Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Andrzej Łukianiuk
Andrzej Łukianiuk , 51 lat

W obliczu tragedii... Wyciągnij do Andrzeja pomocną dłoń!

Wciąż wszyscy nie możemy w to uwierzyć. Wystarczyła chwila, by codzienność zmieniła się w koszmar, z którego nie można się wybudzić... Wystarczył jeden moment, by z energicznego i zdrowego mężczyzny Andrzej zmienił się w pacjenta walczącego o sprawność. Wystarczyły sekundy, by wszystko zniszczyć, potrzeba lat, by to odbudować.  14 sierpnia bieżącego roku zmienił piękną końcówkę wakacji w pole bitwy. Andrzej uległ wypadkowi podczas wykonywania pracy. Dobrze wiemy, że lubił i umiał pracować w lesie. Więc jak doszło do wypadku - to pytanie spędza nam sen z powiek.  Andrzej stracił lewą dłoń, którą na szczęście, po sześciogodzinnej operacji udało się przyszyć. Jednak uratowanie ręki to jedno, uratowanie sprawności to zupełnie inna sprawa. Leczenie i rehabilitacja, bardzo wymagające i bardzo potrzebne, powinny zacząć się jak najszybciej. Pomóż, proszę!

8 198 zł
Franio Kaiser
Franio Kaiser , 12 lat

Bezpieczeństwo nie powinno być marzeniem! Franio znów potrzebuje pomocy!

Każdy nasz dzień to przeciąganie liny z okrutnym losem. Coraz częściej brakuje nam sił, coraz częściej upadamy ze zmęczenia, ale nie możemy się poddać! Na szali leży przyszłość naszego synka, o którą będziemy walczyć zawsze! Nie wiem, skąd w nim tyle siły i odwagi, ale jego podejście pozwala nam dalej szarpać się z brutalną codziennością. Mimo że przeszliśmy już tak wiele, to los wciąż nas nie oszczędza. O ile pogodziliśmy się z tym, że Franio jest niepełnosprawny intelektualnie i szybko nauczyliśmy się z tym żyć, to kolejna diagnoza była dla nas ciosem, po którym ciężko było się podnieść.  Nasz synek ma cukrzycę. To choroba, z którą można dobrze i komfortowo żyć - o ile jesteś odpowiedzialnym i sumiennym pacjentem stale kontrolującym swój stan. A jeśli jesteś niepełnosprawnym dzieckiem? Wtedy cukrzyca to koszmar! Poprzednia zbiórka pozwoliła nam na zakup pompy insulinowej, która sprawiła, że codzienność znów jest do zniesienia, jednak to nie oznacza końca problemów. Franio, by być bezpiecznym, wciąż potrzebuje specjalistycznego leczenia i systematycznej rehabilitacji. Nasz synek wciąż walczy, a my musimy zrobić wszystko, by mu w tej walce pomóc! Dziś o pomoc prosimy też Ciebie! Agnieszka i Bartek - rodzice

6 575 zł
Lena Kuźmińska
Lena Kuźmińska , 9 lat

Los się musi odmienić - pomóż Lence walczyć o sprawność!

Za nami lata ciężkiej pracy i bólu. Ciężko mi zliczyć noce, w których sen z powiek spędzał mi strach. Przed nami wciąż długa i wyboista droga, dlatego ściskam moją córkę za rączkę i szepczę jej do ucha, że będzie dobrze, że razem wygramy walkę z okrutnym losem! Kiedy Lenka przyszła na świat, ważyła 800 gram. Moja córeczka nie chciała czekać do końca ciąży i przyszła na świat już w 6 miesiącu. Jej mały organizm nie był jeszcze gotowy na to, by samodzielnie poradzić sobie na świecie. Jej kruche życie dosłownie wisiało na włosku. Lekarze mówili nam, że musimy być gotowi na najgorsze. Mijały godziny, dni, tygodnie. Nie było chwili bez strachu, ale w końcu stan Lenki zaczął się poprawiać. Niestety – fakt, że jest wcześniakiem odcisnął swoje piętno.  Niedorozwinięte nerwy wzrokowe spowodowały, że Lenka ma teraz ma ciężką wadę wzroku – aż 18 dioptrii na minusie. Choć Lenka skończy niedługo 6 lat, to jeszcze nie mówi i nie chodzi. Przez to, że ma ADHD, ciężko jej utrzymać równowagę, więc kiedy ma pójść przed siebie sama, chwieje się i upada. Jej pokój jest cały zabezpieczony – ma miękkie ściany i miękkie podłogi.  Dzięki ciężkiej pracy na przeróżnych rehabilitacjach i zaangażowaniu szkoły Lena robi postępy. Pracujemy z nią w domu oraz przychodzi do nas rehabilitantka, która wykonuje masaże i ćwiczenia ruchowe. My jako rodzice pragniemy tylko jednego – by Lenka była samodzielna, bo wtedy będzie szczęśliwa. Niestety potrzeby się piętrzą... Oprócz intensywnej rehabilitacji konieczny jest komunikator, ortezy, które ułatwią Lenie poruszanie się i stabilizację, turnusy rehabilitacyjne. Łącznie to ogromna kwota, dlatego powstała ta zbiórka. Wiem, że Lenka nigdy nie będzie w pełni zdrową dziewczynką, ale obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by w jej życiu było jak najmniej bólu i cierpienia. Wciąż w pocie czoła walczymy o to, by postępy się nie cofnęły. Rehabilitacja, konsultacje, leczenie i specjalistyczny sprzęt ortopedyczny to ogromne wydatki, na które coraz częściej nas nie stać, a przecież nie możemy odpuścić... Dlatego proszę – pomóż nam jeszcze raz! Sylwia, mama Lenki

6 799,00 zł ( 21,3% )
Brakuje: 25 116,00 zł
Antek Sińczuk
Antek Sińczuk , 14 lat

Choroba odbiera Antosiowi szansę na sprawność. Pomóż zawalczyć o nadzieję!

Antoś nie chodzi, nie potrafi się z nami skutecznie komunikować, nie jest w stanie sięgnąć zabawki. Prawdopodobnie nigdy nie osiągnie samodzielności. Diagnoza przekreśliła nasze szanse i odebrała spokój…   Poszukiwanie diagnozy zajęło nam mnóstwo czasu… Czas w naszym przypadku miał ogromne znaczenie, bo każdy dzień zamiast przybliżać do zdrowia, skutecznie nas od niego oddalał. Potrafisz sobie wyobrazić, co dzieje się w głowie matki, która z niepewnością czeka na nowy dzień. Jesteś w stanie żyć w permanentnym strachu o zdrowie i życie własnego dziecka? Dla mnie każda informacja była na wagę zdrowia i ratunku. W pewnym momencie marzyłam tylko o tym, by dowiedzieć się, jak mogę walczyć z chorobą, która ogranicza rozwój mojego synka i wciąż staje nam na drodze do szczęścia.  Żaden rodzic nie powinien patrzeć na cierpienie własnego dziecka. Szczególnie, kiedy diagnozy brak, a możliwości związane z pokonywaniem barier są mocno ograniczone.  Kiedy po 3 latach wreszcie usłyszałam diagnozę, nie byłam pewna, czy powinnam się śmiać, czy płakać. U mojego synka stwierdzono zaburzenia metaboliczne, zanik robaka móżdżku, opóźnienie rozwoju psychoruchowego - te słowa przekazane przez lekarza definiowały całą naszą przyszłość. Oznaczały, że będziemy musieli się zmagać z kolejnymi barierami, a niektórych być może nie uda się pokonać już nigdy.  Od tamtej pory robimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić Antosiowy właściwą opiekę rehabilitantów, bo choć straciliśmy wiele, to nie możemy się podać w walce o przyszłość naszego dziecka. Zanik Robaka Móżdzku spowodował potworne spustoszenie w organizmie, zmiany są niestety nieodwracalne, ale jeszcze nie wszystko stracone. Stała, regularna i intensywna rehabilitacja umożliwia synkowi rozwój, powoduje, że pomimo ograniczeń robi postępy. Dla nas każdy z nich jest na miarę przełomu. By dalsza praca nad rozwojem była możliwa konieczne jest wsparcie, bo koszty związane z codzienną opieką rosną, a my przestajemy sobie z tym radzić. Przeraża mnie wizja tego, że staniemy przed wyborem, że kolejne zajęcia zaczną znikać z naszego planu tygodnia z powodu braku środków.  Mam jeszcze nadzieję, mam jeszcze ostatnią szansę - Twoje wsparcie może się okazać dla mojego dziecka ratunkiem. Pomóż mi proszę! Choroba zaatakowała bezlitośnie i bez ostrzeżenia. Dzieciństwo, które dalekie jest od beztroski. Wyciągnij pomocną dłoń, wyrwij moje dziecko z piekła cierpienia! Dobro, które nam podarujesz wróci… 

10 675 zł
Weronika Urbanowicz
Weronika Urbanowicz , 24 lata

20-letnie życie, które przerwał dramat! Ratunku!

Kiedy tylko mogę, siedzę przy łóżku i ściskam jej dłoń. Chcę, by czuła, że zawsze jestem z nią, że będę ją wspierać i walczyć o nią ze wszystkich sił. Przed nami niezwykle trudna przeprawa, najtrudniejsza w życiu, jednak nie poddamy się. Na szali leży przyszłość mojej córki, którą muszę uratować!  Chciałabym, by był to tylko zły sen, z którego można się obudzić. By moja córka wciąż była sprawna, silna i energiczna. Wystarczyła jednak tylko chwila i wszystko się zmieniło... Weronika trafiła na początku lipca do szpitala z podejrzeniem ostrego zapalenia trzustki. Podjęte leczenie nie przynosiło jednak oczekiwanych rezultatów, problemów przybywało. Sytuacja pogarszała się z dnia na dzień. Doszło do niedowładu nóg i porfirii, a później do nagłego zatrzymania krążenia. Życie Weroniki zawisło na włosku. To był horror, coś, co trudno opisać słowami! Medycy walczyli o życie mojego dziecka, a ja nie mogłam nic zrobić! Wciąż czuję się bezsilna, jednak wiem, że musimy działać szybko. Weronika jest w ciężkim stanie, cały czas przebywa na oddziale intensywnej terapii, a w przyszłości czeka ją długi i bardzo kosztowny powrót do zdrowia. Jedyną drogą będzie rehabilitacja i już dziś wiemy, że bez prywatnej opieki i specjalistycznych ośrodków się nie obędzie. Bez pomocy ludzi dobrej woli nie będzie nas, niestety stać na to wszystko... Dlatego też uruchamiamy tę zbiórkę i zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Sylwia, mama

170 020 zł
Sylwia Krysztoforska
Sylwia Krysztoforska , 39 lat

Niespodziewana diagnoza niszczy moje życie! Pomocy!

Myślałam, że się przyzwyczaję, ale teraz wiem, że do cierpienia nie można przywyknąć. Wydawało mi się, że jestem silna, przecież jestem kobietą, przeżyłam cztery porody i zawsze dawałam sobie radę... Jednak tym razem ból – mój oprawca, okazał się silniejszy…  Zespół Arnolda-Chiariego – to choroba, która podstępnie zaatakowała mnie zaledwie kilka miesięcy temu, a już zdążyła uczynić ze mnie wrak człowieka. Zabrała mi pracę, sprawność i radość z życia…  Zaczęło się niepozornie. Na początku bóle głowy, bezsenność, przemęczenie.  Byłam pewna, że to chwilowy spadek formy i nic złego się nie dzieje. Mając czwórkę dzieci, człowiek nie ma czasu chorować… Niestety, szybko przekonałam się, że choroba nie wybiera. Może dopaść każdego, bez względu na czas i okoliczności…  Z każdym denim, mój stan się pogarszał, a dolegliwości przybierały na sile. Nerwowo zaczęłam szukać przyczyn moich problemów. Wtedy usłyszałam zupełnie niespodziewaną diagnozę  – zespół Arnolda - Chiariego. Byłam załamana i zrozpaczona, ale wiedziałam, że muszę walczyć. Dla mojej rodziny, dla dzieci, dla siebie… Zespół Arnolada - Chiariego to nieuleczalna choroba neurologiczna. Wada ta polega na przemieszczaniu się struktur tyłomózgowia w kierunku kanału kręgowego, a dokładniej jego górnego odcinka. Taki stan skutkuje wystąpieniem poważnych objawów. Zazwyczaj są to zaburzenia równowagi, wzroku, mowy, koordynacji, częste zawroty głowy i osłabienie kończyn.  Mimo że już wiem, z czym przyszło mi się zmierzyć to z każdym dniem jest coraz trudniej. Obecnie ból nie odstępuje mnie na krok. Wykonywanie codziennych czynności jest wyczerpujące niczym wspinanie się na najwyższe szczyty. Moje ręce drętwieją, głowa tętni bólem, a w nocy nie jestem w stanie zasnąć.  Ból jest tak silny, że odbiera mi chęci do życia... Mimo to nie mogę się poddać! Wiem, że jedynym sposobem, aby pokonać chorobę i spowolnić jej rozwój jest leczeni i intensywna rehabilitacja. Niestety, koszty są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w zebraniu potrzebnych środków. Wierzę, że jeszcze mam szansę na lepsze jutro! Sylwia 

3 521 zł
Michał Krzyżanowski
Michał Krzyżanowski , 14 lat

By nowe serce nie przestało bić - potrzebna pomoc dla Michałka po przeszczepie!

Misiek na jedenaste urodziny otrzymał najwspanialszy prezent - nowe życie. Przyszedł na świat 9 kwietnia 2010 roku, choć naprawdę to kilka tygodni temu urodził się jeszcze raz - na nowo... 22 lipca 2021 roku odebrałam telefon, który zmienił życie całej naszej rodziny. Telefon, który to życie uratował... "Mamy serce dla Michała." Prosimy o pomoc, aby dar życia, jaki dostał Michał, mógł trwać... Wada serca. Trudno cieszyć się życiem, kiedy wiesz, że na Twoje dziecko czyha śmierć... Informacja o śmiertelnej chorobie jest jak cień, który przesłania światło. Serce - ma dwa komory, dwa przedsionki, pompuje krew... Jego melodia jest dźwiękiem życia. Kiedy przestaje bić - umieramy... Przez siedem lat żyliśmy w strachu, że serce Michałka zamilknie na zawsze. W lęku budziliśmy się i zasypialiśmy. Michał urodził się z wadą sercą - kardiomopatią przerostową. Wadą, powodującą przerost jednej komory, obarczoną dużym ryzykiem śmierci... Ta informacja zmieniła życie całej rodziny. Szpital stał się drugim domem. Badania, lekarze, pobyty w szpitalu, godziny przyjmowania leków - musieliśmy żyć pod dyktando choroby, aby uratować to, co najcenniejsze: życie naszego dziecka. Niestety, stan synka pogarszał się... Pamiętam, gdy dowiedziałam się, że potrzebny będzie mu przeszczep, że tylko to daje szansę na to, że Misiek będzie kiedyś dorosły. Ciemno zrobiło mi się przed oczami... Małych serc do przeszczepu praktycznie nie ma.  Od tego czasu czekaliśmy. Każdy dzwonek telefonu, każdy obcy numer powodował gęsią skórkę, bo mógł właśnie TEN telefon... Odebrałam go 22 lipca 2021 roku i padły słowa, na które czekaliśmy od wielu miesięcy. Rodzice innego dziecka w obliczu największej tragedii w swoim życiu postanowili dokonać czegoś wspaniałego i uratować życie innego umierającego maleństwa - mojego Michała. Nie jestem nawet w stanie opisać, co wtedy czułam. Radość, strach, ulgę. Nasz syn po latach walki wreszcie miał dostać nadzieję na przyszłość!  23 lipca Michał przeszedł transplantację serca w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Był pod jego opieką od czwartego roku życia. Dzięki pracy najlepszych kardiochorurgów przeszczep zakończył się powodzeniem. Kilka dni później syn został wybudzony i pod okiem medyków odzyskiwał siły. Potem mogłam zabrać go do domu... Jednak operacja to jeszcze nie koniec walki... Pierwsze miesiące są decydujące. Michała czekają regularne kontrole, skomplikowane leczenie i przyjmowanie niezliczonej ilości leków - wszystko to, by organizm nie odrzucił przeszczepu. Nie możemy pozwolić, by tak się stało! Mieszkamy w Małopolsce, 200 kilometrów od Zabrza, do którego musimy regularnie dojeżdżać. Pracuje tylko tata Michała - ja opiekuję się chorym synem. Jesteśmy w trudnej sytuacji, miesięczny koszt samych lekarstw to 1400 złotych... Proszę o pomoc, by nowe serce Michała mogło bić! Nie możemy się teraz poddać. Choć przed nami trudna walka, to nie możemy zmarnować okazji, którą dał nam los. Dlatego proszę, zawalcz z nami o serce, o życie, o przyszłość!

17 521 zł
Tuong Nguyen
Tuong Nguyen , 12 lat

Niewinna zabawa przerodziła się w walkę o życie! Ratujmy Ninkę!

Wypadek brutalnie przerwał dzieciństwo. Sprawił, że przyszłość stanęła pod wielkim znakiem zapytania, a walka na stałe została wpisana w codzienność. Nie wiem, co odpowiadać mojej córeczce na pytanie: kiedy będzie mogła się pobawić z siostrą czy przyjaciółmi.  Do niedawna wszystko toczyło się ustalonym rytmem: nasze życie wyglądało zapewne podobnie do większości rodzin. Dziś czasy, kiedy rutyna dyktowała bieg rzeczywistości, wspominam z ogromnym rozrzewnieniem. Od czasu wypadku Niny, nic nie jest takie jak dawniej…  Nigdy nie spodziewałam się, że znajdziemy się w takiej sytuacji. Nigdy nie spodziewałam się, że zamiast kolejnej szkolnej wyprawki, będę przygotowywać moją córkę do kolejnych badań. W najgorszych wizjach nie byłam w stanie przewidzieć, że zamiast planowania zajęć dodatkowych, będę szukać odpowiedniego ośrodka, w którym możliwa będzie walka o sprawność. Ta wiadomośc zwaliła mnie z nóg. Początek wakacji, mnóstwo możliwości, plany i ekscytacja nadchodzącym latem. Tymczasem nasze szczęście zostało brutalnie przerwane - dokładnie 20 czerwca, Ninka podcza zabawy upadła z wysokości. Życie stanęło pod znakiem zapytania… Lekarze nie chcieli nam dawać złudnej nadziei - nie ukrywali, że w wyniku wypadku córeczka doznała bardzo poważnych obrażeń, które odebrały jej świadomość i stanowiły ogromne zagrożenie. Czas w śpiączce zdawał się dłużyć w nieskończoność, a niepewność dosłownie niszczyła mnie od środka. Czekałam na jakikolwiek znak lub sygnał - na najmniejszą iskierkę nadziei… Wreszcie wydarzyło się coś, co dla mnie było jak cud - Nina została wybudzona! Ta wiadomość jednak oznaczała tylko początek lawiny…  W tym momencie najważniejsze, co możemy i musimy zapewnić Ninie to intensywna rehabilitacja, która pomoże jej na nowo nauczyć się wszystkich umiejętności i odzyskać to, co odebrał wypadek. Czuję się, jakbyśmy wszystko zaczynali od samego początku, jakby Nina znów była maleńka…  Wiem, że moja córeczka marzy o powrocie do dzieciństwa, jakie znała. Przedłużający się pobyt w szpitalu to dla niej niezwykle trudny, a ograniczenia stawiane przez własne ciało niesamowicie ją frustrują. Widzę jak walczy o odzyskanie kontroli nad własnym ciałem, które jest dla niej największym przeciwnikiem. Niestety do tego niezbędna jest długa i kosztowna rehabilitacja. Takich środków na opiekę specjalistów nie jesteśmy w stanie zdobyć samodzielnie… Potrzebujemy pomocy! Każda pomocna dłoń to dla nas nowa szansa na szczęśliwe dzieciństwo…  Bardzo chcę zobaczyć uśmiech mojej córeczki. Marzę o tym, by zobaczyć, jak Ninka bawi się z młodszą siostrzyczką… Proszę, pozwól nam wrócić rzeczywistości, którą znaliśmy. Nie mogę stracić jedynej szansy na ratowanie przyszłości. To dla mnie walka o wszystko!

32 759,00 zł ( 30,54% )
Brakuje: 74 476,00 zł
Ada Gazda
3 dni do końca
Ada Gazda , 10 lat

Choroba zabrała zbyt wiele! Ratuj Adę z pułapki cierpienia!

Nie możemy powiedzieć Adzie, że przyszłość będzie dla niej dobra, ale możemy obiecać, że zrobimy wszystko, by choroba nie odebrała jej całkowicie radości życia. By nie oznaczała cierpienia już na zawsze. Nasza córeczka skończy w tym roku 7 lat. Jej rówieśnicy niebawem znów spotkają swoich szkolnych przyjaciół, zaczną kolejną przygodę związaną z poznawaniem świata. Dla Ady ten świat pozostaje poza zasięgiem. Rytm naszej codzienności wyznaczany jest przez kolejne turnusy rehabilitacyjne, konsultacje i badania, które mają nam pomóc walczyć z nieuleczalnymi chorobami…  Świadomość tego, że dziecko, na które czekasz będzie się zmagało z poważnymi problemami, jest dla rodziców potwornie trudna. Z jednej strony nie do końca wierzysz w słowa lekarzy, z drugiej zaciskasz kciuki, by dolegliwości nie powodowały cierpienia i ograniczeń nie do pokonania. Codzienna walka o zdrowie dziecka wymaga ogromnego zaangażowania - jeśli chcemy, by nasza córeczka była w dobrej kondycji, musimy działać nie tylko samodzielnie, ale też przy wsparciu specjalistów…  Niestety, na to, z czym zmagamy się na co dzień nie istnieje skuteczne lekarstwo rozwiązujące wszystkie problemy. Każdy z nich wymaga opieki innego specjalisty, dlatego Ada jest pod opieką wielu poradni. Godziny rehabilitacji, turnusy rehabilitacyjne - to wszystko, co może się wydawać nieistotne, dla nas to element decydujący o przyszłości. Niestety, większość zajęć i terapii nie jest refundowana, a środki na walkę z chorobami naszej córeczki musimy zdobyć samodzielnie. Kiedy widzimy te kwoty - ciężko wyobrazić sobie, że mogłyby się zmieścić w naszym domowym budżecie. Każdy rok to dla nas zapowiedź kolejnych wyzwań, bo koszty rehabilitacji i opieki medycznej stale rosną, a my nie jesteśmy w stanie zdobyć niezbędnych kwot inaczej niż prosząc o pomoc.  Czasem mamy wrażenie, że prosimy o wiele, ale nie robimy tego dla siebie. Staramy się dla naszej córeczki, której przyszłość zależy od tego, co zrobimy właśnie tu i teraz! Właśnie dlatego zwracamy się o pomoc i wsparcie! Jesteście naszą nadzieją na lepsze jutro, na przyszłość bez cierpienia, na pokonywanie kolejnych barier… 

51 558,00 zł ( 76,58% )
Brakuje: 15 762,00 zł