Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Helena Biga
Helena Biga , 12 lat

Helenka cierpi od urodzenia! Pomóż jej w walce z rzadką chorobą!

Życie Helenki nigdy nie będzie takie, jakiego jej życzymy. Okrutne choroby boleśnie ją naznaczyły. Zrobimy jednak wszystko, co w naszej mocy, by nauczyć córcię samodzielności. To mała wojowniczka, która udowodni wszystkim, że mimo przeciwności losu można żyć pięknie. W ciąży czuliśmy, że coś jest nie tak. Helenka rozwijała się zbyt szybko. Niepokoiło nas, że jest tak spokojna. Nie kopała nóżkami, nie ruszała rączkami. Wszystko szło innym torem, niż w przypadku pierwszej ciąży. Od razu po urodzeniu zdiagnozowano u Helenki bardzo słabe napięcie mięśniowe. Nie płakała, jak inne dzieci. Nadal była nieruchoma. Nie miała odruchu ssania, więc lekarze podjęli decyzję o karmieniu jej przez sondę. Wyglądała jak przepiękna laleczka, którą tylko drugi człowiek może wprawić w ruch. Z upływem miesięcy stan naszego dziecka nie ulegał znacznej poprawie. Wraz z jej wzrostem, rosły kolejne zdrowotne problemy. Badania ukazały nam dramatyczną prawdę. Nasza córeczka choruje na Zespół Pradera Williego! Choroba ta charakteryzuje się m.in. opóźnieniem w rozwoju mowy, czy stale towarzyszącym uczuciem głodu. Nasza codzienność polega na ciągłej kontroli posiłków Helenki. Głód jest na tyle niepohamowany, że musimy zamykać kuchnię na klucz. Uczucie wiecznego nienasycenia jest ogromną przeszkodą w jej codziennym funkcjonowaniu. Denerwuje się, kiedy widzi lub słyszy w swoim otoczeniu jedzące osoby. To dla niej bardzo trudne. Helenka zmaga się również z kifozą i początkującą skoliozą! Córeczka musi nosić gorset, choć często sprawia jej on niesamowity dyskomfort... Dodatkową przeszkodą są ogromne zaburzenia modulacji sensorycznej. To przez nie Helenka nie jest w stanie samodzielnie się ubierać, myć zębów, czy poprawnie trzymać w dłoni długopis. W tych z pozoru najprostszych czynnościach, nadal potrzebuje naszej pomocy. Co gorsza, słabe napięcie mięśniowe sprawia, że Helenka znacznie słabiej odczuwa ból. Choć z początku może wydawać się to pozytywne, absolutnie takie nie jest. To ważna reakcja, która wskazuje na to, że w organizmie dzieje się coś złego. Jej brak poważnie zagraża zdrowiu i bezpieczeństwu córki. Helenka jest nastolatką. Ma takie same potrzeby, jak jej rówieśnicy. Chciałaby kolekcjonować piękne doświadczenia i nawiązywać wspaniałe przyjaźnie. Jako rodzice, marzymy o tym samym. Leczenie i rehabilitacja, które są w stanie jej to zapewnić, generują jednak przytłaczające nas koszty. Prosimy o pomoc dla naszej córeczki. Bądźcie naszą nadzieją! Rodzice Helenki ➡️  Śledź walkę Helenki na Facebooku - Licytacje dla Heleny

9 854,00 zł ( 46,31% )
Brakuje: 11 423,00 zł
Abdullah Yelemes
11 dni do końca
Abdullah Yelemes , 5 lat

Mój syn jest za mały, by umrzeć! Uratuj go z pułapki białaczki!

Zaczęło się od zwykłego przeziębienia. Był marzec, dzień wcześniej zdobywaliśmy kałuże, świetnie się bawiąc, dając synkowi wolność i radość. Nie byliśmy zdziwieni, gdy następnego dnia pojawiło się lekkie przeziębienie... Nie skończyło się jednak na zwykłych objawach. Synek zaczął mieć problemy z chodzeniem. Natychmiast zwróciliśmy się do lekarzy. Badania krwi wykazały, że Adbullah ma białaczkę... Nie byłem w stanie w to uwierzyć. Powtórzyliśmy badania jednocześnie w 4 różnych laboratoriach. Z żoną tak bardzo chcieliśmy usłyszeć, że wyniki poprzednich badań to jakiś błąd lekarski... Niestety, nie mieliśmy szczęścia-diagnoza się potwierdziła. Musieliśmy przyznać: nasz trzyletni syn ma białaczkę. A my musimy mu pomóc. Po konsultacji ze znajomymi, którym udało się wygrać z rakiem, zapadła decyzja o nieleczeniu synka w naszej Ojczyźnie, w Kazachstanie, tylko wyjechać na leczenie do Turcji. Zostawiłem pracę, zebrałem wszystkie oszczędności i poleciałem z synem do poleconej przez znajomych kliniki.  Obecnie Abdullach jest w trakcie drugiej chemioterapii. Cierpliwie znosi leczenie. Nieraz próbuje biegać i skakać, jak wypada zwykłemu 3-latkowi, zapominając, że jest chory. Wyniki badań są wzorcowe, i lekarze dają nam duże szanse na wyzdrowienie - pod warunkiem, że będziemy kontynuować leczenie. Nie mogę pracować, ponieważ cały czas znajduję się z synem w szpitalu. Moja żona opiekuje się pozostałą trójką dzieci, najmłodszy syn zaledwie skończył 5 miesięcy. Abdullach strasznie tęskni za rodzeństwem, i bardzo się cieszy, kiedy go odwiedzają. Udało nam się sfinansować dwa kursy chemioterapii, a dzięki pomocy najbliższych zebraliśmy środki na trzeci kurs. Ale czeka na nas jeszcze czwarty. Syn ma ogromne szanse na wyzdrowienie, ale potrzebujemy pomocy.  Błagamy o wsparcie, które pomoże nam uratować nasze ukochane dziecko! Tata

5 690,00 zł ( 7,76% )
Brakuje: 67 555,00 zł
Dorota Trzeciak
Dorota Trzeciak , 61 lat

Odkąd skończyła 30 lat – walczy ze stwardnieniem rozsianym❗️Potrzebne wsparcie 🚨

Mam na imię Dorota i mam 61 lat. Kiedyś moje życie wyglądało normalnie, byłam krawcową, opiekowałam się dziećmi, patrząc, jak dorastają... Niestety wszystko zawaliło się prawie 30 lat temu... Zbierałam się do pracy i nagle straciłam wzrok. Lekarz natychmiast wysłał mnie do szpitala z przypuszczeniem nieuleczalnej, przewlekłej choroby, jaką jest stwardnienie rozsiane. Dzięki pomocy lekarskiej i zastosowaniu bardzo silnych sterydów mój wzrok udało się przywrócić, natomiast diagnoza brzmiała jak wyrok... Od tamtych chwil mój stan zdrowia tylko się pogarsza, codzienność stała się niezwykle trudna, bardzo potrzebuję pomocy! Musiałam zrezygnować z pracy ze względu na niedowład rąk, ale bardzo zależało mi na normalnym życiu, więc postanowiłam otworzyć sklep, który pomagał mi w utrzymywaniu kontaktów z ludźmi. Pomimo niesprawnych rąk mogłam być w ruchu i czuć się potrzebna. Po kilku latach choroba zaatakowała jednak również nogi. Najpierw starałam się chodzić o kulach, później o balkoniku, aż w końcu nastąpiło nieuniknione i zostałam przykuta do wózka, na którym jestem do dziś. Niecałe 20 lat temu zostałam zmuszona zamknąć mój sklep, stan zdrowia nie pozwalał na dalsze funkcjonowanie w ten sposób. Od 10. lat moje życie jest szare i monotonne, jestem skazana na swoje cztery ściany i pomoc dzieci... Rok temu samodzielnie nie byłam w stanie wstać z łóżka, tylko dzięki pomocy bliskich mogłam przesiąść się na wózek. Nadal staram się walczyć i chociaż odrobinę poprawiać swoją sprawność, ale moje ciało jest bardzo słabe. Dzięki pomocy sprzętów dla niepełnosprawnych mogę codziennie rano unieść się sama, chociaż kosztuje mnie to niewyobrażalnie wiele wysiłku! Przez to wszystko czuje się ciężarem dla mojej rodziny. W 2009. roku zostałam babcią. Jak każda matka chciałam być oparciem dla swojej córki i bawić się z wnukami, ale moje słabnące ciało mi to uniemożliwiło. Powoli traciłam nadzieję, zaczęłam godzić się z myślą, że już zawsze będę skazana na całkowitą pomoc innych przy najprostszych czynnościach. Całe szczęście odnalazłam światełko w tunelu! Kombinezon rehabilitacyjny. Mogłam sprawdzić, w jaki sposób ten sprzęt zadziała na mój organizm i efekty po godzinie testowania były dla mnie zdumiewające! Moje ciało się rozluźniło, mogłam wstać, wyprostować się, a przejście kilku kroków było zdecydowanie łatwiejsze. Efekt utrzymywał się przez 48 godzin, był to czas, w którym czułam się dużo lepiej. Odzyskałam wiarę w samodzielne funkcjonowanie! Poczułam, że dzięki regularnemu używaniu kombinezonu będę mogła zabrać moje wnuki na wycieczkę rowerową! Niestety kombinezon kosztuje 30 tysięcy, dla mnie to nieosiągalna kwota, dlatego muszę poprosić o Wasze wsparcie. Choroba ogranicza mnie każdego dnia... Z Waszą pomocą, moje życie stanie się piękniejsze i bardziej kolorowe! Dzięki Wam będę mogła wrócić do sprawności! Zdaje sobie sprawę, że to ogromna kwota, ale jesteście Państwo moją jedyną nadzieją. Za okazanie serca, ogromnie Wam DZIĘKUJE! Dorota  

5 541,00 zł ( 16,85% )
Brakuje: 27 332,00 zł
Dominik Wiórkiewicz
Dominik Wiórkiewicz , 3 latka

Walka o zdrowie i przyszłość Dominika trwa❗️Pomocy❗️

Nie tak wyobrażaliśmy sobie to wszystko… Nigdy nie sądziliśmy, że pierwsze lata życia naszego maleństwa będą wypełnione niekończącą się walką o jego zdrowie oraz tak ogromnym lękiem o jego przyszłość… Dominik przyszedł na świat w lipcu 2021 roku. Niestety, mimo ogromnej wiary w to, że wszystko będzie dobrze, u synka zdiagnozowano ubytek przegrody międzyprzedsionkowej, a z czasem brak oczekiwanego prawidłowego rozwoju fizjologicznego. Synek został skierowany na badania w kierunku SMA1. Tego, co przeżywaliśmy, czekając na wynik, nie da się opisać. Strach, drżenie rąk, pytania, co będzie dalej – to wszystko nie opuszczało nas na krok. Wynik pokazał, że to nie rdzeniowy zanik mięśni, jednak nie można wykluczyć, że w przyszłości okaże się pozytywny, gdyż na tym etapie postępowania diagnostycznego nie można wykluczyć obecności innych mutacji.  Dominikowi osłabły mięśnie jamy ustnej oraz prawa rączka. Syn potrzebuje ciągłej rehabilitacji i wizyt u wielu specjalistów m.in. kardiologa, neurologa, logopedy, czy psychologa. Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu Dominik mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny, za co dziękujemy Wam z całego serca! Niestety, nasza walka o jego zdrowie trwa nadal... U Dominika występują problemy ze słuchem. Jest objęty stałą kontrolą laryngologa, ponieważ istnieje ryzyko utraty słuchu. Dodatkowo jesteśmy po badaniach w poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie padł kolejny cios... Specjaliści podejrzewają u naszego synka autyzm. Dominik robi się coraz starszy, jest już po kolejnych konsultacjach neurologicznych, ponieważ mięśnie brzuszne i nóg bardzo osłabły. Neurolog podejrzewał u naszego maleństwa chorobę Pompego. Objawia się ona osłabioną siłą mięśniową, zawrotami głowy, a także powiększeniem wątroby i serca. Wykluczył stan noworodkowy choroby, który oznaczałby dla Dominika wyrok śmierci, jednak nie samą diagnozę... Dominik często łapie różne infekcje przez swój słaby stan zdrowia. Zaledwie 2 tygodnie temu nasz świat się załamał – trafiliśmy z synkiem do szpitala. Chore serduszko spowodowało niezwykle silny spadek saturacji, a my drżeliśmy o życie Dominika. Stał się cud – dzięki natychmiastowej reakcji lekarzy udało się go uratować i mogliśmy wrócić do domu. Ze względu na stan zdrowia lekarze zalecają, żeby synek był objęty stałą i intensywną rehabilitacją oraz aby jak najczęściej brał udział w turnusach. Niestety, koszt choćby jednego miesięcznego turnusu jest niezwykle wysoki. Z całego serca prosimy Was o pomoc dla naszego maleństwa. Musimy zawalczyć o jego zdrowie i przyszłość z całych sił – i to właśnie teraz! Na przeszkodzie stoją jednak pieniądze... Nie pozwólcie, by odebrało mu to szansę na lepsze jutro! Rodzice Dominika ___________________ Dominika możesz wesprzeć również przez licytacje ➡️ KLIK 

3 221,00 zł ( 3,02% )
Brakuje: 103 162,00 zł
Krzysztof Flasza
Krzysztof Flasza , 68 lat

Choroba powoli odbiera mi wszystko! Potrzebuję operacji!

Z każdym dniem moje ciało coraz bardziej mnie zawodzi. Dwadzieścia lat temu dowiedziałem się, że mój organizm zaatakowała choroba Parkinsona. Pogodziłem się, że jest to nieuleczalne, ale chcę zrobić wszystko, by jak najbardziej opóźnić rozwój choroby!  Moje problemy zaczęły się od udaru niedokrwiennego lewej strony ciała, który przeżyłem wiele lat temu. Doznałem wtedy połowicznego paraliżu ciała, a po szczegółowych badaniach lekarze przedstawili druzgocącą diagnozę: choroba Parkinsona… Te dwa słowa na zawsze odmieniły moją codzienność.  Choroba coraz bardziej postępuje, co przekłada się na mój gorszy stan fizyczny i psychiczny. Kilka lat temu poddałem się operacji polegającej na wszczepieniu stymulatorów do mózgu z prawej strony. Był to bardzo bolesny zabieg, ale nigdy go nie żałowałem! Symulatory wspomagały mnie w przezwyciężaniu objawów choroby, a operacja dała nadzieję na lepszą przyszłość! Ponad rok temu MOPS przyznał mi opiekę asystenta osoby niepełnosprawnej, który ogromnie pomaga mi w załatwianiu spraw i codziennej egzystencji. Niedawno udało mi się także otrzymać darmowe wsparcie fizjoterapeuty. Do walki z chorobą niezwykle motywuje mnie moja żona, która wspiera mnie każdego dnia. Nie wiem, co zrobiłbym bez jej pomocy! Jestem wdzięczny za każdy spędzony wspólnie dzień i zrobię wszystko, by przed nami było ich jak najwięcej!  Światłem w tunelu jest dla mnie operacja metodą FUS. To innowacyjna metoda leczenia choroby Parkinsona, dzięki której mógłbym łatwiej pokonywać trudy codzienności. Niestety, zabieg nie jest refundowany, a jego kwota znacznie przekracza moje skromne możliwości finansowe. Lekarze szacują, że operacja będzie kosztować ponad 110 tys złotych. Gdy to usłyszałem, załamałem się… Nigdy nie uda mi się samodzielnie uzbierać takiej sumy!  Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Od operacji zależy moja przyszłość… Proszę, wesprzyjcie moją walkę o sprawność! Dzięki Wam będę mógł spędzić kolejne lata z ukochaną żoną! Krzysztof

2 915,00 zł ( 2,49% )
Brakuje: 114 107,00 zł
Kubuś Szkaradek
Kubuś Szkaradek , 4 latka

Synku, zrobimy wszystko, żebyś zaczął mówić! Potrzebna pomoc!

Kubuś to nasz wymarzony, jedyny synek. Tak bardzo na niego czekaliśmy… Nie dane nam było jednak zaznać beztroskich chwil rodzicielstwa, bo tuż po urodzeniu pojawiły się pierwsze problemy zdrowotne naszego ukochanego maleństwa. Dziś każdego dnia walczymy o możliwie jak najlepszą przyszłość Kubusia. Podczas porodu pojawiły się powikłania. Nasz synuś ledwo pojawił się na świecie, a już wylądował na oddziale intensywnej terapii z powodu problemów z płucami. Nigdy nie zapomnimy, jak bardzo się o niego baliśmy. Na szczęście maleństwo w końcu mogło pojechać z nami do domu. Myśleliśmy, że najgorsze już za nami… Jednak był to dopiero początek zmagań, z jakimi przyszło nam się zmierzyć. Kubuś nie rozwijał się prawidłowo. Ze względu na problemy z układem moczowo-płciowym musiał przejść kilka operacji. Z opóźnieniem zaczął podnosić główkę, zaczął siadać, dopiero gdy skończył rok. Martwiło nas też, że synek praktycznie nie gaworzył.  Gdy Kubuś skończył 3 latka udaliśmy się po pomoc do specjalistów. Synek nie reagował na polecenia, ani nawet na swoje imię, nie potrafił się skupić. Otrzymaliśmy diagnozę – autyzm. Byliśmy pełni obaw, lecz z drugiej strony poczuliśmy ulgę – w końcu wiemy, z czym mierzy się nasze dziecko. Jednak aby móc w pełni trafnie dostosować dalsze terapie, musimy wykonać badanie genetyczne WES.  Do tej pory za wszystko płaciliśmy sami. Za wszystkie wizyty, zajęcia u specjalistów, terapie. Długa i żmudna praca przynosi powolne rezultaty, które są dla nas krokiem milowym. Najbardziej na świecie chcemy, żeby nasz synek zaczął mówić, porozumiewać się z nami, wyrażać swoje potrzeby. Żeby w przyszłości mógł jakoś sobie radzić… Z całego sera prosimy Was o wsparcie.  Rodzice

1 147,00 zł ( 16,58% )
Brakuje: 5 768,00 zł
Vlad Kovba
Vlad Kovba , 2 latka

Bez pomocy, może zdarzyć się najgorsze! Mój synek ma SMA❗️

Nigdy nie zapomnę tej mrocznej wizji i słów lekarza, który powiedział, że choroba mojego dziecka może doprowadzić do jego śmierci. Błagam, nigdy więcej nie chcę znowu tego przechodzić! W tamtym ciężkim czasie pojawiliście się w moim życiu i pomogliście uratować mojego synka. To dzięki Wam, w ramach poprzedniej zbiórki, Vlad otrzymał terapię genową. To jednak nie jest koniec jego ciężkiej walki... Nasza historia: Na początku zupełnie nie wiedziałam, co to jest SMA. Nigdy nie słyszałam o takiej chorobie i nie miałam pojęcia, z czym mierzą się rodzice po usłyszeniu tak strasznej diagnozy. Dzisiaj niestety, mogę już bronić doktorat z tego tematu.  O chorobie dowiedziałam się, jak moje dziecko miało miesiąc. Podczas przewijania zauważyłam, że Vlad leży wyprostowany, nie podnosi rąk, nie wierzga nóżkami, nie rusza się. Zaniepokojona, zwróciłam się do lekarzy. Na wizycie u pediatry usłyszałam, że jest po prostu słabym dzieckiem, mam zapewnić mu kurs masażu i nie przejmować się.  Coś mi jednak nie pasowało. Odwiedziliśmy neurologa i po wykonaniu badań, usłyszeliśmy, że synek choruje na rdzeniowy zanik mięśni – SMA.   Jest to rzadka choroba genetyczna, która powoduje, że mięśnie słabną i stopniowo zanikają. Choroba prowadzi do paraliżu! Nieleczona, może skończyć się nawet śmiercią!  Terapia genowa, która była możliwa dzięki Waszej pomocy, uratowała moje dziecko! Jednak leczenie i rehabilitacja muszą trwać cały czas! Nie można zrobić od nich przerwy, zawiesić, a tym bardziej zrezygnować z nich! Wtedy może stać się tylko najgorsze… Dlatego ponownie, pełna nadziei i wiary staję przed Wami i proszę o pomoc w uratowaniu mojego dziecka. Mama Olga

1 540 zł
Paweł Zięba
Paweł Zięba , 27 lat

Sam nie jestem w stanie nawet się podnieść... Rehabilitacja jest moją nadzieją!

Urodziłem się z wodogłowiem wrodzonym, mam wszczepioną zastawkę komorowo-otrzewną i rozszczep kręgosłupa z przepukliną oponowo-rdzeniową odcinka lędźwiowego. Brzmi to dość skomplikowanie, jednak najgorsze są konsekwencje: cały mój układ nerwowy od pasa w dół jest porażony! Mogę poruszać się tylko na wózku inwalidzkim, przez co moja samodzielność jest znacznie ograniczona. Żyję z wieloma chorobami współistniejącymi, które jeszcze bardziej wszystko utrudniają!   Deformacja kręgosłupa, zapalenie kręgosłupa piersiowego, przepuklina rozworu przełykowego przepony, zapalenie błony śluzowej rządka, marskość lewej nerki, torbiele trzustki i nadciśnienie tętnicze – to z nimi muszę zmagać się niemal każdego dnia! Oprócz tego mam pęcherz neurogenny i muszę być cewnikowany co 4 godziny… Rehabilitacja jest największym i najlepszym lekarstwem, które może mi pomóc. Najlepsze efekty mogę uzyskać podczas specjalistycznych turnusów, jednak ich cena jest zbyt wysoka… Utrzymuję się z renty socjalnej, która nie wystarcza na pokrycie kosztów leczenia i stałej rehabilitacji, nie mówiąc już o zakupie specjalistycznego sprzętu. Sam nie jestem w stanie się nawet podnieść, dlatego muszę korzystać z pomocy innych osób. Zawsze mogę liczyć na pomoc mojej mamy, która jest przy mnie i pomaga w codziennych aktywnościach.  Chciałabym ją odciążyć i bardziej pomóc samemu sobie. Wózek inwalidzki, na którym się poruszam, nie zaspokaja jednak w pełni moich potrzeb. Chciałabym wymienić go na elektryczny wózek z możliwością pionizacji, ale niestety jest dla mnie zbyt drogi… Moje ciało, zwłaszcza nogi i kręgosłup, potrzebuje stałej rehabilitacji. Z chorobami walczę już bardzo długo i nadszedł czas, kiedy zwyczajnie proszę o pomoc. Pragnę wierzyć, że z Twoją pomoc będzie po prostu łatwiej. Paweł

3 305,00 zł ( 1,55% )
Brakuje: 209 461,00 zł
Marzena Letkiewicz
Marzena Letkiewicz , 45 lat

Walczyłam o siebie i syna. Teraz walczę o choćby dzień bez bólu – Pomocy❗️

Moje zdrowie pogarsza się już od 10 lat. Zanim w końcu stanęłam na nogi razem z synem, los zostawił mi wiele bolesnych blizn, z którymi borykam się do dzisiaj. A walka o godne życie sprawiła, że dzisiaj jestem chora „non stop”. Wizyty u lekarza są dla mnie tak naturalne jak zakupy… Od około 10 lat cierpię na RZS, czyli Reumatoidalne Zapalenie Stawów. Do tego niedoczynność tarczycy, cukrzyca typu 2 oraz silna depresja. Leczę się neurologicznie, okulistycznie, kardiologicznie i także ortopedycznie. Czekają mnie bardzo poważne operacje z powodu wstawienia sztucznej protezy kolan.  Mimo ciężkiego stanu zdrowia udało mi się wychować i wykształcić syna. Ale teraz, kiedy jest już dorosły, ciężko jest mi ciągle prosić go o pomoc, a desperacko jej potrzebuję. Nie jestem w stanie pracować, a na leki wydaję nawet 1000 złotych miesięcznie! Można powiedzieć, że jestem non stop chora. Każde, najmniejsze przeziębienie kończy się u mnie poważną infekcją, ból nie pozwala mi się poruszać i nawet najsilniejsze leki przeciwbólowe przestają działać.  Lekarze niemal co wizytę zwiększają mi dawkę antybiotyku, ale i tak czuję, że jest coraz gorzej. A chciałabym móc jeszcze funkcjonować bez paraliżującego bólu, nie myśleć tylko o tym, czy będę w stanie o własnych siłach dojść do łazienki. Dlatego bardzo proszę o pomoc. O to, co mam – dom i syna, musiałam walczyć. Jestem z tego duma, ale teraz nie poradzę sobie sama. Twoja pomoc, nawet najmniejsza to dla mnie szansa, by chociaż na chwilę nie martwić się tym, czy stać mnie na leczenie.  Już teraz dziękuję z całego serca za każdą pomoc. Marzena

1 054 zł