykorzystując do tego sprzęt, który posiadam. Niestety, po tylu latach jest on już poważnie nadwyrężony i nie spełnia dobrze swoich funkcji. Moim największym marzeniem jest możliwość odbywania rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku, który dysponuje sprzętem nowej generacji, zwłaszcza egzoszkieletem i lokomatem.  Kwota takiego turnusu w ośrodku jest jednak ogromna. Jednorazowo wiąże się z wydatkiem wynoszącym ponad 7 tys. złotych, a ja potrzebuję intensywnej rehabilitacji cały czas, aby móc usprawniać dalej mięśnie i walczyć o jak największą sprawność.  Zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Każda wpłacona złotówka zbliża mnie do osiągnięcia wymarzonego celu i pozwala mi kontynuować walkę o lepsze jutro. Wasze wsparcie daje mi siły do działania i umożliwia dalsze stawianie czoła stojącym na mojej drodze przeciwnościom!  Dariusz Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 540,00 zł ( 4,82% )
Brakuje: 30 375,00 zł
Ola Urban
Ola Urban , 8 lat

Zdrowy umysł w niesprawnym ciele! Pomóż Oleńce!

17 października 2016 roku urodziła się Oleńka, nasz mały skarb. Przez pierwsze 6 miesięcy nic nie zapowiadało, że będziemy musieli mierzyć się ze straszną diagnozą. Problemy zaczęły się z dnia na dzień. Ola zaczęła być zamknięta w sobie, nie rozpoznawała nas, przestała reagować na imię. Traciła siły i mimo ciągłych ćwiczeń w nóżkach pojawił się zanik mięśni i stereotypie ruchowe. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje z naszym dzieckiem i każdy dzień niósł za sobą coraz większy niepokój. Dzięki ośrodkowi Synapsis, który pokierował nas na właściwe tory, w 2018 roku udało się postawić diagnozę – Zespół Retta. Choroba, która odbiera zdrowe dziecko rodzicom. Zamyka je w sobie, odbiera zdolność mowy, chodzenia i kontrolę nad własnym ciałem. Sprawia, że maleńkie ciało musi walczyć z problemami z oddychaniem, atakami paniki, drgawkami, padaczką, chorobami serca… To był dla nas poważny cios. O dziewczynkach takich jak Oleńka mówi się „Milczące Anioły”. Dziś wiadomo, że to zdrowe umysły zamknięte w niesprawnych ciałach.  Od 6 lat nasze życie podporządkowane jest więc codziennym terapiom, ale niestety, stan Oli z roku na rok się pogarsza. Nasza córeczka nie chodzi samodzielnie, nie mówi, porozumiewa się z nami wyłącznie przez ruchy gałek ocznych. Nadal jest pampersowana, a stereotypie uniemożliwiają jej samodzielne jedzenie. Dodatkowo jedną nóżkę ma krótszą, ponieważ kości wciąż się wydłużają, a masy mięśniowej nie przybywa. To skutkuje skrzywieniem kręgosłupa i ciągłymi zapaleniami stawów biodrowych, a przecież Ola wciąż rośnie! Mimo cięższych i lepszych dni walczymy o nią z całych sił! W drodze do sprawności Ola choć raz w miesiącu potrzebuje wzmacniającego cyklu zajęć rehabilitacyjnych. Ale koszt tygodniowego turnusu to 1950 złotych! Dodatkowo musimy wymienić specjalny komunikator, by móc porozumiewać się z naszą córeczką, oraz zakupić wózek. Koszty rosną z roku na rok, a obecnie to prawie 80 tysięcy złotych! Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc w zapewnieniu Oli jak najlepszych warunków. Chcemy sprawić, by na jej buzi pojawił się uśmiech, by mogła ćwiczyć, przemierzać świat na wygodnym wózku i bez przeszkód komunikować się z ludźmi, gdziekolwiek będzie. Jesteśmy wdzięczni za każdą pomoc. Rodzice

4 540,00 zł ( 4,79% )
Brakuje: 90 141,00 zł
Lena Grabowska
Lena Grabowska , 9 lat

Walka na całe życie. Lenka potrzebuje Twojej pomocy!

Jestem mamą czterech cudownych dziewczynek, jednak jedna z nich potrzebuje mnie w sposób szczególny… Lenka ma 7 lat i już zmaga się z licznymi przeciwnościami zdrowotnymi, m.in. wzmożonym napięciem mięśniowym, przykurczami ścięgien Achillesa, zaburzeniami mowy oraz zaburzeniami ruchu. Córeczka, mimo swojego wieku, wciąż nieustannie potrzebuje mojej pomocy.  Lenka jest pod opieką licznych specjalistów i uczęszcza również na rehabilitację. Niestety koszty związane z walką o jej lepsze jutro przytłaczają naszą rodzinę.  Będziemy wdzięczni za okazanie serca. Wierzymy, że dane dobro wróci do Was ze zdwojoną siłą! Katarzyna, mama Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 273,00 zł ( 4,78% )
Brakuje: 25 323,00 zł
Franio Gajda
Franio Gajda , 3 latka

PÓŁ MILIONA za zdrowe uszko❗️POMÓŻ❗️

Franio urodził się przedwcześnie w maju 2021. Cała ciąża przebiegała prawidłowo i nic nie wskazywało na to, że nasze maleństwo urodzi się z niewykształconą małżowiną uszną oraz zamkniętym kanałem słuchowym.  Długo wyczekiwany dzień narodzin zakończył się inaczej, niż sobie wyobrażaliśmy. Radość i szczęście szybko zamieniły się w strach i lęk o zdrowie Frania. Od tego momentu jesteśmy pod kontrolą lekarzy. Niestety, słysząc na jedno ucho, Franek nie może poznawać świata jak jego rówieśnicy. Jego rozwój jest utrudniony. Mikrocja sprawia, że nauka mówienia jest bardziej skomplikowana. Lokalizacja dźwięku zajmuje więcej czasu. Brak uszka rzutuje na relacje z innymi i pewność siebie. Jako rodzice robimy wszystko, żeby Franio otrzymywał jak najwięcej wsparcia. Uczęszczamy na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju, na zajęcia logopedyczne, psychologiczno – edukacyjne. Widzimy już pierwsze efekty! Franio zaczyna mówić i składać pierwsze zdania. Od 5. miesiąca życia nosi aparat na przewodnictwo kostne. Niestety sam aparat nie zawsze zdaje egzamin.  Chcielibyśmy, żeby nasz synek nie musiał się mierzyć z tymi wszystkimi problemami i zagrożeniami. Jest na to szansa! Od ponad 30 lat w USA operuje się takie wady. Już od 3 roku życia można wykonać operację, podczas której lekarze rekonstruują ucho oraz otwierają kanał słuchowy. To pozwala dzieciom odzyskiwać słuch.  Naszym marzeniem jest, by dać Franiowi taką szansę. Koszt operacji jest jednak ogromny i z każdym rokiem rośnie. Potrzebujemy pół miliona złotych! Nie jesteśmy w stanie zatrzymać czasu, dlatego musimy działać już teraz! Z całego serca prosimy o wsparcie! Rodzice Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

25 454,00 zł ( 4,78% )
Brakuje: 506 461,00 zł
Adam Kłosowicz
Adam Kłosowicz , 9 lat

Ta operacja pozwoli Adasiowi samodzielnie chodzić! Pomocy!

Nasz synek ma 8 lat i tylko jedno marzenie – żeby samodzielnie chodzić! Pomimo wielu lat walki, nie udało mu się jeszcze tego osiągnąć. Ale wszystko może zmienić operacja! Prosimy o pomoc! Adaś przyszedł na świat w 32. tygodniu ciąży. Od pierwszych chwil bardzo się o niego baliśmy. W pierwszych miesiącach życia musiał przejść m.in. operację chorego serduszka. Specjaliści postawili też diagnozę: kurczowe porażenie mózgowe, powodujące niedowład czterokończynowy spastyczny. Nasz chłopiec potrafi poruszać się na palcach, trzymając się jakiegoś mebla. Niestety nie porozumiewa się, ale wszystko rozumie. Uczęszcza do przedszkola specjalnego. Pomimo wielu lat starań, wiemy już, że rehabilitacja nóg Adasia, nie przyniesie większych efektów.  Konieczna jest bardzo droga operacja! Niestety, nie stać nas na nią. Zabieg będzie niezwykle skomplikowany. Polega między innymi na korekcji ustawienia stóp, wydłużeniu mięśni, uwolnieniu stawu skokowego.  Synek ma realną szansę na to, żeby samodzielnie chodzić. Widzimy, jak bardzo tego pragnie. To wesołe i pogodne dziecko. Lubi komputery. Ze swoimi starszymi braćmi gra w piłkę nożną. Uwielbia też spacery i zabawy ze swoim psem.  Wierzymy, że będziecie z nami i pomożecie Adamowi mieć lepszą przyszłość! To dzięki Wam synek może być bardziej samodzielny i czerpać z życia jak najwięcej! Prosimy o pomoc! Rodzice

4 883,00 zł ( 4,78% )
Brakuje: 97 245,00 zł
Amelia Radzikowska
Amelia Radzikowska , 10 lat

Jeden chromosom za dużo, ale tyle samo chęci, by żyć... Walka o przyszłość Amelki trwa - pomocy!

Amelka ma 8 lat. Tyle też trwa walka o jej rozwój, jej zdrowie i życie... Amelka rośnie, robi się coraz większa i tak samo większe stają się koszty leczenia. Dochodzą kolejne problemy, z którymi musimy się mierzyć... Nie mam wyjścia, kolejny raz muszę prosić o pomoc dla mojej małej córeczki... Zawsze chciałam mieć córeczkę. Urodziłam jednak dwóch synków. Gdy dowiedziałam się, że znów jestem w ciąży i będzie to dziewczynka, nie posiadałam się ze szczęścia. Moi synkowie byli już wtedy nastolatkami. Cieszyli się, że będą mieć małą siostrzyczkę. Los bywa jednak przewrotny. Cena za córeczkę była ciężka do zapłacenia – zespół Downa. A także, co często zdarza się przy dzieciach z trisomią chromosomu 21, wiele problemów zdrowotnych, w tym wada serca... Gdy dowiedziałam się o wadzie mojego dziecka, zareagowałam tak, jak chyba każdy zrobiłby w tej sytuacji – szokiem. Wyparciem. To niemożliwe, myślałam, może się pomylili. Potem przyszła rozpacz i strach. Miałam cztery miesiące, żeby pogodzić się z myślą, że Amelka będzie mieć zespół Downa. Przyszła na świat 30 września 2014 roku. Moje biedne maleństwo pierwsze miesiące swojego życia spędziło w szpitalu. Los jakby ją testował, jakby sprawdzał, z czym będzie w stanie sobie poradzić. A ona okazała się taka dzielna, taka silna…  Czy się nie bałam? Bardzo. Dziś wiem, że takie dzieci są inne, wyjątkowe… Mają wyjątkowe potrzeby. I trzeba też je wyjątkowo kochać i wyjątkowo o nie dbać. Mocniej. Czasami jest trudno, bardzo. Ale każdy uśmiech Amelki wynagradza mi wszystko… Dla takich chwil, w których ona się uśmiecha, właśnie żyję. Amelka miała zaledwie 2 miesiące, gdy lekarze podjęli decyzję o operacji serca. Bardzo się bałam… Wiedziałam, że jakikolwiek błąd na stole operacyjnym może skończyć się tym, że stracę Amelkę na zawsze… Nie zdążyłam jednak oswoić się z myślą, że moje maleństwo będzie walczyć o życie na operacyjnym stole, gdy znów wylądowaliśmy w szpitalu. Amelka złapała ciężkie zapalenie płuc… Walczyła 2 miesiące. Raz, przez pomyłkę lekarza, który dał jej złą dawkę leku, była o włos od śmierci. Operacja serca udała się, ale spędziłyśmy w szpitalu kilka miesięcy. Amelka bardzo ciężko zniosła operację, długo dochodziła do siebie. Przez to, że tyle musiała czekać, dziś rozwija się wolniej… Niestety, nie dosyć, że jest opóźniona intelektualnie jak inne dzieci z zespołem Downa, to jeszcze trudniej jej rozwijać się fizycznie, przez ciężką walkę o zdrowie. Musi nadgonić stracony czas. Córeczka ma już 8 lat, a nadal samodzielnie nie chodzi... Niedawno zaczęła w końcu robić kroczki, trzymana pod pachy... Jest coraz cięższa, niestety przez słabe napięcie mięśniowe dochodzi do deformacji sylwetki. Niestety, lekarze zdecydowali, że musi nosić specjalny gorset, bo inaczej będzie grozić jej operacja kręgosłupa... Konieczne są też ortezy, bo Amelka wykoślawia nogi. Musimy kupić gorset, ortezy, nowy wózek... Do tego dochodzi jeszcze rehabilitacja, turnusy... Potrzeby są naprawdę ogromne, tak samo jak koszty leczenia. To jedyna szansa, by Amelka mogła się rozwijać i być kiedyś samodzielna. Martwię się, co z nią będzie, jak mnie zabraknie, dlatego chcę zrobić wszystko, aby radziła sobie sama. Wsparcie tej zbiórki - tylko o tyle proszę. Wszystko inne, na czele z miłością, jestem w stanie dać Amelce sama. Dla niektórych to chore dziecko, ale dla mnie jest cudem. Dla niektórych dodatkowy, dwudziesty pierwszy chromosom to tragedia. Dla mnie to dodatkowy powód, żeby kochać moją córeczkę, dla której zrobiłabym wszystko… dlatego proszę o pomoc.

2 336,00 zł ( 4,77% )
Brakuje: 46 622,00 zł
Mikołaj Błaszczyk
Pilne!
Mikołaj Błaszczyk , 7 lat

Mama walczy z nowotworem, Mikołaj walczy z Schinzel Giedion

Ponad 3 lata temu duża część z Was usłyszała historię naszego synka opisaną na pierwszej zbiórce, dzięki której udało nam się uzbierać spore pieniądze potrzebne do rehabilitacji i leczenia Mikołajka. Dzisiaj ten wyjątkowy chłopiec ma już 4,5 roku i wciąż potrzebuje pomocy, o którą raz jeszcze musimy Was poprosić... Oto nasza historia: Dziecko, kiedy jest mu źle - płacze. A Mikołaj, choć bardzo choruje, nawet nie potrafi płakać… Jeśliby spytać, co dolega mojemu synowi, odpowiem - właściwie wszystko! Maleńkie, niewinne stworzenie, na które spadł pełen zestaw plag egipskich… Mikołaj cierpi na ultra rzadkie schorzenie i jest wśród kilku żyjących obecnie dzieci w Polsce z tą chorobą. Żeby mógł się rozwijać, potrzebujemy intensywnej rehabilitacji i mnóstwa kosztownego sprzętu... Kiedy podczas rutynowego badania KTG na monitorze pojawiła się ciągła linia prosta, lekarka w trybie pilnym skierowała mnie do szpitala. Tam jednak inny lekarz nie znalazł przesłanek do przyjęcia na oddział i zostałam odesłana do domu. Gdybym wtedy wiedziała… Gdybym miała świadomość, w jak wielkim niebezpieczeństwie znajduje się moje maleństwo… Ale skoro lekarz, fachowiec zapewnia mnie, że wszystko jest dobrze… Po tygodniu wróciłam w to samo miejsce, a wtedy jeszcze inny lekarz, po badaniu, w kilku krótkich, żołnierskich słowach, zarządził pilną cesarkę. Mikołaj urodził się właściwie martwy. Natychmiast zabrano go na OIOM, zostawiając nas z krótką informacją - zamartwica urodzeniowa. Nie usłyszałam jego płaczu, nie mogłam przytulić go do piersi… Otumaniona lekami wyłam na całe gardło z przerażenia i strachu o moje dziecko. Dlaczego…?! Wg wszelkich badań z okresu ciąży, czekaliśmy na przyjście na świat zdrowej dziewczynki. Wybraliśmy nawet jej imię. Ja jednak urodziłam ekstremalnie chorego chłopca, który tylko jakimś cudem przeżył... Przez pierwszy miesiąc jego życia zdążyliśmy zwiedzić 3 szpitale, szukając diagnozy i co chwila odkrywając nowe dolegliwości. Wady serca, nerek, stóp, wiotkość krtani, epilepsja to tylko początek naszej litanii… Wiemy, że z Mikim jest bardzo źle, ale dopiero po roku otrzymujemy wyrok w pełnym brzmieniu: zespół Schinzela - Giediona. Genetycznie uwarunkowany zespół wad wrodzonych. Raptem 70 zdiagnozowanych dzieci na całym świecie… I wśród nich nasz Mikołaj, jedyny obecnie żyjący z tą chorobą chłopiec w Polsce. Państwa dziecko jest wyjątkowo wadliwe - powiedział pewien sympatyczny lekarz urolog. Zabrzmiało to brutalnie, ale prawda jest brutalna. Nasza walka o życie Mikołaja jest rozpaczliwa i często przypomina misję samobójczą, niczym z filmu “Parszywa dwunastka”. Batalia na 12 frontach, bo u tylu lekarzy specjalistów musimy regularnie kontrolować stan zdrowia syna. A przed nami kolejny… (Nie)szczęśliwa trzynastka - onkologia… Dzień, w którym nie pokonujemy samochodem dziesiątków kilometrów między jednym specjalistą, a kolejnym, jest dla nas świętem. Niektórzy lekarze właściwie spisali go już na straty, ale my nie możemy przecież czekać z założonymi rękami… Stajemy na głowie, żeby zapewnić naszemu wyjątkowemu dziecku, wszystko, co najlepsze. Pewnie byśmy odpuścili, gdyby nie to, że widzimy efekty tej ciężkiej pracy, w szczególności po turnusach rehabilitacyjnych. Do tej pory dzięki pomocy dobrych ludzi odbył 24 turnusy rehabilitacyjne, które zaowocowały nowymi umiejętnościami. Mikołaj jak dzielny zuch walczy każdego dnia i zdobywa nowe sprawności. Pokazuje nam, jak bardzo chce żyć. A my walczymy razem z nim. Nie poddajemy się. Aby móc postawić swój pierwszy krok, aby Miki mógł zjeść swoją pierwszą w życiu kanapkę potrzebne są kolejne turnusy w tym turnusy logopedyczne metodą Masgutowej. Niestety, tak jak szybko rośnie Mikołaj tak szybko rosną ceny turnusów rehabilitacyjnych. Nie możemy pozwolić, aby jego dotychczasowa walka poszła na marne. Jego wzmożone napięcie mięśni powoduje, że Mikołaj traci na wadze, a to nieuchronnie prowadzi do karmienia pozajelitowego, czyli PEG (rurka bezpośrednio do brzuszka i w ten sposób wlewa się pokarmy). Aby temu zapobiec, można kupić kombinezon Molly, ale tu kolejny mur kwota ponad 20 tys. zł. Każda złotówka przybliża Mikołaja do sprawności, dlatego dziękujemy za każdy najmniejszy gest w stronę naszego dziecka  Prosimy, pomóżcie nam w tej nierównej walce. Świat, na którym pojawił się Miki, okazał się dla niego skrajnie nieprzyjazny. Ale on, mimo wszystko, chce go poznać, odnaleźć promyk światła w nieprzeniknionej ciemności. Wierzymy, że z Waszym wsparciem to mu się uda. Musimy wierzyć, bo co innego nam pozostało... Anna - mama ––––––––– LICYTACJE –> KLIK TELEKURIER –> KLIK TVP3 SZCZECIN –> KLIK

14 769,00 zł ( 4,72% )
Brakuje: 297 591,00 zł
Liza Yaremenko
Liza Yaremenko , 15 lat

Liza potrzebuje na razie jednego cudu - zakupu wózka...

Liza niczym nie różniła się od swoich rówieśników. Wszystko zmieniło się, gdy w wieku 6. miesięcy nagle osłabła, a jej rozwój fizyczny stanął w miejscu...  To było straszne. Nie wiedziałam, co dzieje się z moją córką! Chodziłam do wielu lekarzy, wykonywano jej mnóstwo badań. Każda wizyta w szpitalu wiązała się z ogromnym stresem i napięciem.  Przeprowadzone badania genetyczne pozwoliły potwierdzić rdzeniowy zanik mięśni typu 1! Liza jest niepełnosprawna ruchowo w stopniu znacznym. Nie potrafi sama usiać, ani zrobić kroku. Karmiona jest przez sondę nosowo-żołądkową. Wymaga stałej, całodobowej opieki! Choroba nasiliła się, gdy skończyła 10 lat. Mięśnie pleców były za słabe, dlatego rozwinęła się skolioza. Wkrótce pojawiły się także problemy z oddechem. Wybuch pandemii tylko pogorszył jej zdrowie! Moja córka zachorowała na COVID-19. Była jeszcze słabsza! Własnymi siłami zapewniłam jej opiekę medyczną. Liza jest bardzo dzielna, nie poddaje się i każdego dnia udowadnia, że mimo tylu przeciwności, daje radę. Stara się by także pilną uczennicą i uczestniczy w nauczaniu on-line.  Przed nami jeszcze jedna góra lodowa – operacja kręgosłupa. Cierpię na samą myśl, że moja nastolatka musi znosić tyle bólu i trudności… Dzisiaj stoję przed ogromnym wyzwaniem zakupu elektrycznego wózka inwalidzkiego oraz gorsetu. Jest to niezbędny sprzęt, który nie tylko usprawni jej rozwój fizyczny, ale także umożliwi samodzielne poruszanie.  Proszę, bez Waszej pomocy sama nie podołam tym wydatkom. Liza już nigdy nie będzie miała w życiu łatwo. Możemy jednak zmniejszyć liczbę stojących przed nią przeszkód...  Mama Lizy

1 553,00 zł ( 4,7% )
Brakuje: 31 426,00 zł
Filip Fularczyk
Filip Fularczyk , 13 lat

Lockdown zbiera żniwa! Zespół Aspergera i depresja zaatakowały nagle

Stan Filipa zaczął się pogarszać od czasów lockdownu i zajęć zdalnych. Do tej pory mój synek uwielbiał chodzić do szkoły, spędzać czas z ludźmi. Okazało się, że izolacja przebudziła wilka śpiącego dotąd snem kamiennym. Filipek stał się płaczliwy, nie chciał uczestniczyć w zajęciach. Najgorszy był powrót do szkoły… Średnia ocen mojego syna jest powyżej 5.0. Uczy się bardzo dobrze, ale czuje lęk przed szkołą. Każdego poranka płacze, dlatego muszę go zaprowadzać i przyprowadzać ze szkoły, mimo że ma już 12 lat.  Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Gdy coś się dzieje, zjawiam się w szkole. W sytuacjach krytycznych jest donośny płacz, lęk, panika, bicie pięściami po głowie, bądź głową o ścianę.  Dla matki zdrowego dotąd chłopca był to szok. Oczywiście udaliśmy się do lekarza. Po licznych badaniach lekarze zdiagnozowali u Filipa zespół Aspergera i wysoko funkcjonującą depresję. Ta druga choroba jest niczym huragan. Nabrała prędkości do tego stopnia, że nie działają już żadne leki. Psychiatra farmakologiczne leczenie wdrożył już w sierpniu. Pierwszy lek nie dawał żadnych rezultatów. Został zmieniony po 2. miesiącach. Po nowym leku tylko się pogorszyło, dlatego dawka została zwiększona, jednak nadal efektów brak. Oczywiście Filip uczęszcza na psychoterapię. Pilnuję go jak oka w głowie, gdyż już dwa razy zamknął się w domu i chciał zrobić sobie krzywdę nożem… Jestem roztrzęsiona. Mój synek błaga o pomoc i mimo moich ogromnych starań, nic nie przynosi skutków. Jeśli chodzi o samodzielność, to u Filipa jest na niskim poziomie. Ma nauczyciela wspomagającego. Ja przygotowuje ubrania, śniadanie, bo nawet nie przekroi bułki, bo z góry zakłada, że potnie się nożem. Często śpi ze mną, wtedy zasypia szybko. Sam leżąc w łóżku, męczy się i nie może zasnąć. Często płacze, jest smutny, rozdrażniony, ma niską samoocenę. Chciałby, bym była z nim 24 godziny na dobę. Sama zajmuje się synem, nie pracuję ze względu na jego stan zdrowia. Filip ma orzeczenie o niepełnosprawności, jednak nie ma przyznanej opieki, stąd nie mam świadczenia pielęgnacyjnego. Niestety zajęcia, które mają pomóc Filipkowi wydostać się ze szponów depresji oraz nauczyć życia z zespołem Aspergera są prywatne. Obozy terapeutyczne, które mogłyby przynieść poprawę, również są bardzo kosztowne. Przez to, że wychowuję synka sama nie stać mnie na zapewnienie tych niezbędnych godzin leczenia. Ogromnie proszę o pomoc! Kwota zbiórki jest szacunkowa.

1 000,00 zł ( 4,69% )
Brakuje: 20 277,00 zł