Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zdzisław Gradomski
Zdzisław Gradomski , 63 lata

Proteza da mi szansę, by żyć jak dawniej!

Mam na imię Zdzisław. Niedawno skończyłem 59 lat. Zawsze byłem człowiekiem aktywnym. Pracowałem zawodowo, jeździłem na rowerze, chodziłem na siłownię i długie spacery. Wszystko zmieniło się wraz z chorobą i jej poważnymi powikłaniami… We wrześniu 2020 roku trafiłem do szpitala w celu leczenia krytycznego niedokrwienia lewej nogi. Niestety, pomimo antybiotykoterapii, mój stan się nie poprawił i lekarze musieli dokonać amputacji nogi na poziomie uda. Z początku było mi bardzo trudno. Nagle, z dnia na dzień, stałem się niepełnosprawny. Musiałem usiąść na wózek inwalidzki. Dziś jednak wiem, że jeszcze mogę zawalczyć o swoją sprawność i samodzielność. Szansą na to jest proteza i rehabilitacja, która pomoże mi na nowo nauczyć się chodzić z jej pomocą.  Chciałbym jeszcze kiedyś spacerować bez wózka, móc wrócić do życia sprzed amputacji, dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w uzbieraniu środków na zakup protezy oraz rehabilitację... Zdzisław

11 862,00 zł ( 25,91% )
Brakuje: 33 915,00 zł
Karim Krystian Al-Fakeh
Karim Krystian Al-Fakeh , 9 lat

Pomóżcie nam odzyskać naszego synka! Wierzymy, że z Wami wszystko jest możliwe.

Nasz kochany synek  Karim w maju skończy 8 lat. Jest niezwykłym, wspaniałym małym wojownikiem zmagającym się z trudnościami każdego dnia. Karimek ogromnie cierpi, a choroba zaczyna powoli zabierać mu wszystko, co ma. Robimy, co możemy, jednak koszty zaczynają  mocno przewyższać nasze możliwości....  Chyba nic nie boli bardziej, jak świadomość, że jesteś w stanie zrobić wszystko dla swojego dziecka, a gdy pojawia się dla niego ratunek, stajesz się bezsilny, bo nie możesz mu go zapewnić... Diagnoza pedagogiczna — Autyzm wczesnodziecięcy, całościowe zaburzenia rozwojowe. Karimek początkowo rozwijał się prawidłowo, jak jego rówieśnicy, Potrafił mówić najprostsze odpowiednie dla wieku zdania i słowa. Pamiętamy też, jak ładnie liczył do 10, wchodząc po schodach... Niestety teraz  walczymy o jego zdrowie i prawidłowe funkcjonowanie z niełatwym wojownikiem. Byliśmy już na bardzo dobrym etapie funkcjonowania Karimka. Niestety nastąpił spory regres. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby nasz dawny Karimek wrócił do nas. Bierzemy sprawy ostro w swoje ręce i mamy nadzieje, że Państwa dobre serca pomogą nam w tym, ponieważ po konsultacjach i badaniach mamy prawie 100% pewność, że za przyczyną autyzmu stoi poważna diagnoza medyczna – Autoimmunologiczne zapalenie mózgu Pandas/Pans.    Jeszcze w styczniu będziemy w Szpitalu w Gdańsku, który zajmuje się dziećmi z Pandas/Pans. Aby potwierdzić w 100% diagnozę medyczną, potrzebujemy jeszcze około 10 tysięcy złotych na Panele Diagnostyczne, które nie są refundowane.  Po otrzymanych badaniach na Pandas/Pans przechodzimy do leczenia. Początek leczenia uzależniony jest od przelania całej kwoty. NFZ go nie finansuje. Leczenie Pandas/Pans w zależności co dokładnie zaleci lekarz, to początkowo antybiotykoterapia, możliwa terapia SOT, a na koniec Immunoterapia, czyli wlewy z immunoglobin. Szacunkowo koszt  całkowity wraz z przejazdami i pobytem w Gdańsku to ok. 250 tysięcy złotych.  Karimek brał udział w iniekcji podawania komórek macierzystych w spectrum autyzmu o nazwie: "Cord Blood for autism" pod pieczą Neurolog Pani Magdaleny Chrościnskiej Krawczyk oraz sztabu PBKM. 1 iniekcja komórek macierzystych odbyła się w Styczniu 2021, 2 w Marcu 2021. Posiadamy jeszcze krew ze sznura pępowiny- ok. 8 tys. za podanie. Jesteśmy również po Badaniu Genetycznym WES TRIO (rodzice+dziecko) - które całkowicie wykluczyło AUTYZM i wszelkiego rodzaju jakiekolwiek mutacje genetyczne.  Koszty wszystkich badań, leczenia i terapii praktycznie zaczynają nas rujnować finansowo. Nie dajemy już rady. Karimuś potrzebuje opieki jednego rodzica 24h/dobę. Na barkach mojego ukochanego męża  spoczywa utrzymanie całej rodziny. Mamy jeszcze dwóch synków (3 i 5 latka). Po zrobieniu badań będziemy mogli bardzo efektywnie bez błądzenia pomóc naszemu dziecku znając konkretne przyczyny. Na co przeznaczymy zebrane środki: 1. Panele diagnostyczne dotyczące Autoimmunologicznego zapalenia mózgu Pandas/Pans  IMMUNOTERAPIA, ANTYBIOTYKOTERAPIA, TERAPIA SOT 2. Całościowa diagnostyka zaburzeń jelitowych ( tzw. "Autyzm" to choroba jelit, a przy każdym regresie towarzyszą naszemu dziecku biegunka i jak sądzimy niekomunikowane bóle brzucha) 3. Szereg badań biochemicznych  4. Specjalistyczne badanie OAT WYKONYWANE TYLKO POPRZEZ ANGLIĘ 5. SPECJALISTYCZNE badanie MTHFR WYKONYWANE poprzez USA 6. Terapia komorą normobaryczną oraz tlenoterapia, na którą brakuje nam już pieniędzy, a nasze dziecko miało dzięki niej świetne rezultaty. 7. Protokół słuchowy Safe and Sound Nie możemy przerwać jego leczenia. Karimek ma jeszcze dwóch młodszych braci, którzy wciąż pytają kiedy Karimek wyzdrowieje , kiedy będzie ładnie  mówił , kiedy będzie się z nimi bawił, kiedy przestanie tak płakać i krzyczeć... tych pytań jest mnóstwo i łamią serce nam rodzicom. Idziemy do przodu i za jakiś czas brakuje nam pieniędzy by pociągnąć to dalej i niestety obijamy się o ścianę ,którą próbujemy przebić, a zwykła narkoza  przy zabiegu dentystycznym, czy nawet przebyta infekcja  potrafi zniweczyć u Karimka cały rok ciężkiej pracy i leczenia.  Błagamy jako rodzice i przemawiamy do waszych dobrych serc. Chcemy wiedzieć więcej, aby skutecznie pomoc naszemu dziecku. Chcemy odzyskać naszego dawnego synka. Chcemy zrobić wszystko, aby go uratować. Pandas/Pans daje objawy ze spektrum Autyzmu- bez dokładnych badań i leczenia nie pomogę mu. Paraliżuje nas strach o życie naszego synka, o kolejne regresy, to podcina nam niesamowicie skrzydła. Każde niepełnosprawne dziecko powinno mieć dostęp do gruntownego przebadania... Niestety tak się nie dzieje i to mnie zastanawia, dlaczego tak jest. My rodzice zaraz po diagnozie zostajemy sami sobie pozostawieni i musimy sami sobie radzić w pomocy dla naszych dzieci i znajdywaniu odpowiednich terapii i drogi leczenia. Nasze serduszko nie potrafi nam komunikować, co go boli, co mu dolega... z czym się zmaga. Moje dziecko już 3 razy straciło możliwość werbalnego komunikowania się z nami. Błagam pomóżcie nam odzyskać naszego synka. Rodzice, których znamy, osiągają największe efekty właśnie dzięki temu, że badają swoje dzieci, a co za tym idzie, leczą je, finansując  leczenie, terapie i cały czas szukając i nie poddając się. Prosimy, pomóżcie nam, aby nasze dziecko mogło przeżyć choć część swojego dzieciństwa na beztroskiej zabawie ze swoimi braćmi, a nie wiecznie wśród lekarzy, specjalistów czy terapeutów. Proszę Was, czas gra na nie korzyść Karimka! Błagam pomóżcie nam go uratować! On jest za mały żeby tak cierpieć! "Nie pozwól, żeby ktokolwiek przekonał Cię, że jest już za późno, że czas się poddać". Dziękujemy za każdą złotówkę i wsparcie naszego dziecka.  Rodzice Samira i Krzysztof oraz rodzeństwo Ksawery i Marcelek, którzy czekają, aż ich braciszek odzyska zdrowie. ➡️ LICYTACJE💚- Razem dla Karimka ➡️ Charytatywny FESTYN #RazemdlaKarimka  ➡️ Urodzinowa Bajka Karima- Charytatywny Bieg #Razemdlakarimka ➡️ Wywiad w Radio Parada z Mamą Karimka ➡️ Reportaż w tvp3 Łódź Dzięki licznym wydarzeniom charytatywnym, działaniom naszej rodziny i przyjaciół, licytacjom oraz Festynowi #Razemdlakarimka możemy pomniejszyć kwotę na zbiórce!

362 995,00 zł ( 84,91% )
Brakuje: 64 505,00 zł
Janusz Zabiegaj
Janusz Zabiegaj , 75 lat

Piekielny ogień pochłonął dom pana Janusza! Pomagamy odzyskać bezpieczne cztery kąty

7 grudnia 2020 roku w miejscowości Foluszdoszło do pożaru domu pana Janusza. Pożar ten był wielkim szokiem nie tylko dla niego samego, ale także dla wszystkich kursantów, którzy dzięki wieloletniemu doświadczeniu pana Janusza w pocie czoła i przy wielkim wysiłku pokonywali trudny egzaminu na prawo jazdy i kończyli go z upragnionym pozytywnym wynikiem. Pan Janusz nazywany pieszczotliwe przez swoich kursantów „Matką Boską od spraw beznadziejnych” w ciągu tych wielu godzin, jakie z nimi spędzaliśmy, nie tylko przekazywał nam tajemną wiedzę poruszania się pojazdami mechanicznymi, ale przede wszystkim uczył nas życia, rozśmieszał nas i niejednokrotnie pocieszał kiedy popełnialiśmy jakieś błędy i nie do końca byliśmy mistrzami kierownicy. Jak już wspomnieliśmy pożar, który wydarzył się w grudniu – miesiącu uznawanym przez wielu z nas za magiczny z powodu Świąt Bożego Narodzenia strawił dach domu, poddasze, górne piętro, wszystkie przedmioty, które się tam znajdowały, więźbę dachową oraz okna. Dom był ubezpieczony, jednak firma ubezpieczeniowa odmówiła wypłaty odszkodowania, gdyż według jej opinii do budowy domu zostały użyte nieodpowiednie materiały budowlane. Ze wstępnych ustaleń Straży Pożarnej wynika, iż straty szacowane są na około sto tysięcy złotych! Pan Janusz został bez dachu nad głową i obecnie nie posiada funduszy, które pozwoliłyby na odbudowę domu, w którym spędził tyle wspaniałych chwil. Z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z panem Januszem, wynika, iż na remont dachu oraz nowe okna potrzebne jest około 50 tysięcy złotych... Mając na uwadze wszystko, o czym wspomnieliśmy wyżej, chcielibyśmy zwrócić się w imieniu pana Janusza do wszystkich byłych i nie tylko o wsparcie finansowe, aby pan Zabiegaj mógł znowu zamieszkać w swoim domu, w którego zaciszu będzie mógł podziwiać liczne fotograficzne dzieła, które tak chętnie tworzy!    

750 zł
Adrian Śmierzchalski
Adrian Śmierzchalski , 31 lat

Tragiczne skutki wypadku – walczymy o rehabilitację i protezę dla Adriana!

Jeszcze niedawno wiedliśmy całkowicie normalne życie – Adrian planował założyć rodzinę, i własną firmę. Byliśmy szczęśliwi. Wszystkie plany i marzenia przerwał jednak tragiczny wypadek! Od tamtej pory trwa walka o to, by Adrian odzyskał sprawność! 28 stycznia 2021 roku Adrian uległ bardzo poważnemu wypadkowi drogowemu. Doznał poważnych obrażeń wielonarządowych! Natychmiast został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala w Szczecinie. Jego stan był krytyczny, przebywał w śpiączce farmakologicznej! Zdawaliśmy sobie sprawę, że może stać się najgorsze…  W wyniku wypadku u Adriana doszło do obrzęku mózgu, amputowano mu lewą rękę, doznał uszkodzenia płuc, znacznej utraty krwi. W pierwszych dniach zorganizowaliśmy zbiórkę krwi, aby zabezpieczyć stan i zapasy w banku krwi. Trwała dramatyczna walka o życie. Adrian ją wygrał – to jest najważniejsze. Przed nim jednak dalsza walka o sprawność! Adrian jest cudownym wujkiem, bratem, synem i ukochanym chłopakiem swojej dziewczyny. Zawsze lubił bawić się ze swoimi bratankami i bratanicami. Chcielibyśmy, aby znów wróciły piękne, rodzinne chwile... Prosimy o pomoc, aby umożliwić Adrianowi pełne dojście do zdrowia i sprawności. By tak było, konieczny będzie zakup protezy lewej ręki oraz intensywna i specjalistyczna rehabilitacja.  Pragniemy wszystkiego, co najlepsze dla Adriana, wiemy, że proces leczenia i rehabilitacji będzie długi i kosztowny. Cała rodzina czeka na Adriana i zrobimy wszystko, aby wrócił do sprawności! Rodzina Adriana

16 418,00 zł ( 4,38% )
Brakuje: 358 051,00 zł
Mariusz Maławski
Mariusz Maławski , 22 lata

Wypadek zrujnował moje życie! Marzę o tym, by je odbudować!

Dzięki Waszemu wsparciu udało mi się wyjechać na blisko miesięczny turnus rehabilitacyjny. Efekty po nim są widoczne, ale przede mną wciąż mnóstwo pracy, żeby nie poszły na marne... Dlatego ośmielam się przy kolejnej zbiórce ponownie zwrócić w kierunku Waszych szczodrych serc. Oto moja historia: Byłem pełnym życia 18-latkiem patrzącym z wieloma perspektywami na świat. Uczę się, by zostać mechanikiem, kocham samochody i motocykle, które są moją pasją - uwielbiam je naprawiać, poprawiać i tuningować. Niestety 28 października 2020 roku razem z kolegą mieliśmy wypadek. Mój przyjaciel zginął na miejscu, a mnie przetransportowano śmigłowcem do szpitala, gdzie zaczęła się walka o moje życie. Nie dawano mi żadnych szans, miałem uszkodzenia prawie wszystkiego, a jak by tego było mało, w szpitalu doznałem jeszcze udaru, który dodatkowo wszystko skomplikował. To, że żyję to Cud... Teraz potrzebuję bardzo kosztownej rehabilitacji, dzięki której stanę na nogi i pomału wrócę do zdrowia i sprawności. Znów stanę na nogi i będę mógł się poruszać. Tak bardzo za tym tęsknię... Dlatego bardzo potrzebuje Waszej pomocy. Mam nadzieję, że znajdą się dobrzy ludzie o wielkim sercu, którzy zechcą mi pomóc i wpłaca, choć drobną kwotę. Wierzę w Waszą dobroć i z góry bardzo dziękuję za każdą pomoc. Mariusz

5 218,00 zł ( 9,05% )
Brakuje: 52 389,00 zł
Damian Tchórzewski
9 dni do końca
Damian Tchórzewski , 34 lata

Wypadek prawie zabrał mojego brata… Dla Damiana zrobię wszystko!

Pracowity, zaradny, niosący pomoc innym i zawsze uśmiechnięty. Taki właśnie jest nasz Damian. Całym sercem kocham mojego brata i nie chcę go stracić. Nie chcę, by jedna pechowa sekunda zniszczyła jego przyszłość. Nasze życie wywróciło się już do góry nogami. Czas zatrzymać zły los i walczyć dalej!  Damian w lipcowy, słoneczny dzień uległ poważnemu wypadkowi. Odniósł wiele bardzo poważnych obrażeń. Na pewno nikt nie sądził, że aż tak poważnych w skutkach. W wyniku złamania kręgosłupa został sparaliżowany - stracił czucie w nogach i ma niedowład rąk. Prócz tego liczne złamania nogi czy żeber dają o sobie znać do dziś.  W jednym momencie pasja do motocykli i motoryzacji stała się rodzinną tragedią, która ciążyć będzie nad nami już na zawsze. Mój starszy brat przeszedł wiele operacji. Przez długi czas przebywał w szpitalu, początkowo w śpiączce na intensywnej terapii, później na oddziale rehabilitacyjnym. Okres pandemii, w którym przyszło nam żyć, nie wpłynął dobrze na Damiana. Ograniczone widzenia z rodziną i tęsknota, okrojony personel medyczny, przerywana rehabilitacja… Na szczęście to silny mężczyzna i jest z nami cały czas, walcząc o swoją sprawność. Życie jest bardzo kruche i przewrotne. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Z aktywnego, uwielbiającego sport i podróże 30-latka, Damian stał się osobą, która w całości jest zależna od innych. W tym momencie podjęłam się opieki nad bratem. Prócz mnie, nie ma nikogo, kto może mu pomóc w codziennych czynnościach czy rehabilitacji.  By nabierać sił i starać się być samodzielnym, potrzebuje kosztownej rehabilitacji. To jedyna droga do sprawności. Damian każdego dnia walczy o swoją niezależność, a my chcemy mu w tym pomóc, na tyle, na ile jesteśmy w stanie. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe. Razem może się udać!  Z góry dziękujemy za okazane serce.  Siostra Kinga

16 708,00 zł ( 63,36% )
Brakuje: 9 660,00 zł
Grzegorz Kiedrowski
Grzegorz Kiedrowski , 33 lata

W walce o przyszłość Grzegorz potrzebuje Twojej pomocy!

Do czasu 18. urodzin wszystko było normalnie – szkoła, nauka, dorywcza praca w warsztacie samochodowym u ojca. Świętowanie pełnoletniości, odważne plany i nadzieje na przyszłość nie trwały jednak długo. Kilka tygodni później, zamiast świętowania i radości, był płacz i niedowierzanie, ponieważ brat otrzymał WYROK w postaci zdiagnozowania choroby SM (stwardnienie rozsiane). Jak to możliwe, żeby w tak młodym wieku? Rozpacz, strach, brak nadziei... Życie trzeba było dostosować do rytmu, które wyznaczały tzw. rzuty choroby, leczenie, konsultacje medyczne, rehabilitacja. Po kilku latach, gdy już nauczyliśmy się z tym żyć, brat znalazł dziewczynę, urodziło im się dziecko. Do chwili porodu wszystko zdawało się być normalnie, lecz to tylko pozory. Nieustanne napięcie, kłótnie, sprzeczki, potem rozstanie i ciągła walka o opiekę nad synem oraz częstsze rzuty choroby sprawiły, że brat zaczął korzystać z pomocy psychologa i psychiatry, aby sobie z tym wszystkim poradzić. Po odebraniu dziecka matce i złożeniu pozwu o opiekę nad synem brat odetchnął i znów myśleliśmy, że wszystko zmierza ku dobremu. Nie trwało to jednak długo.... Kilka miesięcy przed 30. urodzinami brat, jadąc do pracy, stracił panowanie nad samochodem i z dużą prędkością uderzył w drzewo. W wyniku tego wypadku odniósł wielonarządowe obrażenia, m.in. uraz klatki piersiowej, obustronne złamania żeber, złamania kręgosłupa szyjnego, złamania prawej ręki, zmiażdżenia prawej nogi oraz lewej, złamania miednicy, uszkodzenia wątroby i nerek. Lekarze przez wiele dni walczyli o jego życie. W wyniku poniesionych rozległych obrażeń doznał wstrząsu septycznego, a lekarze byli zmuszeni amputować prawą nogę na wysokości połowy uda. Los już wielokrotnie Grzegorza okrutnie doświadczył i, choć swoje 30 urodziny brat spędził w łóżku lub na wózku inwalidzkim, cieszę się, że żyje i jest z nami. Jedyną szansą na powrót do w miarę normalnego życia jest długotrwała i kosztowna rehabilitacja, proteza nogi oraz fundusze na leczenie SM. Proszę wszystkich ludzi dobrego serca o wsparcie modlitwą, bez wyjątku na wyznanie, a także o wsparcie finansowe na leczenie i rehabilitację mojego brata. Dzięki Waszej pomocy będziemy w stanie zapewnić mu to, czego potrzebuje do samodzielnego funkcjonowania w życiu codziennym i, miejmy nadzieję, że w przyszłości, w życiu zawodowym. Dziękuję w imieniu brata - Piotr 

12 342,00 zł ( 23,2% )
Brakuje: 40 850,00 zł
Adam Wituski
Adam Wituski , 14 lat

Czas ucieka, a z nim ostatnia szansa Adasia na sprawność!

Na początku naszej drogi uniknęliśmy amputacji, którą chcieli wykonać polscy lekarze, nie widząc lepszego rozwiązania. Naszym ratunkiem z beznadziejnej sytuacji był dr Paley z Kliniki Paley Institute z Florydy. W dwóch dotychczasowych operacjach noga Adasia została wydłużona o 10 cm, a stopa ustawiona w prawidłowej pozycji, takiej jak u zdrowego dziecka. Udało się również wykonać inne zabiegi ratujące nóżkę przed amputacją. Musimy dbać o terminowe wykonywanie kolejnych operacji, żeby nie zaprzepaścić tego, co do tej pory zostało wykonane. Niestety ja jako samotna matka wychowująca dwóch synów nie jestem w stanie sama zebrać tak dużej kwoty, dlatego z wielką nadzieją zwracam się do Państwa o pomoc. Tej nocy nigdy nie zapomnę, gdyż bardzo bałam się o życie swojego za wcześnie urodzonego dziecka. Dodatkowo położna pokazała mi chorą nóżkę Adasia i w tym momencie mój świat zawalił się podwójnie. Dlaczego? Jak to? Przecież na USG wszystko było w porządku. Adaś musiał być w inkubatorze, ponieważ miał bezdechy. Po dwóch tygodniach mogliśmy wyjść do domu. Lecz radość była niepełna, gdyż moją głowę zaprzątała myśl, dlaczego mojemu dziecku to się przydarzyło? Jak to dalej będzie ? Zadawałam sobie wiele pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Ból, złość na cały świat. Bezradność, jaką wtedy odczuwałam była z każdym dniem coraz większa. Jednak wiedziałam, że nie mogę się poddać i zaczęłam szukać pomocy. Odwiedziliśmy kilku lekarzy ortopedów, a to, co usłyszeliśmy, nie było optymistyczne. Ciosem okazała się informacja, że tej wady nie da się zoperować. A jedynym rozwiązaniem według lekarzy miałaby być amputacja nogi poniżej kolana w celu lepszego protezowania. Ja na to nie pozwolę – pomyślałam. Minęło trochę czasu, a los chciał, że natrafiliśmy na reportaż w telewizji o lekarzu, który operuje tak trudne i skomplikowane wady nóg. W tym momencie pojawiła się iskierka nadziei, że jednak da się uratować nogę i uniknąć amputacji. Udało nam się zdobyć kontakt do doktora Paley'a i zapisaliśmy się na konsultację. Na konsultacji doktor zbadał Adasia i wszystko objaśnił. Stwierdził, że potrzebne będą 4 operacje w odstępach czasowych, a docelowo syn będzie chodził na własnej nodze bez protezy. To, co usłyszałam, uskrzydliło mnie i dało nadzieję na lepsze życie i przyszłość mojego dziecka. Pierwszą operację Adaś miał przeprowadzoną w USA, a pełne leczenie trwało 8 miesięcy. Były łzy, ból i intensywna rehabilitacja, ale było warto, ponieważ zostało wykonanych wiele zabiegów usprawniających nogę m.in. wydłużenie ścięgna Achillesa, usunięcie zalążka kości strzałkowej, osteotomia piszczeli, osteotomia zrośniętych kości stopy, co pozwoliło na ustawienie stopy w pozycji prawidłowej i wydłużenie nogi o 5 cm. Drugą operację dr Paley zgodził się wykonać w Polsce w Paley European Institute. W jej trakcie wykonana została implantacja magnetycznego gwoździa śródszpikowego Precice którego zadaniem było sukcesywne wydłużenie nogi. Oprócz tego została również wykonana osteoplastyka kości piszczelowej oraz usunięcie pręta SLIM ROD który znajdował się w nodze Adama od czasu operacji wykonanej w USA. W trakcie tego wydłużania udało się uzyskać kolejne 5 centymetrów. Wierzę, że ból i cierpienie mojego synka i wyrzeczenia, jakich wspólnie doświadczyliśmy podczas pierwszej operacji, nie pójdą na marne i uda się kontynuować drogę do lepszej sprawności i samodzielności mojego synka. Życie jest jak pusta kartka, nigdy nie wiadomo co zostanie na niej zapisane, tak było i w naszym przypadku. Koszt trzeciej operacji jest ogromny. Adaś ma tylko mnie i brata, bo ojciec się nie interesuje jego zdrowiem. Dlatego muszę walczyć o zdrowie i przyszłość moich synów sama, co nie jest łatwe. Wiem, że dam radę z pomocą ludzi z wielkimi sercami. Dobro powraca, głęboko w to wierzę. Mama

137 509,00 zł ( 46,63% )
Brakuje: 157 335,00 zł
Vanessa Klepczyńska
Vanessa Klepczyńska , 14 lat

Vanessa walczy o przyszłość! Nie pozwólmy jej się zatrzymać!

Czy wiecie, jak to jest, kiedy Wasze dziecko płacze, a Wy nie potraficie ukoić jego bólu? Z pewnością każdy rodzic zdrowego dziecka przeżył taką chwilę i zostawiła w jego sercu bliznę. Rodzice dzieci niepełnosprawnych przeżywają podobne niemal każdego dnia, a dziś moja piękna i zdolna córeczka znów płakała – z niemocy, zmęczenia i rezygnacji. Vanessa ma 13 lat, dziecięce porażenie mózgowe – spastyczne, czterokończynowe, padaczkę lekooporną, poważną wadę wzroku, pęcherz neurogenny i problemy gastroendokrynologiczne. Ma też pełną świadomość swojej niepełnosprawności, w końcu przestała być dzieckiem i staje się dziewczynką, która wie… Wie, że czeka ją ogrom walki o normalność, sprawność i przyszłość, która innym dzieciom dana jest na start. Obowiązkiem moim i jej taty jest podarować jej to zwykłe nadzwyczajne życie, ale nawet dla nas, zakochanych w Vanessie bez pamięci, bywa to zbyt trudne, dlatego, kiedy ona płacze wali nam się świat. Wszystko zaczęło się od nagłego odejścia wód płodowych w 28 tygodniu ciąży. Vanesska urodziła się jako skrajny wcześniak z silnym niedotlenieniem. Była tak maleńka, a jednak drzemała w niej wojowniczka, która każdego dnia staje do walki o siebie. Kiedy skończyła 2 lata, padł na naszą rodzinę wyrok – dziecięce porażenie mózgowe. Po raz kolejny stanęliśmy do walki o nasze dziecko i z małej miejscowości przeprowadziliśmy się do Łodzi, po to, aby miała dostęp do najlepszych ośrodków leczniczych, specjalistów i rehabilitantów, ale choroba zawsze wyprzedzała nas o dwa kroki. Pojawiła się padaczka i leki, po których moja córeczka nie była w stanie funkcjonować – nadmierna senność zmieniła ją w śpiącą królewnę, która nie miała siły ćwiczyć. Do ukończenia 6 roku życia była trzykrotnie reanimowana, przeszła kilka operacji bioder, które unieruchamiały ją na miesiące, a finalnie i na lata. Do dziś nie chodzi i nie siedzi, chociaż z całych sił walczymy o to, by otrzymała najlepsze wsparcie. Nie możemy nawet odzyskać sprawności, którą miała jeszcze przed operacjami. Do tego doszły zabiegi ratujące wzrok, oraz leczenie napiętych mięśni toksyną botulinową i coraz bardziej wymagająca rehabilitacja.  Przy tym wszystkim pojawiła się nadzieja, bo Vanessa mówi, uczęszcza do szkoły, nawiązuje przyjaźnie, a jej rozwój znacznie przyspieszył. To jedyna szansa na to, aby nie zmarnować potencjału, który udało jej się wypracować, ale znów goni nas choroba i czas. Niestety zauważyliśmy, że ostatnie rehabilitacje przynoszą znikome efekty, ponieważ córka szybko rośnie i spastyka ją pokonuje. Jedynym rozwiązaniem, które na tę chwilę oferuje nam medycyna jest fibrotomia – zabieg polegający na nacięciu wybranych punktów. To zniweluje przykurcze bioder, kolan i rąk. Przykurcze są tak silne, że uniemożliwiają jej nawet podniesienie dłoni. Tylko tak jesteśmy w stanie zagwarantować jej na dalszy rozwój. Nie pozwólmy jej zatrzymać się w tej walce. Niestety koszt takiej operacji wynosi około 12 tysięcy złotych. Przy równoczesnych rehabilitacjach, które i tak muszą się odbywać, aby jej umiejętności się nie cofały, kosztach sprzętu np. wózka, siedziska, ale też zwykłych środków higienicznych, to kwota, którą nie dysponujemy. Tym trudniejsza do uzbierania, ponieważ staliśmy się rodziną zastępczą dla siostrzeńca męża. Tymka los również nie oszczędzał i potrzebuje specjalistycznego wsparcia, aby wzrastać w zdrowiu, w szczęściu i poczuciu bezpieczeństwa. Marzeniem Vanessy jest stanąć na nogach, chodzić, tańczyć i grać w piłkę – to jest możliwe! Ale najpierw musimy pokonać głównego wroga, czyli przykurcze. Kiedy to się już stanie, ona będzie wiedziała, jak walczyć dalej i jak wygrać tą nierówną i niesprawiedliwą walkę. Błagamy Was! Pomóżcie nam jej pomóc! Sandra i Krystian ➡️ Vaneska w Pytanie na sniadanie

9 323 zł