Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Hanna Kryts
Pilne!
4 dni do końca
Hanna Kryts , 39 lat

Ostatnia prośba cieżko chorej matki❗️

Nazywam się Hanna Kryts. Mam diagnozę Astrocytoma, Grade 4. Wiem, że Glejak 4 stopnia nie daje mi szans na wyzdrowienie. To nie jest walka, którą można wygrać. Jednak istnieją przypadki, gdzie ludzie potrafią długo żyć pomimo tego. Dlatego postanowiłam walczyć o każdy dzień mojego życia. Bo mam dla kogo. Moja ukochana córeczka ma 1 rok, a synek 6 lat. Obecnie przechodzę chemio i radioterapię, która wymaga ogromnej siły i wytrwałości. Wkrótce zakończę to leczenie, a potem będę musiała odczekać 6 tygodni i zrobić kolejny rezonans. To będzie kluczowy moment, który zadecyduje o dalszych krokach w walce z moją chorobą. W zależności od wyników rezonansu mogą być potrzebne dodatkowe środki i interwencje, na które niestety nie mamy wystarczających środków finansowych: Pierwszą alternatywą jest wyjątkowo skuteczna chemioterapia, która w moim wypadku nie jest refundowana. Koszt to około 3000 zł za jedną dawkę! Gamma-knife to zabieg który mogę przejść, jeśli guz wznowi się i będzie możliwe usunięcie go w dostępnym miejscu. Koszt tego leczenia to około 30 tys. złotych. Kolejna szansa na przedłużenie życia to immunoterapia, której koszty są wysokie i zostaną określone przez lekarza, Na koniec technologia – Nano therm (koszt 180 000 zł), która może być kluczowa w leczeniu. Jak na tak beznadziejną chorobę, mam całkiem dużo możliwości leczenia, jednocześnie nie posiadam pieniędzy, by za to leczenie zapłacić... Moja rodzina i ja jesteśmy bardzo wdzięczni za każde wsparcie, które możemy otrzymać. Każda złotówka zbierana na leczenie jest ogromną szansą dla mnie i dla moich dzieci. Będę regularnie informować o moim stanie zdrowia i postępach w leczeniu. Dziękuję z całego serca za każdą pomocną złotówkę, za każdą modlitwę i za każdy gest wsparcia. Proszę o dalsze trzymanie kciuków i dołączanie do walki o moje życie. Z całym szacunkiem i wdzięcznością, Hanna 

139 542,00 zł ( 7,99% )
Brakuje: 1 605 139,00 zł
Abdullah Yelemes
Abdullah Yelemes , 6 lat

Mój syn jest za mały, by umrzeć! Uratuj go z pułapki białaczki!

Zaczęło się od zwykłego przeziębienia. Był marzec, dzień wcześniej zdobywaliśmy kałuże, świetnie się bawiąc, dając synkowi wolność i radość. Nie byliśmy zdziwieni, gdy następnego dnia pojawiło się lekkie przeziębienie... Nie skończyło się jednak na zwykłych objawach. Synek zaczął mieć problemy z chodzeniem. Natychmiast zwróciliśmy się do lekarzy. Badania krwi wykazały, że Adbullah ma białaczkę... Nie byłem w stanie w to uwierzyć. Powtórzyliśmy badania jednocześnie w 4 różnych laboratoriach. Z żoną tak bardzo chcieliśmy usłyszeć, że wyniki poprzednich badań to jakiś błąd lekarski... Niestety, nie mieliśmy szczęścia-diagnoza się potwierdziła. Musieliśmy przyznać: nasz trzyletni syn ma białaczkę. A my musimy mu pomóc. Po konsultacji ze znajomymi, którym udało się wygrać z rakiem, zapadła decyzja o nieleczeniu synka w naszej Ojczyźnie, w Kazachstanie, tylko wyjechać na leczenie do Turcji. Zostawiłem pracę, zebrałem wszystkie oszczędności i poleciałem z synem do poleconej przez znajomych kliniki.  Obecnie Abdullach jest w trakcie drugiej chemioterapii. Cierpliwie znosi leczenie. Nieraz próbuje biegać i skakać, jak wypada zwykłemu 3-latkowi, zapominając, że jest chory. Wyniki badań są wzorcowe, i lekarze dają nam duże szanse na wyzdrowienie - pod warunkiem, że będziemy kontynuować leczenie. Nie mogę pracować, ponieważ cały czas znajduję się z synem w szpitalu. Moja żona opiekuje się pozostałą trójką dzieci, najmłodszy syn zaledwie skończył 5 miesięcy. Abdullach strasznie tęskni za rodzeństwem, i bardzo się cieszy, kiedy go odwiedzają. Udało nam się sfinansować dwa kursy chemioterapii, a dzięki pomocy najbliższych zebraliśmy środki na trzeci kurs. Ale czeka na nas jeszcze czwarty. Syn ma ogromne szanse na wyzdrowienie, ale potrzebujemy pomocy.  Błagamy o wsparcie, które pomoże nam uratować nasze ukochane dziecko! Tata

5 857,00 zł ( 7,99% )
Brakuje: 67 388,00 zł
Piotr Borusiewicz
Piotr Borusiewicz , 54 lata

Piotr walczy o powrót do sprawności, potrzebna jest rehabilitacja. Pomagamy!

Często o naszej przyszłości decydują chwile. Tak było też w przypadku mojego taty. W marcu zgłosił się do szpitala z wysokim ciśnieniem tętniczym i silnym bólem głowy. Był już w trakcie konsultacji ze specjalistycznym ośrodkiem w celu dalszej diagnostyki, jednak było już na to za późno. Tego samego dnia w mózgu taty doszło do pęknięcia tętniaka i masywnego krwawienia.  Tata trafił do szpitala, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki. Lekarze przeprowadzili zabieg embolizacji, niestety wskutek rozległego krwawienia doszło już do poważnych uszkodzeń struktur mózgu. Przez 6 tygodni tato przebywał w śpiączce, a jego stan się nie poprawiał. Mógł oddychać jedynie przy pomocy respiratora, był żywiony przez PEG, nie było z nim żadnego kontaktu. To było dla nas coś strasznego. Jeszcze chwilę wcześniej tata był sprawnym mężczyzną. Zaplanowaliśmy sobie wspólnie tyle rzeczy, a los wystawił nas na ten koszmar! Neurochirurdzy zdecydowali się na ponowną operację, nie dawali nam niestety dużych nadziei. Tato wymagał przeniesienia do ośrodka wybudzeniowego, gdzie mógł być rehabilitowany i stymulowany. Dopiero po tygodniu zaczął mówić. Od początku rozpoznawał nasze zdjęcia, coraz więcej sobie przypominał. Poczuliśmy wtedy ogromną ulgę. Wiedzieliśmy, że najgorsze minęło i możemy się skupić na intensywnej rehabilitacji taty. Sami nie spodziewaliśmy się tak szybkiego tempa pierwszych pozytywnych efektów. Do tego stopnia, że dziś, wbrew początkowym diagnozom, okazało się, że szanse na sprawność są bardzo duże. Tata chętnie współpracuje z rehabilitantami, przez co szybko zyskał sobie sympatię pań pielęgniarek i fizjoterapeutów. Personel medyczny chwali go, że jest pogodnym pacjentem. Z tygodnia na tydzień widzimy u taty coraz większe postępy, jesteśmy z niego niesamowicie dumni. Z tego, że ma w sobie tyle silnej woli. Zdajemy sobie sprawę, że proces powrotu do zdrowia będzie długotrwały i kosztowny, ale nie mamy zamiaru się poddać. Chcemy, by tata odzyskał swoje dawne życie. By mógł wrócić do swojej pasji - rolnictwa, fotografowania dzikiej zwierzyny i jazdy samochodem. Chcemy, żeby znów mógł przygotować dla nas swoje popisowe danie - pyszną zapiekankę makaronową.  Tata nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Dziś sam jej potrzebuje. Jeszcze niedawno walczyliśmy o jego życie, dziś w naszych rękach jest jego sprawność. Bardzo prosimy Was o wsparcie i z góry dziękujemy za każdą wpłatę. Klaudia, córka

9 183,00 zł ( 7,99% )
Brakuje: 105 669,00 zł
Tymoteusz i Dawid Franke
Tymoteusz i Dawid Franke , 9 lat

Wesprzyj braci w trudnej walce o sprawność!

Ciążą bliźniacza na początku wywoływała we mnie ogrom pozytywnych emocji, ale również strachu… Wiedziałam, że otoczę chłopców ogromną miłością. Nie spodziewałam się jednak, że nie zdołam ich uchronić przed chorobą i cierpieniem… Nigdy jeszcze nie bałam się tak bardzo, jak wtedy, gdy w 28. tygodniu zaczął się poród moich bliźniaków. Tymuś pierwsze 8 miesięcy życia spędził w szpitalu, Dawidek 2 miesiące. Zbyt wczesne przyjście na świat okazało się piętnem na całe życie… Obaj chłopcy już zawsze będą mierzyć się z jego konsekwencjami. Tymek już w pierwszych dniach swojego życia przeszedł szereg skomplikowanych operacji i zabiegów. Jego codzienność to nieustanna walka, godziny rehabilitacji i stałe wsparcie specjalistów. Dawidek niestety też nie ma łatwo. Ma problemy z agresją, autoagresją i całościowymi zaburzeniami. Nasza codzienność jest bardzo wymagająca… Bracia nie są zdolni do samodzielnego funkcjonowania i potrzebują stałej opieki. Każdego dnia robię wszystko, by mieli szansę na możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. Niestety wydatki związane z ich leczeniem i rehabilitacją znacząco obciążają mój budżet… Intensywna rehabilitacja sprawia, że Tymek się nie cofa. Nie mogę z niej zrezygnować, bo bez niej skażę własne dziecko na jeszcze większe cierpienie. Dawidek na szczęście robi postępy, dlatego w jego przypadku zajęcia rehabilitacyjne również są kluczowe. Chłopcy muszą być pod stałą opieką psychologa, psychiatry, pedagoga, uczęszczać na terapię wzroku i turnusy intensywnej rehabilitacji. To jedyna szansa na lepsze życie, ale nie stać mnie na to wszystko… Pomoc i rehabilitacja refundowana przez NFZ to zaledwie kropla w morzu ich potrzeb.  Chciałabym zapewnić im uczestnictwo w turnusach, które przynoszą poprawę. Niestety sama nie będę w stanie pokryć wszystkich niezbędnych kosztów… Wiem, że już kilka razy otworzyliście dla nas swoje serca, jednak Wasza pomoc nadal jest nam potrzebna... Bardzo proszę o dalsze wsparcie. Każda złotówka jest dla nas niezwykle cenna! Gabriela, mama  

5 063,00 zł ( 7,98% )
Brakuje: 58 340,00 zł
Arek Bilski
Arek Bilski , 30 lat

Twoja pomocna dłoń potrzebna od zaraz!

Wypadek w pracy całkowicie zmienił moje życie, przed tym felernym dniem byłem zwykłym 25-letnim facetem ze wspaniałą kobietą u swego boku przygotowującym się do ślubu. Wraz z narzeczoną uwielbialiśmy podróżować, zwiedzać nowe miejsca, chodzić na basen, jeździć na rowerze, wspinać się po górach. Jednak 17 czerwca 2019 r. wszystko wywrócił do góry nogami… Dlatego jestem zmuszony prosić o pomoc. Był to mój pierwszy dzień w pracy po urlopie wakacyjnym, więc wypoczęty i pełen energii ruszyłem do pracy, jako operator pompy do mieszanki betonowej. Początkowo nic nie zapowiadało się, że tak skończy się ten czerwcowy dzień. Pod wieczór gdy już skończyłem ostatnie zlecenie, zabrałem się za czyszczenie pompy po zakończonej pracy i właśnie wtedy maszyna jakimś cudem złapała moją prawa dłoń. Reszta działa się błyskawicznie… Przez około 20 sekund stałem z uwięzioną dłonią i patrzyłem, jak zostaje ona coraz bardziej miażdżona. Byłem w szoku, adrenalina momentalnie podskoczyła do tego stopnia, że nie czułem bólu. Po tym krótkim czasie, który dla mnie w tamtej chwili dłużył się niemiłosiernie maszyna, w końcu puściła moją rękę. Szybko pobiegłem do ochroniarza, żeby zadzwonił po karetkę. Dopiero wtedy poczułem potworny, nie do opisania ból. Karetka przybyła po kilkunastu minutach, a niedługo później byłem już w szpitalu. Łącznie przeszedłem 6 operacji i mimo starań lekarzy po ponad miesiącu pobytu w szpitalu dłoń stała się czarna, wdała się martwica, nie było już dla niej ratunku. Pod koniec lipca została wykonana amputacja. Będąc młodym człowiekiem, a do tego praworęcznym, świat mi się całkowicie rozsypał. Byłem tym faktem bardzo przybity, jednak dzięki wsparciu rodziny, narzeczonej i przyjaciół postanowiłem, że nie mogę się tak poddawać i muszę zacząć się uczyć wszystkiego na nowo.  Napisać, że było ciężko, to jak nic nie napisać. Po prawie 3 miesiącach wyszedłem ze szpitala, zacząłem chodzić na rehabilitację. Z czasem nauczyłem się wykonywać podstawowe czynności, jednak bez drugiej dłoni jest ciężko i wielu rzeczy nie jestem w stanie sam zrobić. Z natury jestem osobą, która woli wszystko zrobić sam, nie prosząc o pomoc, więc jest to dla mnie bardzo niekomfortowe. Jestem też typem człowieka, który nie lubi rzucać się w oczy innym, a niestety przez fakt, że nie mam dłoni, jest o to ciężko. Jedynym rozwiązaniem i nadzieja na powrót do normalności jest proteza, dzięki której mógłbym znowu wrócić do robienia rzeczy, które uwielbiam, jak jazda samochodem, podróżowanie, jazda na rowerze. Pomogłaby mi też bardzo w codziennym życiu, w końcu mógłbym znowu robić rzeczy, które do tej pory są nie do wykonania jak np. wiązanie butów. Niestety nie stać mnie na nią, a sytuacja zmusza mnie do proszenia ludzi o dobrym sercu, by pomogli mi powrócić do normalnego życia.  Arek

16 968,00 zł ( 7,97% )
Brakuje: 195 798,00 zł
Kuba Lipiński
Kuba Lipiński , 17 lat

Los musi się odmienić! Mamy trzy tygodnie, by uzbierać kwotę potrzebną na operację!

Na wstępie chciałabym z całego serca podziękować wszystkim darczyńcom za wsparcie przy pierwszej zbiórce. Dziękujemy za każdy szczodry gest, okazane serce i słowa otuchy, którymi tak licznie nas obdarowaliście. To dzięki Wam w marcu 2022 roku Kuba przeszedł skomplikowaną operację ortopedyczną. Ostatni rok to dla nas czas nieustannej walki. Przez pierwsze tygodnie po zabiegu jeździliśmy z synkiem na częste kontrole lekarskie – obie nóżki były zagipsowane. Po ich ściągnięciu Kubuś poruszał się wyłącznie w ortezie. Operacja i regularna rehabilitacja przyniosły niesamowite efekty – różnica pomiędzy nogami zmniejszyła się o 0,5 cm!  Po ostatnich konsultacjach lekarze zadecydowali, że konieczne jest przeprowadzenie drugiego etapu operacji, tym razem usunięcia blaszki korygującej kolano. Aby operacja się odbyła, ponownie potrzebujemy Waszego wsparcia. Termin operacji został wyznaczony już na 17 lipca!  Mamy zaledwie trzy tygodnie, by uzbierać całą kwotę! Wierzymy, że z Waszym wsparciem wszystko jest możliwe! Poznaj naszą historię: Kuba urodził się w 26 tygodniu ciąży. Otrzymał 2 punkty w skali Apgar. Pierwsze 3 miesiące spędził w inkubatorze pod respiratorem – nikt nie dawał mu szans na przeżycie. Wykryto u niego mózgowe porażenie dziecięce, niedowład lewostronny, przykurcze ścięgien, upośledzenie w stopniu umiarkowanym, niedoczynność tarczycy, zez zbieżny epilepsję, kamicę pęcherzyka żółciowego, wodogłowie po retinopatię. Do roku żył z ileostomią. Jeździliśmy od szpitala do szpitala. W wielu 4 lat przeszedł operację usunięcia prawego jądra i przepukliny. Bardzo często trafialiśmy do szpitali, ponieważ ataki padaczki nie odpuszczały. W wieku 8 lat synek miał kolejną operację – podcięcie, wydłużenie ścięgien. Każdego dnia Kuba potrzebuje intensywnej rehabilitacji, ponieważ ma silne przykurcze. W październiku 2021 roku, podczas kontroli, okazało się, że przykurcz jest zbyt silny i musimy przeprowadzić konieczne operacje. Pierwszy etap odbył się bez żadnych powikłań, dziś potrzebujemy Waszego wsparcia w uzbieraniu potrzebnej kwoty na drugą operację. Po niej Kubę czeka długotrwała i intensywna rehabilitacja, dlatego z całego serca prosimy o pomoc! Mama Kuby Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

733,00 zł ( 7,96% )
Brakuje: 8 470,00 zł
Andrzej Mikołajczak
Andrzej Mikołajczak , 45 lat

By życie nie było tylko cierpieniem...

Na takie chwile nie da się w żaden sposób przygotować. Przychodzą nagle i odwracają nasze życie do góry nogami. Zwłaszcza gdy jest się młodą mamą, która staje w obliczu tak wielkiego wyzwania. Od tamtej chwili minęło już tyle czasu. Mój syn jest już dorosły, ma 42 lata. Nasza codzienność nie jest kolorowa i beztroska, ale robimy wszystko, co w naszej mocy, by była jak najlepsza… Choroba towarzyszy Andrzejowi od zawsze. Syn urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym i od pierwszych chwil swojego życia musiał stawiać czoła ograniczeniom i przeszkodom, które stawały na jego drodze po sprawność. Mimo, że syn nie mógł chodzić, był w stanie wykonywać wiele czynności samodzielnie. Potrafił przygotować sobie jedzenie, ubrać się, a przy kąpieli potrzebował jedynie niewielkiej pomocy.  Od samego początku jedynym sposobem na walkę o jak największą sprawność syna jest żmudna i długotrwała rehabilitacja. Zdaniem lekarzy Andrzej powinien również odbyć dwutygodniowy turnus mający na celu rehabilitację neurologiczną. To zapewni jeszcze lepsze rezultaty, da szansę na dalsze postępy i większą samodzielność.   Nie mam innego wyjścia niż prosić Was o wsparcie. Do tej pory jakoś udawało nam się utrzymywać Andrzeja w formie, zapewniać systematyczną rehabiltację i opiekę, ale od sierpnia 2021 roku syn zaczął słabnąć w oczach. Nie miał nawet siły podnieść szklanki z wodą, był apatyczny, bez życia. Obecnie turnus to nasza nadzieja, której nie możemy stracić, dlatego bardzo proszę o pomoc! Aleksandra, mama

7 593,00 zł ( 7,93% )
Brakuje: 88 152,00 zł
Paweł Kałuża
7 dni do końca
Paweł Kałuża , 44 lata

Chcę być jak najlepszym ojcem dla mojego synka! Daj mi na to szansę!

Już nie pamiętam, jak to jest być w pełni zdrowym i sprawnym człowiekiem. Zachorowałem wiele lat temu. Choroba postępowała z roku na rok, odbierając mi coraz więcej. I tak do dzisiaj... Jestem osobą z dystrofią mięśniową. Pomimo choroby staram się normalnie żyć i cieszyć każdym kolejnym dniem. Niestety od niedawna mój stan znacznie się pogorszył. Niepełnosprawność wciąż postępuję, dziś nie jestem już w stanie samodzielnie poruszać się na zwykłym, manualnym wózku inwalidzkim. Spędziłem na nim ostatnie 20 lat. By dalej móc cieszyć się codziennością, potrzebuję Twojej pomocy.  Jedynym rozwiązaniem i szansą dla mnie na lepszą codzienność jest wózek z napędem elektrycznym. Będzie on dla mnie ogromnym wsparciem w poruszaniu się. Kilkanaście dni temu urodził nam się syn... Moim ogromnym, największym marzeniem jest możliwość zaopiekowania się dzieckiem, zabawy z synkiem, zabranie go na spacer. Niestety koszt takiego wózka przekracza moje możliwości finansowe. Dlatego całym sercem proszę Cię o pomoc. Każda złotówka da mi szansę na bycie jak najlepszym ojcem. Będzie to możliwe tylko dzięki Twojej pomocy. Paweł

5 027,00 zł ( 7,92% )
Brakuje: 58 367,00 zł
Jakub Zabiega
Jakub Zabiega , 17 lat

Kuba zmaga się z chorobą już ponad dekadę! Pomóż w walce o zdrowie!

Mój syn zmaga się z chorobą już ponad dekadę. Gdy pojawiły się pierwsze objawy, nie podejrzewaliśmy, że na Kubę spadnie diagnoza, która zostanie z nim już do końca życia… Początkowo osłabienie i picie dużej ilości wody lekarze przypisywali szkarlatynie – w przedszkolu, do którego chodził syn, wybuchło jej ognisko. Niestety, przepisany antybiotyk nie pomagał, a Kuba z dnia na dzień słabł coraz bardziej… Trafiliśmy do szpitala, a lekarze wykonywali kolejne badania. Gdy Kuba został podłączony pod kroplówkę z glukozą, jego stan drastycznie się pogorszył. To właśnie wtedy przebadano mu krew. Wyniki były jednoznaczne: cukrzyca.  Byliśmy w szoku. Nasze życie od tamtego momentu kręci się wokół kolejnych nakuć, kontroli poziomu cukru oraz podań insuliny. Niestety… Pompa, której aktualnie używa syn jest niewystarczająca. Musi być sterowana ręcznie po zbadaniu poziomu cukru. Powoduje to, że nie ma możliwości właściwej kontroli tak niebezpiecznych dla zdrowia jego spadków i wzrostów.  Kuba potrzebuje nowej pompy, która byłaby w stanie samoistnie kontrolować skrajne poziomy cukru. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami, które ciężko jest nam pokryć samodzielnie.  Proszę o pomoc dla Kuby. Każda wpłata to krok w stronę jego zdrowia i nadzieja na lepszą przyszłość! Wierzę, że dobro, które wysyłamy w świat – zawsze wraca z podwójną mocą! Mama Kuby

2 192,00 zł ( 7,92% )
Brakuje: 25 468,00 zł