Ile cierpienia zniesie jeszcze Michał? Pomóż w walce z nowotworem!
Trudno opisać ogrom nieszczęść, które spadły na moje dziecko. Kiedy się urodził, umierałam ze strachu o niego. Wiedziałam, że wada serca, z którą przyszedł na świat, będzie rzutowała na całym jego życiu. Wtedy jednak myślałam, że wiszące nad nami ciemne chmury przeminą, że przed moim synkiem bezpieczna przyszłość... Wtedy w nasze życie wkroczył rak! Operację wady serduszka Michał przeszedł, kiedy miał 2 latka. Lekarze zoperowali wówczas ubytek międzykomorowy VSD, ratując życie Michała. Po tym, co się wtedy stało, odbudowywaliśmy plany i marzenia. Uczyliśmy się żyć na nowo – bez strachu o własne dziecko. Po kilkunastu latach lost postanowił jednak po raz kolejny okrutnie nas doświadczyć. Nasz świat runął jak domek z kart. W marcu tego roku u Michała zdiagnozowano nowotwór w IV stopniu złośliwości – rozsianego mięsaka tkanek miękkich. Syn natychmiast przeszedł operację usunięcia dwóch dużych guzów w okolicy kręgosłupa lędźwiowego. Rozpoczęła się chemio i radioterapia. Michał traci włosy, siły i błysk w oku, ale nawet na moment nie stracił nadziei na życie. Znów umieram ze strachu o własne dziecko... Znów boję się zasypiać, boję się myśleć, co przyniesie następny dzień. Obecnie jesteśmy w trakcie ósmego cyklu chemioterapii. Niestety – leki, dojazdy do szpitali oraz rehabilitacja kosztują, dlatego proszę Was o pomoc. Mama Michała