Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jerzy Jasiński
Zobacz rezultat zbiórki
Jerzy Jasiński

Zahamować potwora w ciele Jerzyka

Bestia w ciele Jerzyka to nieuleczalna choroba. Nie pozwala maluszkowi ruszać nóżkami ani utrzymać główki. Choć niebawem będzie świętował swoje drugie urodziny - ostatkiem sił próbuje podnosić swoje maleńkie rączki… Świat powitał z pełną skalą punktów z ogromnym uśmiechem, zasypany lawiną buziaków od rodziców, siostrzyczki Kingi, dziadków i wszystkich ciotek i wujków. Najpiękniejsze oczka i cudowny uśmiech nie uśpił instynktu kochającej mamy. „Skończył 4 miesiące i nadal nie podnosił samodzielnie główki. W nocy nie rozkopywał nóżkami pościeli, właściwie rzadko ruszał nóżkami” – zaniepokojona mama, od razu pierwsze alarmujące objawy postanowiła skonsultować z lekarzem. "Wszystkie objawy wskazują na chorobę genetyczną, ale czekamy na ostateczne wyniki badań" – usłyszeli rodzice. O chorobach słyszymy każdego dnia, jednak dopiero kiedy nieproszona pojawia się pod dachem Twojego domu, przeraża najbardziej. Nim wyniki badań potwierdziły najgorsze, cały czas wypierałam złe myśli z głowy, nie dopuszczając do świadomości, że w ciele naszego synka zamieszkał potwór… Wraz z pojawieniem diagnozy rozpędziła się lawina nieszczęść. Ciało Jerzyka atakują wszystkie bakterie, a osłabiony organizm nie ma siły się bronić.  Nawet niewielka infekcja dla Jerzyka może okazać się śmiertelna. Choroba rzuca cień trwogi na niewinne maleństwo oraz całą rodzinę chłopca, która pragnie zatrzymać chłopca przy sobie jak najdłużej. Pierwsza infekcja odebrała samodzielny oddech maluszkowi – potrzebna była pomoc respiratora.  Najtrudniejsze chwile Jerzyk przetrwał z nadzwyczajną siłą. Zdumieni lekarze nie potrafili uwierzyć, że po ciężkiej zagrażającej życiu infekcji Jerzy potrafił wrócić na samodzielny oddech. Dzieci z SMA po podłączeniu do respiratora nie wracają do samodzielnego oddechu, a każda kolejna infekcja odbiera kolejną ich zdolność, zabierając ze sobą kolejną cząstkę dziecka. Jerzyk już nie raz udowodnił swoją siłę i chęć życia. Choć statystyki dzieci, w których ciele zamieszkał potwór są brutalne. Może być tak, że jedyne co jest im dane to dzieciństwo. Rodzina pragnie zachować chłopca przy sobie jak najdłużej. Zapewnić mu bezpieczeństwo i całe mnóstwo miłości.   W tej chwili prowadzone są badania dotyczące leku, który może zatrzymać atakującego potwora w ciele Jerzyka. Istnieje szansa, że chłopiec doczeka podania leku i rozpoczęcia terapii, która obezwładni bestię w jego ciele. Aby było to możliwe potrzebna jest rehabilitacja całego ciała. Choć bolesna i wyciskająca łzy to jedyna dotychczas poznana drogą, którą podążają rodzice w walce o synka. Aby życie małego Jerzyka mogło trwać nadal i aby dorosły Jerzy mógł z niego korzystać pełnymi garściami, potrzebne są nasze dobre serca i pomoc w walce z chorobą. Bez naszego wsparcia może to być niemożliwe...

15 212,00 zł ( 101,41% )
Udało się!
Natalia Michalska
Zobacz rezultat zbiórki
Natalia Michalska

Pięciobój życia

Upragniony sprzęt z elegancką torbą, grami dojechał do Natalii w październiku, sprawiając dziewczynie wiele radości. Dzięki nowemu laptopowi Natalia będzie mogła czatować z przyjaciółmi, oglądać filmy, surfować po Internecie, ściągać i słuchać muzyki czy przeglądać portale społecznościowe, kiedy tylko zapragnie. W jej wieku właśnie to jest najważniejsze. Dziękujemy za spełnienie marzenia Natalii i wniesienie w jej życie uśmiechu w ciężkich chwilach jej życia.

2 500,00 zł ( 100% )
Udało się!
Jakub Podkański
Zobacz rezultat zbiórki
Jakub Podkański

Tchnąć nadzieję w Kubusiowe serce

23.10.2015 Wiadomość od mamy Kuby: Jesteśmy w szpitalu. Kubusiowi wykonano już zabieg cewnikowania, niestety jednak nie obyło się bez komplikacji. Fenestracji nie zamknięto, ponieważ okazało się, że nie jest to przyczyną niskiej saturacji... przyczyną okazała się dodatkowa żyła. Doszło także do bradykardii z pauzą. Rytm serduszka Kuby jest zaburzony, ale lekarze nie mogą wykonać kolejnej ablacji. Dodatkowo muszą założyć stent i potrzebny jest jednak rozrusznik :( Musimy przyjechać do UKM za około 4 tygodnie na wszycie stymulatora…

3 612,00 zł ( 6,56% )
Szymon Bisaga
Zobacz rezultat zbiórki
Szymon Bisaga , 26 lat

Drastyczne zderzenie

Drodzy darczyńcy, w ostatnich miesiącach zbieraliście dla mnie pieniądze na rehabilitację. Dzięki Waszej ofiarności i zaangażowaniu udało się zebrać kwotę, która w dużym stopniu pozwoli mi kontynuować leczenie i rehabilitację. Z tego miejsca bardzo serdecznie Wam dziękuję za wpłaty jak i też za słowa otuchy i wsparcia. Dziękuje przede wszystkim za wiarę we mnie i w to, iż kiedyś stanę na własnych nogach i przejdę choć dwa kroki. Ogromne podziękowania przesyłam również dla siepomaga za koordynację i pomoc w zbiórce. Już niedługo planuję wyjazd do Tajlandii na pionierską i nowoczesną metodę leczenia urazu rdzenia. Trzymajcie kciuki za mnie i proszę o wsparcie, którego nie brakuje, ale którego wciąż potrzebuję. 

25 594,00 zł ( 100,36% )
Udało się!
Kinga Wysokińska
Zobacz rezultat zbiórki
Kinga Wysokińska

Księżniczka Kinga i jej baśniowe marzenie

W drugim tygodniu czerwca odbył się wyjątkowy, bajeczny wyjazd dwójki naszych 9-letnich podopiecznych, ciężko chorych przyjaciół z klasy - Kingi i Konrada. Dziewczynka urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem, pęcherzem neurogennym i epilepsją. Porusza się na wózku inwalidzkim. Chłopczyk cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne’a – schorzenie polegające na postępującym zaniku mięśni. Na szczęście, oprócz zmagań z nieuleczalną chorobą, dzieci łączyło coś jeszcze… Było to niezwykłe marznie o wyjeździe do Disneylandu. Wrażenia z pobytu w tym wyjątkowym parku rozrywki zostaną z nimi już do końca życia… Takich emocji nie sposób zapomnieć!   Nasi podopieczni wyruszyli w podróż swoich marzeń w towarzystwie najbliższej rodziny. Kinga z rodzicami i dwiema siostrami, Konrad z ukochaną mamą i bratem.   Trudno opisać słowami przeżycia dzieci. Fotografie nie oddają wszystkiego... Za to iskierki radości w oczach naszych podopiecznych i uśmiechy szerokie od ucha do ucha mówiły same za siebie. Mamy nadzieje, że na widok przeszczęśliwej Kingi i równie uradowanego Konrada pozytywna energia zostanie z Państwem jeszcze na długo!   Grupa wyruszyła w długą podróż użyczonym przez niezawodną firmę Express Rent a Car, 9-osobowym busem. Przyjazd do Francji odbył się w planowanym terminie. Pierwszą niespodzianką, która zrobiła na wszystkich piorunujące wrażenie był widok przepięknego i ogromnego, jak zamek z bajki, hotelu, w którym nasza grupa się zatrzymała. Motywem przewodnim hotelu był świat piratów. Piracki wystrój pokojów oraz wielka łódź piracka i aqua park na środku hotelowego lobby zachwycił nie tylko najmłodszych uczestników wyprawy. Pomimo trudnych do opanowania emocji dzieci z rodzinami spokojnie i bardzo wygodnie przespały noc.   Następnego dnia wszyscy razem szybciutko zjedli śniadanie i wyruszyli do Disneyland Parku. Nie było ani chwili do stracenia! Kinga i Konrad wprost nie mogli usiedzieć na miejscu, tak bardzo chcieli już wyruszyć do baśniowej krainy.   Zwiedzanie rozpoczęli od ulicy Main Street, przy której rozmieszczone są liczne sklepy pełne najróżniejszych pamiątek i skarbów. Na końcu Main Street znajduje się Plac Centralny z zamkiem Śpiącej Królewny i Jaskinią Smoka oraz wejścia do pozostałych 4 Parków Tematycznych.  Jako pierwszy rodziny jednogłośnie postanowiły zwiedzić Discoveryland. Ten park to kosmiczna kraina, świat odkryć, wynalazków i niesamowitych eksperymentów naukowych, a także niezapomniana podróż w kosmos Space Mountain. Wrażenia z tej wyprawy przerosły najśmielsze oczekiwania dzieci – ich oczom ukazały się gigantyczne bajeczne karuzele i huśtawki, nieporównywalne z niczym, co dotychczas widzieli.     Kolejnym celem naszej wesołej ekipy był Fantasyland, czyli kraina wyglądająca dokładnie tak, jak świat znany dzieciom z filmów Disneya. Fantasyland to najpopularniejszy park, obowiązkowy punkt na trasie zwiedzania, miejsce pełne barw i dźwięków, z łódkami, karuzelami i labiryntem z żywopłotu. To tam Kinga i Konrad mieli okazję spotkać się z samą Myszką Miki i zrobić sobie z nią pamiątkowe zdjęcie. A właściwie nie jedną fotografię, ale co najmniej dwadzieścia! Jakże trudno było im się rozstać z ulubioną postacią, którą do tej pory widzieli tylko na ekranie telewizora.   W Adventureland, czyli parku przygód, głównymi atrakcjami są przejażdżka kolejką Indiany Jonesa, która mknie w pętli śmierci 360°, wizyta u Robinsona Crusoe oraz bitwa morska w krainie piratów na Morzu Karaibskim. Oczywiście Kinga i Konrad nie opuścili ani jednej atrakcji! Mimo zmęczenia z wielkim zapałem podziwiali kolejne magiczne miejsca. W parku Frontierland grupa przeniosła się na Dziki Zachód, gdzie płynęli parostatkiem wśród wybuchających wokół gorących gejzerów.   Ten dzień obfitował w tak liczne i silne emocje, że aż trudno powiedzieć, co zrobiło na dzieciach największe wrażenie.  Kindze, oprócz wirujących filiżanek i autek wyścigowych, w pamięci pozostała kosmiczna wojna, podczas której musiała zmierzyć się z gwiezdnymi potworami. Cóż to była za szalona i radosna zabawa! Konrad z wypiekami na twarzy wspomina skoki ze spadochronów i spotkanie z piratami z Karaibów.   Pod koniec dnia, szczęśliwi i oszołomieni atrakcjami, wszyscy zasnęli w mgnienia oka. Sny naszych dzielnych 9-latków chyba nigdy nie były tak bajeczne i kolorowe jak tej nocy.   Drugiego dnia rodziny rozpoczęły zwiedzanie od Walt Disney Studios Park – czarodziejskiego świata filmów Disneya. To tutaj odbywają się parady filmowe. To tutaj Kinga i Konrad poznali tajniki powstawania słynnych kreskówek. Grupa przeniosła się wprost na plan filmowy, gdzie czekały na nich niezwykłe przygody, mrożące krew w żyłach sceny, brawurowe pokazy kaskaderskie i wiele innych, niezapomnianych atrakcji. Precyzyjnie zaplanowane ulewy, powodzie oraz gigantyczne wybuchy co rusz ukazywały się ich zdziwionym oczom. Trudno było uwierzyć, że to wszystko nie dzieje się naprawdę… Na buziach dzieci ogromne zaskoczenie mieszało się ze szczerym zachwytem.   Kolejnym wielkim przeżyciem okazała się zjawiskowa parada postaci Disneya. To przy jej dźwiękach Kinga i Konrad zapomnieli na chwilę o rzeczywistym świecie i codziennych troskach. Jak urzeczeni wpatrywali się w bohaterów swoich ukochanych bajek. Nigdy, nawet w najśmielszych fantazjach, nie sądzili, że kiedykolwiek zobaczą ich na żywo!     Następny dzień pobytu naszych podopiecznych we Francji, również dotrzymywał tempa poprzednim pod względem ilości niespodzianek. O poranku rodziny postanowiły „zdobyć” Paryż, a przede wszystkim wieżę Eiffla. Wyjazd był krótki, ale bardzo intensywny i udany. Szybki przejazd kolejką RARa  do Paryża, a następnie metrem na pasaż widokowy pałacu  Trokadero, spacer po Polach Marsowych, lody pod wieżą Eiffla, zakup pamiątek i powrót do La Marne, gdzie znajduje się Disneyland. A to nie był jeszcze koniec atrakcji na ten dzień. Ba! Wieczorem Kinga i Konrad uczestniczyli w zapierającym dech w piersiach pokazie światła, którego głównym bohaterem był uciekający cień Piotrusia Pana odwiedzający kolejne światy Disneya. Kolorowe światła, fajerwerki, fontanny i buchający ogień stworzyły magiczną atmosferę.   Ostatni dzień był w całości przeznaczony na podróż. Po obowiązkowym śniadaniu wszyscy spakowali się do samochodu i ośmioosobowa ekipa pomknęła z powrotem do domu. Podróż upłynęła spokojnie, choć dzieciom trudno było ukryć smutek spowodowany wyjazdem. Ciężko im było opuszczać krainę z ich marzeń. W trakcie jazdy obie rodziny na spokojnie raz jeszcze odtwarzały wszystkie przeżyte wspólnie piękne momenty. Rozmowom i wspominaniu nie było końca.   Wizyta w Disneylandzie – magicznej krainie wolnej od trosk – przemieniła nieuleczalnie chore dzieci – które na co dzień borykają się z ogromną ilością ograniczeń, bólu i cierpienia – w najszczęśliwsze dzieci na świecie! Dla rodziców Kingi i Konrada ta podróż znaczyła jeszcze więcej. Tak beztroskie chwile nie zdarzają się bowiem w ich życiu zbyt często. Nigdy też nie zapomną widoku swoich rozpromienionych, pełnych energii dzieci.   Fundacja Dziecięca Fantazja pragnie podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do spełnienia najskrytszych fantazji tych niesamowitych dzieci. Dzięki Waszemu zaangażowaniu i hojności rodziny przeżyły niezapomniane chwile pełne łez radości i wzruszenia.  Dla Konrada był to prawdopodobnie ostatni wyjazd w życiu – postępująca choroba zbiera swoje żniwo w zastraszającym tempie, dlatego tym bardziej cieszymy się, że zdążyliśmy zrealizować to marzenie na czas…

3 500,00 zł ( 100% )
Udało się!
Wojciech Łukawski
Zobacz rezultat zbiórki
Wojciech Łukawski

Przepis na szczęście - siła trzech kół

Jestem bardzo wdzięczny za okazaną mi pomoc i życzliwość wielu ludzi oraz bardzo szczęśliwy, że moje marzenie się spełniło. Jesteście WSPANIALI!!!!!!!!    Z całego serca wszystkim dziękuję, każdemu z osobna. A było Was wielu, aż 256 osób na portalu siepomaga.pl. Dzięki Waszej wspólnej pomocy mogłem zrealizować swoje marzenie. Minęło trochę czasu zanim zmontowaliśmy rower, który dotarł w 2 paczkach. Pomimo jesiennej, a nawet zimowej pogody udało mi się wykonać kilka wspaniałych treningów na Przegibek, Jezioro Żywieckie, do Pszczyny i na Górę Żar. Poczułem wiatr we włosach, smak wolności i niezależności. Jeżdżę na wspaniałym rowerze, prowadzi się superowo, hamulce hydrauliczne działają dużo lepiej. Mogę bezpiecznie wyruszyć w trasę i brać udział w zawodach na godnym sprzęcie.   Nie próżnując, czekam na nowy sezon i zapisuję się na maratony. Planuję ciekawe wyprawy. Niebawem startuję w światowych zawodach osób niepełnosprawnych tzw. test event rowerów poziomych trójkołowych organizowanych przez UCI. Następna olimpiada należy do mnie.   Wojtek  

13 000,00 zł ( 100% )
Udało się!
Anna Wasilewska
Zobacz rezultat zbiórki
Anna Wasilewska

Wózek dla Ani

Wiadomość od Ani: Pragnę z całego serca podziękować wszystkim Pomagaczom i Pomagaczkom za okazane mi serce i wsparcie w zbiórce na zakup nowego wózka aktywnego. Jestem niezwykle wdzięczna. Gdyby nie Wasze wsparcie, Drodzy Pomagacze, nie mogłabym sobie pozwolić na zakupienie tak dobrej jakości wózka. Dlatego bardzo, bardzo gorąco dziękuję!

12 700,00 zł ( 100% )
Udało się!
Witold Rogalski
Zobacz rezultat zbiórki
Witold Rogalski

Witusiowe światełko w tunelu

4 września 2015 rodzice Witusia otrzymali informację - nie ma refundacji! Niestety, szansa na refundację Witkowej operacji ze środków publicznych została przekreślona w przedbiegach. Neurochirurg z CZD odmówił wypełnienia wniosku do NFZ, bez którego NIE było możliwości ubiegania się o refundację. Niewiarygodne... takie myślenie: "sami nie zrobimy, ale też nie pomożemy, aby prof. Schuhmann to zrobił".   Ale my się nie poddaliśmy, wspólnie uzbieraliśmy pieniądze potrzebne na wyjazd Witka. 24 września 2015 roku Witek był już na oddziale w szpitalu w Tubingen, kolejnego dnia miał wykonaną biopsję otwartą. Rodzice mogli być przy Witku aż usnął. Na sali operacyjnej był też histopatolog, który na bieżąco oceniał pobrany materiał i jego przydatność do badania. Pan Profesor był bardzo zadowolony z przebiegu operacji - udało się pobrać sporo materiału do badania, nie powodując żadnych ubytków neurologicznych.   1 października mieliśmy już wyniki badań - w końcu wiemy co siedzi w główce Witusia. Ganglioglioma I stopień złośliwości, nowotwór niezłośliwy. Rokowania są lepsze niż w przypadku guzów złośliwych. Rodzicom przedstawiono możliwości dalszego leczenia w Niemczech, jednak rodzice zdecydowali się wrócić do Polski, ponieważ leczenie, które zalecili onkolodzy w Tubingen jest w Polsce dostępne w ramach ubezpieczenia. Teraz, gdy jest już diagnoza, wiadomo, jak leczyć Witka. Przed nim jeszcze około 1,5 roku chemioterapii, teraz już nie na oślep, ale skierowanej na leczenie konkretnego nowotworu.   Dziękujemy wszystkim za pomoc. Bez wsparcia nie mielibyśmy ani diagnozy, ani pewności, że Witek jest leczony dobrą chemią. Teraz lekarze mogą walczyć, bo wiedzą, jak nazywa się wróg.  

160 014,00 zł ( 100% )
Udało się!
Nikodem Skorża
Zobacz rezultat zbiórki
Nikodem Skorża

Serduszko Nikosia w rękach ludzi

Nikodem wybrał mnie na mamę nie przez przypadek. On wie, że kocham wystarczająco mocno, by dac radę. Mogłabym zalewać się łzami, ale nie mam już na to czasu. Za kilka miesięcy Nikoś przyjdzie na świat  i wtedy wszystko musi być gotowe. Mój pierwszy sprawdzian z bycia mamą. Zaplanować  wszystko możliwie najlepiej i przygotować świat na przyjęcie mojego synka. Chłopca z krytyczną wadą serca. Gdy z drzew spadną już liście, a lato stanie się wspomnieniem, początkiem listopada tego roku, na świecie pojawi się Nikoś. Każde kontrolne USG wiązało się ze łzami szczęścia. Malutka fasolka z dnia na dzień przemieniała się w cudowną istotę. W człowieka, przed którym całe życie. Każda kolejna wizyta u lekarza utwierdzała nas, młodych rodziców w przekonaniu, że maluch rozwija się dobrze. Rączki, nóżki, idealny kręgosłup. Wszystko układało się cudownie. 21 tydzień ciąży, badanie prenatalne. Maluszek oglądany był bardzo powoli, sumiennie. Aż zbyt dokladnie... Matczyne przeczucie w pewnej chwili kazało mi zadać pytanie – „Coś nie tak, panie doktorze?” Odpowiedź zabolała – „Nie widzę lewej komory serca”. Szok, niedowierzanie, potok łez. Ale może nie wszystko stracone, przecież mógł się pomylić… Minął tydzień, nadszedł czas na specjalistyczne  ECHO serca płodu, u znanego lekarza w Warszawie. Bezustanna modlitwa w czasie podróży – oby to była pomyłka… Najdłuższe 40 minut w życia. Cisza, serce łomoczące w gardle i paraliżujący strach. Potem wszystko było już jasne, nie ma pomyłki. Zespół niedorozwoju lewego serca - postawiono rozpoznanie – czyli brak lewej, mocniejszej, ważniejszej połowy serca. Jakby problemów było mało między światłem lewej komory a lewą tętnicą wieńcową, zaopatrującą mięsień sercowy w krew jest przetoka. Niezwykle rzadka „kombinacja”. Nie wiemy dlaczego. Jak to się dzieje, że ze zdrowych, zadbanych, wypielęgnowanych ciąż na świat przychodzą tak bardzo chore dzieci. Wiemy jednak, że dla nich też jest przyszłość i ona jest tu, wśród nas. Pomimo nakazów lekarzy, by „nie czytać głupot w internecie“ to właśnie tam znalazłam nadzieję. Poznałam mamy, których dzieci pomimo ciężkich wad serca żyją i mają się dobrze. Widziałam maluchy na zdjęciach. Nie można się poddać, trzeba walczyć bo to najważniejsze co można zrobić dla dziecka. Najlepsza opieka, to największa szansa. A dzięki właśnie wsparciu innych rodziców, którzy część tej trudnej drogi mają już za sobą jesteśmy mądrzejsi i silniejsi. W końcu nadszedł czas, by podjąć decyzję, gdzie Nikodem przyjdzie na świat i kto tuż po narodzinach będzie walczył o jego życie. Setki artykułów, tysiące postów – fora, facebook, kontakty z rodzicami zoperowanych dzieci i jedno nazwisko – Malec. Prof. Edward Malec, ceniony na świecie kardiochirurg dziecięcy, każdego roku uznawany za najlepszego lekarza w Niemczech. Podejmujący się korekcji najbardziej skomplikowanych wad serca, wśród rodziców określany mianem „geniusza korekcji HLHS”. To dokładnie ta wada z jaką urodzi się Nikoś i jeśli ma mieć szansę to największą da mu właśnie profesor. Teraz Nikodem jest bezpieczny. Do momentu przyjścia na świat nic mu nie grozi. Wraz z pierwszym krzykiem zacznie umierać. Wtedy ocali go lek – Prostin. On da profesorowi kilka dni, by dokładnie zbadał Nikosia i przygotował się do operacji. Nikodem ma szansę urodzić się w niemieckiej Klinice Uniwersyteckiej, tej, w której od razu o jego serce będzie mógł walczyć prof. Malec. Niestety nasz NFZ nie zapłaci za zabieg. Koszt, to 69 200 eur (ok. 300 000 zł). Mam plan. Prawie wszystko jest już gotowe, abyśmy mogli odpowiednio przywitać i ratować małe serduszko Nikosia. Jedyne czego brakuje, to środków na poród w klinice i pierwszą operację serca. Tylko z pomocą dobrych ludzi, jesteśmy w stanie walczyć, by uratować naszego Nikosia, Musimy sprostać zadaniu i zdążyć na czas, dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie finansowe. Wierzymy w to, że szczęście nas teraz nie opuści, że pomożecie naszemu Maluchowi, a lekarze zrobią wszystko co w ich mocy, by „skorygować” to niewinne serduszko. Nikodem, mieć Ciebie to tak jakby mieć cały świat - mama nigdy się nie podda, bo mamy są po to, by walczyć.   Konto zbiórki Nikosia (środki widoczne są na pasku zbiórki po zaksięgowaniu).   Fundacja Siepomaga Tytuł:         2794 Nikodem Skorża BPH:          65 1060 0076 0000 3380 0013 1425 IBAN: PL   SWIFT: BPHKPLPK  

227 205,00 zł ( 100,39% )
Udało się!